sobota, 25 czerwca 2016

09- Już nigdy Cię nie zostawię (Sasusaku) rozdział 7

                                                  Paring: Sasusaku
                                                  A/M: Naruto
                                                  Dozwolone: 16 lat

Obudziła się cała zdyszana. Zdezorientowana rozejrzała się po popokoju, ale jedyne co mogła zobaczyć to ciemność. Zaświeciła lampkę stojącą na szafce nocnej i spojrzała na drugą stronę łóżka, ale było puste. Była sama
- Uffff to był tylko sen- odetchnęłą głęboko. Nagle uświadomiła sobie, że tak naprawdę wolałaby się nie obudzić, nadal śnić. Ten sen to było wszystko o czym zawsze marzyła. To właśnie tak miało wyglądać jej życie. Był taki czas, kiedy prawie wyglądało. Co prawda była jedna ważna różnica, a mianowicie Sasuke nie był w stosunku do niej tak czuły, a tym bardziej nie bywał zazdrosny.

Wstała z łóżka i poszła do kuchni. Nalała sobie wody i upiła parę łyków. Wiedziała, że tej nocy już nie uda jej się zasnąć. Była zagubiona, bo z jednej strony chciałaby kontynuować ten piękny sen, lecz z drugiej wiedziała, że nie przyniesie jej to nic więcej, po za bólem, bo w ogólnym rozrachunku jej życie nigdy nie będzie wyglądało w ten sposób. Po za tym miała wyrzuty sumienia. Kakashi wyznał jej miłość, a ona nie mogła robić nic poza rozmyślaniem o byłym. Usiadła przy biurku i zabrała się za przeglądanie teczek z wynikami pacjentów. W takich sytuacjach było najlepiej uciekać w pracę, co prawda pomagało to tylko chwilowo, ale to zawsze coś.

Było kilka przypadków których nie rozumiała. Objawy paru shinobi były identyczne. Zostało w nich tak mało energii...tak mało życia. Ich chakra niemal zniknęła w całości, w dodatku regenerowała się bardzo wolno, albo u niektórych wcale. Sakura przebadała ich bardzo dokładnie. Nie znalazła żadnych przeklętych pieczęci ani innych znaków, które mogłyby świadczyć o tym co ich spotkało. Do tej pory nie spotkała się z czymś takim, ani w życiu, ani w ogóle. Przeczytała mnóstwo poradników, encyklopedii medycznych, ale nigdzie nie znalazła nawet śladu czegoś co mogłoby jej pomóc. Najbardziej jednak martwiła się o 15-letniego chłopca. Ilość chakry, która mu pozotała wskazywała na nie więcej niż tydzień życia i to w najlepszym przypadku. Sakura nie mogła się nadziwić jak można wysyłać tak młodego chłopca na tak niebezpieczną misję. Jako, że jest jeszcze dzieckiem posiada dużo mniej zapasów chakry w porównianiu ze starszymi kolegami, dlatego to właśnie jego życie wisi na włosku. Haruno nie zamierzała zostawić tego w ten sposób .Uratowanie tego dziecka stało się niemal jej życiową misją. Był przecież zaledwie kilka lat starszy od jej córki. Nie mogła pozwolić mu umrzeć. Miała także zamiar z samego rana pójść do biura hokage i dać mu ostro do wiwatu za decyzję, którą podjął.
Myśl o uratowaniu rannych na jakiś czas odgoniła myśli o ukochanym. Kobieta siedziała nad wynikami badań do samego rana. Kiedy zobaczyła, że już 7:00, zrobiła Saradzie śniadanie, sama zjadła niewiele, wzięła ze sobą teczki i wyszła z domu.

