sobota, 11 lutego 2017

11- Nie pozwolę ci odejść (Sasusaku) (5/?)

Paring: Sasusaku
A/M: Naruto
Dozwolone: od 16 lat
Przez myśl mu nawet przeszło, że być może to Itachi przyszedł dokończyć to co zaczął lata temu, czyli zabić go. Co prawda Konoha była chroniona, ale chłopak wiedział, że dla jego brata nie jest to najmniejszą przeszkodą. Rozważał nawet zabranie kunaji, ale po krótkim zastanowieniu odrzucił ten pomysł. W końcu broń ninja przeciwko jego bratu na nic by mu się nie przydała. Podszedł ostrożnie i otworzył drzwi.


Dziewczyna stała na korytarzu. Po za tym przed którym stała mieściło się jeszcze 3 mieszkania na piętrze. Nikt nie otwierał przez dłuższą chwilę, więc miała okazje, by się trochę rozejrzeć. Budynek był zaniedbany. Od ścian na korytarzu odłaziła farba. Sakura właściwie była tutaj po raz pierwszy. Przed nią otwarły się zwykłe, białe, drewniane drzwi, a po chwili stanął w nich brunet. W zwyczajnym czarnym t-shirtcie i spodniach od dresu. Miał mokre włosy, a przez ramie przewieszony biały ręcznik. Dziewczynie zrobiło się głupio. Przypomniała sobie, że musiała czekać całkiem długi czas, a ten obrazek uzmysłowił jej dlaczego tak było. Chłopak przez tak długo czas nie otwierał drzwi,ponieważ brał prysznic. A, że ona była taka namolna i pukała do momentu w którym nie otworzył, był zmuszony skończyć kąpiel. Całe szczęście, że nie wyszedł w ręczniku-pomyślała z ulgą. W tym momencie uświadomiła sobie, że nie dość, że mu przerwała to jeszcze teraz stoi i gapi się na niego.
- Po co przyszłaś? Odchrząknęła szybko, by nieco oczyścić gardło, które zrobiło się suche na wiór przemówiła
- Przepraszam za najście, ale Kakashi-sensei prosił mnie bym przekazała wam pewną informacje dotyczącą naszej następnej misji. Otóż zbiórka jest jutro o 7 obok boiska szkolnego. Wyruszamy do wioski Wodospadu. Nasza misja będzie polegała na ochronie jakiegoś urzędnika państowego, który ma dla hokage jakieś poufne informacje. Misja ma rangę B, ale z możliwością, że w każdej chwili może przeistoczyć się w misję rangi A. Prawdopodobnie będzie ona trwała od 3-4 dni. Ok to by było na tyle, muszę jeszcze przekazać to samo Naruto, także na razie- pomachała mu na pożegnanie i już jej nie było.
- Uff...co za ulga, że udało mi się jakoś normalnie sklecić zdania i nie czekając na jego wybuch złości dać nogę. Rany...że też mistrz musiał wpaść akurat na mnie. Zupełnie tak jak by sam nie mógł ich o tym poinformować i zamiast tego wysłużył się mną. Dobra to teraz jeszcze tylko muszę znaleźć Naruto i mu to przekazać.


Według niego jej zachowanie było trochę dziwne. Na początku stała przez chwile nie powiedziawszy nawet słowa,tylko po to, by potem wyrecytować wiadomość od Kakashiego najszybciej jak tylko była w stanie i nie dając mi chwili na jakąkolwiek odpowiedź po prostu sobie pójść.
- Czy ona na serio aż tak się mnie boi?- zachodził w głowę. Trochę się zawiódł,bo sądził, że ich relacje są na jak najlepszej drodze, a tu taki obrót spraw. Zdjął ręcznik z ramienia i zaczął suszyć włosy
- Chwila ręcznik?No i teraz wszystko jasne, pewnie myślała, że aby otworzyć drzwi musiał przerwać kąpiel. To dlatego tak się spieszyła, aby mu wszystko przekazać. Kiedy popatrzył na to w ten sposób trochę mu ulżyło. Po umyciu naczyń zabrał się za pakowanie na jutrzejszą misję.


