Paring:
Jerza
A/M: Fairy Tail
Dozwolone: od 16
Uwagi: Mam zamiar zacząć opowiadanie od serii Tartaros. Przynajmniej od tego wyjść, gdzie dalej poniesie mnie wyobraźnia tego sama jeszcze nie wiem ;). To będzie 1 raz kiedy mam zamiar podzielić to na rozdziały, mam nadzieję,że dobrze wyjdzie, pozdrawiam J.
Ps: Dzisiaj oglądałam najnowszy odcinek FT i oczywiście poryczałam się jak dziecko haha :D, biedna Aquarius, czy ona już na serio więcej się nie pojawi? L.
Erza walczyła Z Minerwą. Już wcześniej się z nią pojedynkowała i już wtedy była ciężkim przeciwnikiem,teraz jednek,kiedy została przemieniona w demona sprawiała jej jeszcze większy problem. Poruszała się bardzo szybko i była znacznie silniejsza oraz wytrzymalsza niż poprzednio. Walka ta trwała już długo, a wciąż nie było widać końca. Titania była zmęczona, a na dodatek zużyła już prawie całą magię.
- Zdychaj Titania- wykrzyczała Minerwa ruszając na Erzę.
Przez długi czas walczyły w zwarciu. Były jednak tak szybkie,że prawie nie było widać ciał, tylko jakieś zamazane plamy. Jedyne co było naprawdę wyraźne to dźwięki mieczy,które co jakiś czas wydawały charakterystyczne odgłosy. Konstrukcja na której walczyły była bardzo niestabilna. Cube* wciąż unosił się w powietrzu na resztkach magii jaka pozostała Tartaros. Co chwile jednak kawałki „latającej pułapki” spadały na ziemię z wielkim hukiem torpedując wszystko,co pozostało jeszcze z Magnolii. Miasto wyglądało jak totalna ruina. Większość domów była roztrzaskana, uchowało się jednak parę solidniejszych konstrukcji, które były w okropnym stanie,ale była możliwość ich odbudowania. Tego samego jednak nie można było powiedzieć o ich gildii. Budynek całkowicie wyleciał w powietrze, więc nic z niego nie zostało.Na szczęście wszystkim członkom gildii udało się uciec przed eksplozją. Nawet ranni, jak np. Gromowładni zostali wyciągnięci z budynku przez resztę przyjaciół. Erzie jednak trudno było skupić się na walce,ponieważ w głowie miała tylko jednką myśl- co się stało z Jellalem?- Wcześniej, gdy została uwięziona w lochach, jeden demon powiedział jej o tym,że udało im się zabrać Fernandesowi jego klucz, dzięki czemu mogli odpieczętować Face. Erza nie wiedziała jednak jak to wpłynęło na chłopaka. Czy został przez to ciężko ranny? A może jest bardzo osłabiony? Jedyne czego pragnęła w tym momencie to zobaczyć,że jest cały i zdrowy.
Jellal wraz ze swoją nową gildią szedł w stronę Magnolii. Plotki o tym,że to właśnie Fairi Tail ma zamiar zmierzyć się z gildią,którą tworzą same demony bardzo szybko się rozniosły i dotarły także do nich. O gildii Tartaros słyszał różne rzeczy,niestety żadna z nich nie była dobra. Była to gildia, która przez bardzo długi czas znajdowała się pod ziemią i nie wykonywała właściwie żadnych ruchów, a przynajmniej nie takich o których wszyscy by wiedzieli. Jellal zawsze słyszał,że są potężni i straszni oraz,że używają bardzo dziwnej i niespotykanej magii. Niepokoił go również fakt,że Doranbalt ich przed nimi ostrzegł, a zdecydowanie nie jest to facey,który panikuje z byle jakiego powodu. Trudno mu się jednak dziwić. Był w kwaterze głównej Rady Magicznej, kiedy zaledwie jeden z demonów rozniósł na kawałki budynek razem z ludźmi,którzy byli w środku. Po za nim nikt się nie uratował. Atak był niespodziewany i nagły. Magowie nie zdążyli zareagować-Skoro tak łatwo pozbyli się całej Magicznej rady to możliwe,że równie szybko pójdzie im z Fairy Tail.- pomyślał- nie, to niemożliwe w końcu jest tam tyle potężnych magów, chociażby sam Natsu, Makarow,czy też Erza.
