Walka
nie trwała długo. Szybko okazało się,że złodzieje nie należeli do najsilniejszych.
Było ich tylko 2, wiec magowie nie mieli z nimi żadnych problemów. Już po paru
minutach złoczyńcy siedzieli naprzeciwko nich związani liną.
- Do czego wam ta broń?- zapytała dziewczyna stojąc naprzeciwko nich.
- A skąd Wiesz,że ktoś nas nie wynajął?
- Nie wyglądacie na profesjonalistów. Jesteście słabi-skwitowała Scarlet
- Słabi..co?- nim zdążyli zareagować jeden ze złodziei wyciągnął zza pasa miecz. Zadał nim cios w powietrzu posyłając na dziewczynę falę ognia. Erza nie była przygotowana na atak. Już myślała,że zostanie trafiona,kiedy przed nią pojawiła się jakaś postać i przyjęła cios na siebie.
- Junzo-krzyknęła dziewczyna i pobiegła w jego stronę. Cios okazał się potężniejszy niż wydawał się na początku,gdyż Jellal został wyrzucony parę ładnych metrów do tyłu. Nim jednak dobiegła do niego zauważyła,że obok chłopaka leży coś czarnego jakby włosy. Nie wydawało jej się jednak żeby chłopak w tym wieku nosił tupecik. Podeszła bliżej i zamarła. Parę metrów od niej nie leżała już osoba,którą poznała stosunkowo nie dawno. Zamiast niego z ziemi zaczął podnosić się dobrze znajomy jej chłopak. Nie potrafiła wyksztusić z siebie słowa. Stała tam wmurowana i gapiła się na niego. Fernandes już zaczął się podnosić,lecz gdy napotkał jej spojrzenie zatrzymał się i oklapł powrotem na trawę. Erza nie mogła uwierzyć w to,że nie zorientowała się wcześniej. To są te same oczy,usta,twarz,postura,ten sam zapach. Jego złote oczy patrzyły na nią z przerażeniem, usta wykrzywił grymas strachu i niepewności. Jego niebieskie włosy miały granatowy kolor,a refleksy powstałe na skutek światła księżyca nadawały im wygląd morza nad którym zbiera się burza. Wolno i niepewnie podniósł się, po czym znowu na nią popatrzył, tyle że w tym spojrzeniu po za strachem dostrzegła także troskę, miłość i tęsknotę tak ogromną jak jej własne, przez co jedyne co chciała zrobić to rzucić się w jego ramiona. Momentalnie uzmysłowiła sobie jednak to co zrobiła. Przypomniała sobie, jak zaledwie parę minut temu te ramiona obejmowały ją mocno i pewnie, a usta całowały delikatnie i czule. Jej twarz nabrała koloru zachodzącego słońca i uświadomiła sobie,że jej nie tylko zaskoczona i zmieszana,ale także zła.
- Jellal? Co..co ty tu robisz? Ja..jak to możliwe?-wyksztusiła w końcu.
- Erza…- nie pozwoliła mu jednak dokończyć
- Coś ty sobie myślał?!
- Erza..ja przepraszam- chłopak spuścił wzrok zmieszany. Najwyraźniej nie był w stanie na nią patrzeć, co z jakiegoś powodu rozzłościło ją jeszcze bardziej.
- Przepraszasz?! Za co?! Za to,że przez ten cały czas udawałeś kogoś kim nie jesteś?! Że oszukiwałeś nie tylko mnie,ale i resztę?! Że byłeś tak blisko,a ja nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy?! Że myślałam,że w reszcie po latach udało mi się pokochać kogoś innego, a tak naprawdę po raz kolejny zakochałam się w tobie ?!!!
Po tych słowach zamilkła, a on spojrzał na nią zszokowany.
- Erza-wyszeptał
- Dlaczego? Dlaczego Jellal? Czy to miały być jakaś gra? Nie sądziłam,że jesteś zdolny do czegoś takiego.
- Nie Erza to nie tak..ja..ja myślałem,że cie chronie.
