Paring: Nalu
A/M:Fairy Tail
Dozwolone: 16 lat
Uwagi: To opowiadanie jest w pełni wymyślene prze ze mnie,ale czy nie
sądzicie,że dobrze by było dla Nalu,aby w FT pojawił się rywal Natsu o względy
Lucy? Wtedy przynajmniej moglibyśmy się dowiedzieć,czy różowo włosy czuje coś
do blondynki, czy też traktuje ją tylko jak siostrę. Nie wiem, jak Wam,ale mi
bardzo podoba się nowe op FT. Zabójca smoków jest ukazany, jako poważniejszy,
na dodatek myśli o Heartfilii. Może nasz ulubieniec w końcu trochę dojrzeje do
związku? Haha nadzieję,można mieć, nie ;). Nie mam jeszcze pewności ile będzie
zawierać rozdziałów to opowiadanie, wszystko wyjdzie w praniu ;).
Natsu szedł bardzo wolno przed siebie,sam nie wiedząc,gdzie prowadzą go
nogi. Patrzył na swoje stopy i zarejestrował,że Happy już nie leciał obok
niego, jak to miał w zwyczaju, zamiast tego szedł koło niego ze spuszczoną
głową i smutną miną. Chłopak nigdy nie widział,żeby Happy kiedykolwiek był
przygnębiony-no może z wyjątkiem sytuacji w którym kończyły im się rybki- a
znał go od zawsze. Nie dziwił się temu jednak. On również nigdy na nikogo się
nie gniewał, ani nie smucił. Pomimo tego,że w dzieciństwie nie miał łatwego
życia. Teraz czuł się jakis taki dziwnie pusty od środka, jak gdyby stracił
całą swoją wrodzoną radość-dziwne-pomyślał- to nie pierwszy raz,kiedy pokłócił
się z Lucy, tak naprawdę to ciągle się o coś sprzeczali, ale nigdy wcześniej
nie czuł się tak jak teraz.
- Natsu-powiedział cicho Happy spoglądając na niego- co się stało Lucy?
- Żebym ja to tylko wiedział- westchnął chłopak- spróbujmy sobie przypomnieć,
co takiego zrobiliśmy,że mogła aż tak się wkurzyć.
- Aye-, już wiem Natsu, może to dlatego,że wykąpałeś się wczoraj w jej wannie?
- Hmm..nie sądze,zawsze to robię
- Aye,ale tym razem użyłeś jej szamponu i odżywki do włosów,oraz żelu po
prysznic z napisem NIE DOTYKAĆ. Różowo włosy zamyślił się na chwilę,po czym
odpowiedział
- Czyli nic nowego
- Aye, a może to dlatego,że przeczytałeś jej opowiadanie?
- Nie przeczytałem, nie zdążyłem, bo za szybko przyszła…ale zawsze to robię, to
musi chodzić o coś innego
- A może Lucy nie lubi cukierków
- Mówiła przecież,że te- pokazał na jednego z nich- lubi najbardziej
- Tak,ale może przeszła na dietę, a my tylko przypomnieliśmy jej o tym,że nie
może ich jeść
- Hm..możliwe
- W sumie to mogłaby trochę schudnąć, ciężko mi ją nieść
- Może masz rację-powiedział i udał uśmiech,aby trochę pocieszyć przyjaciela.
Wątpił w to,czy tak dobrze mu to wyszło, nie miał nastroju. Po za tym zawsze
dokuczał Lucy z powodu jej wagi,ale tak naprawdę, to wcale nie uważał,żeby byłu
gruba. Właściwie to uważał,że ma bardzo dobrą figurę,krągłości tak gdzie
powinny się znajdować. W ogóle, co prawda,nikomu,ani tym bardziej jej tego nie
mówił,ale uważał,że przyjaciółka jest naprawdę bardzo ładna. Uwielbiał jej
złociste włosy przypominające zboże w słońcu, jej brązowe oczy, wielkie i
wyraźne, wesołe, czasem zapłakane, jakiekolwiek by nie były. To jak bardzo
kochała swoje gwiezdne duchy, jak troszczyła się o przyjaciół, oraz jej uśmiech
na który mógłby patrzeć godzinami, a i tak by mu się on nie znudził. Na
początku chciał wrócić do domu i tam zaszyć się przynajmniej na jakiś czas,
wciąż liczył na to,że blondynie przejdzie złość i wszystko będzie jak dawniej.
Liczył na to,ale wiedział,że tak nie będzie.To co powiedziała,a raczej
wykrzyczała dotknęło go na jakimś podstawowym poziomie.Zupełnie jakby
powiedziała,że ich zlecenia, wspólnie spędzony czas nie miał dla niej żadnego
znaczenia, mało tego, jakby żałowała tego wszystkiego. Sam nie zorientował się
nawet,kiedy był pod gildią. Pomyślał,że może faktycznie spędzenie trochę czasu
z przyjaciółki pomoże mu zapomnieć o tym co się stało. Bez słowa i dłuższego zastanawiania
otworzył drzwi i wszedł do środka.
