Plac
treningowy okazał się być dużym miejscem niedaleko od gildii. Był to prostokąt
z betonu, coś na kształt boiska. Wyglądało to tak jakby znajdował się w środku
lasu,ponieważ drzewa otaczały go z każdej strony. Całe Fairy tail stanęło na
około i czekało na walkę, która miała za chwile się rozpocząć.
- Gotowy?- zapytała Erza,gdy kiwnął głową użyła podmiany, by zmienić zbroję. Jak na razie ubrała prostą zbroję składającą się z długich spodni i bandaża oplatającego jej klatkę piersiową, włosy związała w kucyk, a w ręce trzymała miecz. Jellal zdjął płaszcz,który miał na sobie uważając,by ni zrzucić przy okazji peruki.którą był zmuszony ubrać,gdyż jego niebieskie włosy za bardzo rzucały się w oczy.
- W takim razie zaczynajmy-powiedziała i ruszyła na niego. Była bardzo szybka i zwinna. Często walczyli w zwarciu Kiedy jednak Erza zaczęła walczyć na poważnie i użyła zbroi niebiańskiego koła Jallal także zaczął korzystać ze swojej magii. Najczęściej była to magia żywiołów, nie aż tak potężna, dzięki której udawało mu się odpierać ataki. Mógł jej używać do woli, nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Tak naprawdę to przez większość czasu był w defensywie. Nie miał najmniejszej ochoty na walkę z dziewczyną, a ona najwyraźniej to wyczuła, bo zaczęła bardziej na niego nacierać, nie dając mu wyboru, przez co musiał zacząć używać potężniejszej magii, by móc nadal odpierać jej ataki.
- Jeśli nie będziesz dawał z siebie wszystkiego to przegrasz- ostrzegła go Scarlet i po raz kolejny zaatakowała. Tym razem jednak był to dużo potężniejszy cios od poprzednich, gdyż zupełnie nie przygotowany na to chłopak poleciał parę metrów do tyłu. Wiedział,że musi zacząć walczyć na poważnie, jeśli nie chce wylądować na deskach w ciągu kilku najbliższych sekund. Po użyciu magii magii Załamania otchłani udało mu się sprowadzić ją do defensywy na jakiś czas.
Erza po raz pierwszy od dawna musiała walczyć na całość podczas zwykłego sparingu. Musiała przyznać,że Junzo był naprawdę silny. Sposób jego walki kogoś jej przypominał,ale nie mogła przypomnieć sobie kogo, z resztą i tak nie miała na to czasu, bo cały czas musiała odpierać jego ataki. Odnosiła dziwne wrażenie jakby już kiedyś z nim walczyła,ale szybko odpędziła tę myśl, gdyż wiedziała,że to nie jest możliwe. Jej uszu dobiegły niezadowolonego Natsu, który cały czas darł się
- Erza co to ma być? Jak tak dalej pójdzie to przegrasz!!
- Natsu Junzo musi być naprawdę silny skoro Erza ma z nim takie problemy- wtrąciła się Lucy
- Albo po prostu wyszła z wprawy- skwitował chłopak
Tytania starała się skupić na walce na tyle, by nie słyszeć ich głosów. Musiała się w pełni skoncentrować na swoim przeciwniku, bo inaczej przegra, dobrze o tym wiedziała. Jednak Junzo nie dawał na wygraną użył magii ciała niebieskiego i powalił ją na ziemię. Usiadł na niej okrakiem całkowicie przygniatając ją do ziemi swoim ciałem,przytrzymał jej ręce nad jej głową. Czuła się bezsilna, szarpała się i próbowała wyrwać,ale nic z tego. W oddali słyszała dźwięki zaskoczenia i niedowierzania
- Erza na deskach? To..to niemożliwe- powiedziała Lucy
- Niemożliwe, a jednak. Wstawał Erza!!-wrzeszczał Natsu- nie możesz przegrać z nowicjuszem!!! Wstawaj!!!
- Nowicjuszem-pomyślała Erza- to on zdecydowanie nie jest. Zaczęła się zastanawiać nad tym jak duże doświadczenie w walce musiał mieć ten tajemniczy chłopak, który pojawił się znikąd. Przestała się szarpać uznając swoją przegraną i spojrzała mu w oczy. Miały miodowy kolor, miała wrażenie,że już na pewno je kiedyś widziała. Kiedy tak zaczęła się w nie wpatrywać,miała wrażenie,że w nich tonie. Chłopak też się jej przyglądał, a ona poczuła,że jej serce zaczęło szybko walić. Przez twarz Junzo przeszło kilka emocji, mogła je czytać jak z otwartej książki.Najpierw zaskoczenie,potem troska, a na końcu zmieszanie. Przy tej ostatniej jego mięśnie się rozluźniły,a uścisk osłabł. Ezra wykorzystała chwilę nieuwagi chłopaka, sięgnęła po miesz i tym razem to ona przygniotła go własnym ciałem, siadając na nim okrakiem i przyciskając miecz do jego gardła. Znów na niego spojrzała i zobaczyła wyraz całkowitego zaskoczenia, potem przeszło w rozbawienie, a iskierki radości błysnęły w jego pięknych oczach na końcu jednak dostrzegła w nich dumę, albo jej się wydawało.
