Paring: Sasusak
M/A: Naruto
Dozwolone: od 16 lat
Wyniki jego i Sakury były dość wyrównane, tak jak się spodziewał zwłaszcza po tej mowie motywacyjnej, którą jej sprezentował. Musiał przyznać, że była naprawdę dobra. Już dawno zostawili Naruto w tyle, a teraz walczyli o pierwsze miejsce. Teraz zamiast rzucać w tarczę, zmienili swoje cele i poprzyczepiali kilka tarcz do drzew w obrębie kilku metrów na równych wysokościach. Było mu ciężej niż przypuszczał. Itachi nauczył go wielu różnych technik rzutów, ale po nic mu one były przy doskonałej celności Sakury. Co udało mu się ją wyprzedzić to ona go doganiała, a momentami nawet przeganiała. Obrali sobie za cel 5 drzew, które były od siebie oddalone o kilka metrów. Ku jego zdumieniu udało jej sie nawet trafić w niewidoczny cel. Czuł się zupełnie tak jak wtedy, gdy rywalizował z bratem. Adrenalina i ekscytacja wręcz w nim wrzały, nie spodziewał się, że to będzie taka dobra rozrywka. Kiedy on właściwie ostatnio się bawił? Nie był w stanie sobie przypomnieć. Chyba kiedy był jeszcze dzieckiem. W końcu nie przypominał sobie, by bawił się z kimkolwiek po za swoim bratem, wliczając w to rówieśników. Spojrzał na nią i uznał, że musi się czuć podobnie. Tak jak i z niego się lało, była widocznie zmęczona. Ciężko i szybko oddychała, a momentami nawet dostrzegał, że walczy o utrzymanie równowagi. Jednak to jej oczy były tym co pochłonęło najwięcej jego uwagi. Była w nich dostrzegalna determinacja i rywalizacja. Za każdym razem, kiedy wykonał jeden ze swoich „specjalnych” trików ona starała się jeszcze bardziej, a momentami nawet naśladowała jego zachowanie.
- Dalej Sakura-chan pokaż mu- Naruto cały czas ją dopingował- po tych słowach dziewczyna rzuciła 2 shurikenami naraz i trafiła w dwa niewidoczne cele, jednak chyba nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. On widział trajektorię dzięki sharinganowi. Lecz ona nie miała takiej możliwości.
- Pójdę zobaczyć gdzie trafiły-zaproponował Uzumaki i już go nie było. Sasuke wiedział natomiast, że tym sposobem po raz kolejny dopiła do jego wyniku.
- Co wy tu jeszcze robicie?- nagle usłyszał znajomy głos i ujrzał mistrza stojącego przy drzewie.
- Cieszy mnie to, że pracujecie nad pracą zespołową, ale takim sposobem nie zdążycie wypocząć. Zamierzałem dać wam jutro wolny dzień, gdyż planuje dość wymagający trening pojutrze. Będziecie trenować walkę, między sobą.Chciałem żebyście mieli trochę czasu na to, aby się przygotować, ale jeśli dziś się przetrenujecie to jutro prześpicie cały dzień, dlatego zarządzam natychmiastowy koniec treningu, zawodów, czy co to jest i powrót do domu.
- Sakura- chan trafiłaś w dwa niewidoczne cele, rozumiesz w dwa na raz, a to oznacza remis czyli, że...
- Joł Naruto, więc też tu jesteś. Właśnie nakazałem tej dwójce skończyć, ciebie również to dotyczy, a teraz wybaczcie dzieciaki, ale muszę lecieć, liczę, że wprowadzicie kolegę w plan działania na najbliższe dni, więc na razie- zanim zdążyli powiedzieć cokolwiek, jego już nie było.
- Ej o czym mówił Kakashi-sensei
- O ile się nie mylę to idziemy w tę samą stronę, więc po drodze wszystko ci wyjaśnię, ale najpierw pomóż nam to pozbierać- podniosła rękę w której trzymała shurikeny.
Ku jej zaskoczeniu zanim się spostrzegła Uchiha trzymał już w rękach kilka tarcz i kunaji. Chyba po raz pierwszy nie zmył się tak szybko, jak zawsze. Nie spodziewała się nawet, że pomoże im to wszystko pozbierać. Była pewna, że po zniknięciu Kakashiego on także sobie pójdzie. To była miła niespodzianka dla niej zobaczyć jak stoi obok i razem z nią czeka na powrót blondyna. Uzumaki dość szybko się uwinął i już wchodzili do wioski.
- Kiedy ty poszedłeś sprawdzić wyniki rzutów przyszedł mistrz i powiedział, że pojutrze będziemy mieli kolejny trening- tym razem mamy walczyć, pomiędzy sobą, dlatego też jutro mamy dzień wolny
- Dzień wolny, ekstra wreszcie się wyśpię- zawołał uradowany, ona natomiast zastanawiała się co zrobić, aby mieć z nimi jakiekolwiek szanse. Przecież to było jasne jak słońce,że w walce jeden na jednego nie miała z nimi najmniejszych szans, a jeśli wezmą to na poważnie to może się dla niej naprawdę kiepsko skończyć. To, że w tym zadaniu będzie najsłabsza było oczywiste, ale chciała się poprawić przynajmniej na tyle, żeby chłopcy mogli traktować ją poważnie, aby nie musieli się powstrzymywać martwiąc tym, że zrobią jej krzywdę. Pragnęła wytrzymać na tyle, by być w stanie przyjąć przynajmniej jeden z ich najsilniejszych ciosów. Nagle wpadła na genialny pomysł. Wie w jaki sposób może dość szybko się nauczyć kilku przydatnych rzeczy, jej rozważania przerwał głos towarzysza
- Sakura-chan nie przeszłabyś się ze mną na ramen?
- Bardzo chętnie, ale nie dzisiaj, gdyż mam już przygotowany obiad. Mama wróci bardzo późno, więc jeśli ja nie będę jadła to nawet mój tata nie poradzi sobie z taką ilością jedzenia...hehe chyba trochę wczoraj przesadziłam.
- A ty bardzo dobrze gotujesz, prawda? Często się tym zajmujesz?
- Tak, cóż dosyć często. Mój tata w ogóle się do tego nie nadaje, a po za tym sam także pracuje, a mama ma tylko kilka dni wolnych w tygodniu, więc z reguły jest to mój obowiązek
- Hm...chciałbym kiedyś spróbować twojej kuchni- powiedział chyba bardziej do siebie, lecz i tak odpowiedziała
- W takim razie, zapraszam, któregoś dnia, jak będziesz chciał to wpadnij, ciebie to również dotyczy Sasuke-kun-spojrzał na nią, ale nic nie odpowiedział. Nie wiedziała jak powinna to odebrać, ale biorąc pod uwagę fakt, że to chyba pierwszy raz kiedy totalnie jej nie zbył to była całkiem zadowolona z rezultatu
- Na razie- pożegnał się, kiedy skręcał w kierunku domu
- Tak, do zobaczenia- odpowiedziała
- Nara- powiedział blondyn od niechcenia. Całą drogę rozmawiali. Chłopak opowiedział jej przezabawną historie o tym, jak kiedyś pominął datę ważności swojego ulubionego posiłku, nie trzeba chyba mówić jak się to potem skończyło. Rozstali się dopiero pod domem dziewczyny, gdyż Uzumaki nalegał by ją odprowadzić. Po powrocie do domu wzięła szybki prysznic, aby zmyć z siebie oznaki kilkugodzinnego treningu. A już zwłaszcza po zawodach z Sasuke wyglądała jak siedem nieszczęść. Mimo to była w naprawdę dobrym humorze. To był pierwszy dzień, który spędzili razem, jako drużyna, pomimo tego, że nie mieli takiego obowiązku. Zupełnie jak najprawdziwsi przyjaciele. To, że blondyn postąpił w ten sposób nie było zaskoczeniem, ale reakcja Uchihy była kompletnym szokiem. Nie chciała robić sobie zbyt dużej nadziei, aby się później nie zawieść, ale odnosiła wrażenie, że chłopak powoli zaczyna się do nich przekonywać. A po za tym w końcu udało jej się go przeprosić i powiedzieć to co leżało jej na sercu już od długiego czasu. Nawet jego reakcja nie była tak zła, jak się spodziewała na początku.
- Może po prostu był dziś w wyjątkowo dobrym nastroju- zastanowiła się na głos, kiedy stojąc przed lustrem w łazience rozczesywała włosy.
- Jeśli tak, to oby takich dni zdarzało się więcej- uśmiechnęła się do swojej lustrzanej przyjaciółki, po czym powędrowała na dół do kuchni. Podgrzała jedzenie i nakryła do stołu. Bez względu na to ile osób jadło, u niej w domu zawsze nakrywało się dla 3 osób,albo więcej, gdy mieli mieć gości, ponieważ bez względu na to, czy to jej mama czy tata wracali późno z pracy to i tak nie było sytuacji w której nie zjedliby tego co przygotowała, tym bardziej, że bardzo smakowała im jej kuchnia. Zjadła szybko i zmyła naczynia, po czym pobiegła do siebie. Ściągnęła jedną z medycznych książek, którą zaczęła czytać od niedawna i położyła się na łóżku razem z nią. Tym razem wybrała rozdział dotyczący różnego rodzaju opatrunków. Dowiedziała się, że można je wykonać niekoniecznie za pomocą bandaża, bo w momencie, kiedy ktoś nie ma ich akurat pod ręką zawsze może użyć jakiejś chusteczki, bądź nawet ubrania. W książce było dużo zdjęć, więc mogła zobaczyć czym różni się np.opatrunek opatrunek zbieżny od rozbieżnego lub jak należy postępować z raną, gdy znajduje się w niej ciało obce. Spojrzała na zegar wiszący nad biurkiem. Przejrzała się w lusterku swojej toaletki, ułożyła już wyschnięte włosy i założyła ochraniacz z symbolem Konohy. Traktowała go bardziej w formie opaski, dzięki czemu grzywka nie leciała jej na oczy. Zbiegła po schodach, akurat w momencie w którym wrócił jej tata
- Wróciłem- oznajmił
- Cześć tato, przywitała się- jak było w pracy?
- W porządku, ale dzisiaj mieliśmy dużo pracy, więc koniecznie potrzebuje prysznica, mamy jeszcze nie ma?