Za 15 minut stała już pod drzwiami gabinetu hokage. Zapukała i usłyszała
- Prosze- weszła do środka, z całych sił próbując się opanować, gdyż w pomieszczeniu był jeszcze Shikamaru. Nie zamierzała urządzać sceny przy nim.
- Cześć- wyrzuciła na twarz „swój” uśmiech- czy możemy porozmawiać?- zwróciła się do blondyna- na osobności- dodała
- Jasne Sakura-cha..Sakura- nie rozumiała tego czemu się zawahał, ale w tym momencie nie miało to znaczenia. Shikamaru wyszedł i po chwili zostali sami.
- Usiądź- wskazał krzesło na przeciwko siebie. Zrobiła to o co prosił. Wzięła głęboki oddech i zaczęła
- Słuchaj Naruto ujmę to tak delikatnie jak tylko potrafie
- Ok, słucham, coś się stało?
- Czy ty już do reszty zgłupiałeś?!!! Jak mogłeś wysłać dziecko na tak niebezpieczną misje?!!!
- Co? O czym ty mówisz?
- O tym- otworzyła wyniki badań chłopca i pokazała Uzumakiemu- Naruto przez chwile przeglądał zawartość
- Co mu się stało?- w końcu spytał
- Też chciałabym wiedzieć. On nie jest jedyną ofiarą, są inni ranni, ale tylko jego życiu zagraża niebezpieczeństwo. Jak mogłeś na to pozwolić?
- Sakura, posłuchaj ja przysiegam ci, że nic o tym nie wiedziałem. Ten dzieciak został wysłany na zupełnie inną misje rangi C, spójrz- wzkazał na jakąś kartkę- Czy ty naprawdę masz mnie za takiego idiotę? Myślisz, że bym na to pozwolił?
- Masz racje, przepraszam za to, że się uniosłam, ale...po prostu myślałam...nieważne nie powinnam była tak na ciebie naskakiwać
- W porządku, rozumiem twoje zdenerwowanie. Sam chciałbym wiedzieć co ich spotkało
- Ale jak to się w ogóle stało? Co on tam robił?
- Zgaduje, że śledził brata
- Co?
- Właśnie na tą misję, w dodatku rangi S.Widzisz dostałem pewny namiar od Sasuke i...- zamilkł zrozumiawszy co powiedział
- Co powiedziałeś? Od Sasuke?
- A więc zgaduje, że jednak ci nie powiedział
- Czego mi nie powiedział? Naruto?
- O swojej misji i o tym dlaczego nie wracał przez tak długi czas
- Co? Ale przecież pytałam cie pamietasz? Nie jeden raz cie pytałam, mówiłeś, że nie dałeś mu takiej misji, że to miała być krótka misja rozpoznawcza
- Bo nią była..przynajmniej na początku, ale pojawiły się pewne komplikacje
- Komplikacje?!
- Sakura, posłuchaj...nie jestem pewny czy to ja powinienem ci o tym mówić...Sasuke powinien był to zrobić, ale znając ciebie nawet nie dopuściłaś go do słowa, mam racje?
- Co powinien był mi powiedzieć?
- Powód dla którego nie wrócił
Sakura słuchała wszystkiego bardzo uważnie. Dokładnie analizując każde słowo przyjaciela. Z jednej strony nie mogła wierzyć własnym uszom, ale z drugiej to tłumaczyło wszystko. Dlaczego nie wrócił i się nie odzywał, nie dawał nawet znaku życia. On ich chronił..przez ten cały czas.
- Chcesz mi powiedzieć, że mój mąż którego trywialnie mówiąc wykopałam z domu, przez te wszystkie lata ochraniał Saradę i mnie? To dlatego nie wracał?
- Tak, dokładnie to mówie
- Ale nie..to niemożliwe...to by znaczyło, że....
- Nie porzucił rodziny- dokończył za nią
Różowowłosa była w tak wielkim szoku, że nic więcej nie powiedziała. Wyszła z gabinetu bez słowa i poszła do pracy.Przez cały dzień była jakby nieobecna. Cały czas usiłowała przetrawić to co powiedział jej Naruto. Wszystko robiła automatycznie, bez udziału myśli, które były zajęte czymś zupełnie innym. Przed wyjściem ze szpitala, zajrzała jeszcze do chłopca. Upewniła się co do tego czego obawiała się najbardziej. Od wczorajszego dnia jego chakra nie zregenerowała się ani trochę. Haruno przekazała mu trochę swojej, aby podtrzymać go przy życiu.Nauczyła się tej techniki już jakiś czas temu. Działała na tej samej zasadzie jak technika, której używał Naruto, by przekazywać innym chakre Kiubiego.
Kiedy wyszła z budynku cały czas rozmyślała nad tym co powiedział jej Uzumaki. Próbowała jakoś połączyć te informacje
- Naruto powiedział, że wysłał ich w miejsce, które wskazał Sasuke. To by znaczyło, że być może on będzie wiedział co im się stało...ehhh to kelejny powód dla którego muszę z nim porozmawiać. Nagle dotarł do niej męski głos, z niedużej odległości
- Masz na myśli Uchiha Sasuke?- rozejrzała się, ale nie zobaczyła nikogo. Było późno i ciemno, a na ulicach ani żywego ducha.
- Kim jesteś?
- Hahaha- usłyszała okropny, mroczny chichot- to nie ważne kim ja jestem, większe znaczenie ma to kim ty jesteś- zobaczyła wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę 2 metry przez sobą. Pojawił się znikąd
- Czego chcesz?
- Ciebie- po powiedzeniu tego, rzucił się na nią. Walka nie trwała długo, kobieta nie miała z nim szans, przekazując swoją chakre chłopcu pozbawiła się jakichkolwiek szans na wygraną. Nagle poczuła silne uderzenie w tył głowy, zanim jeszcze upadła, ogarnęła ją ciemność.

Obudziło go głośne pukanie do drzwi, podniosł się z łóżka i spojrzał na budzik- serio? Dopiero 5? Kto może mnie nachodzić o tak nieludzkiej porze?- I za nim zdążył się nad tym głębiej zastanowić odpowiedź pojawiła się automatycznie- no jasne, Naruto, a któżby inny- kiedy otworzył drzwi momentalnie go zamurowało, ponieważ zamiast wysokiego blondyna o głupkowatym wyrazie twarzy wołającego –„ Jeszcze  śpisz Sasuke?”- ujrzał czarnowłosą dziewczynkę z zaniepokojonym spojrzeniem, a żeby tego było mało nie był nią nikt inny jak jego córka
- Sa..sarada? Co ty tutaj robisz?- przemyśkawszy to dodał- to znaczy o tej porze.
- Nareczcie! Rany ile czasu może trwać podejście do drzwi i ich otwarcie?!- krzyknęła po czym szybkim krokiem weszła do środka. Jej spojrzenie szybko przesunęło się po całym pomieszczeniu, przez chwile zatrzymując na rozkopanym łóżku
- Aha..no i wszystko jasne, jak możesz jeszcze spać o tej godzinie?!  I ty śmiesz siebie nazywać ninją?!