Wstała równo z budzikiem. Znowu ustawiła go godz. wcześniej, aby zdążyć przyszykować jedzenie na misję. Postanowiła, że przygotuje dla wszystkich kanapki i onigiri jako posiłek oraz małą przekąskę. Poprzedniego dnia kupiła już potrzebne składniki, aby dzisiaj wszystko sprawniej poszło. Kiedy skończyła włożyła jedzenie do plecaka po czym wyszła z domu. Jej rodziców nie było, więc zamknęła drzwi na klucz. Miała jeszcze całkiem sporo czasu, dlatego ruszyła nie spiesznym krokiem. Kiedy dotarła na miejsce Sasuke już czekał na resztę.
- Hej - powiedziała radośnie. Uchiha tylko coś mruknął pod nosem i kiwnął głową na znak przywitania- yhm chyba dalej jest na mnie zły za wczoraj. No ekstra, nasza pierwsza wspólna misja po za wioską, a nasza praca zespołowa będzie kulała jeszcze bardziej niż na co dzień. Blondyn przyszedł niewiele później, ale nie odezwał się ani słowem do pozostałych. Sakura zauważyła, że Naruto wyjątkowo dziwnie się dzisiaj zachowuje. Usiadł pod bramą boiska z daleka od nich i siedział cicho co było do niego nie podobne i niepokojące zarazem. Zaczęła się martwić, więc podeszła do przyjaciela i usiadła obok niego
- Naruto wszystko w porządku? Coś się stało?- spytała szeptem i spojrzała na niego
- To nic takiego Sakura-chan nie musisz się martwić
- Oczywiście, że się martwię głuptasie. W końcu jesteś moim przyjacielem- powiedziała i uśmiechnęła się wspierająco. Chłopak spojrzała na nią i przez pewien czas nic nie mówili po prostu patrzyli się na siebie. Dla bezstronnego obserwatora mogliby nawet wyglądać na zakochaną parę, która się w siebie wpatruje niczym w obrazek.
- Chodzi po prostu o to, że w tym miesiącu wydałem za dużo pieniędzy i skończyły się moje oszczędności. Nie miałem nawet jak kupić sobie czegoś na drogę, więc ramen, które jadłem dziś rano jest moim ostatnim posiłkiem na te 4 dni- powiedział przygnębiony
- Nie martw się, coś wymyślimy- powiedziała przekonująco- masz moje słowo, że nie pozwolę ci głodować- mrugnęła do niego okiem
- Sakura-chan jesteś wspaniała- niemal wychlipiał chłopak. Po ich krótkiej,lecz widocznie potrzebnej rozmowie jego humor wrócił w mgnieniu oka już po chwili zaczęli normalnie rozmawiać, a nawet śmiać się.


Obserwował ich z pod drzewa. Już po chwili od kiedy Sakura podeszła do Uzumakiego jego nastrój zmienił się diametralnie. Jego jadaczka znów była wyszczerzona, a cisza przerwana. Nie słyszał o czym rozmawiają, nie żeby go to interesowało, ale jego uwadze nie uciekło to, że przez dłuższy czas wpatrywali się w siebie co z niewiadomego powodu strasznie go zirytowało. Odnosił wrażenie, że w tym momencie byli w swoim własnym,prywatnym świecie w którym istniała jedynie ich dwójka. Zupełnie jak wtedy kiedy on i Sakura walczyli. Był taki moment, kiedy on również po za nią nie widział i nie słyszał nic innego. Dziwnie się czuł z myślą, że oni teraz przeżywają coś podobnego.
Godzina 7 minęła i bardzo szybko zmieniła się w 7:30, a Kakashiego dalej nie było widać.
- Rany..czy on naprawdę nie może być na czas chociaż ten jeden raz- zaczął narzekać Naruto- Aaa nie wytrzymam już dłużej! Ciągle się spóźnia i potem to do nas ma pretensje
- Zamknij się kretynie- wtrącił Uchiha
- Coś ty powiedział Sasuke?!
- Żebyś się przymknął, bo twoje wrzaski w niczym nam nie pomogą
- A bezczynne siedzenie i udawanie, że nic się nie dzieje niby tak?!
- Uspokójcie się obaj!- miała dosyć wysłuchiwania ich wiecznych kłótni
- A ty wcale nie jesteś lepsza- tym razem zdanie to skierował do dziewczyny
- Słucham?
- To wszystko twoja wina. Siedział sobie spokojnie i cicho co jak wiesz praktycznie nigdy się nie zdarza,ale nie. Ty musiałaś to wszystko zepsuć!
- To co?! Miałam go tak po prostu zostawić samego?! Martwiłam się, bo to było nie codzienne zachowanie
- A to, że się teraz wydziera i zakłóca spokój ma niby w czymś pomóc?!
- A co ty możesz o tym wiedzieć!
- Co masz przez to na myśli?
- Zawsze tylko kryjesz swoje prawdziwe emocje za tą swoją maską. Jak więc możesz zrozumieć ludzi, którzy nie potrafią zachowywać się w ten sposób! Z których można czytać jak z książki nie ważne czy są przygnębieni, szczęśliwi czy też wściekli!
- A co jest złego w byciu opanowanym? Ja przynajmniej nie zachowuje się jak dziecko w przeciwieństwie do was i nie pozwalam na to by emocje wzięły na de mną górę!
- Czyżby? A niby co teraz robisz?
- Usiłuje uspokoić dwójkę ludzi, którzy na rozumy pozamieniali się chyba z przedszkolakami
- W takim razie przepraszam, że zabrałam ci twoją cenną ciszę! Ale nie mogłam tak siedzieć bezczynnie! Wybacz mi za to, że mam serce!W przeciwieństwie do ciebie nie jestem jak posąg bez uczuć!- już w momencie wypowiadania tego zdania gorzko pożałowała tego, że nie potrafiła ugryźć się w język. To był najmniej odpowiedni moment na awarie filtra mózg- usta, ale już było na późno. Patrzyła na jego twarz przez którą przebiegł grymas bólu, trwał od zaledwie ułamek sekundy, bo gdy mrugnęła jego twarz znów zamieniła się w nieczytelną maskę. Mogłaby sobie wmówić, że nic takiego nie miało miejsca, lecz po ujrzeniu tej mimiki nie była już w stanie usunąć jej ze swej pamięci. Zraniła go, a naprawdę nie chciała tego robić. To po prostu zdarzyło się tak szybko. Nie wiadomo dlaczego on nagle na nią naskoczył, a ona w rewanżu się odgryzła, lecz teraz przekroczyła granicę i nie była pewna czy kiedykolwiek uda jej się to naprawić.


