Od
samego rana była bardzo podekscytowana. Wstała wcześnie, gdyż nie
mogła już usiedzieć w miejscu. Wzięła długą odprężającą
kąpiel z bąbelkami i czytała książkę. Wiedziała, że musi się
czymś zająć inaczej będzie krążyć po domu i próbować znaleźć
jakieś zajęcie. Poprzedniego dnia wysprzątała cały dom na błysk.
W kafelkach w łazience i kuchni można było się przejrzeć, a z
podłogi jeść. Z jednej strony nie mogła się już doczekać
spotkania z drugiej jednak denerwowała się strasznie czy nie
popełni jakiejś gafy. W szkole co prawda była prymusem, lecz w
życiu różnie to bywało. Gajeel pierwszy raz zaprosił ją do
siebie do domu. Co prawda chodziło jedynie o pomoc w nauce. To nie
była prawdziwa randka, jednak mimo wszystko cieszyła się, że
zobaczy go pomimo tego, że jest niedziela. Z reguły nie przepadała
na weekendami właśnie z tego względu, że musiała czekać całe
dwa dni, aż będzie mogła znów go ujrzeć. No chyba, że akurat
była jakaś impreza na, którą byli zaproszeni wszyscy ze szkoły
to inna sprawa. Chciała jak najszybciej podzielić się radosną
nowiną ze swoją najlepszą przyjaciółką, jednak nie chciała
zapeszać. Postanowiła zdać jej relacje w poniedziałek, gdy już
będzie po wszystkim. Wyszła z łazienki i próbowała jakoś ładnie
ułożyć włosy. Ich jednak nie bardzo obchodziło jej zdanie.
Zawsze mówiła, że jej włosy żyją własnym życiem i tym razem
także jej nie zawiodły. Spędziła bitą godzinę przed toaletką
próbując je najpierw rozczesać, lecz kiedy efekty były raczej
mizerne zdecydowała się lekkie fale za pomocą lokówki. Raczej
rzadko korzystała z tego typu sprzętów. Rano wstawała dość
późno, więc nie miała na to czasu, a po południu do wieczora się
uczyła. To cudeńko dostała od Lu i wreszcie miała okazję ją
wypróbować. Z początku nie bardzo wiedziała jak się za to
zabrać. Marzyła o delikatnych fasach na zewnątrz, lecz wychodziły
jakieś takie za bardzo skręcone w dodatku do wewnątrz. Po kilku
próbach udało jej się znaleźć sposób trzymania jej, a nawet
udało jej się nie oparzyć. Gdy skończyła przejrzała się w
lusterku i przez chwile debatowała nad tym czy jednak nie powinna
umyć jeszcze raz głowy. Fryzura prezentowała się według niej za
ładnie w
ten sposób on od razu zorientuje się, że coś jest nie tak. Co
jeśli pomyśli, że jestem dziwna? Jednak
nie miała już czasu na to, aby się zastanawiać jak
tak dalej pójdzie to skończy się na ty, że się spóźnię
Odeszła od toaletki i tym razem stanęła przed szafą. Była
całkiem sporej wielkości jak na jej mały pokoik Zajmowała niemal
1/4 pomieszczenia. Jej sypialnia nie była duża, ale wszechstronna.
Miała w niej wszystko to czego potrzebowała. A rzeczy były
poukładane w nienagannym porządku. Półeczki pościerane, dywan
odkurzony. W jej pokoju każda czynność miała swoje miejsce.
Uczyła się przy biurku, tam także jadła. Natomiast czytała na
łóżku. Stąd obok niego leżał cały stos nie licząc
regału,który zajmował 1/2 niebieskiej ściany.
