środa, 21 lutego 2018

14- Powód by walczyć (NaLi, NaLu) rozdział 10


- Lucy...Lucy wstawaj- usłyszała i otworzyła oczy
- Happy, która godzina?
- Parę minut po siódmej. Przetarła oczy po czym usiadła
- A ty czemu już nie śpisz?
- Nie mogę spać- poskarżył się A to ciekawe, że jakoś wczoraj padłeś od razu jak tylko usiadłeś na łóżku. Zachowała jednak tę uwagę dla siebie
- Jadłeś już śniadanie?
- Nie, postanowiłem poczekać na ciebie
- To miłe, ale nie musiałeś tego robić- powiedziała uśmiechając się 
- A po za tym moje rybki zostały w domu Oj czyli jednak wcale na mnie nie czekałeś. Po prostu nie miałeś co jeść- westchnęła zrezygnowana
- A zaglądałeś do lodówki? Tam jest mnóstwo ryb
- Naprawdę? Nie wiedziałem, że ty też tak bardzo lubisz rybki Lucy
- Bo one nie są dla mnie tylko dla ciebie. Zrobiłam mały zapas jeszcze zanim...no wiesz stało się to co się stało. Nie wyrzuciłam ich, bo liczyłam na to, że może odwiedzisz mnie od czasu do czasu
- Lucy- spojrzał na nią rozczulony- jesteś najlepsza
- A tak w ogóle to jak ty się czujesz, co?
- Tak jakbym stracił najlepszego przyjaciela-odpowiedział przygnębiony spuszczając głowę
- Tak, znam to uczucie- powiedziała, a on spojrzał na nią tak jakby właśnie coś sobie uświadomił
- Lucy przepraszam, że od kiedy Natsu się obudził spędzałem czas tylko z nim. Musiałaś się czuć samotnie
- Nie szkodzi, rozumiem to. Tak naprawdę jednak zrobiło jej się przykro na samo wspomnienie i już czuła jak łzy cisną się jej do oczu dlatego zmieniła temat.
- Dobra Happy, zjedzmy szybko śniadanie i chodźmy do gildii. Musisz porozmawiać z Natsu
- Aye a Lucy pójdziesz ze mną?
- Wiesz, wydaje mi się, że powinniście to sami załatwić, tym bardziej, że aktualnie jestem dla Natsu zupełne obcą osobą- te słowa z trudem przechodziły jej przez gardło- i sądzę, że moja obecność może jedynie zaszkodzić
- Proszę Lucy- spojrzał na nią błagalnie
- No dobrze,ale tylko na początku. Kiedy już zaczniecie normalnie ze sobą rozmawiać to wtedy zostawię was samych, w porządku?
- Aye sir
Szybko okazało się, że chłopaka nie było w gildii. Happy postanowił na niego zaczekać natomiast dziewczyna wzięła kartkę z kolejną misją. Musiała nauczyć się wykonywać je w pojedynkę, lecz na początek wzięła coś łatwego.Przy trudniejszych zadaniach postanowiła poprosić Lokiego, aby jej towarzyszył jako członek drużyny i gwiezdny duch w jednym. Będzie się wtedy czuła znacznie pewniej.Kiedy wychodziła z budynku usłyszała nawoływanie
- Oj ty!- rozpoznała głos, więc odwróciła się w stronę z którego dochodził i wskazała na siebie pytająco
- Ja?
- Tak ty!- podszedł do niej różowowłosy
- Ano ne...jestem Lucy....LUCY...i chwila wydaje mi się, że już to przerabialiśmy!
- Nie obchodzi mnie jak masz na imię! Masz mi natychmiast oddać Happy'iego!
- Słucham?
