środa, 1 marca 2017

11- Nie pozwolę ci odejść (Sasusaku) (6/?)


Witajcie Kochani, a o to świeżutki rozdzialik dotyczący naszych bohaterów i ich przygód. Z kim przyjdzie im się zmierzyć? Czy marzenie Sakury się spełni? Czy Sasuke wreszcie zrozumie, że jest wśród przyjaciół? Odpowiedzi na te i wiele innych poznacie właśnie tutaj, mam nadzieję, że Wam się spodoba, zapraszam.


Do obozu wrócili razem. Ognisko już powoli zaczynało gasnąć, gdyż brakowało chrustu, więc Uchiha dołożył go trochę do paleniska.
- Skąd dobiega ten hałas?- zapytała wsłuchując się dokładniej. On nie musiał tego robić, gdyż doskonale wiedział co miała na myśl.
- To tylko Naruto-odparł
- Co? To on tak chrapie? Rany współczuje wam hehe. Nic dziwnego, że zamiast spać poszedłeś trenować
- Bardzo śmieszne, naprawdę. W ten sposób nie da się wypocząć
- A jak Kakashi-sensei sobie z tym radzi?
- Zabrał zatyczki do uszu...szkoda, że sam nie byłem tak przewidywalny. Przez chwile patrzyła na niego jak gapi się w ogień. Współczuła mu. Tym bardziej, że widziała, że był zmęczony. Powinien pospać przynajmniej parę godzin, chociażby dla zdrowia.
- Słuchaj-zaczęła niepewnie- wiesz, nie chce się narzucać czy coś,ale w moim namiocie jest całkiem sporo miejsca, więc jak byś chciał to mógłbyś tam przenocować. Haha z tego co mi wiadomo to ja nie chrapie- dodała po chwili, bo zrobiło jej się głupio. Była pewna, że odmówi. W dodatku za pewne pomyśli, że jest dziwna i namolna skoro proponuje mu nocleg kilka cm od siebie. Zebrała w sobie resztki odwagi. Zamierzała udawać,że nic takiego nie miało miejsca. Spojrzy na niego, powie dobranoc i zniknie w namiocie oraz będzie usiłowała zapomnieć o tej wtopie. Zaskoczyło ją to, że nic nie powiedział. Nie skomentował tego w żaden sposób tylko na nią spojrzał
- Serio, mógłbym?- spytał stosunkowo cicho,jak by niepewnie. Zaskoczyła ją taka reakcja. W życiu by nie przypuszczała, że się zgodzi.
- Jasne nie ma problemu. Tylko zabierz swój śpiwór z namiotu- powiedziała delikatnie się uśmiechając po czym weszła do namiotu.
- Ahh...coś ty najlepszego narobiła?!- jej podświadomość najwyraźniej się obudziła, i daje o sobie znać. Teraz patrzy na nią ze skrzyżowanymi ramionami i mlaska z niesmakiem. Dziewczyna usiadła na swoim posłaniu. Serce zaczęło jej bić jak szalone w oczekiwaniu- spędzę noc z Sasuke-kunem, w jednym namiocie, no normalnie w to nie wierzę...opanuj się dziewczyno, bo jak przyjdzie tu i zobaczy jak się zachowujesz to uzna cie za wariatkę. Chłopak wrócił po chwili. Nie wszedł jednak od razu. Wsadził jedynie głowę i zapytał szeptem
- Śpisz?
- Nie, nie śpię- odpowiedziała i usiadła- możesz się rozłożyć tutaj- wskazała miejsce po swojej prawej stronie. Jej śpiwór leżał tak,że przy wejściu miała stopy.Zrobił tak jak mu powiedziała, po czym położył się
- Masz tu całkiem sporo miejsca
- To prawda, są pewne plusy z bycia jedyną dziewczyną w drużynie. Ino np. zawsze sobie to chwali. Układa w namiocie mnóstwo swoich rzeczy podczas gdy biedni chłopcy muszą się gnieść we trójkę. Ale i tak w najgorszej sytuacji jest Shikamaru, bo podobno zarówno Choji jak i Asuma strasznie chrapią, dlatego też on zawsze korzysta ze stoperów. Z tego powodu zawsze nawet na misjach jest wypoczęta i wyspana
- Przyjaźnisz się z nią?- zapytał
- Tak, tzn w sumie to sama już nie wiem. W dzieciństwie byłyśmy przyjaciółkami, ale później zostałyśmy rywalkami i tak się to jakoś wszystko potoczyło
- Ja tam osobiście za nią nie przepadam. Wygląda mi na dziewczynę, która interesuje się tylko swoim wyglądem. Po za tym założę się, że w przeciwieństwie do ciebie nigdy nie pozwoliłaby jakiemuś chłopakowi nocować w jej namiocie
- Tobie by pewnie pozwoliła- wymksnęło jej się zanim zdążyła to przemyśleć. Wcale nie miała zamiaru podkopywać Ino, ani wyjawiać mu jej uczuć względem niego
- Słucham?