Zapowiadał się słoneczny dzień dlatego wahała się nad dwiema letnimi sukienkami: białą, zwiewną z koronkami przy dekolcie i na rękawkach czy też trochę krótszą czerwoną. Zdecydowała się na białą stwierdziwszy, że fryzura jest już wystarczająco ekstrawagancka. Przypięła małą, białą kokardkę do włosów pod kolor i założyła takie same balerinki. Ściągnęła z górnej półki małą kopertówkę po czym stwierdziła, że jest gotowa do wyjścia. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze. Na policzkach miała rumieńce, a oczy jej błyszczały w oczekiwaniu. Włosy lekko jej się rozprostowały tworząc luźne, naturalnie wyglądające fale, dzięki spince włosy nie wpadały jej do oczu, a sukienka, torebka i buty pod kolor prezentowały się naprawdę nieźle Z uśmiechem na ustach zbiegła na dół do schodach, pożegnała się z rodzicami i wyszła z domu. Postanowiła zrobić sobie spacerek podczas którego miała nadzieję chociaż po części uspokoić swoje tętno. Magnolia była stosunkowo małym miasteczkiem dlatego już po ok 15 minutach stała pod jego domem. Nie wyróżniał się niczym specjalnym od pozostałych w tej dzielnicy. Był białego koloru i miał czerwony dach. Zadzwoniła do domofonu i już po chwili usłyszała zapraszające kliknięcie. Weszła i zamknęła bramkę. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął chłopak. Był ubrany w sprane czarne dresy i bluzę do kompletu. Właściwie to gdyby go nie znała to pewnie mogłaby się przestraszyć. Jego wygląd często odstraszał ludzi. Ma czerwone oczy przez co prawie zawsze wygląda jakby był wściekły, a poza tym kolczyki w uszach, nad brwiami, koło nosa i na brodzie dodają mu drapieżności. Ona jednak doskonale wiedziała, że nie ma się czego obawiać. Zna go od małego, a poza tym kiedy inni chłopcy nazywali ją kujonicą to właśnie on stawał w jej obronie. Właśnie takimi gestami szybko skradł jej serce, choć pewnie sam nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Cześć- przywitała się miło z uśmiechem
- Hej a ty wybierasz się na jakąś imprezę czy coś?
- Nie,a co?
- To skąd ten strój?- dopiero teraz zrozumiała o co mu chodzi. Właśnie tego się obawiała i co ja mam teraz zrobić? Trochę spanikowała, ale udało jej się odpowiedzieć
- Po prostu jest dzisiaj strasznie ciepło i szkoda mi było trzymać te sukienki nadal w szafie
- Aha no ok, to wchodź- zaprosił ją do środka gestem, a ona przeszła obok niego szybko. Wciąż czuła dowody swojego zażenowania na palących policzkach.
- Mój pokój jest na górze. Prosto i w lewo. Zaraz przyjdę tylko ograrne nam coś do jedzenia i picia
- A twoich rodziców nie ma?
- Nie, pojechali do babci. Nie będzie ich cały weekend
- A ty nie chciałeś pojechać z nimi?- spytała niepewnie
- No coś ty żartujesz do babci? Co to za atrakcja?- widząc jej reakcje dodał- no a poza tym i tak muszę nauczyć się na to kolokwium, co nie?
- Niby tak, ale założę się, że ogarniemy to w ciągu 2-3 godz.
- Serio tak szybko?
- Przecież to nie jest duża partia materiału
- Taa może dla ciebie. Dla mnie to kosmos
- Już nie przesadzaj- powiedziała po czym ruszyła po schodach. Przeszła długim korytarzem i zatrzymała się przy ostatnich drzwi na lewo. Na drzwiach widniał zakaz wstępu. Uśmiechnęła się na ten widok po czym weszła do środka. Jak się spodziewała ściany pokoju były czarne, co optycznie go zmniejszało. Łóżko stało pod ścianą po prawej stronie drzwi, a biurko pod oknem naprzeciwko. Pokój był zagracony instrumentami różnego rodzaju. Po jednej ze stron stały czarne meble, a po drugiej wisiał plazmowy telewizor. Panował tu względny porządek,jak na chłopca w tym wieku. Usiadła na jednym z foteli stojących przy biurku i zaczęła wyjmować potrzebne materiały. Gajeel wrócił po chwili z dwiema miskami chipsów i colą. Usiadł obok niej i przyglądał się dziewczynie, gdy ta przeglądała jego notatki. Poprzednio, gdy uczyli się razem dała mu coś w rodzaju zadania domowego. Nie spodziewała się jednak tego, że go zrobi. To miało być w firmie żartu, napisała mu kilka przykładów nie sądziła jednak, że je rozwiąże. Nagle wyczuła na sobie jego wzrok i podniosła głowę. Przez chwile po prostu na siebie patrzyli, jednak ona szybko spuściła wzrok
- Dobrze to zacznijmy może od tego czy wiesz co to są wielomiany ?- cisza, która nastała po tym pytaniu była wystarczającą odpowiedzią
- Wielomiany to wyrażenia algebraiczne będące sumą jednomianów. Inna nazwa to suma algebraiczna.