- Chronisz- Tytania wybuchła śmiechem w którym nie było wesołości- nicy przed czym, co? Przed czym chciałeś mnie chronić Jellal?-zapytała z żalem
- Nie rozumiesz..po walce z Minerwą ty..ty prawie nie żyłaś. Myślałem..myślałem,że cie straciłem. Nie mogłem tego znieść,więc obiecałem sobie,że już nigdy cie nie zostawie,że będę przy tobie i będę cię chronić,aby ta sytuacja już nigdy się nie powtórzyła.
- Dlaczego,więc nie dołączyłeś do gildii jako ty? Czemu zamiast tego przebierałeś się i udawałeś kogoś innego?
- Erza jestem zbiegłym magiem, jakbyś zapomniała. Uciekłem z więzienia i wciąż jestem ściganych przestepcą. Nie mógłbym dołączyć do Fairy Tail z taką opinią. Zaszkodziłoby wam to.
- Nie no zamiast tego lepiej było mnie okłamać tak? Przecież mi mogłeś powiedzieć,wiesz,że nigdy bym cie nie wydała. Nikt z gildii by tego nie zrobił. A misrz jest bardzo wyrozumiały. Pozwolił ci zająć miejsce Mistgana na zawodach,może teraz też by się zgodził.
- Makarov wiedział kim jestem.
- Dlaczego mi nie zaufałeś? Przecież wiesz,że możesz,prawda? A może jednak…
- Erza nikomu nie ufam tak bardzo jak tobie
- Więc czemu?
- Sam już nie wiem. Myślałem wtedy,że tak będzie lepiej. Nie chciałeś żebyś musiała okłamywać radę. Stałabyś się wtedy współwinna. A jeśli powiedziałbym tylko tobie, jak byś się czuła musząc oszukiwać przyjaciół? A gdyby wszyscy wiedzieli kim jestem tak informacja bardzo szybko dotarłaby do rady i wtedy jeszcze wy mielibyście przeze mnie problemy.
- Ale..
- Naprawdę myślisz,że dla mnie to było takie proste Erza- postąpił parę kroków w jej stronę,tak,że stał teraz naprzeciwko niej. Tak blisko,że mogła go dotknąć i tak bardzo kusiło ją by to zrobić,lecz wiedziała,że musi wysłuchać wyjaśnień, musi poznać powód,prawdę.
- Myślisz,że tak łatwo było być przy tobie przez cały ten czas,ale nie móc być sobą tak naprawdę. Ukrywać to co myślę, to co czuje…
- A co czujesz Jellal? – odważyła się podnieść głowę i spojrzeć prosto w jego oczy- powiedz mi prawdziwy powód dla którego to zrobiłeś.
- Mówiłem już,że chciałem cie chronić..ja…
- Nie..nie o to mi chodzi. Powiedz dlaczego tak bardzo chcesz mnie chronić, czemu martwiłeś się,że coś mi się stanie,,że mnie stracisz
- Bo cie kocham- pomimo tego iż właśnie to pragnęła usłyszeć, nie mogła uwierzyć w to,że chłopak to powiedział. Nabrała gwałtownie powietrza i zbliżyła się do niego. Podniosła się lekko na palcach,tak,że mogła go pocałować. Pocałunek był długi i namiętny, zupełnie inny niż ten poprzedni. Był prawdziwy. Ezra przelała za jego pomocą całą tęsknotę i miłość jaką do niego czuła. Miłość,która kumulowała się w niej przez te wszystkie lata, by móc wreszcie odpłynąć prosto w jego usta. Zdyszana odsunęła się od niego o kilka cali i znowu popatrzyła w jego oczy. Ten widok nigdy jej się nie znudzi. Miał przerywany oddech i spoglądał na nią czujnym wzrokiem. Strach,który dostrzegała w nich przedtem zniknął bez reszty, zastąpiony przez troskę,wdzięczność i miłość tak wielką,że aż zaparło jej dech w piersi.
- Ja też cię kocham-wyszeptała w jego usta. Tym razem to on się pochylił i ją pocałował. Wplotła palce w jego włosy i usłyszała cichy jęk wydobywający się prosto z jego warg. Wtuliła się w niego mocniej,a on przygarnął ją bliżej siebie. Czując go teraz, tak blisko siebie, wciąż miała wrażenie,że śni i bała się,że się obudzi. Nigdy nie sądziła,że będzie tak szczęśliwa.
