sobota, 19 grudnia 2015

09- Już nigdy Cię nie zostawię (Sasusaku) rozdział 3

                                                               Paring: Sasusaku
                                                               A/M: Naruto
                                                              Dozwolone: 16 lat
Uwagi: Hej, Kochani czy Wy też tak jak i ja nie możecie się doczekać zakończenia filerów? Manga już dawno została skończona, a oni ciągną anime w nieskończoność. Nie rozumieją, że w ten sposób tylko zniechęcają fanów. Do tej pory mogłam powiedzieć, że dosłownie obejrzałam każdy odcinek tego anime, wraz z ova i kinówkami. Teraz już nie mogę tego powiedzieć, gdyż nie mam zamiaru oglądać tych filerów. Po za tych chciałabym obejrzeć w końcu film „Boruto”, a nie zrobię tego dopóki nie obejrzę anime do końca. No cóż taką już mam zasadę.


 
Szedł przed siebie patrząc pod nogi. Zachodził w głowę, co Kakashi robi o tej godz. u Sakury. Wiedział o tym, że ich dawny sensei prowadzi szpital w wiosce i, że jego żona tam pracuje, ale nie za bardzo wyglądało mu to na spotkanie służbowe- Może ewentualnie jest nauczycielem Sarady,to już bardziej prawdopodobne- pomyślał. Uczepił się tej myśli i podniósł głowę. Konoha trochę się zmieniła podczas jego nieobecności. Na każdym rogu było sprzedawane ramen Ichiraku, ale kogo to zasługa doskonale wiedział. Nowy Hokage zaprowadził tu jednak porządek, co można było zauważyć na pierwszy rzut oka. Pojawiło się znacznie więcej sklepów, a pobliskie bary zostały zlikwidowane na rzecz kawiarni i restauracji, nie mówiąc już o tym, że nigdzie nie było porozrzucanych śmieci. Nadal można było się napić sake*, ale w dużo bardziej kulturalny sposób. Uchiha uznał, że jemu również przydałoby się czegoś napić. W końcu jakby na to wszystko nie patrzeć został bez dachu nad głową, mało tego nie miał dzisiaj nawet gdzie spać. Na domiar złego żona zamiast ucieszyć się na jego widok i uściskać go po latach rozłąki, czego się po niej spodziewał, zażądała od niego rozwodu, a córka  go nienawidzi i nawet nie chce znać. 
- Gorzej już chyba być nie może- westchnął
- Ojj Sasuke to ty? Co ty tu robisz? Gdzieś ty był do cholery? Wiesz jak wszyscy się o ciebie martwili?!- przy stoliku blisko wejścia siedział Naruto z jakimś innym shinobi, a widząc przyjaciela zaczął się wydzierać na całą restauracje. Oczywiście wzbudziło to niemałe zamieszanie w całym pomieszczeniu
- Sasuke Uchiha. To naprawdę On?
- To ten jedyny ocalały z klanu,nie?
- Co ty gadasz przecież teraz ma żonę i chyba nawet jakieś dziecko.
- A no tak masz rację, taką słodziutką lekarkę ze szpitala.
- Tą z różowymi włosami? Co ty pleciesz przecież ona się nazywa…czekaj no zaraz sobie przypomnę- lekko podpity mężczyzna podrapał się po głowie- a już wiem – Haruno.
Sasuke słysząc to obrócił głowę w stronę rozmawiających.
- Haruno-zastanawiał się- przecież to panieńskie nazwisko Sakury. Tylko dlaczego nadal go używa skoro jest mężatką?- Dopiero teraz zrozumiał,że kobieta wcale się z nim nie droczy. To zaszło dalej niż sądził, a ona już od jakiegoś czasu nie uważa się za jego małżonkę. Kiedy słuch już mu „wrócił” usłyszał coś czego wolałby nie słyszeć.
- Czekaj no, a czy przypadkiem to nie ten co zabił Danzo? Mało tego był zbiegłym ninga, który napadł na piątkę Kage.
- No też o tym słyszałem.
- Na dodatek planował naszą wioskę zrównać z ziemią.
- Co ty opowiadasz?
- No tak słyszałem.
- Tak, ale słuchajcie czy to przypadkiem nie on brał udział w Czwartej Wielkiej Wojnie Ninga? – do dyskusji dołączył się 3 facet.
- A no tak faktycznie
- Dlatego też Siódmy mu wybaczył. A po za tym wiecie,że byli przyjaciółmi z jednej drużyny?
- Nie gadaj? I co tylko dlatego Siódmy machnął na to wszystko ręką?
- Nie przyjaciele to nie z tego powodu to zrobił. Sasuke bardzo pomógł w pokonaniu Madary, prawda jest taka, że bez niego Hakege by sobie nie poradził- powiedział młody chłopak,który w tym momencie podszedł.
- Ejj a skąd ty możesz…- zaczął jeden z nich, ale zaraz się przymknął, gdy zobaczył osobę wypowiadającą ostatnie zdanie.
- Sió..siódmy- zająkali się wszyscy trzej i spuścili głowy z wyrazami szacunku. Uzumaki uśmiechnął się do nich jak to miał w zwyczaju poklepał jednego z nich po ramieniu i powiedział
- W porządku panowie, jeśli pozwolicie chciałbym porozmawiać teraz z moim przyjacielem- zaakcentował ostatnie słowo
- Ta jasne- już zaczęli odchodzić,kiedy jeden z nich powiedział
- Siódmy tak w ogóle to chciałem Ci podziękować za to, że dałeś pracę mojej żonie. Jesteśmy ci naprawdę bardzo wdzięczni.
- Nie ma za co przyjacielu, po za tym ona naprawdę się na tym zna. Wiem od Sakury-chan, a ona od Ino, że pańska żona robi piękne bukiety. Z resztą  Hinata też się nimi zachwyca.- mężczyzna jeszcze raz skinął mu głową i odszedł do pozostałych.
- A jednak może być jeszcze gorzej, tylko jego mi tu brakowało- pomyślał zirytowany Uchiha i dopił kieliszek alkoholu za jednym zamachem.
- Co ty Sasuke nie słyszałeś jak cię wołałem?
- Połowa wioski cię słyszała idioto, to jak miałem nie słyszeć?
- To czemu nie odpowiadasz?
- Bo nie będę się wydzierać tak jak ty!
Naruto usiadł na stołku obok i zamówił sake*.
- A tak w ogóle- zaczął Sasuke- to czy mógłbyś w końcu przestać się zwracać „Sakura-chan” do mojej żony?!
- O co ci…aaa no faktycznie- zamyślił się- ale jej to nie przeszkadza, a i tobie też to nigdy nie przeszkadzało- zaprotestował
- Ale teraz przeszkadza!
- Ojj co ci jest? -Nagle jego wyraz twarzy zmienił się i wyrażał teraz całkowite zrozumienie i nutkę satysfakcji. Zdumiony brunet zapytał
- No i co się tak gapisz?!- warknął
- Już rozumiem Sakura-cha..Sakura- poprawił się widząc miną przyjaciela- wyrzuciła cię za drzwi, co?
- Zaraz skąd to wiesz?
-  Rozmawiałem z nią.Ona wciąż jest moją przyjaciółką. Nadal znajduje dla niej czas w przeciwieństwie do ciebie. Gdzieś ty w ogóle był do cholery?
- A daj ty mi spokój. Długo by opowiadać.
- Aha już rozumiem. Masz kogoś
- Zwariowałeś?!- wrzasnął Sasuke, waląc dłonią w blat mało nie wylał drugiego kieliszka, który już zdążył zamówić. Ale Uzumaki jakby tego nie słysząc nadawał dalej
- Przyznaj się, kim ona jest,co? To ta cała Karin,nie? Phe…nigdy jej nie lubiłem. Jak ty mogłeś wybrać ją zamiast Sakury. Przecież ta dziewczyna poświęciła dla ciebie wszystko, a zrobiłaby jeszcze więcej gdybyś tylko jej na to pozwolił. Z resztą do cholery macie córkę! W młodości byłeś zupełnie obojętny na kobiece walory, a teraz ci się na amory zebrało- pokręcił głową z niesmakiem.
- Słuchasz ty w ogóle co ja do ciebie mówię?! Nie zdradziłem jej! Mam ci to drukowanymi przeliterować!- krzyknął, tak głośno, że ludzie w pomieszczeniu, aż się obejrzeli co się dzieje. Na szczęście już po kilku chwilach wrócili do swoich zajęć.
- Nie? No to czemu cie wyrzuciła?
- Sam chciałbym wiedzieć!
- Dobra, więc powiedz co ci tam leży na wątrobie. Co to za długa historia? Ja mam czas, a z tego co widzę ty też, więc zaczynaj.
