sobota, 10 grudnia 2016

11- Nie pozwolę ci odejść (Sasusaku) (4/?)


Paring: Sasusaku

M/A: Naruto

        Dozwolone: od 16 lat







Brunet zerwał się z łóżka jakby coś go poparzyło, w ten sposób momentalnie obudził się z koszmaru. Usiadł na łóżku i przetarł włosy dłonią. Czoło miał całe mokre od zimnego potu. Spojrzał na budzik stojący na szafce nocnej przy łóżku
- Już 8?- zdziwił się- aa no tak zapomniałem nastawić budzik- przypomniał sobie- biorąc to pod uwagę to nie ma tragedii. Co prawda już od 2 godz byłby na treningu, ale nic nie szkodzi, jeszcze da radę to nadrobić. Wyskoczył z łóżka i poszedł do kuchni, by nastawić tę reszkę ryżu, która mu została na śniadanie, potem podszedł do szafy i wyjął czyste ubranie, poszedł do łazienki i wziął szybki prysznic, dzięki czemu włosy przestały mu sterczeć we wszystkie możliwe strony. Nie był typem strojnisia, ale lubił wyglądać jak na człowieka przystało. Wsadził swój ochraniacz do kieszeni, gdyż włosy mu jeszcze nie wyschły, szybko zjadł śniadanie i uznał, że jest tak piękna pogoda, że wyschną mu same. Wyszedł z mieszkania i popędził do lasu. Kiedy się zbliżał usłyszał jakieś dźwięki, zaciekawiony zatrzymał się na chwile. Kiedy ujrzał Sakurę i Lee ukrył się automatycznie za drzewami
- Chwila, dlaczego się chowam?-sam nie wiedział, ale nie chciał im przeszkadzać, bo najwyraźniej trenowali. Nie chciał też jednak by go zobaczyli, więc podszedł bezszelestnie najbliżej jak tylko był w stanie i kucnął za jednym z pobliskich krzewów. Uchiha nie zdawał sobie sprawy z tego, że ta dwójka była tak blisko. To tej pory widział jak kilka razy ze sobą rozmawiali w akademii, ale nie nazwałby ich tak dobrymi przyjaciółmi, którzy mieliby razem trenować-Co jest z tą dziewczyną? Najpierw Naruto, teraz Lee? Jeśli potrzebowała pomocy w treningu to czemu nie zgłosiła się do mnie? Przecież wie,że dobrze walczę- ale zaraz dotarła do niego odpowiedź- No jasne, że nie przyszła z tym do ciebie, a dlaczego by miała? Czy kiedykolwiek dałeś jej do zrozumienia, że może to zrobić? Że może na ciebie liczyć?- momentalnie uświadomił sobie, że najwyraźniej sam zaczął ją traktować jak przyjaciółkę, nawet nie zdając sobie z tego sprawy- chociaż z drugiej stony to przecież trenując ze mną odkryłaby przede mną swoje za równo mocne jak i słabe strony, co mógłbym później wykorzystać- Sasuke uczepił się tej opcji. Wolał myśleć, że jest to jedyny powód przez który nie zwróciła się do niego. Zanim zdążył poczuć się jak ostatni podglądacz ruszył przed siebie w wcześniej wyznaczonym celu. 
Jego trening wyglądał tak jak zazwyczaj. Poćwiczył celność, wykonał ćwiczenia poprawiające zręczność i gibkość, pobiegał trochę, a także usiłował powiększyć swój limit dziennego używania chidori, lecz na niewiele mu się to zdało. Po użyciu tej techniki 3 razy momentalnie opadał z sił pozbywając się resztek chakry. Wiedział, że podczas „walki” z Naruto, a tym bardziej Sakurą nie będzie musiał tak bardzo się starać, by wygrać, mimo to takie ograniczenie mu nie odpowiadało i miał zamiar z tym coś zrobić. Po za tym liczył na to, że kiedy okaże się, że ta dwójka nie jest dla niego żadnym przeciwnikiem, uda mu się namówić Kakashiego by ten z nim powalczył. Zanim się zorientował nastało późnie popołudnie. Postanowił skończyć dziś wcześniej, gdyż musiał jeszcze zrobić zakupy, a obawiał się tego, że potem wszystko będzie pozamykane. Wracał tą samą drogą którą przyszedł. Tym razem nie zastał już Sakury- musiała już skończyć, w końcu minęło kilka ładnych godzin. Musiał przyznać, że być całkiem ciekawy jej wyników. Właściwie to nie mógł się już doczekać jutrzejszego dnia, w którym będzie mógł przetestować umiejętności kolegów z drużyny. Dawno już nie był tak podekscytowany. Na samą myśl jego siły wracały i odnosił wrażenie, że mógłby te walki stoczyć nawet w tej chwili. Mimo, że nie był do tego przygotowany. Włosy miał mokre od potu, więc postanowił na chwile wstąpić do domu, zamiast od razu iść na zakupy. 