2 Tygodnie później.
Jellal wyszedł ze swojego pokoju w akademiku i szedł korytarzem do wyjścia. Ostatnie 2 tygodnie były najlepszym czasem w jego życiu. Erza i on wrócili do gildii po wykonaniu zlecenia już jako para. Po za tym powiedział wszystkim kim jest naprawdę i przeprosił za swoje zachowanie. Spodziewał się innej reakcji, oni natomiast nie mieli do niego żalu. Zamiast tego cieszyli się,że ich przyjaciółka jest szczęśliwa. Pamiętał to jakby było wczoraj,kiedy weszli do Fairy Tail trzymając się za ręce. Przyjaciele natychmiast ich otoczyli i zaczęli wypytywać o to jak to się stało. Po wyjaśnieniu sytuacji członkowie gildii urządzili mu przyjęcie powitalne, tym razem naprawdę dla niego, na którym został oficjalnie magiem Fairy Tail,. Wszyscy zgodzili się z tym,aby jak na razie zachować to dla siebie. A po utworzeniu nowej rady postarać się to wyjaśnić. Najbliżej nich znajdowali się oczywiście Natsu z Lucy i Happym, a także Grey z Juvią.
- Łoho to teraz już wiadomo czemu Erza miała problemy z wygraną- powiedział Dragoneel z wielkim,wyzywającym uśmiechem,który rzucił Erzie.
- Nie wiem o co ci chodzi,przecież wygrałam-odpowiedziała dziewczyna z udawaną wyższością.
- Bo mnie rozproszyłaś-wyszeptał jej do ucha,tak by tylko Scarlet była zdolna go usłyszeć. Na tą uwagę dziewczyna nabrał pięknych rumieńców,które on tak uwielbiał i uśmiechnęła się nieśmiało, a na ten widok jego serce zabiło mocniej.
- Zawsze wiedziałam,że będziecie razem-powiedziała z uśmiechem Lucy-miłość zawsze zwycięża-automatycznie rzuciła spojrzeniem na Natsu,czego on oczywiście nie zauważył. Nie umknęło to jednak uwadzę Erzy,która rzuciła jej porozumiewawcze spojrzenie na skutek czego blondynka spuściła wzrok.
- Oni się lllubią-dorzucił Happy, jak to miał w zwyczaju.
- Słyszałeś Panie Greyu?-powiedziała Juvia- dlatego Juvia nigdy się nie podda. Chłopak puścił tę uwagę mimo uszu i zaczął się o coś kłócić z Natsu. Jellal nie słyszał jednak o co poszło,gdyż było zbyt głośno. Po za tym jego uwaga skupiła się na kimś innym.
Przez to wspominanie nawet się nie zorientował,kiedy stał pod drzwiami ukochanej. Zapukał lekko w drzwi nie chcąc jej obudzić. Było jeszcze wcześnie,ale on już nie mógł się doczekać,kiedy znowu ją zobaczy.
- Proszę- usłyszał po 2 stronie.
Już w progu zauważył,że dziewczyna siedzi przy toaletce i czesze swoje piękne,głogie szkarłatne włosy,które opadały kaskadą na jej ramiona i plecy.
- Zostaw rozpuszczone- powiedział po czym zaszedł ją od tyłu i pocałował słodko w głowę, po czym pogłaskał ją po włosach. Już od dziecka marzył o tym,by móc to zrobić. Kiedy skończyła wziął ją za rękę i pociągnął w stronę łóżka,które stało za nimi. Nigdy by nie podejrzewał u siebie takiej pewności siebie o odwagi,ale gdy chodziło o tą dziewczynę, wszystko wychodziło tak naturalnie, całowanie ją,przytulanie, gładzenie po włosach wszystko. Czuł się tak jakby od zawsze byli razmem,a to był tylko kolejny poranek w ich życiu. Mimo tego każda spędzona z nią chwila była dla niego wyjątkowa. Położył ją delikatnie na łóżku i położył się obok.
