piątek, 10 lutego 2017

Opowiadanie w realu rozdział 8- Zdemaskowanie

Heartfilia stała właśnie przed lustrem kompletując strój. Niedawno wyszła z pod prysznica, więc miała jeszcze lekko wilgotne włosy, postanowiła więc, że zrobi wyjątek i podsuszy je suszarką. Teraz jednak oglądała tuniki, które chwile temu położyła na łóżku usiłując coś wybrać. Nie miała zamiaru stroić się na tę „ niby randkę”, jednak była pewna, że jeśli ubierze się nieodpowiednio, innymi słowy tak jak na randkę w życiu by nie poszła to on zacznie coś podejrzewać i jeszcze będzie miał do niej pretensje o to, że nie wzięła tego na poważnie. Co oczywiście było prawdą, jednak on nie musiał o tym wiedzieć. To jest wręcz wymarzona okazja na małe dochodzenie. Miała zamiar dokładnie lecz dyskretnie wypytać go o wszystko tak by nie być zmuszoną do tego by spędzać z nim więcej czasu chcąc poznać więcej szczegółów dotyczących wypadku. Natsu jest chłopakiem dosyć zamkniętym w sobie, tajemniczym i nie ufnym. Lucy doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to ryzykowne próbować wyciągnąć od niego wszystko na tej nieszczęsnej randkę, bo jak się dowie to już więcej nic z niego nie wyciągnie. A on jest jej jedynym punktem zaczepienia. Ostatecznie zdecydowała się na pomarańczową tunikę, czarne legginsy, pomarańczowe balerinki i torebkę oraz kolczyki pod kolor. Włosy po wysuszeniu upięła w wysoki kucyk i związała również pomarańczową gumką do włosów z kokardą, idealnie pasującą do kolczyków. Przełożyła wszystkie potrzebne rzeczy do drugiej torebki po czym spojrzała na zegarek- 18:50, Natsu powinien za chwile być, pod warunkiem, że się nie spóźni- spędzenie wieczoru z kimś kto prawdopodobnie kryje zabójcę jej matki nie należało do szczytów jej marzeń. Nie chcąc sobie jeszcze bardziej psuć humoru, zabrała torebkę po czym zbiegła na dół. Na szczęście nie musiała długo czekać, usłyszała pukanie do drzwi,gdy zbiegała po schodach. Podeszła do nich najwolniej jak potrafiła. Nie była pewna czego się spodziewała, lecz jego ubiór i tak ją zaskoczył. Włosy w nieładzie jak zawsze, spodnie poprzecierane i z dziurami. Do tego czarna skórzana kurtka, a pod nią czarny t-shirt. Według niej nie był to strój na randkę o którą tak się upominał, ale jej to było na rękę.
- Cześć, gotowa do wyjścia?
- Jak widać..
- Coś taka zdołowana?Uśmiechnij się, to nasza pierwsza randka, musimy się nią cieszyć. Zobaczysz, że kiedyś jeszcze będziemy ją wspominać, więc bawmy się jak najlepiej ok?
- Na twoim miejscu nie liczyłabym na przesadny entuzjazm
- Ciekawe czy po randce będziesz mówić to samo- zastanowił się na głos
- Gdzie tak w ogóle idziemy?
- Sama zobaczysz, niespodzianka- jej zdaniem był w przesadnie dobrym nastroju, ale taki obrót spraw jedynie ułatwiał sprawę, dzięki temu powinien być mniej czujni.
- W porządku to chodźmy- rzuciła zamykając drzwi- „show must go on"- pomyślała po czym wymusiła uśmiech i poszła za nim
- Dobra miejsce do którego jedziemy na pewno cię zaskoczy, a ja chce zobaczyć twoją zaskoczoną minę w pełnej okazałości, więc zanim dojedziemy na miejsce będziesz musiała mieć zawiązane oczy- wyciągnął z kieszeni czarną chustkę i podszedł do niej z zamiarem założenia jej, lecz dziewczyna odsunęła się na krok
- Nie mogę po prostu zamknąć oczu?
