Po
wejściu do gildii wszyscy przywitali Erzę z otwartymi ramionami. Mira
przyniosła jej ulubiony torcik truskawkowy i przez jakiś czas rozmawiały.
Jellal przyglądał jej się ukradkiem. Patrzył na to ja się śmieje z czegoś co
powiedziała jej dziewczyna oraz jak delektuje się swoim ciastem.
- Ojj jak to zrobiłeś?- doszedł do niego czyjś ciekawski głos?
- Zrobiłem co?
- Jak to co. Jak udało ci się prawie pokonać Erzę? Stary byłeś świetny serio. Niewiele brakowało- powiedział Natsu z podziwem. Chłopak przyglądał mu się z taką intensywnością iż Jellalowi wydawało się,że za chwile go prześwietli na wylot i dowie się kim jest. Wiedział,że musiał coś powiedzieć by zaspokoić ciekawość chłopaka,ale nie miał pojęcia co. Nie mógł w tym momencie niczego wymyślić.
- Masz rację,niewiele-odezwała się Scarlet,która właśnie podeszła do ich stolika- prawdę mówiąc to myślałam,że już po mnie. Niebiesko włosy chłopak spojrzał na nią,kiedy ona rozmawiała z Natsu. Była ubrana w niebeską, letnią sukienkę na ramiączkach z dosyć głębokim dekoltem i niebeskie buty na koturnie. Jej włosy opadały kaskadami na jej ramiona i plecy. Grzywka zasłaniała jedno z pięknych brązowych pełnych życia oczu. Właściwie to wyglądała naprawdę wspaniale. Na pewno nie jak ktoś kto właśnie wyszedł ze szpitala. Była pełna energii i siły. Do tej pory nie miał okazji widzieć jej takiej. Zawsze chodziła w zbroi,która pomimo tego iż uwydatniała jej walory, zasłaniała połowę jej ciała.
- Właśnie miałem o to zapytać..gdzie twoja zbroja Erza?- zapytał Dragoneel przyglądając się przyjaciółce z dziwnym wyrazem twarzy. Jellal podejrzewał,że tak jak i on, chłopak też być może nie miał okazji widzieć dziewczyny tak ubranej już od dawna.
- Moja zbroja została zniszczona podczas walki z Minerwą, a moja druga zbroja zastępcza podczas walki z Junzo. Ehh…oddałam je do naprawy,ale do tej pory będę musiała ubierać się w ten sposób. A co aż tak źle wyglądam?
- Co? Nie wręcz przeciwnie,ale no wiesz to po prostu do ciebie nie pasuje,to nie twój styl.
- Tak..chyba masz rację. Lucy mi ją pożyczyła,więc…
- Czekaj..co? Lucy ci ją dała? To znaczy,że to jej sukienka? Nigdy jej niej nie widziałem.
- Tak bo to jest jednak z sukienek,które nosiła jeszcze jako Lucy Hearfilia, no wiesz dziedziczka bogatej rodziny itd.
- A, więc to sukienka Lucy-pomyślał. To wszystko wyjaśnia. Erza nie miała w zwyczaju ubierać się w ten sposób, po za tym pomimo tego iż dziewczyny mają podobną figurę to ubranie było na Erzę zdecydowanie zbyt ciasne i krótkie.
Po jakiejś godzinie rozmowy Erza wyciągnęła go z pośród przyjaciół i zaciągnęła pod tablicę ze zleceniami.
- Co ty na to abyśmy wybrali się razem na jakieś zlecenie? Mamy podobne umiejętności i wydaje mi się,że stanowilibyśmy świetny zespół.
Perspektywa pójścia na misję z Erzą, tylko oni sami we dwoje była zbyt kusząca żeby odmówić.
- Pewnie. Masz coś konkretnego na myśli?
Dziewczyna przez chwile wpatrywała się w tablice, po czym odpięła jedną z kartek i podała mu do ręki.
- Myślę,że ta powinna być dobra.