Ogarnięcie się nie zajęło mu dużo czasu. Było ciepłe popołudnie, więc znów zdecydował, że suszenie włosów jest bez sensu. Zabrał pieniądze i wyszedł z domu. Na szczęście do sklepu nie miał daleko. Znalazł się w nim w mgnieniu oka i już zabierał z pułek potrzebne rzeczy. Ryż, sól, mąkę, makaron i inne produkty. Sam sobie wszystko kupował od dziecka, więc miał wprawę. Najdłużej czasu zatrzymał się przy owocach i warzywach. Postanowił, że świeże witaminy były całkiem niezłym pomysłem, lepszym niż branie jakiś suplementów diety w kapsułkach. Kiedy pakował do reklamówki potrzebne mu produkty, kącikiem oka dostrzegł znajomy kształt oraz kolor. Stała kilka metrów od niego, tyłem i rozmawiała z panię sprzedawczynią. Najwyraźniej wybierała nabiał.
- Dobra, na mnie już pora- zawiązał siatkę i już miał się zmyć, kiedy coś do niego dotarło-chwileczkę a dlaczego przed nią uciekam? Po tej myśli postanowił,że zostanie. W końcu jeszcze nie miał wszystkich rzeczy po które przyszedł. Trochę głupio mu było z powodu tego, że obserwował ją podczas treningu, znowu, ale w końcu ona nie zdawała sobie nawet z tego sprawy, więc nie było potrzeby by ją unikać.
- O Sasuke-kun- usłyszał jej głos, a zaraz potem już stała przy nim
- Hej- przywitał się, nie miał zamiaru udawać zaskoczonego, ale także nie chciał się przyznać do tego, że widział ją już wcześniej. W końcu wypadałoby by pierwszy się przywitał, prawda? Wciąż gapił się na owoce, nie wiedząc, które wybrać
- E..może mogę ci jakoś pomóc- zaproponowała uprzejmie- z czym masz problem
- Nie mam żadnego problemu- odpowiedział automatycznie, jak na jego gust trochę za ostro, więc natychmiast się poprawił- słuchaj ty często gotujesz to powinnaś wiedzieć. Jak odróżnić pomarańczę dojrzałe od niedojrzałych?- zapytał po czym spojrzał na nią. Przez chwile jedynie na niego patrzyła, a może lepszym określeniem byłoby- gapiła się, zupełnie jakby nie wierzyła własnym uszom, że mógł ją o to zapytać. Nagle zrobiło mu się głupio z tego powodu i już miał odpowiedzieć coś w stylu nieważne, lub muszę już iść, ale zauważył,że zamrugała szybko, jakby oprzytomniała, a później odpowiedziała tonem profesjonalistki. 
- Dojrzałe pomarańcze nie mają jednolitego koloru. Są np. czerwono- żółte, a nie całe pomarańczowe, a po za tym ich owoce są znacznie większe. O spójrz jak te- powiedziała i wzięła do ręki jedną z nich, by mu pokazać
- Ile ich potrzebujesz?
- Ze 4, zanim się zorientował ona już wzięła kolejną reklamówkę i wkładała owoce do niej, podała mu ją
- Dzięki- odpowiedział, na co ona odpowiedziała mu tym swoim pięknym uśmiechem
- Nie ma za co- gdy go zobaczył zaraz napadła go myśl, że to pierwszy raz, kiedy uśmiechnęła się do niego i z jakiegoś powodu poczuł dziwną ulgę i radość. Podniosła z ziemi własne siatki i razem poszli do kasy. Kolejka była spora, więc stali chyba z 10 minut. Haruno rozmawiała z ekspedientką dość przyjacielsko, wywnioskował z tego, że dość dobrze się znają. Wyszli razem ze sklepu i szli w tym samym kierunku, więc zrównali tempo. Z jakiegoś powodu jej towarzystwo mu nie przeszkadzało.
- To co masz zamiar przyrządzić z tych owoców?- zagaiła
- Słucham?
- Haha no biorąc pod uwagę ich ilość i różnorodność to chyba planjesz przyrządzić sałatkę owocową, czy się myle? Właściwie to sam jeszcze się nad tym nie zastanawiał
- Tak, chyba tak. A ta ekspedientka w sklepie to jakaś twoja znajoma?- postanowił zmienić temat
- Zgadza się to moja sąsiadka
- Sąsiadka? Sporo masz tych sąsiadek, ze wszystkimi utrzymujesz tak dobre relacje?
- Staram się, ale tą akurat znam bardzo dobrze. Widzisz to mama Ami
- Masz na myśli to dziecko, które się tak na ciebie rzuciło wtedy w akademii?
- Owszem, jak sam widzisz jej mama dużo pracuje. W tym sklepie ciągle jest ruch, a tata Ami często jest po za wioską. Pracuje jako przewodnik po Kraju Ognia, więc rzadko jest w domu., dlatego Mała często przychodzi do nas albo ja do niej
- Wyglądało na to, że bardzo cie lubi
- Tak myślisz? Jak wiesz nie mam rodzeństwa, więc traktuje ją jak młodszą siostrę. Nim się obejrzeli byli już pod domem Sakury. 
- Ok to tutaj, dzięki za odprowadzenie, w takim razie do....
- Sakura-neesan- sytucja się powtórzyła, a mała postać ponownie rzuciła się na różowowłosą
- Ami uważaj bo potłuczesz zakupy- upomniała ją starsza 
- Przepraszam siostrzyczko- powiedziało dziecko, ale nie wyglądało na to by planowała szybko się odkleić od swojej przybranej „siostrzyczki”
- Mówiłem, że cie lubi
- O Sasuke-nissan a co ty tutaj robisz?- spytała patrząc na niego zaciekawionymi oczami
- Sasuke-kun był na zakupach tam gdzie ja, więc wróciliśmy razem. Rozmawiałam z twoją mamą, wygląda na to, że dzis nocujesz u nas, bo mama ma nockę
- Super- zapiszczała dziewczynka- a co kupiłaś?