- Jellal co się stało? O czym tak cały czas rozmyślasz?- zapytała Meredy,która szła teraz obok niego.
- O niczym-odpowiedział chłopak automatycznie, po czym dodał- zastanawiam się jak idzie Fairy Tail w walce z Tartarosem. Podobno nie są łatwymi przeciwnikami.
- Aha..jasne,że myślisz o nich, a raczej powinnam powiedzieć o jednej z nich. Dziewczynie o szkarłatnych włosach..hm? Coś ci to mówi Jellal?- zapytała dziewczyna uśmiechając się chytrze.
Prawdą było,że większą część swojej uwagi poświęcał właśnie jej-Erza-pomyślał- mam nadzieję,że nic jej nie jest. Musiał przyznać przed samym sobą,że kiedy dowiedział się o tym,że to właśnie jej gildia miała zamiar stoczyć pojedynek z demonami z ksiągi Zerefa, jedyne czego chciał to być przy niech..przy niej i pomóc w walce. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego,że Scarlet jest naprawdę bardzo silna i pokonała nie jednego przeciwnika. Sam nawet był świadkiem tego jak walczyła. Był pełny podziwu tego jak szybko potrafiła analizować każdy szczegół. Tak szybko poznawała zarówno mocne,jak i słabe strony wroga, dzięki czemu mogła bardzo szybko go pokonać. Po za tym,że jest silna i szybka, to jeszcze niezwykle zwinna. Z reguły, więc nie ma problemu z robieniem uników. Teraz jednak za pewne mierzy się z demonem. Przez co jego obawy wzrastały. Wierzył w jej siłę oraz magię,lecz nic nie mógł poradzić na to,że jego serce ściskało się z żalu za każdym razem gdy pomyślał,że coś mogłoby się jej stać.
- Ojj..Jellal..wszystko w porządku? Źle się czujesz?- zapytała zaniepokojona jego zachowaniem.
- Nie..nic mi nie jest
- Może usiądziemy na chwilę przy tej rzece-wzkazała ją palcem- odpoczniesz trochę. Jeszcze nie odzyskałeś sił po walce, a wzrok też dopiero nie dawno ci wrócił. Chłopak nic nie powiedział. Kiwnął tylko ledwo zauważalnie głową. Usiedli, więc na kamieniach przy brzegu. Mimo,że wiedział iż zamartwianie się nic mu nie da zwłaszcza w tym stanie w jakim obecnie się znajduje nie potrafił wyrzucić z głowy nawet na chwilę swojej wybranki. Cały czas miał okropne wrażenie ,że grozi jej niebezpieczeństwo, to uczucie na dobre ulokowało się w jego sercu.
Po kilku dniach Crime Sociere udało się w końcu dotrzeć do Magnolii. Niestety było już za późnio, co prawda większość demonów została już pokonana o czym dowiedział się podchodząc bliżej do przyjaciół. Wszyscy stali pod Cubem i spoglądali w niebo.
- Wow Jellal kopę lal stary-zawował Natsu- co wy tu robicie?
- Chcieliśmy Wam pomóc w walce, ale z tego, co widzę to chyba się spóźniliśmy.
- Tak..już wszyscy nie żyją…no prawie wszyscy- w tym momencie chłopak spojrzał w górę na „latającego potwora”. Dopiero wtedy jego uwagę przykuły 2 postaci, które walczyły tak sprawnie,że wydawać by się mogło,że latają. Od razu poznał,że jedną z nich jest Erza, drugiej jednak nie rozpoznał.
- Co tam się dzieje?- zapytał Erik podchodząc bliżej.
- Erza próbuje wtłuc Minerwie. Jednak nie jest to takie proste, z powodu tego,że stała się demonem…dajesz Erza-krzyknął Natsu.