- Nie, nic nieważne, mówiłam tylko, że jej kolegom z drużyny chyba to nie przeszkadza- wybrnęła. Nastała chwila ciszy, a ona myślała już, że to koniec rozmowy, a on zasnął. Popatrzyła, więc na niego i dopiero teraz uzmysłowiła sobie, że się jej przygląda. Był tak blisko, że słyszała jego oddech.Czuła, że na policzki wystąpiły jej rumieńce i dziękowała za to, że w namiocie było ciemno.
- Sakura, dziękuje- powiedział szczerze, a wdzięczność można było usłyszeć w jego głosie
- Nie ma za co. Mam tylko nadzieję, że ty nie chrapiesz- zażartowała, na co on zastanowił się przez chwile, po czym odpowiedział
- Nie wiem, nawet jeśli tak to przez długi czas nikt nie miał okazji mi tego wypomnieć- w jego głosie można było usłyszeć nutę smutku. Rozumiała to. Od momentu w którym jego starszy brat- Itachi zabił jego rodziców i resztę jego klanu on został całkiem sam. Przez te wszystkie lata także mieszkał sam, więc nikt nie mógł się skarżyć na to, że chrapie nawet jeśli tak było. Było jej go żal, ale nie chciała w żaden sposób tego okazywać, gdyż doskonale wiedziała jak bardzo nie lubił tego, gdy ktoś się nad nim litował. Zamiast tego powiedziała spokojnie
- Dobra lepiej się już kładźmy, bo jutro rano to nas nie będą mogli obudzić, dobranoc
- Dobranoc. Obróciła się na drugi bok, aby jego obecność tak bardzo jej nie rozpraszała o ile to w ogóle było możliwe. Szczerze wątpiła w to, że uda jej się zasnąć. Była świadoma każdego jego oddechu, każdego ruchu. Wystarczyło jedynie wyciągnąć rękę i mogłaby go dotknąć. Nie, żeby zamierzała to robić. Cały namiot przesiąknął jego cudownym zapachem, a ona oddychała głęboko,by móc wciągnąć go jak najwięcej. Słyszała jego wolny, miarowy cichy oddech i mogła stwierdzić moment w którym zasnął. Musiał być naprawdę zmęczony skoro udało mu się to bez trudu, a poza tym jej towarzystwo najwidoczniej go nie rozpraszało, ale ona wolała myśleć, że mu nie przeszkadzało. Po jakimś czasie obróciła się na drugi bok i niemal pisnęła, gdy uświadomiła sobie, że jego twarz jest teraz obrócona w jej stronę. Co prawda wciąż było ciemno, więc niewiele była w stanie zobaczyć. Lecz jej w zupełności wystarczał fakt, że ostatnią rzeczą jaką widziała zanim usnęła była twarz jej ukochanego.