- Produkty na gulasz, który mam zamiar dziś ugotować
- Gulasz..mniam- oblizała się- siostrzyczka robi najlepszy gulasz na świecie, wiesz- to było skierowane do niego
- Nie wątpie, ok to ja będę już lecieć. Mam jeszcze w planach trening- skłamał
- Myślałam, że dzis już trenowałeś
- Skąd wiesz?
- Mylę się? Przez chwile zastanawiał się czy to możliwe by jednak go wtedy zobaczyła, ale szybko odrzucił tą opcję, gdyż była wtedy zbyt zajęta tym co pokazywał jej Lee. Druga możliwość była taka, że znowu wyczuła jego obecność, co byłoby już bardziej prawdopodobne.
- Nie nie mylisz, ale treningu nigdy za wiele
- Na twoim miejscu uważałabym żeby nie przesadzić, bo jeśli porządnie nie wypoczniesz to jeszcze może się okazać, że cie z Naruto zaskoczymy. My również nie siedzimy na laurach
- Będę pamiętał
- Do jutra
- Cześć- pożegnał się i już go nie było. Ta cała Ami postawiła go w dziwnej sytuacji
- siostrzyczka robi najlepszy gulasz na świecie, wiesz
- nie wątpie- co to w ogóle miało być? Przecież nigdy nawet nie próbował jej kuchni, więc skąd ma wiedzieć? No ale z drugiej strony to czy mógł powiedzieć cokolwiek innego? Nawet gdyby odpowiedział coś w stylu „ mówisz?” to dziecko z pewnością drążyłoby temat i wróciliby do punktu wyjścia. Nie lubił sytuacji, gdy ktoś wymuszał na nim jakieś zachowanie. Wrócił do domu i rozpakował zakupy. Postanowił, że sałatka owocowa wcale nie była złym pomysłem, więc szybko zabrał się za jego realizację.

Haruno jak zwykle kszątała się w kuchni. Ami natomiast siedziała przy stele i wycierała talerze i sztućce, które starsza dziewczyna przed chwilą umyła.
- Siostrzyczko
- Tak?
- Ty lubisz tego Sasuke-niisana, prawda?
- Skąd ten pomysł?
- No bo jesteś dla niego miła. To znaczy Ami wie, że ty siostrzyczko jesteś dla wszystkich miła, ale on nie jest miły dla ciebie, a mimo tego ty dla niego tak
- Czemu mówisz w 3 osobie? Prosiłam cie żebyż tego nie robiła Ami. Tak postępują dzieci, a ty już jesteś dużą dziewczynką, prawda?
- Prawda, Ami jest duża. To znaczy tak, jestem duża, ale ty siostrzyczko nie zmieniaj tematu- eh..co za uparte dziecko
- Nie wiem o co ci chodzi- skłamała- przecież Sasuke był dla mnie miły. Nawet odprowadził mnie do domu- czego się nie spodziewałam- dadała w myślach
- No teraz może i tak, ale w akademi był niemiły. Nie zjadł nawet tego co dla niego przygotowałaś- a więc widziałaś to,hm?
- Nie przygotowałam tego, tylko kupiłam, to po pierwsze, a po drugie rozdałał wszystkim. To nie było tak, że przyniosłam to specjalnie jemu- wykręcała się
- Nawet jeśli to i tak postąpił brzydko. Moja mama zawsze powtarza, że dobrze wychowani ludzie powinni się chociaż poczęstować, albo kiedy naprawdę nie mogę wziąć, bo np. mają alergię to ładnie przeprosić i wytłumaczyć odmowę
- Ale z ciebie mała mądrala, co?
- Wcale nie jestem mała- oburzyła się
- No chyba jednak jeszcze troche jesteś, co?