Erza już miała zamiar zadać swojej przeciwniczce ostateczny cios,gdy Cube zaczął nagle spadać. Ogromny potwór zbliżał się do ziemi coraz szybciej. Scarlet nie mogła jednak na to pozwolić. Jej wszyscy przyjaciele byli zbyt blisko. Siła uderzeniowa tego giganta na pewno by ich dosięgła, a już zwłaszcza rannych, który wciąż byli nieprzytomni i nie mieliby żadnych szans na ucieczkę. Erza zrobiła jedyną rzecz jaką mogła w tym momencie, Za pomocą swojej magii „poszybowała” pod spadającego giganta, wiedząc,że nie da rady go zatrzymać,a przynajmniej nie z tą ilością magicznej mocy jaka jej w tej chwili została, postanowiła chociaż zniszczyć konstrukcję na tyle, by mniejsze jej kawałki spadły w kilku miejscach, a co najważniejsze z dala od jej przyjaciół. Czerwonowłosa dziewczyna użyła całej magii jaka jej pozostała i pocięła spadającą pułapkę na części. Zaraz po przecięciu ich, odłamki rozprysneły się wszędzie i runęły na ziemię z głośnym łoskotem. Erza nie zdążyła uciec przed ciężarem kawałków z powodu braku magii, więc została przez nie przygnieciona.
- Erza!!!- wszyscy jej przyjaciele krzyknęli chórem. Jellaj natychmiast pobiegł w stronę leżącego gruzy,który całkowicie przykrył jego ukochaną. Reszta ruszyła jego śladem. Usłyszał płacz kilku kobiet. Najbardziej wyróżniał się ten Lucy, która łkając wołała imię przyjaciółki. Wszyscy zaczęli przekopywać pozostałości budowli, jednak nikt nie odnalazł jak na razie jej ciała. Wszyscy myśleleli tylko o jednej rzeczy- oby Erza przeżyła.
A/M: Fairy Tail
Dozwolone: od 16
Uwagi: Mam zamiar zacząć opowiadanie od serii Tartaros. Przynajmniej od tego wyjść, gdzie dalej poniesie mnie wyobraźnia tego sama jeszcze nie wiem ;). To będzie 1 raz kiedy mam zamiar podzielić to na rozdziały, mam nadzieję,że dobrze wyjdzie, pozdrawiam J.
Ps: Dzisiaj oglądałam najnowszy odcinek FT i oczywiście poryczałam się jak dziecko haha :D, biedna Aquarius, czy ona już na serio więcej się nie pojawi? L.
Erza walczyła Z Minerwą. Już wcześniej się z nią pojedynkowała i już wtedy była ciężkim przeciwnikiem,teraz jednek,kiedy została przemieniona w demona sprawiała jej jeszcze większy problem. Poruszała się bardzo szybko i była znacznie silniejsza oraz wytrzymalsza niż poprzednio. Walka ta trwała już długo, a wciąż nie było widać końca. Titania była zmęczona, a na dodatek zużyła już prawie całą magię.
- Zdychaj Titania- wykrzyczała Minerwa ruszając na Erzę.
Przez długi czas walczyły w zwarciu. Były jednak tak szybkie,że prawie nie było widać ciał, tylko jakieś zamazane plamy. Jedyne co było naprawdę wyraźne to dźwięki mieczy,które co jakiś czas wydawały charakterystyczne odgłosy. Konstrukcja na której walczyły była bardzo niestabilna. Cube* wciąż unosił się w powietrzu na resztkach magii jaka pozostała Tartaros. Co chwile jednak kawałki „latającej pułapki” spadały na ziemię z wielkim hukiem torpedując wszystko,co pozostało jeszcze z Magnolii. Miasto wyglądało jak totalna ruina. Większość domów była roztrzaskana, uchowało się jednak parę solidniejszych konstrukcji, które były w okropnym stanie,ale była możliwość ich odbudowania. Tego samego jednak nie można było powiedzieć o ich gildii. Budynek całkowicie wyleciał w powietrze, więc nic z niego nie zostało.Na szczęście wszystkim członkom gildii udało się uciec przed eksplozją. Nawet ranni, jak np. Gromowładni zostali wyciągnięci z budynku przez resztę przyjaciół. Erzie jednak trudno było skupić się na walce,ponieważ w głowie miała tylko jednką myśl- co się stało z Jellalem?- Wcześniej, gdy została uwięziona w lochach, jeden demon powiedział jej o tym,że udało im się zabrać Fernandesowi jego klucz, dzięki czemu mogli odpieczętować Face. Erza nie wiedziała jednak jak to wpłynęło na chłopaka. Czy został przez to ciężko ranny? A może jest bardzo osłabiony? Jedyne czego pragnęła w tym momencie to zobaczyć,że jest cały i zdrowy.