- Nie, dziś wróci późno. Wiesz co? To może ty idź wziąć ten prysznic, a ja w międzyczasie podgrzeje ci obiad
- Jesteś aniołem córcia, upewnij się, że twój chłopak w przyszłości będzie to doceniał
- Tak,tak- odpowiedziała machinalnie. Jej tata nie szczędził jej tego typu komplementów od kiedy była mała. Co prawda miała już zamiar wychodzić, ale wiedziała, że jeśli nie nałoży mu jedzenia to jest duże prawdopodobieństwo, że położy się na kanapie, chcąc chwile odpocząć, zaśnie i w ogóle nie zje. Miała tylko nadzieje, że nie zaśnie w łazience. Brzmi to nieprawdopodobnie? A jednak już kiedyś mu się to zdarzyło, co prawda nie w tej łazience na górze, tylko tej na dole, ale mimo wszystko jakkolwiek by na to nie patrzeć to zasnął w wannie podczas kąpieli. Na szczęście tym razem „szybka kąpiel” okazała się błyskawiczną. W momencie w którym nakładała gorące jedzenie on już siadał przy stole, a to oznacza, że musiał być naprawdę wygłodniały. Jej tata z zawodu jest stolarzem, ale biorąc pod uwagę jego charakter, zawsze pomaga innym pracownikom w ich obowiązkach. Ogólnie zajmują się budowaniem i remontowaniem domów, więc jest to typowa praca fizyczna. Tym bardziej, że jej tata najczęściej bierze nadgodziny by pomóc w budowaniu domów dla najbiedniejszych mieszkańców wioski. Jej mama natomiast pracuje w przedszkolu, tak więc dryk do najmłodszych prawdopodobnie odziedziczyła po niej.
- Smacznego- powiedziała do rodzica, który już kończył pałaszować jedzenie
- Dziękuje- odpowiedział, między gryzami- gdzie wychodzisz? Macie jeszcze dziś jakąś misje?
- Nie, ale za niedługo będziemy mogli sprawdzić swoje umiejętności walki na sobie nawzajem, a jako, że to nie jest mój konik postanowiłam lepiej się do tego przygotować.
- Moja krew, daj z siebie wszystko
- Będę, jak zawsze- zawołała wychodząc z domu. Przez moment zastanawiała się nad tym gdzie może znaleźć przyjaciela, ale po krótkim zastanowieniu postanowiła sprawdzić jedno miejsce, mając przeczucie, że właśnie tam go znajdzie. Dotarłszy na miejsce z uśmiechem stwierdziła, że miała racje. Już z oddali mogła dostrzec jak trenował: wykopy, pompki na rękach i biegi. Jego zielony strój bardzo się wyróżniał na boisku przy akademii. Przez chwile zastanawiała się czy nie ma z nim przypadkiem Gaia- senseia. Wiedziała, że najczęściej trenuje w jego towarzystwie. Tym razem jednak był sam.
- Cześć Lee- przywitała się podchodząc bliżej
- O Sakura-chan, co cie sprowadza?
- Właściwie to miałabym do ciebie prośbę. Widzisz za niedługo mamy coś w rodzaju zawodów. Będziemy walczyć, między sobą, a ja nie jestem w tym najlepsza. Obawiam się tego, że chłopcy stając naprzeciw mnie nie będą mogli się wykazać, ani pokazać swoich prawdziwych umiejętności w obawie, że mogłabym tego nie znieść. Wiem, że jeśli chodzi o walkę to do pięt im nie dorastam, ale chciałabym chociaż poprawić walkę wręcz. Nie mogę ich zaskoczyć żadnymi super technikami, więc przynajmniej powinnam polepszyć taijutsu, a wiem, że w tym ty jesteś najlepszy, to co? Pokazałbyś mi parę chwytów?
- Bardzo chętnie co pomogę, ale zastanawiam się czy nie wolałabyś poprosić mistrza Gaia o pomoc. On może nauczyć cie więcej rzeczy niż ja.
- Nie wątpię w jego umiejętności, ale widziałam cie w akcji i wiem na co cie stać, a po za tym uważam, że proszenie o pomoc mistrza to byłoby lekkie oszustwo z mojej strony w stosunku do chłopaków. Jakby nie patrzeć to i tak się go dopuszczam przychodząc z tym do ciebie
- Nie zgadzam się z tym. W końcu masz zamiar trenować zanim doszło do waszej walki, oznacza to, że nie znasz jeszcze ich specjalnych technik i nie masz zamiaru używać tego czego się ode mnie nauczysz jako typowej kontry przeciw konkretnej technice, a nawet jeśli to i tak jest to w porządku. Doskonale cie rozumiem, w przeciwieństwie do Sasuke czy Nejiego nie mamy do dyspozycji wachlarzu technik klanowych, więc musimy radzić sobie w inny sposób.
- To co? Mogę na ciebie liczyć?
- Oczywiście, kiedy chcesz zacząć?
- Jutro, a jeśli chodzi o godz. to się dostosuje. O której zazwyczaj rozpoczynasz swój trening?
- O 5, ale możesz dołączyć do mnie później. Nie musisz wstawać tak wcześnie jak ja.
- To dla mnie żaden problem, odpowiedziała stanowczo- w takim razie widzimy się jutro o 5 tutaj?
- W porządku to do jutra
- Dzięki za pomoc Lee
- Nie ma za co, mam nadzieję, że chociaż trochę ci pomogę
- Jestem pewna, że tak- zawołała do niego odchodząc i pomachała mu na pożegnanie. Wracając do domu wstąpiła jeszcze na plac treningowy nr. 3, gdyż przypomniała sobie, że zapomniała zabrać pudełka po bento*. Zanim jeszcze dotarła na miejsce usłyszała jakieś odgłosy. Głuch uderzenia o pień drzewa, jakie wydaje wbijający się w niego shuriken. Kiedy podchodziła zobaczyła blondyna, który nadal trenował swoją celność. Sądząc po otworach, szło mu już dużo lepiej niż jeszcze rano
- Cześć Naruto
- O Sakura-chan, zapomniałaś swojego pudełka po bento, miałem ci go przynieść, kiedy skończę trenować. Skończyło się na tym, że zjadłem też twoją porcję, przepraszam
- Haha nic nie szkodzi. Właściwie to to od początku było twoje
- Jak to? Chcesz powiedzieć, że przygotowałaś to bento dla mnie?- spytał nie dowierzając
- Zrobiłam go dla was, ogólnie, gdybyście głodnieli. Chłopcy w wieku dorastania jedzą znacznie więcej niż dziewczyny- powiedziała uśmiechając się. Ku jej zaskoczeniu reakcja Naruto bardzo różniła się od tej, którą pokazywał zazwyczaj np. coś w rodzaju- „Sakura-chan jesteś najlepsza”, czego się po nim spodziewała. Zamiast tego podszedł do niej z poważnym wyrazem twarzy podając pudełko po drugim śniadaniu.
- Sakura-chan, mogę cie o coś zapytać?- spytał niepewnie
- Jasne, o co chodzi?
- Bo widzisz nie chce wyjść na niewdzięcznego czy coś, ale pewna rzecz nie daje mi spokoju. Chodzi o to- zawahał się przez chwile, po czym kontynuował- dlaczego ty jesteś dla mnie taka miła?- zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, powiedział
- No bo widzisz ja sądziłem, że mnie nie lubisz
- Skąd ten wniosek?- spytała, chociaż znała odpowiedź. Zanim Sasuke nie otworzył jej oczu, zachowanie blondyna strasznie ją irytowało. Nie potrafiła go wtedy zrozumieć, a może raczej powinna powiedzieć, że nie chciała tego zrobić. W każdym bądź razie zawsze niemiło mu odpowiadała na jakiekolwiek pytania lub zwyczajnie go spławiała. To był jasne, że zauważy zmianę w jej zachowaniu w stosunku do niego, przecież nie był taki głupi, za jakiego wszyscy go mieli. Zdała sobie sprawę, że cały czas szukał odpowiedzi,więc odezwała się pierwsza.
- Naruto, wiem, że przez długi czas byłam w stosunku do ciebie nie w porządku. Wcale nie byłam miła i ciągle ci dokuczałam, ale niedawno uświadomiłam sobie swoje błędy i postanowiłam się poprawić. Widzisz nigdy wcześniej nie stawiałam się w twojej sytuacji i nie zdawałam sobie sprawy z tego jak ciężko musi ci być. Proszę nie odbieraj tego jako litość, bo to nie o to chodzi, naprawdę. Ja po prostu pomyślałam, że może mogłabym zostać twoją przyjaciółką, jeśli byś chciał. Dzięki czemu już nigdy nie będziesz sam. Chce żebyś wiedział, że od teraz zawsze możesz na mnie liczyć, wiesz i przepraszam cie za wszystko.
- Ale za co ty przepraszasz Sakura-chan? Nikt nigdy nie był dla mnie taki miły jak ty
- Nie zawsze taka byłam...
- Ja tam nigdy nie zauważyłem żebyś była niemiła dattebayo, inaczej nie próbowałbym do ciebie zagadać tyle razy. Nie zrobiłaś nic za co mogłabyś przepraszać
- Naprawdę?
- Oczywiście dattebayo, a co do twojej propozycji przyjaźni to obawiam się, że jest już nieaktualna
- Nieaktualna?- powtórzyła, niczym papuga
- Tak, bo my już przecież jesteśmy przyjaciółmi, nie?- puścił jej oczko
- Haha, masz rację- powiedziała, po czym uśmiechnęła się. Kamień spadł jej z serca. Co prawda chłopak nigdy nie dawał jej powodów do tego by czuła, że jest na nią zły, ale sądziła, że po prostu dobrze się z tym kryje. Do tej pory nie przeprosiła go za swoje zachowanie
- To co, może potrenuje z tobą,hm?- zaproponowała
- Pewnie dattebayo, ale ostrzegam, że od rano naprawdę się poprawiłem
- Przekonamy się
Trenowali ładnych parę godzin. Świetnie się bawiła i nawet nie zauważyła, kiedy się ściemniło. Właściwie to mogliby kontynuować aż wybiłaby północ, ale pogoda zmieniła się momentalnie. Czyste niebo na którym można było dostrzec migoczące gwiazdy szybko zostało przykryte wieloma ciemnymi chmurami z których raptem runął deszcz. Nawet wtedy by nie zaprzestali, gdyby krople wody nie były tak mocne i nie przygniatały broni do ziemi. Nic nie dało nawet to, że zaczęli rzucać kunajami, które były znacznie cięższe. Pożegnali się o oboje pędem ruszyli do domu, początkowo biegli razem,lecz w wiosce rozdzielili się. Haruno była cała przemoczona, więc biegła ile sił w nogach
- Sakura- usłyszała, pomimo szumu deszczu, obróciła się o zobaczyła ją. Podbiegła szybko i zabrała w jej rąk zakupy
- Mamo ja to wezmę. Taka ulewa a ty robisz zakupy? –spytała ironicznie córka
- Coś przecież trzeba jeść, a po za tym zaczęło padać dopiero kiedy wyszłam na zewnątrz, wcześniej nawet się nie zapowiadało na taką pogodę.
- To prawda
Weszły do domu i położyła siatki na stole. Zabrała się za rozpakowywanie
- A ty co? Chcesz być chora? Już sio na górę wziąć gorący prysznic i się przebrać
- Przyganiał kocioł garnkowi- odpowiedziała tym samym
- No ja też właśnie tak zamierzam zrobić, ale ty idź pierwsza
- Mamo ty bardziej zmokłaś po dłużej stałaś na deszczu. Idź pierwsza, a ja w tym czasie rozpakuje zakupy-widząc minę mamy dodała
- Obiecuje, że pójdę jak skończysz
- No dobrze, ale przebrać masz się natychmiast
- Dobrze, odparła zrezygnowana, po czym poczłapała do siebie.