- Jak już coś to niska, a nie mała
- Ok, jak wolisz „niska osobo” chcesz spróbować?- spytała podkładając jej łyżkę z sosem pod buzie- tylko podmuchaj bo jeszcze gorące. Zrobiła tak jak jej kazała po czym z okrzykiem zadowolenia stwierdziła
- Pyszne
- To świetnie, w takim razie umyj rączki, bo już nakładam
- Dobrze- powiedziała, po czym pobiegła w kierunku łazienki

Następnego ranka Sakura wstała cała w skowronkach. Już nie mogła się doczekać tego, aż będzie mogła się sprawdzić. Po wczorajszym treningu z Lee może nie powinna, ale czuła się silniejsza, co wpływało na jej pewność siebie. Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że przegra, mimo tego tak łatwo się nie podda. Teraz była pewna tego, że ich walka z nią potrwa jakąś ilosć czasu, to nie będzie zbyt ekscytujące, a już z pewnością nie tak bardzo tak sparing Naruto kontra Sasuke, ale wiedziała, że nie polegnie już po pierwszym ciosie, a wcześniej ni była o tym przekonana. Była bardzo wdzięczna Lee za pomoc i planowała jakoś mu sie odwdzięczyć. Nie wiedziała tylko jeszcze jak, ale uznała, że z pewnością wymyśli coś odpowiedniego. Najwyżej poprosi o pomoc Tenten czy Gaia-senseia. Dziś znów postanowiła związać włosy w koński ogon, gdyż wczoraj było jej wyjątkowo wygodnie w tej fryzurze. Wyleciała z domu jak z procy. Jej rodziców i tak już nie było w domu, a jedzenie przygotowała wczoraj wieczorem, żeby nie tracić dziś na to czasu. Odpuściła sobie poranny trening, gdyż chciała być w pełni sił, gdy zmierzy się z chłopcami. Tak jak się spodziewała Sasuke był już na miejscu
- Cześć- przywitała się podchodząc bliżej
- Hej- odpowiedział zwięźle. Nie byli długo sami, bo zaraz dołączył Naruto witając się 
- Cześć wszystkim- zawołał wesoły
- Cześć Naruto widzę, że jesteś w świetnym humorze z samego rana
- To prawda dattebayo
- Do czasu aż nie skopie mu tyłka- wtrącił brunet
- Tak? A to się jeszcze okaże- o dziwo nie dał się wyprowdzić z równowagi- Sakura-chan i ja również trenowaliśmy, nie myśl sobie, że tak łatwo ci z nami pójdzie Sasuke
- Popieram- powiedziała zadowolona z tego, że może powiedzieć coś takiego
- To się jeszcze okaże- zakpił Uchiha
- Sakura-chan widziałem się z Brewką. Mówił mi, że z nim trenowałaś, że też sam na to nie wpadłem
- Tak to prawda Lee bardzo mi pomógł. Właśnie zastanawiam się nad tym jak mogę mu się za to odwdzięczyć. Macie może jakiś pomysł?
- Ugotuj mu coś pysznego to będzie wniebowzięty- zaproponował blondyn
- Też o tym myślałam, ale nie za bardzo wiem co on lubi. Hm...może zapytam o to Tenten- zaczęła zastanawiać się na głos
- Joł dzieciaki- przywitał się sensei
- Ej ja nie jestem dzieckiem- zaczoł wrzeszczeć Uzumaki
- A to się za chwile okaże. Na jakim poziomie jesteście jako ninja. Dobrze, więc po krótce wyjaśnie zasady. Będziecie walczyć jeden na jednego. Więc w sumie stoczycie 2 walki. Możecie potraktować to poważnie i iść na całość,ale pamiętajcie,że jest to tylko ćwicznie, a nie walka na śmierć i życie, więc uważajcie. Koniec walki ogłaszam ja, kiedy uznam to za stosowne. Każde z was może używać jedynie tajijutsu, no chyba wszystko już powiedziałem, więc powodzenia. 
- Że co? Ja ja jak to tylko taijutsu o czym mistrz mówi?- spytał zaskoczony Naruto
- A co nie mówiłem wam?
- Nie- odpowiedzieli chórem
- A tak wybaczcie wybaczcie najwyraźniej zapomniałem. No ale to przecież niczego nie zmienia, prawda? Jestem pewnien, że podczas treningów uwzględniliście walkę wręcz. Nie mówicie mi, że skupiliście się tylko na ninjutsu. 
- Grrr...kłamie,kłamie to widać, że łże jak pies. Specjalnie nic nam nie powiedział, a teraz udaje, że zapomniał. Ehh..nie żebym miała na co narzekać. Dla mnie to nawet lepiej, gdyż to właściwie dziedzina na której się skupiłam, ale ciekawa jestem co z chłopakami- spojrzała na nich. Sasuke jak zawsze spokojny, ale to mogą być jedynie pozory,ale Naruto...no ten to zdecydowanie nie był na to przygotowany. No ale chwila przecież wiedząc, że będziemy walczyć na pewno ćwiczył chociaż trochę walkę wręcz, przecież nie miał zamaru nas pokonać samymi technikami, prawda? Cóż patrząc na niego to nie byłabym tego taka pewna. 
- Ok, pierwsza para Sakura i Naruto
- Cooo? Nie żebym nie chciał walczyć z Sakurą-chan, ale chciałem najpierw skopać tyłek jemu- wskazał palcem
- Yhm...zobaczymy jak ci pójdzie ofiaro
- Jak ty mnie nazwałeś głąbie
- Spokój- zakomenderował Kakashi- ustawcie się
- Naruto nie myśl, że pójdzie ci ze mną tak łatwo- rzuciła wyzywająco
- Dajmy z siebie wszystko dattebayo Sakura-chan
- Masz to jak w banku
- Na pozycję i zaczynajcie

Sasuke siedział pod drzewem i przyglądał się ich walce. Na pierwszy rzut oka widać było, że na początku Uzumaki potraktował ją ulgowo. Szybko jednak udowodniła mu, że jeśli jej nie doceni to przegra. Była wyjątkowo szybka i zwinna, zważywszy, że poćwięciła na trening niecały dzień. Wiedział, że ćwiczenia z Lee z pewnością ją wzmocnią, ale nie spodziewał się takich rezultatów. Naruto może i był silniejszy, ale za to ona była szybka i sprytna. Dość szybko zepchnęła chłopaka do defensywy. Uchiha wiedział, że taijutsu to nie jest jego działka, ale mimo wszystko był zawiedziony jego umiejętnościami. Jeżeli szło mu tak beznadziejnie z Sakurą to jak niby miał pokonać jego? -Pff...marzyciel.Na lewo i prawo wygaduje, że zostanie hokage, a wygląda na to, że za chwile przegra z dziewczyną.- Sasuke bardzo uważnie obserwował jej ruchy, a mimo to był przekonany, że nie pokazała jeszcze wszystkiego na co ją stać. Resztę zostawiła dla niego. Naruto widać było,że był już nieźle zmahany. Oddychał ciężko i słaniał się na nogach. Sakura wykończyła go za pomocą swojej taktyki, którą jak podejrzewał planowała wykorzystać od samego początku. Otóż Uzumaki ma dość słabą jak na ninja kondycje, a dziewczyna wręcz go osaczyła. Uchiha wiedział, że chłopak nigdy się nie poddaje i zawsze wstaje po upadku, ale tym razem tego nie zrobił. Ta walka mogłaby trwać jeszcze długi czas, ale jej rezultat byłby taki sam. Chłopak nie mógł nadążyć za tempem dziewczyny, a ona nie była w stanie zmęczyć go wystarczająco by wygrać. W końcu był znany ze swej wytrzymałości, dlatego też sparing zakończył się remisem.