Sasuke tylko tak stał i wysłuchiwał kazania. Nigdy by nawet nie pomyślał,że ktokolwiek mogłby odezwać się do niego w ten sposób. Najwyraźniej za bardzo przywykł do tego,że miał wśród ludzi powrzechny szacunek i wszyscy uważali,że to co on robi jest idealne. A teraz nie wierzył własnym uszom. Czuł się jak dziecko, które dostaje reprymendę od rodzica-Role kompletnie się odwróciły, co za paradoks- pomyślał- doszło do tego, że mam zamiar się przed nią tłumaczyć, tylko ciekawe jak? Jak mam wyjaśnić własnej córce, że nie spałem praktycznie przez całą noc przez koszmary dotyczące przyszłego związku jej matki i Kakashiego? Wbrew temu co ona myśli wcale nie przyjąłem tak lekko wyrzucenia z domu i wiadomości o rozwodzie.
- Sarada powiedz o co chodzi? Nigdy nie przyszłabyś do mnie o tej porze, gdyby to nie było coś poważnego.
- Masz racje...chodzi o mamę
- Co?- czerwona lampka natychmiast mu się zaświeciła. W jednej sekundzie wszystkie komórki jego ciała były w gotowości- co się stało z mamą?
- No właśnie sama chciałabym wiedzieć...a przypadkiem nie ma jej tutaj? Bo widzisz nie wróciła na noc do domu, a jej się to nigdy nie zdarza- Pierwsza myśl jaka mu przyszła do głowy to pewnie,że jest o Kakashiego, a jego entuzjazm momentalnie spadł poniżej zera.
- To może jest u...- te słowa nie mogły mu przejść przez gardło
- U swojego nowego chłopaka?- dokończyła za niego- co prawa tego jeszcze nie sprawdzałam,ale wydaje mi się to wyjątkowo mało prawdopodobne, bo nawet gdyby mama chciała u niego nocować to na pewno by mi o tym powiedziała. Zawsze, kiedy wychodziła na dłużej to informowała mnie o tym, abym nie musiała się martwić.
- Robiła tak zawsze, kiedy nie wracała na noc do domu?- wyrwało mu się
- Co? Co masz na myśli mówiąc to? Mama zawsze wraca do domu na noc, no chyba,że akurat ma nocną zmianę, ale nawet wtedy zawsze mi o tym mówi.
- Zawsze wracała na noc do domu?- chciał się upewnić
- No przecież mówię...ehh dlatego naprawdę się martwię- ZAWSZE spędzała noc w domu, a to znaczy,że nigdy u niego nie nocowała, jak u nikogo innego pod moją nieobecność. Co prawda nie mogę wykluczyć tego,że ktoś nocował u nas- mimo tego podejrzenia szczerze w to wątpił, nagle nieopisana ulga „zalała” jego ciało.
- Ale po czym poznałaś,że nie było jej na noc w domu? Przecież równie dobrze mogła wrócić bardzo późno, kiedy już spałaś i wyjść do pracy wcześnie rano.
- Nie tak na pewno nie było jej sypialnia jest w nienaruszonym stanie, szlafrok nie wisi na krześle,a na biurku nie ma żadnych szkanek- kiedy zobaczyła jego pytające spojrzenie wyjaśniła- widzisz mama ogólnie mało śpi i dużo pracuje, nawet w nocy. A kiedy to robi zawiesza na oparciu krzesła stojącego przy biurku swój szlafrok, który wcześniej założyła by pójśc do kuchni po szklankę wody. Później zamyka się w pokoju i zajmuje sprawami swoich pacjentów popijając wodę, oczywiście zawiesza szlarok na krześle, a kiedy wychodzi wcześnie rano do pracy to się spieszy, więc zostawia rzeczy tak jak były i wychodzi. Tym bardziej, że zawsze się zasiedzi nad kartotekami.
- Skąd ty to wszystko wiesz?
- Jak to skąd?!- obruszyła się- co to za głupie pytanie?! Jak mogę tego nie wiedzieć? Przecież to jest moja mama! To oczywiste,że się o nia martwię, kiedy nie może spać w nocy,prawda? Tak jest od...od kiedy pamiętam. Nie jeden raz siedziałam przy uchylonych drzwiach jej pokoju
- Przez całą noc?
- Tak a co?! Masz z tym jakiś problem?! Byłam jedyną osobą, która się o nią martwiła, bo kogoś innego wywiało, już zapomniałeś?!
- Sarada...
- Przepraszam..wiem,że nie powinnam na ciebie krzyczeć,nawet nie wiem czemu wyżywam się na tobie...ale tak bardzo się o nią martwię- kilka łez popłynęło po jej policzkach, płakała, ta zawsze silna dziewczynka, która nie miała żadnych słabości, która zawsze ukrywała swoje prawdziwe uczucia za maską spokoju..płakała- Uchiha nie miał pojęcia jak zareagować, jedyne kobiece łzy jakie widział to te Sakury w dzieciństwie tyle,że wtedy ona płakała z byle powodu, a jego to irytowało. Teraz sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, a on nie chciał by ta mała istotka wypłakiwała oczy. Położył dłoń na jej głowie, to miała być swego rodzaju forma pocieszenia. Ona podniosła główkę i spojrzała na niego
- Nie martw się, na pewno ją sprowdze całą i zdrową, masz na to moje słowo- powiedział pewnym i poważnym głosem patrząc prosto w jej oczy
- Twoje słowo....a jak wiele ono znaczy?- zaczęła trochę się drocząc, jednak widząc jego wyraz twarzy natychmiast spoważniała- dobrze w takim razie oddaję ją w twoje ręce nie zawiedź mnie- tato- pomyślała,lecz nie wypowiedziała tego na głos. W tym momencie postanowiła,że kiedy uda mu się ją uratować to wtedy uzna go jako swojego ojca.

sobota, 4 czerwca 2016

10- Ewolucja uczucia ( Chitoku)