Obudziła się i wolno otworzyła oczy, pamiętając o tym, aby się nie przeciągać i nie zbudzić przy tym śpiącego obok kolegi, przeszła do pozycji siedządzej. Nadal był obrócony do niej twarzą, więc teraz mogła dokładniej mu się przyjrzeć. Kiedy spał wyglądał na dużo młodszego i zrelaksowanego. Gdy na niego patrzyła, to przez tę jego wydawać by się mogło wrodzoną dojżałość i opanowanie odnosiło się wrażenie, że ma 16-17, a nie 13 lat, jak w rzeczywistości. Teraz pierwszy raz miała okazje bliżej mu się przyglądnąć bez obawy o to, że pomyśli, że jest dziwna. Jak na chłopca to miał stosunkowo delikatne rysy twarzy, twarz w kształcie serca, duże oczy otoczone gęstymi i długimi rzęsami, zupełnie jak u dziewczyny. Usta miał lekko rozchylone i oddychał przez nie. Jak się spodziewała okazało się, że jednak nie chrapał. Jego włosy rozsypane wokół twarzy na poduszce były w artystycznym nieładzie. Nie mogła się powstrzymać, żeby ich nie dotknąć. Powoli i delikatnie pogłaskała go po głowie. Były zdecydowanie bardziej miękkie niż przypuszczała. Chłopak wymruczał coś przez sen, a ona przestraszona szybko zabrała dłoń. Nie chciała, by to „nielegalne” dotykanie wyszło na jaw. Zabrała swoje rzeczy po czym wyszła z namiotu. Był wczesny poranek. Słońce dopiero zaczynało się pokazywać z nad linii horyzontu. Korzystając z okazji,że chłopcy jeszcze śpią, postanowiła pójść nad rzekę i się wykąpać. Po drodze zabrała jeszcze baniaki z wodą, które były ustawione przy już wygasłym ognisku. Pomyślała, że skoro i tak się tam wybiera to napełni je wodą dla wszystkich. Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień. Wszystko zaczynało budzić się do życia, mogła nawet usłyszeć świergolenie ptaków. Gdy dotarła nad rzekę postanowiła najpierw napełnić baniaki, po czym rozebrała się i weszła do wody. Była chłodna, więc przyjemnie otulała jej ciało. Woda sięgała jej do pasa, więc była to idealna głębokość. Zamoczyła włosy i umyła je, po czym resztę ciała. Zanurzyła się cała w wodzie, by się spłukać. Potem chwile popływała i wyszła z wody. Owinęła się szczelnie jednym ręcznikiem, a z drugiego zrobiła turban na włosy. Była zadowolona, że zabrała ze sobą środki czystości. Od razu lepiej się czuła taka świeża i czysta. Kiedy schylała się po ubrania zobaczyła jakiś ruch w wodzie. Przypomniała sobie,że właściwie poza kanapkami nie mają nic przygotowanego na śniadanie, więc stwierdziła. że spróbuje złowić kilka ryb. Ubrała się po czym przeszła wzduż rzeki kawałek dalej do miejsca, gdzie woda była płytsza, a ona była w stanie zobaczyć dno rzeki. Nie miała wędki, więc postanowiła użyć siatki do złapania zwierząt. Przypomniała sobie jak była dzieckiem i chodziła z tatą na ryby. Powiedział jej wtedy, że zwierzęta te lubią ciepłą temperaturę i chętnie podpływają tam, gdzie woda jest cieplejsza. Dlatego zabrała parę kamyków i poukładała w taki sposób, żeby ogrzać wodę w jednym z miejsc. Nim się obejrzała ryby zaczęły tam podpływać. Wtedy zamknęła wyjście w wybudowanej „fortecy” z jednej strony, a zwierzęta nie mając innego wyjścia wpłynęły do siatki, gdyż utworzone przez nią „mieszkanko” było w kształcie półkola. Tym sposobem udało jej się złapać 2, więc odłożyła je na brzeg i spróbowała jeszcze kilka razy. Skończyło się na tym, że do obozu wróciła z 8 rybami. Uznała, że jeśli każdy zje po dwie na pewno sobie poje, a właśnie dzisiaj potrzebowali dużo energii. Po za nią nikt jeszcze nie wstał, więc ponownie zapaliła ognisko i zaczęła piec ryby. Zapach potrawy zaczął unosić się w powietrzu, co tylko wzmogło jej apetyt. Wczorajszego wieczora wyrzekła się jednej kanapki na rzecz Naruto, twierdząc, że samą rybą sobie poje dlatego była głodna. Nie chciała jednak by jej przyjaciel głodował. Jako jedyna dziewczyna w drużynie czuła się odpowiedzialna za żołądki swoich kompanów. Kiedy danie było gotowe weszła do namiotu chłopców i obudziła ich. Kakashiego nie było trudno, gorzej z Uzumakim.
