sobota, 25 marca 2017

Opowiadanie w realu rozdział 13- Idealna para



Kiedy wreszcie udało mi się przedrzeć przez tłum i dojść do drzwi wejściowych wypadła na zewnątrz z wciąż wczepioną w niego dziewczyną. Zrobił kilka kroków wgłąb ogrodu. Zatrzymał się i spojrzał na nią
- Dobrze się czujesz?- spytał troskliwie
- Niedobrze mi...- powiedziała. Przykucnęła i opróżniła zawartość żołądka. Stanął kilka kroków za nią i przetwarzał w głowie wcześniejsze wydarzenia. Tego samego dnia pożarł się z blondynką tak bardzo, że zastanawiał się czy kiedykolwiek uda mu się to naprawić, gdyż traktowała go jak najzwyklejszego wroga. Lecz terez kiedy z nią porozmawiał, kiedy mu wybaczyła czuł, że teraz wszystko już jest dobrze, tak jakby jakiś ciężar spadł mu z serca. Szczerzył się sam do siebie i zastanawiał nad tym czy ta rozmowa coś zmieniła w ich relacjach. Czy od teraz będzie inaczej. Jego pierwotnym planem było uwiedzenie jej, a potem pożucenie, ale z czasem nawet nie zauważył tego, że naprawdę zaczął ją lubić. Pomimo tego, że jej zdaniem oszukiwała wszystkich to on tak nie myślał.Właściwie to Lucy Heartfilia była „najprawdziwszą” osobą jaką w życiu spotkał. Co z tego, że wciąż przeżywa śmierć matki? Co z tego, że się do tego nie przyznaje przed innymi? Natsu nie rozumiał jej postępowania, ani tego, że tak ostro się oceniała. Jest taka miła dla wszystkich, ale to w stosunku do siebie jest najbardziej surowa. Pomimo tego co mu powiedziała, że nie obchodzi jej to co on powie o niej innym wiedział, że nie miała tego naprawdę na myśli. Powiedziała tak tylko dlatego, że ją wkurzył, ale najwyraźniej nie była jeszcze gotowa na to by podzielić się z innymi swoimi prawdziwymi uczuciami.
- Już lepiej się czuje- powiedziała i podeszła do niego, pocałowała go w policzek i powiedziała
- Dziękuje za to, że ze mną wyszedłeś, ale myśle, że możemy już wracać- patrzył na nią. Wyglądała trochę blado i przypuszczał, że wcale nie czuje się tak dobrze jak twierdzi. Podał jej chusteczkę do wytarcia ust
- Dzięki- powiedziała i przyjęła ją
- Słuchaj możemy wrócić, ale tylko pod warunkiem, że obiecasz mi, że nie będziesz już dzisiaj więcej pić, bo jak nie to zaraz odwiozę się do domu. Stanęła na palcach i zbliżyła swoją twarz do jego. Spojrzała mu w oczy
- To słodkie, że tak się o mnie matwisz. Tobie mogę obiecać wszystko
- Wystarczy, że do końca tej imprezy zostaniesz trzeźwa
- Jak sobie żyszysz- złapała go za rękę- chodźmy- zakomenderowała i pociągnęła go w stronę drzwi.

Kiedy już byli w środku muzyka nadal głośno grała, więc pochylił się do niej i powiedział
- Napij się wody to poczujesz się lepiej- sam nie jeden raz był w podobnej sytuacji. Były czasy kiedy ciągle imprezował.Co prawda miał mocniejszą głowę, dzięki czemu nigdy nie wymiotował, lecz zawsze czuł się lepiej, gdy napił się wody. Podszedł do stołu przy którym wcześniej rozmawiał z dziewczyną i szukał jej wzrokiem w tłumie. Odnalazł ją w objęciach bruneta. Tańczyli na środku parkietu z innymi parami. Uśmiachała się do swojego chłopaka i żywo z nim rozmawiała, chichotała co chwile wygląda na szczęśliwą. Przez myśl mu przeszło czy on kiedykolwiek mógłby sprawić, by tak czuła się też w jego towarzystwie. Wiedział, że ten uśmiech był prawdziwy, po prostu dobrze się bawiła wyrując po parkiecie. Jej włosy powiewały w rytmie tańca podczas robienia obrotów.
- Gapisz się- usłyszał i spojrzał w stronę z której dobiegał głos. Dopiero teraz zauważył, że rudy chłopak w okularach stoi obok niego i sączy drinka. Dragneel widział go kilka razy w szkole, ale go nie znał
- O co ci chodzi?
- Z bólem serca muszę stwierdzić, że ta dziewczyna jest NAPRAWDĘ zajęta-westchnął
- Nie wiem o czym ty mówisz- skłamał Natsu i przytknął do ust szkatkę z jakimś drinkiem
- Haha proszę cie, nie udawaj. Słuchaj żeby nie było. Nie oceniam cie stary. Chyba każdy miał taką fazę, że leciał na Heartfilie, ale spoko to przejdzie.
- Też do niej zarywałeś?- zadał pytanie zanim zdążył się powstrzymać. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że w tym zdaniu wydało go jedno słowo „też”
- A kto nie? Owszem ja również próbowałem, ale spuściła mnie na drzewo, a skoro odrzuciła to- spojrzał po sobie- to sory stary, ale bądźmy szczerzy ty nie masz najmniejszych szans.
- Jasne....
- Cóż z prawdziwą miłością nie wygrasz- podsumował
- Ale nie załamuj się. W okół jest mnóstwo świetnych lasek, a z tego co widziałem to jedna już nieźle się na ciebie napaliła- Natsu obrzucił go spojrzeniem
- Masz na myśli Lisannę..
- Nie wybrzydzaj. Może szkolna ksieżniczka nie jest ci pisana, ale ta małolata też jest niezła
- Do niej też zarywałeś?
- Nie no coś ty. Nawet nie próbowałem. Jej starsza siostra- Mira chyba by mnie zabiła. Swoją drogą ciekawe czemu nie ma nic przeciwko, że ty się z nią umówiłeś. Być może Heartfilia zrobiła ci dobrą reklamę. Bo chyba jesteście przyjaciółmi, co? Taa..przyjaciele
- A ty przypadkiem nie jesteś dj-em na tej imprezie? Natsu miał już serdecznie dość tej dziwnej rozmowy.
- Aa kumpel mnie na chwile zastąpił, ale masz rację to ja lecę. A właśnie bo się nie przedstawiłem. Jestem Loki- podał mu rękę
- Natsu- uścisnął mu dłoń
- Zastąpię go bo w końcu się odważył zagadać do Erzy hehe zasłużył na taniec z „ukochaną” –zadrwił
- Taa
- Miło się gadało, narka- powiedział chłopak i wrócił na „stanowisko” Taa zależy komu

Impreza trwała już od ładnych kilku godzin. Erza rozwaliła piniatę a reszta towarzystwa pozbierała cukierki. Udało jej się trochę potańczyć z Greyem, ale teraz jej chłopak wyszedł na trening, więc ona szwendała się trochę bez celu po całym domu. Dolała napoi,które zdążyły się już skończyć. Jednak nie mogła nic poradzić na to, że co jakiś czas zerkała w stronę Natsu i Lisanny. Wyglądali jakby dobrze się bawili. Kiedy dziewczyna już wytrzeźwiała nawet zaciągnąła go na parkiet.Nie chcąc dłużej oglądać tej scenki podeszła do dziewczyn
- I jak się bawisz kochana?- spytała Erzy
- Doskonale- powiedziała z szerokm uśmiechem- to najlepsze urodziny jakie w życiu miałam, uścisnęła ją mocno
- Tak bardzo ci dziękuje
- To nie moja zasługa, a nas wszystkich- pokazała na całe pomieszczenie
- Wiem. Innym już zdążyłam podziękować, ale ciebie nie mogłam nigdzie znaleźć
- Dziewczyny nie sądzicie, że to słodkie? Moja mała siostrzyczka chyba się zakochała- powiedziała rozczulona Mira przyglądając się tej dwójce. Lucy podążyła za jej spojrzeniem. W tej chwili właśnie Natsu nalewał dziewczynie jakieś picie
- No ja nie cieszyłabym się tak na twoim miejscu- powiedziała Erza- ten koleś jest niebezpieczny
- Czemu powtarzasz to samo co mówiła Lu?- zainteresowała się dziewczyna
- Powinnaś jak najszybciej ją od niego odciągnąć
- Ale..-zaczęła Lucy. Zamierzała go nawet bronić tym razem, zwłaszcza, że zaczęła czuć do niego sympatię, ale nie zdążyła
- Chcesz żeby ją też zranił?- to pytanie było skierowane
- Zranił? O czym wy mówicie? Mira spojrzała to po Lucy to po Erzie., które spojrzały po sobie.Zatrzymała się na Scarlet
- Ty coś wiesz- dotarło do niej- zaraz spojrzała na Lucy- wie coś co ty- wskazała blondynkę- jej powiedziałaś! O co chodzi? Co to ma znaczyć? Czemu macie przede mną jakieś sekrety?!
- Miruś...- zaczęła
- Żadna Miruś! Od kiedy wyróżniasz swoich przyjaciół Lucy?! Od kiedy Erza jest ta lepsza?! A może Levy też wie o wszystkim, a to by znaczyło, że nie wiem tylko ja!
- To nie tak...wszystko ci wyjaśnie...
- Wiesz co? Nie mam zamiaru słuchać twoich wyjaśnień! Rób jak chcesz! Ale nie sądzisz, że jeśli wiesz coś o facecie MOJEJ siostry. Coś co może jej zaszkodzić to powinnam być PIERWSZĄ osobą, która sie o tym dowie, a nie OSTATNIĄ?!
- Mi...
- Daruj sobie- ponownie jej przerwała wściekła- skoro jestem „przyjaciółką drugiego rzędu” to już lepiej jak nie będziemy się w ogóle przyjaźnić!- krzyknęła na odchodne. Dziewczyna patrzyła przerażona jak jej przyjaciólka odchodzi i nie wiedziała co robić. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego jak wielko błąd popełniła ukrywając wszystko przed najbliższymi.
- Lu przepraszam- wyszeptała skruszona Erza
-To nie twoja wina Er, tylko moja. Powinnam była powiedzieć wam wszystkim na samym początku, a teraz...przepraszam cie, ale pójdę już do domu
- W porządku, rozumiem- uścisnęła ją na pożegnanie- nie przyjmuj się Lucy. Przejdzie jej tylko potrzebuje trochę czasu. Kiedy blondynka była już przy drzwiach zawołała za nią
- Zadzwonie do ciebie później! Lucy była jej wdzięczna za troskę. Nie zamierzała się żegnać już z nikim innym. Levy bawiła się z Gajeelem, a Grey już poszedł. Przez głowę przebiegł jej jeszcze obraz Natsu, ale szybko go odrzuciła i wyszła na rześkie, świerze i chłodne powietrze.



środa, 22 marca 2017

Które opowiadanie kontynuować?

Witajcie moi drodzy czytelnicy. Wiem, że po za "Opowiadaniem w realu" rozdziały pozostałych historii pojawiają się stosunkowo rzadko, bo tak gdzieś raz na miesiąc, 2 w lepszym czasie. Nie zastanawiając się za wiele zaczęłam pisać 4 opowiadania na raz + zamówienia i już naprawdę nie wiem w co mam ręce włożyć, gdyż czasu nie przybywa :/. Dlatego też chciałabym zapytać Wam o opinie. Które opowiadanie z poniższych chcielibyście by pojawiło się w pierwszej kolejności? Obiecuje, że dokończę wszystkie, gdyż nie lubię zostawiać niezakończonych spraw, jednak nie jestem w stanie zająć się wszystkim na raz. Wybaczcie.

Opowiadania aktualnie rozpoczęte przeze mnie to:

1. Opowiadanie w realu (ale bez względu na ilość głosów ono będzie kontynuowane, tak jak obiecałam 1 rozdział tygodniowo, no chyba, że wolelibyście częściej to piszcie )
2. Nie pozwolę ci odejść (SasuSaku)
3. To mnie kochasz (Chitoku, Kosaku)
4. Powód by walczyć (NaLi, NaLu)

Bardzo liczę się z Waszymi opiniami, bo tylko dzięki Wam tu jestem :) Proszę, więc o odpowiedzi w komentarzach. Po kolei historia na, którą będziecie głosować najwięcej pojawi się jako pierwsza, 2 i pozostałe miejsca, myślę, że również powinny zostać "ujawnione" po przeczytaniu Waszych wypowiedzi.

Pozdrawiam i ślę ciepłe uściski w te chłodne dni
- Lu-chan :*

niedziela, 19 marca 2017

Znikający tekst

Cześć Kochani, chciałam Wam tylko powiedzieć, że z tego powodu, że zmieniłam szablon bloga, niektóre posty mogą nie wyświetlać się poprawnie. Teraz kiedy jest białe tło to niektórych rzeczy nie widać, bo litery także są białe (nie mam pojęcia dlaczego). Zapewniam, że na każdej stronie jest tekst, tylko czasem niewidoczny ;p. Gdyby tak się stało to bardzo Was proszę o napisanie mi tego w komentarzach. Postaram się jak najszybciej załatwić ten problem ;)

Opowiadanie w realu rozdział 12-Urodziny

Kochani przepraszam Was bardzo za ten dzień zwłoki, ale byłam po za miastem i naprawdę nie miałam jak go zamieścić. 



Po ich rozmowie atmosfera się trochę rozluźniła. Scarlet widziała, że Lucy wreszcie zrzuciła z siebie ciężar,który najwyraźniej bardzo jej ciążył, bo teraz zachowywała się jak dziewczyna, którą znała.Właśnie mijały bramkę pod jej domem i już stały przy drzwiach wejściowych.
- Gotowa? -spytała blodnynka
- Ale na co?. Jednak Heartfilia otworzyła drzwi, a Erza od razu zrozumiała co miała na myśli jej przyjaciółka.
- Niespodzianka!- wszyscy krzyczeli, a ona stała wciąż oszołomiona. Nie spodziewała się, że ktokolwiek pamięta o jej urodzianach, bo w szkole nikt nawet nie złożył jej życzeń. Teraz jej salon był wystrojony kolorowymi balonami, kulami dyskotekowymi i różnego rodzaju światłami, które do tej pory widywała jedynie w klubach. Meble zostały przeniesione na jedną stronę salonu, by zrobić miejsce na coś w rodzaju parkietu. Przyjaciele zaśpiewali jej sto lat, a potem przynieśli tort i kazali zdmuchiwać świeczki.
- Pomyślałaś życzenie?
- Nie musiałam, mam wszystko o czym kiedykolwiek mogłabym marzyć.

Potem nadeszła pora na prezenty. Lucy kupiła jej całą serię książek o której od dawna marzyła, Mira,Lisanna i Natsu, który dołączył się do życzeń podarowali jej kosmetyki. Erza z trudem nie odsunęła się od chłopaka, gdy ten chciał ją uściskać. Do tej pory nie znała go za dobrze,ale też nic do niego nie miała. Teraz to się zmieniło,ale Scarlet nie miała zamiaru urządzać scen przy tych wszystkich ludziach, a poza tym obiecała coś przyjaciółce. Grey dał jej piłkę do siatki z autografem jej ulubionego siatkarza. Inne prezenty nie miały aż takiego znaczenia, chociaż wszystkie bardzo jej się spodobały. W końcu nadeszła kolej na Jellala, którego dostrzegła dopiero teraz w tłumie ludzi.
- Wszystkiego najleszego- powiedział wręczając jej najpiękniejsze kwiaty jakie w życiu widziała i uściskał ją jak na jej gust za szybko.
- Dziękuje są po prostu piękne
- Cieszę się, że ci się podobają. Posłuchaj chciałbym z tobą porozmawiać
- Tak ja też myśle, że chyba powinniśmy pogadać, ale nie tutaj. Jest za głośno- powiedziała i wzięła go za rękę. Sama nie wiedziała potem skąd wzięło się u niej tyle odwagi, że była w stanie zaprosić go do swojego pokoju. Dopiero kiedy zostali sami zaczęła sobie powoli uświadamić co zrobiła. Podeszła do okna i położyła kwiaty na parapecie. Usłyszała za sobą kliknięcie drzwi o które oparł się chłopak
- To co mi chciałeś powiedzieć?- spytała odwracając się do niego przodem. Na jego widok zaparło jej dech w piersiach. Nagle jej średniej wielkości pokoił stał się za mały, a on stał zbyt blisko, by mogła sformuować jakieś logicznie brzmiące zdania. Nie rozumiała tego. Jellal nie był pierwszym chłopakiem,który jej się podobał. Zaprzeczanie temu, że lubi go bardziej było w tym momencie bezcelowe. Ale przy żadnym innym nie czuła się tak jak przy nim. Nie traciła oddechu, nie czerwieniła się, a jej serce nie biło tak mocno. Wyglądał perfekcyjnie. Jego niebieskie włosy sterczały we wszystkie strony, ale nie wyglądał jak by nie był uczesany, wręcz przeciwnie. Chodź wątpiła w to, by był typem chłopaka, który przed lustrem spędza więcej czasu niż jest to konieczne. W dodatku jego kocie oczy zdawały się widzieć wszystko. Prześwietlać ją.
- Przytulnie tu masz- powiedział
- Dzięki, lubie mój pokój Co ja wygaduje?
- Nic dziwnego- zaczął podchodzić bliżej- posłuchaj co do naszego ostatniego spotkania. Chce żebyś wiedziała, że naprawdę nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jesteś siostrą koleżanki mojego brata.
- Domyśliłam się po twojej reakcji
- Właśnie, nie dało się nie zauważyć co nie?- zaśmiał się, a ona miała wrażenie, że serce jej zaraz wyskoczy z piersi, niczym ptak uwięziony w klatce.
- Chce też żebyś wiedziała, że z reguły nie zachowuje się w ten sposób
- Masz na myśli zapraszanie dziewczyn do ogrodu?
- Nie, mam na myśli pocałunek- stanął jakieś kilka cm od niej. Był tak blisko, że czuła jego ciepło.
- To znaczy nie chce żebyś myślała, że postępuje tak ze wszystimi dziewczynami, bo naprawdę nie jestem takim typem faceta. Właściwie to pierwszy raz w życiu zrobiłem coś takiego, ale to wszystko dlatego, że naprawdę cie lubie
- Naprawdę?
- Tak i dlatego chciałem cie przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie
- Nie, to ja powinnam przeprosić ciebie. Nie powinnam była uciekać, ale sama nie wiem. Kiedy zorientowałam się, że to wszystko widziała moja młodsza siostra zrobiło mi się jakoś tak strasznie głupio i..
- Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć. W każdym razie chciałbym zrobić to tak jak należy
- To znaczy?
- Chciałbym zaprosić cie na randke
- Randkę?
- Tak, mam już nawet upatrzone miejsce do którego chciałbym cie zabrać, o ile oczywiście się zgodzisz
- Chętnie- powiedziała, a on przysunął się bliżej. Przez moment myślała, że znów chce ją pocałować. Jakie było jej rozczarowanie, gdy cmoknął ją jedynie w policzek. Jednak musiała przyznać, że to było urocze, a nawet ten delikatny niczym piórko dotyk wystarczył, by zadrżała. Odsunął się od niej powoli spoglądając jej w oczy
- Już nie mogę się doczekać- powiedział uśmiechając się uwodzicielsko, a ona mogła myśleć jedynie o tym, by rzucić mu się w ramiona. Jednak ktoś zapukał do drzwi, a atmosfera napięcia prysła jak bańka mydlana
- Erza co tak długo? Miałaś się przebrać w sumienkę- powiedziała Lucy. Obok niej stały Mira i Levy,kiedy dostrzegły ich dwójkę powiedziały
- Przepraszamy, nie chciałyśmy przeszkadzać, po czym wycofały się szybko i zamknęły drzwi.
- Dobra to ja już nie przeszkadzam. Przebierz się w spokoju, zresztą i tak obiecałem pomóc Lokiemu ze sprzętem
- W porządku to widzimy się na dole?
- Oczywiście. Liczyłem na to, że dane mi będzie zatańczyć w solenizantką- po czym wyszedł. Dziewczyna klapnęła na łóżku w momencie w którym drzwi się zamknęły. Zupełnie jakby nogi nie były w stanie już dłużej jej utrzymać. Po kilku minutach, gdy już się uspokoiła przebrała się w sukienkę, po czym jeszcze raz podeszła do okna i wzięła kwiaty do rąk. Dopiero teraz zauważyła bilecik.Wzięła go do ręki i przeczytała, po czym na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wiedziała, że to będą najlepsze urodziny w jej życiu.

bądź zawsze tak pogodna jak one


Heartfilia zeszła na dół, by przygotować następną atrakcję dla czerwonowłosej, którą była piniata w kształcie głowy jednego z jej najbardziej nielubianych wykładowców. Gdy już się tym zajęła podeszła do stolika wziąć sobie jakąś przekąskę, gdyż z tego wszystkiego nieco zgłodniała. Wzięła sobie kawałek tortu, który odłożyła tu wcześniej, ale zauważyła, że ciasteczka i babeczki nie były już tak idealnie poukładane jak wcześniej, więc zaczęła poprawiać ich ustawienie, kiedy usłyszała
- Wiedziałem, że cie tu znajdę- obróciła się i ujrzała różwowowłosego opartego o stół po jej prawej stonie. Uśmiechał się pogodnie, ale Lucy wiedziała, że to jedynie pozory. Właściwie to zaskoczył ją fakt na jak przejętęgo wyglądał czyżby coś się stało?
- Masz na myśli stół z jedzeniem?- odpowiedziała żartobliwie chcąc nieco rozładować atmosferę.
- Nie, mam na myśli to, że wiedziałem, że będziesz sprawdzać czy wszystko jest „zapięte na ostatni guzik”, urodzona perfekcjonistka,hm? Dziewczyna przyglądała mu się przez chwile. Wciąż nie mogła się nadziwić jak osobie, która zna ją tak krótko udało się ją niemal w całości rozgryźć. Miała wrażenie, że potrafi czytać z niej, z niczym otwartej książki. Z jednej strony tak myśl ją przerażała, jednak z drugiej z tego powodu czuła z nim jakąś dziwną więź,której wcale nie chciała czuć.
-
To ja- wskazała na siebie i uśmiechnęła się podnosząc ręcę do góry, zupełnie jak by się przedstawiała
-A ty co tu robisz?
- Jak to?Przecież mówiłem ci, że zamierzam przyjść na tę imprezę
- Miałam na myśli TO miejsce- pokazała stół- kto by pomyślał, że będziesz wcinać babeczki z różowym lukrem, chociaż z drugiej strony chyba nie masz wyjścia i musić lubić ten kolor- spojrzała na niego wymownie i zaczęła się śmiać
- Czy ty się ze mnie nabijasz?
- Ależ skąd- wciąż się śmiała- skąt ten pomysł?
- To znaczy, że już nie jesteś zła?- spytał niepewnie
- Hm? A niby o co? O to, że zdradzisz wszyskim mój sekret? Czemu miałabym być zła? Mówiłam, że jak chcesz to możesz powiedzieć wszystkim. Nawet pójdę ci po mikrofon, jeśli zechcesz urządzić scenę tutaj- uśmiechała się słodko
- Więc jednak ci nie przeszło- skwitował
- Nie o to chodzi. Po prostu nie pozwolę nikomu sie zastraszać
- Słuchaj....-zaczął, ale trochę się zawahał- właściwie to jedynym powodem dla którego tu przyszedłem było to,że chciałem cie przeprosić. Spojrzała na niego. Miał poważna minę, a więc tym razem nie żartował. Była mile zaskoczona takim obrotem spraw.Sama nie wiedziała czemu, ale jakoś nie za bardzo lubiła się z nim kłócić, a przynajmniej nie tak na poważnie. Ciągłe droczenie się jakoś jej nie przeszkadzało. Podniósł głowę i zauważył, że na niego patrzy
- Co?-zapytał
- Jak to co?
- No co tak patrzysz?
- Czekam-powiedziała po prostu
- Ale na co?- nie bardzo rozumiał
- Na te przeprosiny, których nie możesz wydukać- po jego twarzy przeszedł wyraz zrozumienia więc w końcu zajarzył- pomyślała rozbawiona. Spojrzał jej w oczy wziął głęboki oddech i powiedział
- Wybacz- taka skruszona postawa w jego wykonaniu bardzo ją bawiła, ale nie miała zamiaru się śmiać.Odnosiła wrażenie, że ten chłopak rzadko kiedy przeprasza kogokolwiek, więc jeśli teraz wybuchnie śmiechem on odbierze to tak jakby sobie z niego stroiła żarty.
- W porządku wybaczam- powiedziała
- Naprawdę?- podniósł głowę, a wyraz jego twarzy wyrażał całkowite zaskoczenie nigdy się nie spodziewał, że tak łatwo mu wybaczę
- Tak, naprawdę- potwierdziła- przez chwile miała nawet wrażenie, że przez jego twarz przebiegła ulga, ale już po chwili uśmiechał się do niej tym swoim wypracowanym uśmieszkiem
- A teraz zamierzasz się szczerzyć?- zakpiła
- Nic na to nie poradzę, że jestem szczęśliwy- powiedział szczerze
- Niby dlaczego?
- Bo jesteś pierwszą osobą, która mi wybaczyła- wyznał
- Bo zapewne inne przewinienia były poważniejsze- zażartowała, ale on zrobił się poważny i odpowiedział
- Tak, pewnie masz racje
- Natsu!!!!- dotarło do niej, a po chwili przybiegła Lisanna i rzuciła się na chłopaka przytulając go
- Wow, a ty nie za dużo wypiłaś?-spytał łapiąc ją,aby nie upadła
- Ja...pra..prawie wcale nie piłam- upierała się
- Tak właśnie widzę- skwitował i spojrzał na Lucy
- Może dobrze byłoby żeby się położyła?- zaproponowała
- Dobry po...-zaczął
- Ale ja nie chce!!!-przerwała mu- chce być z tobą Natsu a ty-pokazała blondynkę- ty masz już Greya, więc Natsu jest mój. Nie zabierzesz mi go! Widzisz nie wszyscy faceci lecą tylko na ciebie! Nie zabierzesz mi Natsu!- darła się i przywarła do niego jeszcze bardziej
- Nawet nie próbuje- odpowiedziała zaskoczona podnosząc rękę w geście obronnym. Wiedziała, że siostra Miry za nią nie przepada, bo to dało się wyczuć, ale takiego zachowania z jej strony się nie spodziewała. Rzecz jasna jasnowłosa zdawała sobie sprawę z tego, że białowłosa nie jest zbyt trzeźwa w tym momencie i nie bardzo wie co robi. Rozejrzała się po całym pomieszczeniu i z ulgą stwierdziła, że nikt nawet nie zwrócił na nich uwagi. Całe szczęście Loki jakiś czas temu puścił głośną muzykę,wszyscy się bawili, a oni w końcu stali w kącie na końcu pokoju.
- Może zabierz ją na świerze powietrze do ogrodu!- podeszła do niego bliżej chcąc przekrzyczeć muzykę.Kiwnął głową na znak, że zrozumiał i zaczął wyprowadzać ledwo trzymającą się na nogach dziewczynę. Patrzyła w ślad za nimi i z lekkim ukłuciem w sercu stwierdziła, że ładnie razem wyglądają.

piątek, 17 marca 2017

14- Powód by walczyć (NaLi, NaLu) rozdział 1


 UWAGA: Drodzy czytelnicy poniższe opowiadanie zawiera sceny 18+, dlatego osoby nie posiadające jeszcze tego wieku zapraszam za kilka lat ;). Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie przeczyta każdy, ale żeby nie było, iż nie ostrzegałam. 



Poranne światło słoneczne zaczęło padać na dziewczynę spomiędzy nie do końca zasuniętych zasłon. Obróciła się z boku na bok. Nie chciało jej się jeszcze wstawać. Nie miała pojęcia, która jest godzina, ale którakolwiek by nie była dla niej była za wczesna. Bardzo późno się położyła spać pisząc swoją książkę poprzedniej nocy. Ni z tąd ni zowąd dostała takiej weny, iż po prostu nie mogła tego zmarnować. Zapisała chyba w jakieś 10 stron, co było ogromnym sukcesem, gdyż z ruguły ledwo udawało jej się naskrobać coś na 5. Jednak, gdy Levy opowiedziała jej o swojej ostatniej misji Lucy odnosiła wrażenie jakby części układanki w jej głowie właśnie się połączyły, a w myślach miała już gotową fabułę na cały rozdział.
Nagle po całym jej mieszkaniu rozniósł się wyjątkowo głośny i irytujący dźwięk. Po omacku sięgnęła do szafki nocnej i wyłączyła denerwujące urządzenie. Spojrzała na budzik i zobaczyła, że jest już 10:15. A to oznaczało, że bez względu na to, że spała może z jakieś 5 godzin musi wstać.
Zwlokła się z łóżka, zabrała swoje rzeczy i poszła do łazienki. Wiedziała, że tak czy inaczej jej przyjaciele nie pozwoliliby jej dalej spać, a nie miała ochoty, aby zastali ją w piżamie.
Wzięła jak na nią dość szybką kąpiel podczas której umyła włosy, więc zawinęła je w turban. Podeszła do umywalki, umyła zęby, ubrała się po czym wyszła z pomieszczenia.
Podeszła do czegoś na kształt aneksu kuchennego i zaczęła przygotowywać śniadanie. Już po chwili na stole w salonie pojawiły się najróżniejsze produkty. Chleb, bułki, masło, mleko, herbata oraz najróżniejsze kanapki, między innymi z szynką oraz serem żółtym. Prawdziwy szwedzki stół. Takiego wyboru nie powstydziłyby się nawet najlepsze hotele.
Jak na zawołanie do jej mieszkania przez okno wparowali „goście”.
- Yoł Lucy- powiedział uśmiechając się do niej pogodnie.
- Mamy dzisiaj idealny dzień na misję. Na szczęście tym razem miejsce zlecenia jest nie daleko, więc obejdzie się bez jazdy pocią...
- Co tak pachnie?- spytał nagle i wciągnął w nosdrza aromatyczny zapach
- Śniadanie- wskazała ręką na stół po czym usiadła przy nim na jednym z kszeseł
- WOW!!! Ty chcesz to wszystko zjeść SAMA?!!! Nic dziwnego, że Happy ciągle się skarży na to, że jesteś za ciężka
- Aye sir- zawtórował mu przyjaciel- Lucy jak tak dalej pójdzie to nie będę w stanie ratować się w krytycznych sytuacjach
- IDIOCI!!! NAPRAWDĘ MYŚLICIE, ŻE MAM ZAMIAR ZJEŚĆ TO WSZYSTKO SAMA??!!! Skoro tak to po co miałabym nakrywać dla 3 osób?- zapytała już spokojniejszym tonem. Ci tylko spojrzeli po sobie, pierwszy odezwał się Natsu
- Spodziewasz się gości?
- Taa świętego mikołaja i jednorożca!- odpowiedziała sarkastycznie
- AA!- To ty znasz świętego? Weź, że szepnij mu o nas jakieś dobre słówko, co? Happy podleciał do niego i zaczął mu szeptać na ucho
- Ale, jednorożec? Biedna Lucy dalej wierzy w postacie z bajek
- Happy?
- Aye?
- Wiesz dlaczego czasami towarzystkie mówi się komuś coś na ucho? Po chwili milczenia odpowiedziała
- PO TO, ŻEBY NIKT INNY TEGO NIE SŁYSZAŁ!!!- żyłka na czole zaczęła jej niebezpiecznie pulsować,a chłopcy już wiedzieli, że przesadzili. Nagle w pomieszczeniu zapanowała złowroga aura i mogliby przysiąc, że z dziewczyny zaczęły wylatywać jakieś małe, czarne stworki przypominające duchy. Przerażeni skulili się na podłodze i zaczęli błagać o wybaczenie. Byli przyzwyczajeni do w ten sposób zachowującej się Erzy, ale u Heartfilli zdarzało się to tak rzadko, że przerażała ich znacznie bardziej.


Wygląło to bardzo podobnie to demonów Kyoko.

Po chwili atmosfera wróciła do normy, a oni ze strachem w oczach odważyli się spojrzeć na przyjaciółkę. Patrzyła na nich i uśmiechała się
- Tak lepiej- powiedziała- po czym wskazała stół- zapraszam do stołu. Zebrali się z podłogi i z trzęsącymi się jeszcze nogami, po niedawno przeżytej traumie usiedli posłusznie na krzesłach.
Po kilku chwilach niemal całe jedzenie ze stołu zniknęło. Dziewczyna dziękowała samej sobie, że wzięła sobie jedynie owsiankę,której nie lubili jej przyjaciele, bo w innym wypadku mogłaby pożegnać się z jedzeniem.
- Jokie to dopre- powiedział chłopak z pełnymi ustami
- Happy może soku- zaproponowała
- Aye- odpowiedział, po czym wypił zawartość jednym haustem. Po skończonym śniadaniu oboje padli na dywan
- Lucy skąd wiedziałaś, że będziemy głodni?
- Spojrzała na niego tak jak by powiedział największą głupotę na świecie
- Żartujesz? Wy ZAWSZE jesteście głodni
- Haha tu masz rację- uśmiechnął się- jak ty nas dobrze znasz. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i zastanowiła się nad tymi słowami. To prawda, zawsze wiem kiedy coś ich dręczy, albo kiedy są śpiący, a nawet doszło do tego, że w wyrazu ich twarzy potrafię wyczytać co w danym momencie chcą powiedzieć albo o czym myślą.
- Ale się najadłem- powiedział chłopak, natomiast Happy uciął sobie małą drzemkę. Teraz kiedy miała pewność, że na jakiś czas ma ich z głowy mogła zająć się poranną toaletą. Wypuściła włosy z turbanu i zaczęła je rozczesywać. Zauważyła, że są już trochę za długie, a końcówki aż proszą się o obcięcie
- Cancer- powiedziała, a już po chwili obok niej pojawił się jeden z jej gwiezdnych duchów
- Jaką fryzurę sobie dzisiaj panienka życzy ebi?
- Nic specjalnego. Chciałabym jedynie, abyś trochę je podciął, tak powiedzmy do łopatek, no i może grzywkę też trochę, bo już mi wpada do oczu
- Już się robi ebi
Po chwili dziewczyna przeglądając się w lustrze stwierdziła, że wygląda naprawdę dobrze (ah ta skromność xd). Nigdy nie mogła pojąć tego, że jej gwiezdny duch zawsze wiedział dokładnie jak chciałaby wyglądać i spełniał jej życzenie, zupełnie jak by jej czytał w myślach.
Wróciła do czasów kiedy była jeszcze małą dziewczynką i po raz pierwszy otrzymała jego klucz. Wtedy robił jej przeróżne „cuda” na głowie. Ale nigdy nie była niezadowolona z jego usług. I tym razem się nie zawiodła
- Dziękuje ci- powiedziała uśmiechając się do niego- jest idealnie
- Ma się rozumieć- odpowiedział, po czym zniknął
- Dobra ferajna zbierajcie się, bo musimy wychodzić. Była zadowolona, że spakowała się już poprzedniego dnia, dzięki czemu wystarczyło zarzucić torbę na ramię i ubrać buty przed wyjściem.- No już wstawajcie- zakomenderowała
- Chwileczkę- powiedział Natsu
- Jeszcze 10 minutek- powiedział na wpół śpiący Happy
- Jeśli w ciągu minuty nie wstaniecie z tej podłogi to nie dostaniecie deseru
- To jest też deser?- oboje wstali natychmiast z dywanu. Natsu podszedł do dziewczyny, zabrał jej torbę, po czym spojąc na parapecie krzyknął- tylko się pospiesz Lucy i zeskoczył przez okno na dół.
- Ha, wiedziałam, że musi być na nich jakiś sposób- zadowolona z siebie podeszła do biurka po czym zabrała swoją kolekcję kluczy oraz komplet do zamkcięcia mieszkania.

Szli obok siebie w milczeniu. Lucy na przodzie, a chłopcy niechętnie wlekli się z tyłu. Już prawie docierali w wyznaczone miejsce,a oni zachowywali się tak przez całą drogę, obróciła się do nich i krzyknęła
- Rany...długo jeszcze zamierzacie się obrażać?
- Lucy nas okłamała, nie ma żadnego deseru- powiedział przygnębiony Happy
- Jeny....co za dzieciaki z was- gdyby ich nie znała to w życiu nie uwierzyłaby, że w tym wieku można się tak zachowywać. Czasami w ich towarzystwie czuła się jedyną dorosłą.
- Być może, ale przynajmniej my nie kłamiemy- powiedzieli w tym samamym czasie
- W porządku- poddała się- kupię wam coś jak będziemy wracać. Nim się odejrzała chłopcy już przy niej stali, teraz dotrzymując jej kroku
- Ja chce budyń czekoladowy- powiedział uśmiechnięty Natsu
- A ja rybny, oboje spojrzeli na niego
- A istnieje taki?- spytała dziewczyna
- A nie? Jak oni mogli-mało co się nie popłakał z rozczarowania
- To może rybkę?- zaproponowała wyjmując jedną z plecaka. Kotek natychmiast się rozchrurzył wziął od dziewczyny przysmak i zaczął wcinać?
- Dziękuje Lucy
- To nie fer a ja to co?- spytał naburmuszony Natsu
- Też chcesz rybę?- spytała sięgając do torby
- Nie, ja chce drożdżówkę z dżemem truskawkowym. Lekko przypieczoną, ale nie za bardzo. Nasączoną masełkiem z odrobiną cukru, a na wierzchu posypaną cynamonem- tak się rozmarzył, że mało co ślinka mu nie pociekła
- CZY JA CI WYGLĄDAM NA BAR SZYBKIEJ OBSŁUGI?! I ZARAZ, NIE BYŁO DŁUŻSZEGO ZAMÓWIENIA?!
- Nie, ani trochę ich nie przypominasz bo oni są MILI!
- Jak mam wykonywać zadanie o pustym żołąsku- zaczął narzekać, a jego żołądek na dowód jego słów odezwał się głośno
- Widzisz?
Wyjęła kanapkę z torby i podała mu ją
- Trzymaj. Dragneel spojrzał na pakunek i powiedział
- Ale to jest twoje. Co będzie jak zgłodniejesz?
- Bierz zanim się rozmyśle!- powiedziała, a w jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk. Po jakimś czasie postanowiła jednak kontynuować temat.
- Nie rozumiem was, przecież jedliście śniadanie, dość spore śniadanie mogę dodać niecałe 2 godz. temu- pokręciła głową- poza tym za chwile będziemy na miejscu. Z pewnoscią po drodze będzie jakiś sklep
- No tak tylko, że widzisz my...nie mamy pieniędzy
- ŻE CO?!! Przecież dopiero co dostaliśmy wypłatę za poprzednie zlecenie. W dodatku dość sporą wypłatę. Ja dałam radę zapłacić na szynsz, zapełnić całą lodówkę jedzeniem, kupić express do kawy oraz nowy czajnik. Wymienić wystrój w całym mieszkaniu- zaczęła wyliczać po kolei dziewczyna- i jeszcze zostały mi jakieś oszczędności. Dopiero po chwili zorientowała się, że jej przyjaciele stanęli jak wryci, a oczy mało nie wyszły im z orbit
- Stało się coś?
- Jak ty to robisz?!- spytali równocześnie
- To się nazywa umiejętność oszczędzania. Jak to się dzieje, że pomimo tego, że zarabiacie, zawsze jesteście spłukani?- spytała. Jakoś do tej pory nie zadała im tego pytania
- No widzisz- zacząć Natsu- część wypłaty idzie na pokrycie zniszczeń, które powstały na misji no wiesz np. rozbitych parę domów, czy też sklepów, które zawsze się napatoczą podczas walki
- A pro po, za te zniszczenia biorą też połowę z mojej wypłaty. Gdybyście byli ostrożniejsi to w tym miesiącu miałabym nową narzutę na łóżko i uroczy zestaw do kawy- westchnęła, po czym kontynuowała- no właśnie, więc na to poszła połowa. A co się stało z drugą częścią wynagrodzenia?
- No bo widzisz...- oboje byli zmieszani. Jeden patrzył na drugiego nie wiedząc co powiedzieć. Przyjrzała im się wyraźniej i stwierdziła
- Wy coś ukrywacie
Co? Nie..no co ty mówisz hahaha po prostu
- Po prostu trzymanie pamiątek z każdej misji jest pracochłonne- dopowiedział Happy- no wiesz. Dużo z tych rzeczy trzeba ciągle odnawiać, poprawiać i na to właśnie schodzi duża część naszej wypłaty. Chłopak spojrzał na niego z wdzięcznością dobra robota Happy, tym bardziej, że dziewczyna odpuściła i przestała drążyć temat.
- Dlatego tym bardziej nie rozumiem po co trzymacie te śmieci
- To nie są śmieci! To nasze największe skarby!- powiedzieli równocześnie
- Niech wam będzie- nie mogła się jednak pozbyć dziwnego wrażenie, że nie powiedzieli jej wszystkiego.

sobota, 11 marca 2017

Opowiadanie w realu rozdział 11- Wyjątkowy prezent

Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)


Fernandes wychodził właśnie ze szkoły, kiedy usłyszał, że ktoś go woła, więc się zatrzymał
- Stary co tak pędzisz? Jeszcze chwile temu byłeś obok, a teraz już tu- powiedział zziajany Loki
- To ty się wleczesz. Jak byś nie zajmował się podrywaniem co najmniej dwóch dziewczyn w czasie drogi na dół to nie musiałbyś mnie gonić
- To były cheerleaderki. Jellal przewrócił oczami
- Słuchaj powiedz mi jakie masz plany na dzisiaj?
- Nic konkrentego, a co?
- To pomógłbyś mi ze sprzętem na jednej imprezie, co?
- W klubie?
- Nie, to domówka
- Ale przecież ja się na tym w ogóle nie znam
-Nie musisz się znać. Pomógłbyś mi pozanosić głośniki i poustawiać resztę sprzętu,co?
- A co to za okazja?
- Jedna dziewczyna z naszego rocznika ma urodziny, nie słyszałeś?
- Nie, pierwsze słyszę
- No w każdym razie jak mi pomożesz to też się wkręcisz. To będzie najlepsza biba, bo Heartfilia ją organizuje
- Dobra pomogę ci
- Dzięki stary, wiedziałem, że na ciebie zawsze mogę liczyć- powiedział Loki, po czym poklepał go po ramieniu
- Spoko, a kto jest solenizantką?
- Aa ta no Scarlet
- Erza?- Jellal mało co się nie przewrócił o własne nogi. Cały czas doskonale pamiętał ich pierwszy pocałunek do którego prawie doszło oraz jej ucieczkę zaraz po nim. Od tamtego dnia nie miał okazji z nią porozmawiać. Świadomość, że przyjdzie na jej urodziny równocześnie go cieszyła jak i przerażała. Obawiał się reakcji dziewczyny. Nie wiedział już co ma myśleć.
- Oo widzę, że ją kojarzysz...czekaj chwile a może coś więcej- przyjrzał mu się uważniej- znasz ją?
- No, tak jakby kilka dni temu była u mnie w domu
- Że co? Jedna z najgorętszych lasek z naszej szkoły urządziła ci wizytę domową, a ty nic nie powiedziałeś? Stary tak się nie robi. I co opowiadaj jak było? W ogóle jak ona się u ciebie znalazła? Zaprosiłeś ją, co? Od jak dawna się znacie? I w ogóle jak się poznaliście?
- A ty masz zamiar pobić rekord w zadawaniu dużej ilości pytań na minutę?
- Wybacz, ale nie sądziłem, że z ciebie taka cicha woda- dał mu kuksańca
- Daj spokój to nie tak. Kazuma zaprosił swoją koleżankę Ayano do nas do domu. A dopiero później okazało się, że miała przyjść z siostrą, a tą siostrą okazała się..zgadnij kto
- No nie gadaj
- Tyle, że dzień wcześniej się poznaliśmy w bibliotece.
- Czyli można powiedzieć, że to była randka, co?- szczerzył się do niego
- Jaka randka? Uczyliśmy się angielskiego
- No chyba se ze mnie jaja robisz..
- Wcale nie, poważnie
- No ale słuchaj, może ona już wcześniej wiedziała o tym, że to ty jesteś bratem Kazumy i dlatego przyszła
- Nie na pewno nie. Wystarczyło widzieć jej minę, była w totalnym szoku, zresztą tak jak ja. To był kompletny przypadek
- Nawet jeśli, to teraz idziemy na imprezę urodzinową właśnie do niej. Nie cieszysz się?
- No właśnie problem polega na tym, że nie wiem czy ona chciałaby abym przyszedł. W końcu mnie nie zaprosiła, nie?
- Tak, bo ona nawet nie wie o tym, że jest coś organizowane. No wiesz to surprise
- Nawet jeśli to wydaje mi się, że i tak nie chciałaby żebym przyszedł
- Co ty odwalasz. Na pewno się ucieszy
- No nie byłbym tego taki pewnien
- A co zrobiłeś jej coś?- rzucił sarkastycznie, lecz kiedy ujrzał minę przyjaciela od razu zrozumiał
- A i owszem. Ożesz szybki jesteś. Przyznaj się o co chodzi?
- O nic, nieważne. Nie interesuj się
- No daj spokój, kumplowi nie powiesz
- Ja cie nie pytam o twoje podboje, więc będę wdzięczny, jeśli ty nie będziesz się wtrącał w moje
- Aa jednak. Były jakieś podboje
- Wiesz co, spadaj
- Dobra już się tak nie spinaj. To widzimy się u mnie o 15. Impreza zaczyna się o 16, więc akurat. Zanim Jellal zdążył powiedzieć cokolwiek Loki poklepał go po plecach i poszedł szukać swojego auta na parkingu. Fernandes nawet teraz nie był pewny czy to jest dobry pomysł. Chociaż co mi szkodzi złożyć jej życzenia? Urodziny to idealny pretekst,a przecież i tak planowałem z nią pogadać.Właśnie, co się może stać? Pogadamy, potańczymy,dam jej prezent...cholera prezent. Chłopak zastanawiał się przez moment co mógłby jej podarować. Na szczęście już po chwili wiedział co jej kupić. Wsiadł w samochód i odjechał.

Niedługo później zatrzymał się przez największą i najlepszą kwiaciarnią w mieście. Wszedł do środka, gdzie przywitała go starsza pani.
- Dzień dobry chłopcze co mogę dla ciebie zrobić?
- Dzień dobry szukam prezentu dla dziewczyny..yy to znaczy nie dla mojej dziewczyny tylko po prostu dziewczyny. To koleżanka z klasy, tylko koleżanka. Kobieta uśmiechnęła się ze zrozumieniem
- Rozumiem
- Chciałbym kupić jej coś wyjątkowego. Taki kwiat, który nie rośnie wszędzie, coś rzadkiego, ale pięknego.
- Dobrze a w jakim kolorze na być ten kwiat?
- Czerwonym niczym zachodzące słońce
- Czerwony to kolor przeznaczenia czy to właśnie dlatego go wybrałeś?
- Nie pomyślałem o tym. Chodzi o to, że ona ma piękne czerwone włosy i sam nie wiem pomyślałem, że będzie najodpowiedniejszy- zaczął się tłumaczyć
- Jestem pewna, że znajdziemy coś odpowiedniego. Po chwili wróciła z pięknym czerwono-żółtym bukietem. Kwiaty wyglądały zupełnie tak jaby się śmiały, przynajmniej takie miał skojarzenie, gdy na nie patrzył. Wiedział już, że będą idealne
- Jak się nazywają?
- To jest liliowiec ogrodowy Campfire. Jestem przekonana, że nikt inny nie podaruje jej tych kwiatów, ponieważ są niezwykle rzadkie
- W takim razie proszę je obwiązać białą wstążką i dołączyć liścik z dopiskiem
- Szczęściara z tej dziewczyny. Mam nadzieje, że to deceni- powiedziała kobieta podając mu bukiet

Po 4 godzinach dziewczyny wreszcie wyszły z galerii handlowej. Po 2 godzinach zakupów Lucy w końcu wybrała odpowiadającą jej suknie. Przymierzyła ich chyba ze 20. Erza ciągle przynosiła jej nowe, ale blondynka była wyjątkowo wybredna dzisiejszego dnia. Po za tym dobieranie samych dodatków w postaci butów, torebki i kosmetyków zabrała im godzinę czasu. Kiedy wyszły z centrum handlowego dziewczyna wyglądała na zadowoloną, więc Erzie nie było szkoda tego czasu. Lubiła chodzić po sklepach z przyjaciółkami, a ostatnio nie miały czasu na porządny shopping. Po za tym Heartfilia upierała się, żeby Scarlet także sobie coś kupiła. Wypatrzyła jej piękną zieloną sukienkę. Nie była tak elegancka, jak ta należąca do blondynki, ale czerwowo włosa dziewczyna musiała przyznać,że bardzo jej się spodobała, więc ostatecznie ją kupiła. A na dobieranie dodatków do jej stroju zeszła im kolejna godzina. Jednak stwierdziła, że opłacało się. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że sukienkę kupiła nie tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności. Marzyła o tym, aby Jellal ją w niej zobaczył. Wiedziała jednak, ża szanse na to są niewielkie, zwłaszcza po tym jak dosłownie wybiegła od niego z domu. Od tej pory z nim nie rozmawiała, zresztą nic dziwnego, że chłopak nie chciał z nią gadać. Musi teraz mieć ją za jakiegoś strasznego dziwoląga. Jej rozmyślania przerwał głos przyjaciółki
- Kochana bardzo ci dziękuje za to, że ze mną poszłaś. Mam wrażenie,że gdyby cie ze mną nie było to wybierałabym przez wieczność
- Taa i będąc ze mną nie spieszyłaś się za bardzo
- Dlatego, że z każdą było coś nie tak. A to odcień koloru nieodpowiedni, a to za mała, a to za duża. Jedne były za krótkie, a inne znowu za długie z reszta sama widziałaś
- Tak, no ale ostatecznie chyba jesteś zadowolona co nie? Ta- wskazała na siatkę ze strojem- wydaje się być wręcz na ciebie uszyta. A pro po dlaczego nie poprosiłaś ojca o coś z jego butików? Jestem pewna, że znalazłoby się coś idealnego w twoim rozmiarze. Tym bardziej, że Jude zawsze przynajmniej jedną ze swoich linii przygotowuje dla ciebie.
- Dlaczego pytasz...- na chwilę zamilkła, co zaskoczyło dziewczynę, ponieważ Lucy rzadko kiedy brakowało słów
- Znasz mojego ojca. Nie chciałam się o nic prosić. I tak mam wrażenie, że zawadzam mu samą moją obecnością. Wyobrażasz sobie, że aby łaskawie przeprowadził ze mną wywiad na zajęcia szkolne musiałam go o to prosić z jakiś tydzień czasu i w dodatku codziennie się przypominać, a Natsu po prostu do niego przyszedł poprosił o łaskawe poświęcenie mu cennego czasu mojego ojca i voila
- No nie gadaj. Serio tak powiedział?
- Tak, dosłownie. Jak by zamienił się charakterem z jakimś szlachcicem albo hrabią, mało co mu się nie zaczął kłaniać, ogarniasz to?
- Nie do wiary, ale wiesz co? Tak między nami mi się wydaje, że ten Natsu cie lubi
- Pff....chyba żartujesz. Lubi to on mnie denerwować
- Wiesz jak to mówią „kto się czubi ten się lubi”
- Może, ale nie w naszym przypadku. Nie masz pojęcia co on zrobił, do czego jest zdolny
- Ale co? Stało się coś?
- No przecież on....i zamilkła, zupełnie tak jakby przypomniała sobie, że poruszyła temat, którego nie powinna była drążyć
- Hej, wszystko w porządku?- spytała z troską. Rzadko kiedy widywała blondynkę w takim stanie. A właściwie jak się tak nad tym zastanowiła to nigdy jej takiej nie widziała. Heartfilia wytrącona z równowagi to niecodzienny widok
- Lucy wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć, prawda?
- Tak wiem, ale...po prostu sama jeszcze do końca sobie tego nie poukładałam w głowie, wiesz.
- Ok, rozumiem, nie chce się narzucać czy coś, ale może razem uda nam się to jakoś poskładać?


Dziewczyny usiadły w parku, a Lucy zaczęła opowiadać przyjaciółce całą historie. Jak to spotkała chłopaka na cmentarzu przy grobie mamy. Jak to wtedy dowiedziała się,że Dragneel ma coś wspólnego z jej śmiercią. Potem jak odkryła, że jednak nie spowodował wypadku,lecz zna winnego i cały czas go kryje. Opowiedziała jej także o tym jak próbowała wycisnąć z niego tę informacje różnymi sposobami. O zakładzie i ich niby randce, pominąła jedynie część w której Natsu odkrył jej tajemnicę przez co uciekła z biblioteki. Uznała, że za dużo szczerości jak na jeden raz, a poza tym to nie miało już z chłopakiem nic wspólnego. To chodziło o nią i jej fałszywość.
- Twierdzisz, że kryje winnego?- spytała wciąż oszołomiona
- Jestem o tym przekonana.
- I co masz zamiar zrobić?
- Planowałam zbliżyć się do niego na tyle, aby mi powiedział. Próbowałam nawet udawać jego przyjaciółkę, ale mi nie wyszło. Zanim cokolwiek powiesz.Wiem, że to nie jest uczciwe Er i, że jakkolwiek by na to nie patrzeć chce go wykorzystać tylko po to by poznać prawdę.Wiem co chcesz powiedzieć, że jestem okropna i nie powinnam tak postępować. W dodatku udaje, że z nim flirtuje, bo to jedyna metoda na to, aby z nim pogadać, zupełnie jak by nie potrafił komunikować się w inny sposób. W dodatku Grey o niczym nie wie, ale chciałabym sama mu o tym powiedzieć, więc będę wdzięczna, jeśli zachowasz to dla siebie. Scarlet przez chwile na nią patrzyła po czym przytuliła jeszcze roztrzęsioną przyjaciółkę
- Kochanie twoja tajemnica jest ze mną bezpieczna o to się nie martw- wyszeptała i odsunęła się na długość ramienia
- Wbrew temu co myślisz nie uważam, że jesteś okropna, naprawdę. Podejrzewam, że na twoim miejscu postąpiłabym tak samo. Dobrze wiem jak ważne jest dla ciebie odkrycie prawdy i jedyne co mnie dziwi to to, że nie poszłaś z tym na policje. A ten drań też powinien zrozumieć jakie to dla ciebie ważne i pomóc ci,a nie jeszcze przeszkadzać. Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć i jeśli tylko będę w stanie zawsze ci pomogę
- Wiem, dziękuje ci, za wysłuchanie mnie i za to, że nie oceniasz mnie tak źle jak sądziłam, że będziesz, kiedy zaczynałam mówić
- Posłuchaj, jak by na to nie patrzeć to nie zrobiłaś nic złego. To, że pomogłaś jego matce w układaniu książek przecież nie jest zbrodnią. Jestem pewna, że nawet Grey zrozumie twoje postępowanie, kiedy pozna jego powód.
- Tak myślisz?- spytała, a w jej głosie można było niemal usłyszeć nadzieje
- Oczywiście, że tak. Jedyne co mnie martwi to to co ty sobie myślisz o mnie i o reszcie. Naprawdę sądziłaś, że będę cie mieć za potwora?- spytała niedowierzając, kręcąc głową z dezaprobatą
- Przepraszam
- W porządku, ale na przyszłość chce wiedzieć od razu jeśli coś cie trapi, jasne? Musisz mieć do nas więcej zaufania.
- Na początku nie mówiłam wam, bo sądziłam, że ta wiedza może być dla was niebezpieczna. Kto wie jakich on ma znajomych
- Hm...tu masz racje, ale spokojnie. Nie mam zamiaru pokazywać, że wiem cokolwiek, chociaż przyznaje, że mam ochotę rozdeptać go jak karalucha.
- Będziesz musiała opanować swoją niechęć
- Postaram się. Wiesz teraz już wszysko rozumiem
- Co masz na myśli?
- Do tej pory ci nie mówiłam ze względu na Greya, ale przez cały czas myślałam, że Natsu po prostu na ciebie leci. Teraz już wiem, że jedynie trzyma rękę na pulsie, bo jako świadek musiałby zeznawać, więc woli mieć cie na oku.
- Tak, pewnie masz racje

Autorka: Lu-chan


sobota, 4 marca 2017

Opowiadanie w realu rozdział 10- Shopping

Ten weekend wyjątkowo jej się dłużył, więc Lucy cieszyła się, iż nastał poniedziałek. Przyszła do szkoły celowo pół godziny wcześniej, aby zdążyć zamienić z każdym parę zdań zanim rozpoczną się lekcje. Jej przyjaciółka miała dzisiaj urodziny, więc planowali zrobić jej imprezę niespodziankę. Jak zawsze to właśnie Heartfilia zajmowała się organizacją wszystkiego. Wyznaczała zadania,które najlepiej odpowiadały poszczególnym osobom.
- Cześć wszystkim-przywitała się z grupką siedziącą na ławkach w korytarzu. Pocałowała Greya po czym usiadła obok niego. Fullbuster swoim zwyczajem zarzucił jej jedno ramie przez głowę i objął ją. To było tak naturalne, że niemal nie zwracała na to uwagi.
- Imprezę zorganizujemy u Erzy. Mam zamiar wziąć ją dzisiaj na zakupy zaraz po szkole żebyście mieli czas na udekorowanie pomieszczenia. Przyprowadzę ją po jakiś 4 godzinach, myśle, że taka ilość czasu wystarczy
- Właśnie, Lu zabierze Erzę do centrum handlowego pod pretekstem, że koniecznie musi kupić elegancką suknie na bankiet organizowany przez firmę jej ojca. Dzięki temu nie będzie się nawet domyślać, że coś szykujemy- kontynuowała ożywiona Levy
- Świetny pomysł, w razie czego będziemy cały czas w kontakcie, więc nie powinno być żadnej wpadki
- No dobra, ale pytanie brzmi jak dostaniemy się do jej domu, pod jej nieobecność?- spytał Laxus
- A to już załatwione, rozmawiałam z Ayano-chan, siostrą Erzy to ona was wpuści- oznajmiła blondynka
- A skąd weźmiemy dekoracje?- tym razem to był Grey
- Wszystko jest u mnie w domu, razem z Leviś zrobiłyśmy zakupy ponad tydzień temu- odpowiedziała
- Od jak dawna to planowałyście?
- Hm...od mniej więcej miesiąca?- zastanowiła się Levy
- Tak, dlatego też tort oczywiście truskawkowy jest do odebrania w cukierni. Miruś mogłabyś go odebrać?
- Jasne i tak będę tamtędy przechodziła, więc nie widzę problemu
- A co z prezentami?- spytała Lisanna- ja nic jej jeszcze nie kupiłam, poza tym szczerze to trochę szkoda mi kasy na prezent dla niej. Wszyscy spojrzeli na dziewczynę, a potem po sobie, jednak nikt nie skomentował jej zachowania.
- Nie martw się Lisanna, ja już kupiłam coś Erzie, więc wręczymy jej go razem- powiedziała Mira, chcąc ratować honor siostry
- Lu a co z zaproszeniami?- zmieniła temat Strauss
- Wszyscy już je dostali
- Przekąski?
- Grey i Laxus je kupią
- A co z muzyką?
- A o to poprosiłam Lokiego. Jest dj w jakimś klubie, więc ma sprzęt i się na tym zna.
- Czyli mistrzyni organizacji jak zawsze się spisała- pochwalił ją Grey i pocałował w czubek głowy
- Dobra robota Lu
- Dajcie spokój to nie moja zasługa, a nas wszystkich- odpowiedziała uśmiechając się
- Ale będzie zaskoczona, nie mogę się doczekać aż zobaczę jej minę
- Kto będzie zaskoczony?- niespodziewanie pojawiła się Scarlet. Na chwile wszyscy zamilkli
- Haha Levyś właśnie mówiła, że Gajeel wykonał pracę domową, więc nauczycielka będzie zaskoczona- uratowała sytuacje Lucy
- No to faktycznie zaskoczka...- nie zdążyła nawet dokończyć zdania, bo rozległ się dzwonek na lekcje. Wszyscy zabrali swoje rzeczy i starali się zachowywać jak najbardziej naturalnie. Heartfilia siedziała na końcu, więc zanim wszyscy się zebrali minęła chwila czasu. Zabrała swoją torebkę i wstała. Idąc do klasy zauważyła Natsu, który o dziwo nie spóźnił się na pierwsze zajęcia. Widziała jak do niej machał, ale zignorowała to. Uznała, że tak powinna postępować w stosunku do kogoś kto poznał jej mały sekret i mógł podzielić się nim z każdym w każdym momencie.

Kiedy nastała przerwa Dragneel celowo zwlekał z wyjściem z auli. Siedział w jednej w ostatnich ławek, więc mógł być przy drzwiach w niecałe 30 sekund, jednak nie o to mu chodziło. Poczekał aż Heartfilia wyszła i poszedł za nią. Miał szczęście, bo tym razem nie było z nią przyjaciół, ani jej chłopaka. Stała sama przed automatem z napojami i najwyraźniej czekała, aż maszyna wyda jej resztę.
- Hej nieznajoma- przywitał się podchodząc. Oparł się plecami o automat i skrzyżował ręcę na piersi, by ukryć napięcie. Chciał wybadać sprawę, nie chcąc przyznawać się do tego, że wcale nie miał gdzieś tego co może powiedzieć dziewczyna.
- Cześć- przywitała się, a jego zaskoczyła jej mimika. Nie uśmiechała się sztucznie, jak przy wszystkich innych. W ogóle nie była uśmiechnięta,miała po prostu zwyczajną minę, taką jaką ma większość ludzi, kiedy niczym specjalnie się nie przejmuje. Czyżby przestała udawać?
- Więc jednak mnie znasz?
- Co masz na myśli?
- Machałem do ciebie rano, ale mnie zignorowałaś
- Serio? Nie zauważyłam
- Jesteś beznadziejnym kłamcą
- Wiem, dlatego nie kłamię- patrząc na jej poważną minę, niemal jej uwierzył
- Powiedzmy, że ci wierzę. A co to za mina?
- Hm? Jaka?
- Czemu nie uśmiechasz się tak jak zawsze?
- A dlaczego miałabym uśmiechać się do kogoś kogo nawet nie lubię?- odpowiedziała pytaniem na pytanie
- Ale przecież przed chwilą powiedziałaś..
- Powiedziałam, że cie nie ignoruje. I to prawda, bo nie widzę takiej potrzeby, jednak nie przypominam sobie, abym powiedziała, że to znaczy, że zostaniemy przyjaciółmi
- Ok, a powiesz mi chociaż dlaczego uciekłaś ostatnio?
- Wcale nie uciekłam. Po prostu przypomniałam sobie, że mam coś do zrobienia. Chciałam ci powiedzieć i poszłam nawet do magazynu, ale nie mogłam cie znaleźć
- A co było aż tak pilne,co? Zostawiłaś włączone żelazko w domu?- zakpił
- Nie, musiałam zrobić prace domową
- A od kiedy pani „nie zostawiam niczego na ostatnią chwilę” zajmuje się czymś takim zaraz przed oddaniem?
- A kto ci powiedzieł, co to była za praca? Być może mamy ją oddać dopiero za miesiąc Mam cie
- Tym bardziej nie rozumiem czemu to było takie PILNE-celowo podkreślił ostatnie słowo
- To nie była jedyna rzecz, którą musiałam się zająć. Z resztą nieważne czemu ja ci się w ogóle tłumaczę, przecież to nawet nie było prawdziwe spotkanie
- Na twoim miejscu nie odzywałbym się tak do kogoś kto zna twój sekret. No wiesz zawsze mogę niechcący coś komuś chlapnąć i..
- Czy ty mi grozisz?
- Nie, skąd, raczej ostrzegam, że powinnaś być dla mnie nieco milsza
- A teraz mnie szantażujesz? Wiesz co mów wszystkim co ci się żywnie podoba. Nie obchodzi mnie to. Jeśli naprawdę sądzisz, że wszyscy się ode mnie odwrócą,kiedy poznają prawdę, to proszę bardzo. Przekonamy się kto ma racje- rzuciła, po czym odeszła szybkim krokiem.

Natsu stał tam jeszcze przez chwile przetrawiając ich konwersacje. Cholera co jest nie tak z tą dziewczyną? Naprawdę nie miałem zamiaru się z nią kłócić.Właściwie to głupi liczyłem na to, że zdradzi mi prawdziwy powód swojej ucieczki. Tym razem było inaczej..zawsze się droczymy, ale tym razem ona przeszła prosto do ataku, a ja nie pozostałem jej dłużny..cholera! Chłopak był wkurzony na samego siebie. Wyszło na to, że serio jej groził, a potem jeszcze posunął się do szantażu. To kompletnie nie było w jego stylu. Sam siebie nie rozumiał, ani nie poznawał. Walnął pięścią w automat tak mocno, że wyleciała z niego puszka picia, za którą nawet nie zapłacił.
- Jeśli masz zamiar ją ukraść to ja nic nie widziałam. Obrócił głowę i zobaczył dziewczynę o białych, krótkich włosach i niebieskich oczach. Była stosunkowo niska. Podejżewał, że może być z niższej klasy
- O czym ty mówisz?
- O puszce- wskazała palcem. Dopiero teraz zrozumiał co miała na myśli
- Ale jeśli jej nie chcesz to ja chętnie się napije
- Bierz- rzucił, a ona faktycznie podeszła, otwarła ją i napiła się
- Chcesz trochę?- spytała
- Nie, dzięki- w przeciwieństwie do Lucy ta jest bezpośrednia
- Więc co takiego ci zrobiła?
- Kto?
- Księżniczka Heartfilia. Widziałam jak gadaliście i że nie jesteś w najlepszym nastroju po rozmowie z nią. Nie przejmuj się. Ona po prostu lubi wszystkimi rządzić. Gdy coś nie idzie po jej myśli od razu się wścieka. Yhy ktoś tu jej chyba nie lubi
- A ty dobrze ją znasz?
- No, powiedzmy jestem Lisanna, młodsza siostra Mirajane, no wiesz jednej z psiapsiółek blondi
- A ja Natsu
- Wiem, jesteś nowy, nie?
- Nie da się ukryć
- I za pewne nie słyszałeś o impezie, która jest dziś organizowana, mam rację? Królewna nic ci nie powiedziała
- Jaka impreza?
- Z okazji urodzin Erzy. Ale skoro nie masz zaproszenia to może wybrałbyś się ze mną, co? Natsu przez chwile zastanawiał się nad propozycją dziewczyny. Nie był głupi.Wiedział,że jeśli się zgodzi to będzie jej randką, ale czy miał inne wyjście? Chciał pogadać z Lucy i wszystko wyjaśnić, a to była idealna okazja. Jakoś za bardzo ciążyła mu aktualna atmosfera pomiędzy nimi.
- Jasne o której mam cie odebrać?


Na stołówce Lucy grzebała widelcem w swoim jedzeniu pogrążona w myślach. Rozważała konsekwencje jej rozmowy z Natsu. Może jednak trochę przesadziłam? Nie robiłam nic innego poza ciągłym prowokowaniem go, nic dziwnego, że tak zareagował. Chwila...czy ja go bronię? Ale z drugiej strony co jeśli on faktycznie komuś powie, albo jeszcze gorzej powie wszystkim? Co ja wtedy zrobię? Jak im to wyjaśnie?
- Lu co się dzieje? Znowu się zawiesiłaś..- trąciła ją przyjaciółka
- Przepraszam cie Levyś, właśnie zastanawiałam się nad tym do jakiego sklepu zabiorę dziś Erze- skłamała i zaraz dopadły ją wyrzuty sumienia. Od kiedy stała się notorycznym kłamcą?
- Nie martw się na pewno coś wymyślisz pocieszyła ją pryjaciółka
- A właśnie. Ty też jesteś dzisiaj wyjątkowo cicha i zamyślona. Co jest? Gajeel?
- No można tak powiedzieć- zarumieniła się niebiesko włosa
- No nie gadaj, mieliście randkę?
- Lu mów trochę ciszej, nie wszyscy muszą wiedzieć- wyszeptała zakłoponana
- Czyli jednak?
- Nie no, to nie do końca tak. Pomagałam mu w nauce, więc to nie była randka, ale tym razem zaprosił mnie do siebie
- Byłaś u niego w domu? I co? Jak wygląda jego pokój? Ma porozwalaną bieliznę po całym pokoju? Mcgargen spojrzała na nia w szoku
- No co? Grey czasem ma- dziewczyna nie zmieniła wyrazu twarzy
- Haha żartowałam
- Jesteś okropna- powiedziała oskarżycielko dziewczyna
- Haha wiem- zaczęła się śmiać Lucy
- No dobra, ale opowiadaj.Jak było?
- Tak ja zwykle. Gdy wytłumaczyłam mu zasadę rozwiązywania zadań od razu załapal i rozwiązał wszystkie przykłady,które mu napisałam, ale w miedzyszczasie miałam wrażenie, że mieliśmy taki moment, wiesz. Przez chwile patrzyliśmy na siebie i to sama nie wiem ciągnęło się w nieskończoność a potem...
- Co potem?
- Zwiałam
- Co?! Leviś!
- No wiem..ale zrobiło mi się jakoś tak głupio i niezręcznie,kiedy zaproponował żebyśmy obejrzeli jakiś film
- Zaproponował to?
- No
- Dziewczyno to znaczy, że chciał spędzić z tobą trochę czasu. Nie koniecznie się ucząc...no a przynajmniej nie matmy- spojrzała na nią wymownie
- Lucy przestań- dziewczyna pisnęła i przybrała kolor buraka
- Haha jesteś taka urocza
- O czym tak plotkujecie?- spytała Mira siadając przy stoliku
- O randce Leviś z Gajeelem
- No nie gadaj
- To nie była prawdziwa randka!- szybko zaprzeczyła dziewczyna
- A skoro już mowa o randkach to w życiu nie zgadniecie z kim przyjdzie Lisanna
- Z kim?- dopytywała Leviś- nie sądziłam, że Lisa ma chłopaka
- Powiedziała, że przyprowdzi Natsu. Lucy słysząc to mało się nie popluła przy jedzeniu
- Lu wszystko gra?
- Co? Miruś to nie jest dobry pomysł. Ten facet jest niebezpieczny
- Masz na myśli ten epizod z motorem? Daj spokój założe się,że nie chciał Taa, żeby tylko o to chodziło
- No cóż nic na to nie poradzę. Z resztą już dawno nie widziałam jej takiej szczęśliwej. Jej chyba naprawdę się spodobał ten chłopak
- Nie sądzisz, że jest dla niej nieodpowiedni?
- Nieodpowiedni? W jakim sensie?
- Przede wszystkim za stary
- Jest między nimi tylko rok różnicy...już bez przesady
- No tak, ale on jest...
- Lucy gdybym cie nie znała to pomyślałabym, że jesteś zazdrosna- Mira wyraźniej jej się przyglądała
- Zazdrosna? Ja? No coś ty przecież nie o to chodzi- mimo pewności w głosie spaliła buraka. Po chwili się jednak opanowała
- Ok, może masz rację. Może nie jest aż tak zły. Po prostu uważaj na niego dobra?
- Jasne będę mieć go na oku. Zwłaszcza na dzisiejszej imprezie
- Hej dziewczyny słyszałyście, że ostatnia lekcja została odwołana?- przysiadł się do nich Grey
- Żartujesz? Serio?
- To świetnie
- O nie..skoro tak to muszę natychmiast znaleźć Er- zerwała się blondynka
- Widziałem ją przy szafce jak się pospieszysz to powinnaś ją dogonić- powiedzał brunet
- Ok to na razie kochani- pożegnała się i pognała w wyznaczonym kierunku. Kiedy biegła schodami na górę o mało na kogoś nie wpadła
- Ej! Uważaj jak chodzisz!- krzyknął różowo włosy chłopak upuszczając siatkę z butami. Zaraz jednak się opanował, gdy dostrzegł kto na niego wleciał
- A to ty
- Tak ja, przepraszam śpieszę się czy mógłbyś się ruszyć?- powiedziała, gdyż oparł się o ścianą zagradzając jej drogę
- O której zaczyna się ta impreza?- spytał zamiast tego
- Nie powienieneś o to zapytać swojej nowej dziewczyny?- wypaliła
- Wow czyżbym wyczuwał zazdrość?- uśmiechnął się szeroko
- Pff..jasne chciałbyś. Słuchaj po co ty w ogóle tam idziesz? Przecież nawet nie znasz Erzy
- A znasz lepsze miejsce na poznanie jak największej ilości osób jak nie impreza?
- Z resztą rób co chcesz
- To znaczy, że mnie nie wyprosisz?
- To nie ja jestem solenizantką, ale jeśli zrobi to Er to nie będę jej powstrzymywać. A pro po nie widziałeś jej może?
- Tak, stała przy swojej szafce
- Uff... więc,jeszcze nie wyszła. Dzięki- rzuciła w przelocie i wyminęła go. Kiedy dotarła już na korytarz widziała dziewczynę z daleka.Zmniejszyła tempo i starała się zachowywać jak najbardziej naturalnie. Podeszła do niej i zatrzymała się przy własnej szafce zabiarając swoje rzeczy
- Hej słyszałaś,że odwołali nam ostatnią lekcję
- No, dlatego właśnie się zbieram
- A słuchaj. Mam do ciebie ogromną prośbę. Nie przejechałabyś się ze mną do centum handlowego? Muszę kupić suknie na jakiś bankiet organizowany przez firmę mojego ojca, a ty jesteś w tym obeznana, bo nie jeden raz już byłaś na takich wystawnych przyjęciach. Plis naprawdę cie potrzebuje
- Jasne, nie widzę problemu. Chcesz jechać od razu?
- Nom.
- Dobra to chodźmy- Lucy przyjrzała jej się uważniej Uff...chyba nic nie podejrzewa 

Następny rozdział już za tydzień, see ya :*

Autorka: Lu-chan

środa, 1 marca 2017

11- Nie pozwolę ci odejść (Sasusaku) (6/?)


Witajcie Kochani, a o to świeżutki rozdzialik dotyczący naszych bohaterów i ich przygód. Z kim przyjdzie im się zmierzyć? Czy marzenie Sakury się spełni? Czy Sasuke wreszcie zrozumie, że jest wśród przyjaciół? Odpowiedzi na te i wiele innych poznacie właśnie tutaj, mam nadzieję, że Wam się spodoba, zapraszam.


Do obozu wrócili razem. Ognisko już powoli zaczynało gasnąć, gdyż brakowało chrustu, więc Uchiha dołożył go trochę do paleniska.
- Skąd dobiega ten hałas?- zapytała wsłuchując się dokładniej. On nie musiał tego robić, gdyż doskonale wiedział co miała na myśl.
- To tylko Naruto-odparł
- Co? To on tak chrapie? Rany współczuje wam hehe. Nic dziwnego, że zamiast spać poszedłeś trenować
- Bardzo śmieszne, naprawdę. W ten sposób nie da się wypocząć
- A jak Kakashi-sensei sobie z tym radzi?
- Zabrał zatyczki do uszu...szkoda, że sam nie byłem tak przewidywalny. Przez chwile patrzyła na niego jak gapi się w ogień. Współczuła mu. Tym bardziej, że widziała, że był zmęczony. Powinien pospać przynajmniej parę godzin, chociażby dla zdrowia.
- Słuchaj-zaczęła niepewnie- wiesz, nie chce się narzucać czy coś,ale w moim namiocie jest całkiem sporo miejsca, więc jak byś chciał to mógłbyś tam przenocować. Haha z tego co mi wiadomo to ja nie chrapie- dodała po chwili, bo zrobiło jej się głupio. Była pewna, że odmówi. W dodatku za pewne pomyśli, że jest dziwna i namolna skoro proponuje mu nocleg kilka cm od siebie. Zebrała w sobie resztki odwagi. Zamierzała udawać,że nic takiego nie miało miejsca. Spojrzy na niego, powie dobranoc i zniknie w namiocie oraz będzie usiłowała zapomnieć o tej wtopie. Zaskoczyło ją to, że nic nie powiedział. Nie skomentował tego w żaden sposób tylko na nią spojrzał
- Serio, mógłbym?- spytał stosunkowo cicho,jak by niepewnie. Zaskoczyła ją taka reakcja. W życiu by nie przypuszczała, że się zgodzi.
- Jasne nie ma problemu. Tylko zabierz swój śpiwór z namiotu- powiedziała delikatnie się uśmiechając po czym weszła do namiotu.
- Ahh...coś ty najlepszego narobiła?!- jej podświadomość najwyraźniej się obudziła, i daje o sobie znać. Teraz patrzy na nią ze skrzyżowanymi ramionami i mlaska z niesmakiem. Dziewczyna usiadła na swoim posłaniu. Serce zaczęło jej bić jak szalone w oczekiwaniu- spędzę noc z Sasuke-kunem, w jednym namiocie, no normalnie w to nie wierzę...opanuj się dziewczyno, bo jak przyjdzie tu i zobaczy jak się zachowujesz to uzna cie za wariatkę. Chłopak wrócił po chwili. Nie wszedł jednak od razu. Wsadził jedynie głowę i zapytał szeptem
- Śpisz?
- Nie, nie śpię- odpowiedziała i usiadła- możesz się rozłożyć tutaj- wskazała miejsce po swojej prawej stronie. Jej śpiwór leżał tak,że przy wejściu miała stopy.Zrobił tak jak mu powiedziała, po czym położył się
- Masz tu całkiem sporo miejsca
- To prawda, są pewne plusy z bycia jedyną dziewczyną w drużynie. Ino np. zawsze sobie to chwali. Układa w namiocie mnóstwo swoich rzeczy podczas gdy biedni chłopcy muszą się gnieść we trójkę. Ale i tak w najgorszej sytuacji jest Shikamaru, bo podobno zarówno Choji jak i Asuma strasznie chrapią, dlatego też on zawsze korzysta ze stoperów. Z tego powodu zawsze nawet na misjach jest wypoczęta i wyspana
- Przyjaźnisz się z nią?- zapytał
- Tak, tzn w sumie to sama już nie wiem. W dzieciństwie byłyśmy przyjaciółkami, ale później zostałyśmy rywalkami i tak się to jakoś wszystko potoczyło
- Ja tam osobiście za nią nie przepadam. Wygląda mi na dziewczynę, która interesuje się tylko swoim wyglądem. Po za tym założę się, że w przeciwieństwie do ciebie nigdy nie pozwoliłaby jakiemuś chłopakowi nocować w jej namiocie
- Tobie by pewnie pozwoliła- wymksnęło jej się zanim zdążyła to przemyśleć. Wcale nie miała zamiaru podkopywać Ino, ani wyjawiać mu jej uczuć względem niego
- Słucham?
- Nie, nic nieważne, mówiłam tylko, że jej kolegom z drużyny chyba to nie przeszkadza- wybrnęła. Nastała chwila ciszy, a ona myślała już, że to koniec rozmowy, a on zasnął. Popatrzyła, więc na niego i dopiero teraz uzmysłowiła sobie, że się jej przygląda. Był tak blisko, że słyszała jego oddech.Czuła, że na policzki wystąpiły jej rumieńce i dziękowała za to, że w namiocie było ciemno.
- Sakura, dziękuje- powiedział szczerze, a wdzięczność można było usłyszeć w jego głosie
- Nie ma za co. Mam tylko nadzieję, że ty nie chrapiesz- zażartowała, na co on zastanowił się przez chwile, po czym odpowiedział
- Nie wiem, nawet jeśli tak to przez długi czas nikt nie miał okazji mi tego wypomnieć- w jego głosie można było usłyszeć nutę smutku. Rozumiała to. Od momentu w którym jego starszy brat- Itachi zabił jego rodziców i resztę jego klanu on został całkiem sam. Przez te wszystkie lata także mieszkał sam, więc nikt nie mógł się skarżyć na to, że chrapie nawet jeśli tak było. Było jej go żal, ale nie chciała w żaden sposób tego okazywać, gdyż doskonale wiedziała jak bardzo nie lubił tego, gdy ktoś się nad nim litował. Zamiast tego powiedziała spokojnie
- Dobra lepiej się już kładźmy, bo jutro rano to nas nie będą mogli obudzić, dobranoc
- Dobranoc. Obróciła się na drugi bok, aby jego obecność tak bardzo jej nie rozpraszała o ile to w ogóle było możliwe. Szczerze wątpiła w to, że uda jej się zasnąć. Była świadoma każdego jego oddechu, każdego ruchu. Wystarczyło jedynie wyciągnąć rękę i mogłaby go dotknąć. Nie, żeby zamierzała to robić. Cały namiot przesiąknął jego cudownym zapachem, a ona oddychała głęboko,by móc wciągnąć go jak najwięcej. Słyszała jego wolny, miarowy cichy oddech i mogła stwierdzić moment w którym zasnął. Musiał być naprawdę zmęczony skoro udało mu się to bez trudu, a poza tym jej towarzystwo najwidoczniej go nie rozpraszało, ale ona wolała myśleć, że mu nie przeszkadzało. Po jakimś czasie obróciła się na drugi bok i niemal pisnęła, gdy uświadomiła sobie, że jego twarz jest teraz obrócona w jej stronę. Co prawda wciąż było ciemno, więc niewiele była w stanie zobaczyć. Lecz jej w zupełności wystarczał fakt, że ostatnią rzeczą jaką widziała zanim usnęła była twarz jej ukochanego.


Obudziła się i wolno otworzyła oczy, pamiętając o tym, aby się nie przeciągać i nie zbudzić przy tym śpiącego obok kolegi, przeszła do pozycji siedządzej. Nadal był obrócony do niej twarzą, więc teraz mogła dokładniej mu się przyjrzeć. Kiedy spał wyglądał na dużo młodszego i zrelaksowanego. Gdy na niego patrzyła, to przez tę jego wydawać by się mogło wrodzoną dojżałość i opanowanie odnosiło się wrażenie, że ma 16-17, a nie 13 lat, jak w rzeczywistości. Teraz pierwszy raz miała okazje bliżej mu się przyglądnąć bez obawy o to, że pomyśli, że jest dziwna. Jak na chłopca to miał stosunkowo delikatne rysy twarzy, twarz w kształcie serca, duże oczy otoczone gęstymi i długimi rzęsami, zupełnie jak u dziewczyny. Usta miał lekko rozchylone i oddychał przez nie. Jak się spodziewała okazało się, że jednak nie chrapał. Jego włosy rozsypane wokół twarzy na poduszce były w artystycznym nieładzie. Nie mogła się powstrzymać, żeby ich nie dotknąć. Powoli i delikatnie pogłaskała go po głowie. Były zdecydowanie bardziej miękkie niż przypuszczała. Chłopak wymruczał coś przez sen, a ona przestraszona szybko zabrała dłoń. Nie chciała, by to „nielegalne” dotykanie wyszło na jaw. Zabrała swoje rzeczy po czym wyszła z namiotu. Był wczesny poranek. Słońce dopiero zaczynało się pokazywać z nad linii horyzontu. Korzystając z okazji,że chłopcy jeszcze śpią, postanowiła pójść nad rzekę i się wykąpać. Po drodze zabrała jeszcze baniaki z wodą, które były ustawione przy już wygasłym ognisku. Pomyślała, że skoro i tak się tam wybiera to napełni je wodą dla wszystkich. Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień. Wszystko zaczynało budzić się do życia, mogła nawet usłyszeć świergolenie ptaków. Gdy dotarła nad rzekę postanowiła najpierw napełnić baniaki, po czym rozebrała się i weszła do wody. Była chłodna, więc przyjemnie otulała jej ciało. Woda sięgała jej do pasa, więc była to idealna głębokość. Zamoczyła włosy i umyła je, po czym resztę ciała. Zanurzyła się cała w wodzie, by się spłukać. Potem chwile popływała i wyszła z wody. Owinęła się szczelnie jednym ręcznikiem, a z drugiego zrobiła turban na włosy. Była zadowolona, że zabrała ze sobą środki czystości. Od razu lepiej się czuła taka świeża i czysta. Kiedy schylała się po ubrania zobaczyła jakiś ruch w wodzie. Przypomniała sobie,że właściwie poza kanapkami nie mają nic przygotowanego na śniadanie, więc stwierdziła. że spróbuje złowić kilka ryb. Ubrała się po czym przeszła wzduż rzeki kawałek dalej do miejsca, gdzie woda była płytsza, a ona była w stanie zobaczyć dno rzeki. Nie miała wędki, więc postanowiła użyć siatki do złapania zwierząt. Przypomniała sobie jak była dzieckiem i chodziła z tatą na ryby. Powiedział jej wtedy, że zwierzęta te lubią ciepłą temperaturę i chętnie podpływają tam, gdzie woda jest cieplejsza. Dlatego zabrała parę kamyków i poukładała w taki sposób, żeby ogrzać wodę w jednym z miejsc. Nim się obejrzała ryby zaczęły tam podpływać. Wtedy zamknęła wyjście w wybudowanej „fortecy” z jednej strony, a zwierzęta nie mając innego wyjścia wpłynęły do siatki, gdyż utworzone przez nią „mieszkanko” było w kształcie półkola. Tym sposobem udało jej się złapać 2, więc odłożyła je na brzeg i spróbowała jeszcze kilka razy. Skończyło się na tym, że do obozu wróciła z 8 rybami. Uznała, że jeśli każdy zje po dwie na pewno sobie poje, a właśnie dzisiaj potrzebowali dużo energii. Po za nią nikt jeszcze nie wstał, więc ponownie zapaliła ognisko i zaczęła piec ryby. Zapach potrawy zaczął unosić się w powietrzu, co tylko wzmogło jej apetyt. Wczorajszego wieczora wyrzekła się jednej kanapki na rzecz Naruto, twierdząc, że samą rybą sobie poje dlatego była głodna. Nie chciała jednak by jej przyjaciel głodował. Jako jedyna dziewczyna w drużynie czuła się odpowiedzialna za żołądki swoich kompanów. Kiedy danie było gotowe weszła do namiotu chłopców i obudziła ich. Kakashiego nie było trudno, gorzej z Uzumakim.
- Naruto, hej wstawał- powtórzyła po raz kolejny i trąciła chłopaka. Ten wymruczał coś pod nosem, po czym przewrócił się na drugi bok. Spróbowała, więc kolejny raz. Znowu go trąciła tym razem nieco mocniej
- Naruto, pobudka- bez rezultatu
- Naruto, śniadanie już gotowe- po tych słowach blondyn podniósł się od razu. Przetarł oczy i spojrzał na nią sennie
- Oh...Sakura-chan, ohayo
- Dzień dobry śpiochu- odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Na przyszłość musi zapamiętać,że gdy chce go obudzić powinna od razu wspomnieć o jedzeniu
- Ryby są już upieczone.. Leżą na papierowych talerzykach, które zabrałam z domu. Jeszcze gorące, więc idź wcinać, bo inaczej mistrz cie wyprzedzi i może nawet zje twoją porcję- zażartowała. On jednak wziął to całkiem poważnie, bo wyleciał z namiotu jak z procy.
- Dobrze, to teraz pora obudzić Sasuke-kun- celowo pozwoliła mu na spanie jak najdłużej. Zastanawiała się teraz nad tym jak wytłumaczyć pozostałym fakt, że brunet spał z jej namiocie. Wsadziła do niego głowę i spojrzała na niego. Wyglądał tak spokojnie, że nie miała serca go budzić- trudno, wygląda na to, że zje później- zasunęła zamek, aby nikt mu nie przeszkadzał, a sama usiadła na pieńku przy ognisku i zabrała się za jedzenie.


Zanim jeszcze otworzył oczy leżał i wdychał jej piękny zapach, którym przesiąkł cały namiot. Zastanawiał się nad tym czy wciąż leży obok. Jednak po kilku sekundach stwierdził, że jej nie ma. Nie słyszał jej oddechu, czy też nie wyczuwał obecności. Usiadł wolno i przeciągnął się niczym kot. Nie przypominał sobie kiedy tak dobrze mu się spało. Po raz pierwszy od tak dawna to nie koszmar go obudził, więc czuł się wyjątkowo wypoczęty pomimo tego, że spał zaledwie parę godzin. Domyślał się, że musi być stosunkowo późno, ponieważ słyszał głośno prowadzoną rozmowę i śmiechy. Zwinął śpiwór i wyszedł z namiotu. Momentalnie wszystkie spojrzenia spoczęły na nim, a Naruto, który pałaszował rybę był w takim szoku, że otworzył szeroko usta z niedowierzania, tak, że mało jedzenie nie wyleciało mu z buzi
- Sasuke co ty robiłeś w namiocie Sakury-chan? Aaa czy to znaczy...aa co to właściwie znaczy? Co jej zrobiłeś?- zaczął panikować. Uchiha nie wiedział co powiedzieć. Nie miał zamiaru się tłumaczyć nikomu ze swoich poczynań, tym bardziej jemu, jednak musiał przyznać, że sytuacja była wyjątkowo głupia i niekomfortowa
- Hehe Naruto to nie tak jak myślisz. Wymieniliśmy się. Tzn. ktoś tak głośno chrapał w nocy- spojrzała na niego oskarżycielsko- że inni nie mogli zasnąć, więc najpierw ja spałam kilka godzin, podczas treningu Sasuke-kuna, a potem się zamieniliśmy. On poszedł spać, a ja w tym czasie trenowałam, złowiłam ryby i zrobiłam śniadanie. Jeszcze jakieś pytania?- zapytała słodko
- Nie, teraz wszystko rozumiem- powiedział skarcony. Brunet spojrzał na nią, a ona uśmiechnęła się porozumiewawczo. Wygląda na to, że zamierzała utrzymać ten mały sekret w tajemnicy przed pozostałymi członkami z drużyny, co było mu jak najbardziej na rękę.
- Sasuke-kun ryby właśnie się upiekły, więc siadaj i jedz- powiedziała podając mu papierowy talerzyk z 2 rybami, dwoma kanapkami i plastikowym kubeczkiem wody. Przyjął je chętnie, usiadł na pieńku i zaczął jeść. Był pod wrażeniem tego, że podczas jego drzemki ona zdążyła tyle zrobić. Sam fakt, że wpadła na to, aby przygotować dla wszystkich śniadanie było gestem którego się po niej nie spodziewał. Owszem odpowiadała za suchy prowiant, ale to już zupełnie inna sprawa. W końcu nie była odpowiedzialna za nich. Każdy powinien sam zadbać o jedzenie dla siebie i tym podobne rzeczy. Nie rozumiał tego dlaczego to robiła. Jeśli chciała wkupić się w ich łaski to już dawno jej się to udało. Nawet on musiał przyznać, że uważał ją za prawdziwą przyjaciółkę. Zapomniał o ich wcześniejszej sprzeczce i poprzednich także. Właściwie to musiał przyznać chociaż przed samym sobą, że ulżyło mu kiedy powiedziała, że jednak nie ma go za kogoś pozbawionego uczuć. A uwierzył jej, gdy to powiedziała, bo mówiła szczerze. Ogólnie była bardzo szczerą osobą. Do nie dawna wątpił w to, że takie istoty jeszcze istnieją. Podczas, gdy on konsumował śniadanie ona zabrała się za sprzątanie.
- Sakura-chan pomogę ci z tym- zaoferował Uzumaki- w końcu zrobiłaś już to wszystko, nie musisz zajmować się tym sama
- Ale to żaden problem- odpowiedziała uśmiechając się do niego- naprawdę. Jestem przyzwyczajona do gotowania i lubię się tym zajmować- zapewniała- poza tym to jest robota dla dziewczyny. Jeśli koniecznie chcesz się czymś zająć to może złożysz namiot, co? Za niedługo będziemy wyruszać
- W porządku, ale chociaż pozwól na to, że złożę też twój
- Już wczoraj go rozkładałeś Naruto. Sądzisz, że sobie z tym nie poradzę?- spróbowała innej taktyki
- Po prostu chcę pomóc..
- A od kiedy ty się taki pomocny zrobiłeś, co?- wtrącił
-A ty co Sasuke. Pozwolisz na to, aby Sakura-chan wszystkim się zajmowała, a ty nie kiwniesz nawet palcem?- spytał wyraźnie poirytowany
- Skoro tego chce
- Osz ty...
- Naruto spokojnie. Jak już mówiłam lubię to robić- dotknęła jego ramienia w uspokajającym geście
- Dobra idę złożyć te namioty- powiedział i poszedł
- A ty też nie musiałeś go prowokować- powiedziała tym razem do niego, co go zaskoczyło. Nigdy dotąd nie zwróciła mu uwagi. Zawsze stawała po jego stronie w ich konfliktach i upominała jedynie blondyna.
- Nie moja wina, że tak łatwo daje się sprowokować. Zupełnie jak dziecko, nie sądzisz?
- Owszem, ale sam nie jesteś lepszy. Skoro wiesz, że tak reaguje na tym podobne zaczepki to chyba mógłbyś też uważać na to co mówisz, czyż nie?
- A co ty tak nagle bierzesz jego stronę, co?- spytał zirytowany. Nie podobało mu się to, że się go czepia, a jeszcze bardziej fakt, że broni tego idioty
- A ty to już chyba dawno nie dostałeś bury, co - to było bardziej stwierdzenie, niż pytanie. Zmierzył ją wzrokiem, lecz nie odwróciła spojrzenia, jak to robiła do tej pory kiedy się na nią gniewał.
- No już nie złość się. Po prostu wszyscy stanowimy jedną drużynę. Jest to nasza pierwsza prawdziwa misja, a wasze ciągłe sprzeczki na pewno nie pomogą nam w jej wykonaniu. Pomyślałam tylko, że może mógłbyś mu trochę odpuścić. Przemyśl to- powiedziała to po czym odeszła. Kakashi-sensei również gdzieś się zmył, więc został przy ognisku sam. Myślał nad tym co mu powiedziała, ale nie chciał, aby od teraz tak to wyglądało. Lubił to, że w ich sprzeczkach miał w niej sojusznika, a teraz kiedy wydawać by się mogło zbliżyli się do siebie ona robi coś takiego. Być może to właśnie na tym polega prawdziwa przyjaźń? Skąd miał wiedzieć.Może wtedy kiedy ludzie się przyjaźnią mówią sobie różne rzeczy. Nie koniecznie zawsze takie, które ta druga strona chce usłyszeć. Nie chciał już dłużej się nad tym głowić. Skończył jeść, zgasił palenisko i poszedł po swój plecak.

Po jakiejś godzinie, gdy zebrali rzeczy po „obozowaniu” znowu byli w drodze. Biegli przez las przeskakując z gałęzi na gałąź, między koronami drzew. Utrzymywali równe tempo. Kakashi twierdził, że mają dobry czas, więc nie musieli jakoś specjalnie się spieszyć. Nie rozmawiali podczas drogi. Poruszali się w formacji. Mistrz i Naruto byli pierwsi, ona i Sasuke ostatni. W ten sposób mieli najlepsze pole widzenia. Uchiha ze swoim sharinganem bez trudu dostrzeże wrogów z tyłu jak i po bokach, tak samo pole widzenia Kakashiego było większe. Ona i Uzumaki natomiast nie mogli popisać się tak doskonałym wzrokiem, więc zostawili to zadanie towarzyszom. Nagle nie wiedząc skąd w jej polu widzenia pojawił się kunai, który przeciął powietrze tuż przed jej głową. Albo ktoś miał kiepskiego cela albo ona szczęście, bo mało brakowało, a miałaby niezłą szramę na policzku.
- A wy gdzie się wybieracie?- usłyszała czyjś głos, a po chwili ujrzała dwóch ninja przed nimi. Byli starsi od nich. Jak dla niej wyglądali na jouninów w dodatku z wioski Wodospadu, co poznała po znaku na opaskach.
- Wydaje mi się czy zamierzacie nas odwiedzić? Jak myślisz Genpaku?
- Też mi się tak wydaje Goro
- Chwileczkę...Genpaku? Haha to brzmi prawie jak tempaku, co za idiotyczne imię- zaczął się śmiać Naruto. Musiała przyznać, że po części jej się to udzieliło. Wcześniej nie zauważyła jak komicznie to brzmi
- To nie tak się wymawia idioto!- najwyraźniej panu „oryginalne imię” się to nie spodobało
- Jak można komuś tak dać na imię- kontynuował Uzumaki- rodzice chyba cie nie kochają
- Draniu...
- Nie daj się sprowokować. To jedynie garstka genninów. Rozprawimy się z nimi raz dwa, ale nie daj się rozproszyć- Nie trzeba było specjalnej wnikliwości, aby zorientować się, że to ten cały Goro robi za mózg operacji i to na niego trzeba będzie szczególnie uważać.
- Ciekawe co będziesz mówił, gdy ta garstka genninów skopie wam tyłki- tym razem wtrącił Uchiha
- Spróbuj to powtórzyć kiedy już się wami zajmiemy, a tę ślicznotkę zabierzemy w ramach nagrody- jego wzrok lubieżnie ją przeczesał. Aż dreszcze ją przeszły. Chłopcy nie pozostali głusi na tę zniewagę. Zaatakowali wrogów. Obaj podczas potyczki skupili się na Goro, traktując go jak realne zagrożenie. Ten drugi był totalnym idiotą. Zostawili go jej i Kakashiemu. On jednak najwyraźniej był zainteresowany jedynie walką z nią. Dość szybko udało mu się odciągnąć ją od pozostałych. Nie miała ochoty zostawać z nim sam na sam, ale także nie chciała przyznawać się do tego, że potrzebuje pomocy. Skoro uczepił się właśnie jej to właśnie ona musi się z nim rozprawić. Używała kilku podstawowych technik jak podmiana, a także rzucała shurikenami dokładnie tak jak nauczył ją Sasuke. Jej celność znacznie się poprawiła. W dodatku przy tym kolesiu nie miała wyrzutów, gdy udało jej się go zranić. Umiejętność kontroli chakry w tym momencie bardzo jej się przydawała. Nie raz zawisła na gałęzi drzewa niczym nietoperz, czy też przebiegła po pniu. Kiedy obojgu najwyraźniej skończyła się broń rozpoczęli walkę wręcz. Tutaj z kolej była wdzięczna Lee za nauczenie jej kilku przydatnych ataków. Skumulowała pewną ilość chakry w jednej pięści i uderzyła w gałąź na której przykucnął, tak, że rozpadła się w drobny mak i pozostały z niej jedynie drzazgi. Niestety przeciwnik zdążył odskoczyć i już leciał w jej stronę.
- Haha lubię takie ostre laski- śmiał się z tym swoim obrzydliwym uśmieszkiem, zupełnie jakby już sobie wyobrażał co najchętniej by z nią zrobił. Przygotowała się na cios,który nie nadszedł, ponieważ nie wiadomo skąd tuż przed nią wyrósł Sasuke. Przyjął cios zamiast niej i został mocno popchnięty. Razem polecieli na pień pobliskiego drzewa, już miała w niego uderzyć jednak on obrócił się tak, że teraz nie ona trzymała w objęciach jego lecz on ją. Głośno wpadli na gruby pień, po czym ześliznęli się po nim na gałąź, która znajdowała się kilka metrów niżej. Chłopak całkowicie przyjął uderzenie na siebie. Ona pozostała bez szwanku. Teraz siedzieli na gałęzi, on obejmował ją mocno
- Sasuke-kun!- krzyknęła- nic ci nie jest? Zanim jednak zdążył odpowiedzieć poczuła, że jej sukienka z przodu jest cała mokra. Spojrzała w dół i ujrzała krew. Sama nie czuła się ranna, więc wiedziała, że czerwona ciecz nie należy do niej. Wtem zobaczyła kunai wbity w jego przedramię. Widocznie temu idiocie nie skończyła się broń, czekał jedynie na odpowiedni moment. Obróciła się tak, by móc na niego spojrzeć. Był cały blady i wyglądał niewyraźnie. Musiał stracić mnóstwo chakry podczas walki z pierwszym przeciwnikiem, a ten cios i upadek na pewno nie pomagały w jego kondycji.
- Głupi! Dlaczego to zrobiłeś?- spytała trzymając jego głowę w rękach. On spojrzał na nią, przykrył dłonią jedną z jej rąk i odpowiedział z uśmieszkiem
- W końcu jesteśmy drużyną, co nie?
- Jak wy śmiecie się obściskiwać na moich oczach?! Ona jest moja!
- Taa...sądzę, że ona jednak myśli inaczej- wstał nieco chwiejnie. Wiedziała, że będzie udawał,że nic mu nie jest.Zawsze tak robił. Faceci tak już mają, że w życiu nie okażą słabości, no chyba, że jest z nimi już naprawdę źle i nie mają innego wyboru. W rzeczywistości jednak nie był w dobrym stanie,stracił też sporo krwi, która wciąż płynęła z jego rany. Prawda była taka, że nie nadawał się do walki
- Ojj coś słabo wyglądasz Sasuke -powiedział z niesmakiem blondyn, który właśnie przybiegł w towarzystwie Kakashiego.
- Sakura-chan wszystko w porządku?- zapytał zaniepokojny, gdy ją ujrzał
- Nie, nic mi nie jest,ale Sasuke-kun...
- Sakura zabierz stąd Sasuke, my się nim zajmiemy- zakomenderował mistrz, po czym rzucił bombę dymną w kierunku wrogiego shinobi, czym znacznie zmniejszył jego pole widzenia. Dziewczyna przerzuciła sobie jedno ramię chłopaka przez głowę, to zdrowe po czym złapała go w pasie drugą ręką. Nie miał jak protestować, gdyż był w takim stanie, że ledwo trzymał pion. A w czasie ucieczki całkowiecie stracił przytomność. Wiedziała, że musi jak najszybciej go opatrzyć, więc nie miała czasu zabrać go gdzieś dalej jak jakiś kilometr od miejsca w którym się znajdowali. Oparła go o pień drzewa, a sama uklękła naprzeciwko niego.


Żeby nie było nudno, wpadłam na pewien pomysł. Co powiecie na mały quiz?

1. Kto pomagał Sakurze w przygotowaniach do sprawdzianu ?( mam na myśli ich walkę 1vs 1)
2. Jak ma na imię przybrana "siostrzyczka" różowowłosej?
3. Jaką potrawę przygotowała Haruno dla Uchihy?
Wszystkie odpowiedzi znajdują się w poprzednich rozdziałach powyższego opowiadania. Czekam na Wasz odzew w komentarzach. Pa :*