środa, 20 stycznia 2016

08-Teraz już wiem,że cie kocham (Nalu) (11/13)

                                                                        Paring: Nalu
                                                                       A/M:Fairy Tail
                                                                       Dozwolone: 16 lat

Uwagi: To opowiadanie jest w pełni wymyślene prze ze mnie,ale czy nie sądzicie,że dobrze by było dla Nalu,aby w FT pojawił się rywal Natsu o względy Lucy? Wtedy przynajmniej moglibyśmy się dowiedzieć,czy różowo włosy czuje coś do blondynki, czy też traktuje ją tylko jak siostrę. Nie wiem, jak Wam,ale mi bardzo podoba się nowe op FT. Zabójca smoków jest ukazany, jako poważniejszy, na dodatek myśli o Heartfilii. Może nasz ulubieniec w końcu trochę dojrzeje do związku? Haha nadzieję,można mieć, nie ;). Nie mam jeszcze pewności ile będzie zawierać rozdziałów to opowiadanie, wszystko wyjdzie w praniu ;).

Heartfilia pozwoliła się pociągnąć Katsumi na najwyższe piętro. Prowadziły na nie długie schody ze starą balustradą. Obejrzała się przez ramię i zobaczyła, że Natsu podąża tuż za nimi. Dodało jej to otuchy. Chłopak wyczuwając na sobie jej spojrzenie odwzajemnił go, przez chwile nie tracili kontaktu wzrokowego, a ona dostrzegła lekki uśmiech, który przyjaciel jej posłał, aby ją pocieszyć. Zarumieniła się i odwróciła wzrok, gdyż momentalnie przypomniała sobie to jak ją wcześniej pocieszał. Jego silne ramiona owinięte wokół jej ciała, które drżało z powodu szlochu. Jego ciepło wylewające się z niego, które wręcz nią owładnęło. Nigdy nie czuła się tak dobrze w niczyich ramionach. Musiała przyznać, że miała żal do Katsumi za to, że odebrał jej tę chwilę przyjemności i odprężenia. Podejrzewała, że zrobił to z powodu zazdrości i nie mogła go za to winić, gdyż miał ku temu powody. Lucy naprawdę bardzo lubiła Katsumi, był miły, uprzejmy, miał poczucie humoru i na dodatek był mega przystojny. Zanim jeszcze poznała Natsu to często czytała „ Tygodnik Czarodzieja” i oglądała w nim nie tylko zdjęcia modelek, ale także i modeli. A Katsumi właśnie wyglądał na takiego, który nadawałby się na pierwszą stronę tego typu gazet. Kiedyś marzyła właśnie o takim chłopaku, ale teraz sytuacja się zmieniła. Ne potrafiła wyrzucić z serca Natsu, pomimo wielu prób i starań. Zapomnieć tego jak wiele razy ją ocalił, czasem nawet rezygnując z ważnych dla niego rzeczy, jak „igrzyska magiczne” na których zamiast dać wycisk przeciwnikom wolał pójść do zamku i ją uratować. Ale to była tylko jedna z takich sytuacji, jedna z wielu. Być może gdyby na jakiś czas odeszła z Fairytail, wyjechała gdzieś to może w końcu udałoby się jej zapomnieć o Salamandrze. Lecz nie w tej sytuacji w której teraz oboje się znajdują. Nie kiedy ciągle jest blisko, tak jak teraz niemal deptając jej po piętach. Cały czas czuła na sobie jego wzrok, ale nie miała odwagi na to, aby przekonać się czy to nie tylko przywidzenia.
Już na szczycie schodów zobaczyła masę biżuterii i innych drogocennych rzeczy, przeróżnych, od wysadzanych kamieniami drogocennych naszyjników, poprze pierścienie i sygnety, do różnego rodzaju bransoletek i kolczyków. Przeszli przez całą długość pomieszczenia i zatrzymali się przed najpiękniejszym z naszyjników, które znajdowały się w tym budynku. Opis Katsumi nawet w połowie nie okazywał wyglądu tego, co miała w tym momencie przed oczami. Naszyjnik składał się ze złotego łańcuszka, cienkiego wykonanego z małych ogniw, a zawieszka, która wisiała na nim była niewyobrażalnie piękna. Szmaragd w kształcie serca, kolorem przypominał głębię oceanu, a światło odbijające się od niego, przecinały jego powierzchnię niczym promienie słońca przecinają powierzchnię wody. Cyrkonie, które ostały umieszczone na około dodawały mu jeszcze więcej blasku, przez co błyszczał się zupełnie jak fale morza w zetknięciu ze słońcem. W porównaniu do reszty biżuterii wydawał się  skromny, nie był tak jak pozostała reszta obładowany wszystkim czym się tylko dało.
- Rozumiem,że ci się podoba- Katsumi uśmiechnął się po czym wyjął wisiorek z wystawy i nim się obejrzała, miała go już zapiętego na szyi.
- Tak piękna rzecz, może być noszona tylko przez piękną właścicielkę. Uczynisz mi ten zaszczyt i będziesz go nosić?- Lucy automatycznie pokiwała głową, wciąż zafascynowana, tym, że chłopak postanowił właśnie jej go podarować. Nagle poczuła przypływ tak wielkiej radości, że rzuciła mu się na szyję o pocałowała go w formie podziękowania. Kiedy już się od niego odsunęła dostrzegła wyraz twarzy przyjaciela i poczuła nagłe uczucie winy, nie wiedziała jednak dlaczego się tak czuje i czemu ma przeczucie, że coś jest nie tak.

