środa, 21 lutego 2018

14- Powód by walczyć (NaLi, NaLu) rozdział 11


Iść szybko,nie zatrzymywać się, nie oglądać, a przy tym nie potknąć o własne nogi. To była jedyna rzecz o której dziewczyna była w stanie myśleć. Kiedy uznała,że odeszła już wystarczająco daleko od gildii zatrzymała się. Jej ramiona drżały od nadmiaru powstrzymywanych emocji, jej piąstki wciąż były zaciśnięte tak mocno, że zrobiły jej się rany od paznokci. To koniec. To naprawdę koniec. Nie będzie już więcej wspólnych misji, rozmów, czy spotkań. O ile do tej pory jeszcze mnie nie znienawidził to teraz z pewnością zaczął. Nie wiedziała nawet kiedy zaczęła szlochać, ale jej twarz była już cała mokra od łez. Nie miała zamiaru pozwalać swoim myślom na wędrowanie w takim kierunku jak np. Jak blisko ta dwójka jest ze sobą, ani tym bardziej czym się zajmują jak są sami. Jak on w ogóle śmiał powiedzieć jej coś takiego?! Przecież o takich rzeczach się nie rozmawia, no chyba, że z przyjaciółmi, ale oni już nimi nie są! I nigdy nie będą! Obiecała sobie, że już więcej nie będzie wylewała za niego łez,ale to jest silniejsze od niej.
Pozostałą część dnia Natsu był wyjątkowo nieprzytomny. Nie raz bujał w obłokach, ale można by rzec, że to był zupełnie nowy poziom jego rozkojarzenia. Wszystkie czynności wykonywał automatycznie, niczym robot. Podczas powrotu do domu zamienił z Happ'ym zaledwie kilka zdań, po czym exceed poszedł do gildii zobaczyć się z niejaką Carlą, której Dragneel wciąż jeszcze nie kojarzył. Dlatego wrócił do domu sam. Przygotował sobie coś do jedzenia, choć co w jego przypadku było wyjątkowo rzadkie, w ogóle nie czuł głodu. Cały czas krążył myślami w okół swojej ostatniej rozmowy z blondynką. Nie rozumiał jej zachowania. Nie chciał uwierzyć w to co powiedziała. Odnosił dziwne wrażenie jakby celowo chciała go do siebie zrazić, cóż teraz mógłby jej pogratulować, gdyż faktycznie się udało. 
Od czasu kiedy się obudził nie miał ochoty spędzać z nią czasu, tak jak to podobno bywało w przeszłości. Teraz jednak nie miał najmniejszego zamiaru w ogóle jej oglądać, a tym bardziej rozmawiać, czy spędzać czas. Ta dziewczyna okazała się dużo bardziej fałszywa, niż by przypuszczał. Po co w ogóle zgodziła się być ze mną w drużynie skoro tak bardzo mnie nie znosi? Wiem, że to był mój pomysł, ale przecież nie musiała się zgadzać, jeśli nie chciała. Do niczego jej nie zmuszałem! A najbardziej w całej tej sytuacji zaskakiwało go jego własne zachowanie. Bo skoro okazało się, że Lucy nigdy nie była tak naprawdę jego przyjaciółką to dlaczego on w ogóle się tym przejmuje? Dlaczego wręcz boli go to, iż celowo próbuje go od siebie odsunąć? Czemu cierpi z powodu jej braku zaufania do niego? Z jakiej paki w ogóle go to obchodzi? Przecież nie powinno! Mógł sobie wmawiać, iż to nie wpływa na niego w żaden sposób, ale wpływało. To było zupełnie tak jakby wreszcie udało mu się od niej ostatecznie uwolnić czego pragnął od dłuższego czasu, a teraz żałował tego, że w ogóle taki pomysł wpadł mu do głowy.