Uchiha jak zawsze trenował wieczorem. Tym razem ćwiczył kontrolę nad charką, testował na jaką wysokość uda mi się wspiąć oraz jak długo będzie w stanie się utrzymać. Jednak porównując swoje wyniki z rezultatami Sakury nie był zbyt zadowolony. W dodatku wciąż nie mógł uwierzyć w to, że niewiele brakowało a prawdopodobnie wygrałaby te ich małe zawody. Fakt, że stanęło na remisie nie był dla niego satysfakcjonujący. W końcu techniki których wtedy używał są tymi które nauczył go Itachi. Oznacza to więc, że należą do najlepszych jakie w ogóle istnieją. Wciąż zachodził w głowę jakim sposobem na dziewczyna nie posiadając sharingana skopiowała jego najlepsze triki. To było nielogiczne i gdyby nie był tego świadkiem to sam by nie uwierzył. Wyglądało to tak jakby Haruno była znacznie zdolniejsza niż ktoś by przypuszczał, a Uchiha wyraźniej jej nie docenił. Oczywiście, że zawsze miała świetne stopnie. Z tego co pamiętał zajmowała 2 miejsce w akademii, zaraz po nim. Z technikami ninjutsu także nie miała najmniejszych problemów, ale nikt nigdy nie nazywał jej wybitną, zdolną owszem, inteligentną itd. ale nie była nazywana geniuszem. Może to dlatego, że to on nosił taki przydomek, a geniusz, „prawdziwy geniusz” może być tylko jeden. Z rozmyślań wyrwały go krople deszczu, które coraz szybciej zaczęły spadać na ziemie oraz moczyć wszystko w okół. Sasuke zaczynał tracić przyczepność, gdyż pnie drzew zaczynały być coraz bardziej mokre. Zeskoczył na dół i pobiegł w kierunku domu. Swoje rzeczy zostawił tak gdzie były, w końcu i tak planował tam wrócić jutro z samego rana, licząc na to, że przez noc przestanie padać. Był to tajny plac treningowy klanu Uchiha, a że został ostatnim członkiem owego klanu tylko on tam przychodził. Nie musiał więc się martwić o to, że jego broń zostanie zabrana. W oddali dostrzegł jakieś szybko poruszające się kształty. Pomarańczowy oraz różowy, to właśnie te dwa kolory najbardziej się wyróżniały. Brunet biegł w tym kierunku bez trudu rozpoznał członków swej drużyny. Kiedy ci rozdzielili się w miejscu w którym zawsze się rozstawali,gdyż mieszkali w różnych częściach wioski potwierdził swoją tezę. Naruto skręcił w inną przecznicę, więc Sasuke teraz biegł już tylko widząc Sakurę przed sobą. Zauważył, że trzymała pudełko po bento oraz kilka kunaji, musiała więc byż na placu treningowym nr 3 i prawdopodobnie trenować z Naruto. Biorąc pod uwagę godzinę był zaskoczony, że nie jest jeszcze w domu. Dla niego była to codzienność, że wracał o tej godzinie, ale nie dla niej skoro do tej pory nigdy się na nią nie natknął, a przecież za każdym razem wracając do siebie mija przecznicę w której mieszka dziewczyna. Po za tym nie wyglądała mu na taką co by trenowała do późnej nocy. W końcu zawsze wyglądała nienagannie. Nie miała worków pod oczami, włosy zawsze równo ułożone, nie wymięte, czyste ubranie, a do tego przychodząc na trening była po śniadaniu, z powodu czego zrzekała się swojego drugiego śniadania na korzyść Uzumakiego. A po za tym nie wyglądała na niewyspaną, gdyż zawsze była w świetnym humorze, uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Chwila, o czym ja myślę?- zapytał sam siebie. Złapał się na tym, że najwyraźniej poświęcał jej więcej uwagi niż by sam przypuszczał. Bo przecież to nie tak, że ją obserwuje czy coś w tym rodzaju, do niedawna nawet jej nie lubił, a teraz, teraz może i zaczął ją bardziej tolerować, ale to wszystko.
- Ale wygląda na to, że faktycznie zaczęła poświęcać mu więcej uwagi i czasu. Żeby trenować z kimś do tak później godziny. Ciekawe jak planuje jutro wstać- zastanowił się- a no chwila przecież jutro mamy wolne, więc równie dobrze może spać nawet cały dzień, w sumie to nie zdziwiłbym się gdyby tak się stało biorąc pod uwagę fakt w jakim stanie była po naszym treningu. Rozmyślał w ten sposób do momentu aż dotarł do siebie. Wszedł do mieszkania i zaświecił światło. Był cały przemoczony, więc idąc do łazienki zdjął przez głowę bluzę. Wszedł pod prysznic, a gorąca woda łagodziła bóle mięśni i sprawiała, że czuł się bardziej zrelaksowany. Kiedy wyszedł z łazienki z ręcznikiem na głowie z włosów kapała mu woda, a sam był jedynie w bokserkach. Poszedł do kuchni by wziąć jakąś kolacje, ale zaglądając do lodówki zobaczył pustki. Zapomniał zrobić zakupy, więc nie zostało nic po za ryżem
- Na kolacje wystarczy- zjadł szybko po czym położył się spać. Długo leżał rozmyślając o minionym dniu. Wydawał się wyjątkowo długi, gdyż tak wiele się dziś wydarzyło. Z reguły każdy jego dzień wyglądał tak samo. Od rana do nocy trenował, wracał do domu jedynie po to by zaznać kilka godzin snu i od nowa to samo, zupełnie jak w kieracie. Przyzwyczaił się do takiego trybu i nie przeszkadzał mu on, ale od kiedy został przydzielony do drużyny siódmej każdy dzień wyglądał inaczej. Był dużo bardziej urozmaicony i musiał przyznać, że ciekawszy. Ciągle wygłupiający się Naruto, wiecznie spóźniający mistrz, jego ciągłe kłótnie z Naruto i dziewczyna starająca się ich pogodzić. Niechętnie, jednak musiał przyznać, że będąc z nimi nigdy się nie nudzi. Zawsze się coś dzieje. Przez lata w które stronił od wszelkiego towarzystwa jednak brakowało mu tego. Nie mógł powiedzieć, że uważa ich za przyjaciół,ale coraz bardziej zaczął się do nich przyzwyczajać, traktować jak towarzyszy, przynajmniej na razie gdy chodziło o misje, a nawet nabierał do nich zaufania, powoli, ale jednak. W końcu nie są tacy najgorsi- z tą myślą, nawet nie wiedząc kiedy zasnął.
Najpierw usłyszała jakiś potworny dźwięk wdzierający się jej w głowę, miała wrażenie, że ten okropny hałas nigdy się nie skończy. Dopiero po chwili zorientowała się skąd dobiegał. Wysunęła rękę spod pościeli i wyłączyła wredne urządzenie. Jedyne czego pragnęła to położyć głowę na poduszce i zatopić się w pościeli, lecz ta część jej mózgu, która odpowiadała za odpowiedzialność nie pozwoliła jej na to. W końcu umówiła się za dzisiaj na trening z Lee. To i tak bardzo miło z jego strony, że zgodził się jej pomóc. Jakby to wyglądało, gdyby ona postanowiła tak po prostu sobie zaspać? Wczoraj wróciła tak późno, że zaraz po kąpieli po prostu położyła się i momentalnie zasnęła. Nie zjadła nawet kolacji o czym jej natrętny żołądek dawał teraz znać. Jakoś udało jej się podnieść, chodź z trudem ubrała się i ciężko opadła na krzesełko przy toaletce. Zerkając w lusterko niemal się przestraszyła. Jej włosy przypominały wyglądem watę cukrową, i to nie taką już jedzoną, a taką którą osoba sprzedająca dopiero wyjmuje świeżą z tego urządzenia do jej robienia. Były tak rozkoszczewione, że przez ich nagłą „objętość” nie mieściły się nawet całe w lusterku. Musiała się trochę cofnął od toaletki, by była w stanie zobaczyć je w pełnej okazałości. Postanowiła, że je dzisiaj zwiąże. Nie miała już czasu na mycie głowy, bo nie zdążyłyby wyschnął przed czasem. Nałożyła na nie specjalnego olejku, dzięki czemu mniej się puszyły i lepiej układały, rozczesała je szybko z ulgą stwierdzając, że nie miała tak wielu kołtunów jak przypuszczała na początku. Wyglądało to jednak gorzej niż było w rzeczywistości. Związała je w wysokiego kucyka i jeszcze raz przeczesała szczotką nowo powstałą kitkę. Musiała przyznać, że bardzo rzadko się tak czesała. Od kiedy zapuściła włosy wolała nosić je rozpuszczone. Zawiązała ochraniacz, po czym zeszła na dół. Zrobiła śniadanie jak najciszej tylko mogła i zjadła go po czym przygotowała 2 pudełka bento. Pomyślała, że podczas ich wspólnego treningu Lee z pewnością również zgłodnieje. Dotarła na miejsce przed czasem, ale jak się spodziewała chłopak już na nią czekał.
- Przepraszam, mam nadzieję, że nie czekałeś długo
- W porządku, przecież się nie spóźniłaś to ja przyszedłem wcześniej. W końcu nie wypada kazać dziewczynie czekać.
- Prawdziwy z ciebie dżentelmen,hm?
- Czy to źle?- spytał niepewnie
- Wręcz przeciwnie. Wiesz znam naprawdę fajne miejsce w które możemy pójść. Nikt tam nie przychodzi, więc będziemy sami, nikt nam nie przeszkodzi. Przychodzę tam trenować od dziecka, więc wiem co mówię.
- A co to za miejsce?
- Nie jest daleko, w środku lasu, to co biegniemy? W formie rozgrzewki
- Nie musisz mi dwa razy powtarzać- odpowiedział po czym rzucił się pędem
- Ej zaczekaj na mnie- zawołała- przecież nawet nie wiesz dokąd idziemy
- W sumie racja-odparł, kiedy zrównała tempo z jego
- Przyznaj się o której dziś wstałeś?
- O 4, jak zawsze
- Co? Zawsze?- spytała nie dowierzając- to o której ty się kładziesz spać, żeby wstać tak wcześnie? Ja dzisiaj ledwo zwlokłam się z łóżka.
- Cóż idę spać o 8
- Chwila, przecież wczoraj dopiero co mówiłeś mi, że zaczynasz treningi o 5
- Zgadza się
- To po co wstajesz o 4? Przecież na plan treningowy masz jakieś 10 min, no 15 na te dalsze, a twoim tempem to nawet której. Po co więc wstajesz tak wcześnie?
- Wstaje o 4, jem śniadanie a potem okrążam wioskę chodząc na rękach
- Co takiego? Codziennie?