- Ta, żebyś mogła podglądać
- Nie ufasz mi?- powiedziała słodkim głosikiem, zatrzepotała rzęsami i udawała urażoną- trochę dziwnie się czuła tak przed nim grając, ale z autopsji wiedziała, że takim zachowaniem może osiągnąć praktycznie wszystko u osobnika płci męskiej. Tego typu metody nigdy nie zawodzą, to właśnie ta pewność pozwoliła jej na to by tak bardzo się do niego zbliżyć i spojrzeć głęboko w jego oczy. On jednak postąpił zupełnie inaczej niż pozostali na których wypróbowała tę sztuczkę. Nie odpuścił, zamiast tego pochylił się ku niej tak bardzo, że ich usta dzieliło teraz zaledwie kilka cm. Jej serce puściło się galopem, a w jej głowie pojawiła się nieproszona myśl- jak by to było,gdyby ich usta się zetknęły? Szybko jednak się jej pozbyła. Nie zamierzała jednak dać za wygraną i się wycofać. Tym bardziej, kiedy tak na siebie patrzyli zauważyła, że on również nie pozostawał niewzruszony na jej bliskość. Oddech mu przyspieszył i stał się mniej regularny, teraz nawet nie wyglądał tak jakby się z nią droczył. Miał poważną minę i zaczął stopniowo się do niej zbliżać. Zamrugała szybko, żeby otrząsnąć się z tego dziwnego transu w jaki wpadła. Wyrwała mu chustkę z ręki i powiedziała
- Dobrze, ale sama ją sobie założę- obróciła się na pięcie i usiadła na siedzeniu motoru
- Na co czekasz?- ponagliła go, a on zaczął kręcić głową i uśmiechać sam do siebie i iść w jej stronę
-Co się tak cieszysz?
- Jesteś niemożliwa- usiadł przed nią i zakomenderował
- Zakładaj
- No już już dobra, tylko się tak spinaj- zrobiła tak jak powiedział. Już po chwili cały świat zniknął jej z pola widzenia. Pewność siebie powoli zaczęła ją opuszczać, zwłaszcza wtedy, gdy Natsu ruszył, a ona nie mając innego wyjścia przylgnęła do niego. Zaczynała mieć coraz większe obawy co do tego czy na pewno może się przy nim czuć bezpiecznie. Przecież prawie go nie znała, a zgodziła się z nim pojechać w miejsce, które sam wybrał w dodatku nie widząc drogi nie ma pojęcia czy sama zdoła wrócić do domu. Nie chciała jednak teraz o tym myśleć. Adrenalina krążyła w jej żyłach i pomimo tego, że nie była w stanie racjonalnie tego wyjaśnić to nie bała się. Być może spowodowało to ciepło, które z niego emanowało, może twarde mięśnie, które bez trudu wyczuwała pod jego koszulką. W uszach słyszała świst wiatru, który rozwiewał jej włosy. Przytuliła głowę do jego karku i wdychała jego zapach. Wiedziała, że nie powinna tego robić, ale nie mogła się powstrzymać. Jego zapach bardzo różni się od tego, który wydziela Grey. Jest znacznie mocniejszy, intensywniejszy i bardziej wyrazisty. Zanim się zorientowała motocykl zwolnił, aż w końcu zatrzymał się całkowicie.


- Pretekst do tego, żeby się do mnie kleić właśnie się skończył- bardziej czuła niż słyszała jak się trząsł od powstrzymywanego śmiechu. Po tych słowach odskoczyła tak szybko, że omal nie spadła z maszyny. Jednak silne ramiona zapobiegły bliskiego spotkania z ziemią. Na chwile straciła orientacje, dopiero po chwili uzmysłowiła sobie, że ją niesie
- Puść mnie natychmiast! I zdejmij mi to z twarzy
- Spokojnie już prawie jesteśmy na miejscu, nie denerwuj się. Zaufaj mi
- Tobie? Dlaczego miałabym ufać komuś takiemu,co?l
- Bo aktualnie nie masz wyjścia.
- Też mi powód
- Cierpliwości jeszcze chwila
- Bawi cie ta sytuacja, prawda?
- Skąd taki wniosek?
- Zgadywałam,wiesz...
- Ok, jesteśmy na miejscu.