- Wygrałaś-powiedział z uśmiechem, lekko się śmiejąc- chciałbym ci pogratulować.
- Śmiało-odpowiedziała tym samym. Zauważyła,że jest jeszcze bardziej rozbawiony, oraz dostrzegła,że trochę się zarumienił. Przez chwilę nie rozumiała dlaczego
- A czy mógłbym najpierw wstać?-powiedział z rozbawieniem
Dopiero teraz uświadomiła sobie z pełną mocą,że cały czas siedziała na nim okrakiem, na dodatek bandaż przytrzymujący jej piersi został lekko sfatygowany podczas walki,przez co jednak z piersi zaczęła trochę wystawać. Gdy się zorientowała, wstała szybko cała czerwona i zażenowana
- Przepraszam- wypaliła
- Nic nie szkodzi- Junzo wstał wolno z ziemi po czym wyciągnął do niej rękę,kiedy ją przyjęła spojrzała mu w oczy uświadamiając sobie,że przez cały ten czas ją obserwował, przez co jej twarz nabrała koloru jej włosów. Gdy ich dłonie się zetknęły przeszedł ją dziwny,ale przyjemny dreszcz.
- Gratuluję Erzo Scarlet- powiedział z promiennym uśmiechem. Wymówił jej nazwisko z dziwnym naciskiem,jakby w ten sposób chciał jej coś przekazać, albo tylko jej się tak wydawało. Cała reszta szybko do nich podbiegła.
- Wow!! To dopiero była walka!!!–wrzeszczał Natsu- teraz musisz zmierzyć się ze mną, zobaczysz tym razem cie pokonam!!
- Wygrałaś Erza- krzyknęła Lucy
- Tak-powiedziała Tytania cicho, bardziej do siebie niż w odpowiedzi. Wiedziała bowiem,że gdyby nie chwilowa nieuwaga chłopaka, na pewno by przegrała. Nagle zaczęło zawracać się jej w głowie, ziemia zaczęła się zbliżać niebezpiecznie szybko, a ciemność zaczynała ją otaczać. Głosy w około słyszała, tak jakby dobiegały z bardzo daleka. Poczuła,że upada,a potem,że czyjeś silne ramiona ją łapią, tym samym ratując przez upadkiem. Ostatnie co zobaczyła to te piękne miodowe oczy,a jej ostatnią myślą było,że te oczy wyglądają na pełne sekretów, zanim nie pochłonął ją mrok.
- Gotowy?- zapytała Erza,gdy kiwnął głową użyła podmiany, by zmienić zbroję. Jak na razie ubrała prostą zbroję składającą się z długich spodni i bandaża oplatającego jej klatkę piersiową, włosy związała w kucyk, a w ręce trzymała miecz. Jellal zdjął płaszcz,który miał na sobie uważając,by ni zrzucić przy okazji peruki.którą był zmuszony ubrać,gdyż jego niebieskie włosy za bardzo rzucały się w oczy.
- W takim razie zaczynajmy-powiedziała i ruszyła na niego. Była bardzo szybka i zwinna. Często walczyli w zwarciu Kiedy jednak Erza zaczęła walczyć na poważnie i użyła zbroi niebiańskiego koła Jallal także zaczął korzystać ze swojej magii. Najczęściej była to magia żywiołów, nie aż tak potężna, dzięki której udawało mu się odpierać ataki. Mógł jej używać do woli, nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Tak naprawdę to przez większość czasu był w defensywie. Nie miał najmniejszej ochoty na walkę z dziewczyną, a ona najwyraźniej to wyczuła, bo zaczęła bardziej na niego nacierać, nie dając mu wyboru, przez co musiał zacząć używać potężniejszej magii, by móc nadal odpierać jej ataki.
- Jeśli nie będziesz dawał z siebie wszystkiego to przegrasz- ostrzegła go Scarlet i po raz kolejny zaatakowała. Tym razem jednak był to dużo potężniejszy cios od poprzednich, gdyż zupełnie nie przygotowany na to chłopak poleciał parę metrów do tyłu. Wiedział,że musi zacząć walczyć na poważnie, jeśli nie chce wylądować na deskach w ciągu kilku najbliższych sekund. Po użyciu magii magii Załamania otchłani udało mu się sprowadzić ją do defensywy na jakiś czas.
Erza po raz pierwszy od dawna musiała walczyć na całość podczas zwykłego sparingu. Musiała przyznać,że Junzo był naprawdę silny. Sposób jego walki kogoś jej przypominał,ale nie mogła przypomnieć sobie kogo, z resztą i tak nie miała na to czasu, bo cały czas musiała odpierać jego ataki. Odnosiła dziwne wrażenie jakby już kiedyś z nim walczyła,ale szybko odpędziła tę myśl, gdyż wiedziała,że to nie jest możliwe. Jej uszu dobiegły niezadowolonego Natsu, który cały czas darł się
- Erza co to ma być? Jak tak dalej pójdzie to przegrasz!!