- Tak, codziennie z mistrzem Gaiem
- W takiem razie zaczynasz trening znacznie wcześniej
- Nieprawda, to nie jest trening, tylko spacer. Przecież idziemy wolno. Dobrze nam to robi na kondycje i świetnie rozbudza po nocy.
- Słucham? Wy coś takiego nazywacie spacerowaniem? Według mnie to słowo ma zupełnie inną definicje. Tak jest dla większości ludzi. Czy wy faktycznie jesteście ludźmi? Jestem pod wrażeniem, taka wytrzymałość i wytrwałość. Mogę wam jedynie pozazdrościć.
- Jeśli chcesz to możesz do nas dołączyć. Jestem pewny, że Gai-sensei nie miałby nic przeciwko temu
- Dzięki za propozycje, ale to raczej nie dla mnie. Ja nie ustoję na rękach 5 min, nie mówiąc już o tym, aby na nich „spacerować” na około wioski. Przecież Konoha jest całkiem spora, ile takich okrążeń robicie?
- Zazwyczaj dwa, czasem dwa i pół, gdy mamy lepszy dzień. To jakim oni tempem muszę „spacerować” sporo robią spokojnie 2 okrążenia w ciągu mniej więcej 45 min. Czy to jest w ogóle możliwe-zaczęła się zastanawiać. Nie potrafiła sobie nawet tego wyobrazić. Nie podzieliło się jednak swoimi rozmyślaniami z kompanem, gdyż nie chciała go urazić, ani też żeby myślał, że ma go za oszusta. Tym bardziej, że pomimo tego jak niewiarygodnie to brzmi o dziwo mu wierzyła. Znając jego możliwości, był do tego zdolny.
- Jestem pewien,że gdybyś trochę potrenowała to szybko dostosowałabyś się do nas. Tening czyni mistrza. Z resztą myślisz,że mi od początku było łatwo? Początkowo wydawało mi się to niemożliwe. Podczas, gdy mistrz na spokojnie robił 2 okrążenia, ja nie byłem w stanie zrobić nawet połowy
- To i tak dużo, w sensie na sam początek
- Wcale nie Neji dałby radę zrobić przynajmniej jedno, tak samo Tenten
- Skąd wiesz? Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić Nejiego w takiej sytuacji. Trenował kiedyś z wami?
- Nie, ale przecież to Neji. To urodzony geniusz, jasne że dałby radę
- Bardzo wierzysz w jego umiejętności, prawda?
- Oczywiście, przecież jest moim rywalem. Patrząc na więź łączącą tę dwójkę Sakura uświadomiła sobie, że dla Lee Neji jest tym samym co Sasuke dla Naruto. Samo wspomnienie ich imienia sprawia, że ta dwójka wcale nie nie geniuszy daje z siebie wszystko. Przez chwile zastanawiała się kto mógłby zostać jej rywalką. Tenten? Nie, nie bardzo. Ta dziewczyna genialnie posługuje się bronią. Sakura nie ma szans by się z nią równać. Hinata? Nie, ona nie jest typem dziewczyny, która rywalizowałaby z kimkolwiek. Ino? No przecież, że Ino. Yamanaka jest jej rywalką od dziecka, co prawda rywalką w miłości o względy Sasuke, ale jednak. A jeśli chodzi o umiejętności to podejrzewała, że są mniej więcej na tym samym poziomie. Gdyby wyznaczyła sobie ją jako rywalkę może faktycznie byłaby w stanie dawać z siebie jeszcze więcej zupełnie jak Naruto, czy Lee. W końcu jest to jakaś motywacja, całkiem niezła biorąc pod uwagę, że dawno temu poprzysięgłam sobie, że nigdy z nią nie przegram. I zamierzam dotrzymać tego słowa, ale jeśli chodzi o Sasuke to dziwne, bo od kiedy postanowiłam zostać jego przyjaciółką to przestałam czuć się niekomfortowo w jego towarzystwie, tak jak czuje się dziewczyna w towarzystwie chłopaka, którego kocha, no wiecie przyspieszony oddech, serce bijące jak oszalałe, napady gorąca, zawroty głowy, nogi jak z waty itd. Co prawda kiedy podszedł tak blisko mnie, gdy stał za mną objawy się pojawiły, ale tylko wtedy. Hm...być może to zauroczenie powoli zaczyna mi przechodzić? W sumie jak by się nad tym zastanowić byłoby nawet lepiej, gdyby tak się stało. W końcu mogłabym ulokować swoje uczucia w kimś, kto z czasem by je odwzajemnił, jeśli to wciąż byłby Sasuke-kun, nigdy by do tego nie doszło. On w ogóle nie interesuje się dziewczynami, nie mówiąc już o tym, żeby zależało mu na jakiejś konkretniej.Ehh..naprawdę dla mojego dobra powinnam jak najszybciej wybić go sobie z głowy, wtedy zaprzyjaźnić się z nim i w ten sposób sprawić, że więcej nie będzie sam. Przecież by osiągnąć ten cel nie muszę od razu być jego dziewczyną.
- Sakura-chan- usłyszała- Sakura-chan
- A Lee, przepraszam, zamyśliłam się
- Hehe zauważyłem, to co gdzie jest to miejsce w których chcesz trenować? Prowadź
- Dobrze- rany, ale jestem głupia, nie mam teraz czasu na myślenie o takich rzeczach, muszę się skupić na treningu. Tylko to ma teraz znaczenie. Jeśli uda mi się zbliżyć chociaż trochę do ich poziomu, w ten sposób zbliżę się także do nich. Z tym postanowieniem rzuciła się pędem w kierunku lasu. Nie zajęło im to długo, aby dotrzeć na miejsce. Od dawna już tu nie przychodziła, mniej więcej od momentu utworzenia drużyn, gdyż po prostu nie miała na no czasu, trenowała gdzie indziej. Ale prawda była taka, że kochała to miejsce. Jak długo by jej tu nie było to nie miało znaczenia, tutaj nigdy nic się nie zmieniało. Ogromny dąb na który wspinała się,gdy była mała stał nienaruszony, a szczelina w drzewie była sprytnie ukryta za pomocą „ruchomego„ krzaka. Może i zgodziła się pokazać Lee to miejsce, ale przynajmniej jego część chciałaby wciąż zachować dla siebie. Tera otaczała ich przepiękna łąka polnych kwiatów, w których przeważały astry,jedne z jej ulubionych kwiatów. Kawałek za drzewem płynęła mała rzeczka. Haruno podejrzewała, że strumyk ten musi wypływać z jakichś skał, gdyż woda zawsze była przejrzyście czysta i nadawała się do picia.
- W takim razie odłożę rzeczy i możemy zaczynać- zawołała do niego, podchodząc do drzewa i kładąc pod nim bento. Po chwili stała już naprzeciw towarzysza w gotowości.
- W porządku, w takim razie zaczniemy od kilku ciosów, potem przejdziemy do wykopów, a jeśli będzie ci dobrze szło, a wiem,że tak będzie to pokaże ci kilka sztuczek które będziesz mogła wykorzystać podczas walki zaskakując tym przeciwnika. W większości nauczę się samoobrony, oraz sposobów kontrataków, ale weźmiemy też kilka technik ofensywnych. Lecz ostrzegam cie, że dla osoby początkującej takiej jak ty może to być bardzo wyczerpujące, więc kiedy uznasz, że więcej nie dasz rady to mi o tym powiedz, w porządku? Nie przeciążaj się, bo w przeciwnym wypadku nie dasz rady jutro zademonstrować swoich nowych umiejętności, o ile w ogóle założymy, że wstaniesz z łóżka, pamiętaj o tym, żeby cały czas być czujna.
- O mnie się nie martw, dam radę. Wyglądam na słabszą niż jestem w rzeczywistości, zapewniam- powiedziała, chodź nie była do końca przekonana, że sama może wierzyć tym słowom. Zanim jednak zdążyłaby stchórzyć zakomenderowała
- Zaczynajmy- Rock nie kazał jej długo czekać, momentalnie wykonał w powietrzu cios prawą ręką, a ona machinalnie zrobiła unik, pomimo tego, że atak nie był wymierzony w nią, był w formie demonstracji. Głupio jej się zrobiło z tego powodu. Była wdzięczna chłopakowi za to, że nie skomentował w żaden sposób tego jak że żałosnego zachowania, ale cóż mogła na to poradzić. On wykonał ten cios tak szybko, że jej oczy nawet nie nadążały, poczuła jedynie ruch wiatru, a jego pięść znalazła się tuż przy jej twarzy.
- W porządku, najpierw pokaże ci jak ma to wyglądać- powiedział, ale tym razem obrócił się bokiem i wykonał cios w stronę drzewa, nie w jej
- Widzisz? Teraz ty spróbuj- Haruno posłusznie przyjmowała pozycje
- Nogi w lekkim rozkroku, nogę bieżącą postaw z przodu, rękę ułóż wzdłuż tułowia. Najważniejsze jest to żebyś nie miała problemów z utrzymaniem równowagi. Cały czas bądź czujna.-Sakura spełniła polecenia- bo kiedy ją stracisz twój przeciwnik momentalnie zyskuje nad tobą przewagę, wystarczy, że podetnie ci jedną, bieżącą nogę i już leżysz- mówiąc to zademonstrował jej co miał na myśli, a ona zanim się zorientowała już siedziała na ziemi
- Widzisz? Z tej sytuacji jest dość trudno wyjść, tak aby znów zyskać przewagę. Najlepiej użyć wykopów, których nauczę cie później, teraz jednak wracamy do ciosów. Na pozycje. Dziewczyna szybko wykonała polecenie, wstała, otrzepała ubranie z kurzu i już stała w rozkroku. Była jednak zaskoczona, nie sądziła, że Lee będzie takim surowym nauczycielem, jasne, że fakt, że przed chwilą ją podciął przez co upadła na tyłem nie było niczym szczególnym, w końcu był to trening, ale zanim zaczęła z nim trenować, spodziewała się, że w takiej sytuacji by ją złapał, z pewnością by zdążył, zamiast pozwalać na to, aby już na początku zarobiła kilka siniaków, chociaż może to właśnie o to mu chodziło- zastanowiła się- cały czas powtarza, że mam być czujna, odpowiadam, że jestem, ale w ten sposób bardzo obrazowo pokazał mi, że jednak się myliłam. Ok, koniec obijania się w ten sposób nigdy się nie poprawię
- Zaczynajmy, jestem gotowa, tym razem naprawdę
- Miło mi to słyszeć, w takim razie wykonaj cios, najpierw prawą, potem lewą ręką. Stój stabilnie i...
