piątek, 15 lipca 2016

Mała urodzinowa niespodzianka :D

Witajcie Kochani dziś są moje urodziny, dlatego też mam wyjątkowo dobry humor :D. Postanowiłam  uczcić je razem z Wami, więc przygotowałam małą niespodziankę. To opowiadanie będzie się nieco różnić od poprzednich, które napisałam,ale mimo wszystko mam nadzieję,że Wam się spodoba J. Będzie ono dotyczyło zakończenia pewnego anime(filmu), które bardzo mi się spodobało i mam przeczucie,że jeśli jeszcze go nie oglądaliście to może też przypaść Wam do gustu, zamieszczę tutaj link do filmu, niestety przeszukałam cały internet i znalazłam jedynie angielską wersję, więc mam nadzieję,że jakoś bardzo Wam to nie będzie przeszkadzać.Ogólną fabułę można wyciągnąć właściwie bez czytania ;), przynajmniej ja tak zrobiłam heh. W każdym razie zakończenie filmu nie podoba mi się za bardzo więc dlatego postanowiłam dopisać własne zakończenie. Hehe ostrzegam,że mój Suon jest dużo bardziej uspołeczniony. Miłego czytania :*


Minęło już kilka miesięcy od zniknięcia Ame. Każdy dzień bez niej dłuży mi się niemiłosiernie. Pomimo tego,że zostałem w jej królestwie, a ludzie przestali postrzegać mnie jak potwora (przynajmniej większość, zdarzają się wyjątki) to wciąż czuje się samotny. Zamieszkałem w małej chatce na obrzeżach lasu nieopodal zamku. Po naszej ostatniej walce zostałem okrzyknięty bohaterem, dlatego też zatrudniono mnie na stanowisku strażnika przy zamku. Nie lubię, kiedy mnie tak tytuują, nie zasłużyłem na taki przydomek, tak bardzo jak Księżniczka. W końcu to ona zginęła ochraniając własny Kraj, wróć ona NIE zginęła, nie mogła to nie możliwe, chociaż coraz częściej łapałem się na tego typu myślach. To nie tak, że od razu założyłem najgorsze, przez bardzo długi czas Jej szukałem,ale bezskutecznie. Za każdym razem, kiedy dostawałem wiadomość o tym,że jakaś dziewczyna przypominała Ją opisem ruszałem pełny nadziei,że to może być Ona, ale za każdym razem się zawiodłem. Za odnalezienie Księżniczki została wyznaczona nie mała nagroda pieniężna dlatego też, gdy tylko ktoś zobaczył dziewczynę, chodź odrobinę Ją przypominającą od razu się ze mną kontaktował. Spotkałem się nawet z przypadkami w których ludzie specjalnie upododnili np. swoje córki do zaginionej, tylko po to by zgarnąć pieniądze. Nie mieściło mi się to w głowie, jak można tak postąpić? Ale najwyraźniej ludzie są zdolni do naprawdę przeróżnych rzeczy (nawet oddania własnego dziecka) po to by się wzbogacić. I tym razem doszły mnie plotki o dziewczynie, która łudząco Ją przypomina, ale już nie miałem złudzeń. Mimo tego tak jak w każdym przypadku mimo wszystko postanowiłem to sprawdzić. Nigdy nie wybaczyłbym sobie,gdybym zignorował plotkę, która okazałaby się prawdziwa. O obecności dziewczyny zostałem poinformowany od mężczyzny, który znalazł Ją dosłownie na drodzę, głodną, przestraszoną, w podartych ubraniach w dodatku prawdopodobnie z powodu szoku nie wymówiła ani słowa. Wyżej wymieniona wioska mieściła się na północ od królestwa. Powozem udało mi się tam zajechać za 3 dni. Wioska wyglądała na dosyć biedną. Drewniane domy były w stanie rozpadu, dzieci bawiły się biegając do okoła kopiąc owoce po ziemi, bądź rzucając się nimi. To miejsce ani trochę nie pasuje do Księżniczki, Ona nie powinna w ogóle się tu znajdować, ale skoro już tu przyjechałem to postanowiłem to sprawdzić. Odnalazłem dom bez trudu, gdyż mieścił się on na samym końcu, w miejscu gdzie wioska się kończyła.Zapukałem w drzwi i już po chwili otworzyła mi jakaś kobieta, zmierzyła mnie z góry  na dół, ale nie powiedziała ani słowa
- Dzień dobry ja przyszedłem w sprawie dziewczyny, którą Państo znaleźli
- Ahh, więc to Ty-powiedziała i uśmiechnęła się do mnie- proszę wejdź. Musiałem przyznać,że trochę zdziwiło mnie jej zmienne zachowanie,ale bez wahania wszedłem do środka. Pomieszczenie nie było duże,więc już po zrobieniu kilku kroków w głąb domu dostrzegłem Ją. Pomimo tego,że miała na sobie jakieś stare, zużyte ubrania wszędzie bym Ją rozpoznał. Siedziała do mnie tyłem przy stole obok mężczyzny, który jak podejżewałem mnie poinformował i coś jadła
- Ame- powiedziałem i podszedłem bliżej, dziewczynka jednak nie zareagowała. Byłem zaskoczony, gdyż z tej odległości mogłem z 100% stwierdzić, że to była Ona, jednak nie obróciła nawet głowy w moją stronę po usłyszeniu imienia
- Ame-powtórzył mężczyzna uśmiechając się. Spojrzała na niego, a potem przeniosła wzrok na mnie.
- Ame?- zapytała, wyraźnie zderiorientowana. Po usłyszeniu jej głosu serce zabiło mi szybciej z radości.
- Więc umiesz mówić- powiedział mężczyzna, głaskając Ją po głowie
- Co to ame?-spytała, czym już kompletnie zbiła mnie z pantałyku
- No najwyraźniej to twoje imię-powiedziała kobieta
- Moje imię...ame...a-me- powtórzyła, jakby testując słowo
- Powiedz nam ptaszyno co ostatnie pamiętasz?- spytał zaniepokojony mężczyzna
- Yyym...pamiętam, że obudziłam się na jakimś polu rolnym i wtedy Pan- wskazała palcem- mnie znalazł.Nie pamiętam nic więcej- pokręciła głową, jakby dla podkreślenia tych słów
- A mnie pamiętasz?- zapytałem. Ponownie pokręciła głową
- Przepraszam..kim jesteś?- spytała
- Jestem Suon, jesteśmy przyjaciółmi Ame
- Suon
- Przypominasz sobie ?-spytałem z nadzieją
- Niestety nie, przykro mi, ale za to wiem,że mówisz prawdę o tym,że się przyjaźniliśmy- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Jak ja kocham ten uśmiech
- Co masz przez to na myśli?
- Patrząc w twoje piękne błękitne oczy po prostu wiem to, wiem,że nie kłamiesz-zastanowiła się przez chwile- nie wiem skąd, ale po prostu to wiem
- Ame dlaczego wcześniej nic nie mówiłaś? Przecież pytaliśmy cie o imię, pamietasz?
- Tak, przepraszam, ale się bałam.Nic nie pamiętam i nie wiedziałam czy mogę Wam zafać-powiedziała przepraszająco- ale to słowo ame, a raczej moje imię wydawało mi się dziwnie znajome, po za tym kiedy spojrzałam w oczy tego chłopaka poczułam,że już sie nie boje
- Usiądź chłopcze i zjedz z nami-zaprosiła gospodyni- opowiedz nam więcej o księżnicze. Posłusznie usiadłem przy stole obok Ame
- Księżniczce?- spytała zaskoczona- niby ja?
- Tak, jesteś księżniczką Kraju Ise, kilka miesięcy temu razem stoczyliśmy walkę z jednym z naszych wrogów, czym ocaliłaś Ise zaraz po tym wydarzeniu zaginęłaś. Postanowiłm oszczędzić jej szczegułów dotyczących walki i zaginięcia np. ten drobny fakt,że zaraz po stoczonej bitwie zostaliśmy wyrzuceni w kosmos,a mi udało się z tamtąd wrócić, gdy przypomnaiłem sobie,że Ame wyznała mi miłość,swierdzając,że to mogłoby być za dużo informacjii do przyswojenia na jeden raz.
- Zaginęłam mówisz?- przestraszyła się- ile czasu dokładnie minęło od mojego zniknięcia?
- Dokładnie 3 miesiące i 8 dni i...rany już chciałem powiedzieć ile godzin, ale na szczęście udało mi się ugryźć w język
- Ponad 3 miesiące? Przepraszam musieliście się bardzo martwić,moi rodzice i przyjaciele i Ty z pewnością też skoro przyszedłeś po mnie. Postanowiłem także nie mówić jej na razie o tym,że jej rodzice nie żyją, przyjaciele wierzą,że nie żyje, tak samo jak poddani.
- Nie przejmuj się tym, najważniejsze jest to,że nic Ci nie jest
- Chłopcze dziś jest juś późno, a podróż po ciemku nie jest bezpieczna, więc może przenocujecie u nas?- zaproponowała kobieta
- Bardzo chętnie skorzystamy, dziękuje- powiedziałem.