Erza wybrała zlecenie,które polegało na ochronie broni magocznej. Większość z nich opirała się na żywiołach,więc była to nie byle jaka broń. Osoby posługujące się np.żywiołem wody jak Juvia mogłyby jeszcze dodatkowo zwiększyć swą moc, natomiast takie,które nie mają możliwości kontrolowania żywiołów zyskałyby taką szansę. Najczęściej były to miecze i tarcze. Właściciel magazynu obawiał się kradzieży broni,dlatego postanowił wynająć magów. Erza i Junzo siedzieli po 2 stronie przepaści. Zdążyli już rozłożyć namiot, a za chwile mieli zamiar zjeść coś na kolacje. Nieopodal miejsca w którym się znajdowali płynęła rzeka dlatego też Junzo złowił kilka ryb i przyniósł chrust. Dziewczyna wypatroszyła i przyrządziła ryby, a także rozpaliła ognisko. Musiała przyznać,że nie była najlepszą kucharką i w głębi duszy miala nadzieję,że chłopakowi posmakuje przyrządzony przez nią posiłek. W sumie to zależało jej na tym bardziej niż powinno. W trakcie jedzenia kolacji miała okazję lepiej mu się przyjrzeć. Jego czarne włosy połyskiwały w świetle księżyca. W jego oczach natomiast odbijały się płomienie z ogniska, przez co nabrały jeszcze jaśniejszego kolory. Wyglądał jak kot na polowaniu, czujny,bystry i gotowy do walki w każdej chwili. Scarlet miała jednak serdecznie dość niezręcznej ciszy,która panowała, między nimi. Wśród całej wyprawy zamienili zaledwie parę zdań w pociągu. Na dodatek wszystkie dotyczyły pracy: planu ataku, wybierania najlepszego miejsca obserwacyjnego et cetera. Był bardzo zamyślony i wydawał się być myślami zupełnie indziej.
- Myślisz,że ktoś postanowi ukraść broń?
- Hm…? Aa myślę,że mogłaby się przydać paru osobom, które nie potafią dobrze posługiwać się mocą żywiołów. Słyszałem o pewnej grupce magów,który zrabowali już całkiem sporą ilość broni. Potem sprzedają ją na czrnym rynku i zarabiają na tym krocie.
- Powiedz mi o czym tak ciągle rozmyślasz…hm?
- Rozmyślam?
- Tak, wiem,że myślami jesteś zupełnie indziej. Powiedz mi czy coś się stało?- zapytała po czym zbliżyła się do niego. Chciała widzieć jego twarz,kiedy będzie odpowiadał. Była ciekawa tego czy uda jej się coś z niej wyczytać, no to,że kłamie, tak jak potrafiła to robić np. w przypadku Jellala. Odpędziła szybko myśli o okochanym chodź z nie małym trudem i cała swoją uwagę skupiła na chłopaku siedzącym przed nią. Wyglądał na zaskoczonego i zaniepokojonego. Najwyraźniej nie miał ochoty poruszać tego tematu. Ona natomiast nie przejęła się tym zbytnio. Musiała wiedzieć.
- Chodzi o mnie? Jeśli nie chciałeś iść ze mną wystarczyło powiedzieć- spojrzała mu prosto w oczy
- Dlaczego sądzisz,że nie chce z tobą pracować?- zapytał niby mimochodem, lecz Tytania dostrzegła,że był spięty.
- A nie mam racji? Słuchaj już nie jeden raz byłam na podobnego typu zleceniach i jeśli mam być szczera to nigdy nikt mnie tak nie ignorował- była zła, naprawdę zła, a nawet nie wiedziała czemu.-Czemu tak zabiegam o jego uwagę?
- Przecież wcale cie nie ignoruję Erza..ja…ja tylko…
- Co?- niemal warknęła
- Próbuje się skupić na naszym zadaniu. A twoja obecność skutecznie mi to uniemożliwia.
