Paring:
Sasusaku
A/M: Naruto
Dozwolone: 16
lat
Nadszedł weekend. Haruno wzięła wolne na sobotę, gdyż obiecała, że
spędzi cały dzień z córką i Kakashim. To miał być pierwszy raz, kiedy miała
przedstawić Saradzie Kakashiego, jako jej nowego „chłopaka”? Brzmiało to dość
komicznie, ale innego określenia nie potrafiła znaleźć. Na określenie „wybranek
serca” było zdecydowanie za wcześnie. Planowali pójść na piknik nieopodal lasu
i troche potrnować z Saradą, która miała mieć egzamin w rzucaniu shurikenami.
Kakashi był w tym znacznie lepszy od niej, więc zaproponował pomoc na którą
Sarada się zgodziła chcąc wypaść jak najlepiej. Sarada nigdy się do tego nie
przyznawała, ale jej matka znała prawde. Jej cóka nie bez powodu tak bardzo
starałą się w akademii. Chciała być prymuską, zupełnie jak jej tata. W szkole
nauczyciele zawsze nie potrzebnie jej powtarzali, że nazwisko Uchicha
zobowiązuje, a ona starała się sprostać tym oczekiwaniom. Większość mieszkańców
wioski w tym nauczyciele Sarady nie zdawali sobie sprawy z sytuacji w ich domu.
To znaczy wiedzieli doskonale o tym, że między nią,a Sasuke nie dzieje się
najlepiej. Z resztą nie było to dla nich żadnym zaskoczeniem. Większość ludzi
sądziła, że popełnia błąd, wiążąc się z nim, ale ona zawsze myślała, że uważali
tak, gdyż tak naprawdę go nie znali. Bolesna była myśl, że ona tak naprawdę
również nie była w stanie go poznać. Sakura nie mówiła dużo o swoim
małżeństwie, a Sarada o sytuacji w domu. Większość nauczycieli sądziła, że jej
córka droczy się z nimi nazywając ojca „nieobecną osobą”, nawet nie podejżewali
ile prawdy się kryje w tych słowach. Haruno nie oczerniała swojego męża nigdy,
właściwie to w nawyk wpadło jej bronienie go za każdym razem, gdy słyszała, że
jest oczerniany. Teraz siedzieli na kocu jedząc przygotowane wcześniej przez
nią smakołyki. Ta scena była jedynie „imitacją” rodziny, której zawsze
pragnęła, ale jak najszybciej chciała przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy.
- Jak ci się podoba na zajęciach?- zagadał Kakashi chcąc zbliżyć się chodź
trochę do Sarady
- Są w porządku, ale strasznie nudne. Większość rzeczy, które tam bierzemy ja
od dawna mam w małym palcu. Na poprzednich zajęciach mieliśmy ożywić rybę, taką
małą jak nadgarstek, żeby nie było potrzeby używać dużej ilości chakry. Sensei
ciągle powtarzał, że chodzi o jej kontrolowanie. Mama nauczyła mnie tego gdy
miałam 7 lat, więc wykonałam zadanie w ciągu kilku minut i nudziło mi się
strasznie na reszcie zajęć.
- Wiesz, że nie mam nic przeciwko temu, abyś pogłębiała swą wiedzę, ale jeśli
nadal będziesz tak postępować to prześcigniesz parę klas
- A może nawet wcześniej ukończysz akademie- dodał Hatake
- Zupełnie jak wujek, co?
- Skąd o tym wiesz?
- Mamo to jest jedna z rzeczy, które słysze od zawsze, wiesz? Ciężko byłoby nie
zapamiętać
- To prawda, że Uchiha Itachi był wyjątkowo utalentowany już w młodości
- Taa, ale nie podoba mi się to, że mówią o nim w ten sposób. Nie rozumiem
dlaczego siódmy nie powie mieszkańcom prawdy. Nie wytłumaczy powodu dla którego
wujek napadł na własny klan. To nie w porządku, że wciąż jest uważany za zdrajce,
nie sądzisz?