- Nie zgrywaj się! Mam na myśli mojego najlepszego przyjaciela przypominającego niebieskiego kota ze skrzydłami. Wiem, że czujesz się rozgoryczona, że o tobie zapomniałem, ale to nie powód by mi kraść przyjaciela! Znajdź sobie własnego! No tego było już za wiele. Podchodzi do niej, ciągle wrzeszczy,oskarża ją o coś takiego, a żeby tego było mało trafił w sedno, gdy powiedział, że jest rozgoryczona. Nie miała zamiaru dłużej tego wysłuchiwać
- Nikogo ci nie zabrałam! Happy sam do mnie przyszedł po tym jak TY go wyrzuciłeś!
- Nikogo nie wyrzuciłem!- zaprzeczył
- Może i nie, ale pokłóciłeś się z nim, a potem pozwoliłeś mu odejść. Na jedno wychodzi!
- W ogóle bym się z nim nie pokłócił gdyby nie ty!
- Że jak?! Masz zamiar zwalić wszystko na mnie?! Chyba ci się pomyliłam z Lisanną!
- Co żeś powiedziała?! Co ty masz do niej?!
- Ja nic do niej nie mam! Ale nie rozumiesz tego, że to twoje, a raczej wasze zachowanie sprawiło, że Happy uciekł?! Rozumiem,że zaczęliście się spotykać, w porządku! Ale tym samym odseparowaliście Happy'iego od siebie. Czuł się w waszym towarzystwie jak piąte koło u wozu i masz rację to nie jest wina Lisanny, tylko twoja. Dlatego, że tego nie zauważyłeś, a przecież to jest twój najlepszy przyjaciel. Jak mogłeś zostawić go samego?- przestała podnosić głos, licząc na to, że w ten sposób również jej rozmówca się uspokoi. Patrzył na nią przez chwile groźnie. Nigdy wcześniej tak na nią nie patrzył. On widzi we mnie wroga, uświadomiła sobie. Nie chciała, żeby tak to wyglądało. Wystarczająco przykre było, to, że go straciła. Nie chciała jednak by ją znienawidził.
- Nie chciałem- powiedział w końcu, tym razem już opanowany
- Wiem o tym. Dlatego musicie po prostu ze sobą porozmawiać. Wyjaśnić sobie wszystko. Nie odtrącajcie Happy'iego. Po prostu spędzajcie czas we trójkę
- No wiesz...tylko, że to nie zawsze jest możliwe- nie patrzył jej w oczy kiedy to mówił na co od razu zwróciła uwagę- on jest jeszcze tylko dzieckiem, a jako osoba dorosła chyba sama rozumiesz,że- zawahał się- że Lisanna i ja potrzebujemy czasu tylko dla siebie. Nie musiał mówić nic więcej. Doskonale wiedziała co ma na myśli i nie mogła uwierzyć w to, że tak po prostu jej o tym mówi. Może i nie zdawał sobie sprawy z jej uczuć do niego, ale mimo wszystko. Nie miała ochoty wysłuchiwać tego jak wspaniale im się układa, to było zbyt trudne, czuła, że za chwile się rozpłacze, jej serce ścisnęło się boleśnie, a ona nie wiedziała co robić. Starała się oddychać spokojnie i miarowo,mówić pewnym nie łamiącym się głosem i jak później myślała o tej sytuacji to musiała przyznać, że była z siebie dumna za to opanowanie.
- Rozumiem- odpowiedziała tylko, a on znów na nią spojrzał. Sądziła, że być może coś w jej głosie ją zdradziło, lecz szybko okazało się,że on jedynie czekał, aż powie coś jeszcze. Nabrała więc powietrza do płuc, wypuściła go i podjęła kolejną próbę
- W takim razie po prostu wyznaczajcie czas, który chcecie spędzić we dwoje, ale również taki kiedy będziecie wszyscy. Np. Podczas wykonywania misji lub w gildii. Jestem pewna, że to da się pogodzić, musicie jedynie spróbować- powiedziała uśmiechając się delikatnie, choć z trudem jej to przychodziło. 
- Dziękuje Lucy, nie jesteś taka zła
- Pewnie, że nie, a coś ty myślał?- zapytała niby pół żartem,ale wiedziała,że woli nie usłyszeć odpowiedzi.
