niedziela, 17 stycznia 2016

09- Już nigdy Cię nie zostawię (Sasusaku) rozdział 4

                                                               Paring: Sasusaku
                                                               A/M: Naruto 
                                                              Dozwolone: 16 lat
Uwagi: Hej, Kochani czy Wy też tak jak i ja nie możecie się doczekać zakończenia filerów? Manga już dawno została skończona, a oni ciągną anime w nieskończoność. Nie rozumieją, że w ten sposób tylko zniechęcają fanów. Do tej pory mogłam powiedzieć, że dosłownie obejrzałam każdy odcinek tego anime, wraz z ova i kinówkami. Teraz już nie mogę tego powiedzieć, gdyż nie mam zamiaru oglądać tych filerów. Po za tych chciałabym obejrzeć w końcu film „Boruto”, a nie zrobię tego dopóki nie obejrzę anime do końca. No cóż taką już mam zasadę.

Kakashi siedział przy stole i rozglądał się po mieszkaniu, podczas gdy Haruno podgrzewała dla nich jedzenie, które już zdążyło wystygnąć. Niezręczna cisza przeciągała się coraz dłużej, gdyż żadne z nich nie powiedziało słowa, odkąd Sasuke opuścił mieszkanie. Nie spodziewała się że jeszcze kiedykolwiek go zobaczy, a już zwłaszcza dzisiaj, kiedy tak jej zależało na tym, aby odgrodzić się od starego życia grubą kreską i zacząć wszystko od nowa. Widok męża zrobił na niej większe wrażenie, niż gotowa była się do tego przyznać.- zmienił się- pomyślała. Nie chodziło jej wcale o jego wygląd, który kompletnie różnił się od tego,który zapamiętała. Zapuścił włosy i ułożył je w inny sposób, jego ubiór również się różnił od tradycyjnego stroju ninja w którym większość wykonywała swoje misje. Przywykła już również do tego, że nie miał lewej ręki, ponieważ nie miał na tyle cierpliwości, aby po wojnie zostać trochę dłużej i poczekać, aż jego nowa ręka się „odbuduje”, dzięki komórkom Hashiramy.Jego późniejsze powroty do wioski również trwał za krótko, by się to udało. Jednak to nie to wszystko przyciągnęło największą uwagę kobiety. Jego twarz miała zupełnie inny wyraz, a jego oczy skrywały coś czego chyba jeszcze nigdy w nich nie widziała. Sasuke zawsze był skrytym i tajemniczym człowiekiem, z owodu tego co spotkało jego klan w dzieciństwie, ale także dlatego, że po prostu taki był, aki już miał charakter. Wydawało jej się przz jakiś czas, że udało mu się bardziej na nią otworzyć, ale potem znowu „zniknął” i nie było go do dziś dnia. To co zobaczyła w jego spojrzeniu zaskoczyło ją samą,gdyż zazwyczaj to ona tak patrzyła na niego. Jego spojrzenie było zimne lub ewentualnie obojętne, wydawać by się mogło, że niczego nie skrywa, ale któż mógłby się domyślić o czym tak naprawdę myśli ten człowiek, albo tym bardziej co czuje. W jego oczach widziała tęsknotę, tak wielką, że aż ścisnęło jej się serce na samo wspomnienie, oraz o ile jej się nie wydawało- miłość. Była także pewna, że dostrzegła w nich ból, kiedy opowiadała mu o córce i zażądała rozwodu. Chociaż mimo tej pewności cały czas wmawiała sobie, że pewnie tylko jej się wydawało. Chciała w to wierzyć. Po tym wszystkim przez co przeszła i postanowieniu, by zamknąć stary rozdział nie chciała uwierzyć w to, że jej męża nie było w domu z jakiegoś naprawdę ważnego powodu. Nie chciała znaleźć się znów w punkcie wyjścia, znów mieć nadzieję na lepsze jutro.
-  Sakura- z zamyślenie wyrwał ją czyjś głos. Chwile zajęło jej zebranie myśli, by skojarzyć do kogo należał.
- Sakura- powtórzył- jesteś pewna, że to mięso ma być tak dobrze wysmażone?
Z roztargnieniem spojrzała na patelnię i zobaczyła, że potrawa na niej przyrządzana została przypalona, dopiero teraz poczuła dym, więc uchyliła okno, aby pozbyć się nieprzyjemnego zapachu.
- Przepraszam, zamyśliłam się- wymamrotała pospiesznie po czym nałożyła potrawę na talerze i postawiła na stole.
- Zauważyłem- odpowiedział szaro włosy- rozumiem, że nie uprzedził cię wcześniej o swoim powrocie.
- Nie, nie miałam pojęcia, kiedy wróci, ani nawet czy zamierza to zrobić. Mówiłam ci już przecież, że nie utrzymywaliśmy kontaktu przez cały ten czas.