- Hm..a powiedz mi czy twoja narzeczona nie będzie zazdrosna?
- Narzeczona?- zapytał zaskoczony
- No wiesz…tak z którą się spotykałeś,kiedy ja byłam na wyspie Tenrou.
- Aaa ta-zaskoczył o co jej chodziło- myślałem,że wiesz,że ona…
- Nie istnieje? – spytała rozbawiona
- Tak
- Oczywiście,że wiedziałam..haha jesteś beznadziejnym kłamcą-powiedziała po czy zaczęła się śmiać. Uwielbiał ten dźwięk. To było jak muzyka dla jego uszu,przez nie nawet nie przeszkadzał mu fakt iż śmieje się z niego.
- Haha bardzo śmieszne- powiedział udając obrażonego.
- No już już nie obrażaj się. Tylko żartowałam. Usiadła na nim okrakiem i pocałowała go. Jej włosy gładziły jego twarz. Schował jeden z nieposłusznych kosmyków za ucho.
- Wiem-powiedział i oddał pocałunek. Włożył dłonie pod jej bluzeczkę i pogładził ją po plecach. Poczuł,że zadrżała podłego dotykiem. Całowali się długo i namiętnie gładząc się do włosach,twarzy,placach,brzuchu. Nagle poczuł,że jego podkoszulek został zdjęty przez głowę przez dziewczynę. Otworzył oczy i spojrzał na nią. Od razu zrozumiał jej intencje. Do tej pory nie posuwali się do niczego więcej, uznając,że są młodzi i na wszystko przyjdzie czas. Teraz jednak patrząc na nią całkowici zapomniał o tym postanowieniu. Przez chwile jeszcze zastanawiał się nad tym,która jest godzina, Wiedział bowiem,że mają iść z Erzą na misję. Podejrzewał,że chyba się spóźnią.
- Do czego wam ta broń?- zapytała dziewczyna stojąc naprzeciwko nich.
- A skąd Wiesz,że ktoś nas nie wynajął?
- Nie wyglądacie na profesjonalistów. Jesteście słabi-skwitowała Scarlet
- Słabi..co?- nim zdążyli zareagować jeden ze złodziei wyciągnął zza pasa miecz. Zadał nim cios w powietrzu posyłając na dziewczynę falę ognia. Erza nie była przygotowana na atak. Już myślała,że zostanie trafiona,kiedy przed nią pojawiła się jakaś postać i przyjęła cios na siebie.
- Junzo-krzyknęła dziewczyna i pobiegła w jego stronę. Cios okazał się potężniejszy niż wydawał się na początku,gdyż Jellal został wyrzucony parę ładnych metrów do tyłu. Nim jednak dobiegła do niego zauważyła,że obok chłopaka leży coś czarnego jakby włosy. Nie wydawało jej się jednak żeby chłopak w tym wieku nosił tupecik. Podeszła bliżej i zamarła. Parę metrów od niej nie leżała już osoba,którą poznała stosunkowo nie dawno. Zamiast niego z ziemi zaczął podnosić się dobrze znajomy jej chłopak. Nie potrafiła wyksztusić z siebie słowa. Stała tam wmurowana i gapiła się na niego. Fernandes już zaczął się podnosić,lecz gdy napotkał jej spojrzenie zatrzymał się i oklapł powrotem na trawę. Erza nie mogła uwierzyć w to,że nie zorientowała się wcześniej. To są te same oczy,usta,twarz,postura,ten sam zapach. Jego złote oczy patrzyły na nią z przerażeniem, usta wykrzywił grymas strachu i niepewności. Jego niebieskie włosy miały granatowy kolor,a refleksy powstałe na skutek światła księżyca nadawały im wygląd morza nad którym zbiera się burza. Wolno i niepewnie podniósł się, po czym znowu na nią popatrzył, tyle że w tym spojrzeniu po za strachem dostrzegła także troskę, miłość i tęsknotę tak ogromną jak jej własne, przez co jedyne co chciała zrobić to rzucić się w jego ramiona. Momentalnie uzmysłowiła sobie jednak to co zrobiła. Przypomniała sobie, jak zaledwie parę minut temu te ramiona obejmowały ją mocno i pewnie, a usta całowały delikatnie i czule. Jej twarz nabrała koloru zachodzącego słońca i uświadomiła sobie,że jej nie tylko zaskoczona i zmieszana,ale także zła.