Patrzył na nią w oszołomieniu. To co powiedziała całkowicie go zaskoczyło. W dodatku nie mógł nic odpowiedzieć, bo miała racje. Już nie jeden raz słyszał o sobie podobne rzeczy. Dzieciaki w akademii zawsze mówiły coś takiego, więc naprawdę zdążył się już przyzwyczaić do tego, że wszyscy tak o nim myślą. Jednak teraz nabrało to zupełnie nowego znaczenia. Sam nie rozumiał dlaczego tak się przejął tym, że ona również podziela zdanie innych, jednak kiedy to powiedziała coś go zakuło i nie potrafił już pozostać obojętny. Wiedział, że doskonale musiała zobaczyć jego rację. Mógł wyczytać to w jej oczach, jak także i to, że bardzo tego żałuje i najchętniej by to cofnęła, co jednak nie jest możliwe. Słowa padły i po raz pierwszy od dawna zrobiły spustoszenie w sercu Sasuke.
- O widzę, że już jesteście- dotarł do niego głos
- Tak już od jakiejś godziny- wtrącił blondyn
- Co? Po co przyszliście tak wcześnie? Sakura nie przekazałaś kolegą, że zbiórka miała być o 8?
- Słucham? Kakashi-sensei powiedział wyraźnie, że mamy być na miejscu o równej 7, nawet zapytałam dlaczego tak wcześnie i mistrz odpowiedział, że droga jest długa,więc musimy wcześnie wyruszyć. Sensei się spóźnił i teraz próbuje zrzucić winę na mnie- powiedziała niezadowolona
- Naprawdę tak ci powiedziałem? W takim razie wybaczcie, wybaczcie,ale coś mnie zatrzymało
- Yhm nawet domyślam się co
- Właśnie to „coś” wystaje z tylnej kieszeni mistrza spodni- dopowiedział Naruto
- Już dobrze, dobrze niech wam będzie. Teraz nie ma sensu roztrząsać czyja no jest wina, prawda? No właśnie. Najważniejsze, że wszyscy już jesteśmy, tak więc ruszajmy. Pozostali zebrali swoje rzeczy i pobiegli za nim.


Duża część trasy prowadziła przez las, więc teraz biegli między koronami drzew. Sasuke był ostatni. Miał sporo rzeczy do przemyślenia, a poza tym nie było powodu do pośpiechu.
- Oj Sasuke co tak wolno? Jesteś ostatni haha- naigrywał się Naruto. Jednak Uchiha ignorował jego zaczepki i nie dał się sprowokować. Ostatnim razem, gdy sobie na to pozwolił to nie skończyło się dobrze. Nie potrzebnie naskoczył wtedy na Sakurę,ale to nie był jedyny moment w którym zaskoczył sam siebie. Ostatnio zdarzało się to naprawdę często, z czego zdał sobie teraz sprawę. Miał zamiar rozwikłać powód swojej nagłej zmiany zachowania-Zacznijmy od tego kiedy to się zaczęło? Hm...mniej więcej od momentu w którym zacząłem widzieć w tej dwójce swoich przyjaciół. W sumie to moje relacje z Naruto w ogóle się nie zmieniły. Nadal mnie irytuje, wciąż ciągle się kłócimy i rywalizujemy ze sobą. To co się zmieniło to moje zachowanie wględem Sakury, tylko dlaczego? Dobra może zacznę od początku i tej nieszczęsnej walki, którą o mało co bym przegrał przez zwyczajne rozkojarzenie. Bo nie wiadomo skąd i dlaczego nagle przede mną pojawił się mój brat. W dodatku normalnie sobie ze mnie kpił i z tamtejszej sytuacji. Co prawda można powiedzieć, że jego pojawienie się uratowało mnie od ego zawieszenia w którym się znajdowałem. Ale nigdy przedtem nie czułem czegoś podobnego jak w tym momencie, gdy ona przygwoździła mnie do ziemi. Byłem świadomy każdego jej mięśnia, który napięty walczył ze wszystkich sił o to, by jak najdłużej przytrzymać mnie przy ziemi. Ale zdarzyło się coś jeszcze. W momencie w którym na mnie spojrzała byłem zgubiony. Przez moment zapomniałem o tym, że jestem w środku walki, a zamiast tego podziwiałem jej oczy? Co się ze mną dzieje do cholery? Nie mogłem się ruszyć, albo nie właściwie to nie chciałem tego zrobić. Dobra to nie ważne. Jeszcze dziwniejsze były objawy związane z tym wydarzeniem. Puls bił mi bardzo szybko, miałem zawroty głowy i było mi strasznie gorąco, czułem się zupełnie tak jak wtedy, gdy byłem dzieckiem i byłem chory. Miałem wtedy gorączkę, dreszcze i właśnie te zawrot głowy. Co prawda wtedy towarzyszyły mi jeszcze kaszel i katar, które nie pojawiły się teraz, a przynajmniej na razie tego nie zrobiły. Być może to tylko jakiś wirus, początek choroby? Cóż...objawy by się zgadzały. Tak, to na pewno o to chodzi- wmówił sobie chłopak, lecz miał dziwne przeczucie, że cokolwiek by to nie było to był to zaledwie początek jego „choroby”.