- Masz racje, ale nic nie możemy na to poradzić. Itachi osobiście poprosił
siódmego o to, by upewnił się, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw. Wiesz jak
bardzo opinia na temat naszego klanu zmieniłaby się? Nie możesz o tym nikomu
mówić...
- Wiem, wiem, przecież nikomu nie powiem. Po za tym ten klan za niedługo już
nie będzie naszym. Widziałam papiery rozwodowe- Sakura słysząc to mało się nie
zadławiła onigiri, które właśnie jadła- nie rób takiej zaskoczonej miny mamo,
wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie.Szczerze to zastanawiałam
się nad tym dlaczego tak długo z tym zwlekałaś. Rozumiem, że jego nagły powrót
ma coś wspólnego z podjęciem tej decyzji. W porządku zjadłam, idę trenować- bez
czekania na zgodę weszła w las.
- Sakura? Czy to prawda?
- Czemu udajesz zaskoczonego, przecież mówiłam ci już o rozwodzie
- Owszem, ale muszę przyznać, że nie sądziłem, że to tak szybko nastąpi. Sarada
ma racje, czy przypadkiem nie spieszysz się z tym tak bardzo, gdyż obawiasz się
tego, że zmnienisz decyzje? Teraz kiedy wrócił.
- Nie Kakashi to nie powód dla którego się spiesze, po prostu chce to już mieć
za sobą rozumiesz? Sarada zasługuje na to, aby mieć rodzinę
- Ty także na to zasługujesz- powiedział po czym pocałował ją czule w czoło-
wiesz o tym, prawda?- przytaknęła niewyraźnie
- A więc widział się z nią?
- Tak
- Sądzisz, że to dobry pomysł? Nie byłbym pewien tego, czy pozwalanie na to by
się do niej zbliżył jest w porządku. Pomyśl co się stanie, kiedy Sarada
przywyknie do jego obecności w swoim życiu, a on znów odejdzie. Jak będzie się
wtedy czuła?
- Nie mam zamiaru zaprzeczać. Możliwe,że masz rację, ale ona potrzebuje ojca,
wiesz?
- Przecież ja przy niej jestem i w przeciwieństwie do niego zawsze będę
- Wiem o tym i jestem ci bardzo wdzięczna za to, że tak szybko ją
zaakceptowałeś, lecz ona potrzebuje relacji z jej prawdziwym ojcem. Wiem to,
znam swoje dziecko. Ilekroć nazywa go „nieobecną osobą”, tak naprawdę ukrywa
żal, który wciąż tkwi w jej sercu. Nie powie tego na głos, ale wiem, że chciałaby
mieć go przy sobie. Możliwe, że masz racje, że się zawiedzie, że po raz kolejny
złamie jej serce, ale to jest jej decyzja. Nie mam zamiaru w to ingerować
- Przecież ona mówiła, że nie chce go znać
- Naprawdę w to wierzysz? Może dlatego, że ty nie widziałeś jej trzymającej
jego pierwszą opaskę i płaczącą nad nią i nieobecnością ojca. Myśle, że Sarada
sama jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, ale wciąż go kocha. Dziecku jest
jeszcze ciężej zapomnieć o rodzicu, niż mi o mężu- a przecież nawet mi się to
nie udało- pomyśłała gorzko. Lecz postanowiła te przemyślenia zachować dla
siebie
- Dobrze, nie wnikam w to. Dobrze ją wychowujesz, jestem, więc pewien, że
zarówno ty jak i ona podejmienie dobrę decyzje- powiedział i bez jakiegokolwiek
ostrzeżenia pocałował ją. Odwzajemniła pocałunek, po czym położyła się na kocu.