- Po co mi to wiedzieć? Przecież znajomość tej definicji nie pomoże mi w rozwiązywaniu zadań
- Może, ale dobrze wiesz, że czasami definicje także się pojawiają. Dzięki ich znajomości nie jeden raz można sobie podciągnąć ocenę lub nawet odpuścić rozwiązanie jakiegoś trudniejszego działania, a i tak wyjdzie na to samo
- Dobra, powiedzmy, że ją wkuję później
- Ok. Dodajemy i odejmujemy od siebie jedynie wielomiany jednoimienne. Wiesz co to znaczy?
- Że mają wyglądać tak samo np.: 2a+ a równa się 3a
- Oki a jak poradzisz sobie w takim działaniem. Napisała na kartce jedno z nich 3b+2b+2a = - No ile się równa? Chłopak wziął długopis i zaczął liczyć
- No 7
- Jesteś pewien?
- No tak, bo 3+2+2 daje 7 nie? Prosta matematyka
- No jak widać nie tak prosta. Przyjrzyj się dokładnie temu równaniu. Jesteś pewny, że wszystko pasuje? Chwile temu mówiłeś, że wielomiany jednoimienne to takie,które wyglądają tak samo lub podobnie,prawda? Redfox zastanowił się nad słowami dziewczyny. Skreślił poprzedni wynik i zaczął od nowa. Wiedziała, że tym razem sobie poradzi. Gajeel nie jest głupi, po prostu trzeba go odpowiednio naprowadzić na prawidłowe tory, wtedy da sobie rade.
- To się równa 5b i 2a
- Tak, z tym wyjątkiem, że zamiast i jest +. Pewnie o tym wiesz, ale mówię tak na wszelki wypadek
- Pff...wiedziałem o tym- sądząc jednak po jego reakcji nie wiedział
- A teraz coś takiego 2a+3b+7c+4a+b=
Zapowiadał się słoneczny dzień dlatego wahała się nad dwiema letnimi sukienkami: białą, zwiewną z koronkami przy dekolcie i na rękawkach czy też trochę krótszą czerwoną. Zdecydowała się na białą stwierdziwszy, że fryzura jest już wystarczająco ekstrawagancka. Przypięła małą, białą kokardkę do włosów pod kolor i założyła takie same balerinki. Ściągnęła z górnej półki małą kopertówkę po czym stwierdziła, że jest gotowa do wyjścia. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze. Na policzkach miała rumieńce, a oczy jej błyszczały w oczekiwaniu. Włosy lekko jej się rozprostowały tworząc luźne, naturalnie wyglądające fale, dzięki spince włosy nie wpadały jej do oczu, a sukienka, torebka i buty pod kolor prezentowały się naprawdę nieźle Z uśmiechem na ustach zbiegła na dół do schodach, pożegnała się z rodzicami i wyszła z domu. Postanowiła zrobić sobie spacerek podczas którego miała nadzieję chociaż po części uspokoić swoje tętno. Magnolia była stosunkowo małym miasteczkiem dlatego już po ok 15 minutach stała pod jego domem. Nie wyróżniał się niczym specjalnym od pozostałych w tej dzielnicy. Był białego koloru i miał czerwony dach. Zadzwoniła do domofonu i już po chwili usłyszała zapraszające kliknięcie. Weszła i zamknęła bramkę. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął chłopak. Był ubrany w sprane czarne dresy i bluzę do kompletu. Właściwie to gdyby go nie znała to pewnie mogłaby się przestraszyć. Jego wygląd często odstraszał ludzi. Ma czerwone oczy przez co prawie zawsze wygląda jakby był wściekły, a poza tym kolczyki w uszach, nad brwiami, koło nosa i na brodzie dodają mu drapieżności. Ona jednak doskonale wiedziała, że nie ma się czego obawiać. Zna go od małego, a poza tym kiedy inni chłopcy nazywali ją kujonicą to właśnie on stawał w jej obronie. Właśnie takimi gestami szybko skradł jej serce, choć pewnie sam nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Cześć- przywitała się miło z uśmiechem
- Hej a ty wybierasz się na jakąś imprezę czy coś?