- A wiesz czemu wrócił? No i dlaczego akurat teraz? Nie zapytałaś go?
- Nie było na to czasu- westchnęła- wydawać by się mogło, że wrócił do domu, tak po prostu, ale dałam mu jasno do zrozumienia, że nie ma już czego tu szukać. Możliwe, że zostanie przez jakiś czas, ze względu na Saradę. Może o tego nie okazuję, ale jestem pewna, że zależy mu na córce. Nie zapomnę tego, gdy się urodziła- uśmiechnęła się na samo wspomnienie- Sasuke był taki szczęśliwy. Zanim jeszcze wróciliśmy z nią do domu zaczął planować, co jeszcze powinniśmy dokupić do jej pokoiku, oraz jak w przyszłości będą wyglądały ich treningi. Szczerze mówiąc to na początku, gdy dowiedziałam się, że urodzę córkę trochę mnie to zmartwiło, gdyż pomyślałam, że przyszły tata będzie zawiedziony, bo wolałby mieć syna, tak jak jego przyjaciel. Później jednak pomyślałam, że może i dobrze się stało, miałam nadzieję, że przy dziewczynce trochę złagodnienie i nie pomyliłam się. Sarada od samego początku była jego „oczkiem w głowie”, wiedziałam, że będzie „córeczką tatusia”, ale nie przeszkadzało mi to. Chciałam by mieli ze sobą jak najlepsze relacje- jej uśmiech zniknął- jednak co się stało potem, wiesz doskonale. Oni są jak 2 krople wody dlatego obawiam się tego, czy uda im się ze sobą złapać dobry kontakt. Oboje są uparci, zamknięci w sobie, a co najważniejsze – pamiętliwi- Sarada nie umie łatwo wybaczać. Wyobraź sobie, że za zepsucie ulubionej lalki, ma do Boruto żal do dziś dnia, pomimo tego, że mieli po 4 lata. Oczywiście w życiu się teraz do tego nie przyzna, ale przez długo czas to był jedyny powód dla którego nie chciała się z nim przyjaźnić. Hehe nawet teraz uważa, że jest „skazana” na jego towarzystwo z powodu takiego podzielenia drużyn, a to mi przypomina czasy, kiedy „drużyna 7” była w komplecie. Pomiędzy nimi, a nami jest wręcz uderzające podobieństwo.
- To prawda, że nowe pokolenia ma całkiem sporo z poprzedniego- przyznał Kakashi- Naprawdę myślisz, że tylko o Nią mu chodzi?
- Co masz na myśli?
- Posłuchaj Sakura, ja po prostu chcę wiedzieć na czym stoję, zrozum. Wiem jak wiele dla ciebie znaczył oraz to, że nie zapomniałaś o nim tak zupełnie. Sam fakt, że tak wiele mu wybaczyłaś, tak długo na niego czekałaś…
- Właśnie nie sądzisz, że już wystarczająco się naczekałam? Mam tego dość z resztą rozmawialiśmy już o tym nie jeden raz Kakashi. Nie masz powodu do obaw, tym razem mu nie wybaczę, możesz być pewien- wyznała i spojrzała na niego. Po wyrazie jego twarzy domyśliła się tego, że jej nie uwierzył, więc dodała.
- Powiedziałam mu, że chce się rozwieść- nie wiedziała jakiej reakcji się spodziewać, ale na pewno nie takiej. Mężczyzna mało nie zadławił się jedzeniem i właśnie zaczął kasłać, aby pozbyć się resztek jedzenia, które poszło tam gdzie nie powinno.
- Jesteś tego pewna?- zapytał
- Teraz mi wierzysz?
- Tak, teraz już rozumiem dlaczego nie jesteś Uchiha
-  Słucham?
-  Mam na myśli w szpitalu. Od dawna używasz panieńskiego nazwiska-Haruno.
- To prawda, a już za niedługo będę mogła prawnie z niego korzystać. Nie rozmawiajmy o tym już dłużej dobrze? Powiedz mi lepiej czy ten pacjent, który miał wypadek na misji już wydobrzał?
Przez resztę wieczoru nie poruszyli już więcej tego tematu. Zupełnie jakby nie istniał, ale Haruno dobrze wiedziała, że istnieje  i to na dodatek gdzieś w tej wiosce, parę kilometrów dalej.  On gdzieś tam jest,tak blisko niej, tak jak już nie było od dawna. Kolacja strasznie jej się dłużyła, prawdę mówiąc to jedyne czego chciała to się położyć i zasnąć, jak najszybciej, by nie myśleć. Przez resztę rozmowy była nieobecna. Kakashi na szczęście jest domyślny dlatego zaraz po skończeniu jedzenia pożegnał się i wyszedł, zostawiając ją z tymi wszystkimi myślami samą. Sakura wzięła szybki prysznic, pozwoliła aby woda ukoiła jej nerwy spływając powoli po jej spiętym ciele. Wyszła z łazienki, zawinęła mokre włosy w turban po czym położyła się spać. Była bardziej wyczerpana niż przedtem myślała, więc zasnęła szybko. Śnił jej się czarne, nieprzeniknione oczy, bardzo przypominające oczy jej córki, lecz te nie należały do Sarady.