Sakura przez całą drogę nie odzywała się do Uchihy. Nawet gdyby chciała to co niby miała mu powiedzieć? Przepraszam za to co powiedziałam. Naprawdę tak nie myślę?- Ehh...gdzieś to już słyszałam. No, ale w sumie taka prawda. Przecież serio nie miałam tego na myśli. W sumie to nadal nie wiem dlaczego wtedy tak wybuchłam. Serio nie wiesz? Haha...nie oszukuj się, przecież to on zaczął. Całą sytuacje zwalił na ciebie, pomimo tego, że przecież w ogóle nie byłaś temu winna.Nie daj się więc wpędzić w poczucie winy za coś czego nie zrobiłaś- odezwało się jej alterego- No niby tak, ale i tak sądzę, że przesadziłam. Widziałam jego minę. W życiu nie widziałam go w takim stanie....ta tak no jasne biedny Sasuke-kun. Znowu zaczynasz? Chcesz być tą samą dziewczynką, którą byłaś w akademii, co? Tą co wszędzie tylko za nim latała krzycząć Sasuke-kun, Sasuke-kun, co? Nie sądzisz, że to żałosne? Ok,tak było, ale byłam wtedy jedynie dzieckiem i....no właśnie w tym rzecz. Teraz już nim nie jesteś, więc przestań się nad sobą użalać. Tym bardziej, że przecież nie skłamałaś. Powiedziałaś mu szczerą prawdę, a prawda czasem boli. Kiedy skończyła swój wewnętrzy monolog znów na niego spojrzała. Wyglądał na zamyślonego, ale nie jakiegoś rzygnebionego, więc trochę odetchnęła z ulgą. Musiał wyczuć, że mu się przygląda, bo również na nią spojrzał. Ona jedak odwróciła wzok. Tym razem nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, nie teraz.