Wieczorem okazało się,że dom był trochę większy niż wydawało mi się na początku, otóż miał jeszcze jedno pomieszczenie „ukryte” za ruchomą ścianą. To właśnie tam gospodyni ustawiła Ame i mnie futony. Musiała być zmęczona,gdyż zasnęła bardzo szybko. Ja postanowiłem czuwać całą noc, ale w ciągu tego dnia także miałem sporo wrażeń, a sen mnie zmógł mnie zanim sie spostrzegłem. Obudził mnie krzyk Ame, rozbudziłem się natychmiast i zobaczyłem dwoje ludzi usiłujących ją porwać. Zawiązali Ją w futonie i usiowali wynieść. Rozprawiłem się z nimi dosyć szybko, nie byli silni
- Kim jesteście?!- spytałem już w swoje „naturalnej” postaci. Obydwaj byli przerażeni, ledwo udawało im się mówić
- My..my chcieliśmy tylko zabrać....zabrać księżniczkę, oddać ją wła...właściwym ludziom i zgarnąć nagrodę
- Dokładnie-odezwał się drugi już pewniej- dowiedzieliśmy się,że ktoś właśnie tu ją przetrzymuje..tylko nas nie zabijaj-zaskowyczał na koniec, widząc moją miną
- Zabierajcie się stąd puki wam życie miłe- warknąłem, zabiarajac Ame z ich obleśnych łapsk. Teraz zrozumiałem reakcje kobiety, kiedy się pojawiłem, zapewne ta sytuacja zdażyła się nie pierwszy raz.
- Ame- odwiązałem ją jak najszybciej z tego kokonu, zapomniałem jednak o małym szczególe, nie wróciłem jeszcze do swojej ludzkiej postaci, więc kiedy mnie zobaczyła jej oczy rozszerzyły się z przerażenia i cofnęła się automatycznie
- Ame to ja Suon-powiedziałem na wszelki wypadek się zatrzymując, by jeszcze bardziej Jej nie przestraszyć
- Suon?-wyszeptała, po czym zrobiła coś czego w życiu by się nie spodziwał,po prostu rzuciła mi się w ramiona, przypominam ramiona potwora, wydawała się w ogóle tym nie przejmować i uścisnęła mnie mocno. Ja także Ją przytuliłem, tak dobrze było znów móc ją dotknąć, zobaczyć, usłyszeć.
- Suon tak bardzo się bałam, bałam się,że mnie zabiorą,że już Cie nie zobaczę
- Ciii już dobrze, uspokajałem Ją
- Co się tu dzieje?-wparowała gospodyni- co co to jest aaaaaa-krzyknęła widząc mnie
- Nie, spokojnie-powiedziała Ame puszczając mnie- to Suon
- Masz na myśli tego chłopca z białymi włosami?- spytała zaskoczona
- Tak to On- potwierdziła, a ja po raz kolejny się zastanawiałem jak to możliwe,że w ogóle się mnie nie bała, zupełnie jak na początku, w dodatku jeszcze stawała w mojej obronie.
- Skoro tak- powiedziała i wróciła do siebie, chyba nie bardzo dowierzając
- Suon, mogę dziś spać blisko ciebie?- poprosiła- wtedy będę czuła się bezpiecznie.Co za dziewczyna, pomyślałem wtedy, ale zachowałem to dla siebie. Tej nocy spaliśmy zaledwie kilka cm odległości od siebie.

Z samego rana wyruszyliśmy do Ise. Podziękowałem małżeństwu i nagrodziłem Ich sowicie, pomimo tego,że z początku nie chcieli przyjać nagrody, tłumacząc,że nie dlatego to zrobili, Prawdziwi ludzie o dobrych sercach, cieszyłem się,że Ich poznałem. Znałem zdecydowanie za małą ilość po prostu „dobrych” ludzi. Zaprosili Nas abyśmy jeszcze kiedyś Ich odwiedzili. Ame stwierdziła,że po powrocie do domu wybuduje Im w królestwie dom, blisko pałacu i poprosi by się przeprowadzili. Powiedziałem Jej o ścierci Jej rodziców, wyjaśniła,że chodź przez krótki czas to Ci ludzie byli dla Niej jak rodzice i tak też zaczęła Ich traktować.