- Nie,a co?
- To skąd ten strój?- dopiero teraz zrozumiała o co mu chodzi. Właśnie tego się obawiała i co ja mam teraz zrobić? Trochę spanikowała, ale udało jej się odpowiedzieć
- Po prostu jest dzisiaj strasznie ciepło i szkoda mi było trzymać te sukienki nadal w szafie
- Aha no ok, to wchodź- zaprosił ją do środka gestem, a ona przeszła obok niego szybko. Wciąż czuła dowody swojego zażenowania na palących policzkach.
- Mój pokój jest na górze. Prosto i w lewo. Zaraz przyjdę tylko ograrne nam coś do jedzenia i picia
- A twoich rodziców nie ma?
- Nie, pojechali do babci. Nie będzie ich cały weekend
- A ty nie chciałeś pojechać z nimi?- spytała niepewnie
- No coś ty żartujesz do babci? Co to za atrakcja?- widząc jej reakcje dodał- no a poza tym i tak muszę nauczyć się na to kolokwium, co nie?
- Niby tak, ale założę się, że ogarniemy to w ciągu 2-3 godz.
- Serio tak szybko?
- Przecież to nie jest duża partia materiału
- Taa może dla ciebie. Dla mnie to kosmos
- Już nie przesadzaj- powiedziała po czym ruszyła po schodach. Przeszła długim korytarzem i zatrzymała się przy ostatnich drzwi na lewo. Na drzwiach widniał zakaz wstępu. Uśmiechnęła się na ten widok po czym weszła do środka. Jak się spodziewała ściany pokoju były czarne, co optycznie go zmniejszało. Łóżko stało pod ścianą po prawej stronie drzwi, a biurko pod oknem naprzeciwko. Pokój był zagracony instrumentami różnego rodzaju. Po jednej ze stron stały czarne meble, a po drugiej wisiał plazmowy telewizor. Panował tu względny porządek,jak na chłopca w tym wieku. Usiadła na jednym z foteli stojących przy biurku i zaczęła wyjmować potrzebne materiały. Gajeel wrócił po chwili z dwiema miskami chipsów i colą. Usiadł obok niej i przyglądał się dziewczynie, gdy ta przeglądała jego notatki. Poprzednio, gdy uczyli się razem dała mu coś w rodzaju zadania domowego. Nie spodziewała się jednak tego, że go zrobi. To miało być w firmie żartu, napisała mu kilka przykładów nie sądziła jednak, że je rozwiąże. Nagle wyczuła na sobie jego wzrok i podniosła głowę. Przez chwile po prostu na siebie patrzyli, jednak ona szybko spuściła wzrok
- Dobrze to zacznijmy może od tego czy wiesz co to są wielomiany ?- cisza, która nastała po tym pytaniu była wystarczającą odpowiedzią
- Wielomiany to wyrażenia algebraiczne będące sumą jednomianów. Inna nazwa to suma algebraiczna.