Po kilku godzinach wędrówki wszyscy byli już trochę zmęczeni, poza tym zastało ich późnie popołudnie. Słońce powoli chowało się za choryzontem zapowiadając noc.
- W porządku tutaj rozbijemy obóz- zakomenderował Kakashi, kiedy dotarli do jakiejś polany w środku lasu. Niedaleko stąd jest wzgórze, które jest świetnym punktem obserwacyjnym, a poza tym rzeka płynie zaraz za tymi drzewami- zskazał palcem kierunek. Wszyscy odłożyli swoje rzeczy i usiedli pod pobliskiem drzewem
- Ale jestem głodny- narzekał Uzumaki, a jego brzuch zaburczał na potwierdzenie tych słów
- W takim razie świetnie się składa- powiedziała i zaczęła wyciągać coś ze swojego placaka, po czym podała mu pudełeczko na bento
- Co to jest?- wziął go od niej i spojrzał zaskoczony
- Otwórz i się przekonaj- odpowiedziała z uśmiechem. Chłopak zrobił tak jak mu powiedziała, a oczy zaświeciły mu się jak światełka na choince w Boże Narodzenie, gdy zobaczył co jest w środku
- Dziękuje ci Sakura-chan, Atadakimasu - odpowiedział i zaraz zabrał się za jedzenie- rany jakie to pyszne- skomentował- ten dango są jeszcze lepsze od poprzednich- pochwalił
- Naprawdę? Cieszę się w takim razie, że ci smakują, bo te przygotowałam sama
- Proszę- powiedziała podając pudełeczko Kakashiemu
- Dziękuje ci Sakura
- Smacznego- odpowiedziała. Obserwował jak blondym i mistrz zajadali ze smakiem. A ona właśnie sięgała do placaka po jak się domyślał porcje dla siebie. Po tym jak ostatnio nie przyjął kupionych wtedy przez nią słodyczy nie spodziewał się,by miała popełnić ten sam błąd, gdy już znała jego reacje na tego typu gesty
- Proszę, a to dla ciebie Sasuke-kun- powiedziała podając mu jego porcje. Spojrzał na nią sceptycznie- czyżby już zapomniała? Przecież mówiłem jej ostatno, że nie lubię słodyczy. Przez chwile tylko przyglądał się pakunkowi
- No proszę weż- ponagliła i podała mu go- z ociąganiem odpakował jedzenie, lecz jego zawartość całkowicie go zaskoczyła. Zamiast dango w pudełku były takoyaki* z sosem do zamaczania. Znów na nią spojrzał, ale po jej reakcji wywnioskował, że szok wciąż był widoczny na jego twarzy
- Tym razem nie możesz się już wykręcać tym, że nie lubisz słodyczy- powiedziała z uśmiechem i mrugnęła do niego- chwila...wykręcać? O czym ona mówi? Czyżby myślała, że wtedy skłamałem tylko dlatego, że nie chciałem jeść tego co mi wtedy dała? To dlatego tym razem przygotowała coś innego?
- Wykręcać się? O czym ty mówisz?
- No jak to o czym? O tym twoim małym kłamstewku, że niby nie lubisz słodyczy
- Ale ja nie skłamałem. Naprawdę ich nie lubię- odpowiedział- po co miałbym kłamać?- ale ona nie musiała odpowiadać. Mógł wyczytać to z jej twarzy, jego przypuszcznia były słuszne, a ona musiała pomyśleć, że nie przyjął jedzenia tylko dlatego, że to ona je przyniosła.
- Cóż w takim razie mam nadzieję, że będzie ci smakować- uśmiechała się niepewnie, a sama zabrała się za swoją porcję. Znów spojrzał na jedzenie, smakowity zapach otulał mu nostrza,a on wciągnął go głęboko w płuca, tak, że niemal ślinka zaczęła mu ściekać- ile to już lat minęło od kiedy jadł coś przygotowanego specjalnie dla niego?- sięgnął pamięcią do czasów w których po raz ostatni jadł tą potrwę. Mama często mu ją robiła, gdyż należała do jego ulubionych. Co prawda przez ostatnie lata nie raz jadł je na mieście, ale to już nie było to samo. Musiał przyznać, że takoyaki* w wykonaniu Sakury wyglądały naprawdę smakowicie. Średniej wielkości kuleczki były ułożone równiótko w pudełku, jak od linijki. Miały złoty kolor i przypominały te,które przyrządzała mu mama. Wziął pałeczki, zamoczył jednką z kulek w sosie i wsadził do ust- to jest pyszne- pomyślał zachwycony. Jak się domyślał przygotowała wersję na słono. Jedzenie rozpływalo się w ustach, dlatego zaczął zajadać bardzo szybko. Z jednej strony chciał się tym delektować, ale teraz, gdy tego spróbował uświadomił sobie to jak bardzo był głodny.
- O wygląda na to, że Sasuke ma co innego, ej daj spróbować- powiedział i wyciągnął rękę w stronę jedzenia. Brunet zabrał je automatycznie, nie miał zamiaru się z nikim dzielić
- Miałeś swoje jedzenie- odpowiedział- to jest moja porcja
- No tak,ale ja już zjadłem, a poza tym ty masz coś innego, niż dango. No weź nie bądź ham i daj spróbować. W końcu to Sakura-chan je zrobiła- i to jest właśnie powód przez który się z tobą nie podzielę- pomyślał


    - Naruto jeśli nadal jesteś głodny to mam jeszcze onigiri* i kanapki- powiedziała dziewczyna
    - Co? Gdzie ty to wszystko pomieściłaś Sakura-chan? Twój placak musi być strzsznie ciężki. Czemu nic mi nie powiedziałaś? Przecież pomógłbym ci to nosić dattebayo
    - Nie ma takiej potrzeby. To naprawdę nie jest ciężkie. Po za tym nie ma tego znowu ta dużo. Jedzenie na 4 dni, by się zepsuło, więc zrobiłam jedynie te przekąski na dzisiaj, kanapki na jutrzejsze śniadanie i kolacje oraz onigiri* na coś w formie obiadu haha sama nie wiem,ale skoro niedaleko jest rzeka to co wy na to, by zrobić ognisko i zjeść pieczone tyby na kolacje, co?
    - To świetny pomysł dattebayo
    - Dobra teraz, gdy już pojedliśmy trzeba rozłożyć namioty, chłopcy liczę na was- powiedział mistrz- ja pójdę nad rzekę złowić kilka ryb
    - W porządku, więc ja pójdę do lasu nazbierać chrustu i rozpalę ognisko- zaoferowała Haruno
    - W takim razie pójdę z tobą Sakura-chan
    - Nie ma takiej potrzeby Naturo, poradzę sobie Lepiej zajmijcie się namiotami ok? Bo z tym mogłabym mieć problem haha
    - Nie ma sprawy, ja rozłożę twój namiot- zaoferował
    - A potrafisz to zrobić?- zakpił Uchiha
    - Ahh zamknij się, oczywiście, że potrafię.


