Erza po powtocie do domu zawołała Ayano i razem wyszły nie zważając na
deszcz. Nie zaszczyciła Jellala nawet jednym spojrzeniem, a na dowidzenia
powiedziała po prostu „cześć”. Był zaskoczony reakcją dziewczyny- czyżby, aż tak się speszyła tym pocałunkiem?-
ale także zły na brata za wcześniejsze zachowanie. W momencie w którym drzwi za
nimi się zamknęły Jellal od razu naskoczył na młodszego brata
- Co to w ogóle miało znaczyć? Nie mieliście co robić? Tylko podglądać
starszych?!
- Wyluzuj starszy bracie, to przecież nic wielkiego. Swoją drogą nie
sądziłem,że tak szybko się za nią zabierzesz. Szybki jesteś
- Nie denerwuj mnie młody, nie widziałeś jak szybko wyszły?
- Faktycznie mogłyby posiedzieć dłużej, ale przecież mówiły, że mają coś do
załatwienia, nie?
- Wierzysz w to?
- Teraz jak o tym wspomniałeś to Ayano faktycznie zaczęła się jakoś dziwnie
zachowywać. Ale ładna jest przyznaj, nie?
- Ładna to za mało powiedziane, jest jedną z najpopularniejszych dziewczyn w
mojej szkole
- Taak, zaraz w twojej szkole?
- Tak
- Czekaj o kim ty mówisz?
- O Erzie rzecz jasna a ty?
- O Ayano... chwila ta Erza wpadła ci w oko, co?- puścił do niego oczko
- No tobie na młoda również- odgryzł się starszy brat
- Ayano jest wyjątkowa
- Jak widać u nich to rodzinne- tym akcentem zakończyli rozmowę.
Lucy wpadła do domu cała roztrzęsiona. Cały czas się trzęsła zarówno w zimna,
jak i z nerwów. Nie mogła uwierzyć w to co wydarzyło się na cmentarzu. Przez
lata szukała winowajcy, a teraz okazuje się, że przez jakiś czas miała go tuż
pod nosem. Może to i dziwne i sądziła, że kiedy w końcu go zobaczy to wyczuje,
że to „on”. A teraz okazuje się, że jednak się nie zorientowała. Podejżewałaby
Natsu o praktycznie wszystko, ale nie o to, że był sprawcą wypadku. Po
podjechaniu autobusem nie wróciła od razu do domu, gdyż obawiała się tego, że
może zastać w nim tatę. Co prawda z regóły nie zwracał na nią uwagi, ale
sądziła, że gdyby zobczył ją w takim stanie mógłby jednak zainteresować się tym
co się stało, a w tym stanie nie potrafiłaby wyrzucić na twarz swojego
wypracowanego uśmiechu i udawać, że wszystko jest w porządku, tak jak robiła to
na codzień. Wiedziała, że po 18 Heartfilia ma jakieś spotkanie biznesowe dlatego
do tego czasu tułała się po pobliskim parku. Z czasem nieźle się rozpadało,
dlatego też była całkowiecie przemoczona. Miała to szczęście, że nikogo nie
napotkała na swej drodze. Wolała sobie nawet nie wyobrażać tego, co by się
stało, gdyby spotkała znajomych ze szkoły. To byłby szok dla wszystkich, że
wiecznie szczęśliwa i uśmiechnięta Lucy ma jakiś problem. Wbiegła do pokoju, zciągnęła
z siebie mokre ubranie i rzuciła na podłogę, a torebkę na łóżko. Weszła do
łazienki, pod prysznic i puściła gorącą wodę. Przyjemne ciepło rozchodziło się
po całym jej ciele dając ukojenie. Marzyła jedynie o tym by wszystkie zmartwienia
i troski spłynęły do kanału wraz z wodą. Po chwili udało jej się trochę
uspokoić. Wykąpała się, umyła włosy i wyszła z łazienki zawijając włosy w turban.
