poniedziałek, 26 października 2015

07-Nowy początek (Jerza) (6/7)

Po wejściu do gildii wszyscy przywitali Erzę z otwartymi ramionami. Mira przyniosła jej ulubiony torcik truskawkowy i przez jakiś czas rozmawiały. Jellal przyglądał jej się ukradkiem. Patrzył na to ja się śmieje z czegoś co powiedziała jej dziewczyna oraz jak delektuje się swoim ciastem.
- Ojj jak to zrobiłeś?- doszedł do niego czyjś ciekawski głos?
- Zrobiłem co?
- Jak to co. Jak udało ci się prawie pokonać Erzę? Stary byłeś świetny serio. Niewiele brakowało- powiedział Natsu z podziwem. Chłopak przyglądał mu się z taką intensywnością iż Jellalowi wydawało się,że za chwile go prześwietli na wylot i dowie się kim jest. Wiedział,że musiał coś powiedzieć by zaspokoić ciekawość chłopaka,ale nie miał pojęcia co. Nie mógł w tym momencie niczego wymyślić.
- Masz rację,niewiele-odezwała się Scarlet,która właśnie podeszła do ich stolika- prawdę mówiąc to myślałam,że już po mnie. Niebiesko włosy chłopak spojrzał na nią,kiedy ona rozmawiała z Natsu. Była ubrana w niebeską, letnią sukienkę na ramiączkach z dosyć głębokim dekoltem i niebeskie buty na koturnie. Jej włosy opadały kaskadami na jej ramiona i plecy. Grzywka zasłaniała jedno z pięknych brązowych pełnych życia oczu. Właściwie to wyglądała naprawdę wspaniale. Na pewno nie jak ktoś kto właśnie wyszedł ze szpitala. Była pełna energii i siły. Do tej pory nie miał okazji widzieć jej takiej. Zawsze chodziła w zbroi,która pomimo tego iż uwydatniała jej walory, zasłaniała połowę jej ciała.
- Właśnie miałem o to zapytać..gdzie twoja zbroja Erza?- zapytał Dragoneel przyglądając się przyjaciółce z dziwnym wyrazem twarzy. Jellal podejrzewał,że tak jak i on, chłopak też być może nie miał okazji widzieć dziewczyny tak ubranej już od dawna.
- Moja zbroja została zniszczona podczas walki z Minerwą, a moja druga zbroja zastępcza podczas walki z Junzo. Ehh…oddałam je do naprawy,ale do tej pory będę musiała ubierać się w ten sposób. A co aż tak źle wyglądam?
- Co? Nie wręcz przeciwnie,ale no wiesz to po prostu do ciebie nie pasuje,to nie twój styl.
- Tak..chyba masz rację. Lucy mi ją pożyczyła,więc…
- Czekaj..co? Lucy ci ją dała? To znaczy,że to jej sukienka? Nigdy jej  niej nie widziałem.
- Tak bo to jest jednak z sukienek,które nosiła jeszcze jako Lucy Hearfilia, no wiesz dziedziczka bogatej rodziny itd.
- A, więc to sukienka Lucy-pomyślał. To wszystko wyjaśnia. Erza nie miała w zwyczaju ubierać się w ten sposób, po za tym pomimo tego iż dziewczyny mają podobną figurę to ubranie było na Erzę zdecydowanie zbyt ciasne i krótkie.

Po jakiejś godzinie rozmowy Erza wyciągnęła go z pośród przyjaciół i zaciągnęła pod tablicę ze zleceniami.
- Co ty na to abyśmy wybrali się razem na jakieś zlecenie? Mamy podobne umiejętności i wydaje mi się,że stanowilibyśmy świetny zespół.
Perspektywa pójścia na misję z Erzą, tylko oni sami we dwoje była zbyt kusząca żeby odmówić.
- Pewnie. Masz coś konkretnego na myśli?
Dziewczyna przez chwile wpatrywała się w tablice, po czym odpięła jedną z kartek i podała mu do ręki.
- Myślę,że ta powinna być dobra.

Erza wybrała zlecenie,które polegało na ochronie broni magocznej. Większość z nich opirała się na żywiołach,więc była to nie byle jaka broń. Osoby posługujące się np.żywiołem wody jak Juvia mogłyby jeszcze dodatkowo zwiększyć swą moc, natomiast takie,które nie mają możliwości kontrolowania żywiołów zyskałyby taką szansę. Najczęściej były to miecze i tarcze. Właściciel magazynu obawiał się kradzieży broni,dlatego postanowił wynająć magów. Erza i Junzo siedzieli po 2 stronie przepaści. Zdążyli już rozłożyć namiot, a za chwile mieli zamiar zjeść coś na kolacje. Nieopodal miejsca w którym się znajdowali płynęła rzeka dlatego też Junzo złowił kilka ryb i przyniósł chrust. Dziewczyna wypatroszyła i przyrządziła ryby, a także rozpaliła ognisko. Musiała przyznać,że nie była najlepszą kucharką i w głębi duszy miala nadzieję,że chłopakowi posmakuje przyrządzony przez nią posiłek. W sumie to zależało jej na tym bardziej niż powinno. W trakcie jedzenia kolacji miała okazję lepiej mu się przyjrzeć. Jego czarne włosy połyskiwały w świetle księżyca. W jego oczach natomiast odbijały się płomienie z ogniska, przez co nabrały jeszcze jaśniejszego kolory. Wyglądał jak kot na polowaniu, czujny,bystry i gotowy do walki w każdej chwili. Scarlet miała jednak serdecznie dość niezręcznej ciszy,która panowała, między nimi. Wśród całej wyprawy zamienili zaledwie parę zdań w pociągu. Na dodatek wszystkie dotyczyły pracy: planu ataku, wybierania najlepszego miejsca obserwacyjnego et cetera. Był bardzo zamyślony i wydawał się być myślami zupełnie indziej.
- Myślisz,że ktoś postanowi ukraść broń?
- Hm…? Aa myślę,że mogłaby się przydać paru osobom, które nie potafią dobrze posługiwać się mocą żywiołów. Słyszałem o pewnej grupce magów,który zrabowali już całkiem sporą ilość broni. Potem sprzedają ją na czrnym rynku i zarabiają na tym krocie.
- Powiedz mi o czym tak ciągle rozmyślasz…hm?
- Rozmyślam?
- Tak, wiem,że myślami jesteś zupełnie indziej. Powiedz mi czy coś się stało?- zapytała po czym zbliżyła się do niego. Chciała widzieć jego twarz,kiedy będzie odpowiadał. Była ciekawa tego czy uda jej się coś z niej wyczytać, no to,że kłamie, tak jak potrafiła to robić np. w przypadku Jellala. Odpędziła szybko myśli o okochanym chodź z nie małym trudem i cała swoją uwagę skupiła na chłopaku siedzącym przed nią. Wyglądał na zaskoczonego i zaniepokojonego. Najwyraźniej nie miał ochoty poruszać tego tematu. Ona natomiast nie przejęła się tym zbytnio. Musiała wiedzieć.
- Chodzi o mnie? Jeśli nie chciałeś iść ze mną wystarczyło powiedzieć- spojrzała mu prosto w oczy
- Dlaczego sądzisz,że nie chce z tobą pracować?- zapytał niby mimochodem, lecz Tytania dostrzegła,że był spięty.
- A nie mam racji? Słuchaj już nie jeden raz byłam na podobnego typu zleceniach i jeśli mam być szczera to nigdy nikt mnie tak nie ignorował- była zła, naprawdę zła, a nawet nie wiedziała czemu.-Czemu tak zabiegam o jego uwagę?
- Przecież wcale cie nie ignoruję Erza..ja…ja tylko…
- Co?- niemal warknęła
- Próbuje się skupić na naszym zadaniu. A twoja obecność skutecznie mi to uniemożliwia.
- Co..co masz przez to na myśli Junzo?- jeszcze bardziej się do niego zbliżyła. Jej serce zaczęło szybciej bić, a oddech stał się urywany i nierówny. U niego natomiast dostrzegła taką samą reakcję.
- Twoja bliskość-wydukał- proszę cię odsuń się Erza
- Dlaczego? Boisz się mnie?
- Nie…nie boję się tylko,że..
- Tylko,że co? Nie lubisz mnie?
- Haha- zaśmiał się bez wesołości w głosie- uwierz mi,że nie w tym tkwi problem.
- Powiedz mi co jest w tobie takiego..takiego znajomego…tajemniczego i przyciągającego?
- Erza…-zaczął,ale nigdy nie było dane jej dowiedzieć się co chciał powiedzieć,gdyż pochyliła się na tyle, by dosięgnąć ustami jego. Oddał pocałunek natychmiastowo co bardzo ją zaskoczyło. Nie spodziewała się tego. Raczej tego,że ją odepchnie i każe trzymać się jej z daleka. Nie zrobił tego jednak. Zamiast tego wplątał palce w jej włosy,a drugą rekę położył na jej talii w ten sposób jeszcze bardziej przyciągając ją do siebie. W tym pocałunku było coś zarówno łapczywego, jak i łagodnego. Zupełnie jak by czekał na to tak długo i  końcu się doczekał,ale równocześnie obawiał się tego,że zrobi coś nie tak i zrazi ją do siebie. Ona jednak nie miała teraz ochoty na zabawy w nieśmiałego. Wplotła Ręce w jego włosy i przyciągając go do siebie pogłębiła pocałunek. Sprawiła,że położył się na ziemi na plecach,a ona zawisła nad nim. Nagle usłyszała za sobą hałas. Oboje zerwali się na równe nogi natychmiastowo. Nie mogli złapać oddechu w powodu niedawnej bliskości dlatego trochę to zajęło zanim się do siebie odezwali. Erza przełknęła ślinę,bo nagle zaschło jej w ustach i powiedziała
- Ten hałas dobiega z magazynu, więc mamy odpowiedź.
- Tak,lepiej się pospieszmy. 