- Przepraszam za ten wcześniejszy wybuch po prostu Happy jest ze mną od kiedy pamiętam i nie chce go stracić
- Rozumiem. Wiem jak to jest stracić przyjaciela- wyznała cicho, zanim zorientowała się co zrobiła
- Naprawdę? Ciebie też to spotkało? Ciężka sprawa,prawda? Spojrzała na niego zaskoczona, że nie zrozumiał. Chociaż w sumie Natsu nigdy do najmądrzejszych nie należał
Tak to prawda, przytaknęła jedynie
- A ty co właściwie teraz porabiasz?
- Teraz? Nie rozumiała o jakie „teraz" mu chodziło
- No tak ogólnie. Widziałem jak wychodziłaś z gildii. Nie siedziałaś w niej długo. Przyszłaś jedynie po zlecenie?
- Owszem wzięłam jedną z misji, muszę jakoś zapłacić za czynsz hehe, skłamała.Miała oszczędności na co najmniej dwa miesiące z góry. Misje wzięła po to, aby się czymś zająć, ale nie widziała powodu by się z tego przed nim tłumaczyć.
- No to może wykonalibyśmy ją we troje. W końcu nadal jesteśmy drużyną, co nie? Jego propozycja całkowicie ją zaskoczyła. Z jednej strony chciała tego,ale z drugiej podjęła już decyzje, aby się od niego odciąć, więc nie miała zamiaru zmieniać zdania co po chwile.
- Hehe wiesz dzięki, ale poradzę sobie sama. Po za tym to nie jest misja w twoim stylu
- W moim stylu to znaczy?
- Nie będzie żadnych walk, ani nic takiego. Trzeba jedynie podlać jakieś pola, powyrywać chwasty, zasadzić nowe rośliny i takie tam
- Eee to faktycznie nudy- potwierdził
- No właśnie w takim razie...
- Daj znać jak będziesz mieć coś lepszego to wtedy możemy wykonać ją razem
- Właściwie to byłam pewna tego, że od teraz będziecie wykonywać zlecenia we trójkę, no wiesz z Lisanną
- Tak? A niby dlaczego? Dlatego, że jesteśmy razem? W tej kwestii to nie ma żadnego znaczenia. Po za tym Lisanna jest już w drużynie z Mirą i Elfmanem. Wykonywanie zleceń to jest taki ich rodzinny interes, że tak powiem, więc nie mam zamiaru się w to mieszać, a po za tym przecież ja też mam już drużynę, co nie? Ty, ja i Happy nadal ją tworzymy,prawda?- spytał z tym swoim szerokim uśmiechem, a ona tak bardzo pragnęła odpowiedzieć tak. Lecz nie mogła tego zrobić
- No widzisz Natsu...nie wydaje mi się, aby to był dobry pomysł
- Co ty wygadujesz? Odważyła się spojrzeć mu w oczy
- Uważam, że nie powinniśmy już być w jednej drużynie
- Co? Niby dlaczego nie?- wydawał się zaskoczony
- Chyba sam rozumiesz....
- Co? Tylko dlatego, że cie nie pamiętam. Nie martw się to się da przeskoczyć- powiedział optymistycznie
- No nie wydaję mi się. Natsu osoby wykonujące razem zadania,a już zwłaszcza te trudniejsze i bardziej niebezpieczne muszą sobie nawzajem bezgranicznie ufać. To jest najważniejsze. A pomiędzy nami przecież nie ma zaufania, mam rację? Znała odpowiedź i wiedziała, że to będzie jak kolejny nóż w jej już i tak wystarczająco zranione serce, ale ten jeden raz musi to usłyszeć
- No masz rację, że ja cie właściwie nie znam, więc ci nie ufam, no ale ty mi chyba powinnaś co nie? To znaczy skoro ufałaś mi kiedyś to teraz nie ma powodu, aby to się zmieniło, prawda?
- Właśnie,że wszystko się zmieniło.
- No ta oczywista kwestia owszem, ale ufałaś mi kiedyś,prawda?