   Paring: Chitoku
  A/M: Nisekoi

             Dozwolone: od 12 lat

Chitoge obudziła się, gdy usłyszała budzik. Szybko wstała,ubrała się i uczesała. Stojąc przed lustrem ćwiczyła uśmiech. Miał być słodki i dziewczęcy, ciężko jej było jednak zachować go na dłużej po wczorajszej wiadomości.
- To już jutro..hm?- westchnęła, wymusiła uśmiech i powiedziała do lustra próbując przekonać samą siebie- Dzisiaj będzie wspaniały dzień na pewno...zrobię wszystko by był najlepszy- Z tą myślą zjadła szybko śniadanie i wyszła z domu. Już z daleka widziała, że ktoś stoi przed bramom, ale nie domyśliła się kto to może być. Dopóki go nie zobaczyła
- Raku co tu robisz?
- Co to za głupie pytanie? Czekam na ciebie. Zawsze to ty przychodzisz po mnie, więc pomyślałem, że dzisiaj to cie odprowadze. 
- To bardzo miłe z twojej strony- powiedziała uśmiechając się, pomimo tego, że na usta cisnęło się jej coś zupełnie innego
- Co to za odpowiedź idiotko, zapomniałaś, że nie mam wyjścia?- słysząc to Chitoge zagotowała, tak bardzo chciała się odgryźć, że musiała niemal ugryźć się w język bądź miła, jasne masz być miła powtarzała w myślach
- Masz racje, to było głupie pytanie, to co idziemy?