- Dobra robota- pochwalił ich Kakashi
- Sakura-chan byłaś świetna. Jakim sposobem nauczyłaś się tego tak szybko? Brewka mówił, że miałaś z nim tylko jeden trening
- Bo to prawda, ale Lee jest genialnym nauczycielem. Haha wiesz kiedy z nim ćwiczyłam to dopiero odkryłam jak wielki zakres mają moje stawy. Wcześniej nie miałam o tym pojęcia. Po krótkim odpoczynku została wywołana kolejna para
- Sasuke i Sakura teraz wasza kolej
Stanęli na przeciwko siebie tak jak wcześniej i przez chwile tylko mierzyli się wzrokiem czekając aż przeciwnik pierwszy wykona ruch. Sasuke obserwował dziewczynę, która stała stabilnie w lekkim rozkroku i najwyraźniej czekała na jego ruch. Poprawiła kucyka i wróciła do pozycji. Musiał przyznać, że w tej fryzurze wyglądała całkiem nieźle na jeszcze bardziej zdeterminowaną. Tak jakby komunikowała, że w tym momencie nie obchodzi jej wygląd i że bierze to na poważnie. Z daleka słyszał jej przyspieszone tętno zapewne z powodu ekscytacji. On o dziwo czuł to samo. Z początku myślał, że sparing z nią będzie nudny. Przygwoździ ją do ziemi jednym czy dwoma ruchami i po robocie. Teraz nie był już tego taki pewien. Była czujna i gotowa, widział jak obserwuje każdy jego ruch. Postanowił mimo wszystko trochę się z nią podroczyć, więc stanął niedbale, mówiącej jasno i wyraźnie, że nie traktuje jej poważnie. Jak to miał w zwyczaju włożył ręce do kieszeni i posłał jej arogandzki uśmieszek
- Masz zamiar dzisiaj zacząć?- prowokował ją
- Nie lekceważ mnie Sasuke-kun- odpowiedziała, lecz nadal się nie ruszyła. Była opanowana i widział już, że głupie dogadywanie na nic mu się nie przyda. Nie zamierzała tracić czujności i słusznie. Ruszył się lekki wiaterek, który rozwiał jej włosy. To był ten moment, kiedy grzywka na ułamek sekundy zasłoniła jej oczy on ruszył do ataku, ale jak się spodziewał była na to przygotowana i wykonała szybki blok. Odskoczył i znów na nią ruszył, tym razem przykucnęła na jednej nodze i wyciągnęła drugą. Obracając się o 180 stopni z pewnością planowała go podciąć, ale jej się nie udało, gdyż Sasuke podskoczył i już nie wiadomo jak był za nią. Popchnął ją tak, że poleciała do przedu,ale w porę obróciła się i wykonała wykop, czym drasnęła go w policzek podeszwą buta. Tego to się nie spodziewał, ale nie miał zamiaru dać za wygraną. Kiedy znów ją popchnął tym razem z większą siłą przeleciała kilka metrów i upadła na plecy, zanim jednak zdążył do niej dopiec by przytrzymać ją przy ziemi ona wykonała sprężynkę, a potem przecięła pięścią powietrze. On jednak wykonał blok. Przez długi czas się tak miotali. Na zmianę atakowali i się bronili. Uchiha nie spodziewał się jednak takiej zwinności i szybkości. W momencie krytycznym został nawet zmuszony by użyć sharingana, co potem sobie wyrzucał. Pech chciał, że „wyłączył” go w najgorszym możliwym momencie. Nim się obejrzał leżał na ziemi, przygwożdżony, przez jej drobne ciało. Siedziała na nim okrakiem dłońmi przytrzymując jego ręce z całej siły jaką była w stanie z siebie wykrzesać. Był w takim szoku, że przez chwile cała siła go opuściła, przestał walczyć i się miotać. Leżał bezwładnie na ziemi niczym lalka, a w uszach mu szumiało. Czuł swój szybki puls i zastanawiał się czy to od zmęczenia. Z opóźnieniem zarejestrował, że jej drobna twarz powoli się do niego zbliża. Patrzył w jej oczy jak zahipnotyzowany, dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że nigdy nie zwrócił uwagi na