niedziela, 25 października 2015

08-Teraz już wiem,że cie kocham (Nalu) (4/13)

                                                               Paring: Nalu
                                                               A/M:Fairy Tail
                                                               Dozwolone: 16 lat

Uwagi: To opowiadanie jest w pełni wymyślene prze ze mnie,ale czy nie sądzicie,że dobrze by było dla Nalu,aby w FT pojawił się rywal Natsu o względy Lucy? Wtedy przynajmniej moglibyśmy się dowiedzieć,czy różowo włosy czuje coś do blondynki, czy też traktuje ją tylko jak siostrę. Nie wiem, jak Wam,ale mi bardzo podoba się nowe op FT. Zabójca smoków jest ukazany, jako poważniejszy, na dodatek myśli o Heartfilii. Może nasz ulubieniec w końcu trochę dojrzeje do związku? Haha nadzieję,można mieć, nie ;). Nie mam jeszcze pewności ile będzie zawierać rozdziałów to opowiadanie, wszystko wyjdzie w praniu ;).


Wieczorem Lucy wracała do domu wolniej niż zazwyczaj, chciała mieć czas na to,aby wszystko sobie na spokojnie przemyśleć. Wiedziała,że w domu nie da rady się na tym skupić, dlatego też postanowiła wyjść dzisiaj z gildii wcześniej,aby się przewietrzyć. Kiedy wyszła na chłodne wieczorne powietrze to poczuła ulgę. W gildii zawsze panowała wysoka temperatura z powodu liczby osób spędzającej tam czas. Oddychała powoli, równomiernie i głęboko,żeby jak najlepiej się dotlenić. Teraz niedawna kłótnia z przyjaciółmi wydawała jej się tak odległa jakby miała miejsce rok temu,a nie zaledwie parę godzin. Spędziła wspaniały dzień z Natsu i Happym, jak zawsze wygłupiali się i żartowali. Udało im się także wybrać zlecenie do wykonania na jutro. Natsu zachowywał się jak gdyby nigdy nic, naprawdę uwielbiała go za to, a nawet kochała. Bała się tego,że będzie dziwnie i sztywno, bo tak wydawało się być na początku. Po jej przeprosinach usiadła obok nich i przez chwile nie rozmawiali. Po pary minutach jednak Happy opowiedział jej anegdotę o Natsu, który próbował w czasie swojego treningu użyć ognia pod wodą i tak jak bardzo był zdeterminowany by to zrobić, oczywiście nie udało mi się to, a Happy dogryzał mu z tego powodu. Na co Natsu zapytał Happiego czy ten potrafi latać pod wodą. Kot odpowiedział,że w wodzie się pływa,a nie lata i że to nie jest to samo. Kiedy Lucy słuchając ich przekomarzania zaczęła się śmiać, chłopak rozluźnił się i zaczął jej dogryzać jak to miał w zwyczaju. Powiedział,że ona nie musiałaby nawet próbować pływać, bo jej tłuszcz unosiłby ją na powierzchni wody. Pomimo tego,że nie znosiła gdy to robił to tym razem postanowiła mu na to pozwolić, w końcu sobie na to zasłużyła. Wytrzymała 5 obelg, po powiedzeniu 6 Natsu dostał po głowie, po czym skomentował,że wszystko wróciło do normy z pretensją w głosie, mimo to ona wiedziała,że żartował.
Szła właśnie po murku prowadzącym do jej mieszkania, jak to miała w zwyczaju, kiedy usłyszała głos
- Uważaj bo spadniesz
Zawsze to słyszała, więc nie była zaskoczona, przywykła do tego. Chwile zajęło jej uświadomienie sobie,że tym razem nie powiedział tego jeden z sympatycznych panów płynących łódką po rzece. Odwróciła się gwałtownie i prawie wpadła do wody,kiedy poczuła,że ktoś złapał ją za rękę i w talii, w ten sposób nie dopuszczając do upadku. Spojrzała w górę i dostrzegła te same znajome ciemno brązowe oczy, które w świetle księżyca wydawały się jej czarne niczym niebo nad nimi. Odbijały się w nich światło księżyca, co sprawiło,że wyglądał na jeszcze bardziej tajemniczego. Ich twarze były tak blisko siebie iż wystarczyłoby żeby podniosła lekko głowę,a mogłaby go pocałować. Nie zrobiła tego jednak, była zbyt sparaliżowana niedoszłym wypadkiem, a od jego dotyku uginały jej się kolana, tak,że była pewna, że gdyby teraz ją puścił to z pewnością wpadła by prosto do rzeki.
- Nic ci nie jest?-zapytał po czym cofnął się o krok ciągnąc ją ze sobą,tak,że była teraz oparta o jego klatkę piersiową. Cofnęła się szybko omal nie wywracając, poprawiła włosy w roztargnieniu, po czym popatrzyła na niego. Była pewna tego,że oblała się rumieńcem i była wdzięczna za tą porę dnia, oraz fakt,że stała tyłem do księżyca,więc była w cieniu. Lekki wiatr rozwiewał jego włosy przez co zrobiły się jeszcze bardziej nastroszone, przez co wydawało się,że ma ich jeszcze więcej. Były lśniące w świetle książyca, a ona zapragnęła ich dotknąć. Zjechała spojrzeniem w dół na jego pełne lekko otwarte usta,a potem pojechała w górę do oczy. Dostrzegła w nich rozbawienie o oczekiwanie. Dopiero teraz uświadomiła sobie,że wciąż nie odpowiedziała na jego pytanie. Karcąc się w duchu i starając się by jej głos brzmiał jak najbardziej naturalnie odpowiedziała.
- Nie nic…ano…dzięki za ratunek.
- Nie ma za co to tylko woda.Z resztą co mogłoby ci się stać? Najwyżej zmoczyłabyś włosy- po czym sięgnął dłonią i dotknął jednego z kosmyków. Nie wiedziała jak powinna zareagować na ten niespodziewany gest,więc nic nie zrobiła czekając aż cofnie rękę. Gdy już to zrobił odpowiedziła
- Nie ja mówię poważnie. Widzisz tak się składa,że nie umiem pływać,więc skończyłoby się znacznie gorzej niż przemoczone ubranie.
- Mówisz poważnie?-zapytał z lekkim niedowierzaniem.
- Tak-odpowiedziała zakłopotana- dlatego ty..
- Katsumi-dopowiedział
- Tak wiem, pamiętam
- Miło mi to słyszeć- powiedział uśmiechając się uwodzicielko, a jej serce zaczęło pędzić
- W takim razie Katsumi..jeszcze raz dziękuje
- Cała przyjemność po mojej stronie- zatrzymał się na chwile po czym dodał- nie żebym miał coś przeciwko ratowaniu cię,ale jeśli chcesz to mógłbym nauczyć cie pływać. Hm? Co ty na to?
- Dzięki to miłe,ale raczej spasuje. Widzisz jako dziecko prawie się utopiłam w rzece nieopodal domu dlatego panicznie boję się wody.
- Aha rozumiem, to szkoda. W takim razie będziemy musieli wymyśleć coś innego
- Wymyśleć coś innego?-powtórzyła-co masz na myśli?
- Cóż, liczyłem na jakieś podziękowania
- Z tego co pamiętam to już ci podziękowałam
- Tak,ale cóż wole inny rodzaj podziękowań- uśmiechnął się prowokująco, a jej serce jeszcze przyspieszyło
- Inny rodzaj…- nie pozwolił jej dokończyć
- Tak, umów się ze mną, no wiesz na randkę
- Randkę?- powtórzyła zbita z pantałyku. Kompletnie nie umiała go rozgryźć.Chociaż bardzo chciała się zgodzić zmusiła się do panowania emocji.
- Przykro mi,ale nie mogę się z tobą umówić- wydukała
- Dlaczego? Aha rozumiem, masz chłopaka?
Złapała  gwałtownie powietrze niczym ryba wyciągnięta z wody. Przed oczami pojawił jej się obraz Natsu i już miała odpowiedzieć,że tak,ale coś ją powstrzymało. Przecież nie mogła powiedzieć mu,że spotyka się z Natsu. Prędzej czy później i tak się poznają, a znając Natsu i jego częste wizyty u niej to nastapi wcześniej niż później. Jak miałaby się mu wytłumaczyć? Powiedziała,że ze sobą chodzą, bo co? Z drugiej jednak strony nie była typem dziewczyny,która umawia się z nowo poznanymi chłopakmii tak od razu.
- Powinienem się domyślić,że taka ładna dziewczyna na pewno kogoś ma
- Nie..to nie tak..to znaczy ja- westchnąła- z nikim się nie spotykam,ale mimo to nie mogę się z tobą umówić,bo ledno cię znam. Nie jestem tym typem dziewczyn.
- Rozumiem, w takim razie za ile uznasz,że znasz mnie wystarczająco dobrze?
- Co takiego?
- Haha dlaczego tak cie to dziwi? Poczekam aż będziesz gotowa
- Poczekasz?
- Tak, bo warto-powiedział po czym puścił do niej oczko.
- Ok.- postanowiła zmienić temat na coś bardziej swobodnego- to powiedz mi jak ci się mieszka?
- Hm..będę w stanie to stwierdzić dopiero po jakimś czasie,ale mówi się,że nie jest ważnie gdzie się mieszka. Liczy się to wśród jakich ludzi, a mając taką sąsiadkę na pewno nie pożałuje decyzji o wprowadzeniu się tutaj.
- Możesz przestać?
- Przestać,co?
- Przestań ze mną flirtować.Nie umiesz rozmawiać normalnie?- wiedziała,że ta uwaga nie była w porządku,ale miała dość tego,że ją rozprasza na tyle,że nie potrafi złożyć logicznych i spójnych zdań,gdy tak na nią patrzy.
- Haha przepraszam,ale kiedy rozmawiam z dziewczyną która mi się podoba to nad tym nie panuje- patrzył na nią przez chwilę w ciszy - masz śliczne włosy,,,hehe widzisz?
Na ten komplement wybuchła śmiechem, co pozwoliło jej się trochę rozluźnić. A on do niej dołączył.-Jego śmiech był niezwykły, taki prawdziwy i szczery,jeśli można tak pomyśleć – pomyślała. Znała tylko jedną osobę,która również zawsze śmiała się tak szczerze- Natsu- jego imię pojawił się w jej głowie tak nagle,że nie była w stanie nad tym zapanować. Przestała się śmiać i nagle poczuła poczucie winy w związku z flirtowaniem  z Katsumi. Wiedziała,że nie ma ku temu żadnego racjonalnego powodu,ale nie mogła nic na to poradzić.
- Wiesz..pójdę już..jest późno,a ja jutro wsześnie wstaję więc..
- W porządku, pozwól zatem,że cie odprowadzę
Weszli po schodkach do budynku. Oczywiście Katsumi przytrzymał jej drzwi, by weszła pierwsza.- Czego by o nim nie mówić to jest dżentelmenem- pomyślała. Odprowadził ją pod same drzwi po czym pocałował w policzek tak szybko,że nie zdążyła nawet zareagować
- Dobranoc Złotowłosa- powiedział po czym przeszedł krótką odległość łączącą ich mieszkania i wszedł do środka. Lucy stała tam jeszcze przez chwile. Gdy weszła do domu oparła się plecami o drzwi i czekała aż jej tętno się uspokoi.
- Złotowłosa..hm?- Lucy Złotowłosa Heartfilia – powiedziała na głos po czym zaczęła się śmiać na dźwięk tego przydomka. Podobał jej się jednak,bo nigdy wcześniej nikt jej tak nie nazywał.



