niedziela, 6 września 2015

07- Nowy początek (Jerza) (2/7)

Podbiegł do zgliszcz i zaczął przekopywać pozostałości, by ją odnaleźć. Reszta ruszyła jego śladem. Tytania leżała pod największą stertą kamieni. Jellal odsunął pozostałości gruzu, po czym podszedł bliżej. Dotknął delikatnie jej czoła, po czym odsunął grzywkę na bok.
- Erza- wyszeptał zmartwiony- Erza proszę odezwij się. Odpowiedzi nie było słychać. Dziewczyna nie wydała żadnego ruchu po za rytmicznym podnoszeniem się jej klatki piersiowej. Wiedział,że żyje, ale jest w okropnym stanie i potrzebuje natychmiastowej pomocy. Wziął ją na ręce i lekko ucałował w czoło. Po czym odwrócił się do reszty, a widząc ich zmartwione miny powiedział tylko cicho – żyje.

Mijały dni, a Erza nie odzyskiwała przytomności. Polusca powiedziała,że jej życiu nic nie zagraża, jednak jej organizm potrzebuje solidnego wypoczynku, dlatego nikt nawet nie próbował na siłę jej wybudzać. Przyjaciele przychodzili codziennie, by sprawdzić stan jej zdrowia. Jednak stałym bywalcem w lecznicy był Jellal. Siedział przy niej dniami i nocami. Nie chciał nawet spuścić z niej oka. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego,że tak niewiele brakowało, aby ją stracił. Obiecał,więc sobie,że już nigdy więcej nie dopuści do takiej sytuacji. Teraz,kiedy leżała obok niego z zamkniętymi oczami zdał sobie sprawę z całą mocą jak bardzo ją kocha. Wiedział to już od dawno, chociaż próbował stłumić w sobie to uczucie,gdyż wiedział,że na nią nie zasługuje. Nie po tym co jej zrobił. Jak bardzo ją zranił, a tym bardziej,że usiłował ją zabić. Ta myśl nie dawała mu spokoju. Po odzyskaniu pamięci śnił o tym każdej nocy. O tym jak zabił Simona, gdyż to właśnie on ochronił dziewczynę. Jellal już w dzieciństwie był zazdrosny o Simona. Doskonale wiedział jakim uczuciem tamten darzył Scarlet i nigdy mu się to nie podobało. To on chciał być tym, który będzie jej pomagać i ją chronić. Ironia losu sprawiła jednak,że to przed nim musiała być chroniona. Kiedy duch Zerefa za sprawą Ultear zaczął go kontrolować nie miał wpływu na swoje czyny. Przez krótki moment udało mu się zachować świadomość, lecz został jej całkowicie pozbawiony podczas rozmowy z Tytanią. Podczas której wyrzucił ją z wieży R i kazał cieszyć się swoją przelotną wolnością. Zabronił jej także powrotu i uratowania jej przyjaciół. Im natomiast wmówił,że ich „starsza siostrzyczka „ po prostu ich porzuciła. Uwierzyli w to wszyscy po za Simonem, który za bardzo kochał Erzę, by w to uwierzyć. Udawał,że jest lojalny w stosunku do Fernandesa tylko dlatego,iż wierzył,że któregoś dnia Erza ich ocali. Teraz to wydaje się śmieszne, wręcz niedorzeczne, ale wtedy faktycznie myślał,że ich wolność znajduje się właśnie w miejscu w którym zostali uwięzieni. Nie widział jej przez tak wiele lat po za jej wizytami w Radzie Magicznej, ale tylko jako Siegrain. Pomimo tego to właśnie jej imię było jedyną rzeczą jaką pamiętał podczas amnezji, a to mówi samo za siebie. Któregoś dnia siedząc obok niej zauważył,że zaczyna otwierać oczy wstał z krzesła i wyszedł. Po prostu uciekł. Nie wiedział z jakiego powodu,ale sądził,że tak będzie lepiej, że ona nie powinna go zobaczyć. Przecież nie byli parą. Jedyne co ich łączyło to sekretne uczucie o którym o dziwo wiedzieli już wszyscy łącznie z nimi. Nie potrafili się jednak do tego przyznać.