to jaki orginalny miały kolor. Były szmaragdowe, zupełnie jak u kota z tą różnicą, że jej źrenice były duże, przez co zasłaniały częściowo te niezwykłe tęczówki. Miała bardzo długie i gęste rzęsy sięgające niemal do brwi. Oczy w kształcie migdałów idealnie komponowały się z jej twarzą w kształcie serca. W momecie w którym pochyliła się ku niemu jeszcze niżej jej włosy połaskotały go w policzek, tak delikatnie niczym piórko. Nie wiedział skąd mu się to wzięło, ale zapragnął ich dotknąć, by przekonać się czy faktycznie są tak jedwabiście gładkie na jakie wyglądały. Na moment oderwał wzrok od jej oczu i spojrzał na usta. Wyglądały na jak miękkie i delikatne, że zapragnął ją pocałować. Nie miał zielonego pojęcia skąd w ogóle miał takie myśli. Nigdy nie interesował się dziewczynami. W ogóle nie patrzył na żadną w taki sposób, ale teraz kiedy Sakura była tak blisko nie mógł nie zastanawiać się nad tym jakby to było przytulić do siebie jej drobne ciało, czy też złożyć pocałunek na jej policzkach czy też czole. Była już tak blisko, że czuł jej ciepły oddech na sobie.Miał przyjemny miętowy zapach, prawdopodobnie pasty do zębów
- Mówiłam ci żebyś mnie nie lekceważył Sasuke-kun- wyszeptała mu do ucha. Nagle oprzytomniał i z pełną mocą zdał sprawę w jakiej sytuacji się znajdował. Przez myśl mu przeszło, czy Kakashi przypadkiem już nie ogłosił jej zwyciężczynią. Ale na to nie mógł sobie pozwolić. Skoro poprzysiągł sobie, że nigdy z nikim nie przegra dopóki „go” nie pokona to jakby mógł przegrać z nią? W tym momencie nie widział już Sakury wiszącej nad nią a ujrzał twarz brata, który posłał mu kpiące spojrzenie, a w głowie usłyszał znajomy głos
- I ty chcesz mnie pokonać? Skoro nie potrafisz sobie poradzić z taką dziewczyną?
Sam nie wiedział kiedy, ale zanim „wrócił” sytuacja się odwróciła. Teraz to Sakura leżała na ziemi, a on siedział na niej. Przez chwile patrzył na nią, jakby nie wiedząc co robić. Oddychała ciężko i szybko przez usta. Słyszał jej głośny i szybki puls, który mogłoby się wydawać „wyścigował” się z jego własnym. Patrzyła na niego wielkimi oczami. Nie była ani przerażona, ani zaskoczona. Właściwie to nie wiedział jak odczytać jej wyraz twarzy. Na policzki wystąpiły jej rumieńce, a on nie wiedzieć czemu pochylił sie nad nią tak jak ona to wcześniej zrobiła. Był tak blisko, że czuł jej szampon do włosów o zapachu wiśni. Tak to zdecydowanie zapach, który mu się z nią kojarzył. Jednak nie czuł już tej dziwnej atmosfery jak z przed chwili, teraz miał wrażenie, że Itachi jest tuż obok i go obserwuje, mimo że wiedział iż jest to niemożliwe. 
- Co mówiłaś wcześniej?- zapytał szeptem, przybrał jednak dość groźny ton.Zrobił to jednak w taki sposób,że poczuł jak po jej ciele przebiegł dreszcz, prawdopodobnie z przerażenia. To go otrzeźwiło na tyle, że wstał momentalnie. Ledwo dotarło do niego to co wrzeszczał Naruto
- Sasuke co ty robisz Sakurze-chan.Zejdź z niej natychmiast bo siłą cie zrzuce.
- Spróbuj tylko- chciał rzucić, ale się powstrzymał. Wciąż był w szoku po niedawnych wydarzeniach. Co to było? Spojrzał na nią. Właśnie wstała i otrzepywała ubranie z kurzu. Spojrzała na niego, a ich spojrzenia się skrzyżowały
- Dziękuje Sasuke-kun za to, że potraktowałeś to poważnie- powiedziała uśmiechając się
- Gdybym nie potraktował tego poważnie to mógłbyś przegrać- pomyślał, ale nie powiedział tego na głos. Może i by powiedział pod warunkiem, że nie byłby sobą.
