poniedziałek, 14 grudnia 2015

09- Już nigdy Cię nie zostawię (Sasusaku) rozdział 2

                                                               Paring: Sasusaku
                                                               A/M: Naruto
                                                              Dozwolone: 16 lat
Uwagi: Hej, Kochani czy Wy też tak jak i ja nie możecie się doczekać zakończenia filerów? Manga już dawno została skończona, a oni ciągną anime w nieskończoność. Nie rozumieją, że w ten sposób tylko zniechęcają fanów. Do tej pory mogłam powiedzieć, że dosłownie obejrzałam każdy odcinek tego anime, wraz z ova i kinówkami. Teraz już nie mogę tego powiedzieć, gdyż nie mam zamiaru oglądać tych filerów. Po za tych chciałabym obejrzeć w końcu film „Boruto”, a nie zrobię tego dopóki nie obejrzę anime do końca. No cóż taką już mam zasadę.


Kobieta przygotowywała się powoli do swojej „randki”. Niepokoiło ją to, że jej córka wybiegła z domu bez słowa, na dodatek była rozgniewana, ale uspokajał ją fakt, że najprawdopodobniej poszła albo do koleżanki, albo na plac treningowy. Mimo to, źle jej było z tym, że się pokłóciły. Zawsze w takich sytuacjach, kiedy kłóciły się o osobę, której imienia nie można było wymieniać, Sakura stawała po jego stronie. Była zła na samą siebie z tego powodu, że go broni, ale nie potrafiła postępować inaczej. W końcu do jej ojciec. Sakura nigdy nie miała zamiaru nastawiać córki przeciwko niemu, właściwie to zawsze robiła wszystko, by do tego nie doszło, ale w tej kwestii poległa na całej linii, a owoce tego zbiera do dzisiejszego dnia. Dziecko powinno mieć szacunek do swoich rodziców- to złota zasada, którą miała wpajaną całe życie przez własnych rodziców, dlatego w ten sam sposób postępowała z Saradą.
Postanowiła trochę posprzątać przez przyjściem gościa. Ogólnie lubiła porządek i nigdy nie miała w domu bałaganu, ale pomyślała, że dobrze byłoby chociaż zetrzeć kurze z szafek. Zaczęła od kuchni: blaty, szafki i szuflady, potem stół i na końcu szafki w salonie, które stały przy kanapie. Wystrój mieszkania nie był jakoś specjalnie wyrafinowany,ale elegancki. Ściany w całym mieszkaniu były białe, pomimo pokoju Sarady, która wybrała pomarańczowy. Meble natomiast czarne. Właściwie to wystrój mieszkania był takim małym przypomnieniem tego, kto tu kiedyś mieszkał, albo wciąż mieszka, tak jakby. Zabrała się a odkurzanie fotografii i wtedy dostrzegła „jego” zdjęcie. Był na nim wraz ze swoją byłą drużyną, a może i obecną, Haruno tego nie wiedziała – w końcu ta cała Karin zawsze na niego leciała- przypomniała sobie. Szybko jednak wyrzucała tą myśl z głowy. Skoro ona postanowiła zapomnieć o przeszłości i pomyśleć o zbudowaniu nowej, lepszej przyszłości u boku innego faceta, to nie mogła mieć pretensji do swojego męża, o to,że także tak postępuje. Po ztarciu kurzu ze zdjęcia, wzięła do ręki inne zdjęcie. To zdecydowanie bardziej lubiła. To pierwsza fotografia, które jej była „drużyna 7” miała zrobioną. Byli wtedy tacy młodzi. Dopiero zaczynali prawdziwe życie, nie sądzili, że może być ono tak trudne, a czasami bolesne. Kiedy zobaczyła swoich przyjaciół. Naruto, Kakashiego i
- hm… Sasuke Uchiha- wyszeptała ze zrezygnowaniem. Przez całe dzieciństwo, a później wczesną dorosłość go kochała i to tak bardzo. Bez względu na to co mówił, czy robił ona nigdy się nie poddała. Zmarnowała na niego tyle uczucia, czasu i energii. Lat tęsknoty za kimś nieosiągalnym, lat których nikt jej już nie zwróci. Tylko i wyłącznie po to, żeby spełnić swoje największe marzenie, by  zostać jego żoną, urodzić mu dziecko i stracić go ponownie. Gdyby tylko za młodu zakochała się w kimś innym, tak wiele razy o tym rozmyślała. Co by było gdyby nigdy nie pokochała Uchihy? Gdyby zakochała się np. w Naruto? Wiedziała, że z nim byłaby naprawdę szczęśliwa, tym bardziej, że w przeszłości przyjaciel darzył ją pewnym uczuciem. - Wtedy jednak Hinata by cierpiała..ehh chyba jednak nie dało się tego załatwić tak,aby nikt nie ucierpiał. Nie dawało jej to jednak spokoju. Powinna była zdać sobie sprawę już na początku, że Sasuke nie jest zdolny to tego,aby otworzyć przed nią lub kimkolwiek innym swe serce. To,że nie kochał jej już przełknęła, nie było to łatwe, ale w końcu to do niej dotarło, lecz jednej rzeczy nie mogła mu wybaczyć, ani zrozumieć. Jak w ten sposób mógł traktować własne dziecko? Czym ona sobie na to zasłużyła? Nie umiała sobie odpowiedzieć na te pytania.W tym momencie usłyszała pukanie do drzwi. Odniosła, więc szybko ściereczkę do kuchni, poprawiła włosy w drodze do drzwi, przejrzała się  lustrze wiszącym w holu i otworzyła. Był wieczór a, więc słońce już dawno schowało się za horyzontem. Było ciemno, ponieważ lampa przy ich domu wypaliła się, więc tak naprawdę trudno było cokolwiek zobaczyć. Jednak ona widziała doskonale. Pomimo takich warunków świetlnych nie było szans,aby go nie rozpoznała. Stał tam, jak jakiś duch z przeszłości,który przybył tylko po to, aby ją prześladować. Jego przenikliwe spojrzenie przewiercało się przez nią na wylot. A oczy miały barwę ciemniejszą od unoszącego się nad nimi nieba. Był ubrany w strój shinobi, a na ramiona zarzuconą granatową narzutę. Nie była w stanie wyksztusić z siebie słowa, stała jak wryta, gapiąc się na niego z niedowierzaniem. Zrozumiała jednak,że on nie ma zamiaru pierwszy się odezwać, dlatego też niepewnie spojrzała mu w oczy i wydukała
- Sa..sakuke-kun…co..co ty tu robisz?