- Po co mi to wiedzieć? Przecież znajomość tej definicji nie pomoże mi w rozwiązywaniu zadań
- Może, ale dobrze wiesz, że czasami definicje także się pojawiają. Dzięki ich znajomości nie jeden raz można sobie podciągnąć ocenę lub nawet odpuścić rozwiązanie jakiegoś trudniejszego działania, a i tak wyjdzie na to samo
- Dobra, powiedzmy, że ją wkuję później
- Ok. Dodajemy i odejmujemy od siebie jedynie wielomiany jednoimienne. Wiesz co to znaczy?
- Że mają wyglądać tak samo np.: 2a+ a równa się 3a
- Oki a jak poradzisz sobie w takim działaniem. Napisała na kartce jedno z nich 3b+2b+2a = - No ile się równa? Chłopak wziął długopis i zaczął liczyć
- No 7
- Jesteś pewien?
- No tak, bo 3+2+2 daje 7 nie? Prosta matematyka
- No jak widać nie tak prosta. Przyjrzyj się dokładnie temu równaniu. Jesteś pewny, że wszystko pasuje? Chwile temu mówiłeś, że wielomiany jednoimienne to takie,które wyglądają tak samo lub podobnie,prawda? Redfox zastanowił się nad słowami dziewczyny. Skreślił poprzedni wynik i zaczął od nowa. Wiedziała, że tym razem sobie poradzi. Gajeel nie jest głupi, po prostu trzeba go odpowiednio naprowadzić na prawidłowe tory, wtedy da sobie rade.
- To się równa 5b i 2a
- Tak, z tym wyjątkiem, że zamiast i jest +. Pewnie o tym wiesz, ale mówię tak na wszelki wypadek
- Pff...wiedziałem o tym- sądząc jednak po jego reakcji nie wiedział
- A teraz coś takiego 2a+3b+7c+4a+b=
Tym
razem poszło mu znacznie szybciej i już po chwili podał pełną
odpowiedz
- To się równa 6a+4b+7c
- Świetnie a teraz takie zadanko2a+2b+10ab+ba- A to co za dziwactwo jest? Spodziewałem się, że dasz mi coś trudniejszego, ale że aż tak
- Haha, ale za chwile przekonasz się, że to wcale nie jest trudne równanie
- Chyba żartujesz. Oczywiście, że jest trudne. Co to za twory nowe się pojawiły? Jakieś ab potem znów ba, co to ma być?
- Słuchaj, zacznijmy od tego, że zapisywanie wielomianów jest dowolne. Oznacza to, że to nie ma znaczenia czy zapiszesz 2ab czy 2ba to i tak jest to samo, ponieważ zawiera te same litery, zarówno a jak i b.
- Chcesz mi przez to powiedzieć, że wynik poprzedniego równania to 2a+2b+11ab?
- Owszem
- W takim razie to faktycznie proste
- Czyż nie?- spytała uśmiechając się
- Jak ty to robisz?
- Co takiego?
- Że cokolwiek byśmy nie brali. Choćby nie wiem jak trudne coś by mi się wydawało ty zawsze potrafisz mi to ułatwić. Sprawić, że zrozumiem
- Może to wynika z tego, że po prostu potrzebujesz bardziej indywidualnego podejścia, a w klasie na zajęciach podczas gdy jest tam 40 osób wykładowcy nie mają szansy wyjaśnienia wszystkiego każdemu z osobna
- Jakoś ty zawsze wszystko rozumiesz
- Lubię matematykę, dlatego, że tam jest wszystko uporządkowane. Jeśli tylko pozna się sposób rozwiązywania danego zadania potem okazuje się, że inne robi się na tej samej bądź podobnej zasadzie.
- A ja mam na to inne wyjaśnienie
- Tak? Jakie?
- Po prostu jesteś mądra
- Nie przesadzaj
- Taka prawda. To nie tylko matma. Jesteś dobra z każdego przedmiotu. Właściwie to nie myślałaś o tym, aby zostać przewodniczącą lub chociaż wice?
- Czemu miałabym?
- Jesteś tak samo dobra jak Lucy czy Erza, jeśli nie lepsza. Bez trudu mogłabyś z nimi konkurować. Nie chciałabyś?