Jellal wraz ze swoją nową gildią szedł w stronę Magnolii. Plotki o tym,że to właśnie Fairi Tail ma zamiar zmierzyć się z gildią,którą tworzą same demony bardzo szybko się rozniosły i dotarły także do nich. O gildii Tartaros słyszał różne rzeczy,niestety żadna z nich nie była dobra. Była to gildia, która przez bardzo długi czas znajdowała się pod ziemią i nie wykonywała właściwie żadnych ruchów, a przynajmniej nie takich o których wszyscy by wiedzieli. Jellal zawsze słyszał,że są potężni i straszni oraz,że używają bardzo dziwnej i niespotykanej magii. Niepokoił go również fakt,że Doranbalt ich przed nimi ostrzegł, a zdecydowanie nie jest to facey,który panikuje z byle jakiego powodu. Trudno mu się jednak dziwić. Był w kwaterze głównej Rady Magicznej, kiedy zaledwie jeden z demonów rozniósł na kawałki budynek razem z ludźmi,którzy byli w środku. Po za nim nikt się nie uratował. Atak był niespodziewany i nagły. Magowie nie zdążyli zareagować-Skoro tak łatwo pozbyli się całej Magicznej rady to możliwe,że równie szybko pójdzie im z Fairy Tail.- pomyślał- nie, to niemożliwe w końcu jest tam tyle potężnych magów, chociażby sam Natsu, Makarow,czy też Erza.
- Jellal co się stało? O czym tak cały czas rozmyślasz?- zapytała Meredy,która szła teraz obok niego.
- O niczym-odpowiedział chłopak automatycznie, po czym dodał- zastanawiam się jak idzie Fairy Tail w walce z Tartarosem. Podobno nie są łatwymi przeciwnikami.
- Aha..jasne,że myślisz o nich, a raczej powinnam powiedzieć o jednej z nich. Dziewczynie o szkarłatnych włosach..hm? Coś ci to mówi Jellal?- zapytała dziewczyna uśmiechając się chytrze.
Prawdą było,że większą część swojej uwagi poświęcał właśnie jej-Erza-pomyślał- mam nadzieję,że nic jej nie jest. Musiał przyznać przed samym sobą,że kiedy dowiedział się o tym,że to właśnie jej gildia miała zamiar stoczyć pojedynek z demonami z ksiągi Zerefa, jedyne czego chciał to być przy niech..przy niej i pomóc w walce. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego,że Scarlet jest naprawdę bardzo silna i pokonała nie jednego przeciwnika. Sam nawet był świadkiem tego jak walczyła. Był pełny podziwu tego jak szybko potrafiła analizować każdy szczegół. Tak szybko poznawała zarówno mocne,jak i słabe strony wroga, dzięki czemu mogła bardzo szybko go pokonać. Po za tym,że jest silna i szybka, to jeszcze niezwykle zwinna. Z reguły, więc nie ma problemu z robieniem uników. Teraz jednak za pewne mierzy się z demonem. Przez co jego obawy wzrastały. Wierzył w jej siłę oraz magię,lecz nic nie mógł poradzić na to,że jego serce ściskało się z żalu za każdym razem gdy pomyślał,że coś mogłoby się jej stać.