Co z nią dzisiaj nie tak? Dziwnie się zachowuje. W sumie to już dwa razy ją dziś obraziłem,a ona nic. Raku co jakiś czas zerkał na dziewczyne, cały czas zastanawiając się skąd wzięła sie ta jej łagodność. Ostatnio zachowywała się tak, kiedy zgubiła swoją wstążkę, ale teraz widzę, że to nie może być to bo ma ją na głowie. W dotatku jest wyjątkowo cicha
Ładną dziś mamy pogodę, prawda?
- Cooo? A no tak, ładną co to było za pytanie?Cholera co z nią? Hm...jest tylko jeden sposób,aby to sprawdzić- Chitoge wiesz co
- O co chodzi słońce? Słońce? Przecież nie ma nikogo w pobliżu, nie musimy udawać pary
- Wyglądasz dzisiaj wyjątkowo okropnie, źle zawiązałaś kokardkę, a twoje włosy wyglądają jakbyś ich nie myła przez tydzień. W dodatku nie wyprasowałaś mundurka i..
- Cooooo? Heh chyba udało mi się ją wkurzyć. To teraz mi przyłoży i wszystko będzie po staremu Raku już przygotowywał się mentalnie na cios, który miał za chwile nadejść, kiedy usłyszał
- Ohhh naprawdę,tak myślisz hehe bądź miła, bądź miła. Rany...czemu ten głupi Kiełek Fasoli właśnie dzisiaj jest tak wyjątkowo wredny?!!!Cholera. Dobra opanuj się Chitoge
Co mamy pierwsze? Cooo? Na serio to zignorowała?! Teraz mam pewność, że coś się stało. Może powinienem ją po prostu zapytać? Nie..w życiu mi nie powieDotarli do szkoły w sam raz. Pani Kyoka przyszła po paru minutach i zaczęła lekcje. Przez całe zajęcia Chitoge nie odezwała się do niego ani słowem. Jednak, gdy co jakiś czas na nią zerkał, nie wyglądała na przygnębioną, czy reż chorą. Godzina wychowawcza strasznie mu się dłużyła, ponieważ cały czas zachodził w głowę o co może chodzić. Kiedy obraziłem ją ostatnim razem to w ogóle ze mną nie gadała, a jak już to była zła i wyzywała mnie od najgorszych. Teraz natomiast wydaje się być...sam nie wiem jakaś inna. Nim zdązył się zorientować zadzwonił dzwonek na przewe
- Kochanie co zaplanowałeś na dzisiaj? O co jej chodzi? Przecież nie przypominam sobie, żebyśmy się na dzisiaj umawiali- A jesteśmy na dzisiaj umówieni?
- Oczywiście, że tak, nie mów, że nie pamiętasz. Dzisiaj idziemy do Kosaki, przecież ma urodziny. Zastanawiałam się czy wymyśliłeś już co chcesz jej kupić. To znaczy mogę coś dla niej wybrać, ale w końcu znasz ją lepiej..więc
- Aaa urodziny Onodery no tak, przecież pamiętam, oczywiście,że pamiętam, po prostu nie wiedziałem, że o to ci chodzi Ahhh zapomniałem, jak to możliwe, przecież kocham Onodere, jak mogłem zapomnieć o jej urodzinach?!! Idiota ze mnie. Co by było gdyby Chitoge mi o tym nie przypomniała? Wole nawet nie myśleć
No więc? Co chcesz jej kupić? Co za głupek, zapomniał. Tak się do niej ślini i twierdzi, że mu na niej zależy, ale zapomniał o jej urodzinach?Co ja w ogóle w nim widze?
Eee nooo myśle, że...będzie lepiej jeśli jednak ty wybierzesz coś dla niej. W końcu jesteś dziewczyną gorylą, ale zawsze dziewczyną, a po za tym w końcu się przyjaźnicie. Aha to zanczy, że nie ma żanego pomysłu na prezent dla niej ekstra, więc wszystko na mojej głowie....chwila czy on właśnie nazwał mnie gorylą dziewczyną? Grrr...w normalnych okolicznościach już dawno by dostał..ale nie dzisiaj
Nie ma problemu. Właściwie to już nawet znalazłam dla niej idealny prezent
- Serio? Co to?
- Dowiedz się po szkole, kiedy pójdziesz  ze mną na zakupy
- Czemu mi nie powiesz?
- Bo jeszcze ktoś usłyszy i wtedy to już nie będzie niespodzianka. A gwarantuje ci, że jej się spodoba
- Skoro tak twierdzisz, no ale myśle, że jednak wsz gust się różni. To co podoba się tobie niekoniecznie musi odpowiadać jej
- Spodoba jej się, obiecuje – Raku postanowił mimo wszystko zaufać dziewczynie, zaraz potem odpłynął, jak to miał w zwyczaju. 
Ahh urodziny Onodery. To w sumie jej pierwsza impreza urodzinowa na którą zostałem zaproszony. Już nie mogę się doczekać, aby wręczyć jej mój prezent, oby Chotoge się postarała. Już niemal to widze: najpierw złożę jej życzenia, potem zaśpiewamy jej sto lat, wręczę jej prezent, a ona będzie zachwycona, potem zjemy tort i zagramy w jakieś gry. Ooo założe się, że ubierze coś w czym będzie wyglądać prześlicznie. Z resztą zawsze tak wygląda. Cholera niech te zajęcia się już skończąZajęcia skończyły się po poru godzinach. Raku i Chitoge wybrali się do centrum handlowego w którym dziewczyna upatrzyła prezent.
Rany...jaki on dzisiaj cichy. Odkąd mu przypomniałam o urodzinach Kosaki, całkowicie odpłynął. Ahhh...a tak chciałam, żeby to był wspaniały dzień. Inaczej go sobie wyobrażałam. Sama nie wiem co sobie myślałam...może, że spędzimy więcej czasu razem tylko we dwoje. Czy powinnam mu powiedzieć? Nie..nie sądze. W końcu co by to zmieniło? Zapewne nic Z rozmyślania wyrwa ją głos
- Chitoge, ej mówie coś do ciebie, co żeś się tak zawiesiła?
- Ja? I kto to mówi? Odkąd ci przypomniałam o imprezie urodzinowej nie odezwałeś się do mnie ani słowem, zupełnie odleciałeś, wiesz mógłbyś mi chociaż podziękować
- Nie zapomniałem!
- Jak tam sobie chcesz- wymruczała pod nosem, po czym oetchnęła- no to co chciałeś?
- Jak to co? Pokaż mi co wybrałaś. Gdzie w ogóle jest ten sklep?
- Na samej górze- wskazała palcem na najwyższe piętro w galerii
- W takim razie na co czekasz? Chodźmy
- Wiesz, że wcale nie musisz mnie pospieszać? Miałam zamiar zaproponować to samo- powiedziała opanowanym tonem
- A no ok
W końcu udało im się przepchać przez tłum. Mnóstwo ludzi robiło dzisiaj zakupy przez weekendem, więc dostanie się na najwyższe piętro trochę im zajęło, gdyż centrum miało aż 6 pieter. Blondynka poprowadziła ich do jubilera. Podeszła do gablotki i wskazała na piękny rubinowy naszyjnuk w kształcie serca. Sprzedawca zaraz jej go podał
- Powinna go panienka założyć- powiedział i uśmiechnął się do niej
- Tak pan sądzi?- odwzajemniła uśmiech. Podeszła do lusterka, bruten poszedł za nią.
- Mógłbyś?- zapytała podając mu wisiorek
- Ja? Znaczy...jasne Jezu czym się tak stresuje? Przecież to nie OnoderaPatrzył jak zahipnotyzowany, gdy odgarniała swoje piękne, długie włosy z karku. Zapięcie łańcuszka chwile mu zajęło, gdyż ręce mu się trzęsły,oczywieście wytłumaczył to tym, że po prostu nie ma wprawy. Kiedy jednak w końcu mu się udało, stanął za Chitoge i spojrzał na jej odbicie w lustrze. Naszyjnik pasował jej wręcz doskonale. Serce zaczęło mu szybciej bić Ona wygląda naprawdę uroczo
Pasuje ci on- wyrwało mu się zanim zdążył to powstrzymać. Został za to nagrodzony chyba  jednym z jej najpiękniejszych uśmiechów, a puls jeszcze mu przyspieszył
- Naprawde tak myślisz? Dziękuje, może sama kupie sobie podobny, tylko w innym kolorze- zaczęła zastanawiać się na głos. Ichijou odszedł od niej szybko, usilując uspokoić tętno Dlaczego tak się denerwuje? Ok muszę przyznać, że Chitoge wygląda w nim bardzo ładnie, ale co z tego? Przecież kocham Onodere, więc czemu, gdy czasem na nią patrze to dzieje się coś podobnego jak wtedy gdy patrze na Onodere? Po za tym skoro ta gorylica wygląda tak ładnie w tym naszyjniku to nie trudno jest mi sobie wyobrazić jak uroczo będzie wyglądał na solenizantce. Ale to muszę przyznać. Chitoge ma znacznie lepszy gust niż przypuszczałem.
To co wracamy?- nagle dotarł do niego jej głos z tak bliska, że aż się wzdrygnął. W ogóle się jej tu nie spodziewał. Myślał, że wciąż kupuje naszyjnik. 
- Tak, wracamy. O której się zaczynają te urodziny?
- O 16, więc akurat zdążymy wrócić do domu, przebrać się i wyjść. Więc?
- Więc co?
- No powiedz, co myślisz? Myślisz, że się jej spodoba? 
- Właściwie to jestem pewien, że tak
- Ciesze się- uśmiechnęła się pogodnie. 