- Tak wiem, bądź czujna
- Hehe zgadza się, wygląda na to, że pierwszą lekcję już załapałaś
*bento- drugie śniadanie
Mam nadzieję, że rozdzialik przypadnie Wam do gustu. Do zobaczenia w kolejnym poście :)
pozdrawiam
- Lu-chan :*
M/A: Naruto
Dozwolone: od 16 lat
Wyniki jego i Sakury były dość wyrównane, tak jak się spodziewał zwłaszcza po tej mowie motywacyjnej, którą jej sprezentował. Musiał przyznać, że była naprawdę dobra. Już dawno zostawili Naruto w tyle, a teraz walczyli o pierwsze miejsce. Teraz zamiast rzucać w tarczę, zmienili swoje cele i poprzyczepiali kilka tarcz do drzew w obrębie kilku metrów na równych wysokościach. Było mu ciężej niż przypuszczał. Itachi nauczył go wielu różnych technik rzutów, ale po nic mu one były przy doskonałej celności Sakury. Co udało mu się ją wyprzedzić to ona go doganiała, a momentami nawet przeganiała. Obrali sobie za cel 5 drzew, które były od siebie oddalone o kilka metrów. Ku jego zdumieniu udało jej sie nawet trafić w niewidoczny cel. Czuł się zupełnie tak jak wtedy, gdy rywalizował z bratem. Adrenalina i ekscytacja wręcz w nim wrzały, nie spodziewał się, że to będzie taka dobra rozrywka. Kiedy on właściwie ostatnio się bawił? Nie był w stanie sobie przypomnieć. Chyba kiedy był jeszcze dzieckiem. W końcu nie przypominał sobie, by bawił się z kimkolwiek po za swoim bratem, wliczając w to rówieśników. Spojrzał na nią i uznał, że musi się czuć podobnie. Tak jak i z niego się lało, była widocznie zmęczona. Ciężko i szybko oddychała, a momentami nawet dostrzegał, że walczy o utrzymanie równowagi. Jednak to jej oczy były tym co pochłonęło najwięcej jego uwagi. Była w nich dostrzegalna determinacja i rywalizacja. Za każdym razem, kiedy wykonał jeden ze swoich „specjalnych” trików ona starała się jeszcze bardziej, a momentami nawet naśladowała jego zachowanie.
- Dalej Sakura-chan pokaż mu- Naruto cały czas ją dopingował- po tych słowach dziewczyna rzuciła 2 shurikenami naraz i trafiła w dwa niewidoczne cele, jednak chyba nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. On widział trajektorię dzięki sharinganowi. Lecz ona nie miała takiej możliwości.
- Pójdę zobaczyć gdzie trafiły-zaproponował Uzumaki i już go nie było. Sasuke wiedział natomiast, że tym sposobem po raz kolejny dopiła do jego wyniku.
- Co wy tu jeszcze robicie?- nagle usłyszał znajomy głos i ujrzał mistrza stojącego przy drzewie.
- Cieszy mnie to, że pracujecie nad pracą zespołową, ale takim sposobem nie zdążycie wypocząć. Zamierzałem dać wam jutro wolny dzień, gdyż planuje dość wymagający trening pojutrze. Będziecie trenować walkę, między sobą.Chciałem żebyście mieli trochę czasu na to, aby się przygotować, ale jeśli dziś się przetrenujecie to jutro prześpicie cały dzień, dlatego zarządzam natychmiastowy koniec treningu, zawodów, czy co to jest i powrót do domu.
- Sakura- chan trafiłaś w dwa niewidoczne cele, rozumiesz w dwa na raz, a to oznacza remis czyli, że...
- Joł Naruto, więc też tu jesteś. Właśnie nakazałem tej dwójce skończyć, ciebie również to dotyczy, a teraz wybaczcie dzieciaki, ale muszę lecieć, liczę, że wprowadzicie kolegę w plan działania na najbliższe dni, więc na razie- zanim zdążyli powiedzieć cokolwiek, jego już nie było.
- Ej o czym mówił Kakashi-sensei
- O ile się nie mylę to idziemy w tę samą stronę, więc po drodze wszystko ci wyjaśnię, ale najpierw pomóż nam to pozbierać- podniosła rękę w której trzymała shurikeny.
Ku jej zaskoczeniu zanim się spostrzegła Uchiha trzymał już w rękach kilka tarcz i kunaji. Chyba po raz pierwszy nie zmył się tak szybko, jak zawsze. Nie spodziewała się nawet, że pomoże im to wszystko pozbierać. Była pewna, że po zniknięciu Kakashiego on także sobie pójdzie. To była miła niespodzianka dla niej zobaczyć jak stoi obok i razem z nią czeka na powrót blondyna. Uzumaki dość szybko się uwinął i już wchodzili do wioski.
- Kiedy ty poszedłeś sprawdzić wyniki rzutów przyszedł mistrz i powiedział, że pojutrze będziemy mieli kolejny trening- tym razem mamy walczyć, pomiędzy sobą, dlatego też jutro mamy dzień wolny
- Dzień wolny, ekstra wreszcie się wyśpię- zawołał uradowany, ona natomiast zastanawiała się co zrobić, aby mieć z nimi jakiekolwiek szanse. Przecież to było jasne jak słońce,że w walce jeden na jednego nie miała z nimi najmniejszych szans, a jeśli wezmą to na poważnie to może się dla niej naprawdę kiepsko skończyć. To, że w tym zadaniu będzie najsłabsza było oczywiste, ale chciała się poprawić przynajmniej na tyle, żeby chłopcy mogli traktować ją poważnie, aby nie musieli się powstrzymywać martwiąc tym, że zrobią jej krzywdę. Pragnęła wytrzymać na tyle, by być w stanie przyjąć przynajmniej jeden z ich najsilniejszych ciosów. Nagle wpadła na genialny pomysł. Wie w jaki sposób może dość szybko się nauczyć kilku przydatnych rzeczy, jej rozważania przerwał głos towarzysza
- Sakura-chan nie przeszłabyś się ze mną na ramen?
- Bardzo chętnie, ale nie dzisiaj, gdyż mam już przygotowany obiad. Mama wróci bardzo późno, więc jeśli ja nie będę jadła to nawet mój tata nie poradzi sobie z taką ilością jedzenia...hehe chyba trochę wczoraj przesadziłam.
- A ty bardzo dobrze gotujesz, prawda? Często się tym zajmujesz?
- Tak, cóż dosyć często. Mój tata w ogóle się do tego nie nadaje, a po za tym sam także pracuje, a mama ma tylko kilka dni wolnych w tygodniu, więc z reguły jest to mój obowiązek
- Hm...chciałbym kiedyś spróbować twojej kuchni- powiedział chyba bardziej do siebie, lecz i tak odpowiedziała
- W takim razie, zapraszam, któregoś dnia, jak będziesz chciał to wpadnij, ciebie to również dotyczy Sasuke-kun-spojrzał na nią, ale nic nie odpowiedział. Nie wiedziała jak powinna to odebrać, ale biorąc pod uwagę fakt, że to chyba pierwszy raz kiedy totalnie jej nie zbył to była całkiem zadowolona z rezultatu
- Na razie- pożegnał się, kiedy skręcał w kierunku domu
- Tak, do zobaczenia- odpowiedziała
- Nara- powiedział blondyn od niechcenia. Całą drogę rozmawiali. Chłopak opowiedział jej przezabawną historie o tym, jak kiedyś pominął datę ważności swojego ulubionego posiłku, nie trzeba chyba mówić jak się to potem skończyło. Rozstali się dopiero pod domem dziewczyny, gdyż Uzumaki nalegał by ją odprowadzić. Po powrocie do domu wzięła szybki prysznic, aby zmyć z siebie oznaki kilkugodzinnego treningu. A już zwłaszcza po zawodach z Sasuke wyglądała jak siedem nieszczęść. Mimo to była w naprawdę dobrym humorze. To był pierwszy dzień, który spędzili razem, jako drużyna, pomimo tego, że nie mieli takiego obowiązku. Zupełnie jak najprawdziwsi przyjaciele. To, że blondyn postąpił w ten sposób nie było zaskoczeniem, ale reakcja Uchihy była kompletnym szokiem. Nie chciała robić sobie zbyt dużej nadziei, aby się później nie zawieść, ale odnosiła wrażenie, że chłopak powoli zaczyna się do nich przekonywać. A po za tym w końcu udało jej się go przeprosić i powiedzieć to co leżało jej na sercu już od długiego czasu. Nawet jego reakcja nie była tak zła, jak się spodziewała na początku.
- Może po prostu był dziś w wyjątkowo dobrym nastroju- zastanowiła się na głos, kiedy stojąc przed lustrem w łazience rozczesywała włosy.
- Jeśli tak, to oby takich dni zdarzało się więcej- uśmiechnęła się do swojej lustrzanej przyjaciółki, po czym powędrowała na dół do kuchni. Podgrzała jedzenie i nakryła do stołu. Bez względu na to ile osób jadło, u niej w domu zawsze nakrywało się dla 3 osób,albo więcej, gdy mieli mieć gości, ponieważ bez względu na to, czy to jej mama czy tata wracali późno z pracy to i tak nie było sytuacji w której nie zjedliby tego co przygotowała, tym bardziej, że bardzo smakowała im jej kuchnia. Zjadła szybko i zmyła naczynia, po czym pobiegła do siebie. Ściągnęła jedną z medycznych książek, którą zaczęła czytać od niedawna i położyła się na łóżku razem z nią. Tym razem wybrała rozdział dotyczący różnego rodzaju opatrunków. Dowiedziała się, że można je wykonać niekoniecznie za pomocą bandaża, bo w momencie, kiedy ktoś nie ma ich akurat pod ręką zawsze może użyć jakiejś chusteczki, bądź nawet ubrania. W książce było dużo zdjęć, więc mogła zobaczyć czym różni się np.opatrunek opatrunek zbieżny od rozbieżnego lub jak należy postępować z raną, gdy znajduje się w niej ciało obce. Spojrzała na zegar wiszący nad biurkiem. Przejrzała się w lusterku swojej toaletki, ułożyła już wyschnięte włosy i założyła ochraniacz z symbolem Konohy. Traktowała go bardziej w formie opaski, dzięki czemu grzywka nie leciała jej na oczy. Zbiegła po schodach, akurat w momencie w którym wrócił jej tata
- Wróciłem- oznajmił
- Cześć tato, przywitała się- jak było w pracy?
- W porządku, ale dzisiaj mieliśmy dużo pracy, więc koniecznie potrzebuje prysznica, mamy jeszcze nie ma?