- Do była bardzo dobra walka. Sasuke wiedziałem, że dobrze walczysz, ale Sakura ty zrobiłaś niesamowite postępy, naprawdę gratuluję
- Dziękuje mistrzu
Po krótkiej przerwie tym razem nastała kolej na zdawać by się mogło najciekawszą walkę, a z pewnością najbajdziej oczekiwaną. Haruno usiadła pod drzewem i obserwowała przez chwile ich poczytania. Szybko jednak zatopiła się we własnych myślach
- Ehh...co ja najlepszego narobiłam?- myślała- przecież,przecież..ja normalnie siedziałam na nim. Rany..ja tak blisko i on tak blisko siebie. Wtedy jakoś udało mi się zachować panowanie nad sobą choć nie wiem jakim cudem, ale teraz na samą myśl o tym mam zawroty głowy. Jak jak jak ja w ogóle mogłam? Przecież to kompletnie nie w moim stylu. Skąd..skąd się wzięła ta brawura? Zachowywałam się jak nie ja, tak zdecydowanie to nie byłam jak. Byłam wtedy jak jak ktoś zupełnie inny..pomyślmy jak..jak jak wewnętrza Sakura. No tak, że też wcześniej na to nie wpadłam. Oczywiście to musiała być ona. Bo któżby inny. Ale dlaczego? Do tej pory nigdy nie ujawniała się przy nim. Rany...na samo wspomnienie robi mi się gorąco i czuje jak czerwień wypływa mi na policzki. Co ja teraz zrobie? Jak mam mu to wytłumaczyć? Przecież mu nie powiem, że mam dwie osobowości. Jak to brzmi? Cholera a już myślałam, że powoli mi przechodzi. Jak tak dalej pójdzie to nigdy nie wyjdę z Sasukocholizmu. A on co? Chwila, właśnie. Przecież zrobił później to samo co ja. Czy to miała byż kara? Jakaś forma nauczki? I dlaczego to co powiedział zabrzmiało dla mnie jak groźba? No niby nie powiedział tego wprost, ale można było tak to odebrać, zupełnie jak by powiedział coś w tym stylu: „żartujesz? miałbym przegrać z kimś takim jak ty? Lepiej uważaj na słowa, bo pożałujesz” No coś takiego. A może jednak to nadinterpretacja? Tak chyba fantazja mnie ponosi. No bo po co miałby mi grozić? Przecież ze mnie nie jest żadna przeciwniczka dla niego. Ale mimo wszystko muszę przyznać, że jestem z siebie dumna. Naprawdę poszło mi znacznie lepiej niż się spodziewałam. To było oczywiste, że przegram z Sasuke a i tak nasza walka trwała całkiem długo i była chyba dość ciekawa, dla widza, nie? Muszę zapytać Naruto. Nie spodziewałam się jednak, że Lee tak bardzo mi pomoże. Wiem, że remis z Naruto nie jest adekwatny do tego jaką siłę on naprawdę posiada, ale mimo to i tak się cieszę, bo wiem, że nie dawał mi taryfy ulgowej, no może z początku owszem, ale potem przestał, bo stwierdził, że w ten sposób na pewno nie wygra, a może nawet przegra. 
- Wygrywa Sasuke- dotarł do niej głos mistrza i dopiero teraz uświadomiła sobie,że kompletnie się wyłączyła. W ogóle nie oglądała walki swoich przyjaciół, poczuła się winna, gdy tak o tym myślała- Ahh..co z ciebie za przyjaciółka? Szybko wstała i podeszła do nich. Chciała im to jakoś zadośćuczynić, więc zapytała
- Jesteście ranni?- podeszła najpierw do Sasuke widząc zadrapanie na ręce i wyciągnęła swoją, by lepiej się jej przyjrzeć.
 Uchiha jednak automatycznie ją zabrał, zanim w ogóle zdążyła go dotknąć. Sam nie wiedział czemu to zrobił. Kiedy ujrzał grymas bólu na jej twarzy natychmiast pożałował swojej decyzji. To było jednak silniejsze od niego. Nie lubił, gdy ktoś się nad nim litował. A swoimi ranami od zawsze zajmował się sam. Ona jednak szybko wyrzuciła na twarz przyjacielski uśmiech, aby zatuszować swe prawdziwe uczucia i powiedziała
- W porządku, rozumiem. Poradzisz sobie sam. Zabrałam z domu apteczkę, jest pod drzewem, więc jeśli będziesz czegoś potrzebował częstuj się. Podeszła do Naruto i dotknęła jego twarzy w miejscu gdzie jego policzek przecięła maleńka ranka. Właściwie to wydawało mu się wcześniej, że była większa. Chłopak nie stawiał oporów w przeciwieństwie do niego. Poprowadziła go pod drzewo, a on poszedł za nimi. Obserwował jak wyjmuje kawałek gazy i wody utlenionej czym przemywała zadraśnięcie. Sam chciałby by też się nim tak zajęła, ale z drugiej strony uważał to za okazywanie słabości. Nie podobało mu się jednak to, że tak się troszczy o Naruto. Oraz fakt, że pomaga mu z tak małą ranką był dla niego żałosny. Prawdziwy facet sam radzi sobie z takimi rzeczami. A ten tylko głupio się szczerzy i pozwala jej robić swoje. Sasuke czuł w środku jakiś ucisk, ale nie miał pojęcia co się do tego przyczyniło. Kiedy tak im się przyglądał nie mógł pozbyć się myśli, że powinni skończyć jak najszybciej. Kiedy Sakura nalepiła mu plaster na te jego roześmianą jadaczkę, ucisk w jego wnętrzu jak by zelrzał. Uchiha zwalił to na efekty uboczne po walce. Sam wyciągnął gazę i zdezynfekował ranę. Podszedł do nich Kakashi
- No dobra dzieciaki, muszę przyznać, że poradziliście sobie lepiej niż przypuszczałem
- Co znaczy, że mistrz w nas nie wierzy- dopowiedziała przekornie
- Ale ależ skąd wierzę w was. Szczególnie po tym co dzisiaj zobaczyłem. Teraz mam pewność, że dacie sobie radę w terenie.