Po tych słowach postawił ją ziemi i rozwiązał chustę. Światło zaatakowało jej oczy, więc zamknęła je. Gdy znów je odtworzyła to nie sama nie wierzyła w to co widzi. Podczas przejażdżki w jej głowie pojawiło się parę pomysłów miejsc do którego planował ją zabrać jak np: klub nocny, jakaś speluna, jakiś bar. Tego się jednak nie spodziewała. Usłyszała za plecami głośny śmiech, który momentalnie się jej udzielił. Teraz chichrali się niczym dwa głupki.
- No tego to się nie spodziewałam-powiedziała ledwo łapiąc oddech
- Hahaha wiedziałem,że będziesz w szoku,ale nie że aż takim. Czego ty się spodziewałaś?
- Może lepiej nie rozmawiajmy o tym czego się spodziewałam, a porozmawiamy o tym dlaczego mnie tu przywiozłeś-
Po raz kolejny się rozejrzała. Doskonale zna to miejsce. Na przeciwko niej wyrastały rzędy książek. Zarówno tych na półkach jak i tych leżących na ziemi.
- Bo chciałem zobaczyć szok wymalowany na twojej twarzy
- Dobra, jestem w stanie w to uwierzyć, ale to tylko jeden powód, a gdzie reszta?
- Chodź- zanim zdążyła zaprotestować złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Zeszli na dół po schodkach do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Natsu zapalił światło, a jej oczom ukazał się ogromny magazyn, niemal cały wypełniony książkami.
- Jak za pewne się domyślasz to jest magazyn. To właśnie tutaj są gromadzone książki, które zostały nie dawno przywiezione bądź te, które są rzadko używane. Większość z nich powinno trafić na regały na piętrach, ale jak sama możesz zauważyć materiałów jest mnóstwo, a rąk do pracy zdecydowanie za mało. Powiedziałaś, że lubisz to miejsce, więc pomyślałem, że może zechciałabyś mi pomóc.
- Z przyjemnością- powiedziała uśmiechając się. Była na siebie zła za te mroczne myśli na jego temat. Okazał się być zupełnie inny niż się spodziewała.
- To dlatego chciałeś się założyć? Od samego początku to planowałeś?
- Noo..powiedzmy. Chciałem spędzić z tobą trochę czasu, lepiej cie poznać i pomyślałem, że najbardziej komfortowo będziesz się czuła w miejscu, które dobrze znasz i lubisz
- Naprawdę?- nie mogła w to uwierzyć. Już nawet zbierała się na to, by go przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie, lecz do jej uszu dotarł śmiech. Jego śmiech
- Hahaha no normalnie nie wierzę, ale ty jesteś naiwna. Wystarczyło wymyśleć ładnie brzmiącą historyjke, a ty łyknęłaś ją momentalnie. Prawda jest taka, że mama kazała mi pomóc sobie z tymi pudłami- wskazał je palcem- a że nie mam jeszcze zbyt wielu znajomych w mieście to pomyślałem, że ty się nadasz idealnie do pomocy.
- Czyli wykorzystałeś mnie....- nic nie mogła poradzić na to, że zawód w jej głosie był dość słyszalny
- No w sumie to jeszcze nie. Jak na razie nie kiwnęłaś nawet palcem.
Patrzyła na niego z pode łba. Była tak wściekła na niego, a jeszcze bardziej na siebie. Miał rację, jak ona mogła tak się dać nabrać? Jak mogła być tak ufna, tak głupia i naiwna. To wszystko, przez cały czas to była gra. Chłopak niedawno przyjechał do miasta, praktycznie nikogo nie zna, więc znalazł siebie rozrywkę na zabijanie nudy. Miała ochotę wybiec z stamtąd i trzasnąć drzwiami, ale nie miała zamiaru dawać mu tej satysfakcji. Zamiast tego wyrzuciła na twarz najbardziej kpiący uśmieszek na jaki było ją stać i spojrzała na niego
- Jaki ty jesteś żałosny, naprawdę sądziłeś, że się nabrałam na tę twoją gierkę? Biedny.. dwoiłeś się i troiłeś, a twoja intryga i tak nie wyszła. Musisz się jeszcze wiele nauczyć, by przechytrzyć kogoś takiego jak ja. A i jeszcze jedno. Dzięki za zabranie mnie tutaj. Miałam darmową przejażdżkę, a i tak planowałam wstąpić tu po kilka tytułów.