Po jakimś czasie przyszła Lisanna, lecz obecność dziewczyny w żadnym stopniu nie zmniejszała jego rozkojarzenia. Usiłowała mu opowiedzieć ze wszystkimi szczegółami swoją ostatnią misję na którą wybrała się z rodzeństwem, a wiedział o tym tylko dlatego, iż usłyszał jedno zdanie, które wypowiedziała na samym początku- „ Chciałabym ci opowiedzieć ze szczegółami moją ostatnią misję z Mirą i Elf-niisanem", po czym się wyłączył. Co chwile słyszał jak nawoływała jego imię, aby sprowadzić go na ziemię i pomimo tego, że nie chciał być niemiły i ignorować dziewczyny to nic nie mógł na to poradzić. Czuł się tak jakby jego cała uwaga, którą próbował skupić na opowiadaniu dziewczyny przesiewała się jak przez jakieś sitko, przez co nic z niej nie zostawało. Tak było za każdym razem, gdy próbował jej słuchać. Po którymś razie w końcu przestał próbować.
Nastała noc. Strauss poszła do swojego domu z niechęcią. Natsu musiał ją wręcz wypraszać z domu, gdyż nie miała zamiaru wychodzić. Jednak skoro i tak niemal nie zauważał jej obecności, to jaki był sens w pozwoleniu jej zostania z nim na noc? Leżał w łóżku i patrzył w sufit. W mieszkaniu nie paliło się żadne światło, dlatego jedynie delikatna poświata ze światła księżyca wpadająca przez małe okno nad jego łóżkiem oświetlała pokój. Rzucał się na posłaniu, przekręcał w boku na bok, lecz choćby nie wiem jak się starał nie mógł zasnąć. Po kilku godzinach Natsu zobaczył jakiś cień- to Happy wrócił do domu. Chłopak chciał jakoś skomentować skradanie się przyjaciela, ale odpuścił. Po kilku godzinach bezsenności zapadł w głęboki, lecz niespokojny sen.
Znajdował się w jakimś dziwnym lesie, a przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. W okół była pożółkła trawa, z resztą tak samo wyglądały liście drzew. Zobaczył siebie, Happy'iego i Lucy? Tak to była ona z tym, że w przeciwieństwie do tego jak wyglądała zawsze, tak jak ją zapamiętał. Ta dziewczyna miała potargane ubranie, włosy w nieładzie i wyglądała na ranną i poobijaną. Z resztą jego „sobowtór", także nie wyglądał najlepiej. Miał potargane włosy, był brudny i cały w siniakach, jego ubranie też miejscami było potargane, jednak było to w niczym porównywalne do wyglądu dziewczyny. Nawet Happy wyglądał jakby właśnie stoczył poważną walkę. Naprzeciwko nich stały dwie osoby. Z pozycji, odległości oraz ich min wywnioskował, iż nie są przyjaciółmi. Była to dosyć ładna kobieta o czarnych włosach i kobiecej budowie ciała, wyglądała na kilka lat starszą od blondynki. Obok niej stał jakiś grubas. Był dosłownie biały, ubrany w jakąś dziwną pelerynkę, a całość dopełniało czarne afro na jego głowie. W przeciwieństwie do swojej towarzyszki, nie zachwycał wyglądem
- Jest strasznie silna!- odezwał się Happy- nawet Natsu ma z nią problemy.
- A tam, potrzebowałem tylko rozgrzewki! Zaraz ją załatwię!
- Tyle, że teraz z jednego przeciwnika zrobiło się dwóch- przypomniał exceed
- Ale nas też jest teraz dwoje,nie? No dobra, zapomnijmy na chwilę, że jesteśmy rywalami w egzaminie i stwórzmy drużynę!
- Zgoda!- odpowiedziała dziewczyna, uśmiechając się do niego pogodnie
- Ta drużyna przypomina mi stare czasy- dodała poprawiając włosy...
- Przypomina chwilę, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, co nie?- dodał niebieski
- Aż cały się palę!- krzyknął po czym wystawił rękę i przybił piątkę dziewczynie mówiąc
- Do roboty Lucy!
- Pokażmy im Natsu!
- Ja też tu jestem!- skomentował urażony Happy