- Ojj..Jellal..wszystko w porządku? Źle się czujesz?- zapytała zaniepokojona jego zachowaniem.
- Nie..nic mi nie jest
- Może usiądziemy na chwilę przy tej rzece-wzkazała ją palcem- odpoczniesz trochę. Jeszcze nie odzyskałeś sił po walce, a wzrok też dopiero nie dawno ci wrócił. Chłopak nic nie powiedział. Kiwnął tylko ledwo zauważalnie głową. Usiedli, więc na kamieniach przy brzegu. Mimo,że wiedział iż zamartwianie się nic mu nie da zwłaszcza w tym stanie w jakim obecnie się znajduje nie potrafił wyrzucić z głowy nawet na chwilę swojej wybranki. Cały czas miał okropne wrażenie ,że grozi jej niebezpieczeństwo, to uczucie na dobre ulokowało się w jego sercu.
Po kilku dniach Crime Sociere udało się w końcu dotrzeć do Magnolii. Niestety było już za późnio, co prawda większość demonów została już pokonana o czym dowiedział się podchodząc bliżej do przyjaciół. Wszyscy stali pod Cubem i spoglądali w niebo.
- Wow Jellal kopę lal stary-zawował Natsu- co wy tu robicie?
- Chcieliśmy Wam pomóc w walce, ale z tego, co widzę to chyba się spóźniliśmy.
- Tak..już wszyscy nie żyją…no prawie wszyscy- w tym momencie chłopak spojrzał w górę na „latającego potwora”. Dopiero wtedy jego uwagę przykuły 2 postaci, które walczyły tak sprawnie,że wydawać by się mogło,że latają. Od razu poznał,że jedną z nich jest Erza, drugiej jednak nie rozpoznał.
- Co tam się dzieje?- zapytał Erik podchodząc bliżej.
- Erza próbuje wtłuc Minerwie. Jednak nie jest to takie proste, z powodu tego,że stała się demonem…dajesz Erza-krzyknął Natsu.
Erza już miała zamiar zadać swojej przeciwniczce ostateczny cios,gdy Cube zaczął nagle spadać. Ogromny potwór zbliżał się do ziemi coraz szybciej. Scarlet nie mogła jednak na to pozwolić. Jej wszyscy przyjaciele byli zbyt blisko. Siła uderzeniowa tego giganta na pewno by ich dosięgła, a już zwłaszcza rannych, który wciąż byli nieprzytomni i nie mieliby żadnych szans na ucieczkę. Erza zrobiła jedyną rzecz jaką mogła w tym momencie, Za pomocą swojej magii „poszybowała” pod spadającego giganta, wiedząc,że nie da rady go zatrzymać,a przynajmniej nie z tą ilością magicznej mocy jaka jej w tej chwili została, postanowiła chociaż zniszczyć konstrukcję na tyle, by mniejsze jej kawałki spadły w kilku miejscach, a co najważniejsze z dala od jej przyjaciół. Czerwonowłosa dziewczyna użyła całej magii jaka jej pozostała i pocięła spadającą pułapkę na części. Zaraz po przecięciu ich, odłamki rozprysneły się wszędzie i runęły na ziemię z głośnym łoskotem. Erza nie zdążyła uciec przed ciężarem kawałków z powodu braku magii, więc została przez nie przygnieciona.
- Erza!!!- wszyscy jej przyjaciele krzyknęli chórem. Jellaj natychmiast pobiegł w stronę leżącego gruzy,który całkowicie przykrył jego ukochaną. Reszta ruszyła jego śladem. Usłyszał płacz kilku kobiet. Najbardziej wyróżniał się ten Lucy, która łkając wołała imię przyjaciółki. Wszyscy zaczęli przekopywać pozostałości budowli, jednak nikt nie odnalazł jak na razie jej ciała. Wszyscy myśleleli tylko o jednej rzeczy- oby Erza przeżyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hej, jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw po sobie jakiś znak. To nie potrwa długo, a dla mnie jest to dowód na to, że Ktoś tu zagląda :D