środa, 21 lutego 2018

16- Miłość uleczy wszystko (Klaroline)- TO NAPRAWDĘ TY?



Extra genus non potes diligere- wyszeptał Elijah, jednak dzięki wampirzemu zmysłowi usłyszałam wszystko
Rebekah i Kol przyglądali im się. Dziewczyna próbowała sobie przypomnieć co powiedział jej brat, natomiast Kol postanowił tym razem nie wtrącać się do rozmowy, ani nie przyznawać do tego, że nie zrozumiał, ani słowa. W końcu większość życia spędził zamknięty w trumnie. Nie miał czasu na naukę języków.
- Tylko miłość kogoś spoza rodziny może cie uratować- powtórzyłam, a Elijah spojrzał na mnie zaskoczony
- Jestem pod wrażeniem. Skąd wiedziałaś co powiedziałem?
- To po łacinie, każdy student by się zorientował, odparłam
- Wciąż jednak nie wiem jaki ma to związek ze mną.
- Wiedźma, która rzuciła klątwę na Klausa, była wyjątkowo okrutna. Po za ukaraniem go chciała dać mu do zrozumienia, że gdyby nie my, jego rodzina, nie miałby nikogo komu mogłoby choć trochę na nim zależeć. Była o tym tak przekonana, że właśnie takie rzuciła zaklęcie. Jak sama widzisz my nie możemy mu w żaden sposób pomóc.
- Ta, a ja niby mogę?
- Wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale naszemu bratu naprawdę na tobie zależy Caroline. Jesteś pierwszą osobą spoza naszej rodziny przed którą się otworzył. Osobą, której bezpieczeństwo przedkłada ponad własne szczęście.
- Niby kiedy?
- Przez cały czas. Niklaus opuścił Mystic Falls i poprzysiągł nigdy tam nie wracać dla ciebie. Pozwolił ci wieść takie życie o jakim marzyłaś
- Wow co za łaskawca- zadrwiłam
- Nie rozumiesz. Przez te wszystkie stulecia nie postąpił tak względem nikogo innego. Mój brat z natury jest egoistą. Robi co chce i kiedy chce. W przeszłości, gdy spodobała mu się jakaś dziewczyna to zabierał ją ze sobą, pomimo jej protestów. W najgorszym wypadku używał hipnozy, by przestała się sprzeciwiać.
- Czarująco, zakpiłam
- Właśnie. A teraz odpowiedz sobie na pytanie. Czy Niklaus kiedykolwiek próbował cie zauroczyć? Wróciłam myślami do czasów, kiedy rodzina Mikaelsom mieszkała jeszcze w Mystic Falls. Wtedy zdarzało się, że przewrotny los sprawiał, że zostawałam z Klausem sama. Tym bardziej, iż to właśnie  ja zawsze rozpraszałam jego uwagę, kiedy pozostali kombinowali coś przeciwko niemu. Czy kiedykolwiek próbował mnie zauroczyć? Odpowiedź była prosta
- Nie- nie zorientowałam się, że powiedziałam to na głos dopóki nie usłyszałam własnego głosu.
- Jak myślisz dlaczego? To pytanie wydaję się proste, nie? Ale ja nie mam zielonego pojęcia dlaczego tego nie zrobił. Serio. Przecież mógł mną manipulować jak jakąś marionetką wedle własnego uznania. Stałabym się posłuszna, robiła dokładnie to czego pragnie, więc czemu?
- Nie mam pojęcia
- Dlatego, że Niklaus traktował cie jak równą sobie. Nie jak kogoś kto ma obowiązek wykonywać wszystkie jego rozkazy, tak jak hybrydy. Ciągłe posłuszeństwo może i jest wygodne, ale szybko może się znudzić, zwłaszcza mojemu bratu. A ty byłaś inna. Niklaus nie wiedział co powiesz, jak zareagujesz. Byłaś dla niego nieodkrytą tajemnicą. Wyzwaniem. Dlatego nie znudziłaś mu się tak jak pozostałe kobiety. Zastanowiłam się nad jego słowami. Może było w tym trochę racji? Faktycznie praktycznie zawsze robiłam Klausowi na przekór, nie zawsze dlatego, by zrobić mu na złość, po prostu taka jestem.