- Co..co masz przez to na myśli Junzo?- jeszcze bardziej się do niego zbliżyła. Jej serce zaczęło szybciej bić, a oddech stał się urywany i nierówny. U niego natomiast dostrzegła taką samą reakcję.
- Twoja bliskość-wydukał- proszę cię odsuń się Erza
- Dlaczego? Boisz się mnie?
- Nie…nie boję się tylko,że..
- Tylko,że co? Nie lubisz mnie?
- Haha- zaśmiał się bez wesołości w głosie- uwierz mi,że nie w tym tkwi problem.
- Powiedz mi co jest w tobie takiego..takiego znajomego…tajemniczego i przyciągającego?
- Erza…-zaczął,ale nigdy nie było dane jej dowiedzieć się co chciał powiedzieć,gdyż pochyliła się na tyle, by dosięgnąć ustami jego. Oddał pocałunek natychmiastowo co bardzo ją zaskoczyło. Nie spodziewała się tego. Raczej tego,że ją odepchnie i każe trzymać się jej z daleka. Nie zrobił tego jednak. Zamiast tego wplątał palce w jej włosy,a drugą rekę położył na jej talii w ten sposób jeszcze bardziej przyciągając ją do siebie. W tym pocałunku było coś zarówno łapczywego, jak i łagodnego. Zupełnie jak by czekał na to tak długo i końcu się doczekał,ale równocześnie obawiał się tego,że zrobi coś nie tak i zrazi ją do siebie. Ona jednak nie miała teraz ochoty na zabawy w nieśmiałego. Wplotła Ręce w jego włosy i przyciągając go do siebie pogłębiła pocałunek. Sprawiła,że położył się na ziemi na plecach,a ona zawisła nad nim. Nagle usłyszała za sobą hałas. Oboje zerwali się na równe nogi natychmiastowo. Nie mogli złapać oddechu w powodu niedawnej bliskości dlatego trochę to zajęło zanim się do siebie odezwali. Erza przełknęła ślinę,bo nagle zaschło jej w ustach i powiedziała
- Ten hałas dobiega z magazynu, więc mamy odpowiedź.
- Tak,lepiej się pospieszmy.
- Ojj jak to zrobiłeś?- doszedł do niego czyjś ciekawski głos?
- Zrobiłem co?
- Jak to co. Jak udało ci się prawie pokonać Erzę? Stary byłeś świetny serio. Niewiele brakowało- powiedział Natsu z podziwem. Chłopak przyglądał mu się z taką intensywnością iż Jellalowi wydawało się,że za chwile go prześwietli na wylot i dowie się kim jest. Wiedział,że musiał coś powiedzieć by zaspokoić ciekawość chłopaka,ale nie miał pojęcia co. Nie mógł w tym momencie niczego wymyślić.
- Masz rację,niewiele-odezwała się Scarlet,która właśnie podeszła do ich stolika- prawdę mówiąc to myślałam,że już po mnie. Niebiesko włosy chłopak spojrzał na nią,kiedy ona rozmawiała z Natsu. Była ubrana w niebeską, letnią sukienkę na ramiączkach z dosyć głębokim dekoltem i niebeskie buty na koturnie. Jej włosy opadały kaskadami na jej ramiona i plecy. Grzywka zasłaniała jedno z pięknych brązowych pełnych życia oczu. Właściwie to wyglądała naprawdę wspaniale. Na pewno nie jak ktoś kto właśnie wyszedł ze szpitala. Była pełna energii i siły. Do tej pory nie miał okazji widzieć jej takiej. Zawsze chodziła w zbroi,która pomimo tego iż uwydatniała jej walory, zasłaniała połowę jej ciała.
- Właśnie miałem o to zapytać..gdzie twoja zbroja Erza?- zapytał Dragoneel przyglądając się przyjaciółce z dziwnym wyrazem twarzy. Jellal podejrzewał,że tak jak i on, chłopak też być może nie miał okazji widzieć dziewczyny tak ubranej już od dawna.