- To miłe co mówisz i doceniam to serio, ale to po prostu nie moja bajka. Bycie przewodniczącą to nie tylko dobre oceny i nienaganne zachowanie, ale i udzielanie się w różnego rodzaju akcjach, a najczęściej samemu ich organizowanie. Do tego trzeba być przebojowym, towarzyski, potrafić zainteresować innych tematem. Ja nie mam tej zdolności, ale jest mi dobrze tak jak jest naprawdę. Lu jest moją najlepszą przyjaciółką i to prawda, że to ona jest zawsze w centrum uwagi wszystkiego. Lecz mi to nie przeszkadza. Nigdy nie czułam, że jestem w jej cieniu czy coś takiego. Kocham ją jak siostrę dlatego cieszę się z jej sukcesów. Z resztą ona z moich również, zawsze mnie wspiera i zawsze mogę na nią liczyć. Na resztę dziewczyn także, więc tzw. popularność po prostu nie jest dla mnie. Lu czy Erza czują się wtedy jak ryba w wodzie, ale ja niekoniecznie. Może właśnie dlatego tak doskonale się dopełniamy.
- Ok spoko rozumiem. Chciałem jedynie żebyś wiedziała,że w niczym się od nich nie różnisz.- nie spodziewała się tego, że usłyszy od niego coś tak miłego. Była bardzo szczęśliwa
- A ty? Też raczej trzymasz się z boku. Nie jesteś w centrum uwagi jak Grey czy Laxus
- Bo to też nie w moim stylu. Ta cała „popularność”. Mam kilka kumpli,którzy tak jak ja nie wyróżniają się niczym specjalnym, mamy zespół,który nie jest specjalnie popularny i tyle
- A nie chcielibyście gdzieś zagrać? Np. na jakiejś imprezie czy wydarzeniu?
- Może kiedyś, ale na razie się na to nie zanosi
- Ok, zrobiliśmy sobą małą przerwę to co? Wracamy do roboty?
- Może najpierw coś zjemy,co?
- Dobrze jak tylko zrobić kilka zadań umowa stoi? - zapisała na kartce jeszcze kilka przykładów, aby upewnić się, że załapał regułę Po 15 minutach dostała kartkę z powrotem, przejrzała wyniki
5a+6b+3a+b= 8a+7b
2a+3c+4d+a+c=3a+4c+4d
10abc+2b+3acb+a=13abc+2b+a
5ab+2b-4ab-b=ab+b
8ab-2cb+ab+6b-4ab=5ab-2cb+6b- Dobra robota- pochwaliła go- teraz faktycznie zasłużyłeś na przerwę
- Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że zadania na kolokwium będą znacznie trudniejsze
- Bez przesady. Zasada jest wszędzie taka sama. Nawet jeśli będziesz miał 2 linijki takich wielomianów to wystarczy popodkreślać sobie jednoimienne, a potem zsumować. Nic prostszego
- To się jeszcze okaże...
- Wierzę w ciebie, dasz radę- powiedziała uśmiechając się do niego
- Dzięki za pomoc- powiedział szczerze, co wyjątkowo rzadko mu się zdarzało
- Nie ma za co- odpowiedziała. Po czym nastała dłuższa chwila ciszy. Nie wiedziała o czym powinna z nim rozmawiać. Rzecz w tym, że kiedy pomagała mu w nauce doskonale wiedziała co robić, co powiedzieć. Potem nadchodziła ta niezręczna nieznośna cisza, którą chciałaby jakoś przerwać, ale nie wie jak. On również się nie odzywał tylko chrupał chipsy co jakiś czas. Wzięła zeszyt i zapisała jeszcze kilka przykładów, po czym położyła na biurku.
- Jest już późno, to ja już się będę zbierać
- Ale możesz jeszcze zostać. Trzymaj mamy chipsy i colę..