                                                           
                                                       

Tak właśnie wygląda ten naszyjnik, jeśli jesteście ciekawi, jak myślicie pasowałby Onoderze, czy Chitoge ma jednak kiepski gust do biżuterii? ;)

Po jakiś 3 godzinach byli już u przyjaciółki. Wszyscy świetnie się bawili z wyjątkiem Chitoge. Zaproponowała by Raku dał Kosaki prezent za ich oboje i właśnie potwierdziły się jej przypuszczenia. Dziewczyna bardzo ucieszyła się z prezentu, a jeszcze bardziej z faktu kto jej go dał. Wiedziałam, że ona go kocha i co? Miałam racje, a to jest niezbity dowód
-
Ej Chitoge miałaś racje, Onodera jest zachwycona
- Oczywieście, że jest Idiota, każda dziewczyna byłaby zachwycona prezentem od ukochanego,nie ważne nawet co by to było. Tak jak ty podarowałeś mi tą okropną maskotkę, która wygląda jak goryl, a i taj ją kocham i o nią dbam, tak samo jak o tę wstążkę, którę podobno zaczęłam nosić z twojego powodu...głupi Kiełek Fasoli
-
Dziękuje Chotoge, nie taka zła udawana z ciebie dziewczyna jak na początku myślałem- patrzył jej prosto w oczy, a jego słowa były szczere. Tym bardziej ją to zabolało Udawana dziewczyna..he? Nie..nie wytrzymam- zaczęła odchodzić, ale ktoś złapał ją za rękę
- Ej dokąd idziesz? Za chwile zaczynamy zabawe
- Idę do toalety- powiedziała po czym wyrwała mu się. Wparowała do łazienki i podeszłą do lustra. Łzy ściekały jej po policzkach, niczym nie kończący się wodospad. Zaczęła się trząść, więc objęła się ramionami, aby chodź trochę dodać sobie otuchy On też ją kocha. Jego zachowanie to potwierdza. Prędzej czy później w końcu zorientują się, że czują do siebie to samo i zaczną się spotykać, naprawde.Bedą prawdziwą, a nie udawaną parą. Będą chodzić na prawdziwe randki, trzymać się za ręce, spędać razem czas. Będą się przytulać i całować..będą razem. Ale to tak bardzo boli. Nie przestając płakać zsunęła się po kaloryferze stojącym pod oknem i usiadła na podłodze. Podwinęła nogi pod grogę i oplotła ramionami. Zaczną się spotykać, a ja nie będę mu już więcej potrzebna. Założe się, że jego rodzina to zrozumie. W sumie to już od jakiegoś czasu wiem, że jeśli byśmy im to na spokojnie wyjaśnili to na pewno by zrozumieli i nie musielibyśmy więcej udawać, ale ja nie chciałam przestać, nie chciałam go stracić, ale jeśli już ma być z kimś kto nie jest mną to Kosaki jest najlepsza. Nigdy go nie zrani, ani nie zostawi. Zawsze będzie mógł na nią liczyć, ona zawsze będzie blisko. Jeśli tylko dzięki temu będzie szczęśliwy to niech tak będzie. Rozmyślając w ten sposób dotarło do niej to jak bardzo go kocha. Usłyszała pukanie do drzwi
- Chitoge wszystko w porządku?- to była Onodera
- Tak wszystko w porządku- usiłowała mówić normalnie- tylko rozmawiałam z mamą przez telefon, wiesz. Zaraz wychodzę
- W porządku, nie spiesz się, przyszłam bo się trochę martwiłam
- Nie ma czym, naprawdę. Za chwile do was wracam
- Dobrze czekamy na ciebie
Kosaki też jest taka miła i dobra. Zasługuje na szczęście. A razem na pewno będą szczęśliwi. Blondynka wyszła z łazienki i wróciła do przyjaciół. Zagrała z nimi w z jakieś dwie może trzy gry po czym usiadła przy stole tłumacząc się bólem głowy. Tak naprawdę obserwowała wszystkich. W głębi serca musiała przyznać, że ich polubiła nawet tego upierdliwego Shuu. Będzie mi was wszyskich brakować Kochani.