- Jellal? Co..co ty tu robisz? Ja..jak to możliwe?-wyksztusiła w końcu.
- Erza…- nie pozwoliła mu jednak dokończyć
- Coś ty sobie myślał?!
- Erza..ja przepraszam- chłopak spuścił wzrok zmieszany. Najwyraźniej nie był w stanie na nią patrzeć, co z jakiegoś powodu rozzłościło ją jeszcze bardziej.
- Przepraszasz?! Za co?! Za to,że przez ten cały czas udawałeś kogoś kim nie jesteś?! Że oszukiwałeś nie tylko mnie,ale i resztę?! Że byłeś tak blisko,a ja nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy?! Że myślałam,że w reszcie po latach udało mi się pokochać kogoś innego, a tak naprawdę po raz kolejny zakochałam się w tobie ?!!!
Po tych słowach zamilkła, a on spojrzał na nią zszokowany.
- Erza-wyszeptał
- Dlaczego? Dlaczego Jellal? Czy to miały być jakaś gra? Nie sądziłam,że jesteś zdolny do czegoś takiego.
- Nie Erza to nie tak..ja..ja myślałem,że cie chronie.
- Chronisz- Tytania wybuchła śmiechem w którym nie było wesołości- nicy przed czym, co? Przed czym chciałeś mnie chronić Jellal?-zapytała z żalem
- Nie rozumiesz..po walce z Minerwą ty..ty prawie nie żyłaś. Myślałem..myślałem,że cie straciłem. Nie mogłem tego znieść,więc obiecałem sobie,że już nigdy cie nie zostawie,że będę przy tobie i będę cię chronić,aby ta sytuacja już nigdy się nie powtórzyła.
- Dlaczego,więc nie dołączyłeś do gildii jako ty? Czemu zamiast tego przebierałeś się i udawałeś kogoś innego?
- Erza jestem zbiegłym magiem, jakbyś zapomniała. Uciekłem z więzienia i wciąż jestem ściganych przestepcą. Nie mógłbym dołączyć do Fairy Tail z taką opinią. Zaszkodziłoby wam to.
- Nie no zamiast tego lepiej było mnie okłamać tak? Przecież mi mogłeś powiedzieć,wiesz,że nigdy bym cie nie wydała. Nikt z gildii by tego nie zrobił. A misrz jest bardzo wyrozumiały. Pozwolił ci zająć miejsce Mistgana na zawodach,może teraz też by się zgodził.
- Makarov wiedział kim jestem.
- Dlaczego mi nie zaufałeś? Przecież wiesz,że możesz,prawda? A może jednak…
- Erza nikomu nie ufam tak bardzo jak tobie
- Więc czemu?
- Sam już nie wiem. Myślałem wtedy,że tak będzie lepiej. Nie chciałeś żebyś musiała okłamywać radę. Stałabyś się wtedy współwinna. A jeśli powiedziałbym tylko tobie, jak byś się czuła musząc oszukiwać przyjaciół? A gdyby wszyscy wiedzieli kim jestem tak informacja bardzo szybko dotarłaby do rady i wtedy jeszcze wy mielibyście przeze mnie problemy.
- Ale..
- Naprawdę myślisz,że dla mnie to było takie proste Erza- postąpił parę kroków w jej stronę,tak,że stał teraz naprzeciwko niej. Tak blisko,że mogła go dotknąć i tak bardzo kusiło ją by to zrobić,lecz wiedziała,że musi wysłuchać wyjaśnień, musi poznać powód,prawdę.
- Myślisz,że tak łatwo było być przy tobie przez cały ten czas,ale nie móc być sobą tak naprawdę. Ukrywać to co myślę, to co czuje…
- A co czujesz Jellal? – odważyła się podnieść głowę i spojrzeć prosto w jego oczy- powiedz mi prawdziwy powód dla którego to zrobiłeś.