- Ostatnio jak sprawdzałem to tu mieszkałem- bez odpowiedzi po prostu minął ją w drzwiach i wszedł do środka. Po chwili, kiedy szok minął podążyła za nim do salonu.
- Nie masz zamiaru odpowiedzieć?
- Przecież dobrze wiesz gdzie byłem, na misji, czemu więc chcesz żebym ci się tłumaczył?- zapytał tak jakby naprawdę nie miał zielonego pojęcie czemu ona się go czepia. To jedynie spotęgowało złość kobiety.
- Na misji, tak? Przez 6 lat?!
- O co ci chodzi? To nie ja ją sobie wybrałem. Podziękuj swojemu drogiemu przyjacielowi, to jego zasługa.
- Nie kłam- popatrzył na nią zaskoczony
- Sakura przecież ja nie…
- Powiedziałam nie kłam! Nie rób ze mnie idiotki, dobrze?! Naprawdę myślisz, że nie rozmawiałam z Naruto?! Jakoś nic mu nie wiadomo o żadnej misji, która miała trwać, więcej nić kilka miesięcy! Za kogo mnie uważasz?! Jak…jak w ogóle śmiesz tutaj przychodzić po tym wszystkim?!
- Mieszkam tu. O ile się nie pomyliłem to na drzwiach jest wyryty znak klanu Uchiha- próbował jakoś złagodzić jej nagły wybuch,dlatego też mówił spokojnym i opanowanym tonem, to jednak na nic się nie zdało.
- Tak, na drzwiach domu w którym nie było cie przez lata! Domu, który sama wyremontowałam! Domu za, który to ja opłacam rachunki! Który to ja sprzątam! Po prostu…wynoś się stad!
- Co? Wyrzucasz mnie?- spytał zaskoczony. Nigdy nie widział Sakury takiej poważnej. A już zwłaszcza nie zachowywała się tak w stosunku do niego. Nie poznawał jej. Nie widział jej jednak przez lata i wcale nie chciał się z nią kłócić.
- Sakura…pozwól, że wszystko Ci wyjaśnie, tylko pozwól mi się najpierw przebrać i…
- Chyba kpisz! Kazałam ci wyjść- wskazała palcem w stronę wyjścia
- Dobrze. Rozumiem,że to musi być dla ciebie trudne dlatego wyjdę, ale najpierw chociaż pozwól mi się zobaczyć z córką
Tego było już za wiele. Te wszystkie lata tęsknoty, smutku,bólu i gniewu teraz połączyły się w jedno wszechogarniające uczucie nad którym nie była w stanie zapanować.
- Teraz sobie o niej przypomniałeś?! A gdzie byłeś przez te wszystkie lata kiedy cie potrzebowała?! Kiedy trzeba było pomóc jej w opanowaniu sharingana lub innych technik?! Albo kiedy była chora i z powodu gorączki majaczyła. Wiesz co wtedy mówiła przez sen? Tato gdzie jesteś? Czemu mnie zostawiłeś? Wiesz jak trudno jest odpowiedzieć dziecku na takie pytania? Zwłaszcza kiedy samemu nie można na nie odpowiedzieć. Nie masz pojęcia. Ale nie chce się z tobą sprzeczać, bo to i tak nie ma sensu. Nie po tym wszystkim. Po tych słowach podeszła do niego i z poważnym wyrazem twarzy, patrząc mu prosto w oczy oznajmiła ze stoickim spokojem
- Sasuke, chcę rozwodu- nie dowierzając w to co usłyszał podniósł głowę z wymalowanym zaskoczeniem na twarzy. Tego się nie spodziewał. Owszem, podejrzewał, że może być zła, ale ta scena, która się teraz rozgrywała, między nimi. Miał wrażenie, że cokolwiek powie i tak to niczego nie zmieni. Sakura była pewna każdego wypowiadanego słowo, na dodatek była stanowcza. Czuł,że jego małżeństwo, jego życie rozsypuje się przed nim jak domek z kart, kiedy on mógł tylko tam stać i wysłuchiwać jej żalów i oskarżeń. Nie wiedział nawet co powiedzieć. Bo cokolwiek by to nie było, nie zmieni to jej nastawienia.