- Moja zbroja została zniszczona podczas walki z Minerwą, a moja druga zbroja zastępcza podczas walki z Junzo. Ehh…oddałam je do naprawy,ale do tej pory będę musiała ubierać się w ten sposób. A co aż tak źle wyglądam?
- Co? Nie wręcz przeciwnie,ale no wiesz to po prostu do ciebie nie pasuje,to nie twój styl.
- Tak..chyba masz rację. Lucy mi ją pożyczyła,więc…
- Czekaj..co? Lucy ci ją dała? To znaczy,że to jej sukienka? Nigdy jej niej nie widziałem.
- Tak bo to jest jednak z sukienek,które nosiła jeszcze jako Lucy Hearfilia, no wiesz dziedziczka bogatej rodziny itd.
- A, więc to sukienka Lucy-pomyślał. To wszystko wyjaśnia. Erza nie miała w zwyczaju ubierać się w ten sposób, po za tym pomimo tego iż dziewczyny mają podobną figurę to ubranie było na Erzę zdecydowanie zbyt ciasne i krótkie.
Po jakiejś godzinie rozmowy Erza wyciągnęła go z pośród przyjaciół i zaciągnęła pod tablicę ze zleceniami.
- Co ty na to abyśmy wybrali się razem na jakieś zlecenie? Mamy podobne umiejętności i wydaje mi się,że stanowilibyśmy świetny zespół.
Perspektywa pójścia na misję z Erzą, tylko oni sami we dwoje była zbyt kusząca żeby odmówić.
- Pewnie. Masz coś konkretnego na myśli?
Dziewczyna przez chwile wpatrywała się w tablice, po czym odpięła jedną z kartek i podała mu do ręki.
- Myślę,że ta powinna być dobra.
Erza wybrała zlecenie,które polegało na ochronie broni magocznej. Większość z nich opirała się na żywiołach,więc była to nie byle jaka broń. Osoby posługujące się np.żywiołem wody jak Juvia mogłyby jeszcze dodatkowo zwiększyć swą moc, natomiast takie,które nie mają możliwości kontrolowania żywiołów zyskałyby taką szansę. Najczęściej były to miecze i tarcze. Właściciel magazynu obawiał się kradzieży broni,dlatego postanowił wynająć magów. Erza i Junzo siedzieli po 2 stronie przepaści. Zdążyli już rozłożyć namiot, a za chwile mieli zamiar zjeść coś na kolacje. Nieopodal miejsca w którym się znajdowali płynęła rzeka dlatego też Junzo złowił kilka ryb i przyniósł chrust. Dziewczyna wypatroszyła i przyrządziła ryby, a także rozpaliła ognisko. Musiała przyznać,że nie była najlepszą kucharką i w głębi duszy miala nadzieję,że chłopakowi posmakuje przyrządzony przez nią posiłek. W sumie to zależało jej na tym bardziej niż powinno. W trakcie jedzenia kolacji miała okazję lepiej mu się przyjrzeć. Jego czarne włosy połyskiwały w świetle księżyca. W jego oczach natomiast odbijały się płomienie z ogniska, przez co nabrały jeszcze jaśniejszego kolory. Wyglądał jak kot na polowaniu, czujny,bystry i gotowy do walki w każdej chwili. Scarlet miała jednak serdecznie dość niezręcznej ciszy,która panowała, między nimi. Wśród całej wyprawy zamienili zaledwie parę zdań w pociągu. Na dodatek wszystkie dotyczyły pracy: planu ataku, wybierania najlepszego miejsca obserwacyjnego et cetera. Był bardzo zamyślony i wydawał się być myślami zupełnie indziej.
- Myślisz,że ktoś postanowi ukraść broń?
- Hm…? Aa myślę,że mogłaby się przydać paru osobom, które nie potafią dobrze posługiwać się mocą żywiołów. Słyszałem o pewnej grupce magów,który zrabowali już całkiem sporą ilość broni. Potem sprzedają ją na czrnym rynku i zarabiają na tym krocie.