Brunet westchnął, ale postanowił jednak podzielić się przeżyciami z przyjacielem. Po za tym i tak musiałby zdać mu raport,a tak to przynajmniej będzie miał to z głowy.
- Pamiętasz jak wysłałeś mnie do Wioski Słońca?
- No tak pamiętam- przytaknął blondyn- ktoś mordował ich ludzi.
- Tak, moja misja polegała na tym, aby dowiedzieć się kto jest za to odpowiedzialny. A przynajmniej na początku na tym powinna polegać. Jak wiesz sprawy się trochę pokomplikowały. Z resztą dostałeś raport, prawda? W nocy w której przybyłem do ich wioski ktoś zginął. A,że nikt nie wiedział kim był zabójca, to podejrzenie spadło na mnie. Tłumaczyłem im, że moją misją jest ochrona mieszkańców,ale moja „zła sława” mnie dogoniła. Kiedy się dowiedzieli kim jestem i co zrobiłem przestali mi ufać. Aby im udowodnić, że nie mam z tym nic wspólnego pozwoliłem im się zamknąć w podziemiach ich wioski. Siedziałem tam przez tydzień, ale ataki się nie skończyły. Później okazało się, że sąsiednia wioska, Wioska Kwiatu za tym stała. Chodziło im głównie o sprawy terytorialne. Jak wiesz Wioska Słońca jest położona przy morzu Namida*, a tym samym oddziela od niego Wioskę Kwiatu. Przez lata współpracowali i nie było żadnych problemów. Jednak w tym roku było bardzo mało opadów, co za tym idzie mało plonów, no i morze także prawie wyschło, tak, że wody ledwie starczało dla mieszkańców. Przez do gospodarka tego miejsca bardzo upadła. Ich współpraca działała na zasadzie wymiany. Oni sprzedawali im wodę, natomiast Wioska Kwiatu rewanżowała się sprzedając im żywność. Kiedy jednak w przyczyn oczywistych mieszkańcy pierwszej wioski podnieśli cenę wody ich sąsiedzi się zbuntowali i całkiem przestali sprzedawać im jedzenie. A zamiast tego postanowili przywłaszczyć sobie całe to terytorium i dzięki temu mieć bezpośredni dostęp do morza. No i tutaj tak naprawdę sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdyż okazało się,że Wioska Kwiatu wynajęła płatnych zabójców z innej wioski. Nie tak łatwo było dojść do tego kim byli i zajęło mi to ładnych parę miesięcy, ale informowałem cię na bieżąco. Z czasem jednak okazało się, że to byli ninga Dźwięku. Moją pierwszą myślą było, że Orochimaru znów zaczął coś knuć, więc odnalazłem go, a potem śledziłem jego ruchy. Nic jednak nie okazało się podejrzane po za faktem, że zajął się jakimiś nowymi eksperymentami. O dziwo dotyczą one jego samego, na dodatek nie ma tam żadnych „królików doświadczalnych”, a sprawdziłem wszystko dokładnie. Kiedy ten trop okazał się „ślepym zaułkiem” szukałem dalej. Udało mi się odnaleźć grupę przestępczą, którzy byli trenowani właśnie w celu zabijania niewinnych. Słuchaj wiele już widziałem w życiu, ale ci ludzie- tu zatrzymał się na chwilę- jeśli w ogóle można ich tak nazwać są niesamowicie silni i niebezpieczni. Nie mam pojęcia skąd się wzięli oraz w jaki sposób zostali wytrenowani, ale oni nie mają zupełnie żadnych uczuć. Nie boją się niczego, dla swojego „pana” gotowi są zrobić wszystko, zamordować z zimną krwią swojego kompana czy też siebie samych, nie robi im to żadnej różnicy, znają techniki o których w życiu nie słyszałem. Na dodatek są wyjątkowo lojalni. Pomimo tortur nie udało mi się wycisnąć ani od jednego z nich żadnych informacji. Niedługo potem zorientowałem się,że jestem przez nich śledzony. Zatrzymałem się w pewnym gospodarstwie na obrzeżach. Nic mi nie robili, tylko obserwowali moje poczynania i z pewnością informowali o nich swojego przywódcę. Poznałem shinobi, który miał zdolność czytania komuś w myślach. Przez długi czas nie chciał mi zaufać, ale wiedziałem, że był moją ostatnią deską ratunku. Kiedy zdecydowałem się poddać jego „badaniom” dowiedział się o mnie wszystkiego. O tym kim byłem i co zrobiłem, oraz jak bardzo chcę odpokutować na dawne winy i grzechy, a co najważniejsze, że mam kogoś na kim mi zależy, miejsce do którego mogę wrócić, że mam rodzinę,którą muszę chronić, a przynajmniej miałem- westchnął. W każdym bądź razie zaczął mi pomagać. Zacząłem z nim trenować mój umysł. Jak się potem okazał nie na darmo. Ichiru powiedział mi o ich najbardziej wyjątkowych umiejętnościach, a mianowicie kontrolowania ludzkich umysłów. Trening trwał lata, ale po tym czasie  zaczęły być widoczne efekty. Przez ten cały czas próbowałem wyśledzić wyśledzić tego ich mistrza. Razem z Ichiru stoczyliśmy wiele walk. Po wielu nieudanych próbach, jedną z bitew udało nam się wygrać. Wtedy to właśnie Ichiru wydobył z głowy jednego z nich potrzebne nam informacje. Dowiedziałem się, że ich przywódca nazywa się Muteki*, a przynajmniej tak każe się nazywać, oraz gdzie znajduje się jego siedziba. Walczyłem z nim wiele razy, ale on…jest silniejszy od Madary, od wszystkich z którymi kiedykolwiek walczyłem. Na zupełnie innym poziomie. Nie jestem pewien czy ty ze wszystkimi Bijuu i ja z moim Sussano dalibyśmy mu rady. Kiedy walczyłem z nim ostatnim razem powiedział, że wie kim jestem, oraz kim jest moja rodzina. Nie wiem skąd, ale dowiedział się o Sakurze i Saradzie, głupio to przyznać,ale wiedział o nich znacznie więcej niż ja sam. Groził,że je zabije, albo gorzej, zamieni w swoje marionetki i każe mi z nimi walczyć. Przez cały czas żyłem w niepewności o to czy są bezpieczne. Wszystkie wiadomości jakie wysyłałem zostały przechwycone i zniszczone. Nie pozwalaliśmy im się wydostać z wioski. Założyliśmy barierę, ale utrzymanie jej wymagało ogromnej ilości chakry dlatego też Ichiru użył mojej. Muteki*, może i jest silny,ale nie lubi się wysilać, ani walczyć, na moje szczęście wolał wysyłać swoje sługi niż samemu się tym zająć. Kiedy w reszcie postanowił dołączyć do walki, pojawił się w miejscu postawienia bariery. Ichiru nadal musiał ją utrzymywać dlatego tylko ja walczyłem. Nie muszę ci chyba mówić, że nie walczył przepisowo. Walka trwała długo, aż w końcu skończyły mi się siły, ktoś zaszedł mnie od tyłu i powalił. Pamiętam tylko tyle, że to nie był on sam, bo miałem go przed oczami, stał parę metrów przede mną. Kiedy się ocknąłem byłem sam, Ichiru zniknął, a razem z nim bariera.Pewnie został zabity, albo co gorsza dołączył do kolekcji. Przeraziłem się, więc jak najszybciej wróciłem do Konohy, aby upewnić się, że nic im nie jest. Muteki* nie zabił mnie, ani nic im nie zrobił nie bez powodu. W ten sposób chce mnie złamać. Wiedział, że pierwsze co zrobię to wrócę i będę je chronił. Chce abym na własnej skórze się przekonał, że nie dam rady tego zrobić. Wiesz co mi powiedział, kiedy walczyłem z nim ostatnio? Udowodni mi jak bardzo jestem słaby, zabierze wszystko, co kiedykolwiek miało dla mnie znaczenie, pokaże mi,że nie jestem  stanie ochronić nawet własnej rodziny, a kiedy ze mną skończy będę go błagał o to, by mnie zabił. Naruto, znasz mnie i wiesz, że takie groźby nigdy nie robiły na mnie najmniejszego wrażenia, ale on…nawet nie chcę myśleć co planuje zrobić z Sakurą i Saradą.Wiem jedno, że za nic mu na to nie pozwolę.- mówiąc to zacisnął mocno szczękę, a dłonie w pięści.
- Teraz rozumiesz? Dlaczego nie mogłem wrócić?