- Natsu Junzo musi być naprawdę silny skoro Erza ma z nim takie problemy- wtrąciła się Lucy
- Albo po prostu wyszła z wprawy- skwitował chłopak
Tytania starała się skupić na walce na tyle, by nie słyszeć ich głosów. Musiała się w pełni skoncentrować na swoim przeciwniku, bo inaczej przegra, dobrze o tym wiedziała. Jednak Junzo nie dawał na wygraną użył magii ciała niebieskiego i powalił ją na ziemię. Usiadł na niej okrakiem całkowicie przygniatając ją do ziemi swoim ciałem,przytrzymał jej ręce nad jej głową. Czuła się bezsilna, szarpała się i próbowała wyrwać,ale nic z tego. W oddali słyszała dźwięki zaskoczenia i niedowierzania
- Erza na deskach? To..to niemożliwe- powiedziała Lucy
- Niemożliwe, a jednak. Wstawał Erza!!-wrzeszczał Natsu- nie możesz przegrać z nowicjuszem!!! Wstawaj!!!
- Nowicjuszem-pomyślała Erza- to on zdecydowanie nie jest. Zaczęła się zastanawiać nad tym jak duże doświadczenie w walce musiał mieć ten tajemniczy chłopak, który pojawił się znikąd. Przestała się szarpać uznając swoją przegraną i spojrzała mu w oczy. Miały miodowy kolor, miała wrażenie,że już na pewno je kiedyś widziała. Kiedy tak zaczęła się w nie wpatrywać,miała wrażenie,że w nich tonie. Chłopak też się jej przyglądał, a ona poczuła,że jej serce zaczęło szybko walić. Przez twarz Junzo przeszło kilka emocji, mogła je czytać jak z otwartej książki.Najpierw zaskoczenie,potem troska, a na końcu zmieszanie. Przy tej ostatniej jego mięśnie się rozluźniły,a uścisk osłabł. Ezra wykorzystała chwilę nieuwagi chłopaka, sięgnęła po miesz i tym razem to ona przygniotła go własnym ciałem, siadając na nim okrakiem i przyciskając miecz do jego gardła. Znów na niego spojrzała i zobaczyła wyraz całkowitego zaskoczenia, potem przeszło w rozbawienie, a iskierki radości błysnęły w jego pięknych oczach na końcu jednak dostrzegła w nich dumę, albo jej się wydawało.
- Wygrałaś-powiedział z uśmiechem, lekko się śmiejąc- chciałbym ci pogratulować.
- Śmiało-odpowiedziała tym samym. Zauważyła,że jest jeszcze bardziej rozbawiony, oraz dostrzegła,że trochę się zarumienił. Przez chwilę nie rozumiała dlaczego
- A czy mógłbym najpierw wstać?-powiedział z rozbawieniem
Dopiero teraz uświadomiła sobie z pełną mocą,że cały czas siedziała na nim okrakiem, na dodatek bandaż przytrzymujący jej piersi został lekko sfatygowany podczas walki,przez co jednak z piersi zaczęła trochę wystawać. Gdy się zorientowała, wstała szybko cała czerwona i zażenowana
- Przepraszam- wypaliła
- Nic nie szkodzi- Junzo wstał wolno z ziemi po czym wyciągnął do niej rękę,kiedy ją przyjęła spojrzała mu w oczy uświadamiając sobie,że przez cały ten czas ją obserwował, przez co jej twarz nabrała koloru jej włosów. Gdy ich dłonie się zetknęły przeszedł ją dziwny,ale przyjemny dreszcz.
- Gratuluję Erzo Scarlet- powiedział z promiennym uśmiechem. Wymówił jej nazwisko z dziwnym naciskiem,jakby w ten sposób chciał jej coś przekazać, albo tylko jej się tak wydawało. Cała reszta szybko do nich podbiegła.
- Wow!! To dopiero była walka!!!–wrzeszczał Natsu- teraz musisz zmierzyć się ze mną, zobaczysz tym razem cie pokonam!!
- Wygrałaś Erza- krzyknęła Lucy
- Tak-powiedziała Tytania cicho, bardziej do siebie niż w odpowiedzi. Wiedziała bowiem,że gdyby nie chwilowa nieuwaga chłopaka, na pewno by przegrała. Nagle zaczęło zawracać się jej w głowie, ziemia zaczęła się zbliżać niebezpiecznie szybko, a ciemność zaczynała ją otaczać. Głosy w około słyszała, tak jakby dobiegały z bardzo daleka. Poczuła,że upada,a potem,że czyjeś silne ramiona ją łapią, tym samym ratując przez upadkiem. Ostatnie co zobaczyła to te piękne miodowe oczy,a jej ostatnią myślą było,że te oczy wyglądają na pełne sekretów, zanim nie pochłonął ją mrok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D