Po kilku dniach w Ise postanowiłem zabrać Ame na skałę na której się poznaliśmy, no przynajmniej bardziej oficjalnie, niż wtedy kiedy Ją uratowałem po raz pierwszy. To właśnie tak poznaliśmy swoje imiona, a ja po raz pierwszy pomyślałem o tym jak ładna z Niej dziewczyna, gdy dostrzegłem, gdy tam stała w białej sukience.
- Wow ale tu pięknie-powiedziała uśmiechnięta i zaczęła się rozglądać- więc mówisz,że to tu się poznaliśmy?
- Tak, chciałem oddać Ci wstążkę, którą wcześniej przewiązałaś moją ranę
- Yhm-wymruczała wciąż się ozglądając- Suon
- Tak?
- Mógłbyś tu na chwile podejść?- zrobiłem to o co poprosiła
- Ha wiedziałam w tym świetle twoje oczy są jeszcze piękniejsze- powiedziała patrząc prosto w nie. Serce zaczęło mi szybciej bić,kiedy tak spoglądałem w jej oczy, nie panowałem nad tym,ale nim się zorientowałem pochyliłem się lekko w Jej stronę, a nasze usta się zetlneły. Byłem tak zaskoczony swoim zachowaniem,że oderwałem się od Niej,gdy tylko zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem. Pomijając już fakt,że jest Księżcniczką to przecież w ogóle mnie nie pamięta. Co Ona sobie o mnie pomyśli?
- Przepraszam, przepraszam Cie nie powinienem był, nie wiem co we mnie wstapiło- zacząłem wypluwać swoja, usiłując Ją przeprosić,już się odwracałem,żeby uciec, kiedy poczułem,że złapała mnie za rękę
- Suon- obróciłem się na dźwięk Jej głosu i z zaskoczeniem a zarazme ulgą stwierdziłem,że się do mnie uśmiecha
- Tak? – spytałem niepewnie
- Suon już pamiętam
- Ale co pamiętasz?- przez chwile nie wiedziłem o co Jej chodziło
- Ciebie, Ise, rodziców, wszystko
- Naprawdę?- byłem tak szczęśliwy,że żadne słowa nie są w stanie tego opisać
- A i przypomniało mi się coś jeszcze co miałam zrobić, no ale nie miałam wcześniej okazji, podeszła bliżej, znów spojrzała mi w oczy i wyszeptała- Kocham Cię Suon, po czym przytuliła mnie, objąłem Ją mocno i powiedziałem słowa, których jeszcze nigdy wcześniej nie wypowiadałem, słowa, które tak bardzo chciałem Jej powiedzieć i tak bardzo się bałem,że nie będę mógł tego zrobić
- Ja też Cię kocham Ame- powiedziałem i poczułem jak w oczach zbierają mi się łzy, a potem zapłakałem, nie po raz pierwszy, jednak tym razem były to łzy szczęścia.

I żyli długo i szczęśliwe haha :D uznałam,że nie trzeba już tego dodawać, mam nadzieje,że zakończenie Wam się spodobało
pozdrawiam
- Lu-chan :* 

poniedziałek, 4 lipca 2016

Girl Book Tag ;)

Część Kochani, właśnie zostałam nominowana przez Karolinę Bluszcz,( której bardzo dziękuje za wybranie) do Girl Book Tagu. Przyznam,że do wczoraj nie wiedziałam nawet o istnieniu czegoś takiego, a tym bardziej na czym polega ;) ale z tego co zdążyłam się zorientować to należy odpowiedzieć na kilka pytań, na które sama odpowiem poniżej. Oczywiście jak przeważnie w takich sprawach jest jakiś haczyk, tym razem okazało się,że postaci mogą być tylko i wyłącznie żeńskie ( a szkoda ) w dodatku nie mogą zaliczać się do anime czy też mang. W takim razie co nam zostaje? Filmy, seriale i książki, które mieliśmy okazję do tej pory obejrzeć, bądź przeczytać. Naszym zadaniem jest odpowiedzieć na te 10 pytań, podając postać oraz uzasadnić nasz wybór. Przyznam,że zadanie nie wydaje mi się bardzo trudne, przynajmniej po pobieżnym przejrzeniu pytań, ale czy na pewno za chwile się przekonam ;) No dobrze, to zaczynamy.  


1. Troskliwa- postać, której nie można nie pokochać.
Cóż kilka pomysłów przeszło mi przez myśl, ale chyba najlepiej plasuje się na tym miejscu według mnie Milagros Esposito, z serialu "Zbuntowany Anioł" bo jak tu nie pokochać dziewczyny, która wychowywała się w klasztorze, a mimo tego do "świętej" to wiele jej brakuje (jeśli chodzi o jej boski charakterek oczywiście, ogólnie jest dziewczyną o dobrym sercu). Po za tym Mili troszczy się o wszystkich Ojca Manuela, Linę, Glorię, później także Ivo, a także o dzieciaki z klasztoru dla których w ciągu całego serialu organizuje zbiórki pieniędzy na najróżniejsze sposoby.





2. Kumpela- postać z którą mogłabyś/mógłbyś się zaprzyjaźnić.
Mój pierwszy i chyba jedyny na ten moment wybór to Hanna Marin z serialu "Pretty Little Liars". Kocham jej charakter i teksty, oraz fakt,że udaje głupsza niż jest w rzeczywistości, przy "pomocy" różnych cytatów. Jednak bardzo troszczy się o swoją mamę, przyjaciół czy też Caleba, oczywiście ;). Uwielbia imprezy, słuchanie muzyki, a bliscy zawsze mogą na nią liczyć.






3. Kokietka- postać, która zawsze pojawia się w nieodpowiednim momencie.
No i jak tu nie zaliczyć Katherine Pierce (Katerina Petrova), z serialu " The Vampire Diaries" która przez lata, a nawet ponad wiek kokietuje to Stafana to Damona, nie mówiąc już jak lata temu przez jej "miłość" nastawiła braci przeciwko sobie. Po za tym jej zły timeaning jest znany chyba wszystkim, zwłaszcza z początkowych sezonach serialu za każdym razem, kiedy się coś dzieje Kathrene jest w to zaplątana, w dodatku uwielbia się pojawiać w momentach czułości Steleny, także.



4. Rozpustna- myśląca tylko o sobie.
Cóż tu wybór jest dość oczywisty- Alison DiLaurentis z serialu "Słodkie Kłamstewka", która co prawda w późniejszych odcinkach przechodzi niezłą metamorfozę, ale z początku jest zwykłą ....., pozwólcie,że nie skończę XD. Jest typową "królową szkoły", gnębi innych, wywyższa się, manipuluje ludźmi w tym swoimi "najdroższymi" przyjaciółkami oczywiście też. Wszystko musi być zawsze tak, jak Ali sobie życzy, a kiedy ktoś chodź raz jej podpadnie to nie ma zmiłuj, krzyżyk na drogę dla tej osoby ;)



5. Poprawna- postać, która musi mieć wszystko zaplanowane i przygotowane na każdą okazję.
Pierwsza na myśl przyszła mi Caroline z TVD, ale chcąc wziąć pod uwagę więcej niż 2 seriale "przekopałam" się przez głowę i odnalazłam kogoś kto wydaje się pasować. Blair Waldorf z " Plotkary". Dziewczyna, cóż tu nie mówić jest bogata, w szkole nazywana "Quin B". Często organizuje różnego rodzaju przyjęcia, na których wszystko musi być zapięte na ostatni guzik, menu, dekoracje, wybór lokaju, czy obsługi.



