niedziela, 19 marca 2017

Opowiadanie w realu rozdział 12-Urodziny

Kochani przepraszam Was bardzo za ten dzień zwłoki, ale byłam po za miastem i naprawdę nie miałam jak go zamieścić. 



Po ich rozmowie atmosfera się trochę rozluźniła. Scarlet widziała, że Lucy wreszcie zrzuciła z siebie ciężar,który najwyraźniej bardzo jej ciążył, bo teraz zachowywała się jak dziewczyna, którą znała.Właśnie mijały bramkę pod jej domem i już stały przy drzwiach wejściowych.
- Gotowa? -spytała blodnynka
- Ale na co?. Jednak Heartfilia otworzyła drzwi, a Erza od razu zrozumiała co miała na myśli jej przyjaciółka.
- Niespodzianka!- wszyscy krzyczeli, a ona stała wciąż oszołomiona. Nie spodziewała się, że ktokolwiek pamięta o jej urodzianach, bo w szkole nikt nawet nie złożył jej życzeń. Teraz jej salon był wystrojony kolorowymi balonami, kulami dyskotekowymi i różnego rodzaju światłami, które do tej pory widywała jedynie w klubach. Meble zostały przeniesione na jedną stronę salonu, by zrobić miejsce na coś w rodzaju parkietu. Przyjaciele zaśpiewali jej sto lat, a potem przynieśli tort i kazali zdmuchiwać świeczki.
- Pomyślałaś życzenie?
- Nie musiałam, mam wszystko o czym kiedykolwiek mogłabym marzyć.

Potem nadeszła pora na prezenty. Lucy kupiła jej całą serię książek o której od dawna marzyła, Mira,Lisanna i Natsu, który dołączył się do życzeń podarowali jej kosmetyki. Erza z trudem nie odsunęła się od chłopaka, gdy ten chciał ją uściskać. Do tej pory nie znała go za dobrze,ale też nic do niego nie miała. Teraz to się zmieniło,ale Scarlet nie miała zamiaru urządzać scen przy tych wszystkich ludziach, a poza tym obiecała coś przyjaciółce. Grey dał jej piłkę do siatki z autografem jej ulubionego siatkarza. Inne prezenty nie miały aż takiego znaczenia, chociaż wszystkie bardzo jej się spodobały. W końcu nadeszła kolej na Jellala, którego dostrzegła dopiero teraz w tłumie ludzi.
- Wszystkiego najleszego- powiedział wręczając jej najpiękniejsze kwiaty jakie w życiu widziała i uściskał ją jak na jej gust za szybko.
- Dziękuje są po prostu piękne
- Cieszę się, że ci się podobają. Posłuchaj chciałbym z tobą porozmawiać
- Tak ja też myśle, że chyba powinniśmy pogadać, ale nie tutaj. Jest za głośno- powiedziała i wzięła go za rękę. Sama nie wiedziała potem skąd wzięło się u niej tyle odwagi, że była w stanie zaprosić go do swojego pokoju. Dopiero kiedy zostali sami zaczęła sobie powoli uświadamić co zrobiła. Podeszła do okna i położyła kwiaty na parapecie. Usłyszała za sobą kliknięcie drzwi o które oparł się chłopak
- To co mi chciałeś powiedzieć?- spytała odwracając się do niego przodem. Na jego widok zaparło jej dech w piersiach. Nagle jej średniej wielkości pokoił stał się za mały, a on stał zbyt blisko, by mogła sformuować jakieś logicznie brzmiące zdania. Nie rozumiała tego. Jellal nie był pierwszym chłopakiem,który jej się podobał. Zaprzeczanie temu, że lubi go bardziej było w tym momencie bezcelowe. Ale przy żadnym innym nie czuła się tak jak przy nim. Nie traciła oddechu, nie czerwieniła się, a jej serce nie biło tak mocno. Wyglądał perfekcyjnie. Jego niebieskie włosy sterczały we wszystkie strony, ale nie wyglądał jak by nie był uczesany, wręcz przeciwnie. Chodź wątpiła w to, by był typem chłopaka, który przed lustrem spędza więcej czasu niż jest to konieczne. W dodatku jego kocie oczy zdawały się widzieć wszystko. Prześwietlać ją.