Sasuke zapukał parę razy do drzwi, lecz nie widząc żadnej reakcji, wszedł do środka. Przeszedł szybko przez korytarz i wszedł do salonu. Spojrzał na zegar w kuchni i przypomniał sobie jak Sakura powiedziała, że ich córka kończy zajęcia o 13:00, było 15 po, więc podejrzewał, że za chwile powinna wrócić. Korzystając z chwili postanowił się trochę rozejrzeć po mieszkaniu. Poszedł do pokoju Sarady. Wyglądał dokładnie tak, jak planowali z Sakurą, po za tym, że broń, taka jak shurikeny i kunaye wisiały na ścianie ułożone według wielkości.  Wiedział od zawsze, że jego dziecko będzie ninja, ale kiedy dowiedział się, że będzie to dziewczynka to spodziewał się bardziej dziewczęcego wystroju pokoju. Ciężko było mu sobie wyobrazić jego małą Saradę posługującą się którąkolwiek z tych broni. Po drodze zajrzał jeszcze do łazienki i wrócił do salonu w momencie w którym drzwi mieszkania otworzyły się i stanęła w nich drobna osóbka o czarnych jak jego własne oczach i włosach.
- Kim pan jest?- rzuciła na przywitanie, a on był w takim szoku widząc ją po tylu latach, że nie mógł wyksztusić słowa.
- Ostrzegam, że jestem ninją, a po za tym hokage jest moim wujkiem, więc radzę szybko opuścić ten dom, jeśli nie chce pan kłopotów. Zrobiła kilka kroków w jego stronę trzymając kunay w ręce i mierząc go spojrzeniem ciemnych oczu.
- Ty pewnie musisz być Sarada- w końcu udało mu się odezwać. Zobaczył zrozumienie na jej twarzy.
- To ty- powiedziała, po czym uśmiechnęła się promiennie, a on pomyślał, że ten uśmiech zdecydowanie ma po mamie.
- Tato wróciłeś, tak bardzo tęskniłam- wykrzyknęła radośnie, lecz już po kilku sekundach jej wyraz twarzy zmienił się diametralnie i powiedziała zimnym głosem- tego się spodziewałeś, co? Że może jeszcze mam ci się rzucić na szyję? Czego chcesz?- zapytała poważnie. Zdezorientowany jej zachowaniem stał tam tylko bez słowa gapiąc się na nią.
- Co? Mowę ci odjęło? Dobrze jak wolisz, w takim razie pozwól, że ja coś powiem. Nie wiem po co wróciłeś i czego chcesz i nie obchodzi mnie to. Dla mnie jesteś nikim rozumiesz? Nie chcę cie znać, widzieć, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, tak jak ty  nie chciałeś mieć nic wspólnego z nami.
- Nie powinnaś się tak zwracać do ojca- próbował brzmieć surowo i karcąco, jak prawdziwy rodzic, ale chyba nie bardzo mu wyszło, gdyż dziewczyna jedynie zaśmiała się bez cienia wesołości w głosie.
- Ojca? Hahaha żartujesz, prawda? Nie wierzę, że masz czelność nazywać się moim ojcem.Znasz w ogóle definicje tego słowa? Ojciec to ktoś na kogo zawsze możesz liczyć, kto zawsze jest obok. Ktoś kto cie wychowuje, karci w ramach potrzeby i nagradza, kiedy dziecko na to zasługuje, chodzi na zebrania do szkoły, uczy walki, tak jak robią to ojcowie moich kolegów. A ty jesteś…wiesz kim? Facetem, który zapłodnił moją matkę a potem zniknął bez słowa, tym jesteś.
- Sarada…zaczął ostrzegawczym tonem