Do czytelników

Cześć, cieszę się,że wzięliście udział w ankiecie, dzięki temu będę wiedzieć jakie są preferencje co do opowiadań. Obiecuje napisać co najmniej po 1( postaram się więcej ;)) opowiadaniu z Waszymi ulubionymi paringami. Muszę przyznać,że nie wiem, jak wyjdzie to czasowo i czy wena mi dopiszę, więc proszę o cierpliwość. Dziękuje za to,że jesteście, Wasza obecność tutaj dodaje mi energii do dalszego tworzenia.

środa, 21 października 2015

08-Teraz już wiem,że cie kocham (Nalu) (3/13)

                                                             Paring: Nalu
                                                             A/M:Fairy Tail
                                                             Dozwolone: 16 lat

Uwagi: To opowiadanie jest w pełni wymyślene prze ze mnie,ale czy nie sądzicie,że dobrze by było dla Nalu,aby w FT pojawił się rywal Natsu o względy Lucy? Wtedy przynajmniej moglibyśmy się dowiedzieć,czy różowo włosy czuje coś do blondynki, czy też traktuje ją tylko jak siostrę. Nie wiem, jak Wam,ale mi bardzo podoba się nowe op FT. Zabójca smoków jest ukazany, jako poważniejszy, na dodatek myśli o Heartfilii. Może nasz ulubieniec w końcu trochę dojrzeje do związku? Haha nadzieję,można mieć, nie ;). Nie mam jeszcze pewności ile będzie zawierać rozdziałów to opowiadanie, wszystko wyjdzie w praniu ;).



 Natsu usiadł w ostatnim stoliku w gildii, najdalszym od lady. Nie przywitał się z nikim,jak to miał w zwyczaju. Po prostu zajął stolik i oparł głowę na rękach. Happy usiadł na stole obok niego. Przez jakiś czas po prostu tak siedzieli, nie odzywając się do siebie. Zaniepokoiło to jednak Erzę i Mirę,które podeszły do nich.
- Hej chłopaki coś się stało?-zapytała Erza
Natsu nawet nie podniósł głowy ze stołu, a Happy tylko usiadł na blacie i westchnął
- Ej co wam się stało-tym razem zagadnęła Mira- a właśnie gdzie jest Lucy? Nie mieliście przypadkiem po nią iść?
- Lucy-wyszeptał Happy ze smutkiem
- Ruszcie się to nie jest zabawne! Coś się stało Lucy?
- Właśnie co z nią?
Chłopak podniósł głowę i ze zrezygnowanym wyrazem twarzy powiedział- Lucy dziś nie przyjdzie
- Dlaczego?
- Nie wie…ja…Happy i ja…-zawachał się po czym westchnął- nic, chyba po prostu nie jest dzisiaj w nastroju
- Gadajcie zaraz co jest zrobiliście- Erza uderzyła dłonią o blat, tak,że Happy się wzdrygnął,lecz Dragoneel pozostał niewzruszony.
- Przyznaj się Natsu co jej zrobiłeś?
- Ja? Nic jej nie zrobiłem!-widząc jednak oceniający wyraz twarzy przyjaciółki dodał z naciskiem- naprawdę! Ja i Happy przyszliśmy dzisiaj do niej z cukierkami i wtedy ona nie wiadomo dlaczego….-nie zdążył dokończyć, ponieważ blondynka w tym właśnie momencie weszła do gildii. Przyjaciółki spojrzały na nią z niepokojem spodziewając się złych wieści, bardzo więc zaskoczył je widok uśmiechu dziewczyny. Najbardziej jednak zaskoczony był chłopak. Patrzył na nią z niedowierzaniem. To nie była już ta sama Lucy, która z jakąś godzinę temu wyrzuciła ich z domu i nakrzyczała na nich. To była ta sama dziewczyna, którą poznał z którą wykonywał zlecenia, z którą się śmiał i przyjaźnił. Rzucił szybkie spojrzenie na Happiego i dostrzegł,że przyjaciel tak jak i on z początku był zdezorientowany, jednak po chwili jego twarz przybrała wyrazu ulgi. Różowo włosy zdążył obrócić głowę z powrotem w jej stronę,gdy stała obok.
- Cześć wszystkim-powiedziała radośnie- właściwie to zabójca smoków musiał przyznać,że chyba jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie,tak szczęśliwej.
- Cześć Lucy co słychać? Nie widziałam cie przez jakiś czas.
- W porządku-odpowiedziała i usiadł obok niego na ławce.
- No no właśnie widzę, co ma znaczyć ten uśmiech?
- A to nic takiego, po prostu mam nowego sąsiada w kamienicy i wydaję się być hmm….w porządku- chłopak zauważył jej zawachanie,lecz nie zareagował.
- Hm..nowy sąsiad, co? I co? Jaki on jest?
- W sumie to go nie znam ja…- w tej chwili, gdy spuściła na chwilę wzrok ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Ja, chciałabym porozmawiać przez chwilę z Natsu, później do was przyjdę dobrze?
- Ok. to my będziemy przy ladzie- powiedziała Mira z uśmiechem po czym odeszły razem z czerwonowłosą. Zauważył kątem oka,że Happy zaczął się powoli wycofywać.
- Happy gdzie idziesz?-zapytała
- Lucy powiedziałam,że chcesz porozmawiać z Natsu
- Ahh tak, miałam na myśli was-powiedziała po czym uśmiechnęła się delikatnie- no wiecie, jesteście praktycznie jak jedna osoba- zrobiła poważną minę i popatrzyła na nich, najpierw na jednego, potem drugiego.
- Chciałam was przeprosić chłopaki, nie wiem co mnie dzisiaj napadło,że tak wybuchłam,ale naprawdę nie miałam na myśli tego co powiedziałam.
Natsu i Happy spojrzeli na nią zaskoczeni. Natsu nie spodziewał się przeprosin od dziewczyny. Właściwie to nigdy za nic go nie przepraszała,ani nie przyznawała się do błędu,nawet jeśli to on miał rację, a przynajmniej nigdy wprost. Nigdy nie potraił się na nią gniewać, a to na jak szczęśliwą wyglądała jeszcze chwilę temu bardzo mu to utrudniało- po za tym tak na serio to on wcale nie był na nią zły-uświadomił sobie.Było mu przykro owszem,ale nie gniewał się na przyjaciółkę, nie potrafił. Postanowił więc postarać się zapomnieć o całej sprawie,choć wiedział,że nie będzie to proste.
- Lucy- zawołał Happy radośnie po czym przytulił się do dziewczyny-Lucy myślałem,że już mnie nie lubisz…Natsu też tak myślał,że nie chcesz się już z nami przyjaźnić, bo w końcu powiedziałaś…
- Wiem co powiedziałam i właśnie a to was przepraszam. Nie myślę tak, oczywiście czasem mnie wkurzacie,ale i tak was uwielbiam-powiedziała z szerokim uśmiechem przytulając kotka mocniej do piersi.
- W porządku,więc co? Bierzemy jakieś nowe zlecenie? – zapytał chłopak uśmiechając się trochę na siłę. Zobaczył przez ułamek sekundy zaskoczenie na jej twarzy,ale zaraz po tym uśmiechnęła się promiennie, tak,że cała wydawała się promieniować. Jej oczy lśniły. radością. Widząc ją taką, jak teraz ani przez chwilę nie żałował decyzji o puszczeniu w niepamięć ich niedawnej sprzeczki, jak to zwykle miał w zwyczaju.
- Pewnie


piątek, 16 października 2015

08-Teraz już wiem,że cie kocham (Nalu) (2/13)