- Czyli co? Mam rozumieć, że zabierzesz to co ci potrzebne i wrócisz do domu. A co z zakładem?
- Zakład jest aktualny. A to znaczy, że pomogę ci, a raczej twojej mamie. Nie lubię być dłużniczką, więc załatwię to od razu- jak powiedziała tak zrobiła. Podeszła do drabiny od razu weszła na samą górę. Była teraz na takiej wysokości, że znajdowała się na równi z najwyższą półką. Natsu natychmiast podbiegł pod drabinę
- Głupia! Złaź natychmiast, to niebezpieczne! Nie mogłaś uprzedzić, że zamierzasz zrobić coś takiego? Musiałaś od razu udawać gieroja!- wyglądał na zmartwionego. Jeszcze kilka minut temu uwierzyłaby mu bez zawahania czy szukania drugiego dna, teraz jednak wiedziała, że to za pewne znowu tylko gra. Nie miała zamiaru ryzykować tego, że znowu może zostać wyśmiana.
- A czego ty się tak boisz, co? Że spadnę? A no faktycznie w końcu jako osoba, która kazała mi to zrobić i mi tu towarzyszy jesteś za mnie odpowiedzialny . A może jednak chodzi o to, że skoro jest to biblioteka twojej mamy to gdybym miała wypadek musiałaby zapłacić odszkodowanie, co?
- Nie, chodzi po prostu o to żebyś wcześniej uprzedzała mnie zanim zamierzasz zrobić jakąś głupotę- powiedział rozdrażniony. Denerwowało ją jego zachowanie. Raz jest miły, potem znów wredny, nie mogła się w tym połapać. Chciała skończyć to jak najszybciej i pójść do domu.
- A teraz złaź stamtąd- ponaglił- nie było nawet mowy o tym, żeby miała go posłuchać. Skoro nadal chciał się bawić to ona zamierzała kontynuować ową grę.
- A co? Masz lęk wysokości?- zadrwiła
- Nie, ale boję się ciężkich przedmiotów, które mogą mi spaść na głowę- przez chwilę tylko na niego patrzyła. Po jego minie zorientowała się, że to miał być przytyk, ale w jakim sensie? Dopiero po chwili zrozumiała, że to ona była tą „ciężką rzeczą”. Postanowiła więc odwrócić sytuację na swoją korzyść. Zabrała jedną z cięższych książek z półki i zrzuciła ją na dół. Jak się spodziewała złapał ją w locie.
- Czy to jest wystarczająco ciężkie?- zapytała słodko
- A nie masz czegoś cięższego?
- Owszem mam. Słuchaj najlepiej będzie zdjąć wszystkie pudła z tej półki, a potem poodkładać książki na należne im miejsce. Później zrobić to samo z niższą półką i analogicznie z kolejnymi także. Zrobimy tak. Ja je pozdejmuje i poukładam na dole, podczas gdy ty będzie je odkładał na półki.
- Nie ma mowy. Jak zdejmiesz pudła z tej półki to złazisz na dół i pomagasz mi w układaniu
- A co? Sam sobie nie dasz rady- zakpiła
- Ja sobie poradzę. Gorzej z tobą. Nie możesz zostać na drabinie, kiedy mnie tu nie będzie, więc złaź natychmiast
- Dziękuje, postoję
- Nie rozumiesz, że tu chodzi o twoje bezpieczeństwo dziewczyno? Mojej mamie też nigdy nie pozwalam na niej zostawać, kiedy mnie nie ma w pobliżu. Nie mam zamiaru z tobą dyskutować w tym temacie. Skacz, złapię cię- zrobił z rąk koszyczek. Spojrzała na niego naburmuszona. Nie chciała mu się podporządkowywać, ale wyglądało na to, że był poważny. To nie były żarty. Gdyby go nie znała to może nawet pomyślałaby, że martwi się o jej bezpieczeństwo.