Po chwili scena ta zaczęła zanikać. Tym razem zdawać by się mogło nadal byli w tym lesie, ale jego perspektywa patrzenia na wszystko zmieniła się. Nie był już tylko postronnym obserwatorem, teraz zdawać by się mogło, iż jest uwięziony we własnym ciele i nie tylko. Znajdował się pod toną gruzu i nie mógł się ruszyć. Jeśli to było jego „prawdziwe" wspomnienie to w momencie kiedy to przeżywał to musiało boleć. Teraz na szczęście nie czuł ciężaru głazów. Jeszcze tego by mi tylko brakowało. Podniósł głowę i ujrzał Lucy siedzącą na ziemi, złapała się za głowę i cała trzęsła
- O nie...w takim momencie skończyła mi się moc?
- Lucy za tobą!- wrzasnął Happy
- Uwaga!- to słowo wyszło z jego słów, bez jego woli. Zauważył bowiem, że owy grubas znajduje się teraz za nią. Zdążył jedynie krzyknąć, bo już po chwili została uderzona w głowę jego ogromną łapą i powalona na ziemię.
- Lucy!- krzyczał, ale nie mógł nic zrobić, próbował się wydostać, ale na marne- noż cholera by to! No nie wyjdę!
- Leż grzecznie i patrz na jej egzekucje- odezwał się ich wróg
- By cię diabli!
- Nie pozwolę na to!- exceed już leciał jej na ratunek, jednak jego „ciosy" w żaden sposób nie pomogły, został odepchnięty niczym natrętna mucha
- Przepraszam was Natsu, Lucy
- Happy-wyszeptała
- Uciekaj Lucy!- krzyknął on- jest dużo silniejszy niż na to wygląda! Dam mu jakoś radę! Zabieraj się stąd!
- Mowy nie ma- została ponownie przygnieciona tym razem nogą wroga
- Mam uciekać sama? Nie zgadzam się! Bez względu na sytuacje, przyjemniej jest trzymać się razem. Chłopak przyglądał się temu jak jego przyjaciółka jest miażdżona na jego oczach, kiedy on jest bezradny i nie może nic zrobić, nie jest nawet w stanie się ruszyć. Czuje ogromny strach, boi się o przyjaciółkę. Nawet w takiej sytuacji nie uciekła. Nie zostawiła mnie i nie uciekła, pomimo tego, iż mogła zginąć. Czy taka właśnie jest Lucy?
- Zobaczycie jaki potrafię być bezlitosny- powiedział przeciwnik podnosząc ją za głowę do góry
- Lucy!- krzyknął znów usiłując się wydostać
- Zmiażdżę jej piękną twarzyczkę, nawet bez mrugnięcia okiem-oznajmił i wydawać by się mogło naprawdę ściskał jej głowę jak imadło. Scena przed jego oczami zaczęła się zamazywać, ostatnie co zapamiętał to wyraz głębokiego bólu wymalowanego na twarzy dziewczyny. Przeskok, tym razem stoi na jakiejś dziwnej arenie, a obok niego znajdują się Erza i Grey. I tym razem widzi wszystko „swoimi" oczami. Gdzie ja jestem? Rozgląda się i na dole w oddali dostrzega jakąś dziwną niebieską kulę...wody? Nie, to niemożliwe, bo to lewituje. Wbrew jednak wszelkiej logice osoby znajdujące się wewnątrz zdają się pływać. Natsu wytęża wzrok i dostrzega jakąś czarnowłową, wysoką dziewczynę, mającą dosyć dziwną fryzurę oraz Lucy?Czy ona walczy? Nie...tego nie można było nazwać walką, gdyż dziewczyna była po prostu okładana w wodzie przez przeciwniczkę. Z początku się broniła, lecz z czasem przestała się ruszać, a przeciwniczka traktowała ją niczym worek treningowy. Chłopak patrzył na to z przerażeniem zaciskając mocno szczękę oraz dłonie w pięści. Dlaczego się nie ruszasz?!Komentował własne zachowanie. Nie rozumiał czemu jego „drugie ja" stoi jak słup i nic nie robi, pomimo tego, że widocznie chciał. Był tak bardzo wściekły na tamtą dziewczynę, jak ona śmiała robić coś takiego jego przyjaciółce? Dlaczego to robi? Jedyne czego pragnął w tym momencie to zerwać się i zabrać ją stamtąd. Po chwili usłyszał odgłos, jakby alarmu. To był jego sygnał. Przeskoczył razem z Greyem co niewyraźnie zauważył przez murek i zaczął biec w stronę rannej, która została wyrzucona na ziemię, niczym zwykły śmieć z naprawdę dużej odległości. Od dłuższego czasu nie ruszała się, a w jego głowię krążyło jedynie jedno pytanie. Czy ona żyje? Jego serce biło tak szybko, że słyszał jego dudnienie w uszach. Biegł krzycząc jej imię, lecz zanim zdążył ją złapać dostrzegł ciemność.
***