- Co to znaczy?- tym razem dopytywał Naruto
- To znaczy, że jutro wyruszamy na misją wyższej rangi niż D, jeszcze do końca nie wiem na czym będzie ona polegać, gdyż muszę to jeszcze uzgodnić z hokage,ale jak się dowiem to dam wam znać. Jak na razie możecie się rozejść- po tych słowach, jak to było do przewidzenia, zniknął
- A więc misja rangi A albo nawet S aa nie mogę się doczekać
- Naruto nie przekręcaj. Kakashi-sensei nic takiego nie powiedział, najprawdopodobniej zważywszy na to, że to będzie nasza pierwsza prawdziwa misja w tym składzie nie będzie specjalnie trudna.
- W każdym bądź razie i tak dam z siebie wszystko- krzyknął uradowany blondyn
- Wszyscy damy- zawtórowała mu, po czym zaczęła zbierać swoje rzeczy
- Sakura-chan już idziesz? Spieszysz się gdzieś?
- Ah tak owszem, muszę odebrać Ami z akademi. Wczorajszej nocy u nas nocowała, więc jest aktualnie pod moją opieką. W takim razie lecę. Do jutra chłopcy- powiedziała i pobiegła. 
Kiedy Sasuke został sam, gdyż Uzumaki dość szybko się zmył zamiast biec, zaczął iść w kierunku domu. Chciał mieć więcej czasu na przemyślenie tego co się stało. Co to do cholery w ogóle miało być? Co on wyprawia? Na samo wspomnienie przygwożdżenia Sakury do ziemi czuł się nieswojo. Może i zrobiła wcześniej to samo, ale to był jeden z chwytów. Gdyby udało jej się dostatecznie długo przytrzymać go przy ziemi byłaby wygrała. Właściwie to sam nie zdawał sobie sprawy z tego ile tak naprawdę to trwało. Jemu ta chwila dłużyła się w nieskończoność, ale prawdą było, że jeszcze nigdy nie znalazł się tak blisko jakiejkolwiek dziewczyny. Nie licząc sytuacji w której Ino się na nim wieszała, czy też pomagał Haruno wstać, kiedy była ranna. To był zupełnie inny rodzaj „połączenia”. Z jakiegoś powodu nie potrafił oderwać od niej oczu. Zawsze wiedział, że była atrakcyjną dziewczyną, to znaczy gdzieś w zakamarkach jego mózgu ta informacja była, tyle, że on ją ignorował, celowo nie zwracał na to uwagi. Jednak nie był ślepy, całkowicie. Wiedział, że ma zgramną, kobiecą, jak na ten wiek sylwetkę, mleczną, delikatną skórę, która przywodziła mu na myśl porcelanową zastawę jego mamy. Wydawała się tak krucha na pierwszy rzut oka wystarczyło ją lekko tknąć, a pojawiłaby się rysa. Szybko jednak okazało się, że jest mocniejsza, niżby Sasuke prypuszczał. Ile to razy spadła z powodu zabawy jego i brata. Podobnie właśnie było z tą dziewczyną. Nie była tak słaba i krucha jak myślał. Kiedy tak na nim siedziała mógł wyraźnie poczuć mięśnie jej ud i łydek, które jak na dziewczynę były całkiem umięśnione. Te zgrabne rączki także posiadały więcej siły niżby przypuszczał. Jasne, że z nim nie miała najmniejszych szans, ale w końcu jest facetem, a mimo to sprawiła, że na moment był bezsilny. Nie był w stanie się ruszyć. Nigdy przedtem się tak nie czuł. Nie znał powodu tego dziwnego zdarzenia. Tak jak i nie wiedział dlaczego jego brat ukazał mu się właśnie w tej chwili. W dodatku drwił sobie z niego co kompletnie nie było w stylu Itachiego. Pewnie, że ciągle miał go gdzieś z tyłu głowy. A świadomość, że osoba, która wymordowała cały jego klan wciąż chodzi wolno sprawiał, że natychmiast opanowywała go wściekłość. Musiał stać się silniejszy i to w krótkim czasie, gdyż starszy Uchiha na pewno nie spoczął na laurach i wciąż się doskonali. Ta jutrzejsza misja wyższej rangi spadła mu jak z nieba. W końcu będzie mógł naprawdę sprawdzić co potrafi mierząc się z prawdziwymi wrogami, gdzie nie będzie musiał się powstrzymywać obawiając się tego, że skrzywdzi przyjaciół, jeśli pójdzie na całość- Przyjaciół, hm?-Chyba pierwszy raz samoistnie nazwał ich w ten sposób. W dodatku w tym momencie czuł, że to prawda. Sam nie wiedział skąd, ale miał do nich zaufanie. Obawiał się trochę umiejętności Naruto i tego by mu nie zawadzał. Pocieszał się jednak myślą, że będą tam także Kakashi i Sakura. Właśnie Sakura na którą zdaję się on mógł zawsze liczyć. A teraz kiedy stała się jeszcze lepsza w bezpośrednich atakach, supportowanie ich będzie jeszcze prostsze. 
Wrócił do domu, wziął prysznic i zjadł obiad. Właśnie zabierał się za mycie nauuczyć, kiedy usłyszał pukanie do drzwi
- Dziwne- pomyślał- przecież on prawie nigdy nie ma gości. Wróć on dosłownie nigdy nie miał gości. Zaciekawiony o co może chodzić podszedł do nich z zamiarem otwarcia.