Kakashi klęczał zawieszony nad nią. Głaskał ją po głowie, a ona wplotła palce z
jego włosy. Wsadził jedną rękę pod jej sukienkę i zaczął gładzić jej plecy
- Sarada może za chwile wrócić- wyszeptała, pomiędzy pocałunkami
- Nie wydaje mi się by miała taki zamiar, zanim nie opanuje techniki
- Przecież miałeś jej w tym pomóc
- Obiecałem i dotrzymam słowa, ale najpierw niech poćwiczy sama, znajdzie
odpowiedzni sposób, po za tym zanim do niej dołącze muszę się najpierw zając
jej mamą- uśmiechnął się i jeszcze namiętniej zaczął ją calować. Rzadko
widziała jego uśmiech, gdyż z reguły ukrywał usta za maską. Nie rozumiała
jednak tego co w niego wstąpiło w tym momencie. To prawda, że już kilka razy
się całowali, ale nigdy w taki sposób, tak namiętnie, taj całowała się tylko i
w tym momencie ujrzała go, tak wyraźnie jakby stał parę metrów od niej. Te
zazwyczaj nie przeniknione oczy tym razem wyrażały rozpacz tak ogromną, że jej
serce automatycznie zcisnęło się z żalu. Czuła jego obecność, Zupełnie jak by
naprawdę tam był, pomimo tego,że to tylko jego obraz wciąż majaczył w jej
głowie. Wiedziała doskonale do czego zmierza sytuacja w której się teraz
znalazła. Zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli posunie się dalej to już za nic
nie uda jej się odbudować swojego małżeństwa. Czy ona wciąż miała na to
nadzieje? Złapała się na tej myśli. Przecież on przez te wszystkie lata na
pewno ją zdradził i to nie jeden raz, więc czemu się hamowała? A co jeśli
jednak tego nie robił? Jeśli faktycznie miał ważny powód by nie wracać? Miała
całkowity mętlik w głowie, lecz jedno wiedziała na pewno. Jeśli to zrobi to
będzie koniec, całkowity. Nawet gdyby jakimś cudem on wybaczył jej te zdradę to
wiedziała, że ona juz nigdy nie potrafiłaby spojrzeć mu w oczy. Już za chwile
stanie się kolejną osobą, która go zdradziła. Wątpiła w to, że kiedykolwiek
czuł do niej coś więcej i to ją bolało, ale wiedziała, że kiedy się o tym dowie
to i tak go to zrani. A tak wiele ludzi raniło go przez te wszystkie lata jego
życia. Tak wiele cierpiał. Ona nie potrafiła być kolejną osobą, która sprawi mu
ból, nie chciała nią być. Do jej oczu napłynęły łzy. Obraz Sasuke w jej głowie
stał się jakiś pogodniejszy,kiedy podjęła decyzje. A w jego oczach ujrzała nadzieje,
tą samą, którą ona pielęgnowała przez te wszystkie lata.
- Co się stało?- zapytał Kakashi wciąż się nad nią pochylając
- Przepraszam....ja...naprawdę przepraszam-wychlipała
- Co się dzieje Sakura?- dopytywał- myślałem, że też tego chcesz
- Bo chce- skłamała- ale nie teraz...teraz ja nie potrafie.
- W porządku rozumiem-pochylił się i pocałował ją w policzek- tylko nie płacz-
położył się koło niej na kocu i przygarnął ją do siebie ramieniem, tak,że miała
teraz głowę opartą i jego klatkę piersiową- nie musimy się nigdzie spieszyć-
wyszeptał uspokajająco, mamy czas, bo widzisz ja cie kocham Sakura- spojrzała mu
w oczy zaskoczona, jeszcze nigdy tego nie powiedział. Jego oczy były czyste i
szczere, tak bardzo chciała odpowiedzieć tym samym, ale nie potrafiła.
Otworzyła usta po to, by za chwile znowu je zamknąć
- Nie martw się, poczekam- powiedział po czym znów ucałował jej czoło i
przytulił mocniej do siebie.
Wybaczcie, że tak długo kazałam Wam na niego czekać, mam nadzieje, że było warto ;)
- Pozdrawiam
- Lu-chan :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D