6. Zachwycona- postać zgadzająca się na wszystko, rzadko mająca swoje zdanie.
Przyznaję,że z tym miałam chyba największy problem, nie jestem także przekonana co do swojego wyboru, bo jedyna osoba przychodząca mi do głowy to Ana z "Pięćdziesięciu twarzy Greya" tak wiem,że to właśnie z powodu jej ciągłego stawiania się i NIE bycia uległą Christian zakochał się właśnie w niej, ale naprawdę nie mam innego pomysłu. Po za tym z powodu jej zakochania, zaślepienia czy jak zwał tak zwał zgadzała się robić różne "rzeczy" do których nie była przekonana.




7. Lwica- postać, która ma zawsze wymagania i trudno ją czymkolwiek zadowolić.
Hm...myślę,że Huurrem ze "Wspaniałego stulecia" będzie dobrym wyborem. W końcu zostaje ona Sułtanką, ale utrzymuje się na tym stanowisku nie tylko z powodu miłości Sułtana Sulejmana do niej, ale także z faktu,że walczy o władzę o to dosłownie. Kto jej podpadnie,bądź zagraża jej pozycji nie ma długiego życia. Całe swe życie walczyła o swoje miejsce u boku ukochanego, nawet z jego sojusznikami. Wspomnę także,że zadowolić ją było naprawdę ciężko, lubiła jadać przepiórki, które w tamtych czasach były bardzo wykwintnym daniem, a jeśli chodzi o biżuterie to im więcej drogocennych kamieni posiadała, tym lepiej.



8. Agresywna- postać kick ass.
Myślę, że Nikita z serialu o tej samej nazwie będzie odpowiednia. Chyba do tej pory nie widziałam kobiety, która bije się lepiej od niej. W końcu jest kobietą szpiegiem i zabójcą, wyszkoloną przez sekcję zwaną "Division", z której potem cudem udaje jej się uciec. Organizacja ta zabrała jej tożsamość, oraz nauczyła i zmusiła do mordowania na zlecenie.



9. Zmienna- postać,która często zmienia uczucia.
Hm...z tym punktem miałam też spory kłopot. W końcu w czeluściach umysłu znalazłam Violettę Kubasińską przez V i dwa T haha :D, jedną z dość ważnych postaci w serialu "Brzydula" według mnie to właśnie Viola robiła połowę serialu, ale uzasadniając, co prawda na końcu się zmienia, ale zanim jeszcze pokochała Sebastiana to jest nieźle zmienna. Otóż leci na każdego faceta z grubym portfelem, nawet Alex tamtejszy czarny charakter przewinął się jej "serce". Nie wspominając już o Maćku, przyjacielu Uli ;), który przewinął się nie tylko przez serca xd.



10. Zraniona- postać po przejściach.
Oczywiście pierwsza, która mi się nasunęła to Elena Gilbert, bo kto nie współczułby biednej Elenie, chociaż raz? Ale biorąc pod uwagę,że jej sobowtóra już tu zamieściłam, to szukałam dalej, aż znalazłam. Uwaga dla niektórych może to być niezły SPOILER, więc jeśli zamierzacie obejrzeć serial "Słodkie Kłamstewka", albo jeszcze nie dotarliście do 6 sezonu to radze nie czytać dalej. Bo dowiedzenie się kim jest "A" popsuje Wam całą zabawę, a ja nie chce być za to odpowiedzialna ;)
Pewnie już się domyśliliście kogo mam na myśli. Macie rację chodzi mi o Cece Drake von Charlotte DiLaurentis (siostrę bliźniaczkę), a w rzeczywistości kuzynkę Ali, która najpierw przez pierwsze lata swojego życia była przebierana za chłopca "Charliego", gdyż tego życzył sobie jej "kochany" tatuś, z czasem wylądowała w szpitalu psychiatrycznym i tak bardzo jej odbiło,że została "A". Myślę,że patrząc z tej perspektywy to przeszła przez większe piekło niż Elena, gdyż była z tym wszystkim zupełnie sama, nie mogła liczyć na wsparcie rodziny, czy przyjaciół.




Ja nominuje:
- me2day
- Agnieche M
- Domi L o
- Er-chan

Pozdrawiam
- Lu-chan :*

sobota, 2 lipca 2016

Ponad 10000 wyświetleń :D

Hura doczekałam się swoich pierwszych 4 zer ;). To wszystko dzięki Wam Kochani, dlatego bardzo Wam dziękuje za to,że tak sumiennie czytacie mojego bloga, a z dnia na dzień pojawia się coraz większa ilość czytelników. Szczerze mówiąc na początku, gdy zaczęłam pisać nie spodziewałam się,że tak wiele osób odwiedzi tę stronę, bo wchodziłam na przeróżne blogi o tej samej tematyce co mój i innych i zastanawiałam się dlaczego Ktoś miałby czytać właśnie tego, skoro w internecie jest tak wielu świetnych pisarzy, dlatego przyznaje,że raz czy dwa przeszło mi przez myśl,że może powinnam zostawić to Komuś Kto faktycznie się do pisania nadaje, ale z czasem dostrzegłam coraz większą ilość wyświetleń uświadamiając sobie,że takiej ilości nie mogłabym wbić sama na niego wchodząc ;) Pomyślałam wtedy,że nawet jeśli jest to zaledwie garstka osób, które lubią czytać moje opowiadania to właśnie ze względu na Nich, oraz też na siebie, gdyż bardzo to lubię :D, nie przestanę pisać. Całkiem możliwe,że gdyby nie Wy to już by mnie tutaj nie było, więc na prawdę Wam dziękuje z całego serca < 3 . Mam zamiar trochę poszerzyć działalność o inne postaci i pary, także zostańcie ze mną, bo bez Was nie ma mnie :) 

A tutaj taki mały prezent, mam nadzieję,że Wam się spodoba :) 













09- Już nigdy Cię nie zostawię (Sasusaku) rozdział 8 (ostatni)

                                    Paring: Sasusaku, Sakushi
                                    A/M: Naruto
                                    Dozwolone: 16 lat