- Przytulnie tu masz- powiedział
- Dzięki, lubie mój pokój Co ja wygaduje?
- Nic dziwnego- zaczął podchodzić bliżej- posłuchaj co do naszego ostatniego spotkania. Chce żebyś wiedziała, że naprawdę nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jesteś siostrą koleżanki mojego brata.
- Domyśliłam się po twojej reakcji
- Właśnie, nie dało się nie zauważyć co nie?- zaśmiał się, a ona miała wrażenie, że serce jej zaraz wyskoczy z piersi, niczym ptak uwięziony w klatce.
- Chce też żebyś wiedziała, że z reguły nie zachowuje się w ten sposób
- Masz na myśli zapraszanie dziewczyn do ogrodu?
- Nie, mam na myśli pocałunek- stanął jakieś kilka cm od niej. Był tak blisko, że czuła jego ciepło.
- To znaczy nie chce żebyś myślała, że postępuje tak ze wszystimi dziewczynami, bo naprawdę nie jestem takim typem faceta. Właściwie to pierwszy raz w życiu zrobiłem coś takiego, ale to wszystko dlatego, że naprawdę cie lubie
- Naprawdę?
- Tak i dlatego chciałem cie przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie
- Nie, to ja powinnam przeprosić ciebie. Nie powinnam była uciekać, ale sama nie wiem. Kiedy zorientowałam się, że to wszystko widziała moja młodsza siostra zrobiło mi się jakoś tak strasznie głupio i..
- Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć. W każdym razie chciałbym zrobić to tak jak należy
- To znaczy?
- Chciałbym zaprosić cie na randke
- Randkę?
- Tak, mam już nawet upatrzone miejsce do którego chciałbym cie zabrać, o ile oczywiście się zgodzisz
- Chętnie- powiedziała, a on przysunął się bliżej. Przez moment myślała, że znów chce ją pocałować. Jakie było jej rozczarowanie, gdy cmoknął ją jedynie w policzek. Jednak musiała przyznać, że to było urocze, a nawet ten delikatny niczym piórko dotyk wystarczył, by zadrżała. Odsunął się od niej powoli spoglądając jej w oczy
- Już nie mogę się doczekać- powiedział uśmiechając się uwodzicielsko, a ona mogła myśleć jedynie o tym, by rzucić mu się w ramiona. Jednak ktoś zapukał do drzwi, a atmosfera napięcia prysła jak bańka mydlana
- Erza co tak długo? Miałaś się przebrać w sumienkę- powiedziała Lucy. Obok niej stały Mira i Levy,kiedy dostrzegły ich dwójkę powiedziały
- Przepraszamy, nie chciałyśmy przeszkadzać, po czym wycofały się szybko i zamknęły drzwi.
- Dobra to ja już nie przeszkadzam. Przebierz się w spokoju, zresztą i tak obiecałem pomóc Lokiemu ze sprzętem
- W porządku to widzimy się na dole?
- Oczywiście. Liczyłem na to, że dane mi będzie zatańczyć w solenizantką- po czym wyszedł. Dziewczyna klapnęła na łóżku w momencie w którym drzwi się zamknęły. Zupełnie jakby nogi nie były w stanie już dłużej jej utrzymać. Po kilku minutach, gdy już się uspokoiła przebrała się w sukienkę, po czym jeszcze raz podeszła do okna i wzięła kwiaty do rąk. Dopiero teraz zauważyła bilecik.Wzięła go do ręki i przeczytała, po czym na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wiedziała, że to będą najlepsze urodziny w jej życiu.