                                                                  Paring: Nalu
                                                                  A/M:Fairy Tail
                                                                  Dozwolone: 16 lat

Uwagi: To opowiadanie jest w pełni wymyślene prze ze mnie,ale czy nie sądzicie,że dobrze by było dla Nalu,aby w FT pojawił się rywal Natsu o względy Lucy? Wtedy przynajmniej moglibyśmy się dowiedzieć,czy różowo włosy czuje coś do blondynki, czy też traktuje ją tylko jak siostrę. Nie wiem, jak Wam,ale mi bardzo podoba się nowe op FT. Zabójca smoków jest ukazany, jako poważniejszy, na dodatek myśli o Heartfilii. Może nasz ulubieniec w końcu trochę dojrzeje do związku? Haha nadzieję,można mieć, nie ;). Nie mam jeszcze pewności ile będzie zawierać rozdziałów to opowiadanie, wszystko wyjdzie w praniu ;).





Natsu szedł bardzo wolno przed siebie,sam nie wiedząc,gdzie prowadzą go nogi. Patrzył na swoje stopy i zarejestrował,że Happy już nie leciał obok niego, jak to miał w zwyczaju, zamiast tego szedł koło niego ze spuszczoną głową i smutną miną. Chłopak nigdy nie widział,żeby Happy kiedykolwiek był przygnębiony-no może z wyjątkiem sytuacji w którym kończyły im się rybki- a znał go od zawsze. Nie dziwił się temu jednak. On również nigdy na nikogo się nie gniewał, ani nie smucił. Pomimo tego,że w dzieciństwie nie miał łatwego życia. Teraz czuł się jakis taki dziwnie pusty od środka, jak gdyby stracił całą swoją wrodzoną radość-dziwne-pomyślał- to nie pierwszy raz,kiedy pokłócił się z Lucy, tak naprawdę to ciągle się o coś sprzeczali, ale nigdy wcześniej nie czuł się tak jak teraz.
- Natsu-powiedział cicho Happy spoglądając na niego- co się stało Lucy?
- Żebym ja to tylko wiedział- westchnął chłopak- spróbujmy sobie przypomnieć, co takiego zrobiliśmy,że mogła aż tak się wkurzyć.
- Aye-, już wiem Natsu, może to dlatego,że wykąpałeś się wczoraj w jej wannie?
- Hmm..nie sądze,zawsze to robię
- Aye,ale tym razem użyłeś jej szamponu i odżywki do włosów,oraz żelu po prysznic z napisem NIE DOTYKAĆ. Różowo włosy zamyślił się na chwilę,po czym odpowiedział
- Czyli nic nowego
- Aye, a może to dlatego,że przeczytałeś jej opowiadanie?
- Nie przeczytałem, nie zdążyłem, bo za szybko przyszła…ale zawsze to robię, to musi chodzić o coś innego
- A może Lucy nie lubi cukierków
- Mówiła przecież,że te- pokazał na jednego z nich- lubi najbardziej
- Tak,ale może przeszła na dietę, a my tylko przypomnieliśmy jej o tym,że nie może ich jeść
- Hm..możliwe
- W sumie to mogłaby trochę schudnąć, ciężko mi ją nieść
- Może masz rację-powiedział i udał uśmiech,aby trochę pocieszyć przyjaciela. Wątpił w to,czy tak dobrze mu to wyszło, nie miał nastroju. Po za tym zawsze dokuczał Lucy z powodu jej wagi,ale tak naprawdę, to wcale nie uważał,żeby byłu gruba. Właściwie to uważał,że ma bardzo dobrą figurę,krągłości tak gdzie powinny się znajdować. W ogóle, co prawda,nikomu,ani tym bardziej jej tego nie mówił,ale uważał,że przyjaciółka jest naprawdę bardzo ładna. Uwielbiał jej złociste włosy przypominające zboże w słońcu, jej brązowe oczy, wielkie i wyraźne, wesołe, czasem zapłakane, jakiekolwiek by nie były. To jak bardzo kochała swoje gwiezdne duchy, jak troszczyła się o przyjaciół, oraz jej uśmiech na który mógłby patrzeć godzinami, a i tak by mu się on nie znudził. Na początku chciał wrócić do domu i tam zaszyć się przynajmniej na jakiś czas, wciąż liczył na to,że blondynie przejdzie złość i wszystko będzie jak dawniej. Liczył na to,ale wiedział,że tak nie będzie.To co powiedziała,a raczej wykrzyczała dotknęło go na jakimś podstawowym poziomie.Zupełnie jakby powiedziała,że ich zlecenia, wspólnie spędzony czas nie miał dla niej żadnego znaczenia, mało tego, jakby żałowała tego wszystkiego. Sam nie zorientował się nawet,kiedy był pod gildią. Pomyślał,że może faktycznie spędzenie trochę czasu z przyjaciółki pomoże mu zapomnieć o tym co się stało. Bez słowa i dłuższego zastanawiania otworzył drzwi i wszedł do środka.

Lucy płakała przez tak długi czas,że miała wrażenie,że nabawi się odwodnienia. Wciąż miała drgawki,lecz łzy przestały płynąć. Położyła się na łóżku i podkuliła nogi pod siebie, po czym objęła je rękami. Cały czas odtwarzała w pamięci ostatnie wydarzenia. Jej ciało było skostniałe,ale jej myśli pędziły. Pisanie opowiadanie,rozmyślanie, pojawienie się Natsu, jej wybuch oraz jego odejście. Nie mogła nawet nazwać tego kłótnia, gdyż chłopak na nią nie nakrzyczał, właściwie to nic nie powiedział. Zaczęła prowadzić wewnętrzny monolog
- Co powinnam teraz zrobić? Pójść do gildii?
- I tak planowałaś tam iść.
- Ale co jeśli on tam będzie? Czy powinna go przeprosić?
- Przeprosiny na nic jej się nie zdadzą, nie w tej sytuacji.
- Być może przyjaciel zapomniał już o całym zajściu? W końcu od kiedy go znała nigdy nie chował urazy. Z nadzieją podeszła do lustra, a po stwierdzeniu,że nie wygląda tak źle jak się czuje wyszła z mieszkania. Zeszła szybko po schodach i zamaszystym ruchem otworzyła drzwi wejściowe. W tym właśnie momencie jakiś chłopak przechodził koło drzwi, został przez nie uderzony, po czym zatoczył się lekko do tyłu i przewrócił. Dziewczyna wyleciała szybko i podeszła do niego
- Przepraszam,nie zauważyłam…-zamilkła,gdy spojrzała na niego. Nie wyglądał na złego,ani tym bardziej rannego,właściwie to-co stwierdziła ze zdziwieniem-uśmiechał się  do niej szeroko.
- Nie szkodzi, rozumiem,że to w ten sposób wita się tutaj sąsiadów- otrzepał spodnie i bluzę,kiedy wstawał
- Sąsiadów?-powtórzyła zaskoczona
- Tak, jestem Katsumi i właśnie wprowadziłem się obok. Dziewczyna zawachała się zanim odpowiedziała. Patrzyła na niego niedowierzającym spojrzeniem-przynajmniej tak przypuszczała. Chłopak był wyższy od niej o jakąś głowę, ciemno brązowe, lekko sterczące włosy i brązowe, niemal czarne oczy,które spoglądały na nią z rozbawieniem. Jego uśmiech był idealny,a białe proste zęby świeciły,niczym śnieg w nocy,gdy spadnie na niego światło z latarni. Nic nie mogła poradzić na to,że patrzyła na niego-a lepszym określeniem było-gapiła się na niego oniemiała. Wyglądał zupełnie jak jakiś bohater z powieści romantycznej, był wręcz idealny, zupełnie jak książe. Kiedy Lucy udało się w końcu odzyskać mowę upomniała sobie w duchu.
- Jestem Lucy i sama mieszkam tu stosunkowo od niedawna. Mogę cię ostrzec przed najemcą. Zbliżyła Siudo niego trochę i sciszyła głos
- Jeśli nie zapłacisz czynszu,to ona znajdzie cie wszędzie,gdziekolwiek byś nie był
- Myślę,że z tym raczej nie powinienem mieć problemu
- Za to jest bardzo wyrozumiała i ogólnie da się z nią dogadać.
- Dzięki za radę Lucy.
Dziewczyna oblała się rumieńcem od sposobu w jaki na nią patrzył. Tak jak jeszcze żaden chłopak nigdy tego nie robił.
- Nie ma za co…to ja już pójdę-wydukała i odeszła szybkim krokiem.
- Do zobaczenia-zawołał za nią
Nie obróciła się jednak-co się ze mną dzieje?-zganiła samą siebie, Nigdy w życiu nie zdarzyła jej się podobna sytuacja,aby zapomniała języka w gębie przy jakimkolwiek chłopaku. Właściwie to w stosunkach damsko-męskich była dosyć śmiała, Zdawała sobie sprawę ze swojego wyglądu.Wiedziała,że podoba się facetom i bardzo często korzystała w tej wiedzy. Nie rozumiała swojego zachowania. Przez cały czas spędzała czas z przystojnymi chłopcami: Grey,Loki,Laxus i oczywiście Natsu. Jednak przy żadnym z nich nie zachowywała się tak. Owszem nie jeden raz rumieniła się przy smoczym zabójcy,ale zawsze z jakiegoś konkretnego powodu np.:gdy jej za coś dziękował lub ona jemu. Wcześniej nie zdażyło się to samoistnie.Odsunęła od siebie te myśli i postanowiła skupić się na jej prawdziwym problemie. Jak zareaguje Natsu,kiedy ją zobaczy? Czy opowiedział wszystkim o ich kłótni? Jeśli tak to po czyjej stronie stanie reszta ich przyjaciół? Nie musiała pytać,znała odpowiedź. To ona była winna i wiedziała o tym aż za dobrze.


sobota, 10 października 2015

08-Teraz już wiem,że cie kocham (Nalu) (1/13)

                                                        Paring: Nalu
                                                       A/M:Fairy Tail
                                                       Dozwolone: 16 lat

Uwagi: To opowiadanie jest w pełni wymyślene prze ze mnie,ale czy nie sądzicie,że dobrze by było dla Nalu,aby w FT pojawił się rywal Natsu o względy Lucy? Wtedy przynajmniej moglibyśmy się dowiedzieć,czy różowo włosy czuje coś do blondynki, czy też traktuje ją tylko jak siostrę. Nie wiem, jak Wam,ale mi bardzo podoba się nowe op FT. Zabójca smoków jest ukazany, jako poważniejszy, na dodatek myśli o Heartfilii. Może nasz ulubieniec w końcu trochę dojrzeje do związku? Haha nadzieję,można mieć, nie ;). Nie mam jeszcze pewności ile będzie zawierać rozdziałów to opowiadanie, wszystko wyjdzie w praniu ;).


Był ładny, słoneczny dzień. Niebo nie miało nawet jednej skazy w postaci chmur. W Fairy Tail jak zawsze panował hałas. Gajeel występował na scenie ze swoją nową piosenką, którą napisał z myślą o Lily. Śpiewał o przyjaźni jaka ich łączyła, wspólnych treningach i walkach. Po za exceedem i Levy nikt inny  go nie słuchał. Erza rozmawiała z Mirą i jadła ciasto truskawkowe, a Natsu i Grey próbowali udowodnić sobie, który z nich jest silniejszy.
- Panie Greyu na pewno tym razem pokona pan pana Natsu. Juvia  w ciebie wierzy.
- Nie ma szans, Natsu ostatnio dużo trenował- powiedział Happy.
Podczas ich potyczki Natsu popchnął Greya tak mocno,że ten poleciał przez całą sale i wylądował na blacie-prosto na kawałku ciasta Erzy.
- Dranie- Scarlet wstała i z furia krzyknęła- czy wy naprawdę nie możecie zająć się czymś innym?!!! Na przykład weźcie jakieś zlecenie!!
- Nie możemy, Lucy znowu piszę te swoje opowiadania. Powiedziała,że będzie zajęta przez kilka dni i mamy jej nie przeszkadzać-powiedział Dragneel z naburmuszoną miną.
- Aye, nie pozwoliła nam nawet wejść do środka- potwierdził Happy
- Naprawdę, co ta Lucy z wami ma chłopaki. Co by to było,gdyby Lucy nie było.
- Jak to nie było?-zapytał różowo włosy
- No np. gdyby Lucy nigdy nie dołączyła do gildii, gdybyście jej nie poznali.Co wy byście bez niej zrobili?
Natsu zastanowił się nad tym przez chwilę. Nie potrafił sobie wyobrazić,że Lucy nie ma. Już od samego początku,gdy ją poznał stała się dla niego kimś bardzo ważnym. Tak naprawdę to ona i Happy liczyli się dla niego najbardziej. Oczywiście wszystkich członków FT traktował jak swoją rodzinę, dbał o ich bezpieczeństwo,ale z Lucy tworzył drużynę.Od momentu w którym się spotkali, tak naprawdę nie rozstawali się praktycznie nigdy. Natsu żadko wykonywał jakieś zlecenia bez dziewczyny, nie lubił tego. Jego zdaniem skoro są drużyną to powinni Zasze trzymać się razem.Pomimo tego,że nie zgadzają się w wielu kwestiach i bardzo często się kłócą to lubił spędzać z nią czas. Kiedy był dzieckiem jego najbliższą przyjaciółką była Lisanna,ale po tym jak została wciągnięta do Edolas, a Natsu myślał,że umarła, nie przyjaźnił się już tak bardzo z żadną inną dziewczyną do momentu poznania Lucy. Owszem lubił Erze, której trochę się bał, Mirę,która zawsze karmiła jego i Happiego, gdy nie mieli nic do jedzenia w domu i zdążyli już objeść Heartfilię, ale nigdy nie był z nimi jakoś specjalnie blisko. Właściwie to po „śmierci” Lisanny Dragoneel szczerze wątpił w to,że kiedyś jeszcze tak bardzo przywiążę się do jakiejś dziewczyny. Lucy jednak udało się zapełnić dziurę w jego sercu, a po powrocie Lisanny to się nie zmieniło. Po tych minionych latach nie dogadywali się z Lisanną tak jak kiedyś, właściwie to rzadko ze sobą rozmawiali. Po pojawieniu się w jego życiu blondyny, tak naprawdę on nie potrafił sobie wyobrazić życia bez niej.Bez wspólnych zleceń,przygód,kłótni,rozmów,żartowania i spędzania razem czasu.
- To nie możliwe-powiedział po chwili- to było przeznaczenie,aby Lucy dołączyła do Fairy Tail. To nie możliwe,żeby jej ni było. Bez Lucy to nie byłaby już ta sama gildia-powiedział z szerokim uśmiechem.
- Tak, masz rację, od przyłączenia się Lucy do gildii wiele się zmieniło, bez niej to nie byłoby to samo.
- Właśnie skoro o tym mowa to powinna już skończyć. Ile można pisać jakieś historie? Chodź Happy, zrobimy jej niespodziankę-powiedział z promiennym uśmiechem i wybiegł z gildii razem ze swoim latającym przyjacielem. Scarlet patrząca za nimi powiedziała
- Nawet Natsu się zmienił od pojawienia się Lucy
- To prawda-potwierdził Grey- nawet ten napaleniec trochę spoważniał. Kiedyś nic nie byłoby w stanie odciągnąć go od walki.
- A propo waszej walki odkupujesz mi ciasto
- Co? Dlaczego ja? To jego wina
- Bo to ty na nie wpadłeś, po za tym gdybyście wyszli na zewnątrz to nic takiego by się nie stało. No już płać
- Ehh…Erza…


Lucy właśnie kończyła pisać kolejny rozdział swojej książki. Po ostatnich przygodach dostała takiej weny,że w ogóle nie potrafiła się oderwać od pisania. Nie chciała by cokolwiek jej unknęło.Jej książka opowiadała przygody 5 przyjaciół. Głownie jednak skupiła się teraz na relacjach dwójki głównych bohaterów. Nari i Leli, dójce przyjaciół,którzy są magamii wspólnie podróżują. Dobrze zdawała sobie sprawę z tego,że jej postaci z opowiadania są wzorowani na niej i jej przyjaciołach z FT, a już głownie Nari i Leli, którzy byłi zadziwiająco podobni do Natsu i niej,ale przynajmniej na tą historią miała kontrolę. Sama decydowała co i kiedy się stanie. Leli była skrycie zakochana z Neri, który zawsze ją chronił i troszczył się o nią, ale zdawał się nie zauważać uczuć dziewczyny. Był bardzo niedojrzały i dziecinny, a swoją przyjaciółką traktował bardziej jak siostrę. Lucy jednak postanowiła to zmienić. W jej twórczość Neri również zapała uczuciem do Leli, w przeciwieństwie do pierwowzorów oni będą razem.Westkchnęła i odłożyła pióro na biórko. Oparła się na krześle i zamknęła oczy. Już od dłuższego czsu wiedziała,że czuje do Natsu coś więcej,ale nie potrafiła mu tego powiedzieć, bo nie chciała ryzykować ty,że zniszczy ich przyjaźń. Po za tym wiedziała,że przyjaciel nie odwzajemnia jej uczuć i czułby się niezręcznie w jej towarzystwie, gdyby się dowiedział.Zdążyła już przywyknąć do myśli,że nie będę razem,ale to wciąż trochę bolało. Postanowiła jednak za wszelką ceną wyleczyć się z nieodwzajemnionej miłości, a książke pisała także w swego rodzaju terapii. Planowała przelać w nie wszystkie swoje uczucia do Natsu pod postacią Leli, a potem zamknąć ten temat i już nigdy do niego nie wracać. To także był powód dla którego zabroniła mu przychodzić do siebie przez kilka dni. Trudno byłoby jej się skupić z Natsu mówiącym coś ciągle koło jej ucha, a tym gorzej,gdyby, jak Toma w zwyczaju przeczytał tę historię. Chłopak może do najbystrzejszych nie należał,ale to było tak oczywiste, podobieństwa bohaterów, nie tylko imion,ale także charakterów, celów, marzeń, wspomnieć i przeszłości,że nawet on by się zorientował. Nagle usłyszała jakiś straszny hałas,który wyrwał ją z rozmyślań, to coś brzmiało jak by…ktoś pukał w szybę. Szybko otworzyła oczy i podbiegła do okna zaskoczona tym, co zobaczyła. Za oknem na parapecie stał Natsu z garścią czegoś małego, a Happy asekurował go trzymając z tylu za koszulkę. Na jednym oddechu otworzyła okno i krzyknęła
- Co wy wyrabiacie!!!
Natsu nie odpowiedział od razu. Zamiast tego wszedł do środka ostrożnie by nie wypuścić tego,co trzymał w rękach. Popatrzył na nią i uśmiechnął się promiennie
- Yoł Lucy. Przynieśliśmy ci cukierki. Te, które dostaliśmy w nagrodę za poprzednie zlecenie.Twoje ulubione -wyciągnął garść słodyczy w jej stronę, tak,że kilka spadło, więc Happy je pozbierał.Od jego uśmiechu jej serce zabiło mocniej, tak bardzo uwielbiała ten szeroki uśmiech przy którym robiły mu się takie słodkie dołeczki w policzkach. W tym jednak momencie oblała ją prawdziwa furia, tak bardzo znienawidziła tego uśmiechu z powodu swoich nieodwzajemnionych uczuć,że wybuchnęła, tak jak jeszcze nigdy.
- Nie chcę żadnych cukierków!!!- uderzyła w jego pieść swoją dłonią, tak,że słodycze rozsypały się w okół nich jak konfetti.
- Co wy sobie wyobrażacie wparowując do mojego mieszkania, jak gdyby nigdy nic!!! Mówiłam wam przecież,że jestem zajęta i prosiłam tyle razy żebyście dali mi święty spokój!! Czy do was naprawdę nic nie dociera!! Możecie w reszcie przestać zachowywać się jak dzieci,które robią zawsze to na co mają ochotę?!! Pora w końcu dorosnąć!!! Gdybym wiedziała,że tak to będzie wyglądać to nigdy nie zgodziłabym się być z wami w drużynie!!! Żaluję tego,że podjęłam wtedy taką decyzję!! Wynoście się stąd nie chce was widzieć, już!!!
Zapadła cisza, Nikt się nie ruszył z miejsca, nawet o krok. Lucy wyprowadzona z równowagi tym,że chłopak nie miał zamiaru jej posłuchać spojrzała na niego z furią w oczach,ale widząc wyraz jego twarzy jej spojrzenie momentalnie złagodniało.Jej serce ścisnęło się niebezpiecznie mocno i bardzo szybko pożałowała swoich słów. Jeszcze nigdy nie widziała Natsu w takiem stanie, jak teraz. Stał w lekkim rozkroku wpatrując się w swoją otwartą dłoń w której jeszcze chwile temu trzymał cukierki. Miał otwarte usta, żadem z jego mięśni nawet nie drgnął. Potem popatrzył na nią, prosto w jej oczy, a ona jak jeszcze nigdy w życiu miała ochotę przytulić go i przeprosić. Wiedziała,że przesadziła, nie miała wcale na myśli tego, co powiedziała. Nie potrafiła jednak wydobyć z siebie nawet jednego dźwięku. Po raz pierwszy widziała Natsu zranionego i tak bardzo ją bolało to,że to ona to spowodowała. Patrzył na nią z takim smutkiem i zawodem w oczach,że myślała iż za chwilę nie wytrzyma tego napięcia i upadnie, nie stało się tak jednak, była zbyt skamieniała, nawet aby upaść. Nie jeden raz kłóciła się z chłopakiem i krzyczała na niego,ale tym razem było inaczej. Ubrała uczucia w najgorsze słowa jakie tylko mogła. Widziała,że chciał jej coś powiedzieć,ale chyba po raz pierwszy od kiedy go znała nie był w stanie tego zrobić.Jej słowa tak bardzo do zaskoczyły i zraniły,że nie dziwiła by się gdyby już nigdy więcej nie chciał się do niej odezwać.po paru sekundach,które wydawały się jej ciągnąc wieczność, odwrócił się od niej na pięcie powoli bez słowa i skierował w stronę okna
- Chodź Happy, idziemy. Sam słyszałeś,że nie jesteśmy tu mile widziani.
Spojrzała w dół na Happiego,który z trudem powstrzymywał łzy. Patrzył na nią tymi swoimi wielkimi, czarmymi oczami z tak wielkim żalem
- Lucy-wyszeptał
- Happy-powtórzył Natsu zrezygnowany
- Aye
Chłopak nie czekał na przyjaciela tylko wyskoczył przez okno na zewnątrz. Happy wzniósł się w powietrze i bez słowa wyleciał za nim. W tej chwili nogi zrobiły jej się jak z waty i upadła na kolana. Łzy wodospadem ciekły po jej policzkach, wydając się nigdy nie mieć zamiaru przestać spływać. Zobaczyła,że koło kołdry spadającej z jej łóżka coś się świeci. Przyczołgała się bliżej i wzięła do ręki jeden z cukierków,które leżały teraz w całym jej salonie i przycisnęła go mocno do piersi
- Natsu, Happy przepraszam- po tym słowach zaczęła szlochać jeszcze bardziej. Oparła głowę na łóżku i przypomniała sobie nie jasno,że ostatnim razem tak płakała,gdy przeczytała list od swojego ojca, z którego dowiedziała się,iż jej ojciec pomimo swojego zachowania zawsze ją kochał, a ostatnie słowa jakie do niego powiedziała były okropne i krzywdzące, tak samo wtedy ojca tak teraz skrzywdziła Natsu. Objęła się mocniej ramionami i zaczęła się trząść z powodu konwulsji, jakie spowodował jej płacz. Zdawała sobie sprawę z tego,że całkowicie zniszczyła więzi,które łączyły ją z nimi.oraz to,że już nigdy nic nie będzie takie samo.

piątek, 9 października 2015

Mały bonus ;P

Cześć, dzisiaj taki mały bonusik, Jeśli nie widzieliście jeszcze najnowszego op Fairy Tail to zapraszam do oglądania ;). To taki sposób na umilenie sobie czasu, dopóki nie zamieszczę kolejnego rozdziału. Postaram się coś zamieścić w weekend. 








Moim zdaniem to jest naprawdę najlepszy op od samego początku. Zarówno muzyka, jak i małe urywki tego, co stanie się potem. Nie umknęło także mojej uwadze,że po raz pierwszy ( z tego co kojarzę) jest tak otwarcie pokazane,że Natsu myśli o Lucy, jak i Grey o Juvii. Może wreszcie zaczęło by się coś dziać w tym kierunku? Tak, wiem,że nie prędko się to stanie,a już zwłaszcza Nalu, którzy są ulubieńcami wszystkich, więc założę się,że jeśli w ogóle kiedyś mają być razem to na samym końcu anime/mangi. A szkoda bo chciałabym pooglądać parę słodkich scenek z tym paringiem, czego nie dane mi było zobaczyć w Rave Masterze dopóki nie przeczytałam mangi. Od pierwszego odcinka wiadomo,że Natsu zależy na Lucy, ale jak dla mnie ich relacja bardziej przypominała relacje rodzeństwa, które często się ze sobą kłóci itd. To prawda,że nasz kochany różowowłosy nienawidzi wszystkich,którzy doprowadzą Lucy do płaczu,ale tak samo jest w przypadku Erzy czy też Lisanny. Być może nasz ulubiony zabójca smoków w końcu trochę spoważnienie i zrozumie,że przynajmniej (coś)czuje do Lucy i,że jest to inne uczucie niż to którym obdarzył resztę członków FT. Trzymajmy kciuki.



czwartek, 8 października 2015

07- Nowy początek (Jerza) (5/7)


Znowu siedział w lecznicy, po za nimi nie było tam nikogo innego. Był bardzo ostrożny i przychodził tylko wtedy, kiedy wiedział,że nikogo innego nie będzie. Nie chciał wzbudzać niczyich podejrzeń. Jak miałby się wytłumaczyć z tego,że całymi godzinami patrzy jak Erza śpi? Przecież teoretycznie poznał ją dopiero wczoraj. Ale teraz nie siedział przy niej Junzo, tylko Jellal. Przyglądał się jej jak spała.Patrzył jak w równym, spokojnym oddechu unosi się jej klatka piersiowa i opada wraz z wydechem. Słuchaj jej oddechu i trzymał ją delikatnie za rękę. Jej rysy były zrelaksowane i wyglądała na taką niewinną i bezbronną, jakiej Jellal nigdy nie miał okazji jej zobaczyć, gdy była przytomna. Czułym gestem odgarnął jej parę kosmyków z twarzy. Zwrócił uwagę na to w jak wspaniale układały się jej włosy na poduszce. Opadały falami, tworząc coś na kształt kwiatu-czerwonej róży. Fernandes dobrze wiedział,że tego widoku nigdy nie zapomni, oraz to,że nigdy mu się nie znudzi patrzenie na to ja ona śpi.
Rozejrzał się po sali, dopiero teraz zwrócił uwagę na jej wygląd. Ściany były pomalowane na bardzo łagodny odcień żółtego. Po bokach, przy ścianach zostały poustawiane białe szafki na rzeczy pierwszej pomocy, takie jak bandaże, plastry i inne opatrunki, woda utleniona itd., Na półkach zostały poustawiane różnego rodzaju lekarstwa, rozpoczynając od przeciwbólowych, przez przeciwgorączkowe, a kończąc na leki odtruwające. W szpitaliku znajdowały się 4 łóżka,które zostały poustawiane w rzędach po prawej i lewej stronie drzwi, znajdujących się po środku ściany. Naprzeciwko tej ściany znajdowała się ściana z oknami, było trochę uchylone, ponieważ był piękny dzień, słońce świeciło na niebie niczym rozjarzona latarka. Lekki wiaterek wlatywał do pomieszczenie, dając uczucie przyjemnego ochłodzenia i lekko mierzwiąc mu włosy. Było zbyt gorąco na noszenie peruki, więc zdjął ją i położył sobie na kolanach. Jego magia pozwalała mu jedynie na zmianę rysów twarzy, dzięki czemu pozbył się znamienia na policzku. Jego budowa ciała oraz włosy pozostały jednak bez zmian. Na jego gust chyba dobrze wybrał, gdyż kiedy przechodził przez miasto dziewczyny oglądały się za nim i piszczały na jego widok. Chłopak zdawał się jednak w ogóle tym nie przejmować. Ledwo zwracał na nie choćby część swojej uwagi. Dla niego po za tą szkarłatnowłosą dziewczyną nie liczył się nikt inny.

  Obejrzał się jeszcze za siebie, by się upewnić,że nikt się przypadkiem nie pojawił.
Zanim otworzyła oczy, poczuła,że czyjaś ciepła dłoń dotyka jej ręki.Została ona jednak zabrana w momencie w którym zrobiła najmniejszy ruch. Nim otworzyła oczy próbowała sobie przypomnieć co się stało i gdzie jest. Po specyficznym  zapachu leków i czystej pościeli uświadomiła sobie,że musi być w lecznicy,zaraz potem przed oczami mignęła jej walka z Junzo. Przez chwile nawet wydawało jej się,że czuła obecność Jellala, ale jej wątpliwości rozwiały się, kiedy otworzyła oczy.Uznała,że musiało jej się wydawać tylko dlatego,że chciałaby żeby to był on. Gdy otworzyła oczy znowu ujrzała to złote spojrzenie, a zaraz potem czarne, gęste włosy. Bardzo zaskoczył ją fakt,że to właśnie Junzo przy niej siedzi. W końcu znali się dopiero 2 dzień. Nie mogła jednak zapomnieć jak serce zaczęło jej walić podczas małego incydentu podczas walki. Gdy sobie o tym przypomniała automatycznie zerwała kontakt wzrokowy i spojrzała na swoje dłonie.
- Erza dobrze się czujesz?-zapytał zaniepokojony. Spojrzała na niego i odpowiedziała.
- Tak, wszystko w porządku- usiadła prosto i zapytała- a Ty co tu robisz? Kiedy nie odpowiedział tylko spojrzał na nią zaskoczony, dodała
- Czemu tu ze mną siedzisz?
- Martwiłem się o ciebie, widząc jej minę dodał szybko- to znaczy martwiłem się,że trochę przesadziłem i chciałem wiedzieć,że z tobą wszystko ok.
- Nic mi nie jest, nie takie walki udawało mi się przeżyć.Nie przejmuj się tym A gdzie reszta?
- Natsu,Lucy i Grey dostali zlecenie.Kazali mi ci przekazać,że ggy wrócą to cie odwiedzą.
- W takim razie odwiedziny nastąpią w akademiku, bo ja czuję się już naprawdę nieźle. Wstała i podeszła do okna. Pozwoliła by wiatr trochę zmierzwił jej włosy. Po chwili odwróciła się do niego twarzą i spytała
- Gdzie nauczyłeś się tak dobrze walczyć?
- Lata praktyki, ale ty też jesteś całkiem silna.
- Całkiem silna? Jeszcze nie widziałeś moich pełnych możliwości. Najwyraźniej nie doszłam jeszcze do siebie po walce z Tartaros-powiedziała, pomimi tego,że wiedziała iż i tak by przegrała nawet gdyby była w dobrej formie, Junzo jest po prostu zbyt silny.
- Skąd pochodzisz?
- Z naprawdę daleka, wątpię żebyś kojarzyła to miejsce, jest naprawdę małe.
- Ja również pochodzę z małej wioski,która nazywa się Rosemary.
- Ja pochodzę z wioski ryżu to daleko na południe stąd.
- W porządku wracajmy do gildii.
- Dobrze

wtorek, 6 października 2015

Nalu

Cześć dzisiaj zamieszczę parę ulubionych klipów Nalu.Mam nadzieję,że Wam się spodobają ;). Jak na razie udało mi się znaleźć tyle, tych the best ;) przynajmniej dla mnie. 






07-Nowy początek (Jerza) (4/7)

Plac treningowy okazał się być dużym miejscem niedaleko od gildii. Był to prostokąt z betonu, coś na kształt boiska. Wyglądało to tak jakby znajdował się w środku lasu,ponieważ drzewa otaczały go z każdej strony. Całe Fairy tail stanęło na około i czekało na walkę, która miała za chwile się rozpocząć.
- Gotowy?- zapytała Erza,gdy kiwnął głową użyła podmiany, by zmienić zbroję. Jak na razie ubrała prostą zbroję składającą się z długich spodni i bandaża oplatającego jej klatkę piersiową, włosy związała w kucyk, a w ręce trzymała miecz. Jellal zdjął płaszcz,który miał na sobie uważając,by ni zrzucić przy okazji peruki.którą był zmuszony ubrać,gdyż jego niebieskie włosy za bardzo rzucały się w oczy.
- W takim razie zaczynajmy-powiedziała i ruszyła na niego. Była bardzo szybka i zwinna. Często walczyli w zwarciu Kiedy jednak Erza zaczęła walczyć na poważnie i użyła zbroi niebiańskiego koła Jallal także zaczął korzystać ze swojej magii. Najczęściej była to magia żywiołów, nie aż tak potężna, dzięki której udawało mu się odpierać ataki. Mógł jej używać do woli, nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Tak naprawdę to przez większość czasu był w defensywie. Nie miał najmniejszej ochoty na walkę z dziewczyną, a ona najwyraźniej to wyczuła, bo zaczęła bardziej na niego nacierać, nie dając mu wyboru, przez co musiał zacząć używać potężniejszej magii, by móc nadal odpierać jej ataki.
- Jeśli nie będziesz dawał z siebie wszystkiego to przegrasz- ostrzegła go Scarlet i po raz kolejny zaatakowała. Tym razem jednak był to dużo potężniejszy cios od poprzednich, gdyż zupełnie nie przygotowany na to chłopak poleciał parę metrów do tyłu. Wiedział,że musi zacząć walczyć na poważnie, jeśli nie chce wylądować na deskach w ciągu kilku najbliższych sekund. Po użyciu magii magii Załamania otchłani udało mu się sprowadzić ją do defensywy na jakiś czas.

Erza po raz pierwszy od dawna musiała walczyć na całość podczas zwykłego sparingu. Musiała przyznać,że Junzo był naprawdę silny. Sposób jego walki kogoś jej przypominał,ale nie mogła przypomnieć sobie kogo, z resztą i tak  nie miała na to czasu, bo cały czas musiała odpierać jego ataki. Odnosiła dziwne wrażenie jakby już kiedyś z nim walczyła,ale szybko odpędziła tę myśl, gdyż wiedziała,że to nie jest możliwe. Jej uszu dobiegły niezadowolonego Natsu, który cały czas darł się
- Erza co to ma być? Jak tak dalej pójdzie to przegrasz!!
- Natsu Junzo musi być naprawdę silny skoro Erza ma z nim takie problemy- wtrąciła się Lucy
- Albo po prostu wyszła z wprawy- skwitował chłopak
Tytania starała się skupić na walce na tyle, by nie słyszeć ich głosów. Musiała się w pełni skoncentrować na swoim przeciwniku, bo inaczej przegra, dobrze o tym wiedziała. Jednak Junzo nie dawał na wygraną użył magii ciała niebieskiego i powalił ją na ziemię. Usiadł na niej okrakiem całkowicie przygniatając ją do ziemi swoim ciałem,przytrzymał jej ręce nad jej głową. Czuła się bezsilna, szarpała się i próbowała wyrwać,ale nic z tego. W oddali słyszała dźwięki zaskoczenia i niedowierzania
- Erza na deskach? To..to niemożliwe- powiedziała Lucy
- Niemożliwe, a jednak. Wstawał Erza!!-wrzeszczał Natsu- nie możesz przegrać z nowicjuszem!!! Wstawaj!!!
- Nowicjuszem-pomyślała Erza- to on zdecydowanie nie jest. Zaczęła się zastanawiać nad tym jak duże doświadczenie w walce musiał mieć ten tajemniczy chłopak, który pojawił się znikąd. Przestała się szarpać uznając swoją przegraną i spojrzała mu w oczy. Miały miodowy kolor, miała wrażenie,że już na pewno je kiedyś widziała. Kiedy tak zaczęła się w nie wpatrywać,miała wrażenie,że w nich tonie. Chłopak też się jej przyglądał, a ona poczuła,że jej serce zaczęło szybko walić. Przez twarz Junzo przeszło kilka emocji, mogła je czytać jak z otwartej książki.Najpierw zaskoczenie,potem troska, a na końcu zmieszanie. Przy tej ostatniej jego mięśnie się rozluźniły,a uścisk osłabł. Ezra wykorzystała chwilę nieuwagi chłopaka, sięgnęła po miesz i tym razem to ona przygniotła go własnym ciałem, siadając na nim okrakiem i przyciskając miecz do jego gardła. Znów na niego spojrzała i zobaczyła wyraz całkowitego zaskoczenia, potem przeszło w rozbawienie, a iskierki radości błysnęły w jego pięknych oczach na końcu jednak dostrzegła w nich dumę, albo jej się wydawało.
- Wygrałaś-powiedział z uśmiechem, lekko się śmiejąc- chciałbym ci pogratulować.
- Śmiało-odpowiedziała tym samym. Zauważyła,że jest jeszcze bardziej rozbawiony, oraz dostrzegła,że trochę się zarumienił. Przez chwilę nie rozumiała dlaczego
- A czy mógłbym najpierw wstać?-powiedział z rozbawieniem
Dopiero teraz uświadomiła sobie z pełną mocą,że cały czas siedziała na nim okrakiem, na dodatek bandaż przytrzymujący jej piersi został lekko sfatygowany podczas walki,przez co jednak z piersi zaczęła trochę wystawać. Gdy się zorientowała, wstała szybko cała czerwona i zażenowana
- Przepraszam- wypaliła
- Nic nie szkodzi- Junzo wstał wolno z ziemi po czym wyciągnął do niej rękę,kiedy ją przyjęła spojrzała mu w oczy uświadamiając sobie,że przez cały ten czas ją obserwował, przez co jej twarz nabrała koloru jej włosów. Gdy ich dłonie się zetknęły przeszedł ją dziwny,ale przyjemny dreszcz.
- Gratuluję Erzo Scarlet- powiedział z promiennym uśmiechem. Wymówił jej nazwisko z dziwnym naciskiem,jakby w ten sposób chciał jej coś przekazać, albo tylko jej się tak wydawało. Cała reszta szybko do nich podbiegła.
- Wow!! To dopiero była walka!!!–wrzeszczał Natsu- teraz musisz zmierzyć się ze mną, zobaczysz tym razem cie pokonam!!
- Wygrałaś Erza- krzyknęła Lucy
- Tak-powiedziała Tytania cicho, bardziej do siebie niż w odpowiedzi. Wiedziała bowiem,że gdyby nie chwilowa nieuwaga chłopaka, na pewno by przegrała. Nagle zaczęło zawracać się jej w głowie, ziemia zaczęła się zbliżać niebezpiecznie szybko, a ciemność zaczynała ją otaczać. Głosy w około słyszała, tak jakby dobiegały z bardzo daleka. Poczuła,że upada,a potem,że czyjeś silne ramiona ją łapią, tym samym ratując przez upadkiem. Ostatnie co zobaczyła to te piękne miodowe oczy,a jej ostatnią myślą było,że te oczy wyglądają na pełne sekretów, zanim nie pochłonął ją mrok. 

poniedziałek, 5 października 2015

07- Nowy początek (Jerza) (3/7)


Jellalowi nie było łarwo udawać kogoś innego. Jego prawdziwą tożsamość znał jedynie mistrz, reszta nie była wtajemniczona.Nie chciał robić Fairy Tail kłopotów,ale po tym co mogło stać się Erzie, on po prostu nie mógł jej zostawić,a to był najlepszy pomysł na jaki udało mu się wpaść. Starał się udawać, że pochodzi z bardzo odległego miasta i dlatego próbował mówić z akcentem.Wiedział,że dzięki temu było większe prawdopodobieństwo,że choć trochę zmieni się brzmienie jego głosu, a Scarlet nie odkryje kim naprawde jest. Dziwnie było po raz kolejny jej się przedstawiać.W momencie, gdy usłyszał jej nazwisko, przed oczami mignęła mu scena z przeszłośći.Kiedy byli dziećmi i zostali zmuszeni do pracowania w wieży R. Od samego początku zwrócił na nią uwagę.Na to jak troszczyła się o swoich przyjaciół, to jak była silna i odważna. Pewnego razu zdobył się na odwagę, by do niej podejść i się przedstawić.Gdy ją poznał nie miała nazwiska, a przynajmniej go nie znała, dlatego też to właśnie on jej go nadał, biorąc pod uwagę kolor jej włosów. Już wtedy wiedział,że tego koloru nigdy nie zapomni, a także nigdy nie będzie w stanie zapomnieć tej dziewczyny. Od tego momentu zaczęli się trzymać razem. Z nich wszystkich to właśnie on był najstarszy, więc przejął dowodzenie. Jako dziecko był pełen nadziej na to,że kiedyś zostaną uwolnieni, a potem Zeref go opętał i…
Z rozmyślania wyrwał go głos Tytani.
- Junzo, chcę się przedstawić reszcie- powiedziała dziewczyna i nakazała gestem,by poszedł za nią.
- Przyjaciele- zwróciła się do wszystkich- chciałam wam przedstawić nowego członka gildii, Junzo Ferro. W tym momencie wszystkie oczy w pomieszczeniu zwróciły się w jego stronę.Nie czuł się dobrze z tym,że wszystkich oszukuje, a już zwłaszcza po tym jak pozwolili mu na zawodach wcielić się w jednego z nich. Pierwszy podszedł go niego Natsu, a zaraz za nim Grey i Lucy.
- Joł jestem Natsu Dragoneel, inaczej najsilniejszy członek gildii, na pewno już o mnie słyszałeś-powiedział z szerokim uśmiechem.
- Tak najsilniejszy, gdy tylko nie dostaje batów od Erzy, Laxusa, czy mnie- skwitował Brunet- Jestem Grey
- Coś ty powiedział gołodupcu?
- To co słyszałeś idioto
Tak niewiele brakowało, a ich kolejna walka by się zaczęła, ale Erza spiorunowała ich wzrokiem i co zaskoczyło Jellal, to o dziwo podziałało.
. Obok niego stała blondynka,którą Jellal również znał.
- A ja jestem Lucy- powiedziała z promiennym uśmiechem- miło mi cie poznać
- Jestem Junzo, mnie was również-odpowiedział trochę niepewnym głosem.Aż na dobrze wiedział co się stanie, gdy dowiedzą się kim jest naprawdę. W tej chwili poczuł,że czyjaś ręka spoczywa na jego ramieniu, a po chwili usłyszał głos Erzy, która szeptała mu do ucha- Wiem,że na początku mogą wydawać się trochę dziwni, też tak myślałam, gdy dołączyłam do gildii, ale przywykniesz-powiedziała z uśmiechem- bo to właśnie Fairy Tail- powiedziała już głośniej.
- Oj Erza może przestaniesz flirtować z nowym, bo chętnie się z nim zmierze-powiedział Natsu po cym podszedł bliżej- co powiesz na mały sparing?
- A tak w ogóle to jaką magią się posługujesz?-wtrąciła Lucy
- Magią Gwiazd-odpowiedział po prostu, kiedy jednak wszyscy na niego spojrzeli zdał sobie sprawę ze swojej gafy,ale było już na późno.
- Magią Gwiad-powtórzyła Erza- hm…znam tylko jedną osobą,która posługuje się tą magią, jest ona bardzo rzadka. Wiedział,że musi się opznować i coś wymyślić dlatego odpowiedział poważnie
- Może w tych stronach faktycznie, ale tam skąd pochodzę co 2 osoba posługuje się tą magią.
- To bardzo silna magia- kontynuowała Erza- sama chciałabym się z tobą zmierzyć, jeśli nie masz nic przeciwko
- Ja…- zaczął Jellal,ale przekrzyczał go inny głos dużo donośniejszy
- Tak. Hehe przekonamy się czy po małej przerwie Erza nie wyszła z wprawy-rzycił jej wyzwanie Natsu- ja będę walczył ze zwycięzcą- dodał z szerokim uśmiechem.
- O rany Natsu, czy ty nigdy się nie nauczysz?- zapytała po części znudzonym, a po części zirytowanym głosem Lucy.
Jellalowi wcale nie podobał się pomysł walki z Erzą. W takiej sytuacji bardzo łatwo było o odkrycie kim jest naprawdę, po za tym perspektywa ponownej walka z dziewczyną wcale mu się nie podobał. Pamiętał gdy walczył z nią poprzednio, co prawda nie był w tedy w pełni sobą, ale i tak nie mógł wybaczyć sobie tego,że gdyby nie Natsu to Jellal by ją zabił. Wiedział jednak,że ni uniknie tej walki, co najwyżej odwlecze ją w czasie. Wtedy przez hałas panujący w gildii przebił się głos mistrza.
- Junzo nie musić walczyć jeśli nie chcesz- w tym momencie Jellal podjął decyzje
- Będę walczył, chce się przekonać na jakim jestem poziomie w stosunku do reszty członków- po zobaczeniu zadowolonego spojrzeniu Erza, wiedział,że podjął dobrą decyzję. Dawno z nią nie walczył, więc zastanawiał się nad tym jak bardzo się polepszyła od tamtego czasu. Nie wiedział, czy powinien iść na całość, cy trochę się wstrzymać,ale zadecydował,że podejmie decyzję w czasie walki, zależnie od tego jak będzie wyglądała sytuacja. Wtem dodarły do niego głosy aprobaty wszystkich osób będących w budynku.
- No,no to może być ciekawe- powiedział Laxus,który właśnie podszedł bliżej.I nim się obejrzał wszyscy zaczęli wychodzić z gildii, zostali tylko on i Erza.
- To co jesteś gotowy?-zapytała
- Tak-odpowiedział krótko i ruszył za nią na plac treningowy, jak się domyślał.