Sasuke odprowadził Saradę do Naruto i oddał ją pod opiekę Hinaty. Wiedział,że tam jego córka będzie bezpieczna. Miał bardzo złe przeczucia odnośnie tego co spotkało jego żonę, (przynajmniej na razie). Po głowie cały czas tłukły mu się słowa jego największego wroga, z powodu którego nie widział rodziny tyle lat. Ten głos groźny i nieustępliwy wciaż powtarzał „ odbiorę ci wszystko co ma dla ciebie jakiekolwiek znaczenie, zostaniesz z niczym, zniszczę cie.Udowodnie ci  jak bardzo jesteś słaby, zabiorę wszystko, co kiedykolwiek miało dla ciebie znaczenie, pokaże ci,że nie jesteś w   stanie ochronić nawet własnej rodziny, a kiedy z tobą  skończę  będziesz mnie  błagał  o śmierć.” To nie tak, że Sasuke po raz pierwszy słyszał te słowa we własnej głowie. Po wysłuchaniu tej groźby, wbiła się ona do jego głowy wyjątkowo uparcie nie chcąc pozwolić mu zapomnieć. Każdej nocy nękały go koszmary dotyczące wizji jak Muteki spęlnia swą obietnicę, zamieniając Sakurą i Saradę w swoje marionetki i każe jemu z nimi wlaczyć. A on nie mając wyjścia z początku tylko unika ciosów, ale kiedy zdaje sobie sprawę z tego,że to się na nic nie zda, zaczyna kontratakować. Widzi siebie walczącego z rodziną, która bez wględu nato jak bardzo jest ranna wciąż się podnosi, zupełnie jak Naruto- pomyślał z ironią. Pokręcił głową,aby pozbyć się męczących go wizji.
- Muszę się skupić, nie mogę się rozpraszać. Gdzie on mógł ją zabrać?- zastanowił się nad tym przez chwile. Jego ostatnio lakalizacja była wręcz doskonała. Głęboko ukryta w lesie przed resztą świata. Do tego „to” drewo. To właśnie z niego pobierał energię, dzięki niemu kontrolował ludzi, a także miał niewyobrażalną ilość chakry. Nie ma mowy,żeby miał znaleźć inną tak dogodnie ułożoną kryjówkę. Po zdaniu sobie z tego sprawy Sasuke ruszył do wyznaczonego miejsca. Dawał z siebie wszystko by dotrzeć tam jak najszybciej, robił jedynie krótkie postoje na odpoczynek i aby coś zjeść. Udało mu się dotrzeć na miejsce po 3 dniach. Dostrzegł kilka „marionetek”, ale postanowił nie zdawać się z nimi w walkę, nie tracąc czasu odnalazł roślinę, której szukał. Coś jednak się zmieniło, teraz drzewo zostało połączone z innym, stojącym na przeciwko. Spojrzał w górę i oniemiał. Do ogromnego wiatrowału była przygwożdżona mała postać o bladej porcelanowej cerze i różowych, jak najpiękniejszy odcień różu włosach. Uchiha wtrzymał oddech i przez chwile tylko patrzył. Jego uwagę przykuło to,że jej oczy były zamkniete, w dodatku nie ruszała się, nie miał nawet pojęcia czy oddycha. Była przywiązana jakimiś gubymi plączami, każdy na jej miejscu mógłby się udusić w tej sytuacji. Z przerażaniem uświadamiając sobie w jaką stronę biegną jego myśli, wyrwał się z cieni rzucanych przez starodrzewy i podbiegł do ukochanej.
- Sakura- zawował- Sakura, proszę cię odpowiedz mi- błagał w duchu- Sakura. Nagle dobiegł go złowieszczy i grożny śmiech, wiedział do kogo należy jeszcze zanim zerknął za siebie , obrócił się automatycznie i dostrzegł go. Tym razem stał na ziemi kilka metrów od niego. Oczywiście liany wciąż były do niego przywiązane. (przypominało do Nagato, który w ten sam sposób był połączony z posągiem Gedou, tyle,że on za pomocą metalowych prętów, a ten tutaj jak widać woli bardziej naturalne metody ;))
- Dawno się nie widzieliśmy Sasuke Uchiha- powiedział z szerokim uśmiechem, przepełnionym satystakcją- co słuchać? W domu wszyscy zdrowi?- powiedziawszy to spojrzał na swoją zdobych- aa no tak,czekaj coś kojarze..czy ta bezładnie wisząca kobieta nad naszymi głowami...czekaj jak ona miała...a to tak Sakura- wyszptał jadowicie- nie znasz jej przypadkiem?- spytał sarkastycznie
- Czego chcesz?
- Hm..jak mogłeś zapomnieć? Przecież powiedziałem ci,że moim pragnieniem jest cie zniszczyć, zrójnować twoje życie, rozdeptać jak robaka twoje istnienie hahaha- zabrzmiał złowieszczy śmiech- i jak? Jak to jest być wielkim Sasuke Uchihą nie mogącym zrobić dosłownie nic by urotować jedną z niewielu osób, które kocha, co? Bedącym bezbronnym, na mojej łasce? Serio pytam, bo aż jestem ciekawy- minęła chwila, a milczenie się się skończyło. Cisze przeciął czyjś głośny krzyk, brunet rozpoznał go bez problemu i podniósł wzrok na kobietę
- A no patrzcie...jednak jeszcze żyje...muszę to przyznać dziewczyna jest wyjątkowo wytrzymała- powiedział po czym spojrzał w oczy swojemu przeciwnikowi- chyba nie muszę ci mówić co się stanie, jeśli nie będziesz posłuszny, czyż nie?
- To mnie chcesz, możesz ze mną zrobić co zechcesz...cholera mogę nawet stać się twoim piepszonym sługą tylko wypuść ją. Ona nie ma z tym nic wspólnego.
- Wręcz przeciwnie...widzisz to właśnie za jej sprawą powiedziałeś,że mi się poddasz, gdyby jej tu nie było w życiu nie powiedziałbyś czegoś takiego.
- Sa...sasuke-kun- jego uszu dobiegł ledwie słyszalny szept- ucie..kaj
- Sakura!
- Proszę...zajmij się Saradą...powierzam ci ją...nie zawiedź nas
- No no proszę,masz jeszcze siłę na to aby troszczyć sie o innych? Uroczę matczyna miłosć nie zna granić, ale na twoim miejscu zacząłbym się bardziej martwić o siebie. W końcu uda mi się wyssać z ciebie całą chakrę, pomimo tego iż tak się starasz ją zachować. Przestań walczyć, opierać się, a twoje cierpienie się skończy