- Powiedz mi o czym tak ciągle rozmyślasz…hm?
- Rozmyślam?
- Tak, wiem,że myślami jesteś zupełnie indziej. Powiedz mi czy coś się stało?- zapytała po czym zbliżyła się do niego. Chciała widzieć jego twarz,kiedy będzie odpowiadał. Była ciekawa tego czy uda jej się coś z niej wyczytać, no to,że kłamie, tak jak potrafiła to robić np. w przypadku Jellala. Odpędziła szybko myśli o okochanym chodź z nie małym trudem i cała swoją uwagę skupiła na chłopaku siedzącym przed nią. Wyglądał na zaskoczonego i zaniepokojonego. Najwyraźniej nie miał ochoty poruszać tego tematu. Ona natomiast nie przejęła się tym zbytnio. Musiała wiedzieć.
- Chodzi o mnie? Jeśli nie chciałeś iść ze mną wystarczyło powiedzieć- spojrzała mu prosto w oczy
- Dlaczego sądzisz,że nie chce z tobą pracować?- zapytał niby mimochodem, lecz Tytania dostrzegła,że był spięty.
- A nie mam racji? Słuchaj już nie jeden raz byłam na podobnego typu zleceniach i jeśli mam być szczera to nigdy nikt mnie tak nie ignorował- była zła, naprawdę zła, a nawet nie wiedziała czemu.-Czemu tak zabiegam o jego uwagę?
- Przecież wcale cie nie ignoruję Erza..ja…ja tylko…
- Co?- niemal warknęła
- Próbuje się skupić na naszym zadaniu. A twoja obecność skutecznie mi to uniemożliwia.
- Co..co masz przez to na myśli Junzo?- jeszcze bardziej się do niego zbliżyła. Jej serce zaczęło szybciej bić, a oddech stał się urywany i nierówny. U niego natomiast dostrzegła taką samą reakcję.
- Twoja bliskość-wydukał- proszę cię odsuń się Erza
- Dlaczego? Boisz się mnie?
- Nie…nie boję się tylko,że..
- Tylko,że co? Nie lubisz mnie?
- Haha- zaśmiał się bez wesołości w głosie- uwierz mi,że nie w tym tkwi problem.
- Powiedz mi co jest w tobie takiego..takiego znajomego…tajemniczego i przyciągającego?
- Erza…-zaczął,ale nigdy nie było dane jej dowiedzieć się co chciał powiedzieć,gdyż pochyliła się na tyle, by dosięgnąć ustami jego. Oddał pocałunek natychmiastowo co bardzo ją zaskoczyło. Nie spodziewała się tego. Raczej tego,że ją odepchnie i każe trzymać się jej z daleka. Nie zrobił tego jednak. Zamiast tego wplątał palce w jej włosy,a drugą rekę położył na jej talii w ten sposób jeszcze bardziej przyciągając ją do siebie. W tym pocałunku było coś zarówno łapczywego, jak i łagodnego. Zupełnie jak by czekał na to tak długo i końcu się doczekał,ale równocześnie obawiał się tego,że zrobi coś nie tak i zrazi ją do siebie. Ona jednak nie miała teraz ochoty na zabawy w nieśmiałego. Wplotła Ręce w jego włosy i przyciągając go do siebie pogłębiła pocałunek. Sprawiła,że położył się na ziemi na plecach,a ona zawisła nad nim. Nagle usłyszała za sobą hałas. Oboje zerwali się na równe nogi natychmiastowo. Nie mogli złapać oddechu w powodu niedawnej bliskości dlatego trochę to zajęło zanim się do siebie odezwali. Erza przełknęła ślinę,bo nagle zaschło jej w ustach i powiedziała
- Ten hałas dobiega z magazynu, więc mamy odpowiedź.
- Tak,lepiej się pospieszmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D