sobota, 29 sierpnia 2015

06- Utrata pamięci ( SasuSaku)

Paring: SasuSaku
A/M: Naruto
Dozwolone : 18 lat
Uwagi:  Cześć, niestety  nie wszystko wyszło tak jakbym chciała. Miało to być opowiadanie którego akcja dzieje się w wiosce liścia i wiem,że trochę przesadziłam ze sprzętem kuchennym itd. Bo takich rzeczy nawet tam nie ma haha :D, ale mimo wszystko mam nadzieję,że wam się spodoba. Muszę przyznać,że nad tym opowiadaniem siedziałam najdłużej ze wszystkich, więc życzę miłego czytania
J.
Ps: Czy Wy także nie możecie się już doczekać filmu „Boruto” ? Ciekawi mnie,jak pokażą nowe pokolenie wioski ;) .

Stała w biurze Hokage.Była zdenerwowana i ręce się jej trzęsły,serce waliło jak młotem w oczekiwaniu na swojego ukochanego. Tak długo go nie widziała.Ostatnim razem,kiedy dane jej było spędzić z nim trochę czasu, nie mieli czasu na rozmowy, przecież byli na wojnie. Później stoczył walkę z Naruto,która zakończyła się remisem. Po walce Uzumaki stracił przytomność,a zanim ona i Kakashi-sensei zdążyli go dogonić, po Sasuke nie było już ani śladu. Nikt nie wiedział, co się z nim stało, po prostu zniknął. Szukali go miesiącami,ale nie było po nim śladu. Zupełnie jakby się zapadł pod ziemię. Dopiero wczoraj doszły do niej wieści,że kilku shinobi z Konohy wracając do wioski natknęli się na mężczyznę,który pasował do rysopisu. Opisali go jako wysokiego bruneta o kruczoczarnych włosach i czarnych jak smoła oczach. Sakura czuła,że to on, nie potrafiła wyjaśnić dlaczego, ale była tego pewna. Do tej pory mieli już parę takich zgłoszeń, ale przy żadnym z nich nie budziła się z niej ta nadzieja,która ulokowała się w jej sercu. Nie tylko ona oczekiwała przyjścia przyjaciela z drużyny. Byli tu również Kakashi-sensei, Tsunade, Shizune oraz oczywiście Naruto,który chodził w kółko i nie krył swojego zniecierpliwienia.
- No jak długo to jeszcze potrwa? Czekamy tu już godzinę!-wykrzyczał Naruto,który powoli tracił cierpliwość.
- Uspokój się Naruto. To nie jest takie proste, jak ci się wydaje. Nasi shinobi, którzy go znaleźli powiedzieli,że nie był w najlepszym stanie. Wyglądał na zdezorientowanego,był ranny, brudny i miał potargane ubranie. Nie odezwał się do nikogo nawet słowem. Nasi medycy zabrali go do szpitala,aby go chociaż trochę podleczyć, to musi trwać. Po za tym, kiedy dostałam tą wiadomość byli przy granicy kraju Ognia. Znaleźli go w lesie i od razu powiadomili mnie o tym.
- Tak, wiem,ale już nie mogę się doczekać tego,aż mu skopie tyłek za to,że tak nawiał po naszej walce!
W tym momencie drzwi się otworzyły i do gabinety weszła dwójka ludzi, pielęgniarka ze szpitala i Sasuke. Po minie kobiety Tsunade szybko zorientowała się,że coś jest nie tak.
- Ejj!!! Sasuke!!- zawołał Naruto- ile każesz nam na siebie czekać?!
Chłopak nie odpowiedział. Spojrzał tylko na chwile na blond chłopaka. Z jego wyrazu twarzy nie można było nic odczytać.
- Hiruko co się stało?-zapytała
- Pani Tsunade. Robiliśmy co w naszej mocy, użyliśmy nawet paru medycznych technik,ale niestety nic to nie pomogło.
- Co mu jest?
- Cierpi na zanik pamięci krótkotrwałej.
- Co?-zapytał zdziwiony Naruto, który zupełnie nie mógł poznać swojego przyjaciela.
- To znaczy,że ma amnezje-wyszeptała ze strachem Sakura. Jako medyczny ninja miała okazje spotkać się kilka razy z tą dolegliwością. Dlatego też doskonale zdawała sobie sprawę z tego,że pamięć może nie wrócić mu tak łatwo. A w najgorszym przypadku,może nigdy nie wrócić.
-Co?!-krzyknął Naruto-daj spokój Sasuke przestań udawać. Słuchaj to,że ostatnio skopałem ci tyłek to jeszcze nie powód,żeby udawać,że mnie nie znasz.
- Zamknij się-powiedział brunet-nie wiem kim jesteś,ale jesteś irytujący.
- Grr Sasssukee- syknął wściekły Uzumaki. Nie znosił być traktowany z góry przez przyjaciela.
- Naruto,uspokój się !- powiedziała Haruno.
- Nazywasz się Sasuke Uchiha-głos zabrała hokage. Jesteś obywatelem wioski,która nazywa się Konoha i leży w kraju Ognia. W tym momencie wątpie żeby cokolwiek ci to mówiło,ale może pamiętasz jak dostałeś się do lasu?
- Nie pamiętam. Nic nie pamiętam. Kim wy do cholery jesteście?
Sakura stała tam i patrzyła na niego. Inaczej wyobrażała sobie to spotkanie. Miała nadzieje,że w końcu normalnie ze sobą porozmawiają, nie wiedziała co robić, więc zrobiła jedyną rzecz jaką tylko mogła.
- Cześć, nazywam się Sakura Haruno, miło mi cie poznać- mówiąc to uśmiechnęła się do niego delikatnie i podała mu ręke.
- Sakura-chan co ty robisz?zapytał zaszokowany Naruto.
Sakura puściła ten komentarz mimo uszu. Spojrzała ukochanemu w oczy i aż wstrzymała oddech, kiedy zobaczyła w nich to samo co lata temu. Zawsze było jej trudno domyślić się o czym on myśli lub co czuje. W dzieciństwie widziała w jego oczach smutek i samotność, a także zagubienie. Po katastrofie jaka spotkała jego klan nie wiedział co robić, został zupełnie sam na świecie. To właśnie z tego powodu już od najmłodszych lat go obserwowała a z czasem się w nim zakochała. Wcale powodem tego nie było to,że był najlepszym uczniem akademii,a do tego był przystojny, jak myśleli inni,chociaż to jej oczywiście nie przeszkadzało. Z czasem nauczył się ukrywać w sobie te emocje. Kreując się na aroganckiego i zarozumiałego chłopaka. Ona jednak wiedziała,że to tylko maska którą zakładał w towarzystwie innych, by ukryć swoje prawdziwe uczucia. Z biegiem lat już w ogóle jej nie zdejmował. Teraz jedyne co widziała w jego spojrzeniu to zagubienie.

Patrzył na nią, a raczej lustrował ją wzrokiem. Wahał się zanim przyjął jej rękę. Kiedy jednak jej dotknął poczuł,że jest delikatna i miękka. Od tej dziewczyny biło jakieś dziwne ciepło,którego on nie był w stanie wyjaśnić. Nie pamiętał jej. Ani twarzy, czy też głosu, ale w przeciwieństwie do innych ludzi jakich zobaczył, wiedział,że ją na 100% zna, a raczej znał. Wystarczyła chwila w której spojrzał w jej piękne szmaragdowe oczy i zaufał jej. Sam nie wiedział czemu,ale czuł od niej jakąś dziwną aurę,a instynkt podpowiedział mu,że ta dziewczyna na pewno nie jest jego wrogiem. Nic jej nie odpowiedział, bo nawet nie wiedział co. Dziwnie mu było się przedstawić, bo nie był pewny tego,że kobieta siedząca przy biurku powiedziała prawdę. W końcu oboje opuścili dłonie. W tym momencie usłyszał otwierające się za nim drzwi i automatycznie popatrzył w tą stronę. Kobieta,która wbiegła do pomieszczenia była wysoką blondynką z włosami upiętymi w koński ogon sięgający jej do pasa. Kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały usłyszał jak pisnęła, a potem powiedziała
- Sasuke-kun, wreszcie zdecydowałeś się do nas wrócić?- w jej pytaniu wyczuł nutkę sarkazmu. Zupełnie jakby spodziewała się tego, co za chwile usłyszy z jego ust. Potem dziewczyna zerwała kontakt wzrokowy i zwróciła się do swojej szefowej. Przynajmniej tak przypuszczał po sposobie w jakim do niej mówiła.
- Pani Tsunade mamy problem. Do szpitala właśnie został przywieziony bardzo ranny pacjent. Chłopak ma złamaną lewą nogę i ręke, połamane kilka żeber, które prawdopodobnie przebiły jego lewe płuco, tak sądze po sposobie w jakim oddycha. Oprócz tego,może mieć wstrząs mózgu. Operacja musi zostać przeprowadzona natychmiast inaczej on umrze, dlatego przyszłam po Sakurę.
- Sakura natychmiast rozpocznij operacje- wydała polecenie hokage.
- Tak jest. Zrobię wszystko co w moje mocy,aby go uratować
- Liczę na ciebie
Dziewczyna wybiegła szybko z gabinetu obdarzając go szybkich spojrzeniem,które miało mu chyba dodać otuchy.
- Naruto zaprowadź Sasuke do jego mieszkania, oraz wytłumacz mu jakie zasady panują w naszej wiosce. Potem przyjdź do mnie i zdaj raport.
- Dobrze-odpowiedział blondyn. Po raz pierwszy był poważny. Zabrał klucze leżące na biurku i zawołał go. A jemu nie pozostało nic innego, jak pójść za  nim.

Sakura właśnie przygotowywała się do operacji. Z raportu Ino, wynikało,że będzie to trwało kilka godzin. Spięła włosy w koński ogon, przebrała się, opłukała twarz zimną wodą i umyła ręce zanim włożyła rękawiczki. Spojrzała w lustro i zobaczyła,że nie jest tą samą pewną siebie lekarką od której zależy życie młodego shinobi. Była rozkojarzona, cały czas myślała o Sasuke. Trudno było jej znieść myśl,że została całkowicie wyrzucona z jego pamięci. Nigdy nie byli w bliskich stosunkach, gdyż Sasuke jest typem samotnika i nigdy nie pozwalał na to by ktokolwiek się do niego zbliżył. Teraz po tych wszystkich latach miała nadzieję,że to się zmieni,że on się zmieni i przestanie zamykać w sobie.
- Weź się w garść Haruno- zganiła samą siebie. Założyła maskę na twarz i weszła na salę operacyjną,gdzie życie młodego chłopaka było dosłownie w jej rękach.

Sasuke szedł w ciszy za chłopakiem w pomarańczowym stroju. Nie zapamiętał jeszcze jego imienia, bo w sumie nawet nie czuł takiej potrzeby. Blondyn nieustannie o czymś mówił. Buzia nie zamykała mu się nawet na chwile, a Uchiha wcale nie miał ochoty tego słuchać.
- Ogólnie to od zawsze byliśmy rywalami. Oczywiście ja byłem silniejszy od ciebie i wygrywałem każdą walkę- przechwalał się nieustannie.
- Czemu mi o tym mówisz?!
- Bo chce żebyś sobie przypomniał- odpowiedział po prostu i kontynuował
- A pamiętasz jak byliśmy na naszej pierwszej misji na której uratowałem ci tyłek, bo wiedz gdyby nie ja to już by cie tu nie było.
Sasuke postanowił,że przestanie go słuchać. Zaczął się rozglądać po okolicy. Szli jakąś wąską uliczką koło sklepów, barów i jakiś restauracji. Nie umknęły mu jednak te wszystkie spojrzenia rzucane w jego stronę. Nie były one przyjazne, z tego powodu zaczął się czuć jak jakiś intruz.
Próbował zapamiętać drogę,aby potem nie mieć problemu z trafieniem do mieszkania. Za nim dotarli na miejsce po drodze zobaczył wiśniowe drzewa* i momentalnie przed oczami ukazała mu się postać różowo włosej dziewczyny dziewczyny o zielonych oczach. Była jedyną przyjaźnie nastawioną osobą, którą do tej pory „poznał”. Był ciekawy tego,czy jeszcze ją kiedyś zobaczy. Hm…Sakura-pomyślał.  Z rozmyślań wyrwały go pewne nieznośnie krzyki i dopiero w tym momencie Sasuke zdał sobie sprawę z tego,że zatrzymał się patrząc na różowe drzewa, a chłopak przed nim wołał za nim,aby nie zostawał w tyle. Uchiha przyśpieszył kroku i dogonił Uzumakiego.
Jego mieszkanie było większe niż się spodziewał. Salon z kuchnią i łazienką na dole, a gdy wszedł po schodach na 2 piętro, jego oczom ukazała się całkiem sporej wielkości sypialnia z łazienką, a po 2 stronie jeszcze dwa pokoje gościnne. Było już całkiem dobrze urządzone wliczając w to meble oraz wyposażenie łazienki i kuchni. Ściany w każdym pomieszczeniu po za łazienkami w kolorze beżu i brązu miały biały kolor, doskonale komponowały się one z ciemnymi meblami takimi jak czarna sofa ze szklanym stolikiem, długim ciemno brązowym jadalnym stołem, który mieścił się na granicy kuchni i salonu oraz dopasowanymi do niego krzeseł. W sypialni duże łoże małżeńskie zajmowało całkiem sporą powierzchnie pokoju,Po bokach łóżka stały dwie szafki nocne z ciemnego brązu, a na przeciwko niego stały komoda i szafa. Na lewej ścianie mieściło się okno z ciemnymi żaluzjami chroniącymi przed promieniami słońca, a na ścianie naprzeciwko od wejścia była łazienka.W pokojach gościnnych mieściły się łóżka,parę szafek i stoliki do kawy. Mieszkanie było proste,ale eleganckie i gustowne.
I jak podoba ci się? Sakura-chan je urządzała- powiedział blondyn,
- Sakura-chan- pomyślał Sasuke. Nie umknęło jego uwadze to w jaki sposób chłopak zwracał się do dziewczyny.- hm…może jest jego dziewczyną-pomyślał i w tym momencie z jakiegoś powodu poczuł ukłucie w sercu. Odebrał to jednak jako jakiś uraz,który prawdopodobnie jeszcze się nie zagoił.
- Tak, jest w porządku-odpowiedział
- Słuchaj-zaczął Naruto- nazywam się Uzumaki Naruto. Dobrze zapamiętaj to imię, bo to imię człowieka, który cie pokonał w ostatniej walce.
- Walczyliśmy ze sobą? Dlaczego?
- Bo tobie odbiło-odpowiedział po prostu, kiedy jednak spojrzał na Uchihe zdał sobie sprawę z popełnionej gafy i kontynuował- ale ty i tak nic z tego nie pamiętasz, więc co ci będę mówił. Z reszta zajęłoby mi to czas chyba do wieczora,a jestem strasznie głodny i muszę iść na ramen, a przedtem jeszcze zdać raport babuni, więc na razie-zawołał i wybiegł z mieszkania jak z procy.
Był bardziej zmęczony niż mu się wydawało. Położył się na sofie i zaczął rozmyślać o wydarzeniach z dzisiejszego dnia. Jego intuicja podpowiadała mu,że faktycznie zna Naruto. Jego irytujący głos odbijał się echem w jego głowie i był pewny tego,że słyszał go już nie jeden raz. Wspomnieniami wrócił również do Sakury. Przed oczami stanęła mu jej postać. Teraz przypomniał sobie wyraźniej emocje,które wcześniej zobaczył w jej oczach. Były to strach,ulga i jeszcze jedno uczucie,którego w tym momencie nie potrafił nazwać. Zastanawiał się też nad tym kim była dla niego w przeszłości. Po zadaniu sobie tego pytania zasnął.

Sakura była wykończona,ale szczęśliwa. Po raz kolejny udało jej się uratować czyjeś życie. Nie była w stanie opisać tego,co czuła,gdy po skończonej operacji słyszała-pacjent żyje-te dwa słowa sprawiały,że kochała swoją pracę. Pomimo zmęczenia postanowiła jednak,że nie położy się spać od razu.Musi przecież jeszcze ugotować obiad i zanieść go Sasuke. Wiedziała,że po dzisiejszych przeżyciach na pewno jest głodny, a wątpiła w to,że już pierwszego dnia wyjdzie na miasto,aby coś zjeść. Po za tym nawet,gdyby chciał coś kupić to nie miałby na to pieniędzy. Tsunade właśnie jej powierzyła pieniądze dla niego, które miała mu zanieść. Zastanawiała się nad tym, jak powinna go teraz traktować. Pamiętała aż za dobrze o tym,że w przeszłości nie lubił jej towarzystwa, nie wiedziała jak będzie teraz. Nie miała jednak serca zostawiać go samego. Kiedy weszła do jego mieszkania, zobaczyła,że po za małym światłem w  kuchni,całe miszkanie pogrążone jest w ciemności. Podeszła do stołu jadalnego i tam postawiła posiłek,kiedy się obróciła,zobaczyła Sasuke, śpiącego na sofie. Najciszej jak tylko potrafiła podeszła na palcach do sofy u usiadła na oparciu. Przez chwile przyglądała mu się. Kiedy spał jego twarz robiła się spokojniejsza i mniej poważna. Nie chrapał, oddychał spokojnie i miarowo. Kiedy pomyślała,że prawdopodobnie od miesięcy nie miał okazji zasnąć w normalnym, przeznaczonym do tego miejscu serce ścisnęło jej się z żalu. Po chwili chłopak otworzył oczy,a ona została uwięziona przez spojrzenie czarne niczym noc.

Na początku nie wiedział, czy to jawa czy sen. Znów widział te piękne szmaragdowe oczy,które spoglądały na niego.
- Cześć-powiedziała i uśmiechnęła się miło- przepraszam obudziłam cie?
- Nie,nie obudziłaś-odpowiedział automatycznie, co było prawdą.
- Pomyślałam,że pewnie musisz być głodny, więc przyniosłam ci obiad.
- Ta..dzięki-dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego,że wręcz umierał z głodu.
- Dobrze, więc obiad postawiłam na stole w kuchni,a pieniądze położyłam na blacie, więc to  chyba wszystko,pójdę już.
- Zaczekaj-powiedział i złapał jej nadgarstek.Z tego powodu po jego ciele przeszedł jakiś dziwny dreszcz. Puścił jej rękę i spytał-dlaczego już idziesz?- sam nie wiedział czemu ją o to zapytał,ale w głębi duszy wiedział,że ona jest w stanie odpowiedzieć na wiele pytań,które przychodziły mu do głowy.
Zaskoczył Sakurę tym pytaniem. Nigdy wcześniej nie słyszała tego od niego i nie spodziewała się usłyszeć teraz. Rozumiała to,że jest typem samotnika i nie lubi towarzystwa, już dawno się z tym pogodziła.
- Nie chce ci przeszkadzać-odpowiedziała machinalnie.
- Nie przeszkadzasz, po za tym chciałem z tobą porozmawiać Sakura.
Kiedy wypowiedział jej imię,była w szoku. Przez chwile nie wiedziała co powiedzieć,ale zdała sobie sprawę z tego,że on chyba chce by została z nim trochę dłużej.
Przez dłuższą chwile na siebie patrzyli. Zobaczył jak przez jej twarz przebiegają następujące emocje. Najpierw zaskoczenie,niezdecydowanie,ale na końcu radość.
- Zapamiętałeś moje imię-powiedziała zdumiona.
- Tak zapamiętałem. Pasuje do ciebie.
- W porządku mogę chwile zostać-powiedziała i usiadła obok niego.- o czym chciałeś porozmawiać?
- Chce wiedzieć kim dla mnie jesteś. Ty, Naruto i tez facet w masce, którego widziałem w biurze.
- W przeszłości tworzyliśmy drużynę 7. Ty, Naruto, Kakashi-sensei i ja.
- Co masz na myśli mówiąc w przeszłości?- zapytał po czym przeszedł do dalszych pytań dotyczących jego życia- Co się stało z moją rodziną? Gdzie ona jest?
- Przykro mi to mówić,ale kiedy byłeś jeszcze dzieckiem twoi rodzice, jak i cały klan padł ofiarą pewnego złego człowieka,który już nie żyje.
- A rodzeństwo? Mam rodzeństwo?
- Miałeś starszego brata Itachiego, ale on także już nie żyje.
- Itachi-powiedział Uchiha jakby testując to imię.
- Tak. To co może teraz zjesz? Nie jesteś głodny?
- A ty nie jesteś ?
- Nie, ja już jadłam-odpowiedziała uśmiechając się miękko-mam nadzieję,że ci posmakuje,hehe..nie jestem najlepszą kucharką.

Podczas posiłku nie odezwali się do siebie, ani słowem. Oboje byli pogrążeni we własnych myślach. Sakura martwiła się stanem pamięci przyjaciela. Jego amnezja była bardzo zaawansowana,skoro nie pamiętał nawet swoich rodziców,ani tego, co wydarzyło się lata temu.
 On natomiast zerkał na nią co chwile i zastanawiał nad tym jakie relacje łączyły ich w przyszłości. Był jej bardzo wdzięczny za to,że pomimo zaistniałej sytuacji zachowywała się tak naturalnie w jego towarzystwie.
Po skończonym obiedzie usiedli  z powrotem na sofie. Sasuke spojrzał jej prosto w oczy i postanowił dowiedzieć się więcej. Miał nadzieję,że poznanie kilku informacji z jego przyszłości pozwoli mu odzyskać pamięć.
- Więc, co miałaś na myśli mówiąc w przeszłości? Jak długo nie było mnie tutaj w wiosce?
- W przybliżeniu jakieś 4 lata-westchnęła ciężko. Ten czas bez niego wcale nie przeleciał jej tak szybko. Zwłaszcza,że przez prawie cały ten okres Naruto także nie było w wiosce,bo trenował z Jirają.
- Co? Tak długo? Co się stało? Co ja robiłem przez ten cały czas? Dlaczego odszedłem?

Sakura spojrzała na niego smutno. Nie miała ochoty o tym rozmyślać,a jeszcze mniejszą ochotę mu o tym mówić. Po za tym w tym stanie nie wiedziała czego może się po nim spodziewać. A co jeśli znowu mu odbije i odejdzie? Ona nie zniosłaby kolejnego rozstania. W nocy w której Sasuke odszedł z wioski, jej serce zostało złamane na miliony kawałeczków. Teraz kiedy wrócił i miała go znowu przy sobie, czuła,że jej serce na nowo się odbudowuje, kawałek po kawałku, ale w końcu znów będzie pełne-Błądziła gdzieś wzrokiem po ścianie, po czym pozwoliła swoim myślą pędzić dalej-Po za tym to nawet nie chodziło o nią i jej uczucia. Wiedziała,że przez te wszystkie lata był samotny i nieszczęśliwy. Nieważnie jak bardzo starałby się grać przed innymi i przed samym sobą,ona znała prawdę.Za nic na świecie nie chciała,by to się powtórzyło. Patrząc mu jednak w oczy, nie potrafiła go zbyć.Postanowiła,że powie mu prawdę,ale postara się trochę załagodzić wszystko i pominąć parę szczegółów,jak np.to,że jego własny brat uczestniczył w mordowaniu jego rodziny.
- W porządku powiem ci wszystko,ale pod jednym warunkiem.Musisz mi coś obiecać. Bez względu na to co tu usłyszysz i co, wtedy poczujesz obiecaj mi,że nie odejdziesz znów z wioski-powiedziała poważnym głosem i pewnie spojrzała mu w oczy.

Sasuke spojrzał na nią. Przeraziła go powaga na jej twarzy.Bał się tego co może usłyszeć. Zastanawiał się nad tym,co to może takiego być,żeby ona sądziła,że z tego powodu ucieknie.Nie umknęło jego uwadzę tego,że powiedziała „znów”, a to znaczyło,że w przeszłości już zdażyło mu się to zrobić. Wiedział jednak,że musi poznać prawdę na wypadek,gdyby pamięć miała już nigdy mu nie wrócić. Zdawał sobie sprawę z tego,że istnieje takie ryzyko. Po zastanowieniu przytaknął głową i słuchał tego, co Sakura ma mu do powiedzenia.
Odetchnęła głęboko i zaczęła opowiadać.
- Widzisz w sumie to wszystko zaczęło się podczas trwania 2 etapu egzaminu na chunina. Tam po raz pierwszy spotkaliśmy człowieka-tu zatrzymała się na chwile-jak teraz o tym myślę to nie wiem nawet,czy można nazwać go człowiekiem. W każdym bądź razie był to shinobi o imieniu Orochimaru. Kiedyś był obywatelem naszej wioski,ale zaczął robić eksperymenty na ludziach,przez co został wydalony z Konohy  po czym został zbiegłym ninja. Jego największym pragnieniem było wynaleźć technikę,która dałaby mu nieśmiertelność. Wykonał masę eksperymentów i znalazł sposób na wieczną młodość. Nie była to jednak stała technika. Co jakiś czas musiał znajdować sobie nowe „naczynie”, by móc kontynuować swoje wieczne życie. Orochimaru był bardzo zachłanny. Chciał poznać wszystkie techniki świata, a zdawał sobie sprawę z tego,że życie jest zbyt krótkie, by mógł tego dokonać. Oczywiście wybierał tylko najlepsze ciała najsilniejszych shinobi. A tak się właśnie złożyło,że ty wpadłeś mu w oko. Jesteś ostatnim członkiem bardzo silnego i szanowanego rodu Uchiha pochodzącym z naszej wioski. Posiadasz sharingan, którego bardzo pragnął posiąść Orochimaru. W lesie śmierci „podarował” ci pewną „przeklętą pieczęć”, przez którą jeszcze bardziej zapragnąłeś większej mocy. Odszedłeś z wioski i dołączyłeś do niego. Z czasem dowiedziałeś się kto stał za zabiciem twojego klanu i wpadłeś w wir zemsty.-po czym dodała- Nie martw się ten człowiek już nie żyje.- kontynuowała - Z czasem jednak dowiedziałeś się czegoś jeszcze, poznałeś jakąś prawdę,której nie znam nawet ja. Po za tobą znają ją tylko Kakashi-sensei i Naruto. Z tego powodu, z powodu tej tajemnicy skierowałeś całą swą złość i nienawiść na Konohę. Popełniłeś masę błędów, myśląc,że postępujesz słusznie. Nasza drużyna zjednoczyła się ponownie dopiero podczas wielkiej wojny ninja. Była to pierwsza wojna shinobi w historii w której 5 wielkich nacji połączyło siły i stanęło razem do walki. Wojna ta pochłonęła wiele ofiar z każdej z wiosek, lecz udało nam się. Wtedy to po raz kolejny współpracowaliśmy ze sobą i w końcu wspólnymi siłami pokonaliśmy wroga.

Sasuke był wręcz przerażony tym co przed chwilą usłyszał. Nie mógł uwierzyć w to co się z nim stało. Czuł,że pod słowami „popełniłeś wiele błędów”, kryje się znacznie więcej. Czuł to. Usłyszał rozdzierające serce krzyki. Krzyki ofiar, jego ofiar, zupełnie tak jakby jego zmysł słuchu pamiętał jego straszne zbrodnie aż za dobrze. Zrobiło mu się nie dobrze, miał wrażenie,że gdyby nie siedział na sofie już dawno by zemdlał.

-Jak wielu ludzi zabiłem?-zapytał w końcu łamiącym się głosem.
- To nie ma w tej chwili znaczenia. Mówiłam ci już,że myślałeś,że postępujesz słusznie. W tej chwili nikt nie ma ci tego za złe.-uśmiechnęła się do niego delikatnie i złapała go za trzęsącą się rękę starając się w ten sposób dodać mu otuchy.

Mocno ścisnął jej rękę czując się jakby tonął od natłoku własnych myśli, a jej dłoń była kołem ratunkowym, jedyną rzeczą, która może go w tym momencie uratować od totalnego obłędu.-Kim jestem? Jestem złym człowiekiem? Niemożliwe…nie czuję się zły,a może jednak.Dlaczego się taki stałem? Co to jest za tajemnica, której nawet ona nie zna? Czy jeśli pamięć mu wróci znów się taki stanie? -Bał się tego,tak bardzo się tego bał. Nie chciał być tym człowiekiem o którym mu opowiedziała. Nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Nie chciał słyszeć już nic więcej, nie chciał,ale musiał. Musiał to usłyszeć, musiał poznać prawdę.
- Odpowiedz-wyszeptał

Sakura zbliżyła się do niego jeszcze bardziej. Cały się trząsł i miał drgawki. Nigdy w życiu nie widziała go w tym stanie. Ten widok łamał jej serce. Nie mogła znieść tego,ze to ona mu to zrobiła- jak mogła być tak głupia?-pytała samą siebie. Delikatnie dotknęła jego głowy i poczuła,że ma gorączkę. Za pomocą swojego magicznego dotyku postanowiła zbić mu temperaturę. Nie puszczając jego ręki,przyłożyła drugą dłoń do jego czoła i użyła medycznej techniki, którą bardzo często stosowała w szpitalu na swoich pacjentach.
- Proszę…odpowiedz- nie odpuszczał
Nie wiedziała co zrobić. Po jego stanie wiedziała,że nie zniesie więcej, Z drugiej strony znała go jednak na tyle dobrze,że nie odpuści. Jeśli ona nie odpowie mu na to pytanie to zada je komuś innemu np.Naruto. A on już nie będzie się bawił w łagodzenie faktów.
- Dobrze..odpowiem,ale na dzisiaj jest to ostatnie pytanie dobrze?
Ledwo zauważalnie kiwnął głową.
- Nie znam dokładnej liczby, nie było mnie wtedy przy tobie i żadne z nas ani Naruto, Kakashi-sensei ani ja nie byliśmy tego świadkami. Wiem jednak o jednej z twoich ofiar,przełknęła ślinę i odważyła się to powiedzieć- zabiłeś 6 hokage, Danzo. Nie był on najlepszym człowiekiem,ani najlepszym hokage, więc sądze,że naprawdę nie powinieneś się tym aż tak bardzo przejmować- Próbowała go jakoś pocieszyć. Sciągnęła koc,który leżał na oparciu sofy i okryła go nim.Przez całą tą czynność nawet na sekundę nie puścił jej dłoni, więc postanowiła oprzeć się o jego ramię i trochę z nim posiedzieć dopóki nie zaśnie. Położyła głowę na jego ramieniu i wtuliła się w niego.Wdychała jego męski,przyjemny zapach,którego do tej pory nie dane jej było skosztować.

Teraz zrozumiał te złowrogie spojrzenia mieszkańców wioski skierowane w jego stronę. W końcu zabił ich przywódcę, był mordercą, nie mógł się pogodzić z tą myślą. Przytulił Sakurę bliżej siebie,czuł,że gdyby jej tu nie było już dawno wpadłby w szał. Jej dotyk był tak kojący, jej serce biło miarowo,a jej spokojny oddech otulał jego twarz. Ich ciała tak idealnie się w siebie wpasowały,jakby należały do siebie od zawsze. W tym momencie Sakura była jego oazą wtulił się w nią jeszcze mocniej,aż w końcu zasnął.

Obudził się dopiero po paru godzinach.Już bardzo dawno nie czuł się tak wypoczęty i wyspany. Chciał się przeciągnąć,jak to miał w zwyczaju po przebudzeniu,ale nim to zrobił,zdał sobie sprawę z tego,że Sakura zasnęła na jego piersi.Momentalnie przypomniał sobie to,jak bardzo go wspierała podczas jego ataku paniki i uśmiechnął się na samo wspomnienie. Przez dłuższą chwilę przyglądał się jak śpi.Jej miarowy oddech był spokojny, głowę ułożyła na jego klatce piersiowej. Jej twarz była spokojna i zrelaksowana.Przypomniał sobie, jak powiedziała mu,że wraca ze szpitala, a do domu wpadła tylko po to by przyrządzić dla niego obiad. Przez myśl mu przeszło,dlaczego ona jest dla niego taka dobra?Skoro opuścił wioskę i stał się złoczyńcą. Czy robiła to z litości? Nie wydawało mu się. Żaden jest gest,słowo,czy uśmiech nie wyrażały żadnego przymusu. Musiał przyznać się sam przed sobą,że wcale nie miał ochoty się ruszać, Chciałby tak z nią leżeć jeszcze przez długi czas,lecz sumienie mu na to nie pozwalało. Domyślał się,że Sakura jest dziewczyną Naruto. Co prawda nie pamiętał Uzumakiego, a prawdę mówiąc nawet go on trochę irytował, ale podobno w przeszłości byli przyjaciółmi, a on nie chciał przyjacielowi odbić dziewczyny, to znaczy może i by chciał,ale wiedział,że nie mógł. Po za tym nie chciał robić dziewczynie dodatkowych problemów i tak czuł,że jest dla niej ciężarem. Wstał bardzo powoli,by jej nie obudzić,okrył szczelniej kocem,wziął na ręce i zaniósł do jednego z pokoi gościnnym. Po czym najdelikatniej i najciszej, jak tylko potrafił położył ją na łóżku. Ściągnął jej buty i poprawił włosy,wkładając parę niesfornych kosmyków za jej ucho.Kucnął obok łóżka i przez chwilę walczył sam ze sobą, po czym uklęknął przy niej i złożył delikatny pocałunek na jej odsłoniętym czole,po czym cicho wyszedł z pokoju. Zszedł po schodach na dół i postanowił posprzątać po obiedzie oraz trochę dokładniej się rozejrzeć. Zmył,więc naczynia, poczym pozaglądał do szafek kuchennych na dole. Znalazł tam kilka garnków,patelni,misek i sztućce. Właściwie wszystko,co było mu potrzebne,aby coś ugotować, po za składnikami oczywiście. Z ciekawości zajrzał również do lodówki. Wstrzymał oddech na chwilę,gdy przeglądał jej zawartość. Była tam zgrzewka wody, kilka kartonów mleka, jajka,masło,wędlina,różnego rodzaju sery. Gdy zajrzał do zamrażarki, był równie zaskoczony, gdy znalazł parę sztuk mrożonego mięsa, jarzynę do zupy i parę innych rzeczy. W górnych szafkach były opakowania ryżu, mąka,cukier,sól, herbata i inne rzeczy. Sasuke ze zdumienia usiadł na kanapie. Przez myśl mu nawet przeszło,że być może ktoś tu przed nim mieszkał,lecz szybko wyrzucił z głowy tę myśl,gdyż zaglądał już do łazienki i nie znalazł tam śladów czyjejś obecności. Zastanawiał się nad tym, czy w tej wiosce hokage tak dbała o każdego i postanowił zapytać o to Sakurę przy najbliższej okazji. Wyszedł na górę i wszedł do swojej sypialni.Nie był tutaj od momentu zwiedzania mieszkania. Postanowił zajrzeć do szafy i komody,by zorientować się,jak dużo jest w nich miejsca. Jutro pójdzie kupić jakieś ubrania,bo teraz miał na sobie coś w co przebrali go w szpitalu. Jego stare ubrania zostały potargane i całkowicie zniszczone. Kiedy otworzył komodę, nie wierzył własnym oczom. Leżały tam różnego rodzaju t-shirty, bluzki  spodnie,spodenki, a nawet bielizna. Miały różne kolory od czarnego,przez szare do białego. W dolnej szufladzie znalazł niebieski strój,był trochę zniszczony i zdecydowanie za mały. Zastanawiał się do kogo należy.Być może został tu włożony przez przypadek. Wtedy zobaczył,że z tyły jest widoczny pewien znak,który skądś kojarzył, był pewien tego,że gdzieś go już widział,ale nie potrafił przypomnieć sobie gdzie. Przytknął strój pod nos i wciągnął powietrze. Pachniał wiśnią i jaśminem, zdecydowanie nie był to męski zapach,pomimo tego,że ubranie nie wyglądało na damskie. Pod strojem leżała maska z innym znakiem,jakby liściem, wyglądała jak ochraniacz na czoło. Odłożył te dwie rzeczy na miejsce i pomyślał,że potem zapyta o nie Sakurę. W szafie natomiast wisiały bluzy w takich samych kolorach jak t-shirty, oraz parę granatowych. Na dole natomiast były poukładane równiutko buty. Od półbutów do butów sportowych. Tego było już za wiele. Skąd hokage,czy ktokolwiek inny mógłby znać rozmiar jego ubrań,czy też butów. Jeśli chodzi o takie rzeczy jak t-shirty to rozumiał,ale bielizna. Dziwiło go również to skąd ktoś tak dobrze znał jego gust, bo musiał przyznać,że każda z tych rzeczy mu się podobała. Czuł się jednak jakoś dziwnie ogołocony ze swojej prywatności i jedyne nad czym się teraz zastanawiał to, co to jest za dziwna wioska w której wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich.

Sakura otworzyła leniwie oczy,ziewnęła i przeciągnęła się. Już dawno nie spała tak dobrze i tak długo. W szpitalu ciągle miała jakieś obowiązki, więc nie pozwalała sobie na więcej godzin snu niż 4 na dobę, 5 w lepszych dniach,gdy miał ją kto zastąpić na nocnych dyżurach. Dopiero teraz uświadomiła sobie,że nie jest w swoim pokoju. Zerwała się na równe nogi i rozejrzała po pokoju. Wiedziała gdzie jest,poznawała go aż nazbyt dobrze,gdyż sama go urządzała. Była w pokoju gościnnym Sasuke,a była godzina,spojrzała na zegarek 9 rano. Dziękowała losowi za to,że ma dzisiaj w szpitalu nocną zmianę. Próbowała sobie przypomnieć,co się wczoraj stało. Pamiętała rozmowę z Sasuke i to jak źle zareagował na wydarzenia z przeszłości. Teraz była zła na siebie za to, że w ogóle mu o tym powiedziała,powinna była ugryźć się w ten swój niewyparzony język. Przypomniała sobie także jak potem próbowała go uspokoić,więc oparła się na chwile o jego ramię. Planowała tak zostać dopóki nie zaśnie,ale najwyraźniej  sama musiała usnąć - głupia-pomyślała.Czuła się winna tego,że przenocowała u niego. Zdawała sobie sprawę aż za bardzo,że to nigdy nie miałoby miejsca,gdyby nie stracił pamięci. Czuła wyrzuty sumienia za to,że wykorzystuje obecną sytuację,aby się do niego zbliżyć, a także wiedziała,że Sasuke po odzyskaniu pamięci będzie na nią wściekły za naruszanie jego prywatności. Westchnęła cicho. Nie mogła sobie jednak za nic przypomnieć jak się znalazła w tym pokoju. Z tego co pamiętała to zasnęła na dole na sofie na nim- aha wszystko jasne-pomyślała. Zielona lampka zaświeciła jej się w głowie i wiedziała dlaczego jest tu, a nie na dole w jego objęciach-Na pewno nie podobało mu się to,że leżeli razem wtuleni w siebie,niczym para,więc zaniósł ją na górę. Sasuke to przecież Sasuke,pomimo obecnego stanu nadal ceni sobie prywatność, a już na pewno nie chce spać z dziewczyną,której nawet nie pamięta. Westchnęła ciężko po czym wstała z łóżka. Zastanawiała się nad tym czy on jeszcze śpi. Nie chciała zostać w jego mieszkaniu, ani chwili dłużej. Czuła się tu jak intruz,w sumie nic dziwnego przecież nim właśnie była. Cicho otworzyła drzwi i wyszła z pokoju. Zeszła po schodach jak najciszej potrafiła,ponieważ nie chciała go obudzić.Miała nadzieje,że jeszcze śpi i dzięki temu nie zauważy o której godzinie od niego wyszła,a tym samym jak długo u niego zabawiła. Pech chciał,że akurat stał w kuchni przy kuchence. Był jednak obrócony do niej tyłem i pomyślała,że to jej szansa. Wątpiła w to,że wybiegł by za nią,gdyby wystarczająco szybko wymknęła się z jego mieszkania. A odgłos zamykania drzwi zawsze mogłaby zwalić na przeciąg lub coś w tym rodzaju. Zanim jednak zdołała zrobić kolejny krok Sasuke obrócił się do niej twarzą,właśnie kładł smażone jajka na talerzach.
- Dzień dobry-powiedział po czym zalał 2 kubki herbaty gorącą wodą-już idziesz?
- Już?-prychnęła.Chyba dopiero-poprawiła go.
- Miałem nadzieje,że zjesz ze mną śniadanie- na potwierdzenie tych słów wskazał 2 talerze postawione na stole.Widząc jej zaskoczoną minę dodał
-Gdybym wiedział,że masz zamiar się tak wymknąć to nie szykowałbym 2 porcji, sam tego nie zjem, zapewniam cie.
- W porządku-powiedziała, po czym podeszła do stołu i usiadła naprzeciwko niego.Kiedy zapach smażonych jajek dotarł do jej nozdrzy, to aż ślinka napłynęła jej do ust. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego,jak bardzo była głodna.Teraz sobie przypomniała,że wczoraj po powrocie ze szpitala zjadła tylko coś na szybko, bo śpieszyła się do Sasuke marwiąc się o to,że będzie głodny. Zjadła z apetytem,po czym wstała i zabrała naczynia,by je umyć.
- Ja to zrobię-zadeklarował się Sasuke,po czym wstał
- Za późno- wyszczerzyła się do niego z satysfakcją.

Sasuke obserwował ją jak z gracją myła,a potem wycierała naczynia. Potem odłożyła je na swoje miejsce i w tym momencie wpadła mu do głowy pewna myśl, którą miał zamiar sprawdzić.
- Sakura powiedz mi czy w tej wiosce hokage  bardzo dba o obywateli?
- Tak..pani Tsunade jest bardzo dobrym przywódcą,który troszczy się o wszystkich, a dlaczego pytasz?

Spojrzała na niego i już wiedziała,że za tym pytaniem kryje się następne. Usiadła więc na krześle obok i spojrzała na niego.Pomyślała,że nie ma nic złego w tym,aby opowiedzieć mu trochę o wiosce i regułach,które tu panują. Po za tym im lepiej przedstawi mu oblicze Konohy, tym większa będzie szansa,że nie zechce ponownie jej opuścić.
- Sakura skąd wzięły się tutaj te wszystkie rzeczy-wzkazał na lodówkę i szafki.
- Ja je kupiłam-przyznała niechętnie,obawiała się jego reakcji.
- W porządku, a co z ubraniami?
Spuściła wzrok zawstydzona. Teraz przypomniała sobie to jak mu je kupowała. Kierowała się po części tym jak ubierał się dawniej oraz obecną modą,miała nadzieję,że dobrze wybrała.W tym momencie przypomniała sobie także jak kupowała dla niego bieliznę. Jej policzki stały się jeszcze bardziej różowe niż jej włosy. Pamiętała,jak poszła do sklepu i długo zastanawiała się nad tym jaki rozmiar bokserek powinna mu kupić. Miała wielkie szczęście,że tego dnia Kiba także robił zakupy,schowała się więc i z ukrycia podpatrzyła co kupił. Pomyślała,że są w tym samym wieku oraz podobnie zbudowani, więc powinny się nadawać. Teraz nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Wtedy wydawało jej się takie normalne,ale teraz doskonale uświadomiła sobie, jak to wygląda.-nie miała prawa-pomyślała, jak to wygląda,idiotka-zganiła siebie.Bolała ją ta myśl,ale wiedziała,że była prawdziwa-nie powinna była zachowywać się jak jego dziewczyna,przecież nią nie była i nigdy nie zostanie.Co on sobie teraz o niej pomyślał?Przecież do jasnej cholery skąd przyjaciółka miała by wiedzieć takie rzeczy.
- Sądząc po ciszy wnioskuje,że znasz odpowiedź
Spojrzała na niego i zobaczyła iskierki rozbawienia tańczące w jego oczach. Tego kompletnie się nie spodziewała, Sasuke wesoły? To jakaś nowość. Spodziewała się totalnej awantury,ale ta reakcja kompletnie zbiła ją z pantałyku. Wtedy pomyślała,że może i faktycznie za bardzo dramatyzuje i wyolbrzymia niektóre sprawy, W końcu równie dobrze mogła spytać o takie rzeczy Naruto lub innego przyjaciela. Odetchnęła z ulgą i odpowiedziała spokojnie.
- Ja je kupiłam,jeśli ci się nie podobają to można je w każdej chwili zwrócić lub wymienić, tak samo jeśli nie trafiłam z rozmiarem
- Nie o to chodzi-powiedział rozbawiony
- A o co?-nie rozumiała do czego pił.
- O to,że trafiłaś aż za dobrze za równo z gustem, jak i rozmiarem- podkreślił ostatnie słowo
Sakura znowu zapłonęła ze wstydu, tym razem żywym szkarłatem
- A powiedz mi gdzie są jakieś słodycze? Bo szukałem wszędzie i nigdzie nie znalazłem.
- Bo tego akurat nie kupiłam
- Dlaczego?
- Bo ty nie lubisz słodyczy-odpowiedziała po prostu,ciesząc się,że rozmowa zaczyna schodzić na bardziej normalne tory.
- Skąd o tym wiesz?-zapytał chytrze
Nie odpowiedziała. Nie rozumiała po co to całe przesłuchanie.
- O co ci chodzi Uchiha?-zapytała
Na dźwięk swojego nazwiska z jej ust wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Jesteś wyjątkowo dobrze poinformowana. Wiesz co lubię i czego nie lubię jeść. oraz to jak lubię się ubierać. Zastanawia mnie tylko to, jak blisko byliśmy ze sobą w przeszłości. Skąd wiesz te wszystkie rzeczy na mój temat?
- Hm..mówiłam ci już,że byliśmy w jednej drużynie,dlatego wiem o tobie różne rzeczy,tak jak i Naruto,czy Kakashi-sensei. Po misjach często chodziliśmy na dango,ale ty zawsze powtarzałeś,że nie lubisz słodyczy i brałeś coś innego. Stąd wiem,że wolisz słone, pikantne bądź kwaśnie potrawy, tak samo jak wiem,że Naruto lubi ramem. Jeśli chodzi o ubrania to kierowałam się tym, co nosiłeś za młodu.Minęło trochę lat, więc nie mam pojęcia jak bardzo zmienił się twój gust od tego czasu wytłumaczyła się.

Musiał przyznać,że wolał usłyszeć coś innego. Teraz jak o tym pomyślał to faktycznie zdał sobie sprawę z tego, że to nie jest nic nadzwyczajnego,że Sakura zna jego gust,nawyki,czy obyczaje. W końcu wynika z tego,że znają się od dziecka, Być może nawet wychowywali się razem i to normalne,że jako jego przyjaciółka wie takie rzeczy,a on głupi szuka jakiś podtekstów. Jeszcze jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Musiał więc o nią zapytać.
- A co to za bluza i opaska,które leżą w dolnej szufladzie komody?Wiesz może do kogo należą?
- Tak wiem, do ciebie-gdy zobaczyła jego zaskoczoną minę dodała- to twój strój z dzieciństwa. Kiedy byliśmy jeszcze drużyną to właśnie w nim trenowałeś. Znak,który jest wyszyty na plecach to godło klanu Uchiha. Naruto schował swój pierwszy strój i traktuje go jak jakiś największy skarb,pomyślałam,więc,że może dla ciebie on również ma jakąś wartość,więc zabrałam go z twojego starego mieszkania razem z paroma innymi rzeczami.A ochraniacz na czoło,który widziałeś również jest twoim ochraniaczem z przed lat. Znak liścia na nim wyryty oznacza przynależność do wioski. Pomyślałam, więc,że jeśli będziesz go miał to mimo zaistniałej sytuacji nie będziesz się czuł taki samotny. Będziesz wiedział,że wróciłeś do domu-powiedziała uśmiechając się lekko. W jej oczach dostrzegł taką troskę  i coś jeszcze czego nie potrafił nazwać. Teraz przypomniał sobie,że to samo zobaczył w jej spojrzeniu wcześniej w gabinecie hokage.
- Dziękuje-odpowiedział tylko,gdyż nie był w stanie ubrać w słowa tego, co w tym momencie czuje, żadne słowa nie mogłyby pokazać, jak bardzo był jej wdzięczny za tą troskę i opiekę. W tym momencie zrozumiał,że chyba zakochuje się w tej niezwykłej dziewczynie.

Następne dni mijały mu bardzo szybko.Wszystkie wyglądały tak samo.Wstawał rano, jadł śniadanie,potem przychodzili do niego Naruto i paru innych shinobi,których imion wciąż próbował się nauczyć. Sakura również go odwiedzała, co 2 dzień,wtedy,gdy miała nocne dyżury. Nie wychodził z mieszkania. Obawiał się reakcji mieszkańców wioski. Zauważył,że pieniądze zaczęły mu się kończyć.Sakura co prawda kupiła mu wiele rzeczy,ale jak to jest z jedzeniem szybko się kończy. Sasuke nie pozwalał dziewczynie płacić za jedzenie dla niego,więc brała jego pieniądze, a raczej te,które dostał od hokage. Zastanawiał się jak mógłby zarobić ich trochę więcej.Planował znaleźć jakąś prace,aby być w stanie samodzielnie się utrzymać. Z rozmyślań wyrwało go pukanie do drzwi. Spojrzał na zegarek,byłą 10 rano. Nie musiał odwierać,aby wiedzieć,że to na pewno Naruto przyszedł razem ze swoją dziwną paczką.
- Yoł-zawował chłopak i nie pytając o pozwolenie wszedł do mieszkania i rozsiadł się wygodnie na kanapie. Reszta grupy poszła za jego przykładem i również usiadła.
- Ej Sasuke co tak stoisz? Dołącz do nas! -krzyknął do niego blondyn,gdyż Sasuke dalej stał przy drzwiach.Pomimo tego,że ta sytuacja zdażała się codziennie to on wciąż nie mógł do tego przywyknąć. Usiadł na krześle naprzeciwko nich i mentalnie przygotowywał się na to, co za chwile go czeka.
- A pamiętacie chłopaki naszą ostatnią wspólną misje? Z resztą to była akcja ratunkowa,aby sprowadzić ciebie-Kiba wzkazał palcem Sasuke.
- A no tak to było po tym jak odszedłeś z wioski do Orochimaru-potwierdził Lee
- Ale to było upierdliwe- przypomniał sobie Shikamaru
- Pamietasz to Sasuke?-zapytał Uzumaki.
- Nie,nie pamiętam-odpowiedział znudzony Uchiha. No i tak to wyglądało każdego dnia. Na początku to jeszcze ich ochrzaniał za to,że non stop przypominali mu o jego amnezji,ale z czasem odpuścił,zdając sobie sprawę,że do takich kretynów to nic nie dociera.Nagle jednak usłyszał coś,co wydało mu się interesujące,więc postanowił wyjątkowo włączyć zmysł słuchu w ich towarzystwie.
- I co Naruto? Umówiłeś się w końcu z Hinatą?-zapytał Kiba z chytrym uśmieszkiem
- A i owszem, byliśmy wczoraj na romantycznym spacerze,a na dziś wieczór też się umówiliśmy-odpowiedział zadowolony
-  Pff…normalnie nie wierzę,że Hinata chce się umawiać z takim młotkiem
- Hee? Jak mnie nazwałeś pchlarzu. Z resztą co ty możesz wiedzieć, w ogóle się nie znasz na tych sprawach, bo ciebie żadna nie chce..haha
- Coś ty powiedział gnoju
- Słyszałeś..baka
- No to się doigrałeś
- Chcesz się bić? A może jesteś taki mocny tylko w gębie
- Teraz to się doigrałeś

Kiedy Naruto i Kiba zaczęli swoje przepychanki Sasuke już z nimi nie było. Myślami był już dużo dalej. Nie umknęło jego uwadze to,że Naruto spotyka się z jakąś inną dziewczyną, a to mogło znaczyć 2 rzeczy,że albo zdradza Sakurę,ale to wydało mu się mało prawdopodobne,albo jeszcze 2 opcja, oni nigdy nie byli razem. Sasuke miał zamiar trzymać się tej drugiej wersji. Znacznie lepiej mu ona odpowiadała. Zastanawiał się też nad tym czy nie zapytać Naruto o tą tajemnicę o której nie wiedziała nawet Sakura,ale postanowił,że pozna prawdę wtedy,gdy sam sobie przypomni. Podejrzewał,że ta wiedza może bardzo na niego wpłynąć skoro Sakura obawia się,że kiedy się dowie to odejdzie. Postanowił,więc nie pytać o to.

Wieczorem Sakura wpadła do niego na chwilę za nim poszła na nocny dyżur. Przyniosła zakupy oraz dotrzymała mu towarzystwa przy kolacji. Po zjedzeniu posiłku usiedli na kanapie i zaczęli rozmawiać. Każda rozmowa z nią była taka normalna i naturalna. Uwielbiał to,że ona jako jedyna nie próbowała za wszelką cenę odświeżyć mu pamięci. Nie mówiła co 2 słowo-a pamiętasz to, a pamiętasz jak? Itd. Był jej bardzo wdzięczny za to,że przy niej nie musiał niczego, ani nikogo udawać,ani grzebać w swoich wspomnieniach, by odpowiedzieć na jakieś pytanie. W czasie rozmowy przypomniał sobie o czymś i postanowił teraz to sprawdzić.
- Sakura-chan-powiedział lekko się czerwieniąc-mogę cię o coś zapytać?
- Czekaj…jak ty mnie właśnie nazwałeś Sasuke-kun-dziewczyna kolorem przypominała teraz pomidora.
- Nazwałem cie Sakura-chan-powtórzył jeszcze bardziej zmieszany- czy to źle? Słyszałem jak Naruto tak do ciebie mówi i pomyślałem,że może też zacznę.
- Naruto tak mówi..hm..-zastanowiła się przez chwile-a no faktycznie masz rację,ale on tak mówi od zawsze-teraz kiedy o tym pomyślała to nigdy wcześniej nie zwracała na to uwagi. To znaczy owszem na początku,gdy się poznali trochę ją to irytowało,ale potem zostali drużyną i jakoś przestała zwracać na to uwagę, po prostu przywykła do tego i tak jakoś już zostało.

- Wiesz..Sasuke-kun ty nigdy tak do mnie nie mówiłeś i tak szczerze mówiąc to jakoś do ciebie nie pasuje- odważyła się spojrzeć mu w oczy wymawiając to zdanie.
- Rozumiem..to się więcej nie powtórzy. Chcąc zmienić temat kontynuował.
-Czy znasz może kogoś w wiosce kto szuka pracownika? No wiesz,może bym mógł naprawić komuś ogrodzenie, pomalować płot,czy coś w tym stylu
- Czekaj…ty chcesz malować płot haha-dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem na samo wyobrażenie sobie,że wielki Sasuke Uchiha miałby malować płot lub zajmować się jakimiś innymi naprawami.
- Z czego się śmiejesz?-obruszył się-przecież muszę jakoś zarabiać.
- Zarabiać..przecież jesteś shinobi, więc dlaczego po prostu nie weźmiesz jakiejś misji?
- Misji?-zapytał zaskoczony
W tym momencie uświadomiła sobie,że przecież Sasuke nie pamięta tego kim jest, nigdy wcześniej nie rozmawiali na ten temat to skąd miałby wiedzieć- idiotka, kto miałby mu o tym powiedzieć jak nie ty-zbeształa siebie.
- Widzisz Sasuke-kun, kiedy mówiłam o tym,że ty,Naruto, Kakashi-sensei i ja stanowiliśmy drużynę 7, to miałam na myśli to,że byliśmy drużyną ninja. To znaczy,że wykonujemy misje,które powierza nam pani Tsunade i za nie dostajemy wynagrodzenie. Teraz po wojnie co prawda liczna zleceń spadła,ale jestem pewna,że jeśli pójdziesz do hokage to coś ci przydzieli. Ale chwila moment-zatrzymała się na chwile bo sobie o czymś przypomniała- przecież ty nie pamiętasz jak się walczy. Wiem,najlepiej będzie jeśli wspólnie wybierzemy się na misję,co ty na to? Zapytam Naruto co o tym myśli i poproszę hokage,by znalazła coś dla nas-powiedziała uśmiechając  się.
- Co prawda wiem,że obecnie Kakashi-sensei jest na jakiejś misji po za wioską,ale we 3 też na pewno damy sobie radę-powiedziała z entuzjazmem.

- A co ty tutaj robisz o tak późnej godzinie? Wyszłaś się przejść?- zapytał ciemnowłosy chłopak
- Jeżeli chcesz opuścić wioskę musisz iść tą drogą- odpowiedziała dziewczyna
- Wracaj do domu i wyśpij się-powiedział i ominął ją
- Dlaczego?-po jej policzkach zaczęły płynąć łzy- dlaczego nic mi nie powiesz? Dlaczego wszystkich od siebie odpychasz?
- A niby czemu miałbym to robić? Mówię ci,że za dużo mieszasz. Przestań mnie ciągle nachodzić
- Zawsze zachowujesz się tak,jakbyś mnie nienawidził Sasuke-kun
Kiedy usłyszał swoje imię z jej ust wszystko zrozumiał. Ten chłopak to był on z przeszłości, a ona to Sakura jak była jeszcze dzieckiem. Stał tam jakiś metr od nich i przyglądał się całemu zdarzeniu. Próbował coś powiedzieć,ale postaci wydawały się go nie widzieć,ani nie słyszeć, Akcja rozgrywała się dalej, a on mógł tam jedynie stać i się temu przyglądać.

- Pamietasz? Kiedy staliśmy się geninami , W dniu, kiedy ustalono 3-osobowe grupy i byliśmy sami w tym samym miejscu. Byłeś na mnie zły,prawda?
- Nie pamiętam
- Racja,to było tak dawno. Ale to właśnie wtedy to się zaczęło Ty i ja, Naruto i mistrz Kakashi- łzy nadal płynęły strumieniami,ale ona uśmiechnęła się lekko.
- Nasza czwórka wspólnie wykonywała tyle misji-kontynuowała- czasem bywało trudno i okropnie ale..ale..nawet gdy..to była zabawa!- znowu uśmiechnęła się przez łzy. Potem zrobiła się poważna i powiedziała
- Wiem co się stało z twoim klanem, ale szukając zemsty w pojedynkę nie będziesz w stanie nikogo uszczęśliwić..nikogo…nawet ciebie…czy mnie
- Wiem-powiedział chłopak z powagą- jestem inny niż wy. Wybrałem inną ścieżką niż wy. Nasza czwórka razem…to prawda,że myślałem kiedyś o takiej drodze życia. Ale pomimo tego iż byliśmy razem,moje serce wybrało zemstę. To dlatego żyję.Nie mogę być jak ty czy Naruto.
- Ale czy nie będziesz samotny…sam ze sobą!-krzykneła- Sasuke-kun sam mówiłeś mi,że bycie samotnym jest bolesne?! Już zdążyłam doświadczyć tego do tego stopnia…że to aż boli! Mam rodzinę i przyjaciół..ale…jeśli odejdziesz,dla mnie…dla mnie będzie to to samo jakbym była samotna!
- Od tego miejsca zaczyna się nowa droga..
- Ja…Kocham cie bardziej niż cokolwiek na tym świecie!-wykrzyczała przez łzy.

Jedyne czego w tym momencie pragnął to podbiec do niej i ją przytulić. W duchu modlił się,żeby przestała płakać. Nie mógł uwierzyć w to,że płakała właśnie przez niego, z jego powodu,dlatego,że ją zostawiał,ją,przyjaciół i całą wioskę. Sam nie wierzył w to co słyszał,czy to znaczy,że Sakura go kiedyś kochała?

- Gdybyś był u mojego boku…jestem pewna żebyś tego nie pożałował.Sprawiłabym,że każdy dzień byłby przyjemniejszy, a ty byłbyś szczęśliwy! Zrobiłabym dla ciebie wszystko! To dlatego..błagam cie zostań tu! Pomogę ci nawet w twojej zemście! Na pewno jest coś,co mogę zrobić! Dlatego proszę cie…zostań tutaj..ze mną. Jeśli to niemożliwe, proszę, zabierz mnie ze sobą.
- Po tym wszystkim nadal twierdzę,że…jesteś irytująca.
- Nie idź!-pobiegła za nim- jeśli pójdziesz będę krzyczała tak głośno,że..- wtedy szybko pojawił się za jej plecami i wtedy powiedział
- Sakura…dziękuje- chłopak dotknął ją lekko w plecy,ale ona zaczęła upadać,jedyne co była w stanie powiedzieć za nim straciła  pomność to
- Sasuke-kun…

Usiadł na łożku, był cały mokry od potu. Zastanawiał się, co to może znaczyć. Jakaś część w jego mózgu podpowiadała mu,że to był jakiś fragment przeszłośći. Nie rozumiał jednak tego,dlaczego to zobaczył. -Kiedy to było? Jak dawno temu?-zadawał sobie pytania. Jego serce wciąż było ściśnięte z żalu i czuł niechęć do samego siebie. Sprawił,że płakała, płakała przez niego. Dziewczyna,która teraz mu pomaga,która go wspiera i zawsze jest przy nim. Jak on mógł tak postąpić? Nie rozumiał zachowania swojej młodszej wersji. Jak mógł zostawić dziewczynę,która go kochała i to tak bardzo,która była w stanie zrobić dla niego wszystko,która powiedziałą,że nawet pomoże mu w zemście…chwila jakiej zemście  i nagle przypomniał sobie o pewnej tajemnicy o której powiedziała mu Sakura. Być może to miało z nią coś wspólnego,może ten sekret przynajmniej trochę tłumaczy jego wcześniejsze zachowanie. Postanowił,że jak najszybciej to tylko możliwe,wyjaśni to-Tak, pójdzie dzisiaj do Sakury do szpitala i z nią porozmawia. Zapyta o ten sen i o to,czy był to przebłysk przeszłości-pomyślał. Spojrzał na zegarek i zobaczył,że jest dopiero 3 w nocy. Wiedział,że Sakura dyżur kończy o 8,więc postanowił,że wpadnie o 7. Wiedział od niej,że z rana rzadko co przywożą nowych pacjentów,więc powinna znaleźć chwilę,aby z nim pogadać. Wiedział,że już nie zaśnie,więc wstał i popatrzył na zdjęcie,które stało obok jego łóżka na szafce nocnej. Sakura mu je przyniosła na jego prośbę. Pomyślał,że to mogłoby pomóc. Niestety na wiele się to nie zdało. Nie przypomniał sobie niczego,jednak mimo wszystko lubił patrzeć na to zdjęcie,ze swoimi przyjaciółmi,drużyną 7-pomyślał i uśmiechnął się lekko. Najwięcej uwagi jednak poświecał na przyglądanie się różowowłosej dziewczynie o szmaragdowych oczach. Na tym zdjęciu wyglądała na naprawdę szczęśliwą- pewnie to dlatego,że wszyscy na nim byliśmy-pomyślał. Zawsze chciał ją taką widzieć,szczęśliwą i uśmiechniętą,a nie płaczącą, jak we śnie.

Po nocnym dyżurze Sakura była już zmęczona.Tym bardziej,że zamiast zdrzemnąć się parę godzin w domu przed pójściem do szpitala,poszła odwiedzić Sasuke. Ziewała i ledno trzymała się na nogach. Wiedziała jednak,że do końca jej zmiany została jeszcze z jakaś godzina i ta myśl pocieszała ją. Postanowiła jeszcze raz zrobić obchód i upewnić się,że wszyscy pacjenci śpią i dobrze się czują. Na sam koniec zostawiła sobie chłopaka,którego niedawno operowała. Wiedziała,że przy nim zejdzie jej trochę dłużej,ponieważ musi sprawdzić jego rany, czy się goją oraz podać leki.Kiedy weszła do pokoju uświadomiła sobie,że chłopak nie śpi. Patrzył na księżyc przez okno i w pierwszej chwili zdawał się jej nie zauważyć. Kiedy jednak podeszła bliżej popatrzył na nią, a na jego twarzy dostrzegła,że ją rozpoznaje. Uśmiechnął się do niej szeroko, a ona odwzajemniła jego uśmiech. Cieszyła się,że czuje się lepiej. Był w ich wieku i przypominał jej trochę Naruto. Z tym,że Uzumaki,dzięki chakrze kiuubiego leczył się błyskawicznie, w przeciwieństwie do zwykłego shinobi.
- Cześć nazywam się Akira Norima
- A ja jestem Sakura Haruno
- Wiem. Słyszałem,że to podobno ty mnie uratowałaś i chciałem ci podziękować
- Nie ma za co. To moja praca
- Mimo wszystko liczyłem na to,że przyjmiesz ten bukiet-wzkazał na bukiet czerwonych róż- jako symbol mojej wdzięczności. Po za tym rannemu się nie odmawia-powiedział puszczając do niej oczko.
- Sakura przyjęła bukiet i podziękowała.

Dotarcie tu na szczęście nie zajęło mu zbyt dużo czasu. Mimo,że nie pamiętał drogi to budynek szpitalny okazał się całkiem pokaźnych rozmiarów,przez co wyróżniał się, nawet bardzo. Kiedy wszedł do placówki na wstępie przy rejestracji dostrzegł młodą kobietę,która zmierzyła go od stóp do głów i zarumieniła się na jego widok. Zignorował to jednak i podszedł do biurka.
- Wiesz może gdzie znajdę Sakurę-spytał
- Chodzi o Sakurę Haruno,prawda?
-Tak o nią. Gdzie mogę ją znaleźć? Muszę z nią pilnie porozmawiać
- Pani Sakura za niedługo powinna skończyć nocny dyżur,więc może pan tu na nią poczekać-widząc jego miną dodała-jednak jeśli to coś pilnego to proszę iść prosto,a potem skręcić w prawo. Pani Haruno powinna być teraz przy pacjencie w pokoju 10.
- Dziękuje-powiedział i już szedł długim korytarzem na spotkanie z nią. Kiedy podszedł do pokoju numer 10 zauważył,że drzwi są uchylone. Usłyszał głos Sakury i kogoś jeszcze. Jakiegoś chłopaka. Podszedł bliżej i spojrzał przez szparę. Zobaczył,że dziewczyna trzyma w rękach bukiet czerwonych róż, a chłopak leżący w łóżku-za pewne pacjent-uśmiecha się do niej zawadiacko.
- Mam jeszcze jedną prośbę. Wiem,że może mi nie wypada,ale jesteś naprawdę piękną dziewczyną,więc może poszłabyś ze mną na randkę,oczywiście jak już mi to ściągną-pokazał na nogę z gipsie.
No ładnie-pomyślał-ten koleś normalnie ją podrywa,bezczelny. Sasuke nie miał zamiaru słuchać tego,jak dłużej flirtują,więc cofnął się po cichu i opuścił to miejsce.

Sakura patrzyła na niego jak wryta. Już nie raz zdażało jej się,żeby pacjenci zapraszali ją na randkę,ale mimo wszysto i tak za każdym razem ją to dziwiło-Co oni w niej widzieli?-zastanawiała się- może i była szczupła i miała kobiecą figurę,ale chociażby w szpitalu były dużo ładniejsze lekarki od niej,już nie mówiąc o tych w wiosce. Kobiety,które miały większy od niej biust,były wyższe, ubierały się mało skromnie i chodziły na obcasach, jak taka Ino np.
- Przykro mi,ale jestem zmuszona odmówić- odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Zawsze, gdy dawała komuś kosza starała się robić to delikatnie,tak aby nie zranić niczyich uczuć. Sama dobrze wiedziała,jak smakuje nieodwzajemniona miłość.
- Widzisz tak się składa,że mam taką zasadę,że nie umawiam się z pacjentami-odpowiedziała grzecznie
- A ten jeden raz, nie mogłabyś zrobić wyjątku?-zapytał ze szczenięcymi oczami.
- Przykro mi,ale nie. Jestem naprawdę zajęta i nie mam czasu na randki…po za tym…moje serce już do kogoś należy-przyznała cicho.
- Kochasz już kogoś?
- Tak..tak…kocham..i to bardzo mocno.
- Rozumiem-powiedział trochę przygnębiony-szczęściaż z niego-powiedział i obdarował ją promiennym uśmiechem.
-Taa..pomyślała-szkoda tylko,że ten „szczęściaż” w obecnej sytuacji nawet nie wie o jej uczuciach.-Chciała mu powiedzieć,ale nie mogła, bała się tego,co może usłyszeć. Doskonale pamiętała gorzki smak odrzucenia i wiedziała,że po raz kolejny go nie zniesie. Prawda jest taka,że od zawsze go kochała. Na początku była to tylko szczeniacka miłość,ale z czasem,kiedy dorosła przemieniło się to w głębokie i dojrzałe uczucie,które przez te wszystkie lata nie zniknęło nawet na moment. To też nie jest do końca tak,że jak jakaś idiotka czekała na niego przez cały ten czas. Jej życie nie zatrzymało się po jego odejściu. Chodziła na randki,nawet miała za sobą kilka związków. Miała nadzieję,że w ten sposób uda jej się zapomnieć o tej nieodwzajemnionej miłości. Jednak problem polegał na tym,że jej serce już dawno wybrało kogo chce i będzie kochać i wcale nie miało zamiaru „zmieniać zdania”. Nie potrafiło i nie chciało przestać. Podziwiała Ino za to,że ruszyła na przód i zaczęła spotykać się z Saiem. Jest z nim naprawdę bardzo szczęśliwa. Sakura musiała przyznać,że cicho zazdrościła przyjaciółce- No ale cóż mogła zrobić?-pomyślała.po czym wyszła z pokoju.

Był zły na siebie,na nią,a najbardziej na tego kasanowę,który udawał takiego chorego,ale jakoś miał siłę na to,aby podrywać swoją lekarkę. Chciał wyjść stąd jak najszybciej i zapomnieć o tamtej rozmowie. Chciał,ale nie mógł. Jakaś niewidzialna siła kazała mu zostać-W końcu dlaczego w ogóle był zazdrosny? Przecież oni byli tylko przyjaciółmi.Sakura niczego mu nie obiecywała,ani też nie dawała żadnych znaków. Nie miał prawa się tak zachowywać. Może kiedyś faktycznie go kochała,ale to jasne,że przez te lata przestała. Jak mogłoby być inaczej? Zostawił ją od tak i odszedł,mimo,że wiedział o jej uczuciach nie obchodziło go to. Tylko jak on miał z nią teraz porozmawiać na temat tego snu? Co ma jej niby powiedzieć? O co ma ją zapytać? Czy to prawda,że kiedyś mnie kochałaś i próbowałaś mnie zatrzymać,kiedy odchodziłem z wioski? Ale ja olałem twoje uczucia i mimo to odszedłem. No proszę…jak to brzmi. Westchnął-nie mogę..nie mogę jej o tym powiedzieć,ale też nie mogę tak po prostu sobie wyjść bez słowa wyjaśnienia. Dziewczyna z rejestracji na pewno powie jej ,że tu byłem , więc co ona sobie pomyśli jeśli mnie tu nie zastanie? Jak miałbym jej to potem wytłumaczyć? Wybacz…odwidziało mi się. Chciałem cie zobaczyć,ale jakoś przeszła mi ochota. Z rozmyślań wyrwał go jej głos.
- Sasuke-kun co ty tutaj robisz?-zapytała zaskoczona jego widokiem.
- A tak jakoś chciałem cie zobaczyć-właściwie to nie skłamałem-pomyślał,po czy wstał z krzesła na poczekalni na którym siedział.
- W porządku…ja właśnie skończyłam dyżur i w sumie to planowałam pójść do Ino,no ale jeśli chcesz to możesz pójść ze mną-odparła uśmiechając się
- A czy powinienem ją pamiętać?
- Haha ją jest trudno zapomnieć-zaczęła się śmiać-ale nie martw się-dodała poważniej-ona wie o twojej amnezji, więc nie będzie miała ci tego za złe
- Dobrze..mogę iść-odpowiedział.

Szli bez słowa. Po rozmowie,którą wcześniej podsłuchał jakoś głupio było mu z nią rozmawiać. Czuł się niezręcznie z tego powodu. Udawał jednak,że rozgląda się dokoła i że bardzo interesuje go to co widzi. Próbował zapamiętać,gdzie się mieszczą sklepy,restauracje,bary, aby na przyszłość bez przeszkód trafić. Do jej przyjaciółki szli z jakieś 15 minut. Gdy dotarli do kwiaciarni był zaskoczony,bo myślał,że Sakura chce ją odwiedzić w domu. Kiedy weszli,blondynka natychmiast na niego spojrzała z rozdziawioną buzią i krzyknęła
- Sasuke-kun,nie wierzę! To naprawdę Ty? Na dodatek w mojej kwiaciarni? A już myślałam,że mi się coś przywidziało w gabinecie.  Nic się nie zmieniłeś,przystojniak jak zawsze-powiedziawszy to mrugnęła okiem do Sakury
- Tak to ja-odpowiedział nie pewnie..a ty to..?
- Ino Yamanaka. No nie mów,że mnie nie pamiętasz. Dziewczynę w której kochałeś się w akademii,łamiesz mi serce-zrobiła smutną minkę
Sasuke nie wierzył w to by mówiła prawdę. Owszem musiał przyznać,była ładna,ale jakoś nie w jego typie.
- Ino-upomniała ją Sakura
- No już dobrze..dobrze, co was sprowadza?
- W sumie to chciałam kupić jakieś kwiaty do domu, a może tobie też jakieś kupimy co ty na to Sasuke-kun? Zrobiłoby się trochę przytulniej.
- W porzadku..masz racje
- W takim razie jakie chcesz kwiaty Sasuke-kun..mamy żonkile,róże czerwone,białe,herbaciane,kwiaty polne…
- Kwiaty wiśni*-odpowiedział zdecydowanie
- Wiśni? Hm..ciekawy wybór, a mogę spytać dlaczego właśnie wiśni?
- Bo to moje ulubione-równie szybko odpowiedział
- W porządku-podała mu kilka gałązek- a co będzie dla ciebie Sakura?
- Ja poproszę bukiet polnych kwiatów.

Po zapłaceniu i pożegnaniu się wyszli ze sklepu.
- Może tym razem to ja cie odprowadzę- zaproponował chłopak- chciałbym wiedzieć gdzie mieszkasz.
- Dobrze, to i tak jest po drodze.

Następnego dnia cała 3 wyruszyła na wspólną misje od wielu lat. Nie była to trudna misja,mieli jedynie naprawić pewną tamę,która zaczęła przeciekać, a woda z rzeki zalewać pobliską małą wioskę. Od kiedy pięć Wielkich Nacji zawiązało „prawdziwy pokój”, nie było już misji typu: przeniknij na terytorium wroga,dowiedz się,co planują albo zabierz zwój pobliskiej wioski. Zadania głównie skupiały się na naprawianiu szkód,które zostały wyrządzone podczas wojny. Ich misja zakończyłaby się całkowitym sukcesem,gdyby nie fakt,że kiedy wracali już do wioski zostali zaatakowani przez ninga dźwięku. Sasuke nie pamiętając swoich umiejętności na początku trzymał się trochę z tyłu i robił za wsparcie. Główną walką zajęli się Naruto z Sakurą. Do momentu w którym dziewczyna nie została zaatakowana przez kilku shinobi na raz.
- Sakura-chan uważaj-krzyknął Naruto,ale był zbyt daleko,aby pomóc przyjaciółce.
Shinobi wyskoczył z pobliskiego drzewa przez co dziewczyna nie zauważyła go od razu.Ninja dźwięku już miał zaatakować ją kunaiem,gdyby Sasuke w mgnieniu oka nie pojawił się przed nią i nie zablokował ataku mieczem. Odepchnął przeciwnika i zaczął walczyć z nim w zwarciu.
- Sasuke-kun-krzyknęła Sakura i zaczęła walczyć z kilkoma innymi. Było ich co najmniej z 50. Nie wiedzieli nawet skąd się tam wzięli oraz dlaczego ich atakują.
Sasuke poruszał się tak jakby walczył od zawsze. Pomimo,że nie pamiętał kim jest,jego ciało pamiętało to doskonale. Wiedział kiedy zrobić unik,a kiedy kontratakować.
- Dlaczego nas atakujecie dranie,cholera czego od nas chcecie!? Wrzasnął Naruto po czym przyładował rasenganem jednemu z nich.
- Nasz pan chciał się czegoś dowiedzieć-powiedział jeden z nich-misja wykonana. Po tym zdaniu wszyscy rozpłynęli się jak kamfora. Gdyby nie ich rany oraz zmęczenie,nikt by nawet nie pomyślał,że tu odbyła się jakakolwiek walka.
- O co im chodziło?-zastanawiał się na głos Naruto-jaki pan do cholery?!
- Nie wiem,ale powinniśmy jak najszybciej powiadomić o tym panią Tsunade.
- Masz racje-odpowiedzieli chórem.

W pewnej kryjówce w wiosce dźwięku.

- Kabuto,czy nasi mali szpiedzy już wrócili?
- Tak panie Orochomaru. Jest tak jak pan przypuszczał. Sasuke-kun powoli dochodzi do siebie. Jego pamięć jeszcze nie wróciła.ale walczył tak jak należy. Nie użył jednak żadnej techniki. Podejrzewam,że nie pamięta iż ma taką możliwość, Zdarzyło się jednak coś ciekawego. Jeden z shinobi powiedział mi,że widział,jak nasz Sasuke ochronił przyjaciółkę z drużyny Sakurę Haruno. A potem dalej walczył ochraniając ją.
- Ooo..to bardzo ciekawe. Sprawiłem,by o wszystkim zapomniał,bo byłem ciekawy,co zrobi, jak sobie poradzi mając amnezje,powiem ci szczerze,że zaskoczyła mnie droga,którą wybrał…miłosć…hm..nawet Sasuke-kun w końcu się jej poddał,to ciekawe.
Po zakończeniu wojny Orochimaru wiedział,że Sasuke i Naruto będą walczyć. Ukrył się nieopodal i obserwował przebieg ich walki. Po zakończeniu,kiedy oboje padli z wykończenia,zabrał go do swojej kryjówki,odnowił mu rękę z komórek Hashiramy oraz „zafundował” zanik pamięci, w ten sposób chciał się dowiedzieć jaką drogę ninja wybierze jego ulubieniec- Chłopak,który przez całe swoje życie żywił do kogoś nienawiść w końcu odnalazł swoją miłość,a wraz z nią spokój i szczęście.

Był już wieczór kiedy wrócili do wioski. Sakura poszła zdać raport hokage,a chłopaki porozchodzili się do swoich domów.  W nocy po raz kolejny zobaczył urywek z przeszłości. Kolejny kawałek układanki zwanych jego wspomnieniami. Ten sen różnił się bardzo od poprzedniego. Miał wrażenie jakby to wydarzyło się nie tak dawno temu. Oboje byli już starsi, w przybliżeniu dałby im po tyle samo lat,co mają obecnie. Tak jak poprzednim razem stał pomiędzy dwójką dobrze znanych mu ludzi. Ludzi którzy go nie wiedzieli,ani nie słyszeli. Pod stopami jego podobizny leżała czerwono włosa kobieta,której nigdy wcześniej nie widział na oczy. Nie była to mieszkanka ich wioski.Nie pamiętał jej zupełnie.Jego sobowtór chciał ją zabić jakąś dziwną błyskawicą,która wychodziła z jego ręki. Już miał to zrobić,kiedy nagle usłyszał dobrze znany mu głos
- Sasuke-kun!-zawołała dziewczyna stojąc parę metrów od niego
- Sakura-odpowiedział obracając się w jej stronę-co ty tutaj robisz?
- Sasuke-kun! Chcę iść z tobą! Uciekłam z Wioski Liścia!- Sakura mówiąc to przeskoczyła na drugą stronę przepołowionego mostu.
- Niby co ja z tego będę miał,że zabiorę cie ze sobą?-zapytał-pewnie coś knujesz.
- Nie zamierzam ci zaszkodzić! Od momentu twojego odejścia z wioski,cały czas żałowałam,że nie poszłam z tobą.Zrobię wszystko o co poprosisz. Nie chcę już nigdy więcej niczego żałować.
- Wiesz jakie są moje plany?
- To nieistotne, ponieważ spełnię każdy twój rozkaz.
- Zamierzam zniszczyć Konohę! To moje marzenie.Naprawdę jesteś w stanie zdradzić dla mnie wioskę?!
- Tak,jeśli mnie o to poprosisz.
- Udowodnij. Wykończ ją.Wtedy ci uwierzę.
- Kim ona jest?
- Członkinią założonej przeze mnie drużyny Taka.Jednak w tym stanie jest bezużyteczna.Sakura,jesteś medykiem.Świetnie się składa. Zastąpisz ją.
Różowowłosa dziewczyna podeszła do rannej,ale wahała się
- O co chodzi? Nie potrafisz jej zabić?
Sakura stała przed czerwonowłosą z kunaiem w ręce. W tym momencie Sasuke przeszedł za nią i po raz kolejny w  jego dłoni pojawiła się błyskawica. Już miał zabić Sakurę…

Otworzył oczy i ciężko oddychał.Nie mógł uwierzyć w to,co właśnie zobaczył-kim on był? Kim się stał?-to pytania,które wciąż kłębiły się z jego głowie.
-Próbowałem ją zabić…zabić Sakurę-wyszeptał- A ona była gotowa zdradzić dla mnie swoją wioskę. Była gotowa odejść ze mną mimo tego kim się stałem. czy to wydarzyło się naprawdę?Co było dalej? Czy ja…ja zaatakowałem ją? -Przełknął głośno ślinę. Muszę z nią o tym porozmawiać-postanowił stanowczo.

Następnego dnia Sakura przyszła do Sasuke.Chłopak przez długi czas zastanawiał się jak zacząć rozmowę. Kiedy więc ona gotowała dla nich obiad,on bił się z myślami.
- Sakura-w końcu powiedział-muszę z tobą porozmawiać.

Dziewczyna przerwała wykonywaną w tym momencie czynność i odwróciła się,kiedy spojrzała na jego twarz, zobaczyła,że jest całkowicie poważny,nigdy wcześniej go takiego nie widziała,nigdy. Wiedziała od razu,że to,co chce jej powiedzieć jest bardzo ważne,więc usiadła obok niego na sofie i czekała,aż zacznie mówić.Doknęła go lekko w rękę,aby zachęcić do rozmowy.
- Sakura czy ty pamiętasz dzień w którym opuściłem wioskę..a raczej powinienem powiedzieć noc.
Dziewczyna popatrzyła na niego zaskoczona-Skąd on wiedział,że to była noc? Ktoś mu o tym powiedzieł? A może sobie przypomniał?
- Skąd o tym wiesz?-spytała- skąd wiesz o tym,że to było w nocy? Przypomniałeś sobie?
- Chciałbym….,ale nie. Wiem,że to zabrzmi niedorzecznie…ale…to mi się przyśniło.
- Przyśniło?O czym ty mówisz?-zapytała z niedowierzaniem
- Śniłem o tym,że opuszczam Konohę,oraz i o tym,że próbowałaś mnie zatrzymać.
Nie musiał mówić nic więcej,obraz tego okropnego wydarzenia,tak bardzo wyrył się jej w pamięci,że już teraz widziała i przeżywała to na nowo.
- Tak to prawda-wyszeptała-Widziałeś coś jeszcze?
- Tak-odpowiedział i zbliżył się do niej. Wziął ją za rękę i popatrzył w oczy.
- Co zobaczyłeś?-zapytała niepewnie.
- Widziałem ciebie…jak płakałaś-wyznał cicho
- Nie chciałam żebyś opuszczał wioskę Liścia,próbowałam cie zatrzymać,ale mi się nie udało…z resztą to nie tylko ja próbowałam i nie tylko jeden raz.
- Pamiętasz co powiedziałaś,by mnie zatrzymać?-zapytał mierząc ją wzrokiem.Miała wrażenie,że się spala od jego spojrzenia.
- Tak..tak pamiętam.
- Czy to co wtedy powiedziałaś było prawdą? Czy to był tylko sposób na zatrzymanie mnie?
- Wszystko,co wtedy powiedziałam było prawdą-powiedziała patrząc mu w oczy ze szczerością.
- Czy pomimo tego,że odszedłem i popełniłem masę błędów, zabiłem mnóstwo ludzi czujesz to samo?
- Tak

To mu wystarczyło. Pochylił się i pocałował ją. Ona odwzajemniła i pogłębiła pocałunek. Sasuke nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Tego żaru,uczucia,które spalało go od środka.Pragnienia by być tak blisko niej,jak to tylko możliwe. Blisko jej duszy,jak i ciała. Pożądanie zaczęło się kłębić poniżej jego pasa. Dawała o tym znać silna erekcja,która wbijała się w jej brzuch. Nagle przerwał pocałunek,odsunął się od niej na długość ramienia. Obydwoje byli zdyszani.Głodni swoich ciał,swojej bliskości.
- Sasuke-kun-wyszeptała-dlaczego…dlaczego przerwałeś?
- Ja nie…nie mogę
- Czemu?-spytała i zbliżyła się do niego-Nie czujesz tego samego-odpowiedziała sama sobie cicho,po czym wstała
-Nie odchodź-złapał ją za rękę. Dziewczyna usiadła zmieszana spowrotem.
Jak ona mogła tak w ogóle pomyśleć-pomyślał. Z drugiej jednak strony zdawał sobie sprawę z tego,jak to musi wyglądać. Najpierw się na nią rzuca,a potem zostawia bez tchu bez słowa wyjaśnień.
- To nie tak jak myślisz Sakura..ja…ja cię kocham-wyznał spoglądając jej w oczy-ale ja próbowałem cie zabić
- Co?-zapytała zaskoczona
- To też mi się śniło-odpowiedział na jej jeszcze nie zadane pytanie-użyłem jakiejś dziwnej błyskawicy i usiłowałem cie zabić. Na tym mój sen się skończył.Nie wiem co było dalej.
- Nic się nie stało,bo Kakashi-sensei się pojawił-odpowiedziała uśmiechając się lekko.
- Ale…ale ja próbowałem cie zranić..próbowałem cie zabić i to całkiem nie dawno.Jak…jak mogłaś mi to wybaczyć?
- Już dawno ci wybaczyłam-odpowiedziała spokojnie- a może tak naprawdę nigdy nie byłam na ciebie zła. Widzisz jakoś nigdy nie potrafiłam się długo na ciebie gniewać-powiedziała pogodnie.
- Sa…Sakura…ja przepraszam
- Już dobrze-powiedziała i dotknęła jego twarzy, po czym złączyła swoje usta z jego.Przerwała pocałunek i powiedziała-ja też cie kocham Sasuke-kun,zawsze cie kochałam i zawsze będę.
Był tak szczęśliwy słycząc te słowa,że wpił się w nią ustami natychmiast. Instynktownie zaczął ją rozbierać. Całował jej szyję,kark,powoli rozsuwadząc suwak w jej sukience. Jego ręce wciąż wędrowały od jej ud,przez pośladki,aż do pleców i spowrotem. Ona owinęła go nogami w pasie,a ręce wplotła w jego włosy. Sasuke szybko sciągnął z niej sukienkę i zostawił ją w samej bieliźnie całą zdyszaną i pełną pożądania. Ona zwinnymi rękami zdjęła z niego czarny t-shirt, ze spodniami poszło równie łatwo, zaczęła rozpinać jego rozporek,po czym zsunęła spodnie z jego długich i umięśnionych nóg. On również teraz klęczał nad nią pół nagi, w samych bokserkach. Uchiha kontynuował penetracje jej ciała. Odpiął jej stanik i zaczął bawić się jej sutkami. Gryzł je,ssał i całował, a ona jęczała pod dotykiem jego języka. Nie pozostawała mu jednak dłużna. Przez cały czas gładziła jego męskość swoimi zwinnymi,długimi palcami, a on dyszał przy jej uchu. Oboje cieszyli się tą chwilą,chłonęli każdy swój dźwięk,każdny jęk,każdy oddech. Zapamiętywali swe ciała,jak gdyby widzieli je po raz pierwszy i zarazem ostatni. Sasuke pocałunkami zaczął schodzić coraz niżej przez piersi,brzuch i spowrotem do szyi i karku. Palcami odszukał ścieżkę do jądra jej kobiecości. Gładził ją tam przez chwilę,za to ona jęczała coraz głośniej. W końcu zdjął z niej majtki i delikatnym ruchem włożył w nią palec
- Hm..jesteś taka cudownie mokra wyszeptał przy jej uchu,nie przestając tych zmysłowych tortur.Poruszał się w niej powoli, wychodził,wchodził itd. Sakura wiła się pod jego dotykiem i jęczała.Jej oddech z każdą chwilą przyspieszał.
- Sasuke-kun…aaa-krzyknęła,kiedy głębiej włożył w nią palec. Uchicha wyszedł z niej po czym włożył jej palec do ust
- Poczuj jak cudownie smakujesz-powiedział i w tym samym momencie tworzył pocałunkami ścieżkę do jej łechtaczki. Kiedy jego głowa znalazła się już,między jej nogami, dmuchał i lizał na zmianę jej łechtaczkę,a ona krzyczała głośno i kołysała się z rytm tych tortur.
- Proszę cie Sasuke-kun wypełnij mnie-błagała cicho.
Dziewczyna postanowiła dosłownie wziąć sprawy w swoje ręce. Szybko ściągnęła jego bokserki, tym samym uwalniając jego członka. Wzięła go do ręki i zaczęła nim ruszać w górę i w dół i znowu kontynuując tortury,co chwilę mocniej zaciskała na nim palce,by później znów zwolnić uścisk i głaskać go od nowa.
- Przestań-syczał głośno-Sakura proszę cie przestań bo zaraz dojdę…ahhh…a nie chce się rozlać nigdzie indziej jak w tobie.
- A więc wejdź we mnie
Nie musiała się powtarzać.Chłopak w tej samej chwili wbił się w nią delikatnie,lecz zdecydowanie i pewnie. Sakura krzyknęła. Sasuke zaczął się rytmicznie poruszać,powoli,ale płynnymi ruchami wynosił ją na wyżyny.
- Sasuke-kun…szybciej..proszę
Na jej prośbę Uchiha przyspieszył. Kiedy dziewczyna dosięgła nieba krzyczała głośno. Nie musiała długo czekać,a jej ukochany ją dogonił
- Sakura…aaah-krzyknął po czym oboje upadli wyczerpani. Dziewczyna położyła głowę na jego piersi,a on głaskał ją po włosach. Ich oddechy powoli zaczynały się uspokajać. Wtedy Sakura wstała i zaczęła delikatnie palcami pieścić jego męskość. Nie mógł uwierzyć,że tak szybko potrafiła doprowadzić go do erekcji. Kiedy stała się wystarczająco twarda dziewczyna pochyliła się i wzięła go do ust. Ssała,lizała i podgryzała go delikatnie ząbkami,doprowadzając chłopaka do szaleństwa
- Przestań-prosił cicho-Sakura proszę cię,wiesz jak na mnie działasz?- to spójrz- powiedział wskazując na tę część jego ciała,która na dobre została uwięziona w jej wargach. Sakura raz przyspieszała, a raz spowalniała, odpłacając się ukochanemu za wcześniejsze tortury. Sasuke nie wytrzymując wyjął członka z jej buzi i oplótł jej język swoim własnym w namiętnym pocałunku, w tym samym czasie posadził ją sobie okrakiem i zaczął nią poruszać w górę i w dół, coraz szybciej, aż do momentu w którym oboje upadli wyczerpani, wcześniej wykrzykując swoje imiona.

Obudził się rano leżąc na łóżku. Zanim otworzył oczy poczuł ciężar na swojej piersi i piękny zapach czyichś włosów. Zastanawiał się nad tym skąd go zna. Wiedział,że to był zapach kobiecych włosów- czy to Karin nie wiadomo jakim prawem postanowiła spać z nim?-Nim jednak zobaczył kim jest śpiąca dziewczyna,przypomniał sobie ten piękny zapach wiśni i jaśminu, które tak pięknie się komponowały tylko u jednej osoby,którą znał- Sakura?-wyszeptał całkowicie zaszokowany po czym ujrzał piękne różowe włosy utulające twarz śpiącej dziewczyny.- Co tu się dzieje do jasnej cholery?-pomyślał. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał była walka z Naruto, zaraz po skończeniu wojny-jak to się stało?-wciąż nie dowierzał własnym oczom-a może to tylko sen-pomyślał. Zaraz jednak sam wyprowadził się z błędu,gdy rozejrzał się w około,nie poznawał tego miejsca- gdzie ja jestem?, i dlaczego mam na sobie jedynie bokserki?. Te myśli nie dawały mu spokoju, więc zerwał się szybko z łóżka nie zważając na reakcją śpiącej obok dziewczyny.
- Co ty tu robisz Sakura?-zapytał gniewnym głosem- co ja tu robie? Do cholery co to jest za miejsce?- przyszpilił ją spojrzeniem w momencie,gdy otworzyła oczy.Jak najszybciej musiał znaleźć odpowiedzi na te pytania.
- Sasuke-kun? Co się stało? Dlaczego krzyczysz?zapytała po czym przeciągnęła się na łóżku głośno ziewając. To,że nic sobie nie robiła z jego pytań wkurzyło go jeszcze bardziej-za kogo ona się do jasnej cholery uważa?
- Zapytam jeszcze raz, Sakura co ty tu robisz?
- Jak to co robię?-zapytała zaskoczona- nie widzisz? Śpię.
Nie mógł uwierzyć w jej bezczelność. Dobrze wiedział o tym,że bardzo zmieniła się przez te lata od kiedy opuścił wioskę,ale nigdy by nawet nie pomyślał,że aż tak bardzo. Wiedział doskonale o tym,że w dzieciństwie się w nim kochała,ale nigdy nie miała odwagi na to,aby chociażby go przytulić,jeśli powodem tego nie była chęć pomocy w walce,bądź ratunek. Sakura w końcu nigdy nie była głupia,wiedziała,że gdyby odważyła się do niego za bardzo zbliżyć to zaraz by ją odepchnął. Już Ino miała więcej odwagi na to,aby się na nim wieszać,ale nie Sakura. W tym momencie przypomniał sobie,jak zaraz po wojnie dziewczyna po raz kolejny wyznała mu miłość- Czy ona naprawdę myślała,że jeśli powtórzy mi swoje wyznanie sprzed lat to wszystko się zmieni?-nie dowiedział w to. Spojrzał na nią i zauważył,że przygląda mu się uważnie bez słowa.
- Sasuke-kun, wszystko w porządku-zapytała niepewnym głosem, po  czym,powoli zaczęła wstawać z łóżka.
- Nic nie jest w porządku!- krzyknął- Co ja tu robie..z tobą!?
- Nie pamiętasz?
- Czego!?
- Tego co stało się wczoraj.
- A co się niby stało wczo-przerwał rozumiejąc jej słowa.Popatrzył szybko na nią potem na łóżko,a na końcu na siebie i zrozumiał dlaczego miał na sobie jedynie bokserki,a Sakura również była jedynie w majtkach i bokserce.
- Sakura…-wyszeptał zakłopotany
- Nie pamiętasz-stwierdziła cicho. Zobaczył jak łzy zaczynają spływać po jej policzkach,ale kiedy spojrzała na niego natychmiast wytarła je dłonią. Najwidoczniej musiała pamiętać,że on nie znosił płaczących kobiet.
- Nie denerwuj się proszę-zaczęła cicho i spokojnie ubierając się w tym samym czasie, po czym wolno podeszła do niego. Zachowywała się tak jakby był jakimś dzikim zwierzęciem,którego ona nie chce wyprowadzić z równowagi.
- Wszystko ci opowiem-powiedziała po czym spojrzała mu w oczy. Zobaczył w nich lęk, obawy i coś jeszcze, jakieś inne uczucie, wiedział,że jest pozytywne,ale nie potrafił go nazwać. Odetchnęła głęboko,aby się dotlenić i zaczęła- Widzisz Sasuke-kun kilku shinobi wracających z misji zobaczyło cie w lesie nieopodal Konohy. Byłeś ranny i nic nie powiedziałeś,kiedy eskortowali cie do szpitala w wiosce. Dopiero na miejscu okazało się,że masz amnezję. Wielu medycznych ninja próbowało ci pomóc odzyskać pamieć,ale żadna technika nie poskutkowała- przerwała na chwile.po czym kontynuowała- Nie wiedziałeś nawet kim jesteś, skąd pochodzisz,ani dlaczego byłeś w tym lesie. Do tej pory tego nie wiemy. Po zakończeniu walki z Naruto mi i mistrzowi Kakashiemu udało się odnaleźć miejsce waszego pojedynku,ale kiedy dotarliśmy na miejsce, był tam jedynie Naruto. Po walce stracił przytomność dlatego nie wiedział,gdzie poszedłeś. Na początku pomyśleliśmy,że po prostu odszedłeś ponownie…lecz nie byliśmy tego pewni,więc zaczęliśmy cie szukać. Jednak pomimo tego,że pomagały nam inne wioski nie udało nam się ciebie znaleźć.Zupełnie jakbyś się zapadł pod ziemię- zatrzymała się na chwile i mówiła dalej - Amnezja najczęściej mija sama po pewnym czasie,więc pani Tsunade dała ci mieszkanie i pieniądze na utrzymanie do momentu  w którym nie byłeś w stanie pracować. Dopiero parę dni temu przypomniałeś sobie o tym,że jesteś ninją i umiesz walczyć. To miejsce w którym teraz jesteś to twój dom. Podczas walki z Painem twoje mieszkanie zostało zniszczone,ale udało mi się wcześniej zabrać z niego parę rzeczy.
Sasuke rozejrzał się po pomieszczeniu. Było naprawdę nieźle urządzone, nie było w nim jakiś niepotrzebnych rupieci, tylko łóżko, komoda, szafa i 2 szafki nocne po obu stronach łóżka, a na jednej z nich jakieś zdjęcia.
- Kto urządzał do mieszkanie?-zapytał
- Ja-odpowiedziała automatycznie,ale kiedy zobaczyła wyraz jego twarzy dodała- ale tylko dlatego,że Naruto nie za bardzo się na tym zna..haha chciał pomalować wszystkie pomieszczenia na pomarańczowo i takie tam.
- Dlaczego mam wrażenie,że nie mówisz mi całej prawdy?
- Co masz przez to na myśli? Powiedziałam ci przecież wszystko.
- A co ty tutaj robisz?
- Ja? Hehe widzisz przyszłam ugotować obiad jak zawsze,ale nudziło mi się trochę i korzystając z okazji,że nie było cie w domu postanowiłam trochę posprzątać. Musiałam wczoraj przysnąć,ale nie sądziłam,że wrócisz na noc, bo miałeś być na kilkudniowej misji- skłamała.

-Jak miała mu powiedzieć,że wczorajsza noc była najwspanialsza w jej życiu i jej największe marzenie się spełniło po tylu latach- zastanawiała się cicho-i co jeśli mu powiem? Przecież on i tak nie będzie chciał tego słuchać, co ona myśli? Przecież on nawet jej nie uwierzy. Chciała jak najszybciej znaleźć się od niego najdalej jak to tylko o możliwe,a jednocześnie jedyne czego pragnęła to przytulić go mocno,jakby to miało sprawić,że sobie przypomni. Wiedziała,że to niemożliwe,więc postanowiła powiedzieć mu trochę przerobioną prawdę i uciec jak najszybciej.

Popatrzył na nią tak,że prześwietlał ją na wylot.
- Wiem,że kłamiesz
- Wcale nie kłamię-odpowiedziała udając oburzenie-powiedziałam ci całą prawdę. Jak mi nie wierzysz to zapytaj Naruto, kiedy przyjdzie cie odwiedzić dziś wieczorem. Wtedy przekonasz się,że jego wersja jest taka sama jak moja.
- Dlaczego Naruto miałby mnie odwiedzać?
- Bo robi to codziennie od jakiegoś miesiąca-odpowiedziała po prostu po czym spojrzała na zegarek-a teraz wybacz,ale muszę iść. Jestem już spóźniona, a moi pacjenci czekają- powiedziała po czym wyszła z sypialni nie czekając na jego odpowiedź, zbiegła szybko po schodach i wyszła z mieszkania niechcący trzaskając drzwiami przez przeciąg,który się utworzył.

Sasuke usiadł na łóżku i zastanawiał się nad słowami dziewczyny. Wierzył w to,że miał amnezję,że to jego nowy dom, a nawet w to,że był nieźle poturbowany w momencie w którym shinobi Konohy go znaleźli, ponieważ pamiętał,że walka z Naruto nie należała do łatwych. Lecz czuł,że w jej historii czegoś brakowało,że Sakura coś przed nim ukrywa,ale nie miał pojęcia co. Postanowił,więc przepytać Uzumiakiego,kiedy ten się tylko pojawi. Podszedł do komody,by się ubrać i bardzo zaskoczyło go to,że szuflady były pełne nowych ubrań. Na dodatek ubrań,które chętnie będzie nosił, bo są w jego guście. Nie miał jednak czasu,aby zastanawiać się nad tym kto je tu przyniósł, bo usłyszał jak burczy mu w brzuchu i uświadomił sobie,że jest bardzo głodny. Zszedł,więc na dół i poszedł do kuchni. Wystrój na dole był bardzo podobny do tego w sypialni. Kiedy podszedł do lodówki zaszokowało go to,że była pełna, a w szafkach znalazł garnki,talerze,patelnie,sztućce i masę innych rzeczy których nie miał nawet w swoim poprzednim mieszkaniu.

Sakura biegła przez miasto w stronę szpitala ledwo powstrzymując łzy. Pomimo tego,że nie powinna mieć teraz dyżuru wiedziała,że jedynym sposobem,aby choć przez parę godzin nie myśleć o tym co się stało jest zająć się pacjentami. Czuła jak jej serce po raz kolejny łamię się na miliony kawałków i szczerze wątpiła w to,że ktokolwiek kiedykolwiek będzie potrafił go poskładać. Odzyskała go tylko po to by potem ponownie stracić. Tak bardzo ją to bolało. Przez te lata jego nieobecności marzyła jedynie o tym, by wrócił do wioski, nigdy więcej nie był samotny, ani pogrążony w nienawiści. Nie śmiała nawet marzyć o tym,że będę razem po jego powrocie. Straciła na to resztki nadziei,gdy po zakończeniu wojny po raz kolejny odtrącił jej uczucia. Pragnęła jedynie jego szczęścia, nawet jeśli nie będzie mogła brać w nim udziału. Tak bardzo go kochała i cierpiała z tego powodu,że jest to nieodwzajemniona miłość- Nie będzie się już więcej do niego zbliżać-pomyślała- to zbyt bolesne- w tej chwili jedna łza spłynęła jej po policzku.

Wieczorem tak jak uprzedziła Sakura przyszedł Uzumaki. Sasuke zignorował już nawet fakt,że rozsiadł się on wygodnie w salonie na jego sofie nie pytając nawet o zdanie. Faktycznie wersja Naruto nie różniła się za bardzo od tej którą przedstawiła mu Haruno. Jednak w przeciwieństwie do niego ona nie powiedziała mu o tym jak często go odwiedzała i jak bardzo mu pomagała. Za każdym razem kiedy Uchiha pytał go o to skąd wzięło się jedzenie w lodówce, wyposażenie kuchni, czy też jego ubrania odpowiedź była tylko jedna-Sakura.
Nagle zrobiło mi się głupio z tego powodu jak ją potraktował- W końcu niczym nie zasłużyła sobie na jego gniew- pomyślał- Była jedyną osobą,która cały czas przy nim była i go wspierała. Chciał sobie przypomnieć ten ostatni miesiąc. Chciał pamiętać jej odwiedzimy, jej pomoc i to jak on się względem niej wtedy zachowywał, bo w głębi serca czuł,że coś nie między nimi zmieniło. W ich relacjach. Teraz zastanawiał się nad tym jak ona się czuje, pomimo tego,że od dawna się o to nie troszczył. Po wyjściu przyjaciela wszedł na górę do swojej sypialni i zachodził w głowę jak wyglądał ostatni miesiąc jego życia. Podszedł do komody i otworzył dolną szufladę. Bardzo zaskoczyło go to,że leżała tak jego stara opaska ze znakiem Konohy oraz jego stary strój. Wziął go do rąk i wtulił głowę w materiał. Wciagnął mocno powietrze i poczuł dobrze znany mu zapach- Sakura- wyszeptał i w tym momencie wszystko zaczęło do niego wracać.
- Dla Naruto ten strój jest bardzo ważny,pomyślałam,więc,że może dla ciebie również coś znaczy…zabrałam też ochraniacz, bo mając go czujesz przynależność do wioski. Chciałam żebyś wiedział,że jesteś w domu… wszystko ci opowiem tylko obiecaj mi,że nie opuścisz ponownie wioski…Tak Sakura-chan pomagała ci przez ten cały czas….Kocham cię Sasuke-kun zawsze kochałam i zawsze będę. Ja też cię kocham Sakura…co ty tutaj robisz? Hehe musiałam zasnąć.
 Wszystkie wspomnienia ubiegłego miesiąca, na początku były to tylko zdania,kawałki rozmów z czasem jednak zaczęły nabierać sensu. Teraz doskonale rozumiał to, co zobaczył w jej oczach, to był nie tylko lęk i obawy,ale także miłosć, czysta miłość-  Uczucie którym obdarzyła do lata temu pomimo,że na to nie zasługiwał. Uczucie,które przez lata pielęgnowała,by stało się jeszcze silniejsze i dojrzalsze. Uczucie,które on teraz odwzajemnia- dotarło do niego. Wybiegł szybko z domu z tylko jedną myślą- muszę ją odnaleźć.

 Był już wieczór,kiedy Sakura wróciła do domu, była zmęczona. Nawet nie przez pacjentów,ale ciągłym myśleniem o przyszłośći. O tym jak to teraz będzie wyglądać. Sasuke, Naruto i ona są w jednej drużynie czy jej się to podoba czy nie będzie zmuszona spędzać z nim czas - Jak ona ma to robić? Jak ma się zachowywać normalnie, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło?Nie dam rady pomyślała.Czy powinnam opuścić drużynę?
Położyła się na łóżku twarzą do poduszki i zamknęła oczy.Chciała chociaż na chwilę odpędzić ten natłok myśli,który uformował się w jej głowie. Nagle usłyszała jakiś szmer poruszających się zasłon i kroki na podłodze. Kiedy podniosła głowę ujrzała czarne oczy,które zdawały się topić ją swoim spojrzeniem.
- Sakura- wyszeptał, po czym podszedł do niej wolno
- Sasuke-kun…..co …co ty tu robisz?
-Sakura…ja…ja przepraszam.
- Hę?...za co niby przepraszasz?
- Za to jak potraktowałem cię dzisiaj rano
- Co?-zapytała zaskoczona-Aaa…nie przejmuj się tym..hehe na twoim miejscu też byłabym zaskoczona, gdybym zobaczyła,że ktoś leży obok mnie na moim łóżku..nie przejmuj się tym i zapomnij o tym.
- Nie mogę zapomnieć-wyznał
- Czego nie możesz zapomnieć?
- Wczorajszej nocy. Nie potrafię, nawet gdybym chciał, a w cale nie chce.
- Jak to. Sasuke-kun nie rozumiem. Co masz na myśli?- zapytała, udając,że nie ma pojęcia o czym on mówi.
- Pamiętam wszystko.
- Naruto ci powiedział?
- Nie musiał
- A..co…dokładnie pamiętasz?-zapytała lekko speszona
- Na przykład to- odpowiedział po czym przyciągnął ją do siebie w pęłnym namiętności pocałunku. Sakura odwzajemniła pocałunek i wplotła dłonie w jego włosy jeszcze go pogłębiając. Oderwał się od niej i wyszeptał do jej ucha
- Sakura..kocham cię
- Co?-spytała zaskoczona i spojrzała mu w oczy
- Przepraszam,że tak długo musiałaś czekać na te słowa-powiedział szczerze patrząc jej w oczy.
- Nic nie szkodzi…najważniejsze,że wróciłeś do domu
- Do domu- powtórzył po czym rzucił ja na łóżko i zaczął całować i rozbierać.
Całą noc spędzili kochając się ze sobą namiętnie. Chłonac każdy pocałunek, każdy dotyk,każdy oddech.
Nie mogąc się sobą nacieszyć i zaspokoić.

Następnego dnia rano obudził się leżąc na jej piersi. Kiedy otworzył oczy ujrzał przepiękne szmaragdowe oczy wpatrujące się w niego.
- Na co się tak patrzysz,hm?-zapytał całując czule jej nosek.
- Po prostu cały czas wydaje mi się,że to sen i zaraz się obudze.
Sasuke podniósł głowę i podgryzł jej ucho.
- Ała-pisnęła śmiejąc się
- Teraz mi wierzysz,że to nie sen?
- Wiesz o tym,że w takich sytuacjach się kogoś szczypie,a nie gryzie- zapytała rozbawiona
- Szczypać wolę cię w innych miejscach-odpowiedział z szelmowskim uśmiechem i na dowód tego uszczypnął jeden z jej sutków,który pod jego dotykiem natychmiast stwardniał.
Znowu się zaśmiała i pocałowała go słodko w czoło.
- Co sprawiło,że sobie przypomniałeś?
- Moja stara bluza była przesiąknięta twoim zapachem.
- Aha..no tak…widzisz lubiłam ją zakładać i tak sobie w niej chodzić- popatrzyła mu w oczy z nutką obawy, jak gdyby obawiała się jego reakcji
- Ale tylko po domu-dodała szybko-nie martw się,nikt mnie w niej nie widział.
- Dlaczego miałbym się martwić? Za niedługo i tak zostaniesz panią Uchiha i godło mojej rodziny będzie ci towarzyszyć do końca życia.
- Co ty przed chwilą powiedziałeś?- zapytała zszokowana
- To,że zostaniesz moją żoną. Kocham cie i wiem,że ty kochasz mnie. Zawsze kochałaś pomimo tego,że nigdy na to nie zasłużyłem. Pomimo tego jak cię traktowałem, ty nigdy nie przestałaś we mnie wierzyć…nigdy ze mnie nie zrezygnowałaś. To dzięki tobie mogłem wrócić do wioski. To ty jesteś moim domem Sakura Hauno-powiedział przyciągając ją mocniej do siebie i całując namiętnie. Chcąc w ten sposób wynagrodzić jej lata nieobecności. Ona zaś oddała mu w tym pocałunku całą miłość, którą go obdarzała. Niemal mogła poczuć jak jej serce spowrotem się składa,niczym puzzle.

* wiśnia ( z jap. Sakura ) – Sakura (jako imię)- gra słów.



Z góry przepraszam za błędy. Mam nadzieję,że historia Wam się spodoba
J. Muszę przyznać,że nad nią napracowałam się najbardziej ;) .





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D