- Dzięki, ale serio zrobiło się późno i muszę wracać do domu na obiad, wiesz...więc- wstała zabrała swoje rzeczy po czym szybkich krokiem podeszła do drzwi
- Mam nadzieję, że jakoś ci pomogłam- zawołała jeszcze
- Levy!...krzyknął za nią, ale usłyszał tylko
- Trafię sama do wyjścia, a po chwili trzaśnięcie drzwiami frontowymi. Podszedł z powrotem do biurka i wziął do ręki kartkę z zadaniami. Przez okno zobaczył jak niebiesko włosa wybiega przez bramkę przed jego domem. Rozbawił go ten widok. Nigdy nie zrozumie dlaczego po wspólnych korepetycjach zawsze tak ucieka. Kąciki jego ust samoistnie podniosły się na ten widok.
- To się równa 6a+4b+7c
- Świetnie a teraz takie zadanko2a+2b+10ab+ba- A to co za dziwactwo jest? Spodziewałem się, że dasz mi coś trudniejszego, ale że aż tak
- Haha, ale za chwile przekonasz się, że to wcale nie jest trudne równanie
- Chyba żartujesz. Oczywiście, że jest trudne. Co to za twory nowe się pojawiły? Jakieś ab potem znów ba, co to ma być?
- Słuchaj, zacznijmy od tego, że zapisywanie wielomianów jest dowolne. Oznacza to, że to nie ma znaczenia czy zapiszesz 2ab czy 2ba to i tak jest to samo, ponieważ zawiera te same litery, zarówno a jak i b.
- Chcesz mi przez to powiedzieć, że wynik poprzedniego równania to 2a+2b+11ab?
- Owszem
- W takim razie to faktycznie proste
- Czyż nie?- spytała uśmiechając się
- Jak ty to robisz?
- Co takiego?
- Że cokolwiek byśmy nie brali. Choćby nie wiem jak trudne coś by mi się wydawało ty zawsze potrafisz mi to ułatwić. Sprawić, że zrozumiem
- Może to wynika z tego, że po prostu potrzebujesz bardziej indywidualnego podejścia, a w klasie na zajęciach podczas gdy jest tam 40 osób wykładowcy nie mają szansy wyjaśnienia wszystkiego każdemu z osobna
- Jakoś ty zawsze wszystko rozumiesz
- Lubię matematykę, dlatego, że tam jest wszystko uporządkowane. Jeśli tylko pozna się sposób rozwiązywania danego zadania potem okazuje się, że inne robi się na tej samej bądź podobnej zasadzie.
- A ja mam na to inne wyjaśnienie
- Tak? Jakie?
- Po prostu jesteś mądra
- Nie przesadzaj
- Taka prawda. To nie tylko matma. Jesteś dobra z każdego przedmiotu. Właściwie to nie myślałaś o tym, aby zostać przewodniczącą lub chociaż wice?
- Czemu miałabym?
- Jesteś tak samo dobra jak Lucy czy Erza, jeśli nie lepsza. Bez trudu mogłabyś z nimi konkurować. Nie chciałabyś?
- To miłe co mówisz i doceniam to serio, ale to po prostu nie moja bajka. Bycie przewodniczącą to nie tylko dobre oceny i nienaganne zachowanie, ale i udzielanie się w różnego rodzaju akcjach, a najczęściej samemu ich organizowanie. Do tego trzeba być przebojowym, towarzyski, potrafić zainteresować innych tematem. Ja nie mam tej zdolności, ale jest mi dobrze tak jak jest naprawdę. Lu jest moją najlepszą przyjaciółką i to prawda, że to ona jest zawsze w centrum uwagi wszystkiego. Lecz mi to nie przeszkadza. Nigdy nie czułam, że jestem w jej cieniu czy coś takiego. Kocham ją jak siostrę dlatego cieszę się z jej sukcesów. Z resztą ona z moich również, zawsze mnie wspiera i zawsze mogę na nią liczyć. Na resztę dziewczyn także, więc tzw. popularność po prostu nie jest dla mnie. Lu czy Erza czują się wtedy jak ryba w wodzie, ale ja niekoniecznie. Może właśnie dlatego tak doskonale się dopełniamy.