- Sakura nie poddawaj się..przysięgam,że cie uwolnię!- usłyszała. Z trudem utrzymywała półprzymkniete oczy, walcząc ze wszystkich sił by nie stracić przytomności. Żyła tylko i wyłacznie, dzięki utrzymuwaniu swojego drugiego źródła z chakrą. Tych zapasów nie pozwalała z siebie wyssać. Była tak zmęczona jak jeszcze nigdy dotąd, z trudem oddychała a o odpowiedzeniu Sasuke nie było nawet mowy. Wyczuła jednak tę determinacje w jego głosie, dlatego postanowiła dalej walczyć o to by nie zasnąć, wiedziała bowiem,że w tej sytuacji ta nawet krótka drzemka mogłaby kosztaować ją dosłownie- życie. Po intonacji jego głosu nie trudno było jej sie domyślić, że prędzej zginie niż ją zostawi. To przypomniało jej pewną sytuacje z przeszłości zanim jeszcze urodziła się Sarada. Byli na misji we dwoje, nie zapowiadała się ona na trudną z początku, jednak kiedy już wracali do Wioski Trawy z osobą, którą mieli eskortować znikąd pajawiła się całkiem spora liczba przeciwników, usiłującej zabić osobę, którą mieliśmy za zadanie chronić. Podzieliliśmy się więc na 2 role, Sasuke wlaczył, a ja ochraniałam pana Natakę. Jednak chakra skończyła mi się znacznie wcześniej niżbym przypuszczała, wtedy jeszcze nie wiedziałam,że byłam w ciąży, a większość mojej życiowej energii była wykorzystywana do podtrzymywania życia płodu. Chakra skończyła mi się w samym środku walki, mówiąc szczerze byłam wtedy pewna tego,że nie dość,że nie uda mi się ochronić pana Natakę to jeszcze stracę własne życie, ale jako ninja byłam na to przygotowana, w momencie zmasowanego ataku osłoniłam pana Natakę własnym ciałem przygotowując się na ciosy ze wszystkich stron. Jednak żaden z ataków nie nadszedł, to stało się tak szybko,że sama nie wiedzałam jak, ale na przeciwko mnie stał Sasuke, robiąc z siebie żywą tarczę został poważnie ranny. Nie dał rady odepszeć ataku, więc przyjął go na siebie. Podczas dalszego trwania starcia postąpił tak jak nigdy bym sie po nim nie spodziewała. Całkowicie porzucił swą misję, zamiast ochraniać pana Natakę, osłaniał jedynie mnie. A kiedy zapytałam go
- Sasuke-kun co ty robisz?!
- Próbuje jedynie chronić to co dla mnie najcenniejsze- odpowiedział. Pamiętam jak wtedy na mnie spojrzał. Z pasującą do niego irytacją za to,że zadaje tak głupie pytanie, ale także z troską, a nawet...jak mi się wtedy wydawało- miłością? Kiedy udało nam się bezpiecznie dotrzeć do Wioski to „ uczucie” z jego spojrzenia zniknęło bez śladu, więc wmówiłam sobie,że mi się przywidziało nie chcąc robić sobie niepotrzebnej nadziei. Zaraz chwila moment..czy to był tylko ten jeden raz, gdy widziałam „to” spojrzenie? Przed oczami pojawiła mi się jedna z najszczęśliwszych chwil w moim życiu. Kiedy poznałam powód tak szybkiego wyczerpania chakry - Dowiedziałam się,że jestem w ciąży. Moja radość była tak wielka,że nie jestem w stanie tego opisać, ale to nie moja reakcja zaskoczyła mnie najbardziej. Szczerze mówiąc z początku obawiałam się trochę powiedzieć o tym Sasuke, nie wiedziałam jak zareaguje, po prawdzie byliśmy już wtedy małżeństwem, ale z nim nigdy nic nie było wiadomo. Gdy powiedziałam mu o tym,że noszę w brzuchu nowe życie z początku tylko patrzył na mnie oniemiały, a zaraz po chwili porwał mnie w ramiona i zaczął sie kręcić w ogół własnej osi. Po raz pierwszy z życiu słyszałam,że śmieje się jak mały chłopiec, kiedy zapytałam..
- Cieszysz się?
- Co to za pytanie, oczywiście,że się cieszę- odpowiedział mi z szerokim uśmiechem. Miał wtedy tyle szczęścia i nadziei w oczach i może coś jeszcze? Sama nie wiem, nie zastanawiałam się wtedy nad tym, ale czyżby to była miłość? Czy to możliwe,że Sasuke jednak odwzajemnił moje uczucia, tylko,że ja tego wcześniej nie zauważyłam? Czy to możliwe?

Z rozmyślań wyrwały mnie odgłosy walki dobiegające z dołu. Wiedziałam,że Sasuke walczył ze wszystkich sił. Na chwile przymknęłam oczy i zobaczyłam pod powiekami dwie twarze ludzi których najbardziej kocham, obydwie uśmiechały się do mnie, dwoje takich samych oczu przepełnionych radością. Nagle zmęczenie stało się obezwłasdniające, nie byłam już w stanie ponownie otworzyć oczu. Odgłosy dopiegające zewsząd zaczęły być coraz mniej słyszalne,aż całkiem ucichły.


Uchiha musiał przyznać,że Muteki był wyjątkowo wymagającym przeciwnikiem. Miał szczęście,że okazał się na tyle honorowy by waczyć jeden na jednego nie przywołując swoich marionetek. Był już nieźle zmęczony na domiar złego nie słyszał żadnej odpowiedzi ze strony Sakury pomimo tego,że nie raz ją wołał. Miał jeszcze asa w rękawie i uznał,że bez niego się nie obejdzie. W końcu używał przez cały czas Suzano, co chwile amaterasu, a mangekyo sharingan w ogóle nie podziałał, zupełnie tak jakby Muteki miał więcej niż jedną świadomość.

Kilka dni wcześniej

- Co to niby jest?- zapytał zaskoczony widząc małą podłużną kapsułkę na swojej dłoni
- To moja chakra, a raczej powinienem powiedzieć chakra Kuramy. Sakura utworzyła coś na kształt przochowywacza chakry z własnej energii życiowej w postaci małej łatwo przyswajalnej tabletki.  Szczerze do dziś nie mam pojęcia jak to zrobiła. Wiesz masz wyjątkowo uzdolnioną żonę- powiedział blondyn z powagą
- Wiem- odpowiedział
- Wykonianie ich nie jest proste dlatego mam tylko jedną, lepiej dobrze z niej skorzystaj i sprowadź Sakurę spowrotem
- O widzę,że się wreszcie nauczyłeś
- Czego?
- Tego, aby nie dodawać –chan do imienia mojej żony
- Tak postanowiłem zostawić tę opcję dla ciebie, chociaż wątpie czy kiedykolwiek tak do niej powiesz hehe


Teraz

Trzymając niebieską, pulsującą od chakry kapsułkę z pomarańczowym „płynem” w środku kucnął na chwile unikając ciosu i połknął dziwne tworzywo. Natychmiast poczuł wszechogarniającą go moc. Stał się wyjątkowo szybki, teraz bez trudu nie tylko ucikał ataków, ale także jego własne faktycznie zaczęły trafiać w cel. P wielu próbach wreczcie udało mu się uciąć liany, które musiały być wykonane z wyjątkowo odpornego tworzywa,gdyż wcześniejszymi atakami nie zostawił na nich nawet rysy. Muteki nagle stracił całą swoją siłę, teraz pokonanie go było kaszką z mleczkiem. Sasuke naprężył strzałę, którą wykonał za pomocą Suzano i trafił w cel błyskawicznie. Muteki nie zdążył zareagować, z siłą strzały przeleciał parę metrów po czym został przyszpilony do drzewa. Uchiha upewnił się,że nie żyje po czym uwolnił Sakurę. Z dudniącym sercem położył ją na ziemi dziękując za to,że wyczuł jak oddycha.
- Sakura-wyszeptał odgarniając jej włosy z twarzy- Sakura proszę obudź się...otwórz oczy Sakura. Jej powieki zadrgały po czym otwarły się całkowicie. Uchiha odetchnął z ulgą
- Sakura..
- Sasuke-kun- jego uwadze nie umknęło to,że znów dodawała –kun do jego imienia. To jednak pewnie przez osłabienie, sama nie za bardzo wie co mówi, nie wierzył,że może chodzić o coś innego.