Lucy płakała przez tak długi czas,że miała wrażenie,że nabawi się odwodnienia.
Wciąż miała drgawki,lecz łzy przestały płynąć. Położyła się na łóżku i
podkuliła nogi pod siebie, po czym objęła je rękami. Cały czas odtwarzała w
pamięci ostatnie wydarzenia. Jej ciało było skostniałe,ale jej myśli pędziły.
Pisanie opowiadanie,rozmyślanie, pojawienie się Natsu, jej wybuch oraz jego
odejście. Nie mogła nawet nazwać tego kłótnia, gdyż chłopak na nią nie
nakrzyczał, właściwie to nic nie powiedział. Zaczęła prowadzić wewnętrzny
monolog
- Co powinnam teraz zrobić? Pójść do gildii?
- I tak planowałaś tam iść.
- Ale co jeśli on tam będzie? Czy powinna go przeprosić?
- Przeprosiny na nic jej się nie zdadzą, nie w tej sytuacji.
- Być może przyjaciel zapomniał już o całym zajściu? W końcu od kiedy go znała
nigdy nie chował urazy. Z nadzieją podeszła do lustra, a po stwierdzeniu,że nie
wygląda tak źle jak się czuje wyszła z mieszkania. Zeszła szybko po schodach i
zamaszystym ruchem otworzyła drzwi wejściowe. W tym właśnie momencie jakiś
chłopak przechodził koło drzwi, został przez nie uderzony, po czym zatoczył się
lekko do tyłu i przewrócił. Dziewczyna wyleciała szybko i podeszła do niego
- Przepraszam,nie zauważyłam…-zamilkła,gdy spojrzała na niego. Nie wyglądał na
złego,ani tym bardziej rannego,właściwie to-co stwierdziła ze
zdziwieniem-uśmiechał się do niej
szeroko.
- Nie szkodzi, rozumiem,że to w ten sposób wita się tutaj sąsiadów- otrzepał
spodnie i bluzę,kiedy wstawał
- Sąsiadów?-powtórzyła zaskoczona
- Tak, jestem Katsumi i właśnie wprowadziłem się obok. Dziewczyna zawachała się
zanim odpowiedziała. Patrzyła na niego niedowierzającym
spojrzeniem-przynajmniej tak przypuszczała. Chłopak był wyższy od niej o jakąś
głowę, ciemno brązowe, lekko sterczące włosy i brązowe, niemal czarne
oczy,które spoglądały na nią z rozbawieniem. Jego uśmiech był idealny,a białe
proste zęby świeciły,niczym śnieg w nocy,gdy spadnie na niego światło z
latarni. Nic nie mogła poradzić na to,że patrzyła na niego-a lepszym
określeniem było-gapiła się na niego oniemiała. Wyglądał zupełnie jak jakiś
bohater z powieści romantycznej, był wręcz idealny, zupełnie jak książe. Kiedy
Lucy udało się w końcu odzyskać mowę upomniała sobie w duchu.
- Jestem Lucy i sama mieszkam tu stosunkowo od niedawna. Mogę cię ostrzec przed
najemcą. Zbliżyła Siudo niego trochę i sciszyła głos
- Jeśli nie zapłacisz czynszu,to ona znajdzie cie wszędzie,gdziekolwiek byś nie
był
- Myślę,że z tym raczej nie powinienem mieć problemu
- Za to jest bardzo wyrozumiała i ogólnie da się z nią dogadać.
- Dzięki za radę Lucy.
Dziewczyna oblała się rumieńcem od sposobu w jaki na nią patrzył. Tak jak
jeszcze żaden chłopak nigdy tego nie robił.
- Nie ma za co…to ja już pójdę-wydukała i odeszła szybkim krokiem.
- Do zobaczenia-zawołał za nią
Nie obróciła się jednak-co się ze mną dzieje?-zganiła samą siebie, Nigdy w
życiu nie zdarzyła jej się podobna sytuacja,aby zapomniała języka w gębie przy
jakimkolwiek chłopaku. Właściwie to w stosunkach damsko-męskich była dosyć
śmiała, Zdawała sobie sprawę ze swojego wyglądu.Wiedziała,że podoba się facetom
i bardzo często korzystała w tej wiedzy. Nie rozumiała swojego zachowania.
Przez cały czas spędzała czas z przystojnymi chłopcami: Grey,Loki,Laxus i
oczywiście Natsu. Jednak przy żadnym z nich nie zachowywała się tak. Owszem nie
jeden raz rumieniła się przy smoczym zabójcy,ale zawsze z jakiegoś konkretnego
powodu np.:gdy jej za coś dziękował lub ona jemu. Wcześniej nie zdażyło się to
samoistnie.Odsunęła od siebie te myśli i postanowiła skupić się na jej
prawdziwym problemie. Jak zareaguje Natsu,kiedy ją zobaczy? Czy opowiedział
wszystkim o ich kłótni? Jeśli tak to po czyjej stronie stanie reszta ich
przyjaciół? Nie musiała pytać,znała odpowiedź. To ona była winna i wiedziała o
tym aż za dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D