Nie była typem bałaganiary, lecz widząc porozrzucane ubrania na podłodze
postanowiła zabrać je później. Teraz była zbyt wykończona, by zajmować się
czymkolwiek. Usiadła na łóżku i wyjęła z torebki komórkę. Na wyświetlaczu
zobaczyła 15 nieodebranych połączeń, 5 od Greya i 10 od jakiegoś nieznanego
numeru. Postanowiła nie oddzwaniać do Greya, gdyż po jej głosie od razu
zorientowałby się, że coś jest nie tak i pomimo tego, że bardzo potrzebowała,
żeby ją teraz przytulił nie zamierzała wplątywać go w tą całą sytuacje, dopóki
sama jakoś tego wszystkiego nie ogarnie. Napisała mu więc sms
- Cześć Kochanie, prepraszam, że nie
odbierałam, ale byłam na cmentarzu, więc wyciszyłam telefon, a potem
zapomniałam spowrotem włączyć dźwięk. Wiesz co nie czuje się najlepiej, więc
nie dzwoń już dzisiaj, bo zamierzać położyć się spać. Jak było na meczu? Mam
nadzieję, że wygraliście ;-). Kocham cie :* Odpowiedź przyszła niemal
natychmiast.
- Jezu Lu, jak dobrze, że nic Ci nie
jest. Wydzwaniam cały dzień, nie masz pojęcia, jak bardzo się martwiłem.Nigdy
więcej mi tak nie rób. Skoro nie czujesz się najlepiej to faktycznie się trochę
prześpij i odpocznij, zadzwonie jutro, też Cie kocham, śpij dobrze.
Po chwili wybrała nieznany numer. Pomyślała,że to mógł dzwonić jej tata.
Telefon mógł mu paść i dlatego dzwonił z jakiegoś automatu na mieście. Po 3
sygnałach odezwał się głos, który zmroził jej krew w żyłach
- Halo?- Po chwili znów
- Halo? Jest tam kto?
- Lucy? Lucy jeśli to ty to proszę cie spotkaj się ze mną. Wszystko ci wyjaśnie,
to nie tak jak myślisz ja naprawde nie....- rozłączyła się. Nie miała pojęcia
dlaczego w ogóle nie zrobiła tego od razu, ale kiedy usłyszała jego głos po
drugiej stronie całkowicie zamarła. Znów zaczął dzwonić, więc odrzuciła
połączenie. Spowrotem wyciszyła telefon i weszła pod kołdrę- Skąd on w ogóle ma mój numer?- po tej
myśli sen porwał ją w swoje objęcia.
Następnego dnia rano obudziła się o 7, jak zawsze. Zaskoczyło ją to, że nie
obudziła się wcześniej oraz, że przespała całą noc. Musiała być naprawdę
wykończona, żeby spać przez 12 godzin bez przerwy. Sięgnęła po komórkę leżącą
na szafce nocnej i sprawdziła połączenia. 20 nieodebranych połączeń od
nieznanego, już znanego numeru. Wydzwaniał do niej do godz. 22:00- jak to miło z jego strony,że pomyślał iż
później mogłam iść spać- pomyślała ironicznie. Zapisała go w kontaktach
jako „Namolny”, żeby wiedzieć od kogo nie odbierać. Ubrała się i uczesała, była
wdzięczna za to, że posiadała taki gatunek włosów, iż słowo „kołtun” był dla
niej zupełnie obcy. Poranna toaleta zajęła jej z jakieś pół gdzininy, po czym
zeszła na dół zrobić śniadanie. Jej taty już nie było, albo jeszcze, nie była
pewna. Postanowiła zrobić sobie owsienkę z truskawkami, korzystając z tego, że
miała dziś więcej czasu. Od momentu otworzenia oczu odwlekała ten moment, ale
teraz, kiedy krzątała się po kuchni pozwoliła sobie na zastanowienie się nad
wczorajszym odkryciem. Wciąż nie była pewna co powinna zrobić. Jeśli pójdzie z
tym na policje to nie ma żadnych dowodów, by udowodnić winę chłopaka. Gdyby
powiedziała o tym tacie to z pewnością natychmiast powziąłby jakieś kroki
prawne,a sytuacja z dowodami by się nie zmieniła. Chciała się z kimś tym