- Nie martw się Sasuke, nie pozwolę na to, aby cokolwiek im się stało. Masz moje słowo jako Siódmego oraz twojego przyjaciela- powiedział w pewnością w głosie, a w jego tonie brzmiała obietnica.
- Na to właśnie liczyłem- przyznał brunet- za wszelką cenę muszę się go pozbyć.
- O nie to nie wróży nic dobrego. Przecież sam wiesz najlepiej, że zemsta nie jest dobrym sprzymierzeńcem.
- A kto mówi o zemście Naruto. Ja pragnę tylko chronić tych których kocham- wyznał, nawet nie zastanawiając się nad tym co mówi.
- Ty…- zaczął Uzumaki- Sasuke spojrzał na niego zdziwiony
- Co ja?
- Po raz pierwszy to powiedziałeś
- Niby co?
- No to..to,że ją kochasz, no wiesz Sakurę
- Co ty pleciesz, przecież to oczywiste. Myślisz, że ożeniłbym się z kobietą, której nie kocham?! W sumie to skąd ty w ogóle możesz o tym wiedzieć?!
- Skąd? Pytasz. No widzisz Sakura przyjaźni się z Hinatą, więc tego to, nie raz słyszałem jak plotkują
- Tak przypadkiem usłyszałeś, jasne- krzyknął, ale w głębi zastanowił się nad tym co powiedział jego przyjaciel, ponieważ miał rację. On nigdy nie powiedział tego Sakurze, tych dwóch słów, które w ciągu tego krótkiego czasu w którym z nią był usłyszał setki razy. Nigdy jej nie odpowiedział, ale nie dlatego,że tego nie czuł. Na początku po prostu nie potrafił. Ile razy by nie próbował te słowa nie potrafiły przejść mu przez gardło.Jeśli miałby być szczery ze sobą to musiałby przyznać, że po prostu się tego bał. Ilekroć wymówił te słowa komukolwiek, tracił ich. Co prawda ten „zaszczyt” miała tylko jego rodzina, ale oni właśnie umarli. Nie był głupi i doskonale wiedział, że to nie z tak błahego powodu, jednak coś w jego sercu wiecznie mu podpowiadało, że jeżeli pozwoli sobie na chociażby chwilę szczęścia, straci je, a potem nastanie tylko cierpienie i ciemność.Jednak wszystko się zmieniło po jego chorobie. Na jednej z krótszych i pierwszych misji po zawarciu małżeństwa został otruty, przez jakiegoś shinobi w czasie walki. Jak to on oczywiście nie miał zamiaru leżeć w szpitalu, a że sprawa była poważna Sakura postanowiła wyleczyć go w domu. To była jakaś wyjątkowo rzadka trucizna na którą nie było gotowego antidotum, więc różowo włosa musiała sama ową wynaleźć. Nawet Tsunade-sama nie mogła w żaden sposób pomóc, dlatego też zielonooka siedziała dniami i nocami nad różnymi książkami, a później ziołami i tym podobnymi. Sasuke widział jak bardzo starała się go uratować, nawet on nie był w stanie tego nie docenić. Ostatnim razem, kiedy ktoś się tak o niego troszczył to było wtedy, kiedy miał 5 lat i zachorował na grypę. Mama opiekowała się nim przez cały okres trwania wirusa. Gotowała mu jego ulubione potrawy, podawała leki i czytała na dobranoc. Sakura robiła dokładnie to samo, no poza tym ostatnim. Pod poduszkę na wieczór zawsze całowała go w czoło. To był taki słodki i troskliwy gest, do którego z czasem się przyzwyczaił, polubił go na tyle,że musiał przyznać,że później mu go brakowało. Wtedy jeszcze nie miała odwagi na to, aby normalnie go pocałować, z resztą nic dziwnego, prawdopodobnie jego reakcja nie byłaby odpowiednia. Jednak to właśnie w tym okresie zaczął inaczej na nią patrzeć. Nie jako na Sakurę, dziewczynę z drużyny, która zawsze płakała i chowała się za plecami jego czy Naruto, ani też nie jako silną dziewczynę, przyjaciółkę, która przez lata treningów wiele się nauczyła oraz stała się przydatna jako towarzyszka w czasie walki. Wtedy po raz pierwszy dostrzegł w niej kobietę, ale nie byle jaką. Taką w której on mógłby się naprawdę zakochać. Przypomniał sobie te wszystkie sytuacje w których brała udział. Jak wiele dla niego zrobiła. Próba zatrzymania go w wiosce, śledzenie działań Orochimaru, by po latach odnaleźć go i znów starać się ściągnąć do Konohy, pojawienie się na moście i walka z nim, mozolna próba zaciągnięcia go spowrotem, uratowanie w trakcie trwania wojny, wstawienie się za nim po wojnie i prośba o dołączenie w jego podróży. Wcześniej wszystkie te gesty odbierał jako żałosne starania zwrócenia na siebie jego uwagi. Ciągle widział w niej zapatrzoną w niego dziewczynę, która tak jak i inne z jakiegoś powodu się w nim durzy. Uważał, że ona go nie zna, ani nie rozumie. Jednak zauważył pewną różnicę pomiędzy nią, a resztą jego „fanek”. Ona w przeciwieństwie do reszty podziwiających jego piękno i umiejętności, przez cały czas robiła coś w tym kierunku, aby do poznać, prawdziwego jego i zrozumieć, oraz w miarę możliwości pomóc mu. Może i w młodości faktycznie niczym się nie różnica od koleżanek ze szkoły, ale to się zmieniło, ona się zmieniła. Po za tym była też jeszcze jedna diametralna różnica. Tamte dziewczyny chciały tego by Sasuke Uchiha je pokochał i tak dalej, natomiast Sakura tak naprawdę nigdy go o to nie poprosiła. Doskonale wiedział, że tego pragnie, ale nie upominała się o to, a jemu to pasowało. Zawsze powtarzała, że jej całkowicie wystarcza jego obecność, to, że po prostu z nią jest. A on odebrał jej nawet to. Wtedy już wiedział, że ją kocha,ale nie potrafił jej jeszcze tego powiedzieć, z czasem stało się to dla niego tak oczywiste, że nie sądził, że jest to w ogóle potrzebne. Przypomniał sobie, że kiedy już wydobrzał, a ona pochyliła się, aby jak to miała w zwyczaju pocałować go w czoło, to on automatycznie podniósł głowę, a ich usta się zetknęły po raz pierwszy w życiu. To właśnie wtedy poczęła się Sarada. Nigdy jej tego nie powiedział, ani nikomu innemu, ale był naprawdę szczęśliwy. Miał dom do którego mógł zawsze wrócić, czekająca na niego z tęsknotą kochającą żonę i śliczną córeczkę, którą pokochał od pierwszego wejrzenia. Pomimo tego, że wszyscy w około mówili, że jest podobna do niego to on widział w niej całą Sakurę. Tą samą linię szczęki, nosek, pełne usta, delikatne rysy twarzy. Po nim odziedziczyła jedynie włoski i kolor oczu.
- i charakterek- przypomniał sobie słowa wybranki- kąciki ust lekko mu się podniosły na to wspomnienie i uświadomił sobie, że się zamyślił. Kiedy „wrócił” myślami do rzeczywistości zobaczył blondyna, który położył głowę na blacie i wyglądał jakby zasnął.
- Naruto- żadej odpowiedzi
- Ejj! Mówię coś do ciebie!
- Ranyyy czego chcesz?- podniósł głowę zaspany i ziewnął- cholera, która godzina?
- Gdzieś koło pierwszej
- Co? Hinata na pewno się martwi, muszę wracać ty też powinieneś
- Czy ty w ogóle mnie słuchałeś idioto?! Nie mam dokąd! Gdybym tylko mógł możesz być pewien tego,że siedziałbym teraz w domu z rodziną, a nie z tobą przy sake*.
- Dobrze już dobrze, nie wściekaj się tak. Jak nie masz gdzie się zatrzymać to przenocujesz i nas, a jutro ci coś znajdę.- Uchiha nie chciał się już kłócić z przyjacielem o to, że on nie chce żadnego innego mieszkania, że jedyne czego pragnie to móc wrócić do domu, ale wiedział, że w tym stanie Naruto niewiele kojarzy i że to będzie cud, jeśli trafi do domu. Po za tym nie chciał nawet dopuszczać do siebie tej myśli, ale coś czuł, że na jakiś czas będzie potrzebował nowego mieszkania, bo Sakura tak łatwo mu nie wybaczy.