- Nie, dziś wróci późno. Wiesz co? To może ty idź wziąć ten prysznic, a ja w międzyczasie podgrzeje ci obiad
- Jesteś aniołem córcia, upewnij się, że twój chłopak w przyszłości będzie to doceniał
- Tak,tak- odpowiedziała machinalnie. Jej tata nie szczędził jej tego typu komplementów od kiedy była mała. Co prawda miała już zamiar wychodzić, ale wiedziała, że jeśli nie nałoży mu jedzenia to jest duże prawdopodobieństwo, że położy się na kanapie, chcąc chwile odpocząć, zaśnie i w ogóle nie zje. Miała tylko nadzieje, że nie zaśnie w łazience. Brzmi to nieprawdopodobnie? A jednak już kiedyś mu się to zdarzyło, co prawda nie w tej łazience na górze, tylko tej na dole, ale mimo wszystko jakkolwiek by na to nie patrzeć to zasnął w wannie podczas kąpieli. Na szczęście tym razem „szybka kąpiel” okazała się błyskawiczną. W momencie w którym nakładała gorące jedzenie on już siadał przy stole, a to oznacza, że musiał być naprawdę wygłodniały. Jej tata z zawodu jest stolarzem, ale biorąc pod uwagę jego charakter, zawsze pomaga innym pracownikom w ich obowiązkach. Ogólnie zajmują się budowaniem i remontowaniem domów, więc jest to typowa praca fizyczna. Tym bardziej, że jej tata najczęściej bierze nadgodziny by pomóc w budowaniu domów dla najbiedniejszych mieszkańców wioski. Jej mama natomiast pracuje w przedszkolu, tak więc dryk do najmłodszych prawdopodobnie odziedziczyła po niej.
- Smacznego- powiedziała do rodzica, który już kończył pałaszować jedzenie
- Dziękuje- odpowiedział, między gryzami- gdzie wychodzisz? Macie jeszcze dziś jakąś misje?
- Nie, ale za niedługo będziemy mogli sprawdzić swoje umiejętności walki na sobie nawzajem, a jako, że to nie jest mój konik postanowiłam lepiej się do tego przygotować.
- Moja krew, daj z siebie wszystko
- Będę, jak zawsze- zawołała wychodząc z domu. Przez moment zastanawiała się nad tym gdzie może znaleźć przyjaciela, ale po krótkim zastanowieniu postanowiła sprawdzić jedno miejsce, mając przeczucie, że właśnie tam go znajdzie. Dotarłszy na miejsce z uśmiechem stwierdziła, że miała racje. Już z oddali mogła dostrzec jak trenował: wykopy, pompki na rękach i biegi. Jego zielony strój bardzo się wyróżniał na boisku przy akademii. Przez chwile zastanawiała się czy nie ma z nim przypadkiem Gaia- senseia. Wiedziała, że najczęściej trenuje w jego towarzystwie. Tym razem jednak był sam.
- Cześć Lee- przywitała się podchodząc bliżej
- O Sakura-chan, co cie sprowadza?
- Właściwie to miałabym do ciebie prośbę. Widzisz za niedługo mamy coś w rodzaju zawodów. Będziemy walczyć, między sobą, a ja nie jestem w tym najlepsza. Obawiam się tego, że chłopcy stając naprzeciw mnie nie będą mogli się wykazać, ani pokazać swoich prawdziwych umiejętności w obawie, że mogłabym tego nie znieść. Wiem, że jeśli chodzi o walkę to do pięt im nie dorastam, ale chciałabym chociaż poprawić walkę wręcz. Nie mogę ich zaskoczyć żadnymi super technikami, więc przynajmniej powinnam polepszyć taijutsu, a wiem, że w tym ty jesteś najlepszy, to co? Pokazałbyś mi parę chwytów?
- Bardzo chętnie co pomogę, ale zastanawiam się czy nie wolałabyś poprosić mistrza Gaia o pomoc. On może nauczyć cie więcej rzeczy niż ja.
- Nie wątpię w jego umiejętności, ale widziałam cie w akcji i wiem na co cie stać, a po za tym uważam, że proszenie o pomoc mistrza to byłoby lekkie oszustwo z mojej strony w stosunku do chłopaków. Jakby nie patrzeć to i tak się go dopuszczam przychodząc z tym do ciebie
- Nie zgadzam się z tym. W końcu masz zamiar trenować zanim doszło do waszej walki, oznacza to, że nie znasz jeszcze ich specjalnych technik i nie masz zamiaru używać tego czego się ode mnie nauczysz jako typowej kontry przeciw konkretnej technice, a nawet jeśli to i tak jest to w porządku. Doskonale cie rozumiem, w przeciwieństwie do Sasuke czy Nejiego nie mamy do dyspozycji wachlarzu technik klanowych, więc musimy radzić sobie w inny sposób.
- To co? Mogę na ciebie liczyć?
- Oczywiście, kiedy chcesz zacząć?
- Jutro, a jeśli chodzi o godz. to się dostosuje. O której zazwyczaj rozpoczynasz swój trening?
- O 5, ale możesz dołączyć do mnie później. Nie musisz wstawać tak wcześnie jak ja.
- To dla mnie żaden problem, odpowiedziała stanowczo- w takim razie widzimy się jutro o 5 tutaj?
- W porządku to do jutra
- Dzięki za pomoc Lee
- Nie ma za co, mam nadzieję, że chociaż trochę ci pomogę
- Jestem pewna, że tak- zawołała do niego odchodząc i pomachała mu na pożegnanie. Wracając do domu wstąpiła jeszcze na plac treningowy nr. 3, gdyż przypomniała sobie, że zapomniała zabrać pudełka po bento*. Zanim jeszcze dotarła na miejsce usłyszała jakieś odgłosy. Głuch uderzenia o pień drzewa, jakie wydaje wbijający się w niego shuriken. Kiedy podchodziła zobaczyła blondyna, który nadal trenował swoją celność. Sądząc po otworach, szło mu już dużo lepiej niż jeszcze rano
- Cześć Naruto
- O Sakura-chan, zapomniałaś swojego pudełka po bento, miałem ci go przynieść, kiedy skończę trenować. Skończyło się na tym, że zjadłem też twoją porcję, przepraszam
- Haha nic nie szkodzi. Właściwie to to od początku było twoje
- Jak to? Chcesz powiedzieć, że przygotowałaś to bento dla mnie?- spytał nie dowierzając
- Zrobiłam go dla was, ogólnie, gdybyście głodnieli. Chłopcy w wieku dorastania jedzą znacznie więcej niż dziewczyny- powiedziała uśmiechając się. Ku jej zaskoczeniu reakcja Naruto bardzo różniła się od tej, którą pokazywał zazwyczaj np. coś w rodzaju- „Sakura-chan jesteś najlepsza”, czego się po nim spodziewała. Zamiast tego podszedł do niej z poważnym wyrazem twarzy podając pudełko po drugim śniadaniu.
- Sakura-chan, mogę cie o coś zapytać?- spytał niepewnie
- Jasne, o co chodzi?
- Bo widzisz nie chce wyjść na niewdzięcznego czy coś, ale pewna rzecz nie daje mi spokoju. Chodzi o to- zawahał się przez chwile, po czym kontynuował- dlaczego ty jesteś dla mnie taka miła?- zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, powiedział
- No bo widzisz ja sądziłem, że mnie nie lubisz
- Skąd ten wniosek?- spytała, chociaż znała odpowiedź. Zanim Sasuke nie otworzył jej oczu, zachowanie blondyna strasznie ją irytowało. Nie potrafiła go wtedy zrozumieć, a może raczej powinna powiedzieć, że nie chciała tego zrobić. W każdym bądź razie zawsze niemiło mu odpowiadała na jakiekolwiek pytania lub zwyczajnie go spławiała. To był jasne, że zauważy zmianę w jej zachowaniu w stosunku do niego, przecież nie był taki głupi, za jakiego wszyscy go mieli. Zdała sobie sprawę, że cały czas szukał odpowiedzi,więc odezwała się pierwsza.
- Naruto, wiem, że przez długi czas byłam w stosunku do ciebie nie w porządku. Wcale nie byłam miła i ciągle ci dokuczałam, ale niedawno uświadomiłam sobie swoje błędy i postanowiłam się poprawić. Widzisz nigdy wcześniej nie stawiałam się w twojej sytuacji i nie zdawałam sobie sprawy z tego jak ciężko musi ci być. Proszę nie odbieraj tego jako litość, bo to nie o to chodzi, naprawdę. Ja po prostu pomyślałam, że może mogłabym zostać twoją przyjaciółką, jeśli byś chciał. Dzięki czemu już nigdy nie będziesz sam. Chce żebyś wiedział, że od teraz zawsze możesz na mnie liczyć, wiesz i przepraszam cie za wszystko.
- Ale za co ty przepraszasz Sakura-chan? Nikt nigdy nie był dla mnie taki miły jak ty
- Nie zawsze taka byłam...
- Ja tam nigdy nie zauważyłem żebyś była niemiła dattebayo, inaczej nie próbowałbym do ciebie zagadać tyle razy. Nie zrobiłaś nic za co mogłabyś przepraszać
- Naprawdę?
- Oczywiście dattebayo, a co do twojej propozycji przyjaźni to obawiam się, że jest już nieaktualna
- Nieaktualna?- powtórzyła, niczym papuga
- Tak, bo my już przecież jesteśmy przyjaciółmi, nie?- puścił jej oczko
- Haha, masz rację- powiedziała, po czym uśmiechnęła się. Kamień spadł jej z serca. Co prawda chłopak nigdy nie dawał jej powodów do tego by czuła, że jest na nią zły, ale sądziła, że po prostu dobrze się z tym kryje. Do tej pory nie przeprosiła go za swoje zachowanie
- To co, może potrenuje z tobą,hm?- zaproponowała
- Pewnie dattebayo, ale ostrzegam, że od rano naprawdę się poprawiłem
- Przekonamy się
Trenowali ładnych parę godzin. Świetnie się bawiła i nawet nie zauważyła, kiedy się ściemniło. Właściwie to mogliby kontynuować aż wybiłaby północ, ale pogoda zmieniła się momentalnie. Czyste niebo na którym można było dostrzec migoczące gwiazdy szybko zostało przykryte wieloma ciemnymi chmurami z których raptem runął deszcz. Nawet wtedy by nie zaprzestali, gdyby krople wody nie były tak mocne i nie przygniatały broni do ziemi. Nic nie dało nawet to, że zaczęli rzucać kunajami, które były znacznie cięższe. Pożegnali się o oboje pędem ruszyli do domu, początkowo biegli razem,lecz w wiosce rozdzielili się. Haruno była cała przemoczona, więc biegła ile sił w nogach
- Sakura- usłyszała, pomimo szumu deszczu, obróciła się o zobaczyła ją. Podbiegła szybko i zabrała w jej rąk zakupy
- Mamo ja to wezmę. Taka ulewa a ty robisz zakupy? –spytała ironicznie córka
- Coś przecież trzeba jeść, a po za tym zaczęło padać dopiero kiedy wyszłam na zewnątrz, wcześniej nawet się nie zapowiadało na taką pogodę.
- To prawda
Weszły do domu i położyła siatki na stole. Zabrała się za rozpakowywanie
- A ty co? Chcesz być chora? Już sio na górę wziąć gorący prysznic i się przebrać
- Przyganiał kocioł garnkowi- odpowiedziała tym samym
- No ja też właśnie tak zamierzam zrobić, ale ty idź pierwsza
- Mamo ty bardziej zmokłaś po dłużej stałaś na deszczu. Idź pierwsza, a ja w tym czasie rozpakuje zakupy-widząc minę mamy dodała
- Obiecuje, że pójdę jak skończysz
- No dobrze, ale przebrać masz się natychmiast
- Dobrze, odparła zrezygnowana, po czym poczłapała do siebie.