Po kilku godzinach nastała noc. Namioty zostały już dawno rozstawione. Ognisko caly czas się paliło zapewniając im ciepło, pomimo tego, że była sposunkowo ciepła noc. Jej namiot mieścił się po lewej stronie od ogniska. Czyli od namiotu chłopców dzieliło ją jakieś 2 metry. Była jedyną dziewczyną w drużynie dlatego nie musiała się nim z nikim dzielić. Wyszła z niego cichutko na palcach nie chcąc nikogo obudzić. Postanowiła, że jest to idelna okazja do tego, żeby trochę potrenować. Kierowała się w kierunku wzgórza, uznała, że to będzie najlesze miejsce, tym bardziej, że gdyby jacyć wrogowie się zbliżali to stamtąd ich zobaczy i będzie mogła ostrzec resztę towarzyszy. Gdy już dotarła na miejsce zaczęła od rozgrzewki, więc zrobiła kilka okrążeń wokół wgórza, później przeszła do ćwiczeń rozciągających. Wykonała parę skłonów, brzuszków, przysiadów i kilka innych ćwiczeń. Później usiadła na ziemi i rozpoczęła kumulowanie chakry. Najpierw w stopach, więc przespacerowała się po kilku pniach drzew, później w dłoniach, więc zaczęła uderzać w pień zupenie tak jakby był jej przeciwnikiem. Po jakiejść godzinie takich ćwiczeń postanowiła, że poćwiczy celność shurikenami. Zrobiła więc tak jak uczył ją Sasuke. Stanęła w lekkim rozkroku, z nogą wiodącą na przodzie. W dalszej części skumulowała chakrę w dłoni w której trzymała broń i rzuciła. Shuriken przeleciał szybko 3 metry i wbił się w pień drzewa zostawiając w nim całkiem spory ślad. Była zaskoczona takim wynikiem. Po pary takich rzutach uznała, że idzie jej całkiem nieźle, więc aby utrudnić sobie zadanie zaczęła rzucać z rozbiegu. Co prawda nie mogła sprawić, by drzewo nagle stało się ruchomym celem, ale kto powiedział, że ona ma stać przed nm jak słup? Zwiększyła odległość pomiędzy nim a sobą, a potem obiegając go, będąc w ciągłym ruchu rzucała w wyznaczony wcześniej cel. To było już nieco trudniejsze zadanie, więc nie zawsze trafiała. Co jedynie sprawiało, że była jeszcze bardziej zmotywowana. Kiedy uznała, że wystarczy tego rzucania jak na jeden trening znów wróciła do poprzednich ćwiczeń. Wyzualizujać, że ma przed sobą przeciwnika ćwiczyła ciosy oraz wykopy.


Obudził go jakiś dźwięk. A może raczej bardziej pasowałoby stwierdzenie rozbudził, gdyż przecież nie spał. Leżał jedynie z zamkniętymi oczami zmuszony do słuchania chrapania Naruto. Od lat nie spał z nikim innym w pomieszczeniu dlatego przyzwyczajony był do całkowitej ciszy. Nie był w stanie zmrużyć oka w takim hałasie. Odnosił wrażenie, że cały namiot się trzęsie. Wyszedł z namiotu i wdychał świeże powietrze. Spojrzał w górę. Całe niebo było usypane gwiazdami. Noc była jasna, gdyż była pełnia księżyca. Nie potrzebował więc latarki, aby wszystko doskonale widzieć. Uznał, że skoro i tak nie może spać to może potrenuje. Ruszył więc w stronę punktu obserwacyjnego. Starał się iść dosyć cicho i nie hałasować za bardzo, chociaż wieział iż Naruto chyba nic nie byłoby w stanie obudzić. Spał jak kamień. Zanim jeszcze dotarł na miejsce usłyszał jakiś odgłos. Szybko więc schował się za pobliskie drzewo podejrzewając, że to mogą być wrogowie. W oddali dostrzegł jakąś postać. Szybko jednak rozpoznał w niej Sakurę. Dziewczyna najwyraźniej także nie mogła spać i zamiast tego trenowała.
Przyglądał jej się przez kilka minut. Jej postawa była naprawdę dobra, musiała „walczyć” z wyimaginowaym przeciwnikiem. Jej włosy, tym razem rozpuszczone powiewały na wietrze.Tym razem nie miał zamiaru obserwować jej z ukrycia, więc wyszedł z lasu i podszedł do niej. Była do niego obrócona tyłem, więc musiała wyczuć jego obecność, gdyż wykonała wykop do tyłu, który on bez trudu zablokował.
- Sasuke-kun!- krzyknęła zaskoczona- co ty tu robisz?
- Mógłbym zapytać cie o to samo- odpowiedział i puścił jej nogę
- Jak to co, nie widać? Trenuje
- Nie byłoby ci łatwiej walczyć z przeciwnikiem, który faktycznie istnieje?- uśmiechał się kpiąco
- Tak racja, ciekawe kogo miałam o to poprosić w środku lasu, może króliki?- odpowiedziała sarkastycznie
- To może potrenujesz ze mną- zaproponował