bądź zawsze tak pogodna jak one


Heartfilia zeszła na dół, by przygotować następną atrakcję dla czerwonowłosej, którą była piniata w kształcie głowy jednego z jej najbardziej nielubianych wykładowców. Gdy już się tym zajęła podeszła do stolika wziąć sobie jakąś przekąskę, gdyż z tego wszystkiego nieco zgłodniała. Wzięła sobie kawałek tortu, który odłożyła tu wcześniej, ale zauważyła, że ciasteczka i babeczki nie były już tak idealnie poukładane jak wcześniej, więc zaczęła poprawiać ich ustawienie, kiedy usłyszała
- Wiedziałem, że cie tu znajdę- obróciła się i ujrzała różwowowłosego opartego o stół po jej prawej stonie. Uśmiechał się pogodnie, ale Lucy wiedziała, że to jedynie pozory. Właściwie to zaskoczył ją fakt na jak przejętęgo wyglądał czyżby coś się stało?
- Masz na myśli stół z jedzeniem?- odpowiedziała żartobliwie chcąc nieco rozładować atmosferę.
- Nie, mam na myśli to, że wiedziałem, że będziesz sprawdzać czy wszystko jest „zapięte na ostatni guzik”, urodzona perfekcjonistka,hm? Dziewczyna przyglądała mu się przez chwile. Wciąż nie mogła się nadziwić jak osobie, która zna ją tak krótko udało się ją niemal w całości rozgryźć. Miała wrażenie, że potrafi czytać z niej, z niczym otwartej książki. Z jednej strony tak myśl ją przerażała, jednak z drugiej z tego powodu czuła z nim jakąś dziwną więź,której wcale nie chciała czuć.
-
To ja- wskazała na siebie i uśmiechnęła się podnosząc ręcę do góry, zupełnie jak by się przedstawiała
-A ty co tu robisz?
- Jak to?Przecież mówiłem ci, że zamierzam przyjść na tę imprezę
- Miałam na myśli TO miejsce- pokazała stół- kto by pomyślał, że będziesz wcinać babeczki z różowym lukrem, chociaż z drugiej strony chyba nie masz wyjścia i musić lubić ten kolor- spojrzała na niego wymownie i zaczęła się śmiać
- Czy ty się ze mnie nabijasz?
- Ależ skąd- wciąż się śmiała- skąt ten pomysł?
- To znaczy, że już nie jesteś zła?- spytał niepewnie
- Hm? A niby o co? O to, że zdradzisz wszyskim mój sekret? Czemu miałabym być zła? Mówiłam, że jak chcesz to możesz powiedzieć wszystkim. Nawet pójdę ci po mikrofon, jeśli zechcesz urządzić scenę tutaj- uśmiechała się słodko
- Więc jednak ci nie przeszło- skwitował
- Nie o to chodzi. Po prostu nie pozwolę nikomu sie zastraszać
- Słuchaj....-zaczął, ale trochę się zawahał- właściwie to jedynym powodem dla którego tu przyszedłem było to,że chciałem cie przeprosić. Spojrzała na niego. Miał poważna minę, a więc tym razem nie żartował. Była mile zaskoczona takim obrotem spraw.Sama nie wiedziała czemu, ale jakoś nie za bardzo lubiła się z nim kłócić, a przynajmniej nie tak na poważnie. Ciągłe droczenie się jakoś jej nie przeszkadzało. Podniósł głowę i zauważył, że na niego patrzy
- Co?-zapytał
- Jak to co?
- No co tak patrzysz?
- Czekam-powiedziała po prostu
- Ale na co?- nie bardzo rozumiał
- Na te przeprosiny, których nie możesz wydukać- po jego twarzy przeszedł wyraz zrozumienia więc w końcu zajarzył- pomyślała rozbawiona. Spojrzał jej w oczy wziął głęboki oddech i powiedział
- Wybacz- taka skruszona postawa w jego wykonaniu bardzo ją bawiła, ale nie miała zamiaru się śmiać.Odnosiła wrażenie, że ten chłopak rzadko kiedy przeprasza kogokolwiek, więc jeśli teraz wybuchnie śmiechem on odbierze to tak jakby sobie z niego stroiła żarty.
- W porządku wybaczam- powiedziała
- Naprawdę?- podniósł głowę, a wyraz jego twarzy wyrażał całkowite zaskoczenie nigdy się nie spodziewał, że tak łatwo mu wybaczę
- Tak, naprawdę- potwierdziła- przez chwile miała nawet wrażenie, że przez jego twarz przebiegła ulga, ale już po chwili uśmiechał się do niej tym swoim wypracowanym uśmieszkiem
- A teraz zamierzasz się szczerzyć?- zakpiła
- Nic na to nie poradzę, że jestem szczęśliwy- powiedział szczerze
- Niby dlaczego?
- Bo jesteś pierwszą osobą, która mi wybaczyła- wyznał
- Bo zapewne inne przewinienia były poważniejsze- zażartowała, ale on zrobił się poważny i odpowiedział
- Tak, pewnie masz racje
- Natsu!!!!- dotarło do niej, a po chwili przybiegła Lisanna i rzuciła się na chłopaka przytulając go
- Wow, a ty nie za dużo wypiłaś?-spytał łapiąc ją,aby nie upadła
- Ja...pra..prawie wcale nie piłam- upierała się
- Tak właśnie widzę- skwitował i spojrzał na Lucy
- Może dobrze byłoby żeby się położyła?- zaproponowała
- Dobry po...-zaczął
- Ale ja nie chce!!!-przerwała mu- chce być z tobą Natsu a ty-pokazała blondynkę- ty masz już Greya, więc Natsu jest mój. Nie zabierzesz mi go! Widzisz nie wszyscy faceci lecą tylko na ciebie! Nie zabierzesz mi Natsu!- darła się i przywarła do niego jeszcze bardziej
- Nawet nie próbuje- odpowiedziała zaskoczona podnosząc rękę w geście obronnym. Wiedziała, że siostra Miry za nią nie przepada, bo to dało się wyczuć, ale takiego zachowania z jej strony się nie spodziewała. Rzecz jasna jasnowłosa zdawała sobie sprawę z tego, że białowłosa nie jest zbyt trzeźwa w tym momencie i nie bardzo wie co robi. Rozejrzała się po całym pomieszczeniu i z ulgą stwierdziła, że nikt nawet nie zwrócił na nich uwagi. Całe szczęście Loki jakiś czas temu puścił głośną muzykę,wszyscy się bawili, a oni w końcu stali w kącie na końcu pokoju.
- Może zabierz ją na świerze powietrze do ogrodu!- podeszła do niego bliżej chcąc przekrzyczeć muzykę.Kiwnął głową na znak, że zrozumiał i zaczął wyprowadzać ledwo trzymającą się na nogach dziewczynę. Patrzyła w ślad za nimi i z lekkim ukłuciem w sercu stwierdziła, że ładnie razem wyglądają.

2 komentarze:

  1. Moim zdaniem naprawdę świetne opowiadanie. Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ^^ spodobało mi się bardzo ok i czekam na następny *_*

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D