Uchiha jak zawsze trenował wieczorem. Tym razem ćwiczył kontrolę nad charką, testował na jaką wysokość uda mi się wspiąć oraz jak długo będzie w stanie się utrzymać. Jednak porównując swoje wyniki z rezultatami Sakury nie był zbyt zadowolony. W dodatku wciąż nie mógł uwierzyć w to, że niewiele brakowało a prawdopodobnie wygrałaby te ich małe zawody. Fakt, że stanęło na remisie nie był dla niego satysfakcjonujący. W końcu techniki których wtedy używał są tymi które nauczył go Itachi. Oznacza to więc, że należą do najlepszych jakie w ogóle istnieją. Wciąż zachodził w głowę jakim sposobem na dziewczyna nie posiadając sharingana skopiowała jego najlepsze triki. To było nielogiczne i gdyby nie był tego świadkiem to sam by nie uwierzył. Wyglądało to tak jakby Haruno była znacznie zdolniejsza niż ktoś by przypuszczał, a Uchiha wyraźniej jej nie docenił. Oczywiście, że zawsze miała świetne stopnie. Z tego co pamiętał zajmowała 2 miejsce w akademii, zaraz po nim. Z technikami ninjutsu także nie miała najmniejszych problemów, ale nikt nigdy nie nazywał jej wybitną, zdolną owszem, inteligentną itd. ale nie była nazywana geniuszem. Może to dlatego, że to on nosił taki przydomek, a geniusz, „prawdziwy geniusz” może być tylko jeden. Z rozmyślań wyrwały go krople deszczu, które coraz szybciej zaczęły spadać na ziemie oraz moczyć wszystko w okół. Sasuke zaczynał tracić przyczepność, gdyż pnie drzew zaczynały być coraz bardziej mokre. Zeskoczył na dół i pobiegł w kierunku domu. Swoje rzeczy zostawił tak gdzie były, w końcu i tak planował tam wrócić jutro z samego rana, licząc na to, że przez noc przestanie padać. Był to tajny plac treningowy klanu Uchiha, a że został ostatnim członkiem owego klanu tylko on tam przychodził. Nie musiał więc się martwić o to, że jego broń zostanie zabrana. W oddali dostrzegł jakieś szybko poruszające się kształty. Pomarańczowy oraz różowy, to właśnie te dwa kolory najbardziej się wyróżniały. Brunet biegł w tym kierunku bez trudu rozpoznał członków swej drużyny. Kiedy ci rozdzielili się w miejscu w którym zawsze się rozstawali,gdyż mieszkali w różnych częściach wioski potwierdził swoją tezę. Naruto skręcił w inną przecznicę, więc Sasuke teraz biegł już tylko widząc Sakurę przed sobą. Zauważył, że trzymała pudełko po bento oraz kilka kunaji, musiała więc byż na placu treningowym nr 3 i prawdopodobnie trenować z Naruto. Biorąc pod uwagę godzinę był zaskoczony, że nie jest jeszcze w domu. Dla niego była to codzienność, że wracał o tej godzinie, ale nie dla niej skoro do tej pory nigdy się na nią nie natknął, a przecież za każdym razem wracając do siebie mija przecznicę w której mieszka dziewczyna. Po za tym nie wyglądała mu na taką co by trenowała do późnej nocy. W końcu zawsze wyglądała nienagannie. Nie miała worków pod oczami, włosy zawsze równo ułożone, nie wymięte, czyste ubranie, a do tego przychodząc na trening była po śniadaniu, z powodu czego zrzekała się swojego drugiego śniadania na korzyść Uzumakiego. A po za tym nie wyglądała na niewyspaną, gdyż zawsze była w świetnym humorze, uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Chwila, o czym ja myślę?- zapytał sam siebie. Złapał się na tym, że najwyraźniej poświęcał jej więcej uwagi niż by sam przypuszczał. Bo przecież to nie tak, że ją obserwuje czy coś w tym rodzaju, do niedawna nawet jej nie lubił, a teraz, teraz może i zaczął ją bardziej tolerować, ale to wszystko.
- Ale wygląda na to, że faktycznie zaczęła poświęcać mu więcej uwagi i czasu. Żeby trenować z kimś do tak później godziny. Ciekawe jak planuje jutro wstać- zastanowił się- a no chwila przecież jutro mamy wolne, więc równie dobrze może spać nawet cały dzień, w sumie to nie zdziwiłbym się gdyby tak się stało biorąc pod uwagę fakt w jakim stanie była po naszym treningu. Rozmyślał w ten sposób do momentu aż dotarł do siebie. Wszedł do mieszkania i zaświecił światło. Był cały przemoczony, więc idąc do łazienki zdjął przez głowę bluzę. Wszedł pod prysznic, a gorąca woda łagodziła bóle mięśni i sprawiała, że czuł się bardziej zrelaksowany. Kiedy wyszedł z łazienki z ręcznikiem na głowie z włosów kapała mu woda, a sam był jedynie w bokserkach. Poszedł do kuchni by wziąć jakąś kolacje, ale zaglądając do lodówki zobaczył pustki. Zapomniał zrobić zakupy, więc nie zostało nic po za ryżem
- Na kolacje wystarczy- zjadł szybko po czym położył się spać. Długo leżał rozmyślając o minionym dniu. Wydawał się wyjątkowo długi, gdyż tak wiele się dziś wydarzyło. Z reguły każdy jego dzień wyglądał tak samo. Od rana do nocy trenował, wracał do domu jedynie po to by zaznać kilka godzin snu i od nowa to samo, zupełnie jak w kieracie. Przyzwyczaił się do takiego trybu i nie przeszkadzał mu on, ale od kiedy został przydzielony do drużyny siódmej każdy dzień wyglądał inaczej. Był dużo bardziej urozmaicony i musiał przyznać, że ciekawszy. Ciągle wygłupiający się Naruto, wiecznie spóźniający mistrz, jego ciągłe kłótnie z Naruto i dziewczyna starająca się ich pogodzić. Niechętnie, jednak musiał przyznać, że będąc z nimi nigdy się nie nudzi. Zawsze się coś dzieje. Przez lata w które stronił od wszelkiego towarzystwa jednak brakowało mu tego. Nie mógł powiedzieć, że uważa ich za przyjaciół,ale coraz bardziej zaczął się do nich przyzwyczajać, traktować jak towarzyszy, przynajmniej na razie gdy chodziło o misje, a nawet nabierał do nich zaufania, powoli, ale jednak. W końcu nie są tacy najgorsi- z tą myślą, nawet nie wiedząc kiedy zasnął.
Najpierw usłyszała jakiś potworny dźwięk wdzierający się jej w głowę, miała wrażenie, że ten okropny hałas nigdy się nie skończy. Dopiero po chwili zorientowała się skąd dobiegał. Wysunęła rękę spod pościeli i wyłączyła wredne urządzenie. Jedyne czego pragnęła to położyć głowę na poduszce i zatopić się w pościeli, lecz ta część jej mózgu, która odpowiadała za odpowiedzialność nie pozwoliła jej na to. W końcu umówiła się za dzisiaj na trening z Lee. To i tak bardzo miło z jego strony, że zgodził się jej pomóc. Jakby to wyglądało, gdyby ona postanowiła tak po prostu sobie zaspać? Wczoraj wróciła tak późno, że zaraz po kąpieli po prostu położyła się i momentalnie zasnęła. Nie zjadła nawet kolacji o czym jej natrętny żołądek dawał teraz znać. Jakoś udało jej się podnieść, chodź z trudem ubrała się i ciężko opadła na krzesełko przy toaletce. Zerkając w lusterko niemal się przestraszyła. Jej włosy przypominały wyglądem watę cukrową, i to nie taką już jedzoną, a taką którą osoba sprzedająca dopiero wyjmuje świeżą z tego urządzenia do jej robienia. Były tak rozkoszczewione, że przez ich nagłą „objętość” nie mieściły się nawet całe w lusterku. Musiała się trochę cofnął od toaletki, by była w stanie zobaczyć je w pełnej okazałości. Postanowiła, że je dzisiaj zwiąże. Nie miała już czasu na mycie głowy, bo nie zdążyłyby wyschnął przed czasem. Nałożyła na nie specjalnego olejku, dzięki czemu mniej się puszyły i lepiej układały, rozczesała je szybko z ulgą stwierdzając, że nie miała tak wielu kołtunów jak przypuszczała na początku. Wyglądało to jednak gorzej niż było w rzeczywistości. Związała je w wysokiego kucyka i jeszcze raz przeczesała szczotką nowo powstałą kitkę. Musiała przyznać, że bardzo rzadko się tak czesała. Od kiedy zapuściła włosy wolała nosić je rozpuszczone. Zawiązała ochraniacz, po czym zeszła na dół. Zrobiła śniadanie jak najciszej tylko mogła i zjadła go po czym przygotowała 2 pudełka bento. Pomyślała, że podczas ich wspólnego treningu Lee z pewnością również zgłodnieje. Dotarła na miejsce przed czasem, ale jak się spodziewała chłopak już na nią czekał.
- Przepraszam, mam nadzieję, że nie czekałeś długo
- W porządku, przecież się nie spóźniłaś to ja przyszedłem wcześniej. W końcu nie wypada kazać dziewczynie czekać.
- Prawdziwy z ciebie dżentelmen,hm?
- Czy to źle?- spytał niepewnie
- Wręcz przeciwnie. Wiesz znam naprawdę fajne miejsce w które możemy pójść. Nikt tam nie przychodzi, więc będziemy sami, nikt nam nie przeszkodzi. Przychodzę tam trenować od dziecka, więc wiem co mówię.
- A co to za miejsce?
- Nie jest daleko, w środku lasu, to co biegniemy? W formie rozgrzewki
- Nie musisz mi dwa razy powtarzać- odpowiedział po czym rzucił się pędem
- Ej zaczekaj na mnie- zawołała- przecież nawet nie wiesz dokąd idziemy
- W sumie racja-odparł, kiedy zrównała tempo z jego
- Przyznaj się o której dziś wstałeś?
- O 4, jak zawsze
- Co? Zawsze?- spytała nie dowierzając- to o której ty się kładziesz spać, żeby wstać tak wcześnie? Ja dzisiaj ledwo zwlokłam się z łóżka.
- Cóż idę spać o 8
- Chwila, przecież wczoraj dopiero co mówiłeś mi, że zaczynasz treningi o 5
- Zgadza się
- To po co wstajesz o 4? Przecież na plan treningowy masz jakieś 10 min, no 15 na te dalsze, a twoim tempem to nawet której. Po co więc wstajesz tak wcześnie?
- Wstaje o 4, jem śniadanie a potem okrążam wioskę chodząc na rękach
- Co takiego? Codziennie?