- Naruto, hej wstawał- powtórzyła po raz kolejny i trąciła chłopaka. Ten wymruczał coś pod nosem, po czym przewrócił się na drugi bok. Spróbowała, więc kolejny raz. Znowu go trąciła tym razem nieco mocniej
- Naruto, pobudka- bez rezultatu
- Naruto, śniadanie już gotowe- po tych słowach blondyn podniósł się od razu. Przetarł oczy i spojrzał na nią sennie
- Oh...Sakura-chan, ohayo
- Dzień dobry śpiochu- odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Na przyszłość musi zapamiętać,że gdy chce go obudzić powinna od razu wspomnieć o jedzeniu
- Ryby są już upieczone.. Leżą na papierowych talerzykach, które zabrałam z domu. Jeszcze gorące, więc idź wcinać, bo inaczej mistrz cie wyprzedzi i może nawet zje twoją porcję- zażartowała. On jednak wziął to całkiem poważnie, bo wyleciał z namiotu jak z procy.
- Dobrze, to teraz pora obudzić Sasuke-kun- celowo pozwoliła mu na spanie jak najdłużej. Zastanawiała się teraz nad tym jak wytłumaczyć pozostałym fakt, że brunet spał z jej namiocie. Wsadziła do niego głowę i spojrzała na niego. Wyglądał tak spokojnie, że nie miała serca go budzić- trudno, wygląda na to, że zje później- zasunęła zamek, aby nikt mu nie przeszkadzał, a sama usiadła na pieńku przy ognisku i zabrała się za jedzenie.


Zanim jeszcze otworzył oczy leżał i wdychał jej piękny zapach, którym przesiąkł cały namiot. Zastanawiał się nad tym czy wciąż leży obok. Jednak po kilku sekundach stwierdził, że jej nie ma. Nie słyszał jej oddechu, czy też nie wyczuwał obecności. Usiadł wolno i przeciągnął się niczym kot. Nie przypominał sobie kiedy tak dobrze mu się spało. Po raz pierwszy od tak dawna to nie koszmar go obudził, więc czuł się wyjątkowo wypoczęty pomimo tego, że spał zaledwie parę godzin. Domyślał się, że musi być stosunkowo późno, ponieważ słyszał głośno prowadzoną rozmowę i śmiechy. Zwinął śpiwór i wyszedł z namiotu. Momentalnie wszystkie spojrzenia spoczęły na nim, a Naruto, który pałaszował rybę był w takim szoku, że otworzył szeroko usta z niedowierzania, tak, że mało jedzenie nie wyleciało mu z buzi
- Sasuke co ty robiłeś w namiocie Sakury-chan? Aaa czy to znaczy...aa co to właściwie znaczy? Co jej zrobiłeś?- zaczął panikować. Uchiha nie wiedział co powiedzieć. Nie miał zamiaru się tłumaczyć nikomu ze swoich poczynań, tym bardziej jemu, jednak musiał przyznać, że sytuacja była wyjątkowo głupia i niekomfortowa
- Hehe Naruto to nie tak jak myślisz. Wymieniliśmy się. Tzn. ktoś tak głośno chrapał w nocy- spojrzała na niego oskarżycielsko- że inni nie mogli zasnąć, więc najpierw ja spałam kilka godzin, podczas treningu Sasuke-kuna, a potem się zamieniliśmy. On poszedł spać, a ja w tym czasie trenowałam, złowiłam ryby i zrobiłam śniadanie. Jeszcze jakieś pytania?- zapytała słodko
- Nie, teraz wszystko rozumiem- powiedział skarcony. Brunet spojrzał na nią, a ona uśmiechnęła się porozumiewawczo. Wygląda na to, że zamierzała utrzymać ten mały sekret w tajemnicy przed pozostałymi członkami z drużyny, co było mu jak najbardziej na rękę.