* sake (taki alkohol, ale fani Naruto już nie raz się z nim zetknęli, haha :D zwłaszcza przy scenach z Tsunade :P)
* Namida (z jap.łza)
* Muteki (z jap. Niezwyciężony, heh skromny jest, nie ;))

Haha :D wybaczcie, że tyle razy użyłam słowa „wioska”, ale jakoś nie mogłam znaleźć odpowiedniego synonimu :P. 


czwartek, 17 grudnia 2015

08-Teraz już wiem,że cie kocham (Nalu) (10/13)

                                                                       Paring: Nalu
                                                                       A/M:Fairy Tail
                                                                       Dozwolone: 16 lat

Uwagi: To opowiadanie jest w pełni wymyślene prze ze mnie,ale czy nie sądzicie,że dobrze by było dla Nalu,aby w FT pojawił się rywal Natsu o względy Lucy? Wtedy przynajmniej moglibyśmy się dowiedzieć,czy różowo włosy czuje coś do blondynki, czy też traktuje ją tylko jak siostrę. Nie wiem, jak Wam,ale mi bardzo podoba się nowe op FT. Zabójca smoków jest ukazany, jako poważniejszy, na dodatek myśli o Heartfilii. Może nasz ulubieniec w końcu trochę dojrzeje do związku? Haha nadzieję,można mieć, nie ;). Nie mam jeszcze pewności ile będzie zawierać rozdziałów to opowiadanie, wszystko wyjdzie w praniu ;).