- Ok spoko rozumiem. Chciałem jedynie żebyś wiedziała,że w niczym się od nich nie różnisz.- nie spodziewała się tego, że usłyszy od niego coś tak miłego. Była bardzo szczęśliwa
- A ty? Też raczej trzymasz się z boku. Nie jesteś w centrum uwagi jak Grey czy Laxus
- Bo to też nie w moim stylu. Ta cała „popularność”. Mam kilka kumpli,którzy tak jak ja nie wyróżniają się niczym specjalnym, mamy zespół,który nie jest specjalnie popularny i tyle
- A nie chcielibyście gdzieś zagrać? Np. na jakiejś imprezie czy wydarzeniu?
- Może kiedyś, ale na razie się na to nie zanosi
- Ok, zrobiliśmy sobą małą przerwę to co? Wracamy do roboty?
- Może najpierw coś zjemy,co?
- Dobrze jak tylko zrobić kilka zadań umowa stoi? - zapisała na kartce jeszcze kilka przykładów, aby upewnić się, że załapał regułę Po 15 minutach dostała kartkę z powrotem, przejrzała wyniki
5a+6b+3a+b= 8a+7b
2a+3c+4d+a+c=3a+4c+4d
10abc+2b+3acb+a=13abc+2b+a
5ab+2b-4ab-b=ab+b
8ab-2cb+ab+6b-4ab=5ab-2cb+6b- Dobra robota- pochwaliła go- teraz faktycznie zasłużyłeś na przerwę
- Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że zadania na kolokwium będą znacznie trudniejsze
- Bez przesady. Zasada jest wszędzie taka sama. Nawet jeśli będziesz miał 2 linijki takich wielomianów to wystarczy popodkreślać sobie jednoimienne, a potem zsumować. Nic prostszego
- To się jeszcze okaże...
- Wierzę w ciebie, dasz radę- powiedziała uśmiechając się do niego
- Dzięki za pomoc- powiedział szczerze, co wyjątkowo rzadko mu się zdarzało
- Nie ma za co- odpowiedziała. Po czym nastała dłuższa chwila ciszy. Nie wiedziała o czym powinna z nim rozmawiać. Rzecz w tym, że kiedy pomagała mu w nauce doskonale wiedziała co robić, co powiedzieć. Potem nadchodziła ta niezręczna nieznośna cisza, którą chciałaby jakoś przerwać, ale nie wie jak. On również się nie odzywał tylko chrupał chipsy co jakiś czas. Wzięła zeszyt i zapisała jeszcze kilka przykładów, po czym położyła na biurku.
- Jest już późno, to ja już się będę zbierać
- Ale możesz jeszcze zostać. Trzymaj mamy chipsy i colę..
- Dzięki, ale serio zrobiło się późno i muszę wracać do domu na obiad, wiesz...więc- wstała zabrała swoje rzeczy po czym szybkich krokiem podeszła do drzwi
- Mam nadzieję, że jakoś ci pomogłam- zawołała jeszcze
- Levy!...krzyknął za nią, ale usłyszał tylko
- Trafię sama do wyjścia, a po chwili trzaśnięcie drzwiami frontowymi. Podszedł z powrotem do biurka i wziął do ręki kartkę z zadaniami. Przez okno zobaczył jak niebiesko włosa wybiega przez bramkę przed jego domem. Rozbawił go ten widok. Nigdy nie zrozumie dlaczego po wspólnych korepetycjach zawsze tak ucieka. Kąciki jego ust samoistnie podniosły się na ten widok.
Ooo jakie to słodkie, pomaga mu w nauce <3 tylko dlaczego, kiedy zaczynało sie coś miedzy nimi dziać ona uciekła? xd czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńNo szkoda, że stchórzyła, ale to typowa Levy haha
OdpowiedzUsuńSpokojnie, to z pewnością nie jest ostatnia scena między nimi, a po za tym Gajeel nie wydaje się być facetem, który pozwoli jej wiecznie uciekać, co nie ? ;)
OdpowiedzUsuń