- Nie ufałam- wyszeptała tak cicho, że prawdopodobnie, gdyby nie jego wyostrzony słuch nie byłby w stanie jej usłyszeć. Zacisnęła dłonie w pięści, aby przestały się jej trząś. To co zamierzała powiedzieć ledwo przechodziło jej przez gardło, ale żeby na dobre się od niego uwolnić musi także zrazić chłopaka do siebie. Innej możliwości nie było
- Co?- spytał, a w jego tonie można było usłyszeć szok. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi
- Nigdy ci nie ufałam- powtórzyła, tym razem z większą mocą w głosie. Do tej pory miała spuszczony wzrok, więc podniosła głowę i spojrzała na jego twarz i zamarła. Wyglądał na tak...zranionego, zupełnie jakby to był jej Natsu,a ona powiedziałaby mu coś takiego. Właśnie tak wyglądałaby jego reakcja. Nie rozumiała tego. Zupełnie nie mieściło jej się to w głowie. Ten widok sprawiał, że jej serce rozpadało się na miliony kawałeczków. Teraz już na dobre chciało jej się nie płakać, a ryczeć. To było jej zamiarem. Zrazić go, zranić, ale teraz gdy to zrobiła gorzko żałowała wypowiedzianych słów. Dlaczego w ogóle się tym przejął? Przecież jestem dla niego obca. Czemu wygląda tak jakby to jednak go obchodziło?Lucy!- przyleciał Happy i uratował sytuacje.
- Happy, z trudem uśmiechnęła się do przyjaciela- tak jak ci mówiłam Natsu nie zdawał sobie sprawy z tego jak się czujesz, ale już wszystko wyjaśnione i to się więcej nie powtórzy.
- Dziękuje Lucy, przytulił się do niej
- Nie ma za co, dobra to ja będę się zbierać
- Już idziesz?- spytał podłamany exceed. Liczył na to, że ich trójka znowu spędzi trochę czasu razem
- Tak, mam misję to wykonania
- Lucy a będę mógł cie odwiedzić?- spytał z nadzieją w głosiku
- Jasne, że tak. Jesteś u mnie zawsze mile widziany
- Aye- ucieszył się- w takim razie wpadnę do ciebie później
- Dobrze, na razie- pomachała im i odeszła.
- Nigdy mi nie ufała-wyszeptał ledwo słyszalnie wciąż odprowadzając wzrokiem dziewczynę. Nie miał pojęcia co się z nim dzieje. Czuł kłujący ból w klatce piersiowej i zastanawiał się czy przypadkiem nie odezwała się jakaś rana z poprzedniej walki. Czuł jednak, że chodzi o coś innego. Kiedy Lucy powiedziała, że nigdy mu nie ufała zaskoczyła go tym,bo nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Wszyscy w około mówili mu jaką to wspaniałą drużyną byli, jakimi świetnymi przyjaciółmi, czyżby nie znali prawy? Być może to wszystko wyglądało tak jedynie w ich oczach, a tak naprawdę oni nigdy nie byli PRAWDZIWĄ drużyną. Z jakiegoś powodu takie myślenie go bolało. Zaczął powoli wierzyć w to co powiedzieli mu przyjaciele jak i w to co zobaczył we własnych wspomnieniach. Wierzył w to, że ona kiedyś była mu bliska, a teraz kiedy wreszcie przyjął to do wiadomości dowiedział się, że on nigdy nie był bliski jej. Że prawdopodobnie nawet nie uważała go za przyjaciela. Dla niego jej słowa brzmiały jak wyrok, czuł się tak jakby w tej chwili stracił coś bardzo cennego, ale nie za bardzo rozumiał własne uczucia. Dlaczego tak mi zależy jakie ona ma o mnie zdanie?

Wiem Kochani, że ostatnio musieliście długo czekać na rozdział dlatego też tym razem udało mi się go skończyć znacznie wcześniej. Mam nadzieję,  że Wam się spodoba ^^ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D