Smoczy zabójca przyglądał się rozgrywającej się przed nim scenie z mieszaniną różnych uczuć: gniewu, rozczarowania, żalu, szoku i tego jednego, którego od dłuższego czasu nie był w stanie się pozbyć- zazdrości. Dopiero teraz kiedy stał tak blisko nich i patrzył na to jak się całują, a raczej, jak ona całuje jego, zrozumiał swoje uczucia całkowicie. Nie chodziło wcale o to, że się o nią martwił, nie było to spowodowane troską. To nie dlatego nie mógł znieść tego widoku i upuścił wzrok na swoje zaciśnięte pięści, które jak nigdy dotąd miały ochotę komuś przywalić. Jedyne czego w tym momencie pragnął do wyrwać ją z jego żelaznego uścisku i powiedzieć jej o swoich uczuciach. Chciał tego tak bardzo, ale wiedział, że nie mógł tego zrobić, widział jak bardzo szczęśliwa była i nie był w stanie jej tego odebrać, nawet jeśli sam miał cierpieć z tego powodu. Powinien wcześniej z nią porozmawiać. Zdać sobie sprawę z tego, że ją kocha i do to od tak dawna.Teraz było już na to za późno. Próbował sobie przypomnieć moment w którym zaczął traktować ją jako kogoś więcej niż przyjaciółkę. Musiało to być już dawni, gdyż nie potrafił sobie przypomnieć dokładnego momentu. Postanowił jednak wysilić się bardziej, aby odszukać ten fragment w swoich wspomnieniach.Pamiętał doskonale dzień ich pierwszego spotkania. To jak potem Lucy postawiła jemu i Happiemu obiad i z jakim ożywieniem opowiadała im wtedy o Fairytail nie zdając sobie sprawy z kim miała do czynienia. Przez to, że to on przyprowadził ją do gildii do czuł się za nią odpowiedzialny. Ratował ją z niejednej opresji, pomagał jej, wspierał w ciążkich chwilach i spędzał z nią mnóstwo czasu. Zanim poznał Lucy to pomimo należenia do gildii czuł się trochę samotny, ponieważ wszyscy jego przyjaciele mieli swoje drużyny. On co prawda zawsze wszystkie zlecenia wykonywał z Happim i nie to, że tego nie lubił, ale mimo wszystko chciał mieć kogoś jeszcze, kogoś bliskiego, kto będzie potrafił go zrozumieć, kto zawsze będzie po jego stronie i na kogo zawsze mógłby liczyć. I wtedy pojawiła się ona. Natsu już od początku wiedział, że będą się świetnie ze sobą dogadywać i nie pomylił się. Nad dołączeniem jej do ich drużyny nie myślał prawie wcale, to było dla niego po prostu oczywiste. Był także pewnien tego, że gdyby nie Lucy, która całkiem nieźne zaczęła się dogadywać z Erzą od samego początku to nigdy nie powstałaby ich drużyna, a on nigdy nie zbliżyłby się tak z zarówno Greyem jak i Tytanią. Tak wiele jej zawdzięczał. Sam fakt, że kiedy było mu ciężko nie szedł do Fairytail do swoich przyjaciół, tylko do niej, do jego przyjaciółki? Nie. Do jego bratniej duszy.Która nawet, gdy się na niego wściekała za włamanie do mieszkania to nigdy go nie wyrzuciła, kiedy miał naprawdę kiepski humor, nigdy go nie zostawiła. Nie zastanawiał się przedtem nad kim kim dla niego była. Już wtedy wiedział, że to nie była zwykła przyjaźń, lecz nie był w stanie inaczej tego nazwać, nie miał do czego tego porównać. Bo kiedy próbował porównać jego znajomość z Lisanną do tej z Lucy do dostrzegał same różnice, gdyż blondynka nigdy nie nakazałam zostania jej mężem w przyszłości, ani w ogóle nie robiła aluzji co do tego, aby został jej chłopakiem. Nie dręczyła go także wyznaniami miłosnymi, jak Juvia Greya, ale też nie wzdychała do niego i nie zapominała przy nim języka w gębie jak Erza przy Jellalu. To była po prostu Lucy, zawsze uśmiechnięta, pogodna, pełna optymizmu, nie mająca żadnych problemów z komunikowaniem się z nim. Jednak w momencie w którym poznali Lucy z przyszłości wszystko się zmieniło. Całe jego dotychczasowe myślenie na temat Heartfilii. Nie dość, że była na tyle odważna by cofnąć się w przeszłość, aby uratować przyjaciół, to jeszcze e wszystkich sił starała się im pomóc w przyszłości. Wtedy Natsu po raz pierwszy ujrzał inną stronę Lucy. Kruchą, załamaną dziewczynę ciągle opłakującą swoich przyjaciół, dla której ich życie było najważniejsze. Kiedy została zaatakowana przez Rogue i umierała w ramionach teraźniejszej Lucy, chłopak był całkowicie rozbity. Kiedy uświadomił sobie, że mógłby ją stracić, wszelkie bariery w nim pękły i nawet pociekły mu łzy. Łzy furii i żalu. Pomimo tego iż wiedział, że jego prawdziwej przyjaciółce nic nie jest nie mógł przestać myśleć o tym, że leżąca nieruchomo przed nim dziewczyna to Lucy, że pozwolił Roguowi zabić nikogo innego tylko jego Lucy. To wtedy chyba uświadomił sobie tak naprawdę jak wiele ona dla niego znaczy przypomniał sobie. Od tamtej pory nie patrzył już na nią jak na przyjaciółkę, która na zawsze z nim będzie,ale jak na dziewczynę, którą może stracić w każdej chwili i dlatego musi za wszelką cenę ją chronić. Bardzo ciężko trenował, aby móc chronić swoich przyjaciół z gildii, ale przede wszystkim, aby mógł ochronić ją, najważniejszą osobę w jego życiu.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D