- Mówiłem już,że chciałem cie chronić..ja…
- Nie..nie o to mi chodzi. Powiedz dlaczego tak bardzo chcesz mnie chronić, czemu martwiłeś się,że coś mi się stanie,,że mnie stracisz
- Bo cie kocham- pomimo tego iż właśnie to pragnęła usłyszeć, nie mogła uwierzyć w to,że chłopak to powiedział. Nabrała gwałtownie powietrza i zbliżyła się do niego. Podniosła się lekko na palcach,tak,że mogła go pocałować. Pocałunek był długi i namiętny, zupełnie inny niż ten poprzedni. Był prawdziwy. Ezra przelała za jego pomocą całą tęsknotę i miłość jaką do niego czuła. Miłość,która kumulowała się w niej przez te wszystkie lata, by móc wreszcie odpłynąć prosto w jego usta. Zdyszana odsunęła się od niego o kilka cali i znowu popatrzyła w jego oczy. Ten widok nigdy jej się nie znudzi. Miał przerywany oddech i spoglądał na nią czujnym wzrokiem. Strach,który dostrzegała w nich przedtem zniknął bez reszty, zastąpiony przez troskę,wdzięczność i miłość tak wielką,że aż zaparło jej dech w piersi.
- Ja też cię kocham-wyszeptała w jego usta. Tym razem to on się pochylił i ją pocałował. Wplotła palce w jego włosy i usłyszała cichy jęk wydobywający się prosto z jego warg. Wtuliła się w niego mocniej,a on przygarnął ją bliżej siebie. Czując go teraz, tak blisko siebie, wciąż miała wrażenie,że śni i bała się,że się obudzi. Nigdy nie sądziła,że będzie tak szczęśliwa.
2 Tygodnie później.
Jellal wyszedł ze swojego pokoju w akademiku i szedł korytarzem do wyjścia. Ostatnie 2 tygodnie były najlepszym czasem w jego życiu. Erza i on wrócili do gildii po wykonaniu zlecenia już jako para. Po za tym powiedział wszystkim kim jest naprawdę i przeprosił za swoje zachowanie. Spodziewał się innej reakcji, oni natomiast nie mieli do niego żalu. Zamiast tego cieszyli się,że ich przyjaciółka jest szczęśliwa. Pamiętał to jakby było wczoraj,kiedy weszli do Fairy Tail trzymając się za ręce. Przyjaciele natychmiast ich otoczyli i zaczęli wypytywać o to jak to się stało. Po wyjaśnieniu sytuacji członkowie gildii urządzili mu przyjęcie powitalne, tym razem naprawdę dla niego, na którym został oficjalnie magiem Fairy Tail,. Wszyscy zgodzili się z tym,aby jak na razie zachować to dla siebie. A po utworzeniu nowej rady postarać się to wyjaśnić. Najbliżej nich znajdowali się oczywiście Natsu z Lucy i Happym, a także Grey z Juvią.
- Łoho to teraz już wiadomo czemu Erza miała problemy z wygraną- powiedział Dragoneel z wielkim,wyzywającym uśmiechem,który rzucił Erzie.
- Nie wiem o co ci chodzi,przecież wygrałam-odpowiedziała dziewczyna z udawaną wyższością.
- Bo mnie rozproszyłaś-wyszeptał jej do ucha,tak by tylko Scarlet była zdolna go usłyszeć. Na tą uwagę dziewczyna nabrał pięknych rumieńców,które on tak uwielbiał i uśmiechnęła się nieśmiało, a na ten widok jego serce zabiło mocniej.
- Zawsze wiedziałam,że będziecie razem-powiedziała z uśmiechem Lucy-miłość zawsze zwycięża-automatycznie rzuciła spojrzeniem na Natsu,czego on oczywiście nie zauważył. Nie umknęło to jednak uwadzę Erzy,która rzuciła jej porozumiewawcze spojrzenie na skutek czego blondynka spuściła wzrok.
- Oni się lllubią-dorzucił Happy, jak to miał w zwyczaju.