- Dzięki,ale potrafię zejść sama- gdy była już na dole zauważyła jak kręci głową i się śmieje
- Z czego tak się cieszysz?- zapytała. Przez chwile nawet przeszło jej przez myśl, że może,gdy stała na tej drabinie zobaczył jej bieliznę, czy coś, ale zaraz odrzuciła tą opcję przypominając sobie, że przecież założyła legginsy
- Haha jesteś niewiarygodna. Zawsze robisz wszystko na przekór czy tylko gdy chodzi o mnie?
- Nie lubię, gdy ktoś mi rozkazuje
- Haha, zauważyłem. Po prostu jesteś zupełnie inna niż na początku myślałem
- Tak, bo ty niby wykonujesz polecenia innych- odgryzła się
-Nie, ale ludzie właśnie tego ode mnie oczekują. A dziedziczce słynnego rodu Heartfilia takie zachowanie nie przystoi
- Tak? A ty za to jesteś dokładnie taki jak myślałam
- Czyli jaki?
- Jesteś arogancki, złośliwy i wredny. Ale nie jesteś głupi. Muszę przyznać, że jesteś całkiem bystry i inteligentny. Potrafisz tak podejść ludzi, że robią dokładnie to czego chcesz, tak jak to zrobiłeś z moim tatą. I oczywiście uwielbiasz manipulować innymi , chociażby mną. Przyciągnęłam twoją uwagę tylko dlatego, że nie jest tak łatwo mnie zmanipulować, więc uczyniłeś z tego swoją życiową misję. Irytuje cie to, że nie ulegam twoim wpływom i nie rozpływam się na sam twój widok, tak jak inne dziewczyny do czego pewnie już się przyzwyczaiłeś. Cały czas żartujesz, żeby ukryć to co naprawdę myślisz i czujesz. Zachowujesz się tak jakbyś wszystko wiedział najlepiej i na wszystkim się znał. Udajesz, że nic cie nie rusza i nie obchodzi. Nikomu nie ufasz i nie pozwalasz na to,by ktokolwiek się do ciebie zbliżył. Zakładasz maskę aroganckiego dupka dzięki czemu wszyscy trzymają się od ciebie z daleka. A tak naprawdę pragniesz tego samego co wszyscy. Aby znaleźć swoje miejsce na świecie i być wśród ludzi, którzy zaakceptują się takim jakim naprawdę jesteś.

Spojrzał na nią zaskoczony. Nie przypuszczałby, że to właśnie ona będzie w stanie go przejrzeć. Była pierwszą osobą, której się to udało. Być może dlatego, że sama korzystała z tej taktyki? Ukrywania się za fałszywym uśmiechem- maska aroganckiego dupka, hm? Cóż nie mógł zaprzeczyć. Od zawsze tak robił. I do tej pory jego metoda działała bezbłędnie. Nie pozwalał sobie na to, by ktoś naprawdę go poznał-nie od tamtego wydarzenia-pomyślał, ale zaraz to zignorował. Miał wyrzuty sumienia już od dłuższego czasu, ale teraz one jedynie się wzmogły. Prawda była taka, że przywiózł ją tu tylko dlatego, że wiedział, że to miejsce jej się spodoba. Chciał spędzić z nią trochę czasu, poznać ją lepiej i oczywiście rozkochać w sobie tak jak planował od początku. Ale nim się zorientował przestał już o tym myśleć. Po prostu dobrze bawił się w jej towarzystwie. Zapomniał o pozorach, był sobą. W momencie w którym to do niego dotarło chciał zrobić coś czego w tamtym momencie się nie spodziewała, więc powiedział to co powiedział czym zraził ją do siebie.
- Cóż za wnikliwa analiza....musiałaś bardzo uważnie mnie obserwować
- Phi..chciałbyś. Każdy by się domyślił
- Tak twierdzisz? To ciekawe dlaczego tym „każdym” jesteś jedynie ty
- A więc potwierdzasz to co powiedziałam na twój temat?
- Nie do końca
- Ale i nie zaprzeczasz
- Nie,bo pod pewnymi względami miałaś racje. Chcesz wiedzieć co ja myślę o tobie?