Ta propozycja zaskoczyła ją i przez chwilę nic nie odpowiedziała. Po chwili jednak opanowała się i powiedziała
- W porządku, ale nie myśl, że pójdzie ci ze mną tak łatwo- stanęła w pozycji początkowej i czekała na jego ruch. Z jego postawy wywnioskowała, że tym razem nie zamierzał jej lekceważyć. Podobało jej się to, że traktował ją poważnie. Może nie na równi z sobą, ale jak jakieś realne zagrożenie. Tym razem nie czekał tak długo jak poprednio i ruszył do ataku. Wykonał cios prawą ręką, który ona bez trudu ominęła, schyliła się i wykonała wykop lewą nogą, lecz on w porę odskoczył. Nie dał jej jednak czasu na to by wstać, bo już na nią ruszył. Spodziewała się, że podejrzewał, że szybko wstanie, więc zrobiła coś całkiem odwrotnego. Została w pozycji kucającej a w momencie w którym podbiegł już całkiem blisko podcięła mu lewą nogę na której akurat stawiał krok. Stracił na chwilę równowagę, lecz wykonał salto, więc koniec końców nie zaliczył gleby. Popchnał ją tak, że poleciała kilka metrów, lecz ona wykonała sprężynkę i już była na nogach. Przez całkiem długi czas się tak miotali. Na zmianę atakowali i robli uniki. Dziewczyna była już całkiem zmęczona, więc, gdy po raz kolejny udało mu się ją powalić na ziemię nie wstawała przez dłuższą chwilę, dlatego podszedł do niej i stanął w nogach
- Poddaje się- powiedziała- mam dość- on pochylił się nad nią
- Naprawdę? Już się poddajesz? Cienko, musisz popracować nad kondycją- ten jego arogancki uśmieszek znowu wyrósł na jego ustach, gdy patrzył na nią z góry
- A ty nad czujnością- odpowiedziała i zanim się obejrzał położyła nogi na jego brzuchu i przerzuciła go przez siebie, za głowę. Tego zupełnie się nie spodziewał . Stracił równowagę i upadł. Ona szybko wstała i wciąż śmiejąc się podeszła do niego, stanęła przed jego głową pochyliła się nad nim i powiedziała
- Mówiłeś coś może?- wciąż chichotała, ale chłopak nie dał za wygraną. Wyciągnął ręcę, złapał za jej kostki i podciął ją, po czym wstał szybko i przygwoździł ją do ziemi zupełnie tak jak podczas ich poprzedniej walki.
- A ty?- spytał, patrząc na nią z góry. Tym razem nie miał zamiaru dać się zwieść, więc przytrzymywał jej dłonie na wysokości jej głowy, usiadł na niej okrakiem w ten sposób unieruchamiając jej nogi. Patrzyła na niego. Był tak blisko. Miała ochotę przejechać palcami do jego policzku, lub wpleść je w jego włosy, ale nie mogła, gdyż unieruchomił jej ręce. Patrzył na nią z poważnią miną, a ona nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. To był głośny, zdrowy śmiech prosto z przepony. Już dawno tak się nie chichrała, ale nie mogła przestać. Była szczęśliwa, bo wyglądało na to, że ich niedawna sprzeczka odeszła w niepamięć, a na dodatek sam zaproponował wspólny trening. Jej śmiech musiał być zaraźliwy, bo chwile potem do niej dołączył. Wyglądał pięknie, tak się śmiejąc. Tak młodo i na takiego zrelaksowanego Wyglądał po prostu na chłopaka w swoim wieku, a nie poważnego, dojrzałego dorosłego którego z siebie robił. Jednak już po chwili przestał się śmiać i znowu spojrzał na nią poważnie. Ta mina sprawiła,że jej także przestało być do śmiechu. Nagle przypomniała sobie o czymś.
- Znowu zamierzasz mi grozić?- spytała, kiedy zobaczyła jego zaskoczony wyraz twarzy znów zaczęła chichotać
- Grozić ci, o czym ty mówisz? A kiedy niby ci groziłem?- jego napięcie zaczęło jej się powoli udzielać, dlatego sama również przestała się uśmiechać
- No jak to kiedy? Nie pamiętasz? Podczas naszej ostatniej walki- lecz, gdy nic nie odpowiedział, jedynie na nią patrzył to powiedziała
- „ Co mówiłaś wcześniej?”- usiłowała przybrać ten sam ton głosu co on w tamtym momencie. Jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił
- To nie było do ciebie- wyszeptał i puścił ją, po czym wstał
- Ale nikogo poza mną tam wtedy nie było. Tzn mistrz i Naruto byli za daleko by cie usłyszeć, więc...przerwała w chwili, gdy na nią spojrzał. Nic nie powiedział, a ona zastanowiła się nad jego słowami- jeśli to faktycznie nie było do mnie to do kogo? Hm...a może nie jestem jedyną osobą, która mówi do siebie?- to wydało jej się najbardziej prawdopodobne. Chłopak poszedł w stronę wgórza, a ona bez zastanowienia poszła na nim. Oboje usiedli i w ciszy patrzyli na gwiazdy. Ta cisza wydawała jej się jakaś niezręczna, więc aby rozładować napięcie postanowiła zmienić temat