- Tak to ja- odszepnął głaskając ją po policzku- już dobrze, jesteś bezpieczna. Kobieta podniosła się gwałtownie i usiadła
- Sarada, gdzie Sarada?- spytała roztrzęsiona
- Spokojnie nic jej nie jest- mowił uspokajającym tonem- została w Wiosce pod opieką Naruto i Hinaty, jest bezpieczna
- Dzięki Bogu- odetchnęła z ulgą
- A jak ty się czujesz?- spytał gładząc ją po plecach. Przez chwile zastanowił się kogo ten gest miał uspokoić ją czy jego? Nic jednak nie mógł na to poradzić, znów czuł jej ciepło, słyszał oddech, widział twarz, która teraz patrzyła na niego troche zdezorientowana
- Nic...nic mi nie jest...a ty? Jesteś ranny...
- Przeżyje
- Gdzie on jest?
- Kto
- Mu..muteki? Czy jakoś tak
- Nie żyje
- Sakura
- Tak? O co cho...- nie zdązyła dokończyć, gdyż ku jej zaskoczeniu nagle silne ramiona ją oplotły (to nie jest błąd jak coś, w moim opowiadaniu Sasuke po wojnie ma odbydowaną rękę, tak jak Naruto), więc nie zdążyła dokończyć
- Sa..sasuke-kun?
- Sakura..tak się cieszę,że nic ci nie jest. Tak bardzo się o ciebie martwiłem...nie masz pojęcia...nie wiem co bym zrobił, gdyby coś ci się stało- poczuła jak cały drży i również go objęła
- Sasuke-kun- wyszeptała- nic mi nie jest. Dziękuje za ratunek- nie była pewna czy takie zachowanie jej przystoi, po tym co powiedziała mu ostatnio, ale nie miała siły się teraz nad tym zastanawiać, w jego ramionach czuła się tak bezpiecznie,że nie potrafiła sobie teraz tego odmówić, potrzebowała go, nie tylko teraz, zawsze go potrzebowała. Po dłuższej chwili oderwał się od niej, spojrzała mu w oczy i dostrzegła w nich tak wielką ulgę,że aż ścisnęło ją w piersi, nie mogła już tak dłużej
- Sasuke-kun ja wiem wszystko, rozmawiałam z Naruto. Przepraszam za to co powie...- nie zdążyła dokończyć, bo ją pocałował. To nie był zwykły pocałunek, to właśnie w nim Sasuke przekazywał jej wszystkie swoje uczucia. Odwzajemniła go z pełną mocą przelewając całą swoją miłość, tęsknotę, żal i gniew,który nagle całkowicie z niej wyleciał. Nic innego się nie liczyło, tylko to,że znowu miała go przy sobie. W tym momencie nie potrafiła sobie wyobrazić tego,że znowu miałby odejść z jej życia. Po długim czasie nie była wstanie stwierdzić jak długim, Uchiha przerwał pocałunek, odsunął się od niej i spojrzał jej w oczy
- Kocham cie Sakuro Uchiha- była w tak wielkim szoku,że przez chwile tylko gapiła się na niego, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa, po czym łzy same bez jej woli zaczęły powoli spływać po jej policzkach. Próbowała je otrzeć wierzchem dłoni, ale bezskutecznie
- Prz..przepraszam- wyszeptała szlochając- wiem,że nie  lubisz, gdy się marze, ale...ale taraz...ja ja..po prostu...nie..nie umiem ich powstrzymać
- Ciii- poszuła jak za pomocą własnych dłoni wyciera jej łzy- żaden facet nie lubi patrzeć jak kobieta, którą kocha płacze
- Sasuke-kun- powiedziała po czym spowrotem się w niego wtuliła
- Ja też cie kocham
- Czyli rozumiem,że mogę zapomnieć o rozwodzie?
- Haha tak- nie mogła w to uwierzyć Sasuke żartuje a to ci nowość, chyba faktycznie się trochę zmienił
- Haha jak zawsze robisz wszystko po swojemu, kazałam ci uciekać
- Bardzo mi przykro,ale córka powiedziała,że zaakceptuje mnie jako swojego ojca pod warunkiem,że sprowadzę jej mamę całą i zdrową, więc sama widzisz,że nie miałem wyjścia
- Ah tak..rozumiem- udała naburmuszoną, po czym wybuchnęła śmiechem. Nigdy nie przypuszczała,że jeszcze kiedyś będą się tak śmiać. Nagle coś sobie przypomniała
- Gdzie są te pnącza, które były do niego przyczepione?
- Co?
- Now wiesz...te liany. Odeszła od niego na chwile i przykucneła nad jedną z pozostałości- jeśli wezmę próbkę może uda mi się odtworzyć antidotum, dzięki któremu ich chakra spowrotem zacznie sie regenerować. To może być to czego szukałam, czego potrzebowałam- zaczęła myśleć na głos
- Pani doktor wracamy do domu, Sarada na pewno się niepokoi- zabrała kawałek liany i schowała do torby z shurikenami.


Po paru dniach byli w domu, pierwsze co zrobili po powrocie to pójście po Saradę. Weszli do holu domu Naruto, gdzie przywitała ich Hinata, wyściskała mocno Sakurę
- Dzięku Bogi,że nic ci nie jest. Sarada bardzo się martwiła, przez ostatni tydzień prawie w ogóle nie jadła, nie chodziła również do szkoły, zachowywała się jak nie ona.  Himawari i Boruto robili wszystko co w ich mocy, by ją podnieś na duchu. Musiała podsłuchać moją rozmowę z Naruto, króry opowiadał mi, o twojej misjii Sasuke i o miejscu w którym prawdopodobnie byłaś przetrzymywana. Sarada wymknęła się z domu, bo zamierzała was szukać. Na szczęście w porę zorientowaliśmy się i Naruto ją znalazł.
- Himawari bądź tak dobra i powiedz Saradzie,że jej rodzice wrócili- powiedziała do małej dziewczynki, która wyszła z pokoju najwyraźniej zainteresowana gośćmi
- Ciocia- krzyknęła i pobiegła prosto w ramiona Sakury, która uścisnęła ją mocno i wzięła na ręce
- Cześć Hamawari, słyszałam,że bardzo pomogłaś Saradzie, kiedy nas nie było
- Tak ciociu byłyśmy jak siostry
- Cieszę się,że to słyszę Słoneczko
- A kto to jest?- wskazała na Sasuke
- A to twój wujek, tata Sarady
- Wujek? Ale fajnie- zaczęła się śmiać wesoło- wujku masz takie same oczy jak Sarada i włosy też
Sakura postawiła dziewczynkę spowrotem na ziemi
- Co to za zamieszanie? –zapytał blondyn, wyglądem przypominającym Naruto schodząc na dół po schodach- o cześć ciocia
- Dzień dobry Boruto- uśmiechnęła się miło Sakura
- Ooo kogo jak tu widze, Uchiha Sasuke nie?- powiedzieł chłopak bezceremonialnie podszedł do niego bliżej i powiedział- fajnie,że w końcu wróciłeś..słuchaj mógłbyś dać mojemu tatkowi wycisk podczas walki? Odkąd został Hokage jego ego urosło do niewyobrażalnych rozmiarów, to co wujek mogę na ciebie liczyć?
- Boruto- zganiła go Hinata- nie wolno ci tak mówić o ojcu
- A co? Mylę się? Hinata nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż u szczytu schodów stanęła Sarada
- Mama?!- krzyknęła i rzuciła się pędem w ramiona rodzicielki, objęła ją mocno i zaczęła szlochać- mamo tak bardzo się martwiłam, tak się cieszę,że nic ci nie jest
- Och Skarbie już wszystko będzie dobrze- Sakura wyściskała mocno córkę. Miło było mu patrzeć na to jak obie są szczęśliwe. W tym momencie jego serce wypełniała tak wielka radość,że sam chciał ją przytulić, ale wiedział,że pewnie nie przyjmie tego z entuzjazmem, więc się powstrzymał.
- A to wszystko dzięki tacie, wiesz? To on mnie uratował- powiedziała Sakura spoglądając spod długich rzęs na niego. Po paru minutach Sarada oderwała się od mamy i stanęła przed nim z poważną miną
- No..tym razem mnie nie zawiodłeś tato- powiedziała z uśmiechem po czym przytuliła się i do niego- dziękuje ci