- Sasuke-kun ryby właśnie się upiekły, więc siadaj i jedz- powiedziała podając mu papierowy talerzyk z 2 rybami, dwoma kanapkami i plastikowym kubeczkiem wody. Przyjął je chętnie, usiadł na pieńku i zaczął jeść. Był pod wrażeniem tego, że podczas jego drzemki ona zdążyła tyle zrobić. Sam fakt, że wpadła na to, aby przygotować dla wszystkich śniadanie było gestem którego się po niej nie spodziewał. Owszem odpowiadała za suchy prowiant, ale to już zupełnie inna sprawa. W końcu nie była odpowiedzialna za nich. Każdy powinien sam zadbać o jedzenie dla siebie i tym podobne rzeczy. Nie rozumiał tego dlaczego to robiła. Jeśli chciała wkupić się w ich łaski to już dawno jej się to udało. Nawet on musiał przyznać, że uważał ją za prawdziwą przyjaciółkę. Zapomniał o ich wcześniejszej sprzeczce i poprzednich także. Właściwie to musiał przyznać chociaż przed samym sobą, że ulżyło mu kiedy powiedziała, że jednak nie ma go za kogoś pozbawionego uczuć. A uwierzył jej, gdy to powiedziała, bo mówiła szczerze. Ogólnie była bardzo szczerą osobą. Do nie dawna wątpił w to, że takie istoty jeszcze istnieją. Podczas, gdy on konsumował śniadanie ona zabrała się za sprzątanie.
- Sakura-chan pomogę ci z tym- zaoferował Uzumaki- w końcu zrobiłaś już to wszystko, nie musisz zajmować się tym sama
- Ale to żaden problem- odpowiedziała uśmiechając się do niego- naprawdę. Jestem przyzwyczajona do gotowania i lubię się tym zajmować- zapewniała- poza tym to jest robota dla dziewczyny. Jeśli koniecznie chcesz się czymś zająć to może złożysz namiot, co? Za niedługo będziemy wyruszać
- W porządku, ale chociaż pozwól na to, że złożę też twój
- Już wczoraj go rozkładałeś Naruto. Sądzisz, że sobie z tym nie poradzę?- spróbowała innej taktyki
- Po prostu chcę pomóc..
- A od kiedy ty się taki pomocny zrobiłeś, co?- wtrącił
-A ty co Sasuke. Pozwolisz na to, aby Sakura-chan wszystkim się zajmowała, a ty nie kiwniesz nawet palcem?- spytał wyraźnie poirytowany
- Skoro tego chce
- Osz ty...
- Naruto spokojnie. Jak już mówiłam lubię to robić- dotknęła jego ramienia w uspokajającym geście
- Dobra idę złożyć te namioty- powiedział i poszedł
- A ty też nie musiałeś go prowokować- powiedziała tym razem do niego, co go zaskoczyło. Nigdy dotąd nie zwróciła mu uwagi. Zawsze stawała po jego stronie w ich konfliktach i upominała jedynie blondyna.
- Nie moja wina, że tak łatwo daje się sprowokować. Zupełnie jak dziecko, nie sądzisz?
- Owszem, ale sam nie jesteś lepszy. Skoro wiesz, że tak reaguje na tym podobne zaczepki to chyba mógłbyś też uważać na to co mówisz, czyż nie?
- A co ty tak nagle bierzesz jego stronę, co?- spytał zirytowany. Nie podobało mu się to, że się go czepia, a jeszcze bardziej fakt, że broni tego idioty
- A ty to już chyba dawno nie dostałeś bury, co - to było bardziej stwierdzenie, niż pytanie. Zmierzył ją wzrokiem, lecz nie odwróciła spojrzenia, jak to robiła do tej pory kiedy się na nią gniewał.
- No już nie złość się. Po prostu wszyscy stanowimy jedną drużynę. Jest to nasza pierwsza prawdziwa misja, a wasze ciągłe sprzeczki na pewno nie pomogą nam w jej wykonaniu. Pomyślałam tylko, że może mógłbyś mu trochę odpuścić. Przemyśl to- powiedziała to po czym odeszła. Kakashi-sensei również gdzieś się zmył, więc został przy ognisku sam. Myślał nad tym co mu powiedziała, ale nie chciał, aby od teraz tak to wyglądało. Lubił to, że w ich sprzeczkach miał w niej sojusznika, a teraz kiedy wydawać by się mogło zbliżyli się do siebie ona robi coś takiego. Być może to właśnie na tym polega prawdziwa przyjaźń? Skąd miał wiedzieć.Może wtedy kiedy ludzie się przyjaźnią mówią sobie różne rzeczy. Nie koniecznie zawsze takie, które ta druga strona chce usłyszeć. Nie chciał już dłużej się nad tym głowić. Skończył jeść, zgasił palenisko i poszedł po swój plecak.