- Dobra, powiedzmy, że spróbuje go powstrzymać ze względu na tych biednych ludzi, którzy są przez niego w niebezpieczeństwie oczywiście, wolałam wyrazić się jasno. Gdzie on tak właściwie jest?
- Na polowaniu- odpowiedziała Rebekah
- Dzięki, tyle to sama wiem- ironizowałam- gdzie konkretniej?
- Na pewno gdzieś gdzie jest dużo ludzi-zaczął najstarszy
- Przypuszczam, więc, że nasz braciszek wybrał się na festiwal
- Kol jaki festiwal?
- Pojęcia nie mam z jakiej okazji ludzie go urządzają tym razem. W każdym razie zapowiadali masę jedzenie, uśmiechnął się złośliwie ukazując swoje kły i spojrzał na mnie- jeśli wiecie o czym mówię. Przewróciłam oczami i zwróciłam się do jedynej racjonalnie myślącej osoby w tym pomieszczeniu, po za mną oczywiście
- Wiesz gdzie ma się on odbyć?
- Na Bourbon Street, odpowiedział po chwili namysłu- chcesz żebyśmy poszli z tobą?- zaproponował uprzejmie
- Nie, dziękuje, starałam się go spławić, ale równie uprzejmie.
- Na pewno sama trafię, po za tym jeśli się na niego nie natknę to planuje zwiedzić miasto. Jeszcze nigdy tu nie byłam
- Może potrzebujesz przewodnika- zaproponował Kol- służę pomocą
- Poradzę sobie, odparłam i ruszyłam do wyjścia.
- Naprawdę sądzicie, że jej się uda?- zapytała Rebekah niby z ironią, ale naprawdę chciała znać zdanie braci. Sama nie wierzyła w to, że ta dziewczyna może zdziałać cokolwiek. Nigdy jej nie lubiła. Denerwowała ją postawa blondynki, oraz to, że zawsze musiała wszystkimi rządzić i być w centrum uwagi. Nie rozumiała tego dlaczego pośród wszystkich kobiet jakie przez wieki się napatoczyły on wybrał właśnie ją. Według niej nie było w niej nic wyjątkowego. No może po za charakterkiem WYJĄTKOWO irytującym. Może i była ładna, ale Rebekah widziała piękniejsze kobiety, które próbowały uwieść jej brata. Ten jednak pozostawał niewzruszony na ich piękno. Blondynka miała kiedyś koleżankę, bo przyjaciółką nie mogła jej nazwać, której Klaus bardzo się spodobał. Rebece to odpowiadało, ponieważ polubiła dziewczynę. Dlatego na różne sposoby próbowała przekonać do niej Nika. Na próżno. On wydawał się w ogóle nie widzieć w niej kobiety. Kiedy tamta zaczęła być za bardzo namolna to Niklaus zrobił to co zawsze z osobami, które zaczęły go irytować- skręcił jej kark. Nie zważając na to, że była bliską koleżanką jego siostry. Cóż, taki był Nik. Nie przejmował się uczuciami żadnej kobiety, nawet własnej siostry, a to się zmieniło, gdy poznał Caroline i Rebekah o tym wiedziała. Przypuszczała też, że ten brak szacunku względem kobiet wziął mu się po tym jak traktowała go własna matka.
- To zależy od tego co miała ma myśli wiedźma-odpowiedział starszy brat
- Co masz na myśli?- tym razem spytał Kol
- „ Tylko miłość spoza rodziny może go uratować"
- Ile razy jeszcze zamierzasz to powtórzyć?!- zirytował się młodszy
- To zależy o jaką miłość chodzi. Jeśli o uczucie, którym to Niklaus kogoś obdarzył to bez wątpienia jest to Caroline, lecz jeśli o uczucie, którym ktoś ma obdarzyć jego to...
- Znając talent Nika do odpychania wszystkich na których mu zależy możemy już kupować mu trumnę- dokończyła dziewczyna niby żartem, jednak zdając sobie sprawę z tego, że kryje się w tym cząstka prawdy.
Szłam przez miasto, normalnym, ludzkim tempem i przyglądałam się architekturze, przyrodzie oraz ludziom. Kierowałam się w stronę Bourbon Street, tak jak większość tłumu.