- Więc jeśli chcesz mi teraz robić kazania to wybacz, ale spóźniłeś się o jakieś 4 lata. A teraz wyjdź, za nim mama cie zobaczy. Wystarczająco już się musiała denerwować z twojego powodu, nie sądzisz? Jestem pewna, że tak jak i ja nie chce cię widzieć.
- Mylisz się. Wiem, że wróci dopiero wieczorem. To ona mnie tu zaprosiła, abym mógł z tobą porozmawiać, nic ci nie powiedziała?
- Kiedy to było?
- Co takiego?
- Żesz…kiedy z nią rozmawiałeś?
- Wczoraj wieczorem.
- Aha, cóż nie widziałam się z nią od tego czasu, więc nic nie wiedziałam nic o twojej wizycie, a szkoda, bo gdybym wiedziała to poszłabym do koleżanki. W tym momencie zobaczył jak przygląda się czemuś stojącemu na to komodzie. Podeszła powoli i spojrzała na niego z wyrzutem.
- Co mu zrobiłeś?!
- Co? Komu?- spytał zaskoczony jej nagłym wyskokiem.
- Yume!
- Komu?- powtórzył?
- Mojej rybce Yume- wskazała na akwarium stojące na komodzie i pływającą do góry brzuchem rybkę, której w ogóle wcześniej nie dostrzegł.
- Nic, dlaczego miałbym coś jej robić- zapytał zszokowany oskarżeniem.
- Nie wiem, myślałam, że to już taki twój nawyk
- Jaki nawyk?
- Taki, że niszczysz wszystko czego się dotkniesz.Jej zimny ton zmroził mu krew. Nie wiedział co powiedzieć. Od czego zacząć. W ogóle nie wiedział jak z nią rozmawiać. Zobaczył, że bierze głęboki oddech oddech, aby się uspokoić.
- Ok., posłuchaj widzę, że wciąż nie rozumiesz, więc postaram ci się to jakoś wyjaśnić. Widzisz, kiedy miałam urodziny, 4 dokładniej, mama kupiła mi w prezencie złotą rybkę. Wiedziałbyś o tym, gdybyś się pojawił…z resztą nie ważne. W każdym razie, chcesz wiedzieć o czym marzyłam w tamtym wieku? Tylko o jednej rzeczy. Chcesz wiedzieć jakiej? O tym, aby w końcu poznać swojego ojca, aby wrócił- spojrzała mu w oczy – wtedy to było moje jedyne marzenie, a mama powiedziała, że złote rybki spełniają marzenia- uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie- dlatego też wypowiedziałam swoje życzenie i nazwałam ją Yume*- co oznaczała marzenie powrotu ojca, ale jak sam widzisz Yume* nie żyje, więc to marzenie także umarło- powiedziała po czym wyszła z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem. Stał tam jeszcze przez chwile jak skamieniały, zastanawiając się czy kiedykolwiek uda mu się naprawić relacje z córką.

* Yume (z j.marzenie) – wybaczcie mi za uśmiercenie biednej rybki
L, chociaż i tak miała całkiem długie życie, nie ;), nie zważając na to, czy to możliwe aby tyle mogła przeżyć ryba, ale to tylko szczegół. 

3 komentarze:

  1. Wspaniałe opowiadanie !! Już się nie mogę doczekać następnej części 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe opowiadanie !! Już się nie mogę doczekać następnej części 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się ciesze, postaram się dodać go w najbliższym czasie :) Zapraszam do czytania
    pozdrawiam
    - Lu-chan :*

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D