Po jakiejś godzinie, gdy zebrali rzeczy po „obozowaniu” znowu byli w drodze. Biegli przez las przeskakując z gałęzi na gałąź, między koronami drzew. Utrzymywali równe tempo. Kakashi twierdził, że mają dobry czas, więc nie musieli jakoś specjalnie się spieszyć. Nie rozmawiali podczas drogi. Poruszali się w formacji. Mistrz i Naruto byli pierwsi, ona i Sasuke ostatni. W ten sposób mieli najlepsze pole widzenia. Uchiha ze swoim sharinganem bez trudu dostrzeże wrogów z tyłu jak i po bokach, tak samo pole widzenia Kakashiego było większe. Ona i Uzumaki natomiast nie mogli popisać się tak doskonałym wzrokiem, więc zostawili to zadanie towarzyszom. Nagle nie wiedząc skąd w jej polu widzenia pojawił się kunai, który przeciął powietrze tuż przed jej głową. Albo ktoś miał kiepskiego cela albo ona szczęście, bo mało brakowało, a miałaby niezłą szramę na policzku.
- A wy gdzie się wybieracie?- usłyszała czyjś głos, a po chwili ujrzała dwóch ninja przed nimi. Byli starsi od nich. Jak dla niej wyglądali na jouninów w dodatku z wioski Wodospadu, co poznała po znaku na opaskach.
- Wydaje mi się czy zamierzacie nas odwiedzić? Jak myślisz Genpaku?
- Też mi się tak wydaje Goro
- Chwileczkę...Genpaku? Haha to brzmi prawie jak tempaku, co za idiotyczne imię- zaczął się śmiać Naruto. Musiała przyznać, że po części jej się to udzieliło. Wcześniej nie zauważyła jak komicznie to brzmi
- To nie tak się wymawia idioto!- najwyraźniej panu „oryginalne imię” się to nie spodobało
- Jak można komuś tak dać na imię- kontynuował Uzumaki- rodzice chyba cie nie kochają
- Draniu...
- Nie daj się sprowokować. To jedynie garstka genninów. Rozprawimy się z nimi raz dwa, ale nie daj się rozproszyć- Nie trzeba było specjalnej wnikliwości, aby zorientować się, że to ten cały Goro robi za mózg operacji i to na niego trzeba będzie szczególnie uważać.
- Ciekawe co będziesz mówił, gdy ta garstka genninów skopie wam tyłki- tym razem wtrącił Uchiha
- Spróbuj to powtórzyć kiedy już się wami zajmiemy, a tę ślicznotkę zabierzemy w ramach nagrody- jego wzrok lubieżnie ją przeczesał. Aż dreszcze ją przeszły. Chłopcy nie pozostali głusi na tę zniewagę. Zaatakowali wrogów. Obaj podczas potyczki skupili się na Goro, traktując go jak realne zagrożenie. Ten drugi był totalnym idiotą. Zostawili go jej i Kakashiemu. On jednak najwyraźniej był zainteresowany jedynie walką z nią. Dość szybko udało mu się odciągnąć ją od pozostałych. Nie miała ochoty zostawać z nim sam na sam, ale także nie chciała przyznawać się do tego, że potrzebuje pomocy. Skoro uczepił się właśnie jej to właśnie ona musi się z nim rozprawić. Używała kilku podstawowych technik jak podmiana, a także rzucała shurikenami dokładnie tak jak nauczył ją Sasuke. Jej celność znacznie się poprawiła. W dodatku przy tym kolesiu nie miała wyrzutów, gdy udało jej się go zranić. Umiejętność kontroli chakry w tym momencie bardzo jej się przydawała. Nie raz zawisła na gałęzi drzewa niczym nietoperz, czy też przebiegła po pniu. Kiedy obojgu najwyraźniej skończyła się broń rozpoczęli walkę wręcz. Tutaj z kolej była wdzięczna Lee za nauczenie jej kilku przydatnych ataków. Skumulowała pewną ilość chakry w jednej pięści i uderzyła w gałąź na której przykucnął, tak, że rozpadła się w drobny mak i pozostały z niej jedynie drzazgi. Niestety przeciwnik zdążył odskoczyć i już leciał w jej stronę.