Muzeum okazało się starym, ale za to bardzo dużym miejscem, zawierającym kilka pięter. Znajdowały się w nim przeróżne rzeczy, od rzeźb, poprzez bronie różnego rodzaju, jak miecze, maczugi itd. Jednak uwagę Natsu zwróciły obrazy. Różnej wielkości, z różnym epok, a każdy z nich został wykonany w inny sposób. Jego zainteresowanie jednak przyciągnął największy obraz w całym budynku. Przedstawiał on rodzinę jakiś na pewno bogatych ludzi, co można było wywnioskować po ich strojach. Rodzina ta wyglądała na szczęśliwą. Wszyscy byli uśmiechnięci. W centrum obrazu widoczny był tron na którym siedziało dziecko,  a po jego bokach stali rodzice. W tle można było zobaczyć wielki piękny pałac z ogrodem. Chłopak odnosił dziwne wrażenie, że już gdzieś go kiedyś widział. Jego uwagę natomiast najbardziej przykuła osoba siedząca na tronie, na samym środku obrazu. Była to śliczna mała uśmiechnięta dziewczynka. Blondynka o niesamowitych czekoladowych oczach. Oczach, które zdawały się zawierać tak wiele radości i szczęścia, że nie sposób było się nie uśmiechnąć patrząc na nią. Jednak te oczy, ten uśmiech, on je skądś znał, ale skąd- zastanawiał się. Nagle go olśniło i momentalnie nie mógł uwierzyć, że nie poznał jej wcześniej. Obrócił się za siebie i został złapany przez te same oczy, od których nie potrafił odwrócić wzroku. Jednak teraz wyglądały one zupełnie inaczej. Zawierały wiele smutku, żalu i tajemnic. Nie były już tak pełne życia jak na obrazie. Teraz spoglądały na niego z uwagą i oczekiwaniem. W końcu się odezwała.
- Natsu czy coś się stało?
- Lucy zobacz- powiedział chłopak po czym wskazał na dzieło sztuki wiszące przed nimi.
- Oohh- dziewczyna przystanęła z niedowierzaniem. I jak zaklęta patrzyła się na obraz.
- Lucy- odważył się zapytać po dłuższej chwili- czy to ty?
- Tak, to ja –odpowiedziała powoli, jakby wciąż nie dowierzając własnym oczom
- Lucy- podszedł do niej Dragneel i dotknął jej ramienia, dodając  ten sposób otuchy.
- Pamiętam ten obraz, pamiętam jak był malowany, jakby to było wczoraj. Mój tata wynajął do tego celu najlepszego malarza w mięście. Chciał na zawsze uwiecznić to, jak szczęśliwa jest nasza rodzina. Przygotowywał się do tego miesiącami. Chciał wybrać najlepszą scenerie, najlepsze ubrania, oraz dzień w którym nie będzie pracował. Bardzo mu na tym zależało, lecz biorąc pod uwagę system swojej pracy i to, że był pracoholikiem, odwlekał to w czasie. Pewnego pięknego, słonecznego dnia, kiedy bawiłam się z mamą w ogrodzie, postanowiłyśmy zrobić tacie psikusa- haha – zaśmiała się na samo wspomnienie tej chwili, po czym kontynuowała swoją opowieść.
- Tata miał wtedy bardzo ważne spotkanie w swoim biurze. Przyszło wielu ważnych gości. Omawiali jakieś sprawy biznesowe, a mama uznała, że strasznie się to dłużyło. Jak gdyby nigdy nic weszła do gabinetu i ogłosiła, że spotkanie w tym momencie się kończy. Hehe weszłam tam za nią, doskonale pamiętam minę jaką zrobił tata, nigdy nie widziałam go tak zaskoczonego. Kiedy jego partnerzy biznesowi już poszli i została tylko nasza rodzina, tata zapytał mamę co zrobiła. Był zły, ale nie krzyczał, on nigdy nie potrafił się gniewać na moją mamę.
Natsu przyglądał się jak dziewczyna odpływa do krainy wspomnieć. Uważnie obserwował jak zmieniała się jej mimika. Raz się uśmiechała, innym razem na jej twarzy pojawiał się jakiś grymas, a jeszcze innym słyszał jak wzdychała z tęsknotą za tamtym dniem.
- Widzisz mama stwierdziła, że jest tak piękna pogoda, że szkoda byłoby jej nie wykorzystać. Postanowiła, więc, że to właśnie tego dnia powstanie nasz portret. Tata się nie sprzeciwiał, później nawet spodobał mu się ten pomysł. Rzadko przebywał z nami w ogrodzie, zawsze oglądał go sobie zza szyby swojego gabinetu, ale to był pierwszy raz, kiedy zobaczył go z bliska. Był zachwycony, oglądał kwiaty, pamiętam nawet, że podchodził do nich i wąchał róże. Zerwał jedną z nich i podarował mamię. Jak ona się wtedy ucieszyła. Chyba nigdy nie widziałam, żeby miała taką radość w oczach jak tamtego dnia. Widzisz moja mama nigdy nie była wymagająca, ani chytra. W ogóle nie obchodziło ją nasze bogactwo, drogie suknie, najlepsze jedzenie, piękny dom, dzieła sztuki. To było jej nie potrzebne. Zawsze powtarzała, że najbardziej szczęśliwa była wtedy, kiedy spędzaliśmy czas razem, jak rodzina. Choćby leżąc na kocu, opalając się i jedząc zwyczajne kanapki. Poprosiła naszych służących, aby przynieśli tron do ogrodu, przez długi czas zastanawiałam się dlaczego. Na początku myślałam, że tata na nim usiądzie, a my z mamą będziemy stały po jego bokach. Jednak to mnie na nim posadzili i powiedzieli, że to jest wyjątkowy dzień. Byłam taka szczęśliwa, że nie mogłam przestać się uśmiechać. Chyba po raz pierwszy widziałam jak nawet tata się uśmiechał. Tego dnia naprawdę byliśmy wszyscy szczęśliwi, to nie było udawane, ani pozowane, to była czysta radość. Po skończeniu malowania rodzice podeszli do mnie i powiedzieli, że w tym wyjątkowym dniu mają dla mnie niespodziankę. Przyszli wszyscy nasi służący z tortem w rękach i zaczęli mi śpiewać sto lat. Dopiero wtedy zorientowałam się, że to były moje siódme urodziny. Przez zdmuchnięciem świeczek poprosiłam o to, żeby zawsze było tak jak tego dnia- westchnęła- jak widać nie wszystkie życzenia się spełniają. Ale kontynuując później wręczyli mi mój prezent. Lalkę Michelle, którą już zdążyłeś poznać. To było spełnienie moich marzeń, a ten dzień był najpiękniejszym w moim życiu. Był on także czymś w rodzaju przełomu. Od tego dnia tata spędzał z nami dużo więcej czasu. Zmienił się, rodzina stała się dla niego ważniejsza, niż pieniądze, ale jak wiesz wszystko co dobre szybko się kończy. Niedługo potem mama odeszła i wszystko się zmieniło. Tata przestał spędzać ze mną czas, dniami i nocami przesiadywał w biurze…a ja..ja – łzy popłynęły jej po policzkach. Chłopak nie zastanawiając się starł łzy spływające jej po twarzy, po czym przytulił ją do siebie w opiekuńczym geście. Mógłby tak trwać z nią w ramionach dużo dłużej, lecz w tym momencie usłyszał na sobą niezadowolony głos
- Ej! Co żeś zrobił mojemu skarbowi, że tak płacze!?- podszedł do nich szybko i odepchnął Natsu, Sam owinął swoje długie łapska wokół dziewczyny i przygarnął ją do siebie. Heartfilia była w takim stanie, że nie protestowała. Oparła głowę o tors chłopaka i zaczęła głośno szlochać. Salamander wręcz z płomieniami w oczach przyglądał się jak adorator gładzi blondynkę po włosach.
- On…on nic mi nie zrobił- wyjąkała dziewczyna, próbując podnieść głowę z klatki piersiowej chłopaka, została jednak przytrzymana.
- To nie jest wina Natsu..to…to – wskazała palcem obraz- to przez to
Katsumi podniósł głowę i spojrzał w wyznaczonym kierunku.
- Obraz? Chcesz mi wmówić, że płaczesz przez jakiś głupi obraz?
- On nie jest głupi!- odpowiedziała z mocą i wyrwała się z jego ramion- Nie rozumiesz? To moja rodzina jest na nim uwieczniona. Ten…ten obraz zawsze wisiał w naszym domu..wisiał na samym dole zaraz obok wejścia. Nie mogę uwierzyć w to, że…że tata go sprzedał..jak mógł to zrobić?!
- Nie wiem, być może nie miał innego wyjścia, nie przejmuj się tym tak Lucy, najważniejsze jest to, że posiadasz wspomnienia z tamtego dnia, prawda? – próbował pocieszyć ją Dragneel, uśmiechnął się delikatnie i puścił do niej oczko.
- Tak, masz rację- otarła resztę łez, która została na jej twarzy- dziękuje Natsu- powiedziała i odwzajemniła uśmiech.
Z nastroju wyrwał ich nieznośny dla chłopaka głos- to co idziemy dalej? Podejrzewam, że naszyjnik jest na samej górze wraz z resztą rzeczy przywiezionych z mojego domu- Nie czekał na odpowiedź tylko złapał Lucy za rękę i pociągnął za sobą. Smoczemu Zabójcy nie pozostało nic innego, jak pójść za nimi.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

09- Już nigdy Cię nie zostawię (Sasusaku) rozdział 2

                                                               Paring: Sasusaku
                                                               A/M: Naruto
                                                              Dozwolone: 16 lat
Uwagi: Hej, Kochani czy Wy też tak jak i ja nie możecie się doczekać zakończenia filerów? Manga już dawno została skończona, a oni ciągną anime w nieskończoność. Nie rozumieją, że w ten sposób tylko zniechęcają fanów. Do tej pory mogłam powiedzieć, że dosłownie obejrzałam każdy odcinek tego anime, wraz z ova i kinówkami. Teraz już nie mogę tego powiedzieć, gdyż nie mam zamiaru oglądać tych filerów. Po za tych chciałabym obejrzeć w końcu film „Boruto”, a nie zrobię tego dopóki nie obejrzę anime do końca. No cóż taką już mam zasadę.