podzielić, chociażby z Greyem, czy Levy, ale obawiała się tego, że w ten sposób
ich narazi. Grey z pewnością nie zachowałby tego dla siebie, pierwszą rzeczą
jaką by zrobił do rzucenie się na Dragneela, a Leviś może i zachowałaby
tajemnice, ale z pewnością nie potrafiłaby zachowywać się przy Natsu
zwyczajnie, gdyż nigdy nie była dobra w kłamaniu lub ukrywaniu czegokolwiek, a
Salamander z pewnością by się zorientował-
muszę jakoś sprytnie wyciągnąć z niego te informacje, ale tak, żeby się nie
zorientował-nie specjalnie podobał jej się ten pomysł, gdyż oznaczało to,
że będzie musiała spędzić z chłopakiem trochę więcej czasu, poznać go i zdobyć
jego zaufanie. To nie będzie proste zadanie, ponieważ będzie musiała być dla
niego na tyle tolerancyjna by myślał, że go lubi- jak mam być miła dla mordercy mojej mamy?- nie potrafiła
odpowiedzieć sobie na to pytanie, lecz postanowiła spróbować. W sumie to nie ma
nic do stracenia, a wiele do zyskania- wystarczyłoby
jakoś chytrze wyciągnąć od niego nazwiska znajomych,którzy coś wiedzą na ten
temat, a później już z górki- starała się myśleć optymistycznie. Po
śniadaniu wsadziła naczynia do zmywarki i postanowiła poczytać lekturę. Zajęło
jej to z jakieś 1,5 godz, ale i tak nie
specjalnie udało jej się skupić na książce. Postanowiła więc pójść na siłownię,
która mieściła się niedaleko- jak
pobiegam trochę na bieżni to może będę w stanie szybciej zebrać myśli i
obmyślić jakiś plan- poszła na górę, przebrała się z dres, zabrała ze sobą
potrzebne rzeczy i wyszła z domu. Postanowiła, że zamiast pojechać autobusem
przebiegnie się trochę w formie rozgrzewki.
Po poł godz. Była już na miejscu. Ćwiczenia rozpoczęła od robienia brzuszków,
potem szybka przejażdżka na rowerku, następnie na stepie, a na koniec bieżnia.
Od razu włączyła średnią prędkość i zaczęła ćwiczyć. Nie minęło nawet 10 minut,
a usłyszała, że ktoś ją woła, ale uznała, że musiała się przesłyszeć, gdyż Grey
o tej godzinie trenował, a jej przyjaciółki raczej omijały tego typu miejsca.
- Lucy- znów usłyszała. Uznała, że chyba tak źle jeszcze z nią nie jest, aby
słyszeć nieistniejące głosy, więc obróciła się przez ramię o zobaczyła, jak
niecałe 2 metry od niej Natsu podnosi ciężary. Był bez koszulki, mokry od potu,
a jego mięśnie brzucha były idealnie wyeksponowane. Mimo woli zauważyła jak
kilka dziewczyn wzdychało na jego widok i chichotało. Od niechcenie przypomniała
sobie całkiem wyraźnie jak sama dotykała tych mięśni, kiedy podwoził ją do
domu. Obróciła się spowrotem i włączyła szybsze tępo, zupełnie jakby to miało
pomóc jej od niego uciec. Nagle poczuła na ramieniu czyjąś dłoń, aż się
wzdrygnęła i pisnęła. Zeszła z bieżni i rozejrzała się w okół. Wszyscy teraz
przyglądali się tej dwójce. Natsu stał niecałe pół metra dalej z ręką, która
zawisła mu w powietrzu zapewne ze zdziwienia reakcją dziewczyny.
- Lucy?- powiedział niepewnie i opuścił rękę
- Czego chcesz?- warknęła
- Chce tylko porozmawiać- odpowiedział spokojnie. Wyglądał zupełnie tak, jakby
usiłował uspokoić rozwścieczone zwierze, co wyprowadziło ją z równowagi jeszcze
bardziej
- Odebrałam chociażby jeden z twoich telefonów?!- zastanowił się przez chwile,
po czym z lekkim uśmiechem odparł- no w sumie to jeden tak
- Bo wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to ty!