- Haha lubię takie ostre laski- śmiał się z tym swoim obrzydliwym uśmieszkiem, zupełnie jakby już sobie wyobrażał co najchętniej by z nią zrobił. Przygotowała się na cios,który nie nadszedł, ponieważ nie wiadomo skąd tuż przed nią wyrósł Sasuke. Przyjął cios zamiast niej i został mocno popchnięty. Razem polecieli na pień pobliskiego drzewa, już miała w niego uderzyć jednak on obrócił się tak, że teraz nie ona trzymała w objęciach jego lecz on ją. Głośno wpadli na gruby pień, po czym ześliznęli się po nim na gałąź, która znajdowała się kilka metrów niżej. Chłopak całkowicie przyjął uderzenie na siebie. Ona pozostała bez szwanku. Teraz siedzieli na gałęzi, on obejmował ją mocno
- Sasuke-kun!- krzyknęła- nic ci nie jest? Zanim jednak zdążył odpowiedzieć poczuła, że jej sukienka z przodu jest cała mokra. Spojrzała w dół i ujrzała krew. Sama nie czuła się ranna, więc wiedziała, że czerwona ciecz nie należy do niej. Wtem zobaczyła kunai wbity w jego przedramię. Widocznie temu idiocie nie skończyła się broń, czekał jedynie na odpowiedni moment. Obróciła się tak, by móc na niego spojrzeć. Był cały blady i wyglądał niewyraźnie. Musiał stracić mnóstwo chakry podczas walki z pierwszym przeciwnikiem, a ten cios i upadek na pewno nie pomagały w jego kondycji.
- Głupi! Dlaczego to zrobiłeś?- spytała trzymając jego głowę w rękach. On spojrzał na nią, przykrył dłonią jedną z jej rąk i odpowiedział z uśmieszkiem
- W końcu jesteśmy drużyną, co nie?
- Jak wy śmiecie się obściskiwać na moich oczach?! Ona jest moja!
- Taa...sądzę, że ona jednak myśli inaczej- wstał nieco chwiejnie. Wiedziała, że będzie udawał,że nic mu nie jest.Zawsze tak robił. Faceci tak już mają, że w życiu nie okażą słabości, no chyba, że jest z nimi już naprawdę źle i nie mają innego wyboru. W rzeczywistości jednak nie był w dobrym stanie,stracił też sporo krwi, która wciąż płynęła z jego rany. Prawda była taka, że nie nadawał się do walki
- Ojj coś słabo wyglądasz Sasuke -powiedział z niesmakiem blondyn, który właśnie przybiegł w towarzystwie Kakashiego.
- Sakura-chan wszystko w porządku?- zapytał zaniepokojny, gdy ją ujrzał
- Nie, nic mi nie jest,ale Sasuke-kun...
- Sakura zabierz stąd Sasuke, my się nim zajmiemy- zakomenderował mistrz, po czym rzucił bombę dymną w kierunku wrogiego shinobi, czym znacznie zmniejszył jego pole widzenia. Dziewczyna przerzuciła sobie jedno ramię chłopaka przez głowę, to zdrowe po czym złapała go w pasie drugą ręką. Nie miał jak protestować, gdyż był w takim stanie, że ledwo trzymał pion. A w czasie ucieczki całkowiecie stracił przytomność. Wiedziała, że musi jak najszybciej go opatrzyć, więc nie miała czasu zabrać go gdzieś dalej jak jakiś kilometr od miejsca w którym się znajdowali. Oparła go o pień drzewa, a sama uklękła naprzeciwko niego.


Żeby nie było nudno, wpadłam na pewien pomysł. Co powiecie na mały quiz?

1. Kto pomagał Sakurze w przygotowaniach do sprawdzianu ?( mam na myśli ich walkę 1vs 1)
2. Jak ma na imię przybrana "siostrzyczka" różowowłosej?
3. Jaką potrawę przygotowała Haruno dla Uchihy?
Wszystkie odpowiedzi znajdują się w poprzednich rozdziałach powyższego opowiadania. Czekam na Wasz odzew w komentarzach. Pa :*

3 komentarze:

  1. Nie wierzę w to, że spędzili razem noc haha szybko :D A teraz jak jest ledwo przytomny, kto wie co się stanie ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. będzie się działo, zapraszam do nexta :D powinien pojawić się za niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  3. To było super czekam na ciąg dalszy aby szybko ��

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D