Kiedy urodziny się zakończyły „para” pożegnała się ze wszystkimi po czym opuściła dom przyjaciółki. Chitoge szła przodem wyprzedzając Raku o jakieś 2 metry. W końcu chłopak nie wytrzymałi zapytał
- Chitoge co się z tobą dzieje? Jesteś dzisiaj jakaś nieswoja, coś się stało? Powiedz mi, może będę mógł ci jakoś pomóc. Blondynka zatrzymała się i obróciła z jego strone z poważnym wyrazem twarzy
- W tej sytuacji nikt nie może mi pomóc- powiedziała uśmiechając się blado
- Jak to, o co chodzi?
- Raku rozmawiałam z mamą, wyjeżdżam do Ameryki
- Mówisz, że wyjeżdżasz, tak? No ale ferie zimowe się za niedługo zaczną. Myślałem, że ustaliliśmy, że spotkamy się przynajmniej z parę razy w czasie ich trwania, żeby podtrzymać „nasz związek”, no wiesz pary tak robią
- Ale Raku..
- Nie w porządku rozumiem. Potrzebujesz trochę odpoczynku od tego wiecznego udawania, mam rację? Skoro tak to nie mam nic przeciwko, myśle nawet, że dobrze nam to zrobi, taki odpoczynek od siebie i tej farsy. O tak ja napewno tego potrzebuje. No dobra no kiedy jedziesz?
- Jutro
- Już jutro? No to szybko, przecież przerwa świąteczna zaczyna się dopiero za tydzień. No ale ok, a kiedy wracasz
- No właśnie o to chodzi Raku, że już nie wracam- dopiero teraz podniosła głowę i spojrzała na niego. W jej oczach pojawiły się łzy. Szybko ztarła je dłonią
- Ale dobrze wiedzieć, że potrzenujesz odpoczynku od tej farsy haha wiesz ja też tego potrzebuje, więc chyba nie ma problemu- zerwała się z miejsca i zaczęła biec
- Zaczekaj Chitoge o czym ty mówisz? Ej mówie do ciebie zatrzymaj się. Złapał ją za rękę i obrócił w swoją strone. Dopiero teraz zauważył w jakim jest stanie, że płacze
- Hej..co miałaś na myśli mówiąc, że już nie wracasz?
- Dokładnie to co powiedziałam Idioto!
- O znowu mnie przezywasz to, dobrze nie?
- Pewnie, że tak, nie wiem po co w ogóle się powstrzymywałam przez cały dzień
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Sama nie wiem może chciałam, żeby ten dzień był udany, nic więcej. Ciągle się kłócimy, więc chciałam tego uniknąć przynajmniej dzisiaj,wiesz? Chciałam po prostu miło spędzić czas z moimi pierwszymi przyjaciółmi, czy to tak wiele?!
- Ale czemu właśnie dzisiaj? Co jest w tym dniu takiego szczególnego?
- Wciąż nie rozumiesz?! Jutro wyjeżdżam dociera to do ciebie?! Wyjażdżam i już nie wracam! To miało, być swego rodzaju pożegnanie, to dlatego chciałam, żeby było wyjątkowe, teraz rozumiesz?- wciąż szlochała
- Ale dlaczego wyjeżdżasz nie rozumiem..
- Bo muszę! Naprawdę myślisz, że robiłabym to gdybym miała inny wybór? Wynosić się z miejsca gdzie po raz pierwszy w życiu mam przyjaciół. Z miejsca w którym czuje się szczęśliwa Nie co to ma znaczyć? O czym ona w ogóle mówi, ja to wyjeżdża, dlaczego? Nie to niemożliwe..ale nie wygląda jakby żartowała, więc...cholera czemu tak się czuje?!
-
Wyjaśnij mi to wszystko na spokojnie, bo już nic nie rozumiem
- Mama zadzwoniła do mnie wczoraj, powiedziała, że mam wracać. Podobno znalazła mi rewelacyjną szkołę w Stanach o bardzo wysokim poziomie. Powiedziała też, że jeśli się tak przeprowadzę to będziemy spędzać razem więcej czasu, obiecała nawet mniej pracować. Nie podała dokładnego powodu, powiedziała tylko, że jej mnie brakuje i że chce mnie mieć znów przy sobie. Sama by się przeniosła do Japoni, ale biorąc pod uwagę charakter jej pracy jest to niemożliwe. Podobno ma teraz swoją własną siedzibę w USA w której będzie spędać więcej czasu. No więc tak to wygląda
- Wyjeżdżasz z samego rana?
- Nie wieczorem, a co?
- To dlaczego chciałaś pożegnać się z nami dzisiaj a nie jutro? Nie mówiąz już o tym, że nie powiedziałaś nikomu o swoich planach, nawet Tsygumi, więc nie można tego nazważ pożegnaniem.
- Jutro będę się żegnać z rodziną, no a że sam wiesz, że jest całkiem spora to zajmie mi no z jakieś pół dnia, zwłaszcza pożegnanie z Claudem, znasz go. A pozostały czas będę się pakować
Ona mówi poważnie, to nie żart, ona na serio wyjeżdża. Nie mogę uwierzyć w to,że nawet uczciwie się z nami nie pożegnała, że nie pożegnała się ze mną
-
Rozumiem, że musisz udawać, że jesteśmy parą i że tak napawdę to wcale mnie nie lubisz, ale zasłużyłem przynajmniej na to abyś się ze mną pożegnała, nie sądzisz? Ja zawsze byłem wobec ciebie uczciwy, więc dlaczego ty..
- Bo to zbyt trudne...pożegnanie z tobą, wiesz? Byłeś moim pierwszym chłopakiem, nawet jeśli tylko udawanym. To dzięki tobie zdobyłam tyle przyjaciół..ja polubiłam cie...troche i dlatego ciężko jest mi się z tobą pożegnać- powiedziała szczerze patrząc mu w oczy
- Chitoge ja...
- Przepraszam cie, ale spiesze się- powiedziała po czym zaczęła biec, nie zdążył powiedzieć nawet słowa, a jej już nie było.