- Nie specjalnie- udała znudzoną i ziewnęła, co go rozbawiło
- I tak ci powiem. Uważam, że także jesteś osobą której nikt tak naprawdę nie zna. Nawet twoi najbliżsi. Wszyscy myślą, że twoje życie jest idealne i porównują cie do matki, a ty jedynie usiłujesz sprostać ich oczekiwaniom. Ukrywasz swoje prawdziwe uczucia za sztucznym uśmiechem, który opanowałaś do perfekcji i potrafisz wyrzucić go na twarz w każdej chwili. Lecz nie zdajesz sobie sprawy z tego, że nie można go nawet po części porównywać w tym prawdziwym, który pokazywałaś jako dziecko. Udajesz, że wszystko jest w porządku, że jesteś silna i nic ci nie jest, ale tak naprawdę bardzo brakuje ci mamy. Twoim relacjom z ojcem także do ideału sporo brakuje, zmieniły się od czasu wypadku. Pomimo tego, że jesteś otoczona przez przyjaciół i masz idealnego by się mogło wydawać chłopaka to tak naprawdę jesteś bardzo samotna. Swoją życiową misją zrobiłaś odnalezienie osoby, która jest za to wszystko odpowiedzialna, która ci ją odebrała. Liczysz na to, że kiedy doprowadzisz sprawę do końca wszystko się zmieni, a ty w końcu zaznasz spokoju, mimo że w głębi duszy wiesz, że tak się nie stanie.
Kiedy skończył swój monolog uzmysowił sobie, że chyba jednak trochę przesadził. Tym bardziej, że odkrył się z paroma rzeczami jak np. faktem, że oglądał jej zdjęcia z dzieciństwa. Przypuszczał, że za chwile znowu się odgryzie. Czekał, ale na darmo. Dziewczyna spuściła jedynie głowę i nic nie powiedziała. Przez moment nawet zastanawiał się nad tym czy nie płacze. Nie był pewien, gdyż stała do niego bokiem, a kucyk zasłaniał jej twarz. Po chwili podniosła głowę i spojrzała na niego. Tym razem nie pokazała mu tego „fałszywego uśmiechu”, miała poważną minę, jak na jego gust nieco przygnębioną. Była blada i mogło się odnieść wrażenie, że chce zniknąć
- Gdzie jest toaleta?- spytała
- Prosto i w prawo
- Ok, za chwile wrócę- powiedziała, po czym poszła szybkim krokiem w wyznaczonym kierunku.

Szła szybkiem krokiem w wyznaczonym kierunku, a obraz zaczął jej się zamazywać. Wbiegła do łazienki, zatrzasneła drzwi i oparła się o nie. Nie potrafiła już dłużej powstrzymywać łez, które cisnęły się jej do oczu. Pozwoliła im więc swobodnie płynąć po policzkach. Zaczęła cała drżeć, po czym zsunęła się po drzwiach i usiadła na posadce. Wciąż nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała, miała serdecznie dość przebywania w jego towarzystwie. Zerwała się z podłogi, podeszła do luster nad umywalkami, by przepłukać twarz wodą. Gdy ujrzała swoje odbicie lustrzane zrozumiała, że będzie zmuszona posiedzieć tu przynajmniej kilkanaście minut zanim dojdzie do siebie. Oczy ma całe napuchnięte, a twarz czerwoną. Była wdzięczna, że nie pomalowała się mocno przed wyjściem, gdyż cały jej makijaż teraz spłynął i rozmazał się. Musiała przyznać, iż wyglądała żałośnie. Podejrzewała, że gdyby ktokolwiek ze znajomych ją teraz zobaczył to pewnie nawej by jej nie poznał. Była taka wściekła na niego i nie licząc mordercy jej mamy, który stanowił wyjątek od regóły po raz pierwszy poczuła czym jest nienawiść
- Jak to możliwe? Idealny kamuflarz przez lata. Nikt się nie zorientował. Grey, Mira, Erza nawet Levyś, że o ojcu już nie wspomnę. Jak jemu udało się tego dokonać? Kim on jest do cholery? Dlaczego ahh dlaczego to musiał być właśnie on? Czemu nie ktoś inny? I co ja mam teraz zrobić? Uciekając niczym dziecko przyznałam mu rację. Teraz zna mój sekret i na pewno nie zawaha się użyć tej wiedzy by mi zaszkodzić, by mnie pogrążyć, by zniszczyć moją reputację. Od samego początku planował to zrobić, tylko o to mu chodziło, a teraz ma taką możliwość. Jak zareagują jej przyjaciele i reszta osób ze szkoły? Levy z pewnością będzie sobie wyrzucała to, że się nie zorientowała, jako moja najlepsza przyjaciółka. Mira i Grey będą mieć pretensje o to, że je okłamywałam. Grey za pewne uzna, że nie jestem już tą samą dziewczyną i zarzuci mi to, że tak naprawdę mnie nie zna. A ojciec? Cóż....przynajmniej jedno się nie zmieni. On i tak będzie miał to totalnie gdzieś. Wykładowcy pewnie będą się nade mną litować i stwierdzą, że w niczym nie przypominam mojej mamy- nie mogła przestać płakać. Nie pamiętała już jak dawno temu to było, że pozwoliłą sobie na podobne zachowanie, na użalanie się nad sobą. Na przestanie udawania takiej silnej i niezwyciężonej.
