czwartek, 18 lutego 2016

08-Teraz już wiem,że cie kocham (Nalu) (12/13)

                                                                        Paring: Nalu
                                                                       A/M:Fairy Tail
                                                                       Dozwolone: 16 lat


 Uwagi: To opowiadanie jest w pełni wymyślene prze ze mnie,ale czy nie sądzicie,że dobrze by było dla Nalu,aby w FT pojawił się rywal Natsu o względy Lucy? Wtedy przynajmniej moglibyśmy się dowiedzieć,czy różowo włosy czuje coś do blondynki, czy też traktuje ją tylko jak siostrę. Nie wiem, jak Wam,ale mi bardzo podoba się nowe op FT. Zabójca smoków jest ukazany, jako poważniejszy, na dodatek myśli o Heartfilii. Może nasz ulubieniec w końcu trochę dojrzeje do związku? Haha nadzieję,można mieć, nie ;). Nie mam jeszcze pewności ile będzie zawierać rozdziałów to opowiadanie, wszystko wyjdzie w praniu ;).



Kiedy wychodzili z muzeum Heartfilia zauważyła, że Salamander jest jakoś wyjątkowo cichy, jak na niego. Już kilka razy próbowała go zagadać, ale wydawał się być myślami zupełnie gdzie indziej. Nie odpowiedział na ani jedno pytanie. Zastanawiała się z jakiego powodu tak się zachowywał, miała dziwne przeczucie, że o czymś zapomniała, o czymś bardzo ważnym, ale choćby nie wiem jak się starała to nie potrafiła sobie przypomnieć.
- Natsu- dotarło do niej- Natsu- blondynka dopiero po chwili dostrzegła, że to Happy cały czas coś do niego mówi, a raczej próbuję, ponieważ najwyraźniej Zabójca smoków nie miał ochoty rozmawiać z nikim, nie tylko z nią. Z jednej strony na myśl o tym trochę jej ulżyło, ale z drugiej uświadomiła sobie, że musiało się stać coś naprawdę poważnego, gdyż Natsu nigdy nie ignorował swojego małego przyjaciela. Ona wciąż szła za nimi trzymając się za ręce z Katsumim wciąż przyglądając się swojemu nowemu nabytkowi. Zauważyła, że zaczęło się z ciemniać, słońce właśnie zaszło za horyzont. W pobliżu nie było żadnych budynków, właśnie zbliżali się do lasu, dopiero po przejściu przez niego uda im znaleźć jakieś schronienie. Taka wędrówka jednak trwałaby ładnych parę godzin, gdyż las był ogromny i bardzo gęsty.
- Dobrze chłopaki, co wy na to abyśmy przenocowali w lesie? Nie mamy innego wyjścia jak rozpalić ognisko i porozstawiać namioty.
- Złotowłosa ma rację- oznajmił jej nowy chłopak, po czym usiadł na jednym z dni drzew i pociągnął ją za sobą, siadając ją sobie na kolanach. Zapiszczała z zaskoczenia i zaczęła się śmiać. Była szczęśliwa, ale nie umiała wyjaśnić dlaczego. Rozum podpowiadał jej, że to nie jest w porządku, ale ona czuła się zupełnie tak, jakby za dużo wypiła i była nietrzeźwa. Taka dziwnie radosna bez konkretnego powodu.
- To ja pójdę po chrust na opał- powiedział Natsu jakimś dziwnie odległym, wręcz pustym głosem, nie czekał na odpowiedź kogokolwiek z nich, już zniknął między drzewami
 Ostatnią rzeczą jaką widziała były jego różowe włosy odznaczające się na ciemnym tle. Natsu- zawołał za nim Happy i zniknął w cieniu lasu.
 Katsumi zdjął ją ze swoich kolan i zaczął rozkładać namiot. Już wstawała, żeby mu pomóc, ale kiedy to dostrzegł pokręcił przecząco głową dając jej do zrozumienia, że sobie poradzi. Nie podobała jej się perspektywa nic nie robienia. W dzieciństwie nie pozwalano jej na żadną pracę, nawet ubrać nie mogła się sama, ale kiedy dołączyła do Fairytail wszystko się zmieniło. Uczestniczyła w przygotowaniach posiłków, jak i rozpalaniu ogniska, czy układaniu śpiworów na ziemi. Po chwili wrócił Salamander z drewnem na opał. Rozłożył wszystko nieopodal namiotu postawionego przez drugiego chłopaka.
- Pomóc ci- zapytała z nadzieją, że może jednak na coś się przyda
- Nie ma w czym- odpowiedział nawet na nią nie patrząc i nim się obejrzała ogień już trawił gałęzie. Po paru minutach rozłożył swój namiot i stanął przed nim, aby popodziwiać swoje dzieło. Potem w reszcie spojrzał po twarzach reszty i zapytał trochę od niechcenia.
- To jak się dzielimy? W sensie jak będziemy spać? Lucy, który namiot wybierasz? Popatrzyła na niego
- Mi w sumie to jest obojętne serio- uśmiechnęła się delikatnie, aby chociaż trochę poprawić mu humor, korzystając z okazji, że w końcu na nią spojrzał.
- To proste- odezwał się Katsumi- Lucy i ja bierzemy ten namiot, który rozłożyłem,a ty i kocur ten drugi. Nie patrz tak na mnie, nie mam zamiaru spać ani z  jakimś kotem, ani tym bardziej z tobą, na pewno chrapiesz
- A ty niby nie?- do konwersacji włączył się Happy
- Ja? Cóż szczerze to nie wiem, dopiero jutro rano się dowiem, jak Lucy mi powie- odpowiedział i spojrzał na nią
- Słucham? Mowy nie ma!- wybuchł Natsu- zawsze jak wykonywaliśmy jakieś zlecenie to dziewczyny spały osobno, a chłopaki osobno. Co ty odstawiasz?!
- Może i faktycznie jako przyjaciele, tak nocowaliście, ale teraz się to zmieniło, bo Lucy i ja jesteśmy razem- odpowiedział Katsumi z pewnością, a nawet wyższością w głosie- To normalne, że pary śpią razem.
- Nie zgadzam się na to. Ile ona cie zna, żeby już miała z tobą spać..w sensie w jednym namiocie.
- Tak myślisz?
- Tak
-W takim razie może zapytamy Lucy co o tym sądzi? W końcu to jej dotyczy- W tym momencie wszystkie troje oczu spoczęły na niej. Czuła się z tym wyjątkowo niezręcznie, a po za tym nie miała pojęcia co odpowiedzieć, ponieważ obydwoje mieli rację. Wiedziała też, że oni z pewien sposób rywalizowali ze sobą, w czymś na zasadzie „kogo poprze Lucy”, a ona nie miała ochoty  brać w tym udziału.
- Wiecie co? – odpowiedziała po chwili- ja może pójdę poszukać jakiejś rzeki, bo właśnie sobie przypomniałam, że skończyła nam się woda.- wiedziała jak słaba jest to wymówka, ale nie miała zamiaru się w to mieszać. Słyszała jak ją wołają, ale nie odwróciła się nawet i szła dalej.

Do małej rzeczki na skraju lasu dotarła po paru minutach. Księżyc na niebie oświetlaj jej drogę bardzo wyraźnie, więc nawet nie potrzebowała zabierać ze sobą latarki. Kucneła nad brzegiem i nachyliła się, napełniła ręcę chłodną wodą i napiła się. Przyjemne orzeźwienie spłynęło po jej gardle dając ukojenie. Sięgnęła po butelki i zaczęła nalewać do nich wody dla reszty, kiedy usłyszała jakiś szelest, obróciła się gwałtownie, sama nie wiedząc czego się spodziewać, zająca, niedrwienia, a może któregoś z tych kretynów, którzy kazali jej między sobą wybierać.
- Lucy- usłyszała i po chwili ujrzała wynurzającą się z cieni postać. Happy podszedł do niej i usiadł obok, nic więcej już nie powiedział, tylko wpatrywał się w migoczącą rzekę.
- Happy?- zapytała niepewnie- czy coś się stało? Po dłuższej chwili odpowiedział|
- Nie…no a przynajmniej nie mi
- Mogę cię o coś zapytać?
- Aye
- Powiedz mi co się dzieje z Natsu? Jest jakiś dziwnie przygnębiony, to do niego niepodobne
- Aye, masz rację, Natsu nigdy się tak nie zachowywał. Zawsze był zadowolony, nawet jeśli coś nie szło po jego myśli zawsze potrafił znaleźć jakiś pozytyw w każdej sytuacji- westchnął- ale nie tym razem. Widzisz Natsu nie radzi sobie z tą całą sytuacją
- Z jaką sytuacją? Wiem, że nie przepada za Katsumim, ale to jeszcze nie powód, by się tak zachowywać
- Ty nic nie rozumiesz, prawda?
- Czego nie rozumiem? Wytłumacz mi
- Chciałbym, ale…ale nie mogę- spojrzał jej w oczy- myślę, że sama powinnaś porozmawiać z Natsu. Mam do ciebie jedną prośbę Lucy bądź z nim szczera, dobrze? Nawet jeśli to co chcesz mu powiedzieć nie jest tym co on chce usłyszeć. Po prostu go nie okłamuj. Jeśli powiesz mu prawdę to on z czasem jakoś się z tym upora, w końcu nie będzie miał wyjścia. Lucy dobrze wiesz, że Natsu nie miał łatwego życia i przez wiele przeszedł, ale tobie ufa, naprawdę, więc nie rań do dobrze?
- Nie mam pojęcia o czym mówisz, ale dobrze porozmawiam z nim
- Dziękuje- odpowiedział i wstał z ziemi, nim zdążyła cokolwiek powiedzieć dodał- wrócę do Natsu, aha wyszło na to, że ty śpisz z Katsumim, grali w papier, kamień, nożyce i Natsu przegrał. Dobranoc Lucy
- Tak dobranoc- nie była pewna czy ją usłyszał, gdyż już poleciał przez las.