Minęło pół roku od rozwodu. Te piękne chwile spędzone razem z Sasuke powoli zaczynały zanikać, zupełnie tak jak podczas jego wcześniejszej nieobecności. Okazało się,że tak naprawdę nie wykonywał żadnej misji, a po prostu mieszkał sobie wraz ze swoją nową rodziną w Wiosce Kwiatu. Ożenił się z Karin już po roku czasu od opuszczenia ją i Sarady. To od ludzi dowiedziała się,że miał 2 synów trochę młodszych od Sarady-bliźniaków. Haruno nie widziała ich, ale według plotek oboje mieli czarwone jak ich matka włosy, a z wyglądu w ogóle nie przypominali ojca, dlatego też Sakura przez pewnien czas łudziła się,że może jednak nie jest to prawdą. Pewnego razu kiedy Sasuke „wyruszył na misje” podążyła za nim i w ten sposób pozbawiła się wszelkich złudzeń. Sarada przechodziła to równie ciężko jak ona. Pogorszyła swoje stopnie w szkole, zmizerniała i oświadczyła,że już nigdy nie zaufa żadnemu mężczyźnie. Ale była też przynajmniej jednak dobra strona tej sytuacji.  Kakashi wybaczył jej to,że chciała wrócić do męża, twierdząc,że rozumie iż ona nigdy nie przestanie kochać Uchihy, ona natomiast uparcie zaprzeczała, mówiąc,że uczucie, którym go kiedyś obdarzyła umarło tak samo jak Uchiha Sasuke umarł dla niej. Przyjęła oświadczyny Hatake, a za nie cały miesiąc mają ślub.
- Sakura Hatake- brzmi nieźle-pomyślała.
 Planują także zamieszkać w nowym domu, który Kakashi dla nich wybudował. Jest szczęśliwa, a przynajmniej udaje. Gra weszła jej w krew tak bardzo,że czasami sama zaczyna w to wierzyć. Żal jest jej także Naruto, który bardzo zawiódł sie na człowieku, którego uważał za przyjaciela przez swoje całe życie.Okazało się bowiem,że Uchiha pojawił się parę razy w Konosze, by ukraść jakieś ważne zwoje, które potem sprzedał Wiosce Kwiatu, przez co powyższa Wioska wypowiedziała im wojnę, znając tajniki wielu technik Konohan, są za pewnie przekonani o wygranej. Naruto kontaktował się już w tej sprawie z Wielkimi Pięcioma Nacjami, którzy nie pozwolą na kolejną wojnę, będą więc starali się zdusić całą sprawę w zarodku- no tak po wkrótce wygląda teraz moje życie- powiedziała do swojego lustrzanego odbicia
- mogło być gorzej, prawda?
- Kochanie musimy już wychodzić- usłyszała wołającego ją Kakashiego
- Już idę- odkrzyknęła- jeszcze raz spojrzała w lustro, przemyciła na twarz promienny uśmiech i wyszła z łazienki.

 Wiem,że nie tego się spodziewaliście. Upewnijcie się,że przeczytacie do samego końca, uwierzcie,że warto ;)


3 miesiące później

Zanim jeszcze otworzyła oczy bała się,że to co ujrzy za chwile rozczaruje ją,że ten koszmar się nie skończy, a ona uświadomi sobie,że jej wyobrażone idealne życie pozostanie jedynie w świecie marzeń. Ze strachem otwarła oczy, ale i tym razem się nie zawiodła. Jej spojrzenie zostało uwięzione w czarnych jak noc oczach, mężczyzny leżącego obok niej
- Dzień dobry-wyszeptał i pocałował ją w czoło
- Dzień dobry-  odetchnęła z ulgą i odwzajemniła uśmiech
- Co się stało? Znowu miałaś koszmar?- Pokiwała jedynie głową, nie chcąc się wdawać w szczegóły- znowu ci się śniło,że odszedłem, prawda?- Znów kiwnięcie
- Chodź tutaj- wyciągnął do niej ramię i ułożył sobie jej głowę na swoim torsie, mocno ją przytulając
- Nigdy więcej was nie zostawie- powiedział poważnie, akcentując każde słowo
- Wiem, naprawdę wierzę ci, nie mam pojęcia dlaczego te koszmary wciąż mnie gnębią
- Będę to powtarzał tak długo,aż twoje serce też mi uwierzy- powiedział całując ją we włosy- a tak w ogóle to co słychać w pracy? Udało ci się wynaleźć antidotum?
- Tak, ten chłopiec o którym ci mówiłam wyzdrowiał już całkowicie- powiedziała z uśmiechem, przypominając sobie jak pierszy raz otworzył oczy
- A co z Kakashim?
- Rozmawiałam z nim. Powiedziałam,że wróciliśmy do siebie i przeprosiłam za to,że go zwodziłam- westchnęła- na szczęście mi wybaczył, a nawet zaczął się spotykać z jedną z pielęgniarek z oddziału. Ona od zawsze się w nim podkochiwała, wyznała mi to jakiś czas temu, kiedy dowiedziała się o naszym rozstaniu. Usłyszała pukanie do drzwi sypialni
- Proszę- powiedziała. Dzrzwi otworzyły się i weszła Sarada
- Co? Wy jeszcze nie ubrani? Przecież obiecaliście,że będziecie ze mną dzisiaj trenować, oboje-podkreśliła patrząc to na jedno to na drugie
- Już wstajemy-powiedzieli równocześnie- Sasuke przyglądał się tej zwyczajnej codziennej scence z uśmiechem na twarzy i pomyślał- wreszcie odzyskałem rodzinę.


Koniec, mam nadzieję,że opowiadanie Wam się podobało, przepraszam,że tak długo zwlekałam z zakończeniem, ale byłam na wyjeździe, gdzie nie miałam dostępu do internetu..ahh te wakacje ;)
- pozdrawiam
- Lu-chan <3 br="">