Kochana mamo

Wiem, iż obiecałam Ci, że będę silna, ale to jest dlamnie za dużo. Przykro mi, że Cię zawiodłam i za to, iż jestem taka słaba. Wiem,nie tak mnie wychowałaś. Jednak kiedy rozmawiałamdzisiaj z Natsu coś we mnie pękło, całkowicie. Do teraznie mam pojęcia jakim sposobem udało misię wtedy nie rozpłakać. Mamo wiedziałam o tym, że moje serce jest zranionei złamane, ale niemal słyszałam dzisiajjak ono roztrzaskuje się na miliony kawałków,niczym kruche szkło, z którego wykonana była zastawa stołowa w naszym domu.
Wiedziałam już o tym, że Natsu mnie nie lubi, choć ciężko mi to przechodzi przezgardło. Ale pogodziłam się z tym, naprawdę. Jednak kiedy naskoczył namnie i oskarżył o kradzież przyjaciela? Jak On wogóle mógł pomyśleć, że byłabym do tego zdolna?Zdolna do tego, aby celowo i z premedytacją nastawiać Happy'iego przeciwko Niemu. JakOn w ogóle śmiał? Sam nabroił, a później szukał winnego. Tylkodlaczego to musiałam być ja? Przecież nic Mu nie zrobiłam. Odczasu kiedy się wybudził właściwie nie spędzałam z Nim czasu, więc dlaczego On tak mnietraktuje? Niczym wroga. Czyżby Ktoś nastawiał Go przeciwkomnie? Lisanna może? Nie...to niemożliwe. Eh...co za głupiepomysły przychodzą mi do głowy, kiedy jest mismutno, prawda? Nie miała najmniejszego powodu, by tak postępować. W końcu Natsu jest Jej, a po zatym jesteśmy przyjaciółkami, prawda?
Ok, skończyłam z mazgajeniem się. Tym razem naprawdę. Nawet jeżeli do tej pory miałam choćby najmniejszą szansę na to, by się z Nim znów przyjaźnić to dzisiaj zakopałam ją całkowicie. I bardzodobrze. Skończyłam z Nim. Przecież mam innych przyjaciół. Niepotrzebuje takiego, który ciągle tylkomnie rani, krzyczy na mnie i obraża. Jestem ponad to. Mam innych przyjaciół, a znajdę sobie i nowych i lepszych.Chłopaka też sobie znajdę, w końcu. Nie mówię, że od razu, bo nie mamzamiaru się łudzić. Sporo czasu minie zanimmoje serce się wygoi, o ile ten czas wogóle nadejdzie. Co ja mówię? Oczywiście, że nadejdzie. Potrzebujejedynie trochę czasu, to wszystko.Trzymaj za mnie kciuki Mamo, dobrze? Zobaczysz, że mój następny list do Ciebie będzie dużo bardziej pozytywny.Przepraszam, że ostatnimi czasytraktowałam Cię niczym konfesjonał i żaliłam ze wszystkiego z czego  tylko mogłam. Wiem, że pragniesz jedynie bymbyła szczęśliwa i będę. Obiecuje. Kocham Cię bardzo i tęsknię za Tobą.


                                                                                                     Twoja kończąca                                                                                         użalać się nad sobą córka 

To koniec przyjaźni Lucy i Natsu. Czy aby na pewno? Czy chłopak przestanie w końcu wiedzieć w dziewczynie swojego wroga? Czy Heartfilia wybaczy Mu takie traktowanie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D