Gdy dotarłam na miejsce usłyszałam muzykę, a na środku ulicy zobaczyłam tańczących ludzi, chyba ludzi. Słyszałam, że Nowy Orlean zamieszkują wszystkie gatunki stworzeń. Od wampirów i hybrydy, przez wilkołaki, a kończąc na czarownicach. Wokół tańczących zebrał się spory tłum. Tupali i klaskali w rytm melodii sączącej się z głośników. Nieopodal zobaczyłam stoły wyścielone najróżniejszymi potrawami, a w oddali scenę, na której jak na razie nikt nie występował. Będąc tu i widząc to wszystko mogłam śmiało powiedzieć, że to miasto nigdy nie śpi. Zgadywałam, że dochodziła już północ.
Rozejrzałam się w tłumie przypominając sobie powód mojego przyjścia tu. Jego rodzeństwo twierdziło, że tutaj będzie, ale na razie się na niego nie natknęłam. Nie byłam pewna w jaki sposób zadziałała klątwa. Czy Klaus teraz jest typowym rozpruwaczem, który nie będzie przejmował się tłumem gapiów i z zimną krwią będzie mordował wszystkich po kolei? Czy jednak zachował odrobinę zdrowego rozsądku i nie będzie robił zamieszania?
Po chwili już znałam odpowiedź. Ujrzałam go w jednej z ciemnych uliczek. Wygląda na to, że postanowił zachować odrobinę dyskrecji. Czemu mówię, że tylko odrobinę? Bo pozostałym wystarczyło by jedynie się odwrócić i zobaczyliby jak wysysa życie z jakiejś wyrywającej się kobiety! Ludzie byli na tyle zaabsorbowani widowiskiem, że nie zwracali uwagi na to co działo się wokół.
Podbiegłam do niego i stanęłam kilka metrów za nim. Był obrócony do mnie tyłem, ale widocznie wyczuł moją obecność, gdyż podniósł głowę z nad szyi kobiety, która zdążyła już stracić przytomność. Patrzyłam na jego plecy, miał na sobie skórzaną czarną kurtkę, założę się, że gdyby nie krew na jego twarzy oraz żyłki powstające na skutek pragnienia wyglądałby elegancko i nienagannie. Jak zawsze. Obrócił twarz w moją stronę, tak, że teraz stał do mnie bokiem.
Przez myśl mi przeszło czy on w ogóle mnie rozpozna? Bo co jeśli to całe zaklęcie zabierające jego człowieczeństwo sprawiło, że stracił wspomnienia momentów w których zachowywał się w miarę ludzko? Co ty chrzanisz Caroline?! Przecież on nie ma amnezji! Z tym przekonaniem zrobiłam jeszcze jeden krok naprzód i wyszeptałam
- Klaus

Jaka będzie reakcja Klausa, kiedy ujrzy kogoś komu w przeszłości oddał serce, a ta osoba oddała mu je wraz z tak zwaną "wolnością"? 
Małe wyjaśnienie. Nie jestem pewna czy pisałam o tym wcześniej, lecz na wszelki wypadek powtórzę. W moim opowiadaniu Care i Klaus nigdy nie mieli SWOJEJ sceny w lesie, na pewno wiecie o czym mówię ;). To powód dla którego Caroline nadal jest z Tylerem. Przecież on nigdy by jej tego nie wybaczył, no umówmy się. Oczywiście zdaję sobie sprawę z pewnych niejasności jak np. fakt, że Klaus już zabił matkę Loockwooda, ten już był u niego by się zemścić, a pomimo tego nadal nie przyjechał na uniwerek. Ale hej! To tylko fikcja. Wytwór mojej pokręconej wyobraźni, więc jeśli coś nie będzie się zgadzało w fabule to proszę przymknijcie na to oko ;) 
Cześć Kochani. Ostatnio ciężko jest mi wyrobić się z czymkolwiek, ale rozdział udało mi się skończyć :D.  Czy  Wy tak samo jak ja nie możecie się już doczekać 5 sezonu TO? Informacje na temat tego, że Candice ma się tam pojawić jest już potwierdzona? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D