Wrócił do domu i zamknął się w swoim pokoju. Nie chciał z nikim rozmawiać, ani nawet zjeść kolacji. Wyjeżdża, jutro już jej nie będzie. Wszystko wróci do normy, nie będę musiał więcej udawać jej chłopaka, to było takie uciążliwe, zwłaszcza przy Onoderze, więc dlaczego się tak czuje? Czuje taką pustkę. Hm...zastanówmy się jak będzie wyglądać moje życie bez niej? Po pierwsze będę singlem, więc nawet siostra Onodery nie będzie miała do mnie pretensji o to, że działam na dwa fronty. Skoro już zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i się przyjaźnić to łatwiej będzie mi się do niej zbliżyć. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że moje wszystkie siniaki w magiczny sposób znikną. Nie będę zmuszony chodzić z nią na te głupie randki. Co prawda trochę już przywykłem, ale koniec z kłamstwami wreszcie! Przecież to same plusy, moje życie bez niej stanie się duuużo prostsze. Po prostu wyjedzie tak skąd przybyła, już nie wróci, a to znaczy, że już nigdy jej nie zobaczę...coo?? Nigdy więcej? Nie zobaczę jej uśmiechu, ani tego jak poprawie włosy lub wstążkę? Nie zobaczę jej więcej w szkole,siedzącej koło mnie...ani przychodzącej do mnie codziennie rano. W sumie to chyba jednak są jakieś plusy tego, że ją poznałem,nie? Zbliżyłem się do Onodery dlatego,że one zaczęły się ze sobą przyjaźnić, w innym wypadku nic by z tego nie wyszło. Zyskałem trochę pewności siebie i dowiedziałem się jak to jest mieć dziewczynę. Jak to jest trzymać jej delikatną dłoń i patrzeć w te niebieskie niczym ocean oczy, czuć zapach  jej szampomu do włosów. Nawet naszych kłótni będzie mi brakować, kiedy jej nie będzie. Nie..nie potrafie sobie tego nawet wyobrazić..nawet nie chce próbować..ja nie chce żeby odeszła...nie pozwole na to.
Przez długi czas rozmyślał nad tym w jaki sposób przekonać ją do tego by została, nie rozientował się nawet kiedy zasnął. Obudził się na swoim futonie. Nie był przykryty, w dodatku zorientował się, że miał na sobie wczorajsze ubranie
- Cholera chyba się spóźniłem do szkoły- zajrzałprzez okno i z zaskoczeniem stwierdził, że jest już ciemno,spojrzał na budzik, była 18:30
- Cooo? Już tak późno? Jak to możliwe,ż e przespałem cały dzień!? Chwila cały dzień? To znaczy, że...Chitoge- zerwał się szybko i wybiegł z domu. Podejżewał, że dziewczyna ma samolot na 19 lub coś w tym stylu. Pamiętał jak kiedyś mu mówiła, że najbardziej lubi nim podróżowac w nocy, tak aby na rano być w wyznaczonym   miejscu. Biegł ile sił z nogach. Nie zastanawiał się nad tym w jaki sposób ją zatrzyma. Wiedział jedynie, że musi to zrobić, nic innego nie miało znaczenia. Dobiegł do jej domu po jakiś 15 minutach, już z daleka widział, że brama jest otwarta. To znaczyło,że jej rzeczy prawpopodobnie zostały już spakowane do taksówki, ale ona powinna być w domu. Przebiegł przez ogród i zamaszyście otworzył drzwi wejściowe, już chciał wejść, ale z kimś się zderzył
- Auu uważaj jak..-powiedziała masując bolące miejsce
- Chitoge!- krzyknął i zanim zdążył pomyśleć co robi, przytulił się do niej, mocno oplatając ją ramionami, przyciągnął do siebie
- Dzięki bogu jesteś tu, jeszcze nie wyjechałaś
- Nie jeszcze nie, właśnie wychodzę, taksówka na mnie czeka, więc byłabym wdzięczna gdybyś... Ahhh kogo ja oszukuje? Wcale nie chce żeby mnie puszczał, ale muszę iść, więc...
- Raku
- Mhm?
- Puść mnie
- Jak to puść..aaa...przepraszam
- W porządku rozumiem, że to było pożegnanie, więc jeśli pozwolisz..
- Nie pozwole
-Co??
- Powiedziałem, że nie pozwole ci wyjechać
- O czym ty mówisz? Raku?- chłopak położył dłonie na jej ramionach i spojrzał jej głęboko w oczy
- Nigdzie nie jedziesz
- Ale...
- Żadnych ale,rozumiem  powody twojego wyjazdu...ale nie chce żebyś jechała
- Raku...
- Nie potrafie tego wyjaśnić, ani opisać słowami, wiem jedynie,że nie moge pozwolić ci wyjechać...po prostu nie mogę. Chitoge prawdą jest, że odkąd pojawiłaś nie w moim życiu to wywróciłaś je do góry nogami...ale nie potrafie sobie wyobrazić życia bez ciebie. Mimo, że ciągle się kłócimy i mnie bijesz to ja...nie chce cie stracić
- Raku...ale moja mama...
- Nie wierze w to, że twój nagły wyjazd to konieczność, a nawet jeśli to sam porozmawiam z panią Haną i przekonam ją do tego, żebyś została.
- Nie mogę..
- Oczywiście, że możesz, gwarantuje ci, że ją przekonam. Jeszcze wczorak mówiłaś, że chcesz zostać
- Bo to prawda,ale...
- Ale co Chitoge?
- Dlaczego chcesz żebym została?
- Co?
- Odpowiedz mi Raku, dlaczego? Przecież sam mówiłeś, że od kiedy się pojawiłam masz same problemy. Musisz okłamywać mnóstwo ludzi w tym swoich przyjaciół i rodzinę. Udawać chłopaka dziewczyny którą nienawidzisz..
- Kto ci tak powiedział?
- Ty sam
- To prawda, alr to było dawno temu na samym początku, ale z czasem to się zmieniło, prawdę mówiąc to nawet nie wiem kiedy, ale polubiłem się i zacząłeś się o ciebie martwić kiedy coś ci dolega i zawsze chce i staram ci się pomóc i zależy mi na tobie.
- Raku..
- Coś czuje...nie wiem co to jest, ale jest silne. Wystarczająco silne bym zarwał nockę i przespał cały dzień rozmyślając o tym
- O czym?
- O tym uczuciu, o tym co nas łączy..
- A co nas łączy Raku? Ty mi powiedz.
- Nie wiem, wiem jedynie, że to coś nie pozwoli mi pozwolić ci odejść. Chitoge ja coś czuje do ciebie...nie wiem kiedy to się zaczęło, ale jak by to powiedzieć....już od jakiegoś czasu nie patrze na ciebie tylko jak na utrapienie,ale także nie jak zwyczajną przyjaciółkę...w tym momencie nie powiem ci co to jest bo jeszcze sam tego nie wiem, wiem jedynie, że naprawdę nie mogę cię stracić Chitoge, dlatego proszę cie nie jedź, zostań przy mnie...zostań dla mnie- powiedział po czym znów ją przytulił. Trwali w tym uścisku przez dłuższy czas, jednak żaden z przechodniów nie nazwałby go przyjacielskim. W tym momencie Raku jeszcze nie potrafi powiedzieć Chitoge tego co czuje, ale od tego momentu z pewnością zacznie na nią patrzeć w inny sposób. W ten sposób udawany romans zaczął się przeistaczać w prawdziwą miłość.


Hej, to mój pierwszy one-shot z tym paringiem. Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Od niedawna zaczęłam oglądać to animei jakoś ta para spodobała mi się najbardziej. A Wy którą lubicie ? Dajcie znać czy chcielibyście jeszcze kiedyś coś o nich poczytać ;)
Pozdrawiam
- Lu-chan <3 3="" span="">