Kobieta przygotowywała się powoli do swojej „randki”. Niepokoiło ją to, że jej córka wybiegła z domu bez słowa, na dodatek była rozgniewana, ale uspokajał ją fakt, że najprawdopodobniej poszła albo do koleżanki, albo na plac treningowy. Mimo to, źle jej było z tym, że się pokłóciły. Zawsze w takich sytuacjach, kiedy kłóciły się o osobę, której imienia nie można było wymieniać, Sakura stawała po jego stronie. Była zła na samą siebie z tego powodu, że go broni, ale nie potrafiła postępować inaczej. W końcu do jej ojciec. Sakura nigdy nie miała zamiaru nastawiać córki przeciwko niemu, właściwie to zawsze robiła wszystko, by do tego nie doszło, ale w tej kwestii poległa na całej linii, a owoce tego zbiera do dzisiejszego dnia. Dziecko powinno mieć szacunek do swoich rodziców- to złota zasada, którą miała wpajaną całe życie przez własnych rodziców, dlatego w ten sam sposób postępowała z Saradą.
Postanowiła trochę posprzątać przez przyjściem gościa. Ogólnie lubiła porządek i nigdy nie miała w domu bałaganu, ale pomyślała, że dobrze byłoby chociaż zetrzeć kurze z szafek. Zaczęła od kuchni: blaty, szafki i szuflady, potem stół i na końcu szafki w salonie, które stały przy kanapie. Wystrój mieszkania nie był jakoś specjalnie wyrafinowany,ale elegancki. Ściany w całym mieszkaniu były białe, pomimo pokoju Sarady, która wybrała pomarańczowy. Meble natomiast czarne. Właściwie to wystrój mieszkania był takim małym przypomnieniem tego, kto tu kiedyś mieszkał, albo wciąż mieszka, tak jakby. Zabrała się a odkurzanie fotografii i wtedy dostrzegła „jego” zdjęcie. Był na nim wraz ze swoją byłą drużyną, a może i obecną, Haruno tego nie wiedziała – w końcu ta cała Karin zawsze na niego leciała- przypomniała sobie. Szybko jednak wyrzucała tą myśl z głowy. Skoro ona postanowiła zapomnieć o przeszłości i pomyśleć o zbudowaniu nowej, lepszej przyszłości u boku innego faceta, to nie mogła mieć pretensji do swojego męża, o to,że także tak postępuje. Po ztarciu kurzu ze zdjęcia, wzięła do ręki inne zdjęcie. To zdecydowanie bardziej lubiła. To pierwsza fotografia, które jej była „drużyna 7” miała zrobioną. Byli wtedy tacy młodzi. Dopiero zaczynali prawdziwe życie, nie sądzili, że może być ono tak trudne, a czasami bolesne. Kiedy zobaczyła swoich przyjaciół. Naruto, Kakashiego i
- hm… Sasuke Uchiha- wyszeptała ze zrezygnowaniem. Przez całe dzieciństwo, a później wczesną dorosłość go kochała i to tak bardzo. Bez względu na to co mówił, czy robił ona nigdy się nie poddała. Zmarnowała na niego tyle uczucia, czasu i energii. Lat tęsknoty za kimś nieosiągalnym, lat których nikt jej już nie zwróci. Tylko i wyłącznie po to, żeby spełnić swoje największe marzenie, by  zostać jego żoną, urodzić mu dziecko i stracić go ponownie. Gdyby tylko za młodu zakochała się w kimś innym, tak wiele razy o tym rozmyślała. Co by było gdyby nigdy nie pokochała Uchihy? Gdyby zakochała się np. w Naruto? Wiedziała, że z nim byłaby naprawdę szczęśliwa, tym bardziej, że w przeszłości przyjaciel darzył ją pewnym uczuciem. - Wtedy jednak Hinata by cierpiała..ehh chyba jednak nie dało się tego załatwić tak,aby nikt nie ucierpiał. Nie dawało jej to jednak spokoju. Powinna była zdać sobie sprawę już na początku, że Sasuke nie jest zdolny to tego,aby otworzyć przed nią lub kimkolwiek innym swe serce. To,że nie kochał jej już przełknęła, nie było to łatwe, ale w końcu to do niej dotarło, lecz jednej rzeczy nie mogła mu wybaczyć, ani zrozumieć. Jak w ten sposób mógł traktować własne dziecko? Czym ona sobie na to zasłużyła? Nie umiała sobie odpowiedzieć na te pytania.W tym momencie usłyszała pukanie do drzwi. Odniosła, więc szybko ściereczkę do kuchni, poprawiła włosy w drodze do drzwi, przejrzała się  lustrze wiszącym w holu i otworzyła. Był wieczór a, więc słońce już dawno schowało się za horyzontem. Było ciemno, ponieważ lampa przy ich domu wypaliła się, więc tak naprawdę trudno było cokolwiek zobaczyć. Jednak ona widziała doskonale. Pomimo takich warunków świetlnych nie było szans,aby go nie rozpoznała. Stał tam, jak jakiś duch z przeszłości,który przybył tylko po to, aby ją prześladować. Jego przenikliwe spojrzenie przewiercało się przez nią na wylot. A oczy miały barwę ciemniejszą od unoszącego się nad nimi nieba. Był ubrany w strój shinobi, a na ramiona zarzuconą granatową narzutę. Nie była w stanie wyksztusić z siebie słowa, stała jak wryta, gapiąc się na niego z niedowierzaniem. Zrozumiała jednak,że on nie ma zamiaru pierwszy się odezwać, dlatego też niepewnie spojrzała mu w oczy i wydukała
- Sa..sakuke-kun…co..co ty tu robisz?
- Ostatnio jak sprawdzałem to tu mieszkałem- bez odpowiedzi po prostu minął ją w drzwiach i wszedł do środka. Po chwili, kiedy szok minął podążyła za nim do salonu.
- Nie masz zamiaru odpowiedzieć?
- Przecież dobrze wiesz gdzie byłem, na misji, czemu więc chcesz żebym ci się tłumaczył?- zapytał tak jakby naprawdę nie miał zielonego pojęcie czemu ona się go czepia. To jedynie spotęgowało złość kobiety.
- Na misji, tak? Przez 6 lat?!
- O co ci chodzi? To nie ja ją sobie wybrałem. Podziękuj swojemu drogiemu przyjacielowi, to jego zasługa.
- Nie kłam- popatrzył na nią zaskoczony
- Sakura przecież ja nie…
- Powiedziałam nie kłam! Nie rób ze mnie idiotki, dobrze?! Naprawdę myślisz, że nie rozmawiałam z Naruto?! Jakoś nic mu nie wiadomo o żadnej misji, która miała trwać, więcej nić kilka miesięcy! Za kogo mnie uważasz?! Jak…jak w ogóle śmiesz tutaj przychodzić po tym wszystkim?!
- Mieszkam tu. O ile się nie pomyliłem to na drzwiach jest wyryty znak klanu Uchiha- próbował jakoś złagodzić jej nagły wybuch,dlatego też mówił spokojnym i opanowanym tonem, to jednak na nic się nie zdało.
- Tak, na drzwiach domu w którym nie było cie przez lata! Domu, który sama wyremontowałam! Domu za, który to ja opłacam rachunki! Który to ja sprzątam! Po prostu…wynoś się stad!
- Co? Wyrzucasz mnie?- spytał zaskoczony. Nigdy nie widział Sakury takiej poważnej. A już zwłaszcza nie zachowywała się tak w stosunku do niego. Nie poznawał jej. Nie widział jej jednak przez lata i wcale nie chciał się z nią kłócić.
- Sakura…pozwól, że wszystko Ci wyjaśnie, tylko pozwól mi się najpierw przebrać i…
- Chyba kpisz! Kazałam ci wyjść- wskazała palcem w stronę wyjścia
- Dobrze. Rozumiem,że to musi być dla ciebie trudne dlatego wyjdę, ale najpierw chociaż pozwól mi się zobaczyć z córką
Tego było już za wiele. Te wszystkie lata tęsknoty, smutku,bólu i gniewu teraz połączyły się w jedno wszechogarniające uczucie nad którym nie była w stanie zapanować.
- Teraz sobie o niej przypomniałeś?! A gdzie byłeś przez te wszystkie lata kiedy cie potrzebowała?! Kiedy trzeba było pomóc jej w opanowaniu sharingana lub innych technik?! Albo kiedy była chora i z powodu gorączki majaczyła. Wiesz co wtedy mówiła przez sen? Tato gdzie jesteś? Czemu mnie zostawiłeś? Wiesz jak trudno jest odpowiedzieć dziecku na takie pytania? Zwłaszcza kiedy samemu nie można na nie odpowiedzieć. Nie masz pojęcia. Ale nie chce się z tobą sprzeczać, bo to i tak nie ma sensu. Nie po tym wszystkim. Po tych słowach podeszła do niego i z poważnym wyrazem twarzy, patrząc mu prosto w oczy oznajmiła ze stoickim spokojem
- Sasuke, chcę rozwodu- nie dowierzając w to co usłyszał podniósł głowę z wymalowanym zaskoczeniem na twarzy. Tego się nie spodziewał. Owszem, podejrzewał, że może być zła, ale ta scena, która się teraz rozgrywała, między nimi. Miał wrażenie, że cokolwiek powie i tak to niczego nie zmieni. Sakura była pewna każdego wypowiadanego słowo, na dodatek była stanowcza. Czuł,że jego małżeństwo, jego życie rozsypuje się przed nim jak domek z kart, kiedy on mógł tylko tam stać i wysłuchiwać jej żalów i oskarżeń. Nie wiedział nawet co powiedzieć. Bo cokolwiek by to nie było, nie zmieni to jej nastawienia.
- Ale szczegóły omówimy później,dlatego, że za chwilę będę miała gościa. Nie mam zamiaru zabraniać ci kontaktować się z Saradą, jeśli tylko ona będzie tego chciała. Nie mam zamiaru jej do tego zmuszać. Jeżeli zależy ci na tym,  aby odzyskać córkę to radzę ci się postarać, ponieważ charakter odziedziczyła po tobie i nie umie łatwo wybaczać. Jednak wierzę w to, że jeżeli się postarasz to uda ci się naprawić z nią relację. Ona potrzebuje ojca, chociaż za nic się do tego nie przyzna. Jeśli jednak chodzi o nas to nie masz na co liczyć. Czekałam zbyt długo i już nie mam siły by robić to dalej. To bez sensu, widzisz jedyne czego pragnęłam to żebyś z czasem odwzajemnił moje uczucia, ale już dawno zdałam sobie sprawę z tego, że to niemożliwe.Nie wiem czy to z powodu twojej przeszłości, ale chyba po prostu nie jesteś zdolny do miłości. Zostawienie żony to jedno, lecz porzucenie dziecka to drugie.
- Naprawdę myślisz, że tego chciałem? Przez ten cały czas być z dala od was? Nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego jakie to było trudne.
- Cóż sądzę,że tobie było łatwiej nas zostawić, niż nam zaakceptować fakt, że cie nie ma- powiedziała smutnym głosem, a on poczuł to jak pchnięcie nożem prosto w serce.
- Sakura…ja
- Proszę cie idź już. Sarada za chwile wróci, a ja nie chcę, żeby pierwszą rzeczą jaką zobaczy była nasza kłótnia. Wasza przywitanie powinno wyglądać inaczej, a może powinnam powiedzieć poznanie. Widzisz Sarada cie nie pamięta. Ostatnim razem, kiedy tu byłeś miała 2 latka, była za mała, aby cie zapamiętać. Jeśli chcesz się z nią zobaczyć to podejdź pod szkołę o godz. 13:00, bo wtedy kończy lekcję, albo możesz przyjść trochę później tutaj do domu. Będziecie sami, więc będziecie mogli spokojnie porozmawiać. Ja wrócę z pracy dopiero wieczorem, więc nie musicie się spieszyć.
- W porządku, a kiedy my porozmawiamy?
- A o czym ty chcesz rozmawiać Sasuke? Myślę, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy- powiedziawszy to zrobiła dłuższą pauzę. A on miał chwile czasu na to, aby lepiej się jej przyjrzeć. Pomimo upływu lat wyglądała równie pięknie, jak na obrazie, który zachował w swojej pamięci. Jej porcelanowa cera była gładka, bez jakiejkolwiek skazy, a różowe kosmyki otulały jej drobną twarzyczkę ze wszystkich stron. To co się jednak zmieniło to były jej oczy. Nie wyglądała już na pogodną, pełną życia dziewczynę. W tych oczach kryło się wiele bólu i cierpienia, żalu i pretensji. To co jednak zaskoczyło go najbardziej było czymś czego nigdy by się nie spodziewał. W tych oczach nie było uczucia, którym obdarzyła go lata temu, które przez bardzo długi czas pielęgnowała pomimo popełnianych przez niego błędów i pogrążaniu się w ciemności. Nie było w nich miłości, z którą zawsze na niego patrzyła. I właśnie przez tą diametralną różnice, ona nie była już jego Sakurą. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego,że przestając mówić, kończy rozmowę i  daje mu szansę, aby wyjść.Ruszył, więc do korytarza. Przed otwarciem drzwi spojrzał na nią przez ramię. Z nadzieję, że dostrzeże coś, cokolwiek w jej oczach co da mu choć promyk nadziei na to,że kiedyś mu wybaczy, jednak jedyne co zobaczył to lodowate spojrzenie. Otworzył drzwi i miał miał wyjść kiedy w progu kogoś spotkał. Nie była to jednak nieznana mu postać.
- Sasuke a co ty tu robisz?
- Właśnie miałem spytać cie o to samo Kakashi
W tym momencie do holu weszła Haruno
- O Kakashi już jesteś, proszę wejdź- powiedziała lekko się uśmiechając. Uchiha spodziewał się właśnie takiego powitania z jej strony- tylko po co on tu przyszedł o tej porze?- zastanawiał się.
- Sakura, nie chce przeszkadzać
- Nie przeszkadzasz. Sasuke właśnie wychodzi- mężczyzna nic więcej nie powiedział. Narzucił na siebie narzutę i wyszedł w chłodną noc, pozostawiając w sersu Sakury dziwną pustkę.