- Mamo...co ja mam teraz zrobić? Ty zawsze wiedziałaś jak się zachować w każdej sytuacji- wyszeptała. Wyciągnęła chusteczki z torebki i wytarła oczy, poprawiła makijaż, przeczesała szczotką kucyka i stwierdziła, że znowu wygląda tak ja zawsze. Jednak tak się nie czuła. Nie miała w sobie tej wewnętrzej siły, która pozwalała jej na zmierzenie się z każdymi przeciwnościami losu. Zdawała sobie sprawę z tego, że w tej chwili nie potrafi tam wrócić i spojrzeć mu w oczy. Nie wiedziałaby nawet co powiedzieć. Musiała się stąd jak najszybciej niepostrzeżenie wydostać. Wtedy będzie mogła wrócić do domu i wszystko na spokojnie przemyśleć, wymyślić plan i dowiedzieć się jak kontratakować. Wolno pedeszła dodrzwi i uchyliła je. Rozejrzała się, lecz nie zobaczyła go w pobliżu- pewnie poszedł na górę układać książki-Teraz muszę jedynie wydostać się z magazynu i nie natknąć na niego na górze, łatwizna. W końcu z tak orginalnym kolorem włosów od razu rzuca się w oczy. Wyjście z magazynu, tak jak się spodziewała nie było niczym trudnym. Schody zaczynały się dopiero na piętrze. Aby się stąd wydostać musi przejść obok regału przy którym teraz stał. Pewnie uznał, że długo jej nie ma i sam wziął się za układanie. Dzięki temu, że jest zajęty ma większe szanse by się wymknąć. Wystarczy poczekać na moment w którym odwróci się do niej tyłem. Szczęście najwidoczniej jej sprzyjało, gdyż niemal w tej chwili w której ona o tym pomyślała on zabrał kilka książek z pudła stojącego na dole i zaczęł je odkładać na jedną z pułek z tyłu. Nie zwlekając dłużej czmychnęła do wyjścia po czym wyleciała na ulicę. Nie spodziewała się tego, że jest już tak pózno. Nocne niebo wisiało nad nią strasząc porą. Zastanawiała się kiedy powinien przyjechać najbliższy autobus i czy jednak nie będzie szybciej pójść do domu pieszo niż na niego czekać. Przechodząc minęła motocykl na którym tu przyjechali. Przez moment rozważała nawet zrobienie mu jakiegoś psikusa, ale nie była w nastroju. Nie patrząc za siebie ruszyła w kierunku domu. Zdecydowała się jednak na spacer, dzięki czemu trochę ochłonie przed powrotem.

Przepraszam Was za błędy, pozdrawiam

- Lu-chan :)

2 komentarze:

  1. Ale się podsumowali xd znaja się tak krótko, a wiedzą o sobie więcej niż inni. Ciekawe co teraz zamierza Lucy, idę do kolejnego rozdziału, pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyż nie są dla siebie stworzeni?? Haha :D

      Usuń

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D