- Lucy...
- Czy ja wyglądam na osobę, która chce z tobą gadać?!- cały jej plan wziął w
łeb, ale nie potrafiła się opanować. Wybiegła z Sali i z obawy, że mogłaby
zostać zamknięta z nim w windzie wybrała schody. Nagle poczuła szarpnięcie do
tyłu, nie było mocne, ale i tak omal się nie przewróciła
- Czego chcesz?!
- Chce tylko wyjaśnić...- weszła mu w słowo
- Mam w nosie twoje wyjaśnienia nie rozumiesz?! Odebrałeś mi najważniejszą w
życiu osobę!- czuła, że do oczu napływają jej łzy- nie ma mow, nie rozpłaczę się przy nim, nie dam mu tej satysfacji- przygryzła
wargę i wyszarpnęła rękę z uścisku
- Nie zabiłem jej!- krzyknął- a ona zatrzymała się w pół kroku, powoli obróciła
się na pięcie i zmusiła się by na niego spojrzeć
- Co?- zapytała tępo
- Naprawdę, nie zrobiłem tego
- Nie wierzę ci. W takim razie po co przyszedłeś na jej grób?- udało jej się
zniżyć ton głosu do tego stopnia, by przestać krzyczeć
- Już ci mówiłem...czułem się winny
- Teraz już kompletnie nic nie rozumiem
- Byłem przy tym...widziałem wszystko...ale to nie ja prowadziłem
- Więc niby kto?
- Nie mogę ci powiedzieć, przepraszam- powiedział szczerze- a przynajmniej tak mogłaby uznać osoba,
która go nie zna, ale ja się na to nie nabiorę. Gra, udaje, zupełnie jak
farbowany lis- zdecydowała jednak udawać, że ma pewne wątpliwości co do
jego udziału w tym. Nie miała zamiaru się wydać z tym, że ani trochę mu nie
wierzy.
- Słucham?
- Naprawdę nie mogę. To jest jedyna rzecz, której nie mogę ci powiedzieć
- To po co w ogóle mi to mówisz, hm? Żeby się wybielić?
- Nie, ja tylko chciałem żebyś znała prawdę
- Ta osoba zabrała mi kogoś najbliższego mojemu sercu, nie potrafisz tego
pojąć?- może i to nie zbyt uczciwe
zagranie, ale spróbuje go wziąć na litosć
- Rozumiem, ale ta osoba również jest mi
bliska- tak do niczego nie dojdziemy- pomyślała
- Posłuchaj muszę odkryć kto jest prawdziwym winowajcom. Jestem jej to winna i
uda mi się, choćbym miała chodzić od drzwi do drzwi. Nie będę potrafiła ruszyć
naprzód dopóki nie odkryje prawdy- dlaczego
tak się przed nim uzewnętrzniam?- nie miała pojęcia,ale te słowa wyszły z
niej same, praktycznie bez jej udziału. A on patrzył na nią i milczał. W oczach
miał ten sam żal co wtedy na cmentarzu-
jesteś naprawdę dobrym aktorem-pomyślała
- Cóż, jednak widzę, że ty mi w tym nie pomożesz- bez usłyszenia jakiejkolwiek
odpowiedzi z jego strony obróciła się i wybiegła z budynku. Przebiegła 2
przecznice, dopiero po jakimś czasie odważyła się zerknąć czy za nią nie
wybiegł. Zobaczyła jednak, że po za nią i panem wyprowadzającym psa, nie ma
nikogo innego w pobliżu.
Jak pewnie zauważyliście postanowiłam zmienić szablon, ciekawa jestem co o nim myślicie, gdyż to mój pierwszy szablon własnej roboty. Na blogu jednej dziewczyny zobaczyłam, jak sama je wykonuje i tak spodobał mi się ten pomysł, że postanowiłam spróbować.
pozdrawiam
- Lu-chan :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D