sobota, 12 grudnia 2015

09- Już nigdy Cię nie zostawię (Sasusaku) rozdział 1

                                                               Paring: Sasusaku
                                                               A/M: Naruto
                                                              Dozwolone: 16 lat
Uwagi: Hej, Kochani czy Wy też tak jak i ja nie możecie się doczekać zakończenia filerów? Manga już dawno została skończona, a oni ciągną anime w nieskończoność. Nie rozumieją, że w ten sposób tylko zniechęcają fanów. Do tej pory mogłam powiedzieć, że dosłownie obejrzałam każdy odcinek tego anime, wraz z ova i kinówkami. Teraz już nie mogę tego powiedzieć, gdyż nie mam zamiaru oglądać tych filerów. Po za tych chciałabym obejrzeć w końcu film „Boruto”, a nie zrobię tego dopóki nie obejrzę anime do końca. No cóż taką już mam zasadę.


Sakura Haruno była młodą,inteligentną i dość atrakcyjną kobietą. Miała tego świadomość i nie jeden raz wykorzystywała ten fakt. Była średniej wysokości, szczupłą kobietą o kobiecych kształtach. Jej porcelanowa cera idealnie współgrała z różowymi włosami, jednak to na co mężczyźni z reguły zwracali specjalną uwagę, nie było ani wspaniałą figurą, ani pięknym promiennym uśmiechem, który przez cały czas jej towarzyszył. Tym co przyciągało spojrzenia płci przeciwnej były jej cudowne szmaragdowe oczy. Były one o tyle wyjątkowe, że z nich można było wyczytać każdą emocje, która w danym momencie towarzyszyła dziewczynie. Sakura wiedziała o tym doskonale, dlatego też nauczyła się wykorzystywać to na swoją korzyść. Zdawała sobie sprawę z tego, czego oczekują od niej otaczający ją ludzie i właśnie w ten sposób się zachowywała. Grała, udawała, można to nazwać tak jak komu wygodnie,jednak bardzo rzadko pozwalała sobie na to by być sobą. W końcu była samotnie wychowującą matką, a jej córka nie należała do dzieciaków łatwych do wychowania. Charakterek odziedziczyła po wiecznie nieobecnym tatusiu. Haruno robiła wszystko co w jej mocy, dwoiła się i troiła, aby jej dziecku niczego nie zabrakło, ani żeby nie odczuwała braku ojca. Jednak dziewczynka bardzo szybko rosła, nie pomagał również fakt, że na swój wiek była wyjątkowo inteligentna. Im starsza się stawała tym częściej zaczęła dopytywać się o tatę. Sakura nigdy nie unikała tego tematu i zawsze odpowiedała za każde, nawet najtrudniejsze pytania córki, jednak pewnego dnia nastolatka przetała zadawać pytania odnośnie tego tematu. Właściwie to zaczęła kompletnie go unikać i ignorować, kiedy był poruszany w jej towarzystwie. A swojego ojca miała zwyczaj nazywać   „nieobecną osobą”, kiedy już nie miała wyjścia i musiała powiedzieć coś na jego temat np. na zajęciach w szkole.
Sakura pracowała w szpitalu w wiosce o nazwie Konoha. Z zawodu była medycznym ninga, dlatego też leczyła wielu shinobi. Wykonywała różne operacje i zabiegi oraz doglądała pacjentów. Krótko mówiąc była bardzo wszechstronna. W pracy była bardzo lubianą osobą, zarówno przez pacjentów, jak i pracowników. Zawsze była skora do pomocy każdemu. Z chęcią uczyła młodych lekarzy, miała też paru uczniów, którzy brali z niej przykład i tak jak i ona pragnęli zostać doskonałymi medycznymi ninga. Jednak największą uwagę zwrócił na nią dyrektor szpitala – Kakashiego Hatake. Był pod ogromnym wrażeniem jej talentu, umiejętności, wiedzy, jednak nie przeszkadzało to w tym, aby mógł zobaczyć nie tylko kompetentną, pełną pasji lekarkę, ale również niezwykłą kobietę. Od samego początku mu się spodobała. Nie krył się z tym wcale i flirtował z nią na każdym kroku, rzucając różnego rodzaju podteksty, na które ona jednak zawsze reagowała chichotem i nie zwracała na nie szczególnej uwagi. Znali się od lat, a w przeszłości nawet był jej senseiem. Jego stosunek do niej jednak bardzo się zmienił po rozwiązaniu ich drużyny. Zaczął ją traktować jak równą sobie,a nie młodszą uczennice. Hatake podziwiał w niej również to jak odpowiedzialną i oddaną matką była.Pomimo ciężkiej pracy Sakura jednak zawsze znajdowała czas dla swojej córki. Była wzorową matką, która gotowała, sprzątała, pomagała w lekcjach i treningach itd. Jednak ta wiecznie uśmiechnięta kobieta w głębi serca skrywała mroczny i bolesny sekret o którym nigdy nie mówiła na głos i myślała, także nie często, a przynajmniej się starała.