- Wiesz, że to chyba pierwszy raz kiedy widziałam twój uśmiech? Tzn. nie licząc oczywiście tych kpiących uśmieszków, które rzucasz Naruto, a taki prawdziwy, szczery, prosto z serca- powiedziała, po czym sama zaprezentowała mu swój
- No tak, bo przecież jestem tylko pomnikiem bez uczuć- przypomniał , jak na jej gust dosyć ponuro, a jej serce ścisnęło się z bólu
- Ale to nieprawda!- powiedziała,lecz gdy nie dostrzegła żadnej reakcji to dotknęła dłonią jego policzka i zmusiła by na nią spojrzał. Spojrzała mu głęboko w oczy i oznajmiła
- Naprawdę tak nie uważam. Nawet nie jestem pewna, dlaczego tak powiedziałam. Nie uważam, że nie masz uczuć, ale za to myślę, że bardzo dobrze je ukrywasz przed resztą świata. Zakładasz tę swoją maskę, przez którą nikt nie może się przebić. I może się głowić nad tym, ale i tak nie będzie wiedzieć o czym myślisz.
- Myślisz,że to takie ważne? Pokazywanie po sobie tego co naprawdę się czuje?- zadrwił
- Wtedy twoi przyjaciele wiedzą jak powinni zachowywać się w danym momencie. Wiedzą np. kiedy potrzebujesz pomocy...
- Ja nie potrzebuje niczyjej pomocy- powiedział rozdrażniony
- Owszem potrzebujesz, tak jak każdy, ale z jakiegoś powodu się z tym kryjesz. Zupełnie tak jak by uczucia były czymś złym. A nawet te negatywne mogą przynieść coś dobrego. Nie wolno ich w sobie dusić, to nie zdrowe.
- Może po prostu nie potrafię inaczej- odpowiedział szczerze
- Ależ oczywieście,że potrafisz. Właściwie to coraz częśniej je okazujesz. Zauważyłam to. Kiedyś np. nie potrafiłam tego stwierdzić, ale teraz już mogę powiedzieć kiedy jesteś rozdrażniony, znudzony, podekscytowany czy zirytowany, a także zamyślony, czy szczęśliwy.
- Ja nie bywam szczęśliwy....
- Bywasz, rzadko co prawda, ale bywasz. Ale nawet wtedy się nie przyznajesz. Spójrz chociażby na Naruto. On nigdy się nie kryje ze swoimi emocjami. Jest po prostu sobą, nikogo nie udaje. Uważam, że tak włanie powinno być. Że bez względu na wszystko każdy powinien być sobą. Bo jeśli się nie jest. Jeśli ciągle się kogoś udaje to człowiek jest samotny nawet wśród innych, ponieważ ma świadomość, że nikt tak naprawdę go nie zna.
- A ty niby zawsze jesteś sobą, tak? Nigdy nikogo nie udajesz?- spojrzał na nią wyzywajaco- a te wszystkie twoje starania, by nie zostać w tyle, by nam dorównać? Albo bycie tak cholernie miłą dla tego idioty?
- Co cie ugryzło?- była zaskoczona jego reakcją. Zupełnie jej nie rozumiała. Jeszcze chwile temu niemal się jej zwierzał. Rozmawiali ze sobą szczerze jak prawdziwi przyjaciele, tylko po to by za chwile ją prowokować? Nie miała jednak zamiaru dać się sprowokować
- Jest różnica pomiędzy udawaniem kogoś kim się nie jest, a samodoskonaleniem. To prawda, że staram się wam dorównać, ale to nie oznacza, że zaczęłam was udawać, prawda? A jeśli chodzi o Naruto to również nie udaje. Serio bardzo go lubię, potrafi być naprawdę słodki..
- Słodki- zadrwił
- Ty też potrafisz- wyrwało jej się zanim zdążyła to przemyśleć, ale już było za późno. Spojrzał na nią, a ona tym razem nie odwróciła wzroku. Spoglądała w te jego piękne czarne oczy i miała wrażenie, że za chwilę ją pochłoną. Wystarczyłoby tylko odrobinę się przysunąć i mogłaby go pocałować- na tę myśl alarm w jej głowie włączył się momentalnie- Yhm...Sasukocholizm znów daje we znaki. Dopóki się całkowicie z niego nie wyleczę to nie będę w stanie być dla niego prawdziwą przyjaciółką, której on potrzebuje...ehh dziewczyno opanuj się!- zamrugała, by oprzytomnieć
- Wiesz, myślę, że powinniśmy się zbierać. Jeśli nie odpoczniemy przynajmniej paru godzin to podczas jutrzejszej misji to Naruto będzie „grał pierwsze skrzypce” hehe
- Masz racje- przytaknął, wstał szybko i podał jej rękę, którą ona przyjęła.


Cześć Kochani. Przepraszam za błędy oraz za to, że tak długo musieliście czekać. Jednak odtworzenie tego co ostatnio straciłam okazało się trudniejszym orzechem do zgryzienia :/. Mam nadzieje, że opowiadanie Wam się spodoba

Pozdrawiam
- Lu-chan :) 

2 komentarze:

  1. Ten ich wspólny trening był świetny :D Co prawda głownie czytam twojego bloga dla Nalu, ale inne opowiadania też mi się podobają. Będę zaglądać częściej. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć :), a jeśli chodzi o Nalu to zapraszam do opowiadania "Opowiadanie w realu" tam jest o nich sporo ;)

      Usuń

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D