Erza po otworzeniu oczu rozejrzała się po całej Sali, gdyż odnosiła wrażnie jakby kogoś brakowało. Jakby czuła czyjąś obecność, a teraz ona zniknęła. Po chwili uznała,że pewnie coś jej się wydawało i wstała z łóżka. W tym momencie do lecznicy weszli Natsu,Lucy, Grey i Happy.
- Yoł Erza jak się czujesz?- zapytał Natsu.
- Już dobrze-odpowiedziała.
- A gdzie Jellal?- spytała Lucy po tym jak rozejrzała się w około.
- Jellal?
- No tak. Przesiadywał tu z tobą całe dnie i noce…hm…dziwne,że go tu nie ma- zamyśliła się- W końcu to on cie tu przyniósł, a potem nie odstępował na krok.
- Jellal…-wyszeptała Scarlet
- Oni się llluuuubią- dodał Happy
Dziewczyna jednak zdawała się już nawet tego nie słyszeć-Jellal tu był-to jedyne co jej chodziło teraz po głowie i nagle zrozumiała- to jego obecność wyczuwałam…więc gdzie jest teraz? Po krótkich rozmyślaniach wróciła myślami do swoich przyjaciół. Akurat by usłyszeć idiotycznie pytanie jednego z nich.
- Erza, kiedy się ze mną zmierzysz?- zapytał Natsu z szerokim uśmiechem. Zupełnie nic nie robiąc sobie ze stanu przyjaciółki.
- Natsu, daj jej spokój musi wypoczywac…pff ty to masz pomysły- zbeształa go Lucy
- No właśnie idioto nie widzisz w jakim jest stanie? Naprawdę co ty masz w tej głowie?- zadrwił Grey
- Draniu, a ty chcesz się bić?
- Dajesz niedopałko
- Coś ty powiedział ekshibicjonisto
W tym momencie wszyscy popatrzyli na niego ze zdziwieniem.
- No co?- oburzył się
- To ty znasz takie słowa?- zapytała Lucy
- No właśnie mnie też to zaskoczyło, bo nicy skąd?- powiedział Grey
- Za kogo wy mnie macie? Za jakiegoś kompletnego idiotę?- wrzasnął. Po ciszy jaka mu odpowiedziała dodał- z książki- odpowiedział naburmuszony
- Z książki?- Grey mało nie wybuchł śmiechem- a od kiedy ty czytasz co? Niby z jakiej?
- Z książki Lucy- odpowiedział normalnie
- Lucy?- powiedział Grey z niedowierzaniem- o czym ty piszesz?
- Co?- pisnęła cała zaczerwieniona ze wstydu- a z resztą to nie wasza sprawa. Po za tym kto ci pozwolił ją czytać Natsu?- krzyknęła blondynka.
- O co ci chodzi?- zapytał. Zupełnie nie rozumiał gniewu przyjaciółki- leżała sobie na biurku, więc ją wziąłem i przeczytałem.
- Kiedy?
- Hm…wczoraj wieczorem jak się kąpałaś. Happy gdzieś sobie poszedł, a mnie się nudziło, więc tak jakoś wyszło- odpowiedział jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Zaraz co ty u niej robiłeś tak późno?- zauważył Grey
- Nnnattsu!- krzyknęła Lucy, a potem cała trójka zaczęła się kłócić. W tym momencie Erza patrząc na to zaczęła się śmiać. Oni słysząc śmiech przyjaciółki zamilkli i spojrzeli na nią.
- Erza, co się stało?- spytała Heartfilia
- Nic-powiedziała Tytania wciąż się śmiejąc- po prostu dopiero teraz poczułam,że jestem w domu. Wszyscy popatrzyli po sobie, po czym wybuchnęli śmiechem.

Następnego dnia Erza wróciła do gildii. Wszyscy urządzili jej przyjęcie powitalne. Fairy tail bawiło się, śmiało, śpiewało o tańczyło.Nie obyło się też oczywiście bez występu na scenie Gajjela oraz Miry, a także walki Natsu z Greyem. Powstrzymującej ich Lucy i kibicującemu obojgu Elfmanowi, pijanej Cany oraz mistrzowi,który próbował wszystkich przekrzyczeć. Erza przypomniała sobie to jak się czuła,gdy trafiła tu po raz pierwszy. Pierwsza myśl jaka wtedy przyszła jej do głowy to „ to jakiś dom wariatów”., ale z czasem przywykła do tej sytuacji, tłumacząc sobie,że to w końcu Fairy tail. W tej chwili do gildii wszedł ktoś nowy. Kogoś kogo nie kojarzyła z widzenia. Jej pierwszą myślą było to,że być może ktoś dołączył podczas jej chwilowej nieobecności, ale później przypomniała sobie,że nikt jej o tym nie poinformował. Podeszła więc do nieznajomego i podała mu rękę.
- Cześć jestem Erza Scarlet, miło mi cie poznać.
- Jestem Junzo, mnie też miło jest cie poznać Erzo Scarlet- powiedział po czym podał jej rękę- ma jakiś dziwny akcent, więc musi pochodzić z daleka –pomyślała
- Więc Junzo, co cie do nas sprowadza?
- Chciałbym dołączyć do Fairy tail, jestem magiem.
- W porządku, więc chodź. Przedstawię cie reszcie. Prowadząc chłopaka odnosi jednak jakieś dziwne wrażenie,że skądś go zna. Nie ma jednak pojęcia skąd? Więc ignoruje tą myśl.