Haruno właśnie przygotowywała obiad, kiedy do salonu weszła Sarada. Dziewczyna tak jak zawsze najpierw ściągnęła buty przy wejściu po czym usiadła przy stole, który odgradzał kuchnię od salonu.
- Cześć mamo- przywitała się za nim usiała i wyjęła książki z plecaka.
- Cześć Kochanie, jak było w szkole?
- Dobrze- odpowiedziała zdawkowo dziewczyna. Była to kolejna rzecz, którą odziedziczyła po ojcu- pomyślała
różowo włosa
- Co jest na obiad?
- Dzisiaj ryba gotowana na parze, pokrapiana cytryną z listkami mięty
- O moje ulubione, a kiedy będzie gotowe? Bo już jestem głodna- na dowód tego jej brzuch wydał charakterystyczny dźwięk, na co dziewczyna się zaczerwieniła. Sakura spojrzała na nią ciepło i odpowiedziała
- Za 10 min. Ale jeśli jesteś naprawdę głodna to zawsze mogę zrobić Ci kanapki
- Nie trzeba, wytrzymam- odpowiedziała, po czym wzięła się za odrabianie lekcji
Po 12 minutach jedzenie było już nałożone na talerze, obie zabierały się za jedzenie.
- Powiedz mi czy wymieniłaś wodę Yume*?- zapytała matka, gdyż nie lubiła jeść w ciszy. Do czasu aż Sarada nie nauczyła się mówić była na to skazana.
- Tak i nakarmić też do nakarmiłam.
Haruno po sprzątnięciu za stołu długo zastanawiała się jak wyjaśnić coś córce. W reszcie zebrała się na odwagę, usiadła na przeciwko niej i z powagą spojrzała jej w oczy.
- Muszę z tobą o czymś porozmawiać. Wiem, że możesz tego nie rozumieć, ani akceptować, ale równie dobrze wiem to,że musisz o tym wiedzieć.
- Po takim wstępie aż się boje- powiedziała lekkim tonem lecz gdy podniosła głowę i napotkała czujne spojrzenie matki, jej postawa natychmiast uległa zmianie
- O co chodzi mamo? Czy coś się stało?
- Nie skarbie nic się nie stało. Jednak chciałabym ci powiedzieć o tym, że….cóż jesteś bardzo mądrą dziewczynką i jestem pewna, że zdajesz sobie sprawę z tego, iż dorośli ludzie też się czasem z kimś umawiają…
- Masz na myśli randki?- przerwała jej w pół zdania
- Nie..to znaczy tak. Chodzi mi o to, że na dzisiaj umówiłam się z takim znajomym z pracy…nazywa się Kakashi Hatake i ja znam go od lat. Umówiłam się z nim na dzisiaj…to nic wielkiego zaprosiłam go do nas. Zjemy razem kolacje porozmawiamy trochę.
- Jeśli mówisz mi to wszystko, bo liczysz na moje błogosławieństwo to nie musisz się trudzić. Nie mam nic przeciwko temu żebyś kogoś miała, o ile tylko nie będzie on chciał udawać mojego „nowego tatusia”
- Sarada, pomyślałam tylko, że możesz mieć coś przeciwko ze względu na mnie i …no wiesz tatę. Może wciąż masz nadzieję na to, że wróci i będziemy razem…
- Nadzieję?!- podniosła głos i wstała- nadzieję na co?! Że kiedyś jeszcze będziemy pełną, szczęśliwą rodziną, jak z okładek magazynów?! Daj spokój, nie mam już 5 lat.
- Córciu…
- Mamo ta „nieobecna osoba” się nami nie przejmuje. Dlaczego, więc my miałybyśmy to robić? Nie obchodzi go to co się dzieję z tobą, ani ze mną. Nie wraca do domu, nie odzywa się, tak naprawdę nawet nie wiemy czy jeszcze żyje…
- Sarada- Sakura krzyknęła, co nie zdarzało jej się często, dlatego dziewczyna szybko się opanowała
- Przepraszam, ja nie chciałam…ale wiesz on się nami nie przejmuje, dlaczego my mamy to robić?
- Kochanie wiem, że jest ci ciężko przyjąć to do wiadomości, ale to nadal twój tata..
- Tata?! Nie rozśmieszaj mnie. Tata to ktoś kto jest przy tobie, kto cie wychowuje, pomaga w lekcjach i treningach, zabiera po szkole na jakieś przekąski, przychodzi na zebrania…ktoś kto robi to wszystko czym od lat zajmujesz się ty…no może też dziadek od czasu do czasu. Ta „osoba” nie zasłużyła na to, żeby być tak nazywana. Nie zasłużył nawet na nazwę ojciec, pomimo tego, że tej nazwy nie trzeba mieć dużych osiągnięć w kwestii rodzicielstwa. Szczerze mówić to on…on jest dla mnie nikim i będzie lepiej jeśli już nigdy nie wróci!- powiedziała po czym wybiegła z domu trzaskając drzwiami.
- Sarada- krzyknęła za nią matka, jednak jej głos jedynie rozniósł się po już pustym mieszkaniu. Różowo włosa podeszła do komody na której stało akwarium
- Ty też myślisz, że ma rację? Co Yume?

* Yume - (z jap. Marzenie,sen)

piątek, 11 grudnia 2015

Filmiki cz.1 - the best scenes with FairyTail



Nalu <3 br="">




























































Jerza <3 br="">




















Grevia <3 br="">



























Gale <3 br="">























Greylu <3 br="">









Starałam się wybrać same perełki :D. Mam nadzieję, że Wam się spodobają, wybaczcie jeśli niektóre scenki się powtarzają. To właśnie tutaj mam zamiar dodawać sceny które uznam za najlepsze, więc zaglądajcie od czasu do czasu ;)

Pozdrawiam
- Lu-chan :*

Nowości, nowości !!! :D

Siemka Kochani, ostatnio przeglądając internet, wpadłam na genialny pomysł :D. Postanowiłam zacząć zamieszczać tu najlepsze filmiki z anime. Podejrzewam, że najwięcej pojawi się propagujących paringi, ale także te zabawne i może wzruszające również dodam. Tak, żeby wszystko było w jednym miejscu i nie trzeba było przeszukiwać całego neta, aby zobaczyć the best scens ;-). Sama lubię wracać do takich rzeczy i skrycie liczę na to, że Wy też :)

Pozdrawiam
- Lu-chan :*