- Słyszałeś Panie Greyu?-powiedziała Juvia- dlatego Juvia nigdy się nie podda. Chłopak puścił tę uwagę mimo uszu i zaczął się o coś kłócić z Natsu. Jellal nie słyszał jednak o co poszło,gdyż było zbyt głośno. Po za tym jego uwaga skupiła się na kimś innym.
Przez to wspominanie nawet się nie zorientował,kiedy stał pod drzwiami ukochanej. Zapukał lekko w drzwi nie chcąc jej obudzić. Było jeszcze wcześnie,ale on już nie mógł się doczekać,kiedy znowu ją zobaczy.
- Proszę- usłyszał po 2 stronie.
Już w progu zauważył,że dziewczyna siedzi przy toaletce i czesze swoje piękne,głogie szkarłatne włosy,które opadały kaskadą na jej ramiona i plecy.
- Zostaw rozpuszczone- powiedział po czym zaszedł ją od tyłu i pocałował słodko w głowę, po czym pogłaskał ją po włosach. Już od dziecka marzył o tym,by móc to zrobić. Kiedy skończyła wziął ją za rękę i pociągnął w stronę łóżka,które stało za nimi. Nigdy by nie podejrzewał u siebie takiej pewności siebie o odwagi,ale gdy chodziło o tą dziewczynę, wszystko wychodziło tak naturalnie, całowanie ją,przytulanie, gładzenie po włosach wszystko. Czuł się tak jakby od zawsze byli razmem,a to był tylko kolejny poranek w ich życiu. Mimo tego każda spędzona z nią chwila była dla niego wyjątkowa. Położył ją delikatnie na łóżku i położył się obok.
- Hm..a powiedz mi czy twoja narzeczona nie będzie zazdrosna?
- Narzeczona?- zapytał zaskoczony
- No wiesz…tak z którą się spotykałeś,kiedy ja byłam na wyspie Tenrou.
- Aaa ta-zaskoczył o co jej chodziło- myślałem,że wiesz,że ona…
- Nie istnieje? – spytała rozbawiona
- Tak
- Oczywiście,że wiedziałam..haha jesteś beznadziejnym kłamcą-powiedziała po czy zaczęła się śmiać. Uwielbiał ten dźwięk. To było jak muzyka dla jego uszu,przez nie nawet nie przeszkadzał mu fakt iż śmieje się z niego.
- Haha bardzo śmieszne- powiedział udając obrażonego.
- No już już nie obrażaj się. Tylko żartowałam. Usiadła na nim okrakiem i pocałowała go. Jej włosy gładziły jego twarz. Schował jeden z nieposłusznych kosmyków za ucho.
- Wiem-powiedział i oddał pocałunek. Włożył dłonie pod jej bluzeczkę i pogładził ją po plecach. Poczuł,że zadrżała podłego dotykiem. Całowali się długo i namiętnie gładząc się do włosach,twarzy,placach,brzuchu. Nagle poczuł,że jego podkoszulek został zdjęty przez głowę przez dziewczynę. Otworzył oczy i spojrzał na nią. Od razu zrozumiał jej intencje. Do tej pory nie posuwali się do niczego więcej, uznając,że są młodzi i na wszystko przyjdzie czas. Teraz jednak patrząc na nią całkowici zapomniał o tym postanowieniu. Przez chwile jeszcze zastanawiał się nad tym,która jest godzina, Wiedział bowiem,że mają iść z Erzą na misję. Podejrzewał,że chyba się spóźnią.
No i wyszło szydło z worka XD. Wyobrażam sobie jej minę, gdy się dowiedziała,że to był On O_O.
OdpowiedzUsuńPlanujesz jeszcze coś dodać z tym shipperem?
pozdrawiam - Lu :)
Tak na pewno tak bo jest moim ulubionym na czele z Nalu :) Mam już nawet pewien pomysł,który jak na razie powoli sobie kiełkuje w mojej głowie, a kiedy się rozwinie to sama jeszcze nie umiem stwierdzić, zdradzę tylko,że będzie się różnić od pozostałych opowiadań, także zapraszam do czytania :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
-Lu-chan :*