- Tak, codziennie z mistrzem Gaiem
- W takiem razie zaczynasz trening znacznie wcześniej
- Nieprawda, to nie jest trening, tylko spacer. Przecież idziemy wolno. Dobrze nam to robi na kondycje i świetnie rozbudza po nocy.
- Słucham? Wy coś takiego nazywacie spacerowaniem? Według mnie to słowo ma zupełnie inną definicje. Tak jest dla większości ludzi. Czy wy faktycznie jesteście ludźmi? Jestem pod wrażeniem, taka wytrzymałość i wytrwałość. Mogę wam jedynie pozazdrościć.
- Jeśli chcesz to możesz do nas dołączyć. Jestem pewny, że Gai-sensei nie miałby nic przeciwko temu
- Dzięki za propozycje, ale to raczej nie dla mnie. Ja nie ustoję na rękach 5 min, nie mówiąc już o tym, aby na nich „spacerować” na około wioski. Przecież Konoha jest całkiem spora, ile takich okrążeń robicie?
- Zazwyczaj dwa, czasem dwa i pół, gdy mamy lepszy dzień. To jakim oni tempem muszę „spacerować” sporo robią spokojnie 2 okrążenia w ciągu mniej więcej 45 min. Czy to jest w ogóle możliwe-zaczęła się zastanawiać. Nie potrafiła sobie nawet tego wyobrazić. Nie podzieliło się jednak swoimi rozmyślaniami z kompanem, gdyż nie chciała go urazić, ani też żeby myślał, że ma go za oszusta. Tym bardziej, że pomimo tego jak niewiarygodnie to brzmi o dziwo mu wierzyła. Znając jego możliwości, był do tego zdolny.
- Jestem pewien,że gdybyś trochę potrenowała to szybko dostosowałabyś się do nas. Tening czyni mistrza. Z resztą myślisz,że mi od początku było łatwo? Początkowo wydawało mi się to niemożliwe. Podczas, gdy mistrz na spokojnie robił 2 okrążenia, ja nie byłem w stanie zrobić nawet połowy
- To i tak dużo, w sensie na sam początek
- Wcale nie Neji dałby radę zrobić przynajmniej jedno, tak samo Tenten
- Skąd wiesz? Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić Nejiego w takiej sytuacji. Trenował kiedyś z wami?
- Nie, ale przecież to Neji. To urodzony geniusz, jasne że dałby radę
- Bardzo wierzysz w jego umiejętności, prawda?
- Oczywiście, przecież jest moim rywalem. Patrząc na więź łączącą tę dwójkę Sakura uświadomiła sobie, że dla Lee Neji jest tym samym co Sasuke dla Naruto. Samo wspomnienie ich imienia sprawia, że ta dwójka wcale nie nie geniuszy daje z siebie wszystko. Przez chwile zastanawiała się kto mógłby zostać jej rywalką. Tenten? Nie, nie bardzo. Ta dziewczyna genialnie posługuje się bronią. Sakura nie ma szans by się z nią równać. Hinata? Nie, ona nie jest typem dziewczyny, która rywalizowałaby z kimkolwiek. Ino? No przecież, że Ino. Yamanaka jest jej rywalką od dziecka, co prawda rywalką w miłości o względy Sasuke, ale jednak. A jeśli chodzi o umiejętności to podejrzewała, że są mniej więcej na tym samym poziomie. Gdyby wyznaczyła sobie ją jako rywalkę może faktycznie byłaby w stanie dawać z siebie jeszcze więcej zupełnie jak Naruto, czy Lee. W końcu jest to jakaś motywacja, całkiem niezła biorąc pod uwagę, że dawno temu poprzysięgłam sobie, że nigdy z nią nie przegram. I zamierzam dotrzymać tego słowa, ale jeśli chodzi o Sasuke to dziwne, bo od kiedy postanowiłam zostać jego przyjaciółką to przestałam czuć się niekomfortowo w jego towarzystwie, tak jak czuje się dziewczyna w towarzystwie chłopaka, którego kocha, no wiecie przyspieszony oddech, serce bijące jak oszalałe, napady gorąca, zawroty głowy, nogi jak z waty itd. Co prawda kiedy podszedł tak blisko mnie, gdy stał za mną objawy się pojawiły, ale tylko wtedy. Hm...być może to zauroczenie powoli zaczyna mi przechodzić? W sumie jak by się nad tym zastanowić byłoby nawet lepiej, gdyby tak się stało. W końcu mogłabym ulokować swoje uczucia w kimś, kto z czasem by je odwzajemnił, jeśli to wciąż byłby Sasuke-kun, nigdy by do tego nie doszło. On w ogóle nie interesuje się dziewczynami, nie mówiąc już o tym, żeby zależało mu na jakiejś konkretniej.Ehh..naprawdę dla mojego dobra powinnam jak najszybciej wybić go sobie z głowy, wtedy zaprzyjaźnić się z nim i w ten sposób sprawić, że więcej nie będzie sam. Przecież by osiągnąć ten cel nie muszę od razu być jego dziewczyną.
- Sakura-chan- usłyszała- Sakura-chan
- A Lee, przepraszam, zamyśliłam się
- Hehe zauważyłem, to co gdzie jest to miejsce w których chcesz trenować? Prowadź
- Dobrze- rany, ale jestem głupia, nie mam teraz czasu na myślenie o takich rzeczach, muszę się skupić na treningu. Tylko to ma teraz znaczenie. Jeśli uda mi się zbliżyć chociaż trochę do ich poziomu, w ten sposób zbliżę się także do nich. Z tym postanowieniem rzuciła się pędem w kierunku lasu. Nie zajęło im to długo, aby dotrzeć na miejsce. Od dawna już tu nie przychodziła, mniej więcej od momentu utworzenia drużyn, gdyż po prostu nie miała na no czasu, trenowała gdzie indziej. Ale prawda była taka, że kochała to miejsce. Jak długo by jej tu nie było to nie miało znaczenia, tutaj nigdy nic się nie zmieniało. Ogromny dąb na który wspinała się,gdy była mała stał nienaruszony, a szczelina w drzewie była sprytnie ukryta za pomocą „ruchomego„ krzaka. Może i zgodziła się pokazać Lee to miejsce, ale przynajmniej jego część chciałaby wciąż zachować dla siebie. Tera otaczała ich przepiękna łąka polnych kwiatów, w których przeważały astry,jedne z jej ulubionych kwiatów. Kawałek za drzewem płynęła mała rzeczka. Haruno podejrzewała, że strumyk ten musi wypływać z jakichś skał, gdyż woda zawsze była przejrzyście czysta i nadawała się do picia.
- W takim razie odłożę rzeczy i możemy zaczynać- zawołała do niego, podchodząc do drzewa i kładąc pod nim bento. Po chwili stała już naprzeciw towarzysza w gotowości.
- W porządku, w takim razie zaczniemy od kilku ciosów, potem przejdziemy do wykopów, a jeśli będzie ci dobrze szło, a wiem,że tak będzie to pokaże ci kilka sztuczek które będziesz mogła wykorzystać podczas walki zaskakując tym przeciwnika. W większości nauczę się samoobrony, oraz sposobów kontrataków, ale weźmiemy też kilka technik ofensywnych. Lecz ostrzegam cie, że dla osoby początkującej takiej jak ty może to być bardzo wyczerpujące, więc kiedy uznasz, że więcej nie dasz rady to mi o tym powiedz, w porządku? Nie przeciążaj się, bo w przeciwnym wypadku nie dasz rady jutro zademonstrować swoich nowych umiejętności, o ile w ogóle założymy, że wstaniesz z łóżka, pamiętaj o tym, żeby cały czas być czujna.
- O mnie się nie martw, dam radę. Wyglądam na słabszą niż jestem w rzeczywistości, zapewniam- powiedziała, chodź nie była do końca przekonana, że sama może wierzyć tym słowom. Zanim jednak zdążyłaby stchórzyć zakomenderowała
- Zaczynajmy- Rock nie kazał jej długo czekać, momentalnie wykonał w powietrzu cios prawą ręką, a ona machinalnie zrobiła unik, pomimo tego, że atak nie był wymierzony w nią, był w formie demonstracji. Głupio jej się zrobiło z tego powodu. Była wdzięczna chłopakowi za to, że nie skomentował w żaden sposób tego jak że żałosnego zachowania, ale cóż mogła na to poradzić. On wykonał ten cios tak szybko, że jej oczy nawet nie nadążały, poczuła jedynie ruch wiatru, a jego pięść znalazła się tuż przy jej twarzy.
- W porządku, najpierw pokaże ci jak ma to wyglądać- powiedział, ale tym razem obrócił się bokiem i wykonał cios w stronę drzewa, nie w jej
- Widzisz? Teraz ty spróbuj- Haruno posłusznie przyjmowała pozycje
- Nogi w lekkim rozkroku, nogę bieżącą postaw z przodu, rękę ułóż wzdłuż tułowia. Najważniejsze jest to żebyś nie miała problemów z utrzymaniem równowagi. Cały czas bądź czujna.-Sakura spełniła polecenia- bo kiedy ją stracisz twój przeciwnik momentalnie zyskuje nad tobą przewagę, wystarczy, że podetnie ci jedną, bieżącą nogę i już leżysz- mówiąc to zademonstrował jej co miał na myśli, a ona zanim się zorientowała już siedziała na ziemi
- Widzisz? Z tej sytuacji jest dość trudno wyjść, tak aby znów zyskać przewagę. Najlepiej użyć wykopów, których nauczę cie później, teraz jednak wracamy do ciosów. Na pozycje. Dziewczyna szybko wykonała polecenie, wstała, otrzepała ubranie z kurzu i już stała w rozkroku. Była jednak zaskoczona, nie sądziła, że Lee będzie takim surowym nauczycielem, jasne, że fakt, że przed chwilą ją podciął przez co upadła na tyłem nie było niczym szczególnym, w końcu był to trening, ale zanim zaczęła z nim trenować, spodziewała się, że w takiej sytuacji by ją złapał, z pewnością by zdążył, zamiast pozwalać na to, aby już na początku zarobiła kilka siniaków, chociaż może to właśnie o to mu chodziło- zastanowiła się- cały czas powtarza, że mam być czujna, odpowiadam, że jestem, ale w ten sposób bardzo obrazowo pokazał mi, że jednak się myliłam. Ok, koniec obijania się w ten sposób nigdy się nie poprawię
- Zaczynajmy, jestem gotowa, tym razem naprawdę
- Miło mi to słyszeć, w takim razie wykonaj cios, najpierw prawą, potem lewą ręką. Stój stabilnie i...
- Tak wiem, bądź czujna
- Hehe zgadza się, wygląda na to, że pierwszą lekcję już załapałaś
*bento- drugie śniadanie
Mam nadzieję, że rozdzialik przypadnie Wam do gustu. Do zobaczenia w kolejnym poście :)
pozdrawiam
- Lu-chan :*
Opowiadanie takie jak zwykle, czyli super.:} koffam cie!
OdpowiedzUsuńdziękuje <3
Usuń