środa, 21 lutego 2018

15- Jesteś najważniejsza (Rinmaru)- rozdział 3- Wycieczka z Kohaku


Dotarliśmy do małej polany po drugiej stronie lasu. Trochę przypominała tą „moją" tyle, że była mniejsza i mieściła się po drugiej stronie wioski.
- Podaj mi to- wskazał mój łuk i strzały- podałam mu je
- Teraz patrz uważnie. Zanim wystrzelisz musisz określić cel. Powiedzmy, że moim w tym momencie będzie tamten liść na drzewie- pokazał na niego
- Ale przecież on jest taki mały
- Skoro strzała da radę go przebić to jest wystarczającej wielkości- naprężył łuk i strzelił. Oczywiście bez trudu trafił w cel. Musiałam przyznać, że byłam pod wrażeniem.
- Sam widzisz. Ja też chce tak strzelać.
- I będziesz. Skoro to ja zostałem twoim nauczycielem
- Skromny jesteś
- Wiem- powiedział uśmiechając się szeroko- teraz twoja kolej. Zanim naprężysz łuk musisz zwizualizować swój cel. Zobacz go wyraźnie. To jest klucz do sukcesu.
- I tyle? – nie mogłam uwierzyć w to, że to może okazać się tak banalnie proste
- Rin twoja celność jest dobra. Musisz po prostu nauczyć się opanowywać strach w obliczu zagrożenia.
- To w czym ma mi niby pomóc ta cała wizuacja?
- Haha wyzualizacja. Pomaga w skupieniu się na celu, kiedy to opanujesz strach odejdzie nim się obejrzysz
- Aki....Aki!- dotarły do nas głosy, a już po chwili ujrzałam Izo z kilkoma innymi młodymi chłopcami których imion nie znałam
- Bracie co ty tu jeszcze robisz? Przecież za chwile wyruszamy. Czyżbyś zmienił zdanie?
- No co ty Aniki w życiu. Po prostu straciłem poczucie czasu. Rzeczy mam ze sobą, więc możemy ruszać
- Ty pewnie jesteś Rin. Aki sporo o tobie mówił- powiedział starszy brat Akiego
- A ty musisz być Izo. Mogę powiedzieć o tobie to samo. Miło cie poznać
- I nawzajem panienko- brat Akiego był do niego podobny, lecz starszy przez co wyglądał już na dorosłego. Podejrzewam, że ma z jakieś 21 lat.
- Rin trenuj systematycznie. Jak wrócę to sprawdzę twoje postępy- powiedział głośno, lecz później podszedł do mnie pochylił się i położył ręce na moich ramionach po czym spojrzał mi w oczy i wyszeptał
- Wrócę zanim się obejrzysz, więc trenuj dzielnie. Uważaj na siebie i unikaj niebezpiecznych sytuacji. Podczas podróży stanę się jeszcze lepszym łowcą. Przyniosę ci jakiś prezent, więc czekaj na mnie- po czym bezceremonialnie mnie przytulił. W pierwszej chwili byłam w szoku, ale odzwajemniłam uścisk. Wiedziałam, że długo go nie będzie, a w najgorszym wypadku mogę go więcej nie zobaczyć, lecz nie chciałam myśleć w ten sposób.
- Aki uuuu szybciej żegnaj się z dziewczyną
- Trzeba mu przyznać, że szybki jest
- Co nie? Już sobie przygruchał taką ślicznotkę
- A jaką młodą
- No, niezła laska, trzeba przyznać
- Skończyliście? – spytał Aki. Był nieco poirytowany, ale też rozbawiony
Wracajcie bezpiecznie!- zawołałam za nimi i pomachałam im na pożegnanie. Nie sądziłam wtedy, że niektórych z nich widzę po raz ostatni.

Podczas nieobecności mojego jak by nie patrzeć jedynego przyjaciela czułam się trochę samotna na początku. Przyzwyczaiłam się do tego, że zawsze był w wiosce. Do tego, że w każdej chwili mogłam do niego przyjść, a najczęściej to on odnajdywał mnie. Jednak z czasem  przywykłam do nowej sytuacji. W końcu nie było go przez kilka miesięcy. Nie miałam innego wyjścia, jak po prostu się z tym pogodzić.
 Nie spoczęłam na laurach i dotrzymałam słowa. Trenowałam każdego dnia. Byłam zadowolona widząc rezultaty ćwiczeń i trochę żałowałam, że nie mogłam pokazać mu swoich postępów. Musiałam przyznać, że brakowało mi go znacznie bardziej niż bym przypuszczała. Nie sądziłam, że będę potrafiła jeszcze kiedyś się do kogoś tak przywiązać jak do Sesshomaru-sama. Jednak tęsknota, którą odczuwałam za tą dwójką była porównywalna.
 Zamiast jednak wiecznie skupiać się na tym, że nie ma ich w pobliżu starałam się doskonalić każdego dnia. Nie mówię tylko o treningach. Zostałam pełnoprawną miko. Jak na razie potrafię posługiwać się amuletami do wypędzania duchów yokai oraz znam mnóstwo receptur na antidotum na choroby oraz trucizny z lekarstw i ziół. Od tych najbardziej popularnych do tych, które nie zdarzają się często, lecz mają silne działanie, czasami nawet śmiertelne.
 Dosyć często towarzystwa dotrzymywał mi brat Sango-sama Kohaku. Zaczął coraz częściej odwiedzać siostrę, kiedy dowiedział się, że został wujkiem. Zabrał mnie kilka razy na polowanie na yokai stąd wiem, że naprawdę poprawiłam swoje umiejętności. Nauczył mnie też walczyć. Oczywiście nie jakoś świetnie, ale jak na razie jestem na takim etapie, że w razie czego takiego mniej silnego yokai byłabym w stanie powalić. Rzecz jasna nie na stałe. Mam na myśli to, że taki atak bardziej nadawałby się na odwrócenie uwagi, aby ktoś inny go wykończył.
 Dobra wiadomość jest taka, że znowu przyzwyczaiłam się do widoku tego typu potworów, co za tym idzie przestałam się ich bać. Nie drżałam cała, kiedy celowałam z łuku do któregoś z nich, ani też nie myślałam o ucieczce. W razie kryzysowej sytuacji Kohaku był obok, więc wiedziałam, że gdyby coś poszło nie tak on by mi pomógł. Dzięki temu czułam się pewniej. Nie jestem pewna gdzie był, ani też co robił, ale z pewnością urósł w siłę. Ciekawa jestem czy Aki jest na tym samym poziomie co Kohaku. Jeśli chodzi o bycie łowcą demonów.

To był dzień w którym wróciłam do wioski z mojej wędrówki z Kohaku. Nigdy go nie zapomnę,nawet jeśli bym chciała chociaż niektóre aspekty. No ale domyślam się, że nie bardzo wiecie o co chodzi, co nie? Tak więc zacznę po kolei. Wróciłam do domu późnym popołudniem, chciałam przywitać się z Kaede,ale była nieobecna. Od sąsiadów dowiedziałam się, że w wiosce nieopodal ktoś ma rodzić, a ona poszła, by odebrać poród, natomiast Kohaku poszedł odwiedzić siostrę. Wyszłam z zamiarem pójścia na trening i wtedy go zobaczyłam. Zbliżał się do mnie bardzo wolno, powłóczył nogami, był bardzo ciężko ranny, krwawił. Ślady ciemnej cieczy ciągnęły się aż do lasu, zupełnie jakby przed chwilą z niego wyszedł. Na jego twarzy malował się ogromny szok oraz rozpacz. Nie wiedziałam co robić, co się stało.
-Aki!
Podbiegłam do niego. W momencie w którym mnie ujrzał zobaczyłam coś jakby ulgę pomieszaną z czymś jeszcze na jego twarzy. Udało mi się dobiec w ostatnim momencie tak by złapać go kiedy stracił przytomność. Upadł prosto w moje ramiona, przygniatając mnie całym swoim ciałem. Niestety jego ciężar był za duży i upadłam razem z nim. Spojrzałam na jego twarz.
- Aki, co się stało?! Proszę! Otwórz oczy!- nie zobaczyłam żadnej reakcji na moje słowa

Aki został poważnie ranny, ale co się stało?! Kto mógłby mu zrobić coś takiego?! Dlaczego nie ma z nim brata, ani pozostałych? No cóż, tego dowiecie się czytając kolejny rozdział, więc zapraszam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D