- Ale szczegóły omówimy później,dlatego, że za chwilę będę miała gościa. Nie mam zamiaru zabraniać ci kontaktować się z Saradą, jeśli tylko ona będzie tego chciała. Nie mam zamiaru jej do tego zmuszać. Jeżeli zależy ci na tym,  aby odzyskać córkę to radzę ci się postarać, ponieważ charakter odziedziczyła po tobie i nie umie łatwo wybaczać. Jednak wierzę w to, że jeżeli się postarasz to uda ci się naprawić z nią relację. Ona potrzebuje ojca, chociaż za nic się do tego nie przyzna. Jeśli jednak chodzi o nas to nie masz na co liczyć. Czekałam zbyt długo i już nie mam siły by robić to dalej. To bez sensu, widzisz jedyne czego pragnęłam to żebyś z czasem odwzajemnił moje uczucia, ale już dawno zdałam sobie sprawę z tego, że to niemożliwe.Nie wiem czy to z powodu twojej przeszłości, ale chyba po prostu nie jesteś zdolny do miłości. Zostawienie żony to jedno, lecz porzucenie dziecka to drugie.
- Naprawdę myślisz, że tego chciałem? Przez ten cały czas być z dala od was? Nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego jakie to było trudne.
- Cóż sądzę,że tobie było łatwiej nas zostawić, niż nam zaakceptować fakt, że cie nie ma- powiedziała smutnym głosem, a on poczuł to jak pchnięcie nożem prosto w serce.
- Sakura…ja
- Proszę cie idź już. Sarada za chwile wróci, a ja nie chcę, żeby pierwszą rzeczą jaką zobaczy była nasza kłótnia. Wasza przywitanie powinno wyglądać inaczej, a może powinnam powiedzieć poznanie. Widzisz Sarada cie nie pamięta. Ostatnim razem, kiedy tu byłeś miała 2 latka, była za mała, aby cie zapamiętać. Jeśli chcesz się z nią zobaczyć to podejdź pod szkołę o godz. 13:00, bo wtedy kończy lekcję, albo możesz przyjść trochę później tutaj do domu. Będziecie sami, więc będziecie mogli spokojnie porozmawiać. Ja wrócę z pracy dopiero wieczorem, więc nie musicie się spieszyć.
- W porządku, a kiedy my porozmawiamy?
- A o czym ty chcesz rozmawiać Sasuke? Myślę, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy- powiedziawszy to zrobiła dłuższą pauzę. A on miał chwile czasu na to, aby lepiej się jej przyjrzeć. Pomimo upływu lat wyglądała równie pięknie, jak na obrazie, który zachował w swojej pamięci. Jej porcelanowa cera była gładka, bez jakiejkolwiek skazy, a różowe kosmyki otulały jej drobną twarzyczkę ze wszystkich stron. To co się jednak zmieniło to były jej oczy. Nie wyglądała już na pogodną, pełną życia dziewczynę. W tych oczach kryło się wiele bólu i cierpienia, żalu i pretensji. To co jednak zaskoczyło go najbardziej było czymś czego nigdy by się nie spodziewał. W tych oczach nie było uczucia, którym obdarzyła go lata temu, które przez bardzo długi czas pielęgnowała pomimo popełnianych przez niego błędów i pogrążaniu się w ciemności. Nie było w nich miłości, z którą zawsze na niego patrzyła. I właśnie przez tą diametralną różnice, ona nie była już jego Sakurą. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego,że przestając mówić, kończy rozmowę i  daje mu szansę, aby wyjść.Ruszył, więc do korytarza. Przed otwarciem drzwi spojrzał na nią przez ramię. Z nadzieję, że dostrzeże coś, cokolwiek w jej oczach co da mu choć promyk nadziei na to,że kiedyś mu wybaczy, jednak jedyne co zobaczył to lodowate spojrzenie. Otworzył drzwi i miał miał wyjść kiedy w progu kogoś spotkał. Nie była to jednak nieznana mu postać.
- Sasuke a co ty tu robisz?
- Właśnie miałem spytać cie o to samo Kakashi
W tym momencie do holu weszła Haruno
- O Kakashi już jesteś, proszę wejdź- powiedziała lekko się uśmiechając. Uchiha spodziewał się właśnie takiego powitania z jej strony- tylko po co on tu przyszedł o tej porze?- zastanawiał się.
- Sakura, nie chce przeszkadzać
- Nie przeszkadzasz. Sasuke właśnie wychodzi- mężczyzna nic więcej nie powiedział. Narzucił na siebie narzutę i wyszedł w chłodną noc, pozostawiając w sersu Sakury dziwną pustkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D