Po paru godzinach wszyscy położyli się spać. Tak jak zostało to wcześniej ustalone Natsu wylądował z namiocie z Happym. Normalnie by mu to nie przeszkadzało, ale na samą myśl, że Lucy w tym momencie jest zapewne zaledwie kilka sentymentów od tego gościa sprawiała, że cały się trząsł od środka. Nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok. Nie dość, że był głodny, a nic nie zjadł z powodu braku apetytu to nawet z tego wszystkiego nie zdążył się wykąpać. Wyszedł z namiotu i poszedł nad rzekę. Korzystając z okazji, że reszta śpi wskoczył do chłodnej wody. Chwile popływał, aż wyszedł na brzeg. Wpatrywał się w wodę, zastanawiając się jak to załatwić. Podjął już decyzję, teraz pozostało mu ją jedynie wcielić w życie.
- Natsu- usłyszał cichy znajomy głos- odwrócił głowę w jego kierunku jak zahipnotyzowany, przez chwile zastanawiając się czy przypadkiem nie śni, wtedy jednak dotarł do niego jej zapach, przyjemna woń owoców cytrusowych i miodu. Wziął głęboki oddech, aby nabrać go w płuca jak najwięcej. Wiedział już, że to nie sen, gdyż zapach był zbyt realistyczny. Usiadła obok niego na brzegu. Jak na Lucy była wyjątkowo cicha- pewnie zamierza mi to teraz powiedzieć i zastanawia się jak to zrobić- pomyślał.
- Natsu-wypowiedziała wyjątkowo cicho jego imię- możemy porozmawiać?
- Jasne w końcu prędzej, czy później nas to czeka, nie?
- Powiedz mi..dlaczego się tak zachowujesz? Czy coś się stało?
- Jesteś pewna, że powinnaś ze mną rozmawiać? Twój chłopak może być zły kiedy się o tym dowie- powiedział zaczepnie
- Nie drwij
- Wcale tego nie robię- no dobrze robię- pomyślał, ale nic nie mógł na to poradzić, był naprawde zły na tę całą sytuację, na to, że wszystko właśnie tak się potoczyło.
- Co się z tobą dzieję?- spytała
- Co się ze mną dzieję?- ponowił pytanie- tego już za wiele- pomyślał- to nie ja kleję się do faceta, którego znam zaledwie od paru dni. To nie ja zabrałem go na misję razem z moją drużyną, to nie ja olewam przyjaciół dla nowo odnalezionej miłości!- tym razem podniósł głos. Widząc jednak jej wyraz twarzy wiedział, że przesadził- to nie jej wina- powtarzał sobie- nie mogę być na nią zły, nie zrobiła nic złego- nabrał rześkiego powietrza do płuc i powoli go wypuścił, aby trochę się uspokoić
- Przepraszam, nie powinienem był tego mówić, ale… Lucy zrozum jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Nawet nie wiem, kiedy to się stało, że jesteś dla mnie tak ważna. Zawsze przy mnie byłaś, zawsze mogłem na ciebie liczyć, najwyraźniej zdążyłem już do tego przywyknąć- westchnął- to jednak nie znaczy, że mam zamiar ci wszystko zniszczyć. Chcę żebyś nadal była tą Lucy, którą poznałem- i którą pokochałem- dodał w myślach. Uśmiechniętą, pełną energii i szczęśliwą. Nie zrozum mnie źle, cieszę się, że  końcu znalazłaś miłość, po prostu dla mnie to jest za trudne. Ta sytuacja mnie przerasta, dlatego mam nadzieję, że zrozumiesz….lepiej będzie, jeśli rozwiążemy naszą drużynę
- Co? O czym ty mówisz? Dla kogo lepiej?
- Dla wszystkich. Przemyślałem to co powiedziałaś mi wcześniej i miałaś rację. Po za tym jestem pewny, że z Kasumim stworzycie świetną drużynę- z trudem spojrzał jej w oczy i próbował się uśmiechnąć, ale chyba wyszedł mu tylko jakiś grymas- chcę żebyś była szczęśliwa Lucy, życzę ci tego- zaczął się podnosić, kiedy złapała go za rękę. Zatrzymał się w pół kroku, nie wyrwał jednak ręki uścisku, zamiast tego powrotem obrócił się w jej stronę
- Więc mnie nie zostawiaj!- zobaczył, że płaczę i nagle poczuł się chory. Było zaledwie kilka rzeczy, których Natsu nienawidził, ale za pewne w pierwszej 3 znajdowało się doprowadzenie Lucy do płaczu. Nienawidził każdego kto kiedykolwiek spowodował, że Lucy płakała, a teraz to on był tego powodem
- Lucy, nie płacz proszę…- ale ona nie przestawała
- Dlaczego? Dlaczego już nie chcesz byśmy byli razem w drużynie? Czemu już nie chcesz się ze mną przyjaźnić?
- Dlatego, że to zbyt trudne!
- Co jest trudne?
- Przebywać w twoim towarzystwie kiedy jesteś z nim- wyrzucił z siebie
- Hę?
- Po za tym nie sądzisz,że 4 osób w drużynie to za dużo? Zlecenia lepiej się wykonuje  małej grupie
- Nie opowiadaj bzdur! Nie raz wykonywaliśmy zlecenia w piętkę z Erzą i Greyem
- To co innego!
- Niby w jaki sposób! Natsu dlaczego?
- Bo cie kocham!- wyznał, zaraz jednak pożałował swoich słów i pragnął by ich nie usłyszała. Biorąc jednak pod uwagę sposób w jaki na niego patrzyła usłyszała na pewno –teraz już nie ma odwrotu- pomyślał i kucnął naprzeciwko niej
- Natsu czy tu właśnie…
- Posłuchaj, to prawdopodobnie nasza ostatnia szczera rozmowa, więc nie mam zamiaru kłamać i tego samego oczekuję od ciebie. Zobaczył jak ledwo dostrzegalnie kiwnęła głową
- Teraz rozumiesz? Czemu muszę odejść? Próbowałem, ale nie radzę sobie z widokiem ciebie u boku innego faceta, nic na to nie poradzę- uśmiechnął się smutno- przepraszam, wiem, że jesteśmy przyjaciółmi i nigdy niczego sobie nie obiecywaliśmy, prawdę mówiąc ja do tej pory nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego co czuje, ale kiedy widzę was razem, coś się ze mną dzieję, jedyne czego wtedy chce to was rozdzielić, wiem, że przyjaciel nigdy nie powinien tak czuć, ale taka jest prawda
- Natsu-wyszeptała- była tak blisko, że czuł jej oddech na policzkach. Jej oczy jednak nie wyrażały żadnej odrazy czy niechęci
- Jest jeszcze jedna rzecz, którą chcę…muszę zrobić zanim odejdę-pochylił się nad nią. Dotknął dłonią jej policzka i przyciągnął ją do siebie. Pocałował ją, to był jego pierwszy pocałunek, ale nigdy nie wyobrażał sobie, że to takie wspaniałe uczucie. Ku jego zaskoczeniu nie odepchnęła go, nie zaczęła krzyczeć, ani uciekać, zamiast tego odwzajemniła pocałunek wplątując palce z jego włosy. Przytulił ją do siebie mocno, nie chcą już nigdy wypuścić jej z objęć. Tak cudownie było czuć ją w swoich ramionach, taką ciepłą i delikatną. Po długim i namiętnym całowaniu, odsunął się od niej lekko. Wciąż trzymał ją w żelaznym uścisku, lecz teraz ciężko oddychając przycisnął swoje czoło do jej. Dopiero po chwili udało mu się odnaleźć mowę
- Nie martw się, nie powiem o niczym Katsumiemu- jego imię w tym momencie ledwo przeszło mu przez gardło- to ja pocałowałem ciebie, on nie musi o niczym wiedzieć…
- O czym ty mówisz?- spytała patrząc mu prosto w oczy- ja…może nie powinnam tego mówić, ale nie obchodzi mnie co sobie pomyśli….ja Natsu kocham cie-wyznała
Nie mógł uwierzyć własnym uszom, ale wiedział, że nie kłamała. Poczuł tak nagły i wielki przypływ radości, że nie był w tanie tego opisać. Nagle usłyszał jak coś pęka, przez chwil nawet przestraszył się, że za mocno ściska dziewczynę, a jej porcelanowa cera daje mu o tym znać, lecz kiedy spojrzał w dół ujrzał samoistnie roztrzaskujący się szafirowy naszyjnik. Jego kawałki rozsypały się na ziemię, pomiędzy nimi.





środa, 17 lutego 2016

Opowiadanie w realu rozdział 3- Inna strona Natsu

Obróciła się za nim, ale było za późno, zdążył opuścić stołówkę.
- Czego chciał?- usłyszała pytanie, więc obróciła się w stronę stolika. Grey i dziewczyny właśnie się dosiadły.
- Niczego- odbąknęła
- Jak niczego no przecież rozmawialiście, wcale nie tak krótko- dodała Erza
- Chciał mi tylko powiedzieć, że zrobiłam wywiad z jego mamą
- Co?
- No wiesz, każdy pretekst jest dobry
- Pretekst do czego?
- Podrywał cię- tym razem to był Grey
- Co? Nie chyba żartujesz, a jeśli nawet to wyjątkowo nieudolnie- powiedziała i zaczęła się śmiać
- Co masz przez to na myśli?
- To, że nigdy w życiu nie czułam takiej awersji do nikogo, jak do niego
- Wiesz jak to mówią, kto się czubi ten się lubi- dodała Mira chichocząc, zaraz jednak przestała, gdy Fullbuster zmierzył ją spojrzeniem
- Ale jestem głodna- wypaliła Levy na cały regulator i wszyscy spojrzeli na nią, a po chwili zaczęli się śmiać- idealne odwrócenie uwagi, chyba właśnie uratowałaś sytuacje- spojrzała na przyjaciółkę, a niebiesko włosa porozumiewawczo mrugnęła do niej, tak by nikt inny tego nie dostrzegł. Wszyscy wzięli się za jedzenie, więc Lucy miała chwile czasu, aby pomyśleć- a więc nas podsłuchiwał, no bo skąd by wiedział? Przecież wcale go nie broniłam, no może troszkę,ale to nic nie znaczyło, to był impuls, tak dokładnie impuls, potrzeba obrony kogoś na kogo cała reszta naskakuje- tak sobie to zaczęła tłumaczyć. Nie powinno jej to dziwić, że stał wtedy pod drzwiami, w końcu to taki typ, który nie potrafi uszanować czyjejś prywatności- nie mogłabym zadawać się z kimś takim, wróć sprostowanie nie chciałabym się z kimś takim zadawać. Bo co to jest za atrakcja? Mnóstwo niespodzianek i problemów, niemożliwość przewidzenia przyszłości, adrenalina, nowe życie, tajemnice…hm… intrygujące- sama nie chciała się do tego przyznać, ale na samą myśl o przebywaniu z nim sam na sam jej serce zabiło nierytmicznie.
- Lucy…Lu
- Hm?
- Dlaczego nic nie zjadłaś?- spytała z troską Levy
- A no jakoś tak nie jestem głodna
- A rozumiem, nic dziwnego, że nie masz apetytu, nie martw się Kochana, dzisiaj masz do tego pełne prawo
- Co? A niby czemu?- zapytał zaskoczony brunet
- Bo dzisiaj czyjaś mama ma urodziny?- powiedziała Levy ze zrozumieniem patrząc na niego i lekko przechylając głowę wskazując blondynke
- Aaa no faktycznie, więc to o to chodzi, pamiętałem oczywiście skarbie- taa jasne zapomniał- pomyślała, ale postanowiła nie dawać tego po sobie poznać, jak ją to dotknęło, przecież zaledwie wczoraj o tym rozmawiali.
- Więc kochanie, powiedz mi jak się czujesz?
- W porządku- uśmiechnęła się słabo. Do stolika dołączył Laxus, najlepszy przyjaciel Graya i jego zastępca w drużynie.
- Co za ciamajdy dołączyły do nas w tym roku to się w głowie nie mieści- powiedział do bruneta
- Wiecie co? Pójdę już, naprawdę nie jestem głodna- zaczęła się podnosić
- Pójść z tobą?- zaproponowała McGarden
- Nie dzięki Leviś, ale musze pobyć sama, idę się przewietrzyć, do zobaczenia później- wymusiła uśmiech i wyszła przed szkołę. Usiadła na ławce naprzeciwko wejścia i wzięła kilka głębszych wdechów. Nie potrafiła się na niczym skupić, cały czas zastanawiała się jak przeżywa to jej tata. Wyciągnęła telefon i postanowiła napisać do niego sms
- Cześć tato, jak tam?
- Wszystko w jak najlepszym porządku, udało mi się nawet podpisać umowę z tą firmą o której ci wspominałem
- Cieszę się
J, ale wiesz, że nie o to pytałam
- Tak, a o co?-
naprawdę nie wiesz czy udajesz?- westchnęła
- Nieważne, chciałam tylko powiedzieć, że będę dzisiaj później, bo muszę oprowadzić nowego kolegę po terenie szkoły, a potem planuje pójść na cmentarz, chcesz pójść ze mną?
- Przykro mi Kochanie, ale mam mnóstwo pracy, nie dam rady,może innym razem, co? Dobrze musze kończyć, klient właśnie przyszedł, do zobaczenia w domu-
zawsze to samo- nie uwierzyła w to, że do gabinetu właśnie ktoś wszedł, to była wymówka. Nie miała jednak ochoty na kłótnie z tatą, zwłaszcza dzisiaj. Dostrzegła na parkingu Natsu wsiadającego na motor i odjeżdżającego- może jednak upiecze mi się to oprowadzanie- z tą myślą wróciła do budynku.

Pozostałe zajęcia minęły bardzo szybko. Pożegnała się ze wszystkimi i usiadła na ławce na korytarzu czekając na Natsu. Widziała jak wcześniej odjeżdżał, więc wiedziała, że go nie ma, postanowiła jednak zaczekać te 10 minut, żeby pokazać profesor Haring, że ona wywiązała się z obowiązku, a przynajmniej próbowała. Gdyby chłopak ją olał miałaby pełne prawo do tego by odmówić kolejnej dotyczącej tego prośby pomimo zajmowania owego stanowiska. Szczęśliwa, że jednak nie zmarnuje sobie popołudnia właśnie wychodziła ze szkoły kiedy usłyszała
- Hej Lucy- podszedł do niej uśmiechając się szeroko, tak bardzo, że dziwiła się,że jeszcze mu szczęka nie wypadła
- Co ty tu robisz? –zapytała w osłupieniu
- No jak to co? Przecież byliśmy umówieni, nie? Haha liczyłaś na to,że cie wystawie, co?
- Tak szczerze mówiąc miałam taką nadzieję- odparła
- Co jak co, ale jestem słowny
- Ale przecież widziałam jak odjeżdżałeś
- Śledziłaś mnie?- zapytał uśmiechając się perfidnie
- Rany wyszłam się przewietrzyć i zobaczyłam jak wsiadałeś na motor
- Owszem, ale jak widzisz wróciłem. Nie mógłbym ominąć naszej randki
- Randki? Że co proszę? Ty chyba do reszty zgłupiałeś, nie rozumiesz tego, że zostałam dosłownie zmuszona do tego
- A jak inaczej nazwiesz spotkanie dziewczyny i chłopaka solo, hm?- spytał z błyskiem w oku
- Jak, no ahhh nieważnie, Natsu,tak?- zapytała udając,że nie zapamiętała jak ma na imię, by mu udowodnić, że dla niej to tylko przykry obowiązek
- Tak Natsu- odparł zrezygnowany- jest zadziałało !
- Dobrze więc przejdźmy do rzeczy. Nie odkryje chyba Ameryki, jeśli stwierdzę, że ani ty, ani ja nie mamy ochoty spędzać w swoim towarzystwie więcej czasu niż to konieczne, dlatego proponuję jak najszybciej się z tym uwinąć, co ty na to?
- Czyli chcesz to odbębnić jak najszybciej, co? A ja myślałem, że podchodzisz poważnie do swoich obowiązków
- Podchodzę do nich poważnie, to jedyny powód dla którego jeszcze tu jestem- odpowiedziała resztkami cierpliwości
- W porządku ja też nie chce się z tobą kłócić
- W takim razie się zrozumieliśmy, tak?
- Jak najbardziej, tylko widzisz jest taki mały problem
- Jaki?- zapytała z nadzieją, że może jednak nie da rady
- Chodzi o to, że ja jestem bardzo ciekawy jak wygląda każdy cm3 terenu szkoły, więc sama rozumiesz
- Grrr- wzięła kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić i dodała- więc zaczynajmy.
- Na parterze mieści się stołówka, sklepik szkolny, sala informatyczna, a na samym końcu sala gimnastyczna i siłownia
- W takim razie chodźmy tam- wskazał ręką w tym kierunku- ciekawy jestem czy się czymś różni od tej z mojej poprzedniej szkoły
- A gdzie chodziłeś?
- A jednak interesujesz się moim życiem,co?
- Pff…jak nie chcesz to nie odpowiadaj, w ogóle mnie to nie obchodzi
- To po co spytałaś? No dobrze już się tak nie denerwuj, w Ranley.
- O to kawałek stąd
- Owszem, przenieśliśmy się dlatego, że mama dostała tu dobrą ofertę pracy.
- Rozumiem, wiesz nie jesteś ani trochę podobny do mamy
- Skąd wiesz?
- Bo ją znam. Prowadzi najlepszą księgarnie w mieście, tam są najlepsze książki, w czasie wakacji często tam przychodziłam, fajne jest to, że jest też czytelnia i biblioteka. Rozmawiałam z nią kilka razy i z tego mogę wywnioskować, że jest sympatyczna, ale wiesz to dziwne, bo o tobie nigdy nie wspominała, chociaż trudno się jej dziwić w końcu nie ma się czym chwalić. Skoro nie odziedziczyłeś charakteru po niej to pewnie po tatusiu, co?- już myślała, że udało jej się w końcu go zagiąć po minie jaką zrobił, gdy to powiedziała- a masz za swoje
- Nie wiem, ojciec porzucił nas gdy miałem 2 lata, więc nie bardzo go pamiętam, nie wiem jaki jest
- Oj przepraszam, nie chciałam, naprawdę nie wiedziałam
- A skąd mogłaś wiedzieć?- odparł z uśmiechem, ale jakimś takim smutnym jak na niego- może i jest irytujący,ale nie chciałam go zranić
- Naprawdę przepraszam, rozumiem co czujesz
- Niby skąd?
- Też nie mam jednego z rodziców, tyle, że w moim przypadku jest to mama. Zginęła w wypadku samochodowym 2 lata temu. Dzisiaj właśnie są jej urodziny.
- Przykro mi nie wiedziałem
- A skąd miałbyś wiedzieć?- powiedziała uśmiechając się smutno
- Dlaczego mi o tym powiedziałaś?
- Sama nie wiem, może dlatego, żeby pokazać ci,że nie tylko ty znajdujesz się w takiej sytuacji,a ty czemu powiedziałeś mi o tacie?
- Też nie wiem, z reguły z nikim o tym nie rozmawiam, nawet z mamą, ciężko jest mi komuś zaufać, ale ty wydajesz się być godna zaufania- powiedział patrząc jej w oczy, a ona poczuła, że jego słowa są szczere, a jego szczerość względem niej znaczyła dla niej więcej niż była gotowa się do tego przyznać. Weszli na sale gimnastyczną, Natsu zabrał piłkę do kosza, która leżała na podłodze i rzucił za 3, nie miała zamiaru się przed nim do tego przyznać, ale była pod wrażeniem. Nie jeden raz oglądała Greya w akcji, był najlepszym graczem jakiego znała, przynajmniej do tej pory, a i on musiał się nie raz nieźle nabiegać, aby mu się udało trafić do kosza. Natsu zrobił to bez jakiejkolwiek rozgrzewki.
- Jesteś całkiem niezły- powiedziała podchodząc nie co bliżej
- Nie tylko w tym- puścił jej oczko, a ona poczuła jak na twarzy pojawiają jej się rumieńce. Odwróciła głowe, by tego nie zauważył
- To co idziemy dalej? Cóż stołówkę już widziałeś, więc proponuje sale informatyczną
- Pójdę dokąd zechcesz- udało jej się już trochę opanować i odpowiedziała chłodno
- To świetnie, bo jak już mówiłam śpieszy mi się
- Tak, tak usłyszałem za pierwszym razem
- W to nie wątpie, tylko czy zrozumiałeś?
- Wiesz co straszna służbistka z ciebie
- Słucham?
- Nawet przez chwile nie dasz się człowiekowi nacieszyć, ani pozwolić zapomnieć, że jesteś tu z obowiązku. Robisz to specjalnie? Żeby mnie do ciebie zniechęcić, czy o co ci właściwie chodzi?
- Słuchaj wyjaśnijmy coś sobie nie lubię cie ok.? Nie obchodzi mnie też czy ty mnie lubisz, ani czy polubisz w przyszłości, nie mam zamiaru się z tobą zadawać, więc odpuść sobie w końcu te gadki na podryw, co? Dla twojej informacji mam chłopaka, spotykamy się ze sobą praktycznie od zawsze, więc nie myśl, że tobie uda się to zmienić.
- Podrywać haha chyba żartujesz, nie no jesteś całkiem ładna, ale nie obraź się nie jestem zainteresowany, nie jesteś w moim typie. Próbuje tylko nawiązać normalną rozmowę, żebyś się trochę wyluzowała to wszystko. Możesz, więc śmiało powiedzieć swojemu chłopakowi, że nie ma się czym przejmować
- Oczywiście, że nie ma czym hehe sory, że tak na ciebie naskoczyłam, ale przez te ciągłe flirty, no nie ważne w każdym bądź razie coś źle zrozumiałem to wszystko.-Z jednej strony jej ulżyło, ostatniej rzeczy jakiej potrzebowała w swoim życiu to była kłótnia z Greyem o innego, jednak w głębi serca trochę się zawiodła- na co ty liczyłaś, rany ale ze mnie idiotka, zrobiłam z siebie totalną kretynkę
- Nie przejmuj się tym hehe rozumiem, że już przywykłaś do tego, że każdy facet, który jest dla ciebie miły od razu na ciebie leci
- Co? To nieprawda! Za kogo ty mnie masz? Właściwie to wszyscy moi znajomi są także znajomymi Greya. Wszyscy od zawsze wiedzą, że jesteśmy razem i zawsze będziemy. A po za tym to kiedy ty niby byłeś dla mnie miły, hm?
- No jak kiedy przed chwilą
- Haha chcesz mi powiedzieć, że to jest twoja „miła” wersja, aha dobrze wiedzieć. Nieważne chodźmy lepiej do tej komputerowej, co?
- W porząsiu prowadź. Przeszli korytarzem parę metrów i weszli do sali pełnej komputerów. Natsu usiadł przy jednym z nich, włączonym z jakąś otwartą grą- no świetnie, teraz to sobie poczekam, aż się dziecko pobawi- z miłym zaskoczeniem zauważyła, że chłopak wyłączył komputer i dołączył do niej
- Dokąd teraz pani przewodnik?- zapytał uśmiechając się
- A myślałam, że..
- Będę grał? Kiedy dziewczyna stoi obok, no daj spokój za kogo mnie masz? A po za tym podobno Ci się spieszy – uniósł brwi porozumiewawczo
- No dobrze to co jeszcze chcesz zobaczyć? Zostały sale lekcyjne, aule i sklepik szkolny na końcu korytarza, ale o tej godzinie jest zamknięty, więc
- Więc rozumiem, że skończyliśmy. Słuchaj wiem, że jesteś tu z przymusu, ale mimo wszystko dzięki za pomoc w rozeznaniu się, teraz powinno być mi wiele łatwiej.
- No muszę przyznać, że nie było tak źle jak się spodziewałam- uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił uśmiech. Przez chwile patrzyli sobie w oczy, lecz w tym momencie rozdzwonił się sygnał telefonu. Dziewczyna szybko wyjęła komórkę i odebrała połączenie
- No cześć Grey, tak jestem jeszcze w szkole..yhm…no, ale przecież mówiłeś, że masz dzisiaj trening…no w porządku to może wpadnij wieczorem? Dobrze…dobrze to jeszcze się zgadamy, no…tak ja właśnie wychodzę ze szkoły…nie taty raczej nie będzie, wróci późno, no ok. muszę kończyć….ja ciebie też.
- Zgaduje, że rozmawiałaś ze swoim tatą- puścił jej oczko rozbawiany- albo z chłopakiem.
- Raczej to drugie- Wyszli z budynku i skierowali się na parking
- Może cie podwiozę- zaproponował
-  Chyba żartujesz, w życiu nie jeździłam czymś takim i nie zamierzam.
- Tchórzysz?- uśmiechnął się wyzywająco
- Nie, po prostu chce jeszcze trochę pożyć
- No daj spokój, miałem cie za odważniejszą
- Tak? A to niby czemu?- zapytała autentycznie zaciekawiona
- No tak na mnie najechałaś dzisiaj rano na tym parkingu, a ja na najpotulniejszego nie wyglądam- uśmiechnął się zawadiacko
- Wyskoczyłam na ciebie, bo usiłowałeś mnie zabić
- Niewiele dziewczyn by się odważyło w ten sposób mi odpowiedzieć
- W takim razie jeszcze mało ich poznałeś
- A tu się akurat z tobą zgodzę, kogoś takiego jak ty nie poznałem jeszcze nigdy- powiedział patrząc jej w oczy, a ona poczuła, że znowu się rumieni
- Nie lubisz adrenaliny?
- To nie tak, ale…
- Jesteś nudna
-Wcale nie jestem nudna po prostu nie jestem szalona, żeby pakować się na śmiercionośną maszynę- wskazała stojący nieopodal motocykl
- Więc może inne słowo, przewidywalna, pasuje? Haha wiedziałem jaka będzie twoja odpowiedź
- To po co pytałeś?
- No przyznaje, że trochę liczyłem na to, że uda mi się ciebie przekonać
- Przewidywalna także nie jestem
- Nie jesteś przewidywalna, czyżby? Udowodnij- rzucił jej wyzywające spojrzenie. Teraz już naprawdę wyprowadził ją z równowagi
- Dobra, ale podwozisz mnie do domu to wszystko, tak?- zapytała siadając na siodełku z tyłu. Pomimo strachu usiadła pewnie i szybko, żeby nie zauważył, że nogi zaczęły się jej trochę trząść. Nie miała zamiaru dać mu tej satysfakcji. Kiedy usiadł przed nią i założył kask dodała
- Jeśli się z tobą przejadę, masz cofnąć to co powiedziałeś- powiedziała pewniej, niż się czuła
- Czyli co?- zapytał igrając z nią
- Już ty dobrze wiesz. Nie jestem żadnym tchórzem- powiedziała patrząc mu w oczy, by pokazać,że jest całkiem poważna, pomimo tego, że jej intuicja podpowiadała jej zupełnie co innego- co ja wyprawiam?- zanim jednak zdążyła przemyśleć to jeszcze raz, Natsu ruszył z piskiem opon, a ona żeby nie spaść przylgnęła do niego całym ciałem, obejmując go w pasie. Był ciepły, a nawet gorący, zdecydowanie nie miał temperatury ciała takiej, jak większość chłopców których znała. Oprócz tego przejechała mu palcami po idealnie wyrzeźbionym brzuchu, niby przez przypadek, jednak nagle ciekawa, czy faktycznie jest tak umięśniony i wysportowany jaki wydał jej się na początku. Czuła napięcie jego ciała, mięśni ramion i tułowia, kiedy pochylał się, aby jeszcze dodać gazu, kiedy jechali prosto. Przez chwile zastanawiała się dokąd jedzie, ale już po chwili zobaczyła znajome jej tereny, hipermarket, park, hotel, nie zorientowała się od razu gdzie są, zanim chłopak nie zatrzymał się przed jednym z  domów. Zsiadła z pojazdu, zabrała swoją torbę, obróciła się i już zamierzała się pożegnać i wejść przez bramkę, kiedy nagle coś do niej dotarło, odwróciła się do niego spowrotem gwałtownie i z zaskoczeniem stwierdziła, że stał o niego oparty i uśmiechał się do niej szeroko
- Tak właściwie to skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? Przecież nie podawałam ci adresu
- Ciekawy byłem, kiedy się zorientujesz
- Poważnie, skąd wiedziałeś?
- Wyobraź sobie, że jestem na tyle bystry, żeby zdać sobie sprawę z tego, który dom w tym małym miasteczku należy do rodziny Heartfilii- Kiedy nadal patrzyła na niego nierozumiejącym wzrokiem dodał
- To najdroższy i najlepiej urządzony dom w mieście. Domyśliłem się, że musi należeć do bogatej panienki z bogatym tatusiem
- Wypraszam sobie, nie wiesz nic o mojej rodzinie, więc nie masz prawa ich obrażać- już zaczęła iść w stronę domu, kiedy odwróciła się na pięcie i dodała
- A tak dla twojej wiadomości to dom odziedziczyła w spadku moja mama- zobaczyła jego minę i stwierdziła, że może nawet miał wyrzuty sumienia- dobrze ci tak- pomyślała i zamknęła za sobą bramkę, gdy stała już na schodkach, zanim pociągnęła za klamkę obejrzała się przez ramie, zobaczyła, że jej kierowca już dawno odjechał pozostawiając na asfalcie ślady palonej gumy.

Od domu Lucy do swojego Natsu miał jedynie 5 minut. Mieszkał 3 przecznice dalej, normalnie jechałby z jakieś 7, ale tym razem spieszył się tak bardzo, że nawet przejechał na czerwonym świetle. Chciał jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju i trochę poćwiczyć, żeby pozbyć się nadmiaru energii. Głupio mu się zrobiło, kiedy usłyszał, że dom był spadkiem po jej dziadkach. Właściwie to o co on miał do niej pretensje? O to, że jest bogata? Sam nie należał do najzamożniejszych jednak nigdy nie mieli z mamą problemów finansowych, co prawda nie miał basenu w ogrodzie, ale nigdy na nic nie brakowało mu pieniędzy. Zawsze denerwowały go osoby, które przechwalały się swoim bogactwem przed innymi, ale teraz zdał sobie sprawę z tego, że Lucy do nich nie należy, źle ją ocenił. Może i była najbogatszą osobą w mieście, ale nie zdawała się tym chełpić. Zachowywała się normalnie w stosunku do wszystkich, a nawet była miła. Nie znał jej dobrze po jednym dniu, lecz przeczuwał, że coś ukrywa, że pod tym jej pięknie wypracowanym uśmiechem kryje się coś więcej, miał zamiar dowiedzieć się co. Nie miał pojęcia o tym, że jej mama nie żyje, ale pomimo tego, iż jej współczuł to musiał przyznać, że trochę mu ulżyło, gdy się o tym dowiedział. Po raz pierwszy poznał kogoś kto naprawdę to rozumie, która jest w stanie zrozumieć go. Sam także zakładał maskę aroganckiego i pozbawionego skrupułów, kiedy chciał kogoś do siebie zniechęcić, znał tę taktykę na wylot. Jednak przy niej nie chciał udawać takiego typowego drania, owszem musiał przyznać, że lubi się z nią drażnić, nawet bardzo, ale mimo wszystko był dla niej stosunkowo łagodny. Pokusiłby się nawet o stwierdzenie, że był względnie miły. Osoby które nie przypadły mu do gustu na pierwszy rzut oka mogły dostrzec jego niechęć i zazwyczaj na tym się kończyło. Przez to, że bardzo dobre zbudowany, jeździł na motorze i chodził w czarnej skórze to budził przestrach. Mało kto odważył się tak zwyczajnie podejść i z nim pogadać. Z resztą jemu jak najbardziej to odpowiadało. Do tej pory nie odczuwał jakiejś pokusy, aby poznać kogoś bliżej. O Heartfilii nie może jednak powiedzieć tego samego. Jest to pierwsza dziewczyna, która go zaintrygowała na tyle, aby chciał się z nią jeszcze spotkać, i to nie jeden raz. Wszedł do swojego pokoju, rzucił plecak obok łóżka i włączył odtwarzacz muzyczny. Podszedł do drążka i zaczął się podciągać, wykonał 30 podciągnięć i uznał, że jest głodny, więc zszedł na dół, aby coś zjeść. Zobaczył karteczkę na lodówce pozostawianą przez mamę
Wrócę późno, podgrzej sobie obiad w mikrofalówce. Na dzisiaj ugotowałam schab wieprzowy w sosie pieczarkowym z ziemniakami, a surówkę masz w lodówce. Smacznego mama
Nie musiała dodawać ostatniego słowa. Dobrze wiedział, że nikt inny nie ugotowałby mu obiadu. Kiedy był u cioci nie zawracała sobie głowy przyrządzaniem posiłków. Dostawał pieniądze na jedzenie, gdyż sama ciocia prowadzi swoją restaurację, więc je na miejscu. Dragneel pojechał tam kiedyś, aby sprawdzić o co tyle zamieszania. Postanowił, że więcej tam nie wróci, to co było tam podawane naprawdę nie było jadalne. Nie miał pojęcia, jak ludzie mogli wydawać ciężkie pieniądze za takie jedzenie.
Podgrzał obiad i zjadł go szybko, po czym wrócił do pokoju. Otworzył komputer włączył portal internetowy people i wpisał w wyszukiwarce Lucy Heartfilia, kliknął i wyświetlił mu się jej profil. Urodzona 17 maja, wiek 17 lat, uczennica szkoły Fairytail. Kliknął na jej zdjęcia i wyświetlił mu się cały album. Na większości z nich była ze swoimi przyjaciółmi i Greyem, było też sporo ich dwójki razem, jak się przytulali, całowali, przewinął wcześniej, gdyż widząc ją z nim poczuł coś dziwnego. Takie uczucie nie zdarzyło mu się do tej pory, ale nie potrafił go zidentyfikować. Był zły, kiedy je oglądał i miał ochotę je wszystkie potargać. Wszedł w album: zdjęcia z dzieciństwa i ujrzał małą, uroczą blondynkę w kucykach w za bardzo wytwornej jego zdaniem jak na ten wiek sukience. Zdjęcie przedstawiało ją z kobietą bardzo podobną do niej, z tym samym promiennym uśmiechem- to musi być jej mama- dziewczynka siedziała jej na kolanach obejmując ją małymi ramionkami za szyję. Mama Lucy obejmowała ją czule, a jedną dłoń trzymała na jej główce, prawdopodobnie ją głaszcząc. Przewinął na inne zdjęcie, znów mała Lucy w tej samej sukience stoi pomiędzy dwojgiem dorosłych, tej samej kobiety z poprzedniego zdjęcia i wysokiego mężczyznę z wąsem- jej rodzice- trzymali za ręce swoją córeczkę, a sami obejmowali się w pasie. Wszyscy byli uśmiechnięci- wyglądają na szczęśliwych- ten mężczyzna ze zdjęcia całkowicie różni się od tego Juda Heartfilii, którego widział nie jeden raz w telewizji czy internecie. Tamtem poważny, postawny mężczyzna, nie tyle, że się nie uśmiechał, ale nie miał tej samej radości w oczach, co dawniej. To nie była ta sama osoba. Dalej zobaczył 3 6-lenich dzieci: blondynkę o brązowych oczach, bruneta i niebieskowłosą dziewczynkę, która śmiała się i wskazywała palcem na przyjaciół. Lucy siedziała na huśtawce, a Grey ją huśtał. Widać było na pierwszy rzut oka, że świetnie się bawili. Przeszedł dalej i zobaczył grupkę dzieciaków, tak może z 10 lat. Rozpoznał Levy, która ochlapywała Lucy w basenie i Fullbastera, który zachodził blondynkę od tyłu. Znowu trochę przewinął i zobaczył Lucy już starszą, podejrzewał, że na zdjęciu mogła mieć z jakieś 16 lub nawet 17 lat. Znowu się uśmiechała, ale ten uśmiech był zupełnie inny, niż ten, który ukazywały zdjęcia z dzieciństwa. Teraz wyraźnie dostrzegł, że był sztuczny, udawany. Rozpakowywała prezenty, prawdopodobnie urodzinowe, była wśród wszystkich swoich znajomych. Po prawej obejmowana przez Greya, a po lewej przez Levy. Oglądając te zdjęcia zrozumiał  cztery rzeczy: pierwszą, że po śmierci mamy Lucy, jest znacznie ciężej, niż daje to po sobie poznać, drugą, że jej tata także zmienił się po tej tragedii, trzecią, że dziewczyna najwyraźniej od zawsze przyjaźniła się z Levy i Greyem i czwartą, która wbrew pozorom spodobała mu się najmniej jest fakt, że Lucy i Grey są razem na poważnie. Obejrzał masę zdjęć, gdy byli niemowlakami, dziećmi z przedszkola, kiedy poszli do szkoły i zaczęli się ze sobą spotykać. Na żadnym ze zdjęć nie zobaczył dziewczyny w towarzystwie innego chłopaka, nie licząc tych z przyjaciółmi,kiedy brunet był obok. Przeglądając jego zdjęcia, tak z czystej ciekawości także nie zauważył, by chłopak kiedykolwiek zainteresował się kimś innym. Teraz, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że jej idealne, szczęśliwe życie to tylko pozory nagle zapragnął zrobić coś, by była naprawdę szczęśliwa, chciał się do tego przyczynić. Spojrzał na godzinę i przypomniał sobie coś ważnego, coś co miał załatwić, zbierał się do tego od powrotu do miasta, jednak właśnie dzisiaj zadecydował, że wreszcie jest gotowy na to, aby zmierzyć się z przeszłością.

piątek, 5 lutego 2016

Opowiadanie w realu rozdział 2- Pirat drogowy znowu atakuje

Lucy stała przed swoją szafką, aby zabrać książki. Wtedy od tyłu zaszedł ją Grey. Przytulił się do niej i pocałował w głowę.
- Cześć- wyszeptał jej do ucha
- Hej- odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego
- Nie wiedziałem, że jesteś już w szkole. Szukałem cie
- No to znalazłeś- odpowiedziała, trochę się z nim drocząc- z resztą przecież napisałam ci sms, że przyszłam.
- Jakiego sms?- zapytał, po czym sięgnął do kieszeni po komórke-nic od ciebie nie dostałem.
- Niemożliwe, przecież na pewno go pisałam- zerknęła na ekranik telefonu i coś sobie przypomniała Przecież przez tego kretyna nie udało mi się wysłać sms- rozdrażniona zamknęła głośno szafkę.
- Hej…co się stało?- zapytał chłopak, przyglądając się jej
- Faktycznie nie wysłałam, a chciałam, ale wyobraź sobie, że jakiś kretyn mało mnie dziś nie przejechał na parkingu, wyobrażasz to sobie?
- Kto to taki? Skopie mu tyłek- powiedział i mrugnął do niej
- Właściwie to go nie kojarzę, nigdy przedtem nie widziałam gościa na oczy
- To nie ważne. Ważne jest to czy nic ci nie jest?- spytał z troską
- Nie nic mi nie jest
- Ale na pewno? Bo wiesz, że mogę pójść z tobą do higienistki.
- Kochany jesteś, ale nie ma takiej potrzeby. Powiedz mi lepiej jak minął trening, co? Jak spisali się ci nowi gracze, którzy niedawno dołączyli do drużyny?
- No wiesz jak to jest, niektórzy byli ok., a inni do kitu. W tym momencie rozległ się dzwonek na zajęcia, dlatego wszyscy uczniowie udali się do klas. Pierwsze były zajęci a z dziennikarstwa, blondynka usiadła w pierwszej ławce, pomiędzy Levy, a Erzą. Prof. Haring właśnie zaczęła czytać listę obecności, lecz w tym momencie ktoś wszedł do klasy spóźniony. W auli zapanowało zamieszanie, dlatego Heartfilia chcąc wiedzieć o co chodzi spojrzała do tyłu. Mało nie spadła z krzesła, gdy dostrzegła pirata drogowego. Wszedł po schodkach bez jakiegokolwiek pośpiechu w ogóle nie przejmując się tym, że zakłócił lekcje.
- Może by się tak pan przedstawił- powiedziała nauczycielka
- Natsu Dragneel, właśnie się przeniosłem – odpowiedział wyluzowany.
- To może zechciałby pan się „przenieść” na któreś z siedzeń. Przeszkadza pan w zajęciach.
- Już psorze. Sory, ale nie mogłem trafić. Nauczycielka odchrząknęła, ale puściła mimo uszu tą zniewagę.
- W takim razie pod koniec zajęć znajdę kogoś kto oprowadzi pana po terenie szkoły, a teraz proszę zająć miejsce.
Nie wierze, to trzeba być mną, żeby mieć takiego pecha, co on tu w ogóle robi?
- Lucy, Lucy…ej Lu- dziewczyna pogrążona we własnych myślach nie usłyszała nawet jak przyjaciółki do niej mówią, dotarło to do niej po chwili
-Co?- syknęła po czym zobaczyła minę McGarden, więc postanowiła się opanować
- Leviś przepraszam cie, chodzi o to, że…a z resztą wyjaśnię ci na przerwie ok? Przyjaciółka potaknęła ze zrozumieniem i zaczęła słuchać wykładu. Lucy obróciła głowę do tyłu, była ciekawa, gdzie usiadł nowy, kiedy odnalazła go spojrzeniem dotarło do niej, że różowo włosy przez cały czas się jej przygląda.Musiał mnie rozpoznać, nie zbyt ucieszona tą myślą spojrzała na niego wymownie dając jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie tego, by się na nią gapił. On w odpowiedzi uśmiechnął się do niej z wyższością, był to niemy komunikat, który od razu zrozumiała A więc znowu się spotykamy, w resztą w jej głowie kłębiło się to samo zdanie. Uświadomiwszy sobie, że nowy ją prowokuje, stwierdziła, że nie da mu tej satysfakcji i wróciła do słuchania, jakże intrygującego wykładu o tym, że społeczeństwo dzieli się na różne warstwy. Wykład tak bardzo ją „wciągnął”, że zaczęła coś bazgrać w zeszycie. W końcu przyszła kolej na prezentacje prac domowych.
- Kto chciałby jako pierwszy przedstawić nam to co przygotował. Nie widzę żadnych chętnych, no nie mówcie mi, że nie jesteście przygotowani. W takim razie Lucy, pokażesz nam co przygotowałaś na dzisiaj? Pokaż im jak się to robi
- Pupilka- doszedł ją głos kogoś kto próbował swoją uwagę zagłuszyć kaszlem. Nie musiała patrzeć do tyłu, żeby wiedzieć kto rzucił tę uwagę. Zamiast jednak odpowiadać na głupie zaczepki postanowiła dać z siebie wszystko i udowodnić nowemu uczniowi, że ma za nic jego głupie komentarze.
- Dobrze- odpowiedziała z wyćwiczonym uśmiechem, po czym wyszła na środek. Przeczytała swój wywiad z podziałem na role, starając się chociaż trochę naśladować ludzi z którymi ten wywiad przeprowadziła. Zaczęła od najwyższej warstwy, czyli rozmowy z tatą, później z zaprzyjaźnionym adwokatem jej mamy, policjantem, właścicielką księgarni, a na koniec ze sprzedawczynią w sklepie monopolowym. Pytania były różnorodne począwszy od tego w jaki sposób wybrali taki, a nie inny zawód, przez kim chcieli zostać w przyszłości jako dzieci, a kończąc na tym co robią najczęściej w wolnym czasie. Kiedy skończyła usłyszała oklaski wykładowczyni, a zaraz potem w jej ślad poszła reszta klasy. Lucy zerknęła w górę ciekawa miny Natsu. Sama nie wie jakiego zachowania się po nim spodziewała, ale na pewno nie tego, co zaprezentował. Oparty luźno o krzesło, z wyciągniętymi nogami w pozycji półleżącej miał splecione ramiona na piersi,a kiedy zauważył, że mu się przygląda ziewnął z premedytacją. Nie chciała dać tego po sobie poznać, ale jego zachowanie wyjątkowo ją zirytowało. Jakiś głos podświadomości zapytał Czemu ty w ogóle się nim tak przejmujesz?, ale szybko go zignorowała.
- Bardzo dobrze, dostajesz 6, jak zawsze świetna robota pani Hearfilio
- Dziękuje- odpowiedziała i wróciła na miejsce
- Kto następny?
- To może ja?- zapytała niepewnie Levy i wstała
- Pani McGarden, zapraszam- powiedziała po czym wskazała na środek. Levy także dostała 6,a zaraz za nią były Erza i Mirajane, które dostały identyczne oceny. Później już było trochę gorzej Jellal, Grey i Laxus dostali po 5, później Juvia, Cana i parę innycg osób po 4, no i od tej pory oceny były coraz niższe. Kilka osób takie jak Loki, czy Gajeel kompletnie olali zadanie.
- A pan panie- zatrzymała się na chwile, by przeczytać nazwisko- Dragneel? Na kiedy pan przygotuje wywiad?
- Pff chyba pani psor sobie ze mnie żartuje. To moje pierwsze zajęcia. Oczekuje pani, że miałem coś naskrobać podczas tych wypocin reszty? Po za tym uważam, że to nie jest sprawiedliwe, że niektórzy mają większe możliwości, by wyszlifować takie zadanie, jak np. „pani Lucy Heartfilia”- powiedział z ironią starając się brzmieć jak nauczycielka- mogła poprosić tatusia i jego znajomych o poświęcenie czasu. Chodzi mi tylko o to, że jej wywiad jest tak „doskonały”, bo ma dużo kontaktów, tyle. Tego Lucy już nie wytrzymała- tego już za wiele- wstała i powiedziała
- Może i faktycznie prawdą jest, że skorzystałam ze znajomości rodziców, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. Nie jestem jedyną osobą, która dostała taką ocenę, jakbyś nie zauważył. Jakoś Levy, Erza czy Mira nie mają tylu „znajomości” jak to ująłeś, a sprostały zadaniu lepiej niż większość. A wiesz dlaczego?
- Nie, ale jestem pewien, że na pewno mi powiesz
- Owszem. Dlatego,że w przeciwieństwie do niektórych chciało im się to zrobić. Nie licząc zaledwie kilku osób,których wbrew pozorom wcale nie chce obrazić.Wystarczyło jedynie wyjść z domu, do tego nie potrzeba żadnych rozległych znajomości. Wystarczy być miłym, a praktycznie każdy zgodzi ci się pomóc, chociaż chwila komu ja to mówię, przecież ty zapewne nawet nie znasz znaczenia tego słowa
- Wystarczy- powiedziała wykładowczyni- jeśli macie zamiar się kłócić to róbcie to na przerwie, jakbyście nie zauważyli trwają zajęcia. A propo coś sobie przypomniałam. Ktoś musi oprowadzić Natsu po szkole. Czy jest ktoś chętny?- nie widząc podniesionych rąk, oznajmiła- w takim razie pani Lucy się tym zajmie.
- Co takiego? Pani profesor to nie w porządku, czy ktoś inny nie może się tym zająć?
- Jesteś przewodniczącą klasy i zawsze oprowadzasz nowych uczniów czy tym razem masz z tym jakiś problem? Po za tym widzę, że już się znacie, dzięki czemu wycieczka na pewno będzie przyjemniejsza.
- Ale tak się składa, że ja dzisiaj naprawdę nie mogę. Proszę zrozumieć to wyjątkowa sytuacja, bardzo się spieszę i…
- To ci zajmie nie więcej niż godzinę.
- Ale…
- Koniec dyskusji. Dzisiaj po zajęciach oprowadzisz Natsu po terenie szkoły- powiedziała nauczycielka tonem nieznoszącym sprzeciwu. Blondynka postanowiła spróbować z innej strony
- Pani profesor, rozumiem pani decyzje i zgadzam się z nią bo nie mam wyjścia, ale jestem przekonana o tym, że Natsu wolałby by oprowadził go ktoś inny- spojrzała na niego z nadzieją no dalej powiedz coś!, będąc pewną jego odpowiedzi.
- Dlaczego tak myślisz Lucy?- jej imię wymówił z dziwnym naciskiem. Po czym spojrzał na prof. Haring z miną niewiniątka i powiedział- ja bardzo bym chciał, żeby to właśnie koleżanka mnie oprowadziła, ale pani rozumie, że nie chcę się jej narzucać.
- Spokojnie chłopcze nie narzucasz się, Lucy z przyjemnością cię oprowadzi, prawda?- jej wzrok padł na nią-Nie wierzę, że to kupiła- posłała Dragneelowi zabójcze spojrzenie, po czym odpowiedziała zrezygnowana- co tylko sobie pani życzy.
- Wspaniale, w takim razie koniec na dzisiaj, nie zapomnijcie o pracach na następną lekcję, to tyczy się zarówno leniów, którym nie chciało się jej przygotować, jak i pana panie Dragneel. Wszyscy słyszeli wykład pani Heartfili, więc nie będę po niej powtarzać. Aby wykonać to zadanie, nie trzeba specjalnego wysiłku, wystarczy znaleźć chwile czasu i wyjść z domu. Lucy zaczęła właśnie zbierać książki z ławki
- Nie do wiary, czy wy widziałyście to samo co ja?- powiedziała Erza
- Lu wszystko w porządku?- zapytała niebiesko włosa pochylając się nad przyjaciółką
- Trudno byłoby nie zauważyć tego przedstawienia, przecież on ewidentnie cie wkręcił, że też Haring się na to nabrała, nie do wiary- powiedziała oburzona Mira
- Lu, wiesz, że nie musisz tego robić jeśli nie chcesz
- Właśnie, przecież ta baba zdecydowanie przekroczyła swoje uprawnienia- powiedziała zbulwersowana Scarlet- wystarczyłoby tylko pójść do dyra i …
- Dziewczyny, dajcie spokój, to nic nie da, z resztą jakoś to przeżyje. Zrobimy szybką rundkę po salach, pokaże mu najważniejsze miejsca takie jak sala gimnastyczna i stołówka i tyle.
- Wcale nie podoba mi się ten cały pomysł z oprowadzaniem- powiedział Grey podchodząc do nich i biorąc ją za rękę
- Cóż, nie jesteś osamotniony w tej opini- uśmiechnęła się do niego blado
- Skąd ty w ogóle go znasz?
- Hm? Co, wcale go nie znam, to znaczy nie licząc tego, że o mało nie rozjechał mnie dziś rano to pierwszy raz widzę tego kolesia na oczy
- Co ci zrobił?- spytała zaniepokojona Levy
- Jesteś pewna, że nie chcesz abym dał mu nauczkę?
- Nie nie trzeba, w końcu to był wypadek, prawda? Po ciszy jaka jej odpowiedziała dodała- no dajcie spokój, przecież on nie chciał mnie zabić, może i jest walnięty, ale nie aż tak
- No ja nie wiem- odparła bez przekonania Erza
- Właśnie, na normalnego też nie wygląda- dodała Mira
- Nie no ludzie, to, że nie ma za grosz instynktu samozachowawczego to jeszcze nie znaczy, że jest świrem
- Serio? A nie widziałaś jak pogrywał sobie z Haring? Biedaczek, nie ma pojęcia co go czeka- powiedziała Erza zadowolona
- Racja- przytaknęła Mira- prawie mi go żal
- Jest nowy, nie zna jeszcze zasad…
- A co ty go tak bronisz?- zapytał Grey
- Co? Ja? Ja wcale go nie bronie. Po prostu staram się popatrzeć na to z innej perspektywy, być może jest typowym kolesiem,który lubi zwracać na siebie uwagę? Jest nowy nikogo nie zna, musi mu być z tym ciężko, no co?, tak przynajmniej mi się wydaję-uniosła ręce w geście obrony- ale mogę się mylić.
- Jesteś za dobra- powiedziała Levi
- Zdecydowanie, normalnie Matka Teresa
- Nie słyszałaś jak ci pocisnął? –spytała czerwono włosa
- Właśnie ja na twoim miejscu nie odpuściłabym mu tak łatwo
- I ja także nie zamierzam, możecie być tego pewni.
- Ok., co wy na to, żeby się stąd zabrać? Za chwile skończy się przerwa- powiedział Fullbuster spoglądając na zegarek- chodźmy- powiedział, pociągnął Lucy za rękę i wyprowadził z auli na zatłoczony korytarz.

Natsu stał przy swojej szafce i wymieniał książki, a raczej udawał, że to właśnie robi, aby mieć pretekst do tego, by poprzyglądać się trochę tej blondynce z nad przeciwka. Stała przed swoją szafką otoczona grupką znajomych i sądząc po tym jak na siebie patrzyli chłopakiem. Rozmawiali, żartowali i śmiali się w najlepsze.- po co ja tu w ogóle stercze?- zamknął szafkę i postanowił wyjść przed szkołę, aby złapać trochę świeżego powietrza. Nikt nie zwracał na niego uwagi, przywyknął już do tego, że w szkole z reguły nie miał znajomych. Do tej pory nigdy nie udało mu się z nikim dogadać. Wszyscy jego dawni koledzy z klasy wiedzieli już co chcą robić w życiu, na jakie pójdą studia,a niektórzy nawet ile będą mieli w przyszłości dzieci, pomimo tego, że nie mieli nawet dziewczyny. Dla niego to był jakiś kompletny kosmos. Nigdy nie myślał o tym co będzie jutro, w przyszłości, żył dniem dzisiejszym. To też nie tak, że nigdy się z nikim nie zaprzyjaźnił, ale jego kumple z podwórka byli do niego podobni, dlatego też udawało im się jakoś dogadać.Musiał przyznać,że nie jeden raz wpadał w kłopoty, a, że jego mama stwierdziła, że to przez jego przyjaciół to zabroniła mu się z nimi widywać. Ale co to jest takie gadanie dla 17- letniego chłopaka, ktoś by pomyślał, więc wysłała go do cioci na całe wakacje, by był kompletnie odizolowany od przeszłości i swoich kumpli, dlatego też kontakty się pourywały. Nie było mu z tym łatwo, ale nie narzekał. W międzyczasie mama kupiła nowy dom i się przeprowadzili. Do tego nowego domu od przeniósł się dopiero z jakiś tydzień temu. Po za tym po tym co stało się zeszłej zimy stwierdził, że może i faktycznie będzie lepiej jeśli nie będzie się zadawał z niektórymi. Nie miał dzisiaj nic lepszego do roboty, więc postanowił, że odwiedzi cmentarz, a zwłaszcza jeden grób. Nie miał odwagi zrobić tego wcześniej, ale dziś poczuł, że ma w sobie na tyle siły, aby w końcu to zrobić i zmierzyć się z koszmarami z przeszłości. Usiadł na ławce przed szkoła i zapalił papierosa. Od dawna już tego nie robił, ale teraz musiał się trochę zrelaksować. Przyglądał się reszcie uczniów. Jak rozmawiali, jak pary spacerując trzymały się za ręcę i całowały. Na ten widok odwrócił wzrok-miłość, pff akurat- nie wierzył w takie pojęcie. W końcu jego mama była piękną, dobrą, troskliwą kobietą,a mimo to ojciec ją porzucił- coś takiego jak miłość po prostu nie istnieje- upierał się przy tym przekonaniu. Owszem miał już kilka dziewczyn, ale żadnej z nich nie traktował poważnie, nigdy nie był zakochany i nie wyobrażał sobie, by kiedykolwiek się to zmieniło. Przecież, jeśli będzie miał ochotę się trochę zabawić, potańczyć itd. Zawsze mógł pójść do klubu i kogoś wyrwać. Jest przystojny i wysportowany, nie musi nic robić, same się do niego kleją. Właściwie- jak tak się zastanowił- to nigdy żadna dziewczyna mnie nie spławiła Nigdy nie poznał takiej, która by mu się oparła, ale postanowił wypróbować tę teorię. W końcu wpadła mu w oko idealna kandydatka do uwiedzenia, taka, która udaje niedostępną i niezainteresowaną. Był szczerze ciekawy czy uda mu się skruszyć ten mur, którym się otaczała. Zadzwonił dzwonek i rozpoczęła się kolejna lekcja, tym razem matematyka. Dobrze, że wcześniej już sprawdził na planie, gdzie będzie miał kolejne zajęcia, bo znów by się spóźnił. W Sali było mnóstwo wolnych miejsc, więc usiadł w 3 ławce, szybko okazało się, że Lucy także miała teraz ten przedmiot. Przez chwile się jej przyglądał, siedziała w pierwszej ławce z tymi samymi koleżankami co ostatnio, z tym wyjątkiem, że Grey siedział teraz w ławce za nią. Rozmawiała i zapisywała coś w zeszycie- chyba mnie nie zauważyła. Dopiero teraz spostrzegł  jaka była ładna. Jej złote, proste włosy, rozpuszczone leżały swobodnie na plecach, ładnie kontrastowały z niebieską sukienką, którą miała na sobie. Choć niechętnie musiał przyznać, że jest piękna. W niczym nie przypominała żadnej z jego byłych, ze względu na wygląd, jak i również charakter. Właściwie to do tej pory nigdy nie miał z takimi styczności, może i jest irytująca, porządnicka, ale za to inteligentna i błyskotliwa. Obróciła się do tyłu, aby powiedzieć coś Greyowi, gdy ich spojrzenia się spotkały obróciła się do niego tyłem- najwyraźniej postanowiła mnie ignorować hm…ciekawe na jak długo. Zajęcia minęły szybciej niżby się spodziewał i nastała pora lunchu. Postanowił porozmawiać z Lucy, jedna rzecz wciąż nie dawała mu spokoju i głowił się nad nią od czasu pierwszej lekcji.

Na stołówce było znacznie tłoczniej niż się spodziewał, liczył na to, że ma to coś wspólnego z jakością jedzenia, która w jego poprzedniej szkole była dość słaba, więc nie było wiele chętnych. Lucy wypatrzył siedzącą już przy stoliku, jak na razie była sama, ale Dragneel wypatrzył w kolejce za nim Greya i parę innych osób, korzystając z nie częstej sytuacji, że przy blondynce nie ma nikogo innego postanowił się do niej przysiąść. Podszedł do jej stolika i usiadł naprzeciwko. Jej mina połączenie zaskoczenia i irytacji, rozbawiła go na tyle, że uśmiechnął się
- Hej- powiedział obserwując jej dalszą reakcję
- Cześć, co się tak szczerzysz?- tego się nie spodziewał, zaczęła od razu z grubej rury-może faktycznie ona mnie nie lubi? Hm….niemożliwe
- A co mój uśmiech aż tak cie onieśmiela?
- Pff chciałbyś, czemu właściwie się przysiadłeś? Nie wystarczy ci to,że muszę spędzić z tobą czas na oprowadzaniu? Teraz też musisz mnie dręczyć? Poważnie chce zjeść w spokoju
- W porządku wyluzuj, coś taka zestresowana?
- Zestresowana? Nie, raczej poirytowana, widzisz tak się składa, że ty tak na mnie działasz
- Ok., mam do ciebie pytanie, jak odpowiesz to sobie pójdę
- Co jest? Zapomniałeś kodu do swojej szafki? Wybacz, ale ja cie niańczyć nie będę- na jej reakcje nie mógł się nie roześmiać- ta dziewczyna jest rozbrajająca- puścił jednak tę uwagę mimo uszu
- Na zajęciach z dziennikarstwa przedstawiałaś dziś wywiad
- Też mi nowość- przewróciła oczami
- Powiedziałaś, że zrobiłaś wywiad z właścicielką księgarni? Kogo miałaś na myśli? Czy chodziło ci o księgarnie w tym mieście?
- Tak, ale nie rozumiem co cie to obchodzi
- Tak myślałem- uśmiechnął się do siebie- zrobiłaś wywiad z moją mamą
- Z twoją mamą? Skąd to wiesz?
- Poznałem po odpowiedziach- zauważył, że jej znajomi właśnie zmierzają w ich stronę, więc zaczął wstawać
- A i jeszcze jedno piękna, dzięki
- Za co?
- Za to, że tak uparcie mnie broniłaś wcześniej- puścił do niej oczko- serio to było miłe, nie spodziewałem się tego po tobie, zwłaszcza po tym przedstawieniu jakie urządziłaś wcześniej, ale na przyszłość zapamiętaj, że sam sobie poradzę, na razie- rzucił na odchodne
- Ale ja wcale nie…- nie zdążył już usłyszeć, co chciała powiedzieć